Jadeitowe Wybrzeże ⇒ [Las niedaleko oceanu] ...
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Villemo słuchała rycerze nie odwracając się, a idąc dalej, przed siebie. Słońce w końcu grzało trochę słabiej, jakiś czas temu osiągnęło swój zenitalny punkt i teraz siało nadzieję opadając co raz niżej w stronę horyzontu. Dziewczyna uniosła włosy z karku, ciężkie, czarne loki sprawiały, że pociła się jeszcze bardziej.
- Nigdy nie powiedziałam że jestem dobra, ani że jestem zła. Nie jestem ani taka ani tak. Jestem po prostu sobą. Jestem Demonem urodzonym w Otchłani, którego próbowano nauczyć nienawiści do wszystkich innych ras i zmusić do bezwzględnego podporządkowania się do reguł tam panujących. A jednak pomogłam Ci, pierwszy raz za nim znalazłam list, a potem drugi, kiedy wiedziałam już, że jego treść jest zgubna. Możesz być po ogólnie przyjętej stronie zła, ja z resztą też, ale jednak nie zabiłeś mnie kiedy powiedziałam Ci kim jestem. Masz rację nie da się określić czym jest dobro a czym zło. Ale dobro zawsze leży po naszej stronie, bo cokolwiek by się działo sami o sobie powiemy, że jesteśmy tą dobrą stroną, a każdy kto chce nas skrzywdzić jest stroną złą. I uwierz mi, że wszyscy wrogowie zawsze uważani są za tych złych, nie zależenie po której stronie się znajdują, czy prawej, czy nie.
- A ja mości rycerzu nigdy nie powiem Ci rycerzu, że jestem dobrą matką, bo nie jestem, gdybym była nie szukałabym swego dziecka, tylko miała je teraz, tu, przy przy sobie, nie pozwoliłabym żeby ktoś mi je odebrał. Nie obchodzi mnie co dzieje się wokół, bo wojny i spory nigdy nie doprowadzą do niczego, ani dobrego, anie złego, są po prostu bez sensowne. I choć sama biorę udział w takiej wojnie nadal uważam, że nie ma ona najmniejszego sensu i już dawno powinno się jej zaprzestać.
- Nigdy nie powiedziałam że jestem dobra, ani że jestem zła. Nie jestem ani taka ani tak. Jestem po prostu sobą. Jestem Demonem urodzonym w Otchłani, którego próbowano nauczyć nienawiści do wszystkich innych ras i zmusić do bezwzględnego podporządkowania się do reguł tam panujących. A jednak pomogłam Ci, pierwszy raz za nim znalazłam list, a potem drugi, kiedy wiedziałam już, że jego treść jest zgubna. Możesz być po ogólnie przyjętej stronie zła, ja z resztą też, ale jednak nie zabiłeś mnie kiedy powiedziałam Ci kim jestem. Masz rację nie da się określić czym jest dobro a czym zło. Ale dobro zawsze leży po naszej stronie, bo cokolwiek by się działo sami o sobie powiemy, że jesteśmy tą dobrą stroną, a każdy kto chce nas skrzywdzić jest stroną złą. I uwierz mi, że wszyscy wrogowie zawsze uważani są za tych złych, nie zależenie po której stronie się znajdują, czy prawej, czy nie.
- A ja mości rycerzu nigdy nie powiem Ci rycerzu, że jestem dobrą matką, bo nie jestem, gdybym była nie szukałabym swego dziecka, tylko miała je teraz, tu, przy przy sobie, nie pozwoliłabym żeby ktoś mi je odebrał. Nie obchodzi mnie co dzieje się wokół, bo wojny i spory nigdy nie doprowadzą do niczego, ani dobrego, anie złego, są po prostu bez sensowne. I choć sama biorę udział w takiej wojnie nadal uważam, że nie ma ona najmniejszego sensu i już dawno powinno się jej zaprzestać.
- Na wszystko co powiem.. znajdujesz odpowiedz. Nie wiem czy mam już mówić co kolwiek , bo i tak znajdziesz swe kontrargumenty..
Czy wszystkie kobiety tak mają ? Jeżeli tak.. nie dziwie się ze tak nie wiele ich w szeregach róży.. jak i magów..
Nieważne jednak.. Ciebie zapewne to nie obchodzi... - z uśmiechem dodał ostatnie zdanie i znów zamilkł.
Ciągle jednak bacznie przyglądał się kobiecie.. jak by nigdy wcześniej kobiety tak naprawdę nie widział.. jednak to nie było to, zastanawiało go coś innego, wszak niewiele niewiast miało tyle siły i urody w sobie, co ta jedna.. czy "wszystkie istoty otchłani są takie ? A jeżeli tylko zręcznie manipuluje mą osoba by odkryć obóz rycerstwa..?" Narastających wątpliwości było coraz więcej.. jak i nieufność wzrastała..
Czy wszystkie kobiety tak mają ? Jeżeli tak.. nie dziwie się ze tak nie wiele ich w szeregach róży.. jak i magów..
Nieważne jednak.. Ciebie zapewne to nie obchodzi... - z uśmiechem dodał ostatnie zdanie i znów zamilkł.
Ciągle jednak bacznie przyglądał się kobiecie.. jak by nigdy wcześniej kobiety tak naprawdę nie widział.. jednak to nie było to, zastanawiało go coś innego, wszak niewiele niewiast miało tyle siły i urody w sobie, co ta jedna.. czy "wszystkie istoty otchłani są takie ? A jeżeli tylko zręcznie manipuluje mą osoba by odkryć obóz rycerstwa..?" Narastających wątpliwości było coraz więcej.. jak i nieufność wzrastała..
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Villemo roześmiała się perliście odwracając w stronę rycerza. Szła teraz tyłem, powoli, by nie przewrócić się, ale móc patrzeć na Daragona.
- To chyba dobrze - zaczęła, nadal cicho się śmiejąc - że zawsze znajdę jakieś argumenty by bronić swoich racji? Chyba na tym polega dyskusja - dodała mrugając do rycerza porozumiewawczo i uśmiechając się szczerze, ukazując swoje białe zęby. Jej twarz przybrała teraz zupełnie inny wyraz, do tej pory wyglądała bardziej jak porcelanowa lalka, teraz ukazała swe człowiecze oblicze. Policzki zarumieniły się, oczy siały się szczerzej, tak jak usta, a jej cera nabrała brzoskwiniowego koloru.
- A może właśnie takich ludzi brakuje w waszym rycerstwie. Osób, które broniły swoich myśli i przekonań, a nie ślepo wierzyły w czyjeś rację? No ale cóż, pewnie to Cię nie obchodzi - dodała zaczepnie.
- Mów ile chcesz rycerzu, mnie to nie przeszkadza, no chyba, że Ty boisz się moich argumentów? - dokończyła podchodząc i dotykając dłonią jego ramienia. Po czym znów odwróciła się i odgarnęła włosy z karku, które lekki wiatr zdołał już rozrzucić po jej całych plecach.
- To chyba dobrze - zaczęła, nadal cicho się śmiejąc - że zawsze znajdę jakieś argumenty by bronić swoich racji? Chyba na tym polega dyskusja - dodała mrugając do rycerza porozumiewawczo i uśmiechając się szczerze, ukazując swoje białe zęby. Jej twarz przybrała teraz zupełnie inny wyraz, do tej pory wyglądała bardziej jak porcelanowa lalka, teraz ukazała swe człowiecze oblicze. Policzki zarumieniły się, oczy siały się szczerzej, tak jak usta, a jej cera nabrała brzoskwiniowego koloru.
- A może właśnie takich ludzi brakuje w waszym rycerstwie. Osób, które broniły swoich myśli i przekonań, a nie ślepo wierzyły w czyjeś rację? No ale cóż, pewnie to Cię nie obchodzi - dodała zaczepnie.
- Mów ile chcesz rycerzu, mnie to nie przeszkadza, no chyba, że Ty boisz się moich argumentów? - dokończyła podchodząc i dotykając dłonią jego ramienia. Po czym znów odwróciła się i odgarnęła włosy z karku, które lekki wiatr zdołał już rozrzucić po jej całych plecach.
Rycerz drgną na dotyk kobiety.. a przez jego ciało przeszedł dziwny dreszcz..
Odparł jej po tym..
- Gdyby faktycznie było jak mówisz.. nie było by Cie tu ani nie było by mnie .. gdyż przestrzegał bym reguł narzuconych , nie miał swego zdania i tak dalej.. a co z tym idzie zgładził bym Cie.. wiec jak widzisz droga niewiasto nie do końca jest jak myślisz. Nikt nie zabrania nam postępować według naszego uznania. Jednak coś za coś.. jeżeli dla tego przykładu wprowadził bym Cie do obozu mego rycerstwa.. byłby za Ciebie całkowicie odpowiedzialny.. zrobiła byś coś złego, ja bym za to poniósł karę.. , nie mówiąc już o tym jak by co niektórzy na mnie spoglądali, jak na szaleńca który zadaje się .. wybacz stwierdzenie z pomiotem otchłani. Jednak nie wszyscy są tacy.. A ta grupa w karczmie która ruszyła za mną.. cóż.. zapewne jeden z mych towarzyszy ją wynajął by nie dopuścić do wykonania mej misji.. Okrutne to.. ze takie intrygi panują, lecz trzeba przywyknąć i albo dać się pokonać , albo pokonać przeciwności jakie nas spotykają..
Na szczęście są jeszcze Ci na których mogę polegać.. - wzrok opuścił po tych słowach dodając na koniec..
- mam nadzieje ze jeszcze żyją..
Odparł jej po tym..
- Gdyby faktycznie było jak mówisz.. nie było by Cie tu ani nie było by mnie .. gdyż przestrzegał bym reguł narzuconych , nie miał swego zdania i tak dalej.. a co z tym idzie zgładził bym Cie.. wiec jak widzisz droga niewiasto nie do końca jest jak myślisz. Nikt nie zabrania nam postępować według naszego uznania. Jednak coś za coś.. jeżeli dla tego przykładu wprowadził bym Cie do obozu mego rycerstwa.. byłby za Ciebie całkowicie odpowiedzialny.. zrobiła byś coś złego, ja bym za to poniósł karę.. , nie mówiąc już o tym jak by co niektórzy na mnie spoglądali, jak na szaleńca który zadaje się .. wybacz stwierdzenie z pomiotem otchłani. Jednak nie wszyscy są tacy.. A ta grupa w karczmie która ruszyła za mną.. cóż.. zapewne jeden z mych towarzyszy ją wynajął by nie dopuścić do wykonania mej misji.. Okrutne to.. ze takie intrygi panują, lecz trzeba przywyknąć i albo dać się pokonać , albo pokonać przeciwności jakie nas spotykają..
Na szczęście są jeszcze Ci na których mogę polegać.. - wzrok opuścił po tych słowach dodając na koniec..
- mam nadzieje ze jeszcze żyją..
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Villemo spoważniała, najwidoczniej nie można było z tym człowiekiem żartować, na żaden temat i w żaden sposób. Słońce było już co raz niżej, jego promienie stały się cięższe, ale mniej palące. Ognista kula przybrała kolor rozgrzanego żelaza i chyliła się już ku zachodowi. W końcu zeszli z klifu, tu zaczynała się plaża. Villemo zdjęła obcisłe trzewiki i zaczęła iść boso, nie było sensu męczyć się w butach, na takim podłożu. W tej chwili nawet współczuła upartemu rycerzowi, cały dzień w zbroi, a teraz jeszcze ta plaża, doskonale wiedziała, że mężczyzna nadal będzie udawał nieugiętego i nie zrzuci kolejnej części swojego pancerza.
- Czy Ty zawsze jesteś taki poważny? - zagadnęła żeby przerwać milczenie.
- Mało mówisz, a jeśli już to nie są to słowa ani pociechy, ani wrogości, zawsze jesteś taki... neutralny? A może tylko mnie się taki wydajesz? Właściwie Twoje słowa mogłabym odebrać i jako afront i jako pociechę, sama nie wiem... O na Otchłań! - przerwała nagle patrząc gdzieś w dal.
- Zobacz! Chata, tam w oddali, gdzie piasek zmienia się w trawiastą równinę. O! tam przy lesie! Chyba nam się poszczęściło rycerzu - Villemo nie czekała na odpowiedź mężczyzny, szybko ruszyła w stronę chaty, zostawiając rycerza w tyle. Bieg przez plażę nie należał do najprzyjemniejszych, stopy grzęzły jej w złotym i nadal gorącym piasku, a ten przy każdym kolejny kroku odpryskiwał na wszystkie strony. W końcu kobieta znalazła się przy małym, drewnianym domku. Chatka wyglądała na opuszczoną, była niewielka, miała jedynie parter i jakiś mały pokoik na strychu, Villemo zauważyła, że w chatce są jedynie dwa okna, jedno tuż przy wejściu, a drugie w dachu. Dziewczyna powoli otworzyła drzwi do domku. Zaiste był on niewielki, miał tylko jedno pomieszczenie, pełne starych sieci, desek, muszli i innych wyrzuconych przez ocean przedmiotów. Po prawej stronie pomieszczenia stał duży stół i małe krzesełko, a tuż obok nich znajdowały się schody na górę.
- Czy Ty zawsze jesteś taki poważny? - zagadnęła żeby przerwać milczenie.
- Mało mówisz, a jeśli już to nie są to słowa ani pociechy, ani wrogości, zawsze jesteś taki... neutralny? A może tylko mnie się taki wydajesz? Właściwie Twoje słowa mogłabym odebrać i jako afront i jako pociechę, sama nie wiem... O na Otchłań! - przerwała nagle patrząc gdzieś w dal.
- Zobacz! Chata, tam w oddali, gdzie piasek zmienia się w trawiastą równinę. O! tam przy lesie! Chyba nam się poszczęściło rycerzu - Villemo nie czekała na odpowiedź mężczyzny, szybko ruszyła w stronę chaty, zostawiając rycerza w tyle. Bieg przez plażę nie należał do najprzyjemniejszych, stopy grzęzły jej w złotym i nadal gorącym piasku, a ten przy każdym kolejny kroku odpryskiwał na wszystkie strony. W końcu kobieta znalazła się przy małym, drewnianym domku. Chatka wyglądała na opuszczoną, była niewielka, miała jedynie parter i jakiś mały pokoik na strychu, Villemo zauważyła, że w chatce są jedynie dwa okna, jedno tuż przy wejściu, a drugie w dachu. Dziewczyna powoli otworzyła drzwi do domku. Zaiste był on niewielki, miał tylko jedno pomieszczenie, pełne starych sieci, desek, muszli i innych wyrzuconych przez ocean przedmiotów. Po prawej stronie pomieszczenia stał duży stół i małe krzesełko, a tuż obok nich znajdowały się schody na górę.
Nawet nie zdążył kobiecie odpowiedzi, gdy ta ruszyła w stronę chatki,. A ten staną i przyglądał się biegnącej kobiecie "a wydawać się ze taka zmęczona była.. " Nie ruszył jednak za nią, w pierwszym momencie... Jedynie obserwował z daleka i zastanawiał się, jak zachowa się kobieta, gdy spostrzeże , brak jego obecności...
Podróż zdawała się być nawet przyjemna. Udało się nawet znaleźć bardzo miłego i przystojnego wędrowca, który ofiarował jej miejsce na swoim... rumaku. Jak mogła nie skorzystać? Wędrowali długo, niestety tu bajka nie kończy się miło. W nocy zostali napadnięci, więc nie mieli konia ani większości majątku przy sobie. Na szczęście parę godzin drogi zaowocowało starą rybacką chatką. Skorzystali bardzo chętnie. Na stryszku znaleźli stary materac i koce. To chyba była lepsza część tego dnia bo skończyła się bardzo owocnym zbliżeniem. Tak jak przypuszczała miał niezwykłego... rumaka.
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Dłuższą chwilę rozglądała się po chatce, a Daragona nie było nigdzie widać. Sądziła, że w końcu się zjawi, że pójdzie za nią. Kobieta wyszła z domku i spojrzała w stronę z której przybyła. W oddali widać było postać rycerza stojącego na środku plaży. Co u licha?! pomyślała dziewczyna i zaczęła iść w jego stronę. W końcu dotarła do miejsca z którego wyruszyła. Stanęła tuż przed rycerzem chwytając się pod boki. Powietrze było ciężkie i nadal bardzo ciepłe, szybki marsz sprawił, że oddech dziewczyny znacznie przyspieszył, a policzki kolejny raz zarumieniły się przybierając barwę pąków dzikiej róży.
- Hej! Rycerzu, to tu tak stoisz? Stało się coś? Znalazłam chatkę, mamy schronienie na noc, wiem, że to nie zamek, ale chyba Twoje szlachetne, rycerskie ciało nie pogardzi posłaniem na starych sieciach? Hmm?
- Hej! Rycerzu, to tu tak stoisz? Stało się coś? Znalazłam chatkę, mamy schronienie na noc, wiem, że to nie zamek, ale chyba Twoje szlachetne, rycerskie ciało nie pogardzi posłaniem na starych sieciach? Hmm?
Uśmiechną się jedynie do kobiety i odparł jej spokojnie
- Owszem Ty spać możesz.. ja będę jednak trzymał straż nad Tobą i Twą godnością.. albowiem nie wypada by dwoje nieznajomych pod jednym dachem spało, a przyznam ze do marszu jestem przyzwyczajony, jednak do nocowania w zbroi już nie. Nie wypada zwłaszcza jeżeli jednym z tych nieznajomych jest tak piękna niewiasta jak Ty. - Rzekł kobiecie komplement , po czym dodał.
Godzisz się na me warunki ? Czy chcesz tu czekać ze mną i stać przez cała noc ? A zapewniam.. twa magia teraz już nie pomoże..
- Owszem Ty spać możesz.. ja będę jednak trzymał straż nad Tobą i Twą godnością.. albowiem nie wypada by dwoje nieznajomych pod jednym dachem spało, a przyznam ze do marszu jestem przyzwyczajony, jednak do nocowania w zbroi już nie. Nie wypada zwłaszcza jeżeli jednym z tych nieznajomych jest tak piękna niewiasta jak Ty. - Rzekł kobiecie komplement , po czym dodał.
Godzisz się na me warunki ? Czy chcesz tu czekać ze mną i stać przez cała noc ? A zapewniam.. twa magia teraz już nie pomoże..
Nie była świadoma, że przed domem pojawiła się dwójka nieznajomych. Liczyła się rozkosz jaką niosła ta chwila. Młody szatyn sprawdzał się lepiej w sprawach łóżkowych niż w rozmowie podczas podróży. Zawsze zapomniała się w tych doznaniach. Uwielbiała jak ją dotykał, całował. Jak ocierał się o jej skórę, wpijał w nią wargi, drapał i gryzł. Calipso odwzajemniała to wszystko mrucząc mu do ucha i szepcząc nieprzyzwoite rzeczy. Jednak z każdym kolejnym doznaniem jej jęki były głośniejsze, szybsze, przepełnione ektazą. Pod koniec krzyczała na całe gardło, wzywała wszystkich bogów jakich znała, zaklinała królów i mędrców nawet własnego mistrza. W końcu kiedy kobieta całkowicie daje się ponieść przyjemności potrafi krzyczeć wszystko co przyjedzie jej do głowy wielbiąc i dziękując swojemu partnerowi. A Calipso podświadomie umiała ich doskonale wybrać.
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Villemo roześmiała się łagodnie. Zachowanie rycerza, choć z jednej strony wskazane, z drugie zadawało się być irracjonalne, cieszyła się, że obdarza ją szacunkiem, jednak rozumiała, że są w razem w przymusowej podróży i nie mają większego wyboru. Poza tym nie bała się go, a już tego, że będzie chciał naruszyć jej cześć zupełnie nie brała pod uwagę. W końcu przestała się śmiać. Uśmiechnęła się łagodnie do mężczyzny i jak to miała w zwyczaju zmrużyła oczy. Dopiero teraz zdała sobie sobie sprawę ze ostatnich słów rycerza.
- Jeśli takie są Twoje warunki, to tak, chce tu stać i czekać całą noc - rzekła spokojnie.
- Teraz ja będę uparta. Wiem, nie znamy się mości rycerzu, ale nawet przez myśl mi nie przeszło by ktoś tutaj chciał naruszać moją godność, a już na pewno nie Ty. Skoro ja Ci ufam, czemu Ty nie ufasz sobie? Nie ma tu Twoich braci rycerzy, nie ma straży, konwenansów, jest wielka pusta plaża i mała chatka w której można się schronić, przed niebezpieczeństwami nocy. Czy na prawdę tak ważne jest co wypada a co nie? Czy sądzisz, że pozwolę Ci tu sterczeć całą noc w tej zbroi po całodniowym marszu? Już Cię widziałam bez zbroi, sama ją z Ciebie ściągnęłam. Dziękuje, że obdarzasz moją osobą takim szacunkiem, ale jutro czeka nas kolejny długi dzień w upale, musisz odpocząć. Nie możesz... - urwała i odwróciła się w stronę rybackiej chatki, z której dochodziły dziwne odgłosy. Jak widać chatka nie była tak całkiem opuszczona. Wróciła wzrokiem na rycerza i spojrzała mu pytająco w oczy...
- Jeśli takie są Twoje warunki, to tak, chce tu stać i czekać całą noc - rzekła spokojnie.
- Teraz ja będę uparta. Wiem, nie znamy się mości rycerzu, ale nawet przez myśl mi nie przeszło by ktoś tutaj chciał naruszać moją godność, a już na pewno nie Ty. Skoro ja Ci ufam, czemu Ty nie ufasz sobie? Nie ma tu Twoich braci rycerzy, nie ma straży, konwenansów, jest wielka pusta plaża i mała chatka w której można się schronić, przed niebezpieczeństwami nocy. Czy na prawdę tak ważne jest co wypada a co nie? Czy sądzisz, że pozwolę Ci tu sterczeć całą noc w tej zbroi po całodniowym marszu? Już Cię widziałam bez zbroi, sama ją z Ciebie ściągnęłam. Dziękuje, że obdarzasz moją osobą takim szacunkiem, ale jutro czeka nas kolejny długi dzień w upale, musisz odpocząć. Nie możesz... - urwała i odwróciła się w stronę rybackiej chatki, z której dochodziły dziwne odgłosy. Jak widać chatka nie była tak całkiem opuszczona. Wróciła wzrokiem na rycerza i spojrzała mu pytająco w oczy...
Nie mam czego się obawiać ze swej strony.. - odparł szybko, lekko się przy tym zarumienił, po czym spojrzał w stronę chaty. Dłoń na rękojeści swej broni ułożył, po czym kobietę zapytał
- Czy na pewno ta chatka nie ma gospodarza ?
Ruszył wolnym krokiem, z bronią przygotowaną już do walki w stronę chaty, nie zastanawiając się przez chwile co go tam czeka.. a jego czarna róża na płaszczu widniejąca, jak by od promieni zachodu czernią zaczęła się mienić..
- Czy na pewno ta chatka nie ma gospodarza ?
Ruszył wolnym krokiem, z bronią przygotowaną już do walki w stronę chaty, nie zastanawiając się przez chwile co go tam czeka.. a jego czarna róża na płaszczu widniejąca, jak by od promieni zachodu czernią zaczęła się mienić..
Jęki po pewnym czasie umilkły. Calipso leżała na materacu wtulona w ciało mężczyzny oddychając szybko i głęboko. Wsparła się na łokcie i wyciągnęła z torby swoją fajkę. Odpaliła ją i zaciągnęła się rozkosznym dymem. Szare smugi niczym węże wypływały z jej warg.
-Oh, skarbie byłeś niesamowity. Musimy to kiedyś powtórzyć.- Zamruczała do niego zadowolona. Jej nagie ciało okryte było jedynie od pasa w dół starym kocem. Powyżej jej blade i sporawe piersi kusiły swoim kształtem. Jeszcze wyżej smukła szyja i pokryta rumieńcem twarz. Obok młodzieniec, bo z pewnością młodszy od kobiety miał posturę typowego robotnika. Jego zielone oczy zasłaniała sporawa grzywka. Był niczego sobie jak na prostego chłopa. Kobieta pieściła dłonią jego klatę niczym kocura. Zaś w torbie kręcił się jak zwykle nie zadowolony Blu. Wygramolił się na zewnątrz i otrzepał futro. Podszedł leniwie do pary i usiadł mężczyźnie na brzuchu. Jego jakże wymowna mina świadczyła, że chętnie by coś zjadł.
-Oh, skarbie byłeś niesamowity. Musimy to kiedyś powtórzyć.- Zamruczała do niego zadowolona. Jej nagie ciało okryte było jedynie od pasa w dół starym kocem. Powyżej jej blade i sporawe piersi kusiły swoim kształtem. Jeszcze wyżej smukła szyja i pokryta rumieńcem twarz. Obok młodzieniec, bo z pewnością młodszy od kobiety miał posturę typowego robotnika. Jego zielone oczy zasłaniała sporawa grzywka. Był niczego sobie jak na prostego chłopa. Kobieta pieściła dłonią jego klatę niczym kocura. Zaś w torbie kręcił się jak zwykle nie zadowolony Blu. Wygramolił się na zewnątrz i otrzepał futro. Podszedł leniwie do pary i usiadł mężczyźnie na brzuchu. Jego jakże wymowna mina świadczyła, że chętnie by coś zjadł.
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Villemo ruszyła za rycerzem. Lekko zdezorientowana podążała powoli tuż za nim. Nie sprawdziłam strychu...pomyślała.
- W dachu jest okno i... schody na górę, tam nie byłam... Tam... może ktoś być - powiedziała cicho. Czuła się winna, że nie sprawdziła strychu, nie wiedział czy był tam gospodarz, czy też intruzi... a może jacyś bandyci. Była zmęczona, chciała się położyć i zasnąć. Sądziła, że im się poszczęściło, że znalazła miejsce na odpoczynek. A jak się okazało dopiero tu zaczynały się kłopoty. W tej chwili cieszyła się, że miała przy sobie rycerza... choć z drugiej strony, gdyby nie on pewnie nie wylądowała by tutaj. Nie było jedna co gdybać...
- W dachu jest okno i... schody na górę, tam nie byłam... Tam... może ktoś być - powiedziała cicho. Czuła się winna, że nie sprawdziła strychu, nie wiedział czy był tam gospodarz, czy też intruzi... a może jacyś bandyci. Była zmęczona, chciała się położyć i zasnąć. Sądziła, że im się poszczęściło, że znalazła miejsce na odpoczynek. A jak się okazało dopiero tu zaczynały się kłopoty. W tej chwili cieszyła się, że miała przy sobie rycerza... choć z drugiej strony, gdyby nie on pewnie nie wylądowała by tutaj. Nie było jedna co gdybać...
Jego oczy lśniły dziwnym blaskiem gdy zbliżał się do chaty.. gotowy na spotkanie z losem, co kolwiek by mu nie przyniósł. Nie było widać po nim nawet zmęczenia podróżą, miał on w sobie więcej siły niż kobiecie mogło by się wydawać. A jego wyraz twarzy poważny i stonowany jak na prawdziwego rycerza przed bojem przystało.. spojrzał na moment w tył na podążającą za nim kobietę i rzekł do niej głosem jakimś innym, nie był to głos chłodnego człowieka jakim wcześniej się wydawał, był to głos raczej przepełniony troską...
- Wybacz Villemo, lepiej jednak byś została tu. Nie wiem co czeka w środku, może to jakiś morski zwierz, a może bandyta który ukrywa się na tym odludziu. Nie chciałbym by coś Ci się stało. - już bardziej by stworzy pozór chłodnej osoby dodał
- jesteś mi jeszcze potrzebna żywa.. - odwrócił się i spojrzał na chatę która była już tak blisko.. a głosy z niej nagle ustały..
- Wybacz Villemo, lepiej jednak byś została tu. Nie wiem co czeka w środku, może to jakiś morski zwierz, a może bandyta który ukrywa się na tym odludziu. Nie chciałbym by coś Ci się stało. - już bardziej by stworzy pozór chłodnej osoby dodał
- jesteś mi jeszcze potrzebna żywa.. - odwrócił się i spojrzał na chatę która była już tak blisko.. a głosy z niej nagle ustały..
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Znaleźli się przy chatce. Villemo dopiero teraz zaczęła odczuwać prawdziwe zmęczenie. Ona na prawdę bardzo chciała już odpocząć, znów nadzieja okazała się złudna, w domku coś było, więc nie mogła liczyć na rychły odpoczynek. Stała teraz, bosa, na trawie i spoglądając ufnie na rycerza. Odwaga ją opuściła, pewnie gdyby była sama zachowywała by się inaczej, ale... miała jego... dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę, że nie jest sama, tak jak do tej pory, że ktoś... chyba chce jej bronić? Dziwne to było uczucie, zaiste. Kobieta nie odpowiedziała na słowa rycerza. Cały czas spoglądała tylko na jego twarz z ufnością. Nie zamierzała wchodzić do domku, skoro uważał, że ta będzie lepiej... W tym wypadku należało go posłuchać.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość