[Nienazwana wyspa] Nawet bohater potrzebuje odpoczynku
: Wto Gru 27, 2022 6:05 pm
Eclipsa zgodziła się z Sakurą delikatnym skinieniem głowy, o ile bowiem cienia na plaży nie brakowało, o tyle spokoju to tutaj się nie znajdzie tak długo, jak długo smocza rodzina będzie przebywać na tej wyspie, więc powrót do chaty i omówienie szczegółów dopiero tam brzmiało jak rozsądna decyzja. Nim jednak do tego doszło, zjawiła się obca osoba. Eclipsa by pomyślała, że to ktoś ze statku, kto nie zdążył wraz z resztą wrócić na pokład, lecz reakcja Sakury była jednoznaczna - osoba ta stanowiła zagrożenie… choć pozostawało pytanie, czy skala tego zagrożenia była na tyle duża, by nawet smokom jakiekolwiek zagrożenie groziło. Ton głosu upadłej poza tym zdawał się niezwykle emocjonalny, więc nie było jasne, czy zagrożenie to było natury fizycznej, czy też wiązało się z relacją między pomagierem Sargerasa a nieznajomym.A skoro o Sargerasie mowa, to ten z uśmiechem przywitał nieznajomego, nawet jeśli jedna z jego rąk została ustawiona tak, by zasłonić znaczną część sylwetki Kalli.
- Oto kolejny fan przybył, wiedząc o mojej potędze i chwale! Witaj, kimkolwiek jesteś. Nazywam się Sargeras, jak zapewne doskonale wiesz, i…
W tym momencie, nim cokolwiek jeszcze powiedział, w mężczyznę niczym głaz z trebusza wbił się Czarny Rycerz. Obcy był na ziemi, a Sakura w swojej zbroi zapewniła mu należyty szacunek, o ile należytym szacunkiem jest gotowość do poderżnięcia cudzego gardła. Nastąpiła krótka wymiana zdań i nawet ktoś o tak zakutym łbie, jak Sargeras, zrozumiał, że o ile upadły szukał Sakury, to ona - przynajmniej na chwilę obecną - wolała być nieodnaleziona.
“Co robić, co robić…”
W czasie gdy najpotężniejszy z tutejszych smoków zastanawiał się co zrobić dalej, Eclipsa powolnym krokiem zaczęła zgarniać wszystkie siostry razem. Dalej nie sądziła, aby to było konieczne, była bowiem pewna, że nawet Kalii, przy odpowiednim wyjaśnieniu, zdołałaby przerobić jegomościa na deser, a później to także na nawóz najwyższej klasy, ale nie zamierzała sprzeczać się z upadłą, gdy ta ewidentnie nie panowała nad swoimi emocjami. Kilka chwil później potomstwo Sargerasa w pełnym składzie stało za ojczulkiem, który w międzyczasie wstał na własne nogi i otrzepał piasek z kolan.
“Skoro Sakura definitywnie nie chce być rozpoznana to… o, mam!”
- Wiem, gdzie jest kobieta, o którą pytasz. - Ledwie głos Sargerasa rozległ się, a Eclipsa już wyglądała, jakby była gotowa oddać się w objęcia śmierci z zażenowania. Było tak, ponieważ najstarsza córka rozpoznała ton głosu ojczulka oznaczający bardzo, ale to bardzo kiepski pomysł. - Otóż zjadłem ją dosyć niedawno, więc jest w moim żołądku.
Cisza, jaka nastała po tych słowach była tak głęboka, że słychać było drżącą powiekę Eclipsy, a także chichoczące od absurdu tej sytuacji pozostałe córki Sargerasa.
- Więc ten… przykro mi, ale nie znajdziesz jej już i muszę cię prosić o opuszczenie tej wyspy. Jeśli nie to cóż… Wyglądasz mi na smakowity deser.
Plaśnięcie dłoni najstarszej smoczycy o jej twarz niemal zdołało odwrócić uwagę obecnych od tego, że Sargeras pokazowo oblizał się tak, jakby patrzył na dorodny kawałek sera, a nie upadłego, którego zasypał istną górą fałszywych informacji.
- Oto kolejny fan przybył, wiedząc o mojej potędze i chwale! Witaj, kimkolwiek jesteś. Nazywam się Sargeras, jak zapewne doskonale wiesz, i…
W tym momencie, nim cokolwiek jeszcze powiedział, w mężczyznę niczym głaz z trebusza wbił się Czarny Rycerz. Obcy był na ziemi, a Sakura w swojej zbroi zapewniła mu należyty szacunek, o ile należytym szacunkiem jest gotowość do poderżnięcia cudzego gardła. Nastąpiła krótka wymiana zdań i nawet ktoś o tak zakutym łbie, jak Sargeras, zrozumiał, że o ile upadły szukał Sakury, to ona - przynajmniej na chwilę obecną - wolała być nieodnaleziona.
“Co robić, co robić…”
W czasie gdy najpotężniejszy z tutejszych smoków zastanawiał się co zrobić dalej, Eclipsa powolnym krokiem zaczęła zgarniać wszystkie siostry razem. Dalej nie sądziła, aby to było konieczne, była bowiem pewna, że nawet Kalii, przy odpowiednim wyjaśnieniu, zdołałaby przerobić jegomościa na deser, a później to także na nawóz najwyższej klasy, ale nie zamierzała sprzeczać się z upadłą, gdy ta ewidentnie nie panowała nad swoimi emocjami. Kilka chwil później potomstwo Sargerasa w pełnym składzie stało za ojczulkiem, który w międzyczasie wstał na własne nogi i otrzepał piasek z kolan.
“Skoro Sakura definitywnie nie chce być rozpoznana to… o, mam!”
- Wiem, gdzie jest kobieta, o którą pytasz. - Ledwie głos Sargerasa rozległ się, a Eclipsa już wyglądała, jakby była gotowa oddać się w objęcia śmierci z zażenowania. Było tak, ponieważ najstarsza córka rozpoznała ton głosu ojczulka oznaczający bardzo, ale to bardzo kiepski pomysł. - Otóż zjadłem ją dosyć niedawno, więc jest w moim żołądku.
Cisza, jaka nastała po tych słowach była tak głęboka, że słychać było drżącą powiekę Eclipsy, a także chichoczące od absurdu tej sytuacji pozostałe córki Sargerasa.
- Więc ten… przykro mi, ale nie znajdziesz jej już i muszę cię prosić o opuszczenie tej wyspy. Jeśli nie to cóż… Wyglądasz mi na smakowity deser.
Plaśnięcie dłoni najstarszej smoczycy o jej twarz niemal zdołało odwrócić uwagę obecnych od tego, że Sargeras pokazowo oblizał się tak, jakby patrzył na dorodny kawałek sera, a nie upadłego, którego zasypał istną górą fałszywych informacji.