: Wto Lip 04, 2017 1:14 pm
Posłał jej tylko ten swój niegrzeczny uśmieszek przyjmując pochwałę. Konie, które ukradli całe szczęście okazały się porządnymi wierzchowcami. Oczywiście pewnie któreś z nich by zauważyło, jakby coś było nie tak, na bardzo daleką drogę to nie pojadą, jeżeli nie dadzą im po jakimś czasie odpocząć, ale na razie będą dawać radę. Zwierzęta galopowały szybko i sprawnie przemierzając trakt. Pościgu pewnie nie będzie, bo kto rzuciłby się w pogoń za piekielnym i czarodziejką, chyba tylko głupcy. Frey zastanawiając się przez chwilę miał tylko nadzieję, że ta tajna organizacja nie wpadnie przez to na ich ślad... To co zrobił temu brzydalowi przestanie działać po jakimś czasie, żaden problem... Piekielny wspomniał elfiątko, gdy byli już dość daleko od miejsca, w którym ukradli konie.
Po jakimś czasie mogli częściowo zwolnić, upewniając się oczywiście, że są już w bezpiecznej odległości. Frey uśmiechnął się myśląc o tym, jak w sumie łatwo im poszło, właśnie wtedy kobieta się odezwała, zwrócił wzrok w jej kierunku nie zwalniając przy tym, chyba nawet puścił jej oczko.
- Myślę, że jeszcze Ci to zdążę wynagrodzić. W końcu przyjemności nigdy za wiele, nie? - chwilę po tym jak usłyszała jego słowa przyśpieszyła uśmiechając się dumnie.
Najskuteczniejszym sposobem, by przyśpieszyć na koniu poza spięciem go nogami i ciąganiem za lejce jest oczywiście zmienienie pozycji jeźdźca, nachylając się do przodu, a biodrami amortyzując coraz szybsze ruchy zwierzęcia.
Frey zagryzł wargę przyśpieszając za nią, wcale nie przeszkadzało mu w tej sytuacji obserwowanie czarodziejki jadąc za jej plecami, pozwolił jej więc odgonić się na chwilę, ale po jakimś czasie znów był tuż za nią. Powiewające na wietrze włosy czarodziejki, szeleszczące bransoletki i zwiewny ubiór, idealnie.
- W sumie, myślę, że dałoby się połączyć przyjemności, które jestem Ci dłużny z tym, jak będziesz pokazywać mi te wszystkie sztuczki, jakie znasz w obrębie ujeżdżania. - odpowiedział z głosem pewnym pewności siebie, takim piekielnym, Freyowym.
Wysłuchał, co ma do powiedzenia, chociaż myślami był może momentami wokół nieco innych tajemnic. W każdym razie przyjął do wiadomości informacje o tym, czego szukają, dlaczego i kto będzie chciał im przeszkodzić, oraz plan na najbliższą drogę. Nie przeszkadzały mu iluzje, sam je lubił, więc był nawet ciekawy, co wymyśliła jego towarzyszka.
- Doczekać się nie mogę, lubię gdy czarujesz, Wilczusiu. - odrzekł jej ze swoim uśmieszkiem i pognał konia za czarodziejką, jadąc w dalszą drogę póki co w milczeniu.
- Następnym razem włamiemy się do jakiegoś zajazdu, a może cały przejmiemy? Czy nie mamy czasu na takie przygody? Wiem, że chciałabyś do wygodnego łóżeczka. - roześmiał się cicho i spojrzał jej w oczy z charakterystycznymi złośliwymi płomykami w swoich.
Po jakimś czasie mogli częściowo zwolnić, upewniając się oczywiście, że są już w bezpiecznej odległości. Frey uśmiechnął się myśląc o tym, jak w sumie łatwo im poszło, właśnie wtedy kobieta się odezwała, zwrócił wzrok w jej kierunku nie zwalniając przy tym, chyba nawet puścił jej oczko.
- Myślę, że jeszcze Ci to zdążę wynagrodzić. W końcu przyjemności nigdy za wiele, nie? - chwilę po tym jak usłyszała jego słowa przyśpieszyła uśmiechając się dumnie.
Najskuteczniejszym sposobem, by przyśpieszyć na koniu poza spięciem go nogami i ciąganiem za lejce jest oczywiście zmienienie pozycji jeźdźca, nachylając się do przodu, a biodrami amortyzując coraz szybsze ruchy zwierzęcia.
Frey zagryzł wargę przyśpieszając za nią, wcale nie przeszkadzało mu w tej sytuacji obserwowanie czarodziejki jadąc za jej plecami, pozwolił jej więc odgonić się na chwilę, ale po jakimś czasie znów był tuż za nią. Powiewające na wietrze włosy czarodziejki, szeleszczące bransoletki i zwiewny ubiór, idealnie.
- W sumie, myślę, że dałoby się połączyć przyjemności, które jestem Ci dłużny z tym, jak będziesz pokazywać mi te wszystkie sztuczki, jakie znasz w obrębie ujeżdżania. - odpowiedział z głosem pewnym pewności siebie, takim piekielnym, Freyowym.
Wysłuchał, co ma do powiedzenia, chociaż myślami był może momentami wokół nieco innych tajemnic. W każdym razie przyjął do wiadomości informacje o tym, czego szukają, dlaczego i kto będzie chciał im przeszkodzić, oraz plan na najbliższą drogę. Nie przeszkadzały mu iluzje, sam je lubił, więc był nawet ciekawy, co wymyśliła jego towarzyszka.
- Doczekać się nie mogę, lubię gdy czarujesz, Wilczusiu. - odrzekł jej ze swoim uśmieszkiem i pognał konia za czarodziejką, jadąc w dalszą drogę póki co w milczeniu.
- Następnym razem włamiemy się do jakiegoś zajazdu, a może cały przejmiemy? Czy nie mamy czasu na takie przygody? Wiem, że chciałabyś do wygodnego łóżeczka. - roześmiał się cicho i spojrzał jej w oczy z charakterystycznymi złośliwymi płomykami w swoich.