Re: Kaer Natherini
: Wto Lut 12, 2019 12:02 pm
Prezencja. To jest to, na co każdy ma wpływ. W jakim stopniu? To zależy tylko i wyłącznie od swojego podejścia. Jedną rzeczą jest to, jak się ubierze - bo to taka pierwsza wizytówka. Drugie to... no właśnie, coś co ciężko opisać i ciężko opanować. No a przecież ubiór jest tylko czymś powierzchownym. Są ludzie... i nie tylko ludzie, którzy potrafią zobaczyć u kogoś te cechy. Cerau jest człowiekiem, który potrafi u swojego rozmówcy, czy nawet osób, które zwrócą na niego uwagę wywołać takie wrażenie, jakie jest mu akurat na rękę. Oczywiście, nie u wszystkich, są osoby, które potrafią przejrzeć taką otoczkę. Cerau jest całkiem niezłym aktorem, ale przede wszystkim potrafi zachowywać się tak, by wzbudzić odpowiednie emocje, to chyba jest coś, co jest ważne w aktorstwie.
Wampira kompletnie nie zdziwiło, że praktycznie wszyscy w pomieszczeniu zareagowali dość nerwowo na pojawienie się jednostki o innej rasie, z pewnością rzadko spotykanej. To była sytuacja, kiedy wszyscy spotkali coś... kompletnie nowego. Ludzie mają w większości do siebie to, że boją się nieznanego, innego. Zwłaszcza innych istot. W końcu niejednokrotnie spotykali się w historii z różnymi zamieszkami, walkami, na pewno nawet wojnami na tle rasowym. Oczywiście tutaj mowa o całej historii Alaranii.
Cerau przede wszystkim zdawał sobie sprawę z jednego - zachował się tutaj źle. Powinien rozegrać trochę inaczej tę ich rozmowę, jednak w tej chwili było na to już za późno. W końcu nie można się cofnąć w czasie. Zwrócił uwagę na reakcję innych - którzy zareagowali zaskoczeniem, niepewnością, może część strachem. A czy on był lepszy? Czy pojawił się u niego strach? Nie. Niepewność? Tak. Miszmasz emocji, który się u niego pojawił był czymś naprawdę rzadko spotykanym i jak już było to zauważone - źle się z tym czuł. Natomiast jedną z wielu, można to nazwać, umiejętności, które posiadał było to, że w każdej chwili potrafił zahamować jakiekolwiek emocje i przejść do chłodnej kalkulacji.
Zresztą... pan półświatka był osobą bardzo ciekawską, mimo, że tego nie pokazywał. A to, że jest taki ciekawski jest powiązany z jeszcze z czymś innym, mianowicie - nie lubi czegoś nie wiedzieć. Jeżeli czegoś nie wie, to go to irytuje i chce to jak najszybciej zmienić.
Pasjonatką niezwykłości? Dobre mi sobie. To Ty jesteś teraz tą niezwykłością. Pomyślał. Nie potrafił odpowiedzieć w myślach, w głowie. Natomiast obdarzył ją delikatnym ukłonem i przywołał na twarz uprzejmy uśmiech.
- Nazywam się Carlo. Jestem tylko posłańcem, pośrednikiem. - Skłamał w taki sposób, że jeżeli ktoś nie czyta w myślach, czy że nie potrafi rozpoznać najlepszego kłamstwa, to nie powinien się tego kłamstwa dopatrzyć. Natomiast musiał w tej chwili ciągnąć swoją szopkę. Zauważył - nie było to trudne - obrócenie twarzy w kierunku kowalki. Czyli to ona miała podjąć decyzję. Więc Cerau również obrócił się delikatnie w jej kierunku, tak by mieć obie rozmówczynie mniej więcej po równi przed sobą. I tutaj najpewniej pojawi się trudny orzech do zgryzienia.
I zgodnie z jego oczekiwaniami, nie miała zamiaru mu ułatwić dowiedzenia się czegoś więcej. Może nie planowała mu utrudnić tego, za to w tym kierunku po jej wypowiedzi to miało ruszyć. W tej sytuacji... Cerau odwrócił się do ochroniarzy i burdel mamy, którzy doszli w miarę do siebie i wskazał lekkim ruchem dłoni rzezimieszków. A wtedy burdelmama wreszcie przestała stać jak wryta. I zajęła się postawieniem dwójki awanturników do pionu i zorganizowaniem na szybko swoich ochroniarzy, żeby zaczęli coś robić. Natomiast Cerau...
- Rozumiem, że bierzesz udział w turnieju Mota? Znakomicie! Natomiast... w tej sytuacji myślę, że będziecie najlepszymi świadkami sytuacji, która zaszła. W końcu brałyście w niej udział. Nie chciałbym jednak natomiast przeszkadzać Wam w przygotowaniach do turnieju, jednakże... - I tutaj odwrócił się bezpośrednio do Quarantio - nie mogę powstrzymać mojej ciekawości. Pierwszy raz widzę istotę taką jak Ty. Skąd pochodzisz? - Oczywiście nie zatrzymywał ich w środku, dosłownie kilka sekund po opuszczeniu domu uciech dopadł do nich. Improwizacja, może i trochę nieudolna, ale często działa najlepiej. A tutaj... po prostu było to jedyne co wpadło mu do głowy.
Wampira kompletnie nie zdziwiło, że praktycznie wszyscy w pomieszczeniu zareagowali dość nerwowo na pojawienie się jednostki o innej rasie, z pewnością rzadko spotykanej. To była sytuacja, kiedy wszyscy spotkali coś... kompletnie nowego. Ludzie mają w większości do siebie to, że boją się nieznanego, innego. Zwłaszcza innych istot. W końcu niejednokrotnie spotykali się w historii z różnymi zamieszkami, walkami, na pewno nawet wojnami na tle rasowym. Oczywiście tutaj mowa o całej historii Alaranii.
Cerau przede wszystkim zdawał sobie sprawę z jednego - zachował się tutaj źle. Powinien rozegrać trochę inaczej tę ich rozmowę, jednak w tej chwili było na to już za późno. W końcu nie można się cofnąć w czasie. Zwrócił uwagę na reakcję innych - którzy zareagowali zaskoczeniem, niepewnością, może część strachem. A czy on był lepszy? Czy pojawił się u niego strach? Nie. Niepewność? Tak. Miszmasz emocji, który się u niego pojawił był czymś naprawdę rzadko spotykanym i jak już było to zauważone - źle się z tym czuł. Natomiast jedną z wielu, można to nazwać, umiejętności, które posiadał było to, że w każdej chwili potrafił zahamować jakiekolwiek emocje i przejść do chłodnej kalkulacji.
Zresztą... pan półświatka był osobą bardzo ciekawską, mimo, że tego nie pokazywał. A to, że jest taki ciekawski jest powiązany z jeszcze z czymś innym, mianowicie - nie lubi czegoś nie wiedzieć. Jeżeli czegoś nie wie, to go to irytuje i chce to jak najszybciej zmienić.
Pasjonatką niezwykłości? Dobre mi sobie. To Ty jesteś teraz tą niezwykłością. Pomyślał. Nie potrafił odpowiedzieć w myślach, w głowie. Natomiast obdarzył ją delikatnym ukłonem i przywołał na twarz uprzejmy uśmiech.
- Nazywam się Carlo. Jestem tylko posłańcem, pośrednikiem. - Skłamał w taki sposób, że jeżeli ktoś nie czyta w myślach, czy że nie potrafi rozpoznać najlepszego kłamstwa, to nie powinien się tego kłamstwa dopatrzyć. Natomiast musiał w tej chwili ciągnąć swoją szopkę. Zauważył - nie było to trudne - obrócenie twarzy w kierunku kowalki. Czyli to ona miała podjąć decyzję. Więc Cerau również obrócił się delikatnie w jej kierunku, tak by mieć obie rozmówczynie mniej więcej po równi przed sobą. I tutaj najpewniej pojawi się trudny orzech do zgryzienia.
I zgodnie z jego oczekiwaniami, nie miała zamiaru mu ułatwić dowiedzenia się czegoś więcej. Może nie planowała mu utrudnić tego, za to w tym kierunku po jej wypowiedzi to miało ruszyć. W tej sytuacji... Cerau odwrócił się do ochroniarzy i burdel mamy, którzy doszli w miarę do siebie i wskazał lekkim ruchem dłoni rzezimieszków. A wtedy burdelmama wreszcie przestała stać jak wryta. I zajęła się postawieniem dwójki awanturników do pionu i zorganizowaniem na szybko swoich ochroniarzy, żeby zaczęli coś robić. Natomiast Cerau...
- Rozumiem, że bierzesz udział w turnieju Mota? Znakomicie! Natomiast... w tej sytuacji myślę, że będziecie najlepszymi świadkami sytuacji, która zaszła. W końcu brałyście w niej udział. Nie chciałbym jednak natomiast przeszkadzać Wam w przygotowaniach do turnieju, jednakże... - I tutaj odwrócił się bezpośrednio do Quarantio - nie mogę powstrzymać mojej ciekawości. Pierwszy raz widzę istotę taką jak Ty. Skąd pochodzisz? - Oczywiście nie zatrzymywał ich w środku, dosłownie kilka sekund po opuszczeniu domu uciech dopadł do nich. Improwizacja, może i trochę nieudolna, ale często działa najlepiej. A tutaj... po prostu było to jedyne co wpadło mu do głowy.