RubidiaUpiór w operze... ale to cyrk!

Miasto słynące głównie z ogromnego portu handlu dalekomorskieg. To tutejsze stocznie bujdą statki handlowe dla całego wybrzeża. Miasto rybaków i hodowli wszelkiego rodzaju stworzeń morskich.
Awatar użytkownika
Zoyamenae
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 3 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje: Medium , Wędrowiec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Zoyamenae »

        Zoyamenae była zbyt bliska spalenia się ze wstydu, że aż trudno uwierzyć, że nie miała swojego przyjaciela - żywej Pochodni - ze sobą. Wilczyca właśnie leżała naga w łóżku innego mężczyzny, nie mówiąc już o oszałamiającym pokazie swoich morderczych zdolności. Kobieta musiała niedługo wrócić do cyrku, przecież zacznie się pokaz! A jej tam nie ma! Nie mówiąc już, jak Serina i Kreg będą się o nią martwić. Całą Rubidię rozniosą z ziemią, żeby tylko znaleźć swoją Duszyczkę.
Ale potrzebowała ubrań. A tym samym musiała porozmawiać z Sunreisintre…
        Właśnie, Sunrei. Do umysłu Zoyamenae nagle uderzyły wspomnienia zeszłej nocy.
“Nie powinnaś słuchać Sunreisintre. To wszystko jego wina”
Jego spokój. Jego otwartość. Czy zna Remusa?
        I tu nagle pojawiła się przed wilczycą scena, w której jej ręce zatapiają się w torsie mężczyzny. Ten dziwny brak siły, która mogłaby go wypchać z pokoju, jakby w ogóle mógł tam pozostać… Coś było nie tak. A Zoyamenae niestety coraz mniej ufała swojemu klientowi, więc musiała w pełni poradzić sobie sama.
        - Kravchena - rzekła cicho, aby kilka sekund później ujrzeć jedną z najpotężniejszych dusz, które posiada. - Załatw mi proszę dogodny ubiór. Cokolwiek.

***

        Nim Sunrei znów zapukał do drzwi, kobieta zdążyła już założyć ubranie. Duch Kravcheny przyniósł jej skromną sukienkę w nieco spranej czerwieni, wiązaną na szyi i z czarnym gorsetem, spódnica zaś sięgała kolan zmiennokształtnej.
        - Wejdź - powiedziała pewnie, aczkolwiek takie wrażenie mogła sprawiać tylko z zewnątrz. Skrycie bała się jak tamtej feralnej nocy, w którą dosięgła ją klątwa lykantropii. Wszystkie czynniki wydawały się sprowadzać do tamtego dnia, do tamtej okropnej nocy… Aż w końcu Sunrei wszedł. W jego dłoniach Zoyamenae dostrzegła gorący napój, przez co tylko na chwilę straciła czujność. Przypomniała sobie, że była piekielnie wygłodniała, zwłaszcza po przemianie. Musiała jednak poczekać i zaspokoić tę potrzebę kiedy indziej. Wzięła filiżankę od mężczyzny, nie patrząc na jego twarz niemalże w ogóle. Zastanawiała się, bała się.
        - Sunreisintre… Czy ja mogę ci ufać? - zapytała niepewnie, mimo że w jej oczach dało się wyczuć desperację. - Musisz mi zatem powiedzieć, co cię łączy z Remusem. On… wydawało mi się, że cię zna i nie darzy sympatią. Jesteś w stanie mi to wyjaśnić?
Nie zamierzała usiąść. Musiała jednak wyjaśnić mężczyźnie, że ta rozmowa nie będzie długa, albowiem Zoya ma zobowiązania wobec swojej nowej rodziny.
Rodziny dziwolągów.
        - I… bardzo cię przepraszam za to, co się wydarzyło w nocy. Mam nadzieję, że nie zrobiłam ci żadnej krzywdy… - mówiła to dość niepewnie, jakby jednak wiedziała, że mężczyzna nie mógł być ranny. Jej podejrzliwość wzrosła.
Kim jesteś, tajemniczy?

***

        - Duszka, na Prasmoka, gdzie ty się włóczysz?! - krzyczał Kreg, od progu niemalże witając swoją drogą koleżankę masą niepotrzebnych pytań. Ale wpierw podał jej gorący ręcznik, aby mogła wytrzeć resztki zmazanego makijażu i nałożyć nowy. Wiedział bowiem, że to właśnie jest najważniejsze dla wilczycy - przecież jej makijaż to cała jej pewność siebie.
        - Kreg, spokojnie. Nic się nie stało, dopilnowałam tego. A wieczorem okazało się, że… pomyliliśmy się o jeden dzień. Pełnia była wczoraj - odpowiedziała Zoyamenae, nie spoglądając na przyjaciela. Zaczęła zmywać resztki kosmetyków z twarzy i usiadła przed lusterkiem w swoim namiocie. Musiała wyglądać oszałamiająco, w końcu drugiego dnia pojawiało się jeszcze więcej zainteresowanych - ci, którzy pojawili się jako pierwsi, opowiedzieli o nich reszcie, stąd to poruszenie. Dlatego też cała ekipa planowała na ten dzień najwięcej atrakcji, mniej więcej w namiocie Zoyamenae, bo to tutaj odbywało się najwięcej seansów.
        - Nie mów nawet, że… - zaczął Kreg, sugestywnie łapiąc się za gardło.
        - Nie, nie rozszarpałam swojego klienta… O dziwo, naprawdę dobrze się złożyło. Widocznie pan Sunreisintre miał już do czynienia ze zmiennokształtnymi, więc gdy tylko rozpoczęła się przemiana, zamknął mnie w swojej… - za późno ugryzła się w język. Pochodnia zdążył już rozszerzyć oczy i pozwolić subtelnym błyskom doń się wkraść.
        - …W jego sypialni?! Tajemniczych lochach?! Ach, co za fantastyczna gra wstępna, romantyzm niemalże godny ciebie, co nie? - zaśmiał się, uciekając na drugi koniec namiotu. Wiedział bowiem, że dostanie po głowie od kobiety i nie mylił się. Szminka Zoyki dosięgła go nawet na drugim końcu namiotu.
        - Zamknij się, Kreg! - Wilczyca niemal się zaśmiała, kończąc pudrować twarz. - Wiesz, że nie jestem taka ła… - zawahała się. Żartowali w kontekście romantycznym o Sunreiu, o człowieku, który zaniepokoił naszą zmiennokształtną. O kimś, kto miał bardzo niematerialne ciało.
Kimś, kogo Zoya zaczynała się powoli obawiać.

***

        Kolejka do namiotu zdążyła już zrobić się dość duża. Oczekujący na wróżby czy kontakt ze zmarłymi goście byli coraz bardziej niecierpliwi, więc część za zgodą siedzących przy stoliku Zoyamenae mogła obserwować seans jako widownia. A ubrana w kamizelkę przeplataną złotymi nićmi Zoya, z pomalowanymi na czerwono ustami, wyglądała niezwykle zmysłowo w świetle świec i ze związanymi w wysoki kok włosami. Musiała bowiem pokazać, że nigdzie nie ukrywa żadnych niecnych sztuczek.
        Wszystkie jej kontakty z czymś, co niematerialne, były prawdziwe. Wiedziała o tym. Więc dlaczego w głowie ciągle powracała do momentu, w którym wypchnęła Sunreia za drzwi?
Awatar użytkownika
Sunreisintre
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 3 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Kupiec , Kolekcjoner , Artysta
Kontakt:

Post autor: Sunreisintre »

Gdyby Sunreisintre był ludzką istotą, zapewne wziąłby teraz głęboki oddech i wszedł do pokoju, gdzie przebywała naga kobieta. Zamiast tego policzył w myślach do trzech i zbierając w sobie odwagę, otworzył drzwi do pokoju. Patrzył w dół, nie chcąc zawstydzać swojego gościa. Jednakże kątem oka spostrzegł, iż Zoya ma na sobie ubrania… Ulżyło mu, nawet jeśli nie wiedział, skąd je wzięła. Kobiety zawsze mają jakieś sposoby.
Jej pytanie mocno zbiło z tropu upiora. Wystraszył się, że ona coś podejrzewa. Zamarł na chwilę w bezruchu, nie wiedząc co odpowiedzieć, a zmiennokształtna kontynuowała.

- Remus… - mruknął Sunrei, unikając wzroku kobiety. Wcześniej wspominał, że zna go tylko zwidzenia. Czuł, jak jego kłamstwa wymykają mu się spod kontroli. Nie mógł dalej w nie brnąć, ale zawsze mógł powiedzieć półprawdę – Kiedyś… pokłóciliśmy się o dziewczynę – przyznał niechętnie, nie zdradzając, iż chodzi o stojącą przed nim wilkołaczkę.

Przez chwilę milczał, licząc, iż nie dostanie pytań o szczegóły. Korzystając ze swoich zdolności aktorskich, wykreował się na mężczyznę o złamanym sercu, który nie chce rozdrapywać dawnych ran. Na szczęście temat szybko przeszedł na co innego.

- Nic mi nie jest. Wiele już w swoim długim życiu widziałem – dodał z uśmiechem, zupełnie zapominając, że w tej postaci nie wygląda wcale tak staro – Ale jeśli zechciałabyś mi to wynagrodzić… Chętnie przeszedłbym się z panienką po rynku – zaproponował – Oczywiście po spektaklu – dodał, insynuując, że nie zamierza ominąć kolejnego pokazu.

Jednocześnie wiedział, że naraża się na dalsze pytania, ale tak bardzo pragnął spędzać z nią czas. Chciał korzystać z każdej chwili, nim Zoyamenae odkryje prawdę i znienawidzi go raz na zawsze.
Gdy wyszła z jego domostwa, jakoś tak nie mógł się po tym pozbierać. Chodził po schodach bez celu, przenikał przez ściany, nie dbając nawet o swoją pseudofizyczną formę i myślał. Usiadł w pewnym momencie i próbował zanurzyć się w lekturze, ale co przeczytał zdanie, zerkał za okno, patrząc czy już się ściemnia, tęskniąc do ukochanej.

- Cóż ja bez ciebie pocznę o najdroższa… - wzdychał ciężko, gadając do siebie, aż w końcu znalazł sobie zajęcie w ogrodzie.

Podlał kwiaty, poprzycinał krzewy. Czas zleciał mu tak szybko, że niemalże zapomniał, iż paranormalny spektakl zacznie się lada moment. Gdy się zorientował, rzucił wszystko na bok i popędził w stronę cyrku. Niestety w efekcie swojego gapiostwa trafił na niemożliwie długą kolejkę do namiotu. Parę pierwszych chwil przeczekał cierpliwie, tylko trochę przebierając nogami, ale potem naszedł go niepokój, iż nie zdąży, co przy takim tłumie było całkiem uzasadnioną obawą. Żeby powróżyć wszystkim klientom żądnym wrażeń, zmiennokształtna z pewnością musiałaby zerwać całą noc.
Zdesperowany demon w końcu podjął decyzję o radykalnych krokach. Postanowił skorzystać ze swojego niematerialnego ciała i wślizgnąć się do środka niepostrzeżenie. Niestety zamiast podejść do tego z rozsądkiem i choćby zajrzeć gdzie, co się znajduje, dosłownie przeszedł przez „ścianę” cyrku, pojawiając się tuż za plecami wilkołaczki, na oczach wszystkich ludzi. Oczywiście od razu się wycofał, nim dziewczyna zdołała go zauważyć. Z pewnością sprawił, iż jej pokaz był szczególnie widowiskowy, sądząc po gromkich brawach i krzykach podziwu. Ale nie to miał w planach. Stworzył sobie iluzoryczny kaptur i nieco zmodyfikował wygląd swojego nieistniejącego ubrania, aby nikt na zewnątrz go nie rozpoznał po tym incydencie. Postanowił poczekać tu na Zoyę i wytłumaczyć swoją nieobecność ogromną kolejką.

- Prawie milenium na karku, a wciąż głupiec, jeśli chodzi o miłość… - upiór marudził na samego siebie.
Awatar użytkownika
Zoyamenae
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 3 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje: Medium , Wędrowiec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Zoyamenae »

        Zoyamenae upiła łyk gorącego naparu, wysłuchując odpowiedzi mężczyzny. Niemal zamarła, słysząc, że w całej historii poszło o kobietę. Remus i Sunrei się znali, aczkolwiek fakt, że wojowali o wybrankę… wilkołak podobno miał wiele przygód przed brunetką, lecz skoro jej były ostrzegał ją właśnie przed Sunreiem…
        - …o mnie? - wypaliła na głos, z czego zdała sobie sprawę po fakcie. - Och, jeju, to nie tak miało brzmieć! Przepraszam, gram w swojej głowie zawsze główną rolę w romansach i jakoś tak mi się… powiedziało… - dodała zmieszana, całkowicie na chwilę zapominając o swoich podejrzeniach. Wstyd jej było, że tak prędko zamieniła się w wilkołaka w tym przypadku. Jeszcze przy nowopoznanym mężczyźnie…
        - Długim życiu? Ach, mówisz, jakbyś miał co najmniej ze sto lat - zaśmiała się lekko, próbując w dalszym ciągu odbiec od poprzedniej gafy. Między jej spokojne spojrzenia, łyki herbaty, co chwilę wkradały się pytania; dlaczego Remus, który był winny jej przemiany, ostrzegał ją przed Sunreisintre?
To było co najmniej dziwne.
        - Czyli… miałeś już do czynienia z wilkołakami? - Niepewność wkradła się ponownie do jej głosu, co kobieta próbowała ukryć, dopijając napar. Po części próbowała również ukryć twarz, albowiem nawet nie chciała spoglądać w lustro na swój makijaż.
        Kiedy padła propozycja spaceru po rynku, Zoya na chwilę zastygła. Jej oczy rozszerzyły się, odbijając ciekawość i niepewność, a potem nagle pojawił się szeroki, szczery uśmiech - promienny, niemal rozbrajający. Każdy, kto zna ją choć trochę, dostrzegłby w tym uśmiechu całą lawinę emocji: ekscytację, nadzieję i tęsknotę za bliskością. Jednocześnie w jej głowie pojawiła się krótka, typowa dla niej na teraz refleksja: „Czy mogę mu zaufać? Czy to będzie bezpieczne?” - ale te wątpliwości szybko zginęły w falach emocji, które niemal fizycznie ją rozsadzały. Jej ciało zareagowało spontanicznie, gdy w ruchach pełnych niezdarności odłożyła filiżankę na stolik nocny.
        - To pytanie zawodowe czy prywatne? - zapytała figlarnie, nadal próbując ukryć zażenowanie poprzednią nocą. I ten okropny makijaż na twarzy. Że też nie mógł jej spytać wczoraj, gdy wyglądała chociażby jak normalny człowiek…
        - Bo jeśli zawodowe, to muszę zerknąć w kalendarz - dodała, przestając z nogi na nogę i na chwilę odwracając wzrok. - Ale jeśli prywatne, to chętnie się przejdę z tobą po rynku, Sunreisintre. Po spektaklu - zaznaczyła, ponieważ to wszystko było dla niej bardzo ważne.

        To był doskonały plan. Poznać go i dowiedzieć się, czy może mu zaufać - dzięki temu będzie mogła sama ocenić, na ile warte uwagi są słowa Remusa.

***

        Zoyka przygotowała się do spektaklu, który był dla niej całym przedsięwzięciem. Po nim zwykle miała około dwa dni wolnego, które mogła poświęcić na prywatne pokazy czy wałęsanie się po miastach - w tym przypadku również nie było inaczej. Postanowiła, co na wieczór założy, jeszcze zanim opuściła posiadłość Sunreia.
        - Zaprosił cię na randkę? - pytał Kreg, oczywiście wścibsko spoglądając na swoją drogą Duszyczkę.
        - Tak. Nie. Może? - odparła Zoyka. Wprawdzie słowo randka nie padło oficjalnie, ale chyba po to zaprasza się kobiety na spacer, prawda?

        Zoya wkroczyła na arenę cyrku z lekkim drżeniem w sercu, choć twarz miała spokojną. Każdy jej krok odbijał się echem w półmroku namiotu, a oczy wodziły po zgromadzonych, wyławiając z ich spojrzeń strach, ciekawość i zachwyt. Dla niej byli jak otwarte księgi - każda emocja wyraźnie widoczna, gotowa na interakcję z tym, co niewidzialne. Na stole przed nią stały świece, lustra i kryształowe kule, poukładane z precyzją, która kontrastowała z chaosem jej wewnętrznych emocji. Zoya uniosła dłonie i zaczęła szeptać inkantacje. Jej głos był miękki, melodyjny, a jednak pełen władzy, zdolnej do poruszenia duchów. Każde westchnienie, każdy drżący ruch rąk wywoływał reakcję w niewidzialnych istotach - niektóre pojawiały się, inne uciekały. Ludzie zaś wzdychali z zachwytu, widząc swoich przyjaciół z Rubidii po raz kolejny od ich śmierci.
        Serce wilczycy zabiło szybciej, gdy poczuła, że jeden z duchów próbuje opierać się jej woli. Jakaś dziwna siła znajdowała się za nią, co ludzie również zauważyli zaniepokojeni. Delikatnie zmieniła wyraz twarzy; lekki uśmiech, subtelne zaciśnięcie warg - i poczuła, jak opór słabnie, ponieważ... dusza zniknęła. Dziwne uczucie zniknęło. Zoya czuła satysfakcję, ale też dziwną czujność. Każdy duch, każda reakcja widowni były odbiciem jej własnej wrażliwości.
Wzrok skierowała na publiczność. Ludzie wpatrywali się w nią z mieszanką podziwu i strachu. Czuła, że każdy ich ruch, każda zmarszczka na twarzy, każde westchnienie staje się częścią jej spektaklu. Zoya uśmiechała się szeroko, a jej oczy błyszczały prawdziwym zachwytem.
        Gdy seans dobiegł końca, Zoya zatrzymała się w ciszy, pozwalając, by echo emocji wypełniło namiot. Światło świec tańczyło na jej twarzy, podkreślając każde drgnięcie emocji. Ludzie wstrzymywali oddech, niepewni, czy to, czego byli świadkami, było tylko pokazem, czy prawdziwym kontaktem z czymś nadprzyrodzonym. Zoyka wiedziała, że zostawiła w ich sercach ślad - i w tym tkwiła cała magia jej bytu w cyrku, kobiety, która mogła uczynić świat bardziej żywym dzięki kontaktom z duchami.

***

        Po południu zaś już miała czas dla siebie. Zoyamenae zatem ponownie przemalowała twarz (sam Prasmok nie mógł zliczyć, ile ta kobieta potrafiła spędzić przed lustrem), po czym ubrała jedną z najładniejszych sukienek jakie posiadała w swojej szafie; nieco bardziej przylegającą czarną suknię do kostek w różane wzory i pozostawiła włosy spięte w kok. Poprawiła tylko dodatkowo szminkę, po czym z radością pomknęła przed namiot, mając nadzieję, że spotka tam już czekającego na nią Sunreisintre.
        I spotkała. Ale nie jego, a innego wielbiciela, którego emocji nie powstrzymywało już nic - alkohol całkowicie pozbawił go wszelkich zahamowań.
        - Pokaż mi moją matulę - rozkazał. Zoyamenae zrozumiała, że był to klient cyrku, który chciał skorzystać z jej usług medium. Wygładziła lekko suknię, po czym uśmiechnęła się uprzejmie.
        - Na dziś już niestety skończyłam z pokazami. Jeśli przyjdzie pan jutro… - Nie dane jej było skończyć. Mężczyzna chwycił wilczycę za nadgarstek, szarpiąc ją niemiłosiernie.
        - Pokaż. Mi. Matulę! - zaakcentował, zaciskając dłoń jeszcze bardziej. - Muszę z nią porozmawiać, ona nie mogła odejść w takiej nienawiści… Pokaż mi ją! - krzyknął. Przykul tym na szczęście uwagę Krega i właściciela cyrku, którzy już zaczynali iść w stronę Duszyczki.
        Czy zdążą, nim Zoya się zdenerwuje i pozwoli swojej wilczej naturze wyjść na jaw?
Awatar użytkownika
Sunreisintre
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 3 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Kupiec , Kolekcjoner , Artysta
Kontakt:

Post autor: Sunreisintre »

Gdyby demon posiadał ludzkie ciało i fizjologie z pewnością zbladłby teraz, a serce kołatało mu w piersi jak oszalałe. Przez moment miał wrażenie, że dziewczyna go przejrzała i poznała całą prawdę. Nie wiedział co powiedzieć, nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa, tylko wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczami. Dodatkowo czuł jak magia trzymająca jego formę w ryzach, nieco słabnie gdzieś przy dłoniach. Miał tylko nadzieję, że nie przeniknie zaraz przez drzwi, o które się opierał.
Na szczęście wilkołaczka szybko wyjaśniła, o co jej chodziło, więc upiór mógł odetchnąć z ulgą, zaśmiał się razem z nią. Aczkolwiek jego chichot był raczej słaby i bardziej z ulgi niż z rozbawienia.

- Oczywiście… - uśmiechnął się – Jeśli lubisz wczuwać się w inne role, mogę dać ci parę ciekawych książek, mam tu sporą kolekcję jak pewnie zauważyłaś… - zaproponował z lekką dozą nieśmiałości.

Następnie przeklął swój brak pomyślunku, przecież on nawet starca nie przypominał, jak mógł mówić o długim życiu, kiedy wyglądał no młodzieńca zaledwie? Przez chwilę nie wiedział co odpowiedzieć, ale szybko wymyślił w miarę dobrą, przynajmniej według niego, wymówkę.

- Wiesz, jak to mówią… Niektórzy po prostu mają… starą duszę.

Na pytanie o wilkołaki upiór nieco spochmurniał. Czy miał do czynienia? Oczywiście, w końcu ostatnią osobą, którą opętał był Remus. Od tego czasu zaniechał tej formy przejmowania kontroli nad innymi. Nigdy nie wynikało z tego nic dobrego.

- Tak, można tak powiedzieć… Kiedyś dużo podróżowałem po świecie z moją trupą aktorską. Widziałem wiele niezwykłych rzeczy i ras, o których wielu ludzi nie ma pojęcia, iż chodzą po tym świecie. Wiedziałaś, że istnieją ludzie ptaki? – zagadał, wspominając swoje najdalsze podróże, jednocześnie starając się zmienić nieco temat.

Na szczęście atmosfera szybko się rozluźniła i wyglądało na to, iż pomysł wspólnego wyjścia był nad wyraz trafiony. Upiór uśmiechnął się zawadiacko.

- Prywatne. Tylko ty i ja – dodał jakby z lekką fascynacją. Kiedyś, gdy byli parą, to nigdy nie była ich dwójka, zawsze był w tym wszystkim Remus, teraz jednak to miało być prawdziwe, bez kłamstw – Wspaniale, jesteśmy więc umówienie – wymruczał niemalże te słowa podekscytowany spotkaniem.

Gdy zmiennokształtna opuściła mury jego posiadłości, demon krzątał się jeszcze dłuższą chwilę wokół, wykonując drobne prace i rozmyślając jaka przyszłość czeka jego i ukochaną. Był kompletnie wytrącony z równowagi i ciężko mu było na czymkolwiek się skupić. Przez to nie przygotował nic konkretnego, a na dodatek ledwo zdążył na pokaz. Na dodatek coraz częściej serce wygrywało z rozumem, a jego akcje były ryzykowne i nielogiczne. Jak chociażby pojawienie się tuż za plecami dziewczyny podczas spektaklu.
W efekcie Sunrei musiał zakryć twarz w tłumie pod iluzją ubrań. Bał się, że przez to Zoya pomyśli, iż się nie zjawił. Nie chciał jednak ryzykować wywołania zbiorowej paniki.
Gdy pokaz się skończył, upiór wpadł jeszcze na jeden szalony pomysł, jak uczynić to wyjście wyjątkowym. Przypuszczał, że Zoyamenae będzie potrzebować chwili na przygotowanie, więc czym prędzej pognał do domu i na szybko przyozdobił łódź czekającą przy drobnym pomoście. Użył do tego kwiatów ze swojego ogródka. Czegoś jeszcze mu brakowało, spojrzał na słońce zmierzające ku zachodowi i zrozumiał, że chodziło o światło. Miał gdzieś jeszcze ukryte specjalne świeczki z czasów wystąpień teatralnych. Ich płomień był błękitny i niczego nie spalał. Zaświecały się na zawołanie i również wtedy gasły. Sunrei zaczarował je tak, aby zawisły w powietrzu ponad taflą wody. Wszystko gotowe. Mógł pędzić do swojej ukochanej. Miał tylko nadzieję, że nie dał dziewczynie na siebie zbyt długo czekać.
Gdy dotarł na miejsce, spostrzegł ją w towarzystwie agresywnego mężczyzny. To, z jaką bezczelnością szarpał dziewczynę, rozsierdziło upiora. Nie mógł na to pozwolić, miał ochotę pokazać mu, do czego zdolny jest zdenerwowany demon. Jednakże jeszcze przez chwilę próbował zachować spokój i podbiegł do kłócącej się dwójki. Stanął między Zoyą a napastnikiem.

- Puść ją – powiedział, jeszcze grzecznie, ale stanowczo. Gdy spotkał się z odmową, chwycił dłoń mężczyzny. Im bardziej ten się upierał, tym mocniejszy stawał się zacisk upiora, wspomagany magią sił, która dosłownie zaczynała miażdżyć nadgarstek roszczeniowego klienta.

Sprawiło to, iż w pewnym momencie zawył on z bólu i zostawił wilkołaczkę w spokoju. Niestety był bardziej zawzięty niż rozsądny i postanowił skierować swój gniew na Sunreia.

- Patrz, co mi zrobiłeś! – wrzeszczał, pokazując ogromny siniec na ręce – Zapłacisz mi za to! – wydzierał się ze łzami w oczach spowodowanymi nieopisanym bólem.

- Poprosiłem grzecznie. Ta pani skończyła swoją pracę. Do widzenia – dodał stanowczo, jego spokojny głos i opanowanie stawiało go w zdecydowanie lepszym świetle niż niedoszłego oprawcę.

Mężczyzna wciąż był agresywny i prawdopodobnie miał ochotę zrobić rozróbę. Jednakże strach przed kolejną pogruchotaną kością skutecznie go do tego zniechęcił i niechętnie odpuścił, odchodząc bez słowa. Sunreisintre odetchnął z ulgą.

- Nic ci nie jest? – spytał z troską, przyglądając się czy wilkołaczce na pewno nic nie jest. Miał również nadzieję, że jej zbytnio nie wystraszył – Chodźmy na nasz spacer i zapomnijmy o tym głupcu – zaproponował, wyciągając ku niej dłoń, aby mogła go za nią chwycić. To był już jawny znak, iż jego akcje celują w coś więcej niż przyjaźń.

Jednakże w momencie, gdy zmiennokształtna miała to zrobić, jej dłoń przeniknęła przez jego. Tym razem nie było mowy o przewidzeniu. Upiór wiedział, że z tego w żaden sposób się nie wybroni.

- Myślę, że… Musimy pogadać – stwierdził z lekkim uśmiechem, nie chcąc straszyć ukochanej nadmierną powagą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rubidia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość