Re: Pieśni pielgrzyma: Chaos i Harmonia
: Sob Lut 23, 2019 11:23 pm
Jeszcze tego samego dnia Romir udał się do biblioteki, aby poszukać książek mogących być pomocne w rozszyfrować tajemnicy dziwnego talizmanu. Dzięki temu, że Benjamin zdążył już zapoznać się z rozmieszczeniem poszczególnych sekcji tematycznych jakie oferował zbiór, udało odnaleźć się potrzebne księgi. Godziny mijały, a stos ksiąg szybko zaczął się piętrzyć na stoliku, jednak wiedza w nich zawarta nie dawała pełnej odpowiedzi. Jedynym postępem było poznanie dwóch kolejnych słów. Znaczyły one „przywróć”, „zwiąż”, co w połączeniu z poprzednimi nie wyjaśniało zbyt wiele.
- Dzięki Benjaminie za pomoc, ale nic z tego raczej nie wyjdzie. Przeszukaliśmy niemal całą bibliotekę. – Chłopak w końcu zrezygnował. Za oknami już od dawna gościła ciemność i każdy kto mógł, udał się na spoczynek.
Nazajutrz wróżka, która usługiwała Romirowi, miała niemałe trudności, aby go dobudzić. Skończyło się na tym, że na głowę wylano mu dzban wody, co poskutkowało do tego stopnia, że chłopak dostał niesamowity zastrzyk energii i w przeciągu kilku minut zdążył się ubrać, zjeść śniadanie i wciąż na wpół przytomny czy raczej oszołomiony nagłą pobudką pobiegł na lekcję.
- Witaj Romirku. Już myślałam że nie przyjdziesz – spokojnym głosem driada przywitała swojego podopiecznego.
- Nie... ja... przepraszam, zarwałem noc w bibliotece... – tłumaczył się.
- Nie martw się. Wiesz, że nie jestem zła. Ale za karę... po prostu bardziej cię dzisiaj wymęczę, tylko wysusz się najpierw. Nie chcę, abyś się rozchorował. - Nirna chyba jako jedyna ze wszystkich mentorów nie stosowała kar cielesnych ani nawet krzyku. Zresztą wygląd driady wskazywał na łagodny i pobłażliwy charakter. Z jej fiołkowych włosów wyrastało kilka jasnych kwiatów, a twarz posiadła delikatne rysy. Z błyszczących oczu koloru żółtego biła radość i delikatność, a całość dopełniał drobny nosek i wąskie, lecz pełne usta. Paznokcie były koloru róży, a skóra wokół nich przybierała wiele odcieni zieleni, tak samo jak i stopy. Ponadto całe jej ciało było przyozdobione niby malunkami kwiatów i zielonymi oraz fioletowymi wzorami w kształcie fal i trawy. Ubranie stanowiła upleciona z jedwabiu, kusa bluzka na ramiączkach oraz sukienka, która miała długość taką, aby zasłaniała tylko tyle ile było trzeba.
- Chciałam ci dzisiaj pokazać jak rozmawiać z niewielkimi stworzonkami typu aarkidy czy arkkedisy, ale ostatnio pojawiła się para jednorożców w okolicy – kontynuowała.
- Czy jednorożce czasem nie są agresywne? – obawiał się chłopak.
- Ależ skąd. To łagodne stworzenia, tylko trochę nieufne i impulsywne. Ale to nawet dobrze, mój drogi. Powinieneś umieć wzbudzić sympatię i zaufanie każdej zwierzyny. Więc nie martw się, bo skoro wychodzisz cało z lekcji ze smokami, to i z jednorożcami sobie poradzisz bez problemu.
- Mam tylko małą nadzieję, że żaden nie zechce mnie nabić na swój róg jak kurczak na rożen. – Nirne rozbawiła ta porównanie. Gdy tylko przestała chichotać, dała znak, że czas zaczynać i wspólnie udali się na polanę, gdzie ostatnio widziano jednorożce.
- Dzięki Benjaminie za pomoc, ale nic z tego raczej nie wyjdzie. Przeszukaliśmy niemal całą bibliotekę. – Chłopak w końcu zrezygnował. Za oknami już od dawna gościła ciemność i każdy kto mógł, udał się na spoczynek.
Nazajutrz wróżka, która usługiwała Romirowi, miała niemałe trudności, aby go dobudzić. Skończyło się na tym, że na głowę wylano mu dzban wody, co poskutkowało do tego stopnia, że chłopak dostał niesamowity zastrzyk energii i w przeciągu kilku minut zdążył się ubrać, zjeść śniadanie i wciąż na wpół przytomny czy raczej oszołomiony nagłą pobudką pobiegł na lekcję.
- Witaj Romirku. Już myślałam że nie przyjdziesz – spokojnym głosem driada przywitała swojego podopiecznego.
- Nie... ja... przepraszam, zarwałem noc w bibliotece... – tłumaczył się.
- Nie martw się. Wiesz, że nie jestem zła. Ale za karę... po prostu bardziej cię dzisiaj wymęczę, tylko wysusz się najpierw. Nie chcę, abyś się rozchorował. - Nirna chyba jako jedyna ze wszystkich mentorów nie stosowała kar cielesnych ani nawet krzyku. Zresztą wygląd driady wskazywał na łagodny i pobłażliwy charakter. Z jej fiołkowych włosów wyrastało kilka jasnych kwiatów, a twarz posiadła delikatne rysy. Z błyszczących oczu koloru żółtego biła radość i delikatność, a całość dopełniał drobny nosek i wąskie, lecz pełne usta. Paznokcie były koloru róży, a skóra wokół nich przybierała wiele odcieni zieleni, tak samo jak i stopy. Ponadto całe jej ciało było przyozdobione niby malunkami kwiatów i zielonymi oraz fioletowymi wzorami w kształcie fal i trawy. Ubranie stanowiła upleciona z jedwabiu, kusa bluzka na ramiączkach oraz sukienka, która miała długość taką, aby zasłaniała tylko tyle ile było trzeba.
- Chciałam ci dzisiaj pokazać jak rozmawiać z niewielkimi stworzonkami typu aarkidy czy arkkedisy, ale ostatnio pojawiła się para jednorożców w okolicy – kontynuowała.
- Czy jednorożce czasem nie są agresywne? – obawiał się chłopak.
- Ależ skąd. To łagodne stworzenia, tylko trochę nieufne i impulsywne. Ale to nawet dobrze, mój drogi. Powinieneś umieć wzbudzić sympatię i zaufanie każdej zwierzyny. Więc nie martw się, bo skoro wychodzisz cało z lekcji ze smokami, to i z jednorożcami sobie poradzisz bez problemu.
- Mam tylko małą nadzieję, że żaden nie zechce mnie nabić na swój róg jak kurczak na rożen. – Nirne rozbawiła ta porównanie. Gdy tylko przestała chichotać, dała znak, że czas zaczynać i wspólnie udali się na polanę, gdzie ostatnio widziano jednorożce.