Równina Maurat[Stepy]Dzieñ po starciu u zielarza

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Furin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Furin »

Ów Poca³unek Smoka ogarn±³ ca³e cia³o i umys³ demona. Czu³ siê wspaniale, praktycznie tak samo jak podczas leczenia dwa dni temu.
Mimo to, niepokój go nie opu¶ci³.
Postanowi³ jednak nie robiæ przykro¶ci smoczycy i dotkn±³ je ³usek, które chocia¿ wygl±da³y na twarde i ostre, w dotyku by³y wielce przyjemne. U¶miechn±³ siê, ale po kilku nieznacznych ruchach cofn±³ rêkê.
Nie wiedzia³, czy jest to wynik przyzwyczajenia, czy jakiej¶ staro¿ytnej magii, czy wreszcie jego pochodzenia - czu³ niepokój, ale zarazem co¶ na wzór podekscytowania i gotowo¶ci do boju. W pobli¿u czai³ siê demonolog, pewnie ze swym ¶mierciono¶nym pocztem i chocia¿ daleko by³o do niego, o tyle instynkt i odruchy wojownika przedwcze¶nie zosta³y obudzone przez pojawienie siê centaura.
- Ja nie jestem smokiem - odpar³, przypominaj±c sobie ¿e przed obdarowaniem go pozytywnymi wibracjami wspomnia³a co¶ o nowym go¶ciu. - i nie wiñ mnie za to, ¿e nie lubiê kogo¶ i nie ufam komu¶ kto atakuje mnie bez powodu tylko za to, kim jestem.
Przeniós³ spojrzenie w stronê, w któr± oddali³ siê centaur. Furin widzia³, ¿e rozpali³ ognisko, ale nie mia³ zielonego pojêcia co robi poza tym.
Westchn±³ lekko i usiad³ przy ognisku, lekko opieraj±c siê o parawan z koca. Postanowi³, ¿e nie bêdzie za wszelk± cenê wnosiæ za tym, aby rozstaæ siê z przybyszem. W koñcu podró¿owali we troje i zdanie wszystkich mia³o znaczenie, tak przynajmniej uwa¿a³ on sam. Nie zamierza³ jednak okazywaæ jakiejkolwiek sympatii zw³aszcza, ¿e takowej nie czu³. Postanowi³ skryæ siê za p³aszczem obojêtno¶ci.
Yo! Masz zajawkê na koks?
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Spiorunowała go wzrokiem, widziała napięty każdy jego mięsień i jakieś iskierki w oczach.
-O nic Cię nie obwiniam Furinie. Tylko przybliżam Ci historię mojego świata. - powiedziała smutno i odwróciła głowę, powoli poczłapała do drugiego ogniska. Pieczeń wydawała przyjemną woń z idealnie dobranymi ziołami. Powoli zmieniała się w swoją elfią postać, by stanąć przy centaurze w stroju podróżnym. Katana leniwie obijała się między kształtnymi łopatkami, włosy okalały tsukę, która wystawała ponad ramię. Sztylety pobrzękiwały przy kobiecych biodrach, Aravira kroczyła przez bujną trawę, gdy słońce weszło w swój punkt kulminacyjny. Spojrzała na pieczeń, cieszyła się i podziwiała dla kunsztu łowieckiego Mon-Adhura. Z pełną ufnością złapała baczne spojrzenie wilczycy, wiedziała że jest oczami Centaura. Przysiadła na na piętach i spuściła głowę, by po chwili spod smolistych rzęs znów skrzyżować spojrzenia z wilczycą.
- Co Cię tu przywiodło Panie? Gdzie Twój ród, plemię? Centaurowie zwykli żyć raczej w grupach, a Ty... - zawiesiła głos, jej warga lekko zadrgała też był samotny... westchnęła cicho i kontynuowała.
- A Ty podróżujesz sam... Jak to się stało?
Ostatnio edytowane przez Aravira 15 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Zrêcznym szarpniêciem bez pomocy no¿a Mon-Adur oderwa³ udziec byka, z niego urwa³ równie sprytnie mniejszy kawa³ek, który poda³ Szangrin. Podszed³ do elfki i z szacunkiem wrêczy³ jej olbrzymi± porcjê. Zgi±wszy kolana opad³ brzuchem na trawê. Jego my¶li b³±ka³y gdzie¶ wraz z wiatrem który porusza³ jego siwymi w³osami. Odwróci³ swa powykrzywiana licznymi bliznami i czasem twarz w jej stronê. U¶miechn±³ siê prze chwilê krótsz± ni¿ mrugniêcie oka. Westchn±³. i unosz±c g³owê w górê wypowiedzia³ kilka s³ów podziêkowania Bogom Wiatru. Opu¶ci³ twarz i skierowa³ ja w stronê Elfki.

- Zbyt d³uga historia aby zamkn±æ j± w kilku s³owach. Mój lud wymar³ i chyba pozosta³em ostatnim. Lecz czas zaleczy³ tê stratê, Szangrin jest moj± siostr±. To musi mi wystarczyæ. Jakie¶ 500 lat od kiedy jeste¶my razem. Wtedy by³em jeszcze m³ody i pe³en gniewy oraz pragnienia zemsty. Ashi' dhan by³a moj± ukochan± klacz±. Dla mnie m³odego i pe³nego si³ wtedy by³a najpiekniejsza z naszego ludu. Byli¶my razem przez 3 miesi±ce i nawet planowa³em ju¿ ¿e bêdziemy za³o¿ycielami nowego klanu gdzie na równinach. -

Westchn±³ cicho i zamilk³. Kiedy Arawira my¶la³a ¿e ju¿ sie nie odezwie, drgn±³ i potrz±saj±c g³ow± kontynuowa³.

- Kiedy byli¶my na wzgórzach aby oddaæ ofiarê bogom Deszczu i Wiatru za nasz± przysz³o¶æ rozpêta³a siê potworna burza. Nie wiem kiedy nawet w tej ca³ej zawierusze pêk³a przestrzeñ i przy wtórze potwornego chichotu, moja Ashi' dhan zosta³a wci±gniêta w tê wyrwê.... . -

Zatrz±s³ siê na ca³ym ciele a Szangrin czuj±c co siê dzieje w jej panu podesz³a i po³o¿y³a g³owê na jego ramieniu. Po twarzy centaura przebieg³ cieñ a miê¶nie zadr¿a³y z³owró¿bnym grymasem. Wci±gn±³ w p³uca powietrze.

- Potem nigdy wiêcej jej nie widzia³em a klejnot ¿ycia Ashi' dhan sta³ siê czarny. Ot i zosta³em sam. Jedyny cel w tym kawa³ku ¿ycia jaki mi pozosta³ to ... .-

Spojrza³ w stronê drugiego ogniska

-... robiæ wszystko aby na mojej drodze nie pojawi³o siê to co spotka³o moj± Ashi' dhan. -
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Słuchała tej dramatycznej historii nieporuszona, dawno nauczyła się panować emocjami równie dobrze jak nad ogniem. Mimo wszystko współczuła Mod-adhurowi z całego serca. Spojrzała na niego jednak z ognistymi łzami w ciemnych oczach.
- To przykre, to naprawdę bardzo przykre...ale czy nie próbowałeś..szukać pomocy...demonolodzy..dociec dlaczego? - zapytała łamiącym się głosem, była wrażliwa i to bardzo. Widziała gniew, który jakby ruchome obrazy przesuwały się po jego twarzy. Tatuaże poruszały się na napiętej i nagiej siatce mięśni. Aravira zrezygnowała z pytań, wiedziała że próbował wszystkiego co się dało...Miłość jest silniejsza niźli jakakolwiek broń.
- Bardzo cierpiałeś? - zapytała pusto bez wyrazu jakby zza grubej ściany. Sama myślała o tym co utraciła, przez to że wrócił...no właśnie. Otrząsnęła się z lekkiego letargu na samą myśl Dolharda, znienawidzonego ojca, zbawiciela. Jakaś część w jej duszy zaśmiała się cichutko, złowieszczo i z groźbą.
Ostatnio edytowane przez Aravira 15 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Oczy Szangrin popatrzy³y na Aravirê. Na twarzy centaura obudzi³o siê co¶ jakby podziw lub mile zaskoczenie.

- Nie mam szans klejnot ju¿ dawno siê rozpad³. Nie ma jej. Jeste¶ pani równie piêkna w tej postaci jak i w postaci smoka, choæ szczerze powiem tamta postaæ ma wiêcej poszanowania w moich oczach. -
Pog³aska³ olbrzymi ³eb wilczycy.

-Za to teraz przypominasz mi o tym ¿e piêkno nie umar³o wraz z moj± Ashi' dhan. Jeszcze mo¿esz kogo¶ uszczê¶liwiæ.-

Podniós³ ciê¿ko swoje cia³o a Szangrin strzepnê³a siê.

- Pogoda zaczyna sprzyjaæ i noc siê chyli ku ¶witowi. Niektórym czas w drogê... .-
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Podkuliła nogi i spojrzała niewinnie na Centaura, był taki olbrzymi w porównaniu z nią teraz drobną i niemal bezbronną lecz oboje wiedzieli że to tylko pozory broń towarzysząca Aravirze najlepiej o tym świadczyła. Spojrzała na wilczycę, żal jej było że Mon-adhur musiał kroczyć własną ścieżką lecz tak widocznie wyglądało jego życie. Uśmiechnęła się blado na słowa, komplementy które padły z ust Centaura. Poszanowanie...smocza powłoka zawsze sprawiała takie wrażenie. Westchnęła i spojrzała w oczy przybysza.
- Jestem niechcianym bękartem elfki i smoka, więc nie wiem kim lub czym ja jestem. Czy bardziej małym elfem, czy majestatycznym smokiem. - skinęła głową. Kopyta jak widać grzały jeszcze starzyka do biegu, po chwili na jej twarzy zagościł nieśmiały uśmiech, sięgała Mon-adhurowi może do pasa więc zadarła głowę do góry by spokojnie przyjrzeć się jego pełnym ustom.
- Jesteś tak piękny, choć prawdopodobnie ostatni ze swego rodu, Twój obraz jednak na długo zagości w mej pamięci. Wierzę że odnajdziesz szczęście jakkolwiek będzie ono wyglądać. Miło było Cię spotkać na Długiej Drodze Mon-adhurze i niech Twoje kopyta taranują naszych nieprzyjaciół. - uśmiechnęła się dziarsko i zasalutowała mu przykładając prawą dłoń do skroni, po czym złożyła ją na sercu lekko się kłaniając.
- Masz moją dozgonną przyjaźń.
Ostatnio edytowane przez Aravira 15 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Mon-Adhur u¶miechn±³ siê co widaæ by³o wbrew jego zwyczajowi. Pochyli³ siê nad elfka i bardzo zbli¿y³ swoj± twarz do jej. chwilê powêszy³ i próbowa³ siê przyjrzeæ prawie ¶lepymi oczami.
- Nie jeste¶ bêkartem. - powiedzia³ to ze stanowczo¶ci± w g³osie. Pog³aska³ j± po twarzy ciê¿ka nawyk³a do zabijania i pracy d³oni±.
- Liczy siê to co masz tu. - wielki palec dotkn±³ jej piersi na wysoko¶ci serca.
- Czasem trzeba byæ ¶lepym ¿eby to dostrzec. A ja jestem prawie ¶lepy. - Wcisn±³ jej w d³oñ kanciasty obsydian na prostym rzemieniu i zamkn±³ jej palce naoko³o kamienia.
- Je¿eli kiedykolwiek bêdziesz potrzebowaæ mojej pomocy... . - zacisn±³ usta a po policzku potoczy³a siê kropelka. Wyprostowa³ gwa³townie swoje cia³o, siêgn±³ po ³uki i sprawnym ruchem wypu¶ci³ w powietrze naraz trzy strza³y. Pociski wznios³y siê i w górze dwa zamieni³y w bia³e ptaki a trzeci eksplodowa³ feeri± kolorów które opad³y w postaci piór na Aravirê. Gdy elfka wreszcie oderwa³a wzrok od zjawiska i chcia³a co¶ powiedzieæ zasta³a na ziemi przed sob± tylko Szangrin wpatrzon± w ni± swoimi czerwonymi oczami. Wilczyca otar³a siê o nogê elfki i po raz ostatni spojrzawszy na ni± ruszy³a na przód za swoim panem którego dopiero teraz Aravira dostrzeg³a w sporym dystansie. Obsydianowy amulet zab³ys³ ciep³ym s³onecznym blaskiem i Aravira us³ysza³a g³os starca.
"Je¿eli kiedykolwiek bêdziesz mnie potrzebowaæ.... ."

Dalej
http://phpbb.rpgforum.pl/viewtopic.php?p=4061#4061
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Zadrżała kiedy silna dłoń pieściła jej policzek, nie ze strachu raczej z lekkiego zdziwienia bo nikt nigdy wcześniej jej tak nie dotykał. Spojrzała niewinnie w jego pokryte bielmem oczy, był taki piękny i tak stary. Mądrość spływała z jego rąk i głosu, który wypełniał jej uszy niczym wino srebrny puchar.
- Ale tak się czuję... Mimo wszystko dziękuję...Mun-adhurze. - walczyła ze łzami, chciała się do niego przytulić, lecz nie to była by zbyt wielka oznaka słabości, przygryzła język i poczuła w ustach metaliczny posmak krwi.

Gdy chłód kamienia zagościł w jej dłoni poczuła się zadziwiająco lekka, wiedziała że trzyma najcenniejszą rzecz jaką Centaur miał po swojej ukochanej. Kanciaste krawędzie były jednak miłe w dotyku gładkie i świetliste, wyrzeźbione przez czas.

Miała powiedzieć że nie może tego przyjąć, lecz łuk był szybszy cięciwa szczęknęła wypuszczając w powietrze trzy strzały. Aravira patrzyła jak zahipnotyzowana gdy białe lotki mkną do góry pokonując znaczną wysokość. Cztery skrzydła, dwa serca to było przepełnione czystą magią, dwie gołębice oznaczające czystość, nadzieję, nowe życie załopotały delikatnymi skrzydłmi.

Trzecia strzała zmieniła się w puch egzotycznych ptaków, małe piórka muskały twarz elfki, która wciąż patrzyła w nocne niebo. Nie wiedziała czy oddycha czy żyje czy śni, było to dla niej jak bajka, czas stanął w miejscu. Nie wiedząc kiedy przyłożyła kamień do serca i z roziskrzonymi oczami obserwowała całe wydarzenie.

Nie mogła wydusić z siebie słowa, chociaż wiedziała że powinna bo starzec dał jej wiele do zrozumienia. Obudził wielką tęsknotę za domem, za matką, za jej miłym śmiechem, którego prawie już nie pamiętała. Spuściła głowę, jak mogła nie usłyszeć jak końskie kopyta uderzają o miękką trawę?
Odjechał, odszedł.
Westchnęła głośno i jej oczy spoczęły na wilczycy, która otarła się o jej łydki. Założyła amulet na szyję obserwując jak białe włosy Mun-adhura nikną w dali.
Żegnaj...
Jej myśli powędrowały swobodnie by po chwili zamienić się w motek chaotycznej tęsknoty. Powłócząc nogami wróciła do swoich starych obozowiczów. W milczeniu wyjęła sztylety i ukłoniła się do wymyślnego przeciwnika. Ciosy, cięcia parowania, finty, gardy i parady. Sztylety tańczyły ze śmiercionośną gracją.
Ostatnio edytowane przez Aravira 15 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Reiven przypadła do niej wytracając z harmonii ćwiczeń, tak szczerze i w pełni energii, aż wypchnęła z płuc elfki resztki powietrza. Roześmiała się mimo to bo lepki jęzor Nadira i ciepłe dłonie Reiven tuliły ją potwierdzając dotychczasową załżyłość. Sztylety delikatnie wsunęły siê na swoje miejsce i Aravira już z wolnymi rękami oddała uścisk z ogromną życzliwością, obdarowała Reiven pocałunkiem w policzek delikatnie, muskając ustami jej wdzięczną twarz. Gdy odeszła lekko drżąca chwyciła jej twarz w obie dłonie i spojrzała głęboko w oczy.
- Nic mi nie jest ciotko klotko kochana! - zaśmiała się i znów obdarzyła ją pocałunkiem tym razem w czoło. Kucnęła zwinnym ruchem przy Nadirze i pogłaskała jego miękką sierść, beztroskie oczy które nagle przybliżyły się z szybkością błyskawicy do jej własnych. Nadir siedział na niej i bezprecedensowo lizał ją po twarzy przygwożdżając całe ciało do ziemi. Śmiała się próbując go zepchnąć lecz uparty zwierz ciągle siedział i lizał. Westchnęła między spazmami śmiechu.
Rodzina...

Aravira wstała i strzepnęła z siebie kurz, złapała czarnowłosą za dłonie i spojrzała z czułością.
- Wiesz co jesteś fatalną kłamczuchą, widzę przecież że dobrze się bawiliście. - roześmiała się szczerze i objê³a elfkę w talii, by³a taka szczupła i lekka, a tak piekielnie zabójcza. Puściła do niej oczko i powiodła do ogniska.
Siadły obok Furina, jedna po prawej druga po lewej.
- To jak mam opowiedzieć co zaszło kiedy raczyliście pocwałować w gąszcz? - zapytała z lekkością w głosie.
Ostatnio edytowane przez Aravira 15 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Furin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Furin »

Demon uspokoi³ siê wyra¼nie kiedy agresywny centaur znikn±³ z okolicy. Cieszy³ siê, ¿e znów jest razem z tymi dwoma elfkami, które okaza³y mu niezwyk³± ¿yczliwo¶æ. Odgania³ od siebie tê my¶l, jak cz³owiek w¶ród bagien odgania komary, ale chyba przywi±za³ siê do nich. Kiedy usiad³y obok niego spojrza³ na Reiven, a potem na Aravirê i u¶miechn±³ siê. Kto by pomy¶la³, ¿e demon mo¿e siê u¶miechaæ i byæ w dobrym humorze?
- Opowiadaj - powiedzia³, chocia¿ skoro elfka jest tu, a nigdzie nie ma Kazimira to historia wydawa³a siê byæ niezwykle oczywista.
Powia³ ch³odny, stepowy wiatr, wiêc Furin magi± zwiêkszy³ p³omieñ w ognisku, a fala ciep³a ju¿ po chwili otuli³a swym wspania³ym p³aszczem trójkê podró¿ników.
Yo! Masz zajawkê na koks?
Awatar użytkownika
Reiven
Szukający drogi
Posty: 43
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Reiven »

Czwórkę podróżników, gdyż Nadir ułożył się przy ogniu, leżąc przy Aravirze i przytulając się do jej nóg. W jego przymrużonych rozkosznie ślepiach odbijały się wesołe ogniki. Wilk ziewnął, otwierając szeroko paszczę i wysuwając język. Oparł głowę o nogi młodszej elfki i zasnął.
Niedługo całkiem straci instynkt wilka. Zachowuje się jak pies, a nie dziki wilk pomyślała Rei kręcąc głową nieco niezadowolona z takiego obrotu spraw. Czuła się winna naruszenia naturalnego porządku natury już wtedy, kiedy zajęła się pogryzionym rannym szczeniakiem, którego sfora odrzuciła. A teraz na dodatek była winna udomowieniu dzikiego zwierzęcia.
Elfka westchnęła i podciągnęła nogi pod brodę. Ona również była zmęczona, ale ciekawiło ją co tak właściwie zaszło w domku zielarza i czy Kazimir nie żył. Było jej trochę żal, że tak to się potoczyło, bo przez jakiś czas również ów najemnik należał do ich dziwnej grupy. I nawet towarzyszył jej przy polowaniu.
- Opowiedz - powtórzyła prośbę zerkając na przyjaciółkę.
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Araivra skrzyżowała nogi i położyła ręce na udach. Jej mina była bez wyrazu, wnikliwym spojrzeniem przebiegła po twarzach towarzyszy. Widziała ich senne oczy, ciała które kołysały się w rytm lekkiego wiatru. Cienie rzucane przez palące się drewna, tańczył na ich niemal idealnych rysach twarzy. Każda istota którą poznajemy pięknieje z czasem poznania. Noc dopiero zapadła nad zielonymi stepami. Westchnęła i cicho, sennie zaczęła opowieść.

- Gdy odjechaliście w pędach kurzu, czemu w ogóle się wam nie dziwię, transformacja Kazimira dobiegła końca. Kości jego klatki piersiowej jakby rozerwało, pękły pod naporem czegoś wewnątrz niego. Demona, bo tym się stał, w sumie myślę że starannie ukrywał to co w nim siedziało, nie wiem gdzie jest Kazimir, nie wiem dlaczego nie szukał pomocy...
ale jednak był dość miły. Więc jak odjechaliście przyszpiliłam to cudo do ziemi. Miotał się jak opętany, bił skrzydłami drapał pazurami i zębami, dobrze że jego miecz wylądował daleko ode mnie. - elfka zaczęła bawić się ogniem tworząc małą kuleczkę na przedramieniu, która turlała się wte i wewte. Zajmowanie czymś rąk kryło zakłopotanie..

- Musiałam go przycisnąć by się uspokoił i opadł z szału, zachowywał się jak szlachcić z napęczniałą sakiewką i nasieniem, który szuka koniecznie wyładowania i jednego i drugiego. To był zwierz, dziki zwierz który szukał ujścia swojej furii. Gdy weszłam do jego umysłu, widziałam co się dzieje. Kazimir jest uzależniony, lecz tym uzależnieniem zbudził jakąś bardzo niebezpieczną bestię. Gryzł i kopał a w umyśle tylko czerń i dziwny chrapliwy głos powtarzający wciąż: "Bij! Zabij!" - zwiesiła głowę i ognista kulka rozbryznęła się na wszystkie strony, po czym zgasła.

- Nie mogłam nic więcej zrobić, był ogłupiony, otumaniony. Nic do niego nie docierało żadna magia... Więc dałam mu pozór tego że odlatuję, by w ostatniej chwili owinąć ogon wokół jego talii. Spokojnie nie zmiażdżyłam go. - dodała pośpiesznie bo widziała jak ich oczy stopniowo zwiększają swoje zdumienie, choć na wpół już spali słuchając miłego dla ucha głosu.

- Odleciałam z nim na tyle daleko by nie wrócił tutaj zbyt szybko, wił się i wiercił, wył krzyczał gryzł... Co mogłam zrobić? Zniżyłam lot, a on był trochę ogłuszony zmianą ciśnienia i znów próbowałam wejść w jego umysł..znów się nie udało. Rzuciłam go w trawę bezładnego, omdlałego. Nie wiem czy da mu się jeszcze pomóc. Ja choć znam arkana swojej sztuki nie mogłam. Jest kilka dni stąd szybkiego marszu dla zdrowego silnego człowieka, a on nim już na pewno nie jest. - zakończyła opowieść, Reiven, Furin i Nadir słodko spali, równomiernie wdychając powietrze.

- Właśnie dlatego będę dziś trzymać straż..- dodała pod nosem cicho szepcząc, nie była zmęczona. Noc zasłała niebo gwiazdami, smukła elfka wyciągnęła katanę, która zamigotała odbitym blaskiem. Wzięła koce i okryła nimi przyjaciół. Później zatopiła się w odmęcie ciosów parowań.
Gibka jak wiatr szalejący pośród zielonych urodzajnych stepów.
Furin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Furin »

- Jesteś pewna, że dasz radę całą nocą? - zapytał demon, chociaż tak naprawdę myślał już o zupełnie czymś innym.
Zdziwiły go słowa, że Kazimir był demonem, albo przynajmniej miał go ukrytego w sobie. Mimo iż senny i zmęczony, trzymały go jeszcze rozmyślania dotyczące tej kwestii. Sam był demonem i do tej pory nie miał problemów z rozpoznawaniem swych 'pobratymców', którzy dodatkowo wysyłali wyraźne sygnały magiczne. Znał się na demonach, magii demonów, więc tym bardziej zaskoczyła go informacja o drugiej naturze jeszcze niedawnego towarzysza. Zapatrzył się w jasno świecące gwiazdy i po całym ciele przeszedł go dreszcz, a razem z nim przypuszczenie, że może coś z nim jest nie tak. Gdzieś zaświtała myśl, że może traci swą moc, swoje zdolności. Nie, to nie możliwe. uspokajał sam siebie przecież może być tak, że ten demon pojawił się dopiero wtedy, że dopiero wtedy go opętał. Może to o to chodziło?
- Dziwne, naprawdę dziwne - dopiero po wypowiedzeniu tych słów pod nosem, zdał sobie sprawę, że myśli na głos. Odezwał się raz jeszcze, tym razem poruszając inną kwestię i kierując spojrzenie na Aravirę:
- Jeśli taka Twoja wola i tego chcesz, to możesz trzymać wartę. Ale jak tylko poczujesz zmęczenie to mnie obudź. - zamilkł na chwilę, po czym dodał - jeśli nie macie nic przeciwko - tutaj odwrócił się do Reiven - to ja się zdrzemnę.
Yo! Masz zajawkê na koks?
Awatar użytkownika
Reiven
Szukający drogi
Posty: 43
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Reiven »

Reiven już zasypiała. Powieki same jej opadły i po raz pierwszy od kilku dni zasnęła głębokim snem. Jej organizm domagał się wypoczynku i wreszcie nie czuwała przez sen. Świadomość, że Aravira trzyma straż uspokoiła ją. Młodsza elfka mimo, że na pozór tak delikatna i krucha w postaci smoka była nie do pokonania. A gdyby tego było mało, Nadir postanowił towarzyszyć Aravirze i nie odstępował jej na krok. Chodził przy jej nogach, siadał obok niej. Reagował z czujnością prawdziwego myśliwego, na każdy najmniejszy szelest. A Rei pozwoliła sobie na odespanie tych kilku nocy, kiedy spała gotowa w każdej chwili by się bronić. Zaufanie jakim obdarzyła elfkę i demona było dla niej czymś nowym. Nikomu nie ufała i z nikim nie czuła się tak pewnie jak z nimi. A dzielenie trudów podróży i tego że cała trójka zanim się spotkała była samotna, tylko wzmacniało więź między nimi.
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość