Re: [Blisko Wrzosowej Polany] Wąż i czarnoskóry człowiek
: Pon Mar 14, 2016 9:07 pm
Eliae westchnęła. Ostatecznie chyba nie doczeka się odpowiedzi na swoje pytanie. A milczenie czarnoskórego zaczynało powoli dawać jej nieme ostrzeżenia. Skoro za samo ruszenie się z miejsca miałby jej odciąć nogi, to za kilka prostych uwag eugona straci język? Aż wzdrygnęła się na tę myśl. Chociaż, znając się na magii życia w takim stopniu, co ona... Raczej nie musiała za bardzo się obawiać. Prawdopodobnie.
Niespodziewany świst i jakże bezpośrednia wizja śmierci nie mogła się kojarzyć z niczym miłym, przyjemnym. Murzyn miał wielkie szczęście, że strzała jedynie mignęła mu koło twarzy, po czym, lekko drżąc, wbiła się głęboko w ziemię. Eliae wyprostowała się, wstrzymując na chwilę oddech i nasłuchując. Niestety nagły zryw jej wcześniejszego „rozmówcy” wyprowadził ją ze stanu wielkiego skupienia. Drgnęła, obserwując poczynania mężczyzny. Jej śmiertelna groźba pod postacią nadlatującej strzały nie dosięgła. To nie na jej życie czyhał jakiś łowca, człowiek, ktokolwiek zdolny zabić jakąś istotę. Kwestia kolejnego morderstwa, która poruszyła cienkie nitki smutku w umyśle naturianki. Nabrała powietrza, dokładnie wzrokiem lustrując całą polanę. Poszukiwała czegokolwiek, co pomogłoby. Jakkolwiek.
Szmer, którego nie mogła się spodziewać, a który zdolna była usłyszeć nawet z dłuższej odległości. Eliae – jak to ona ze swoją niezmierną ciekawością – oczywiście skierowała tam swoje spojrzenie. I kroki. Powolny chód szybko przerodził się w bieg. Czyżby uleczenie Murzyna nie poskutkowało tak, jak sobie to zaplanowała? Nie powinien mieć złamań. Wszelkie rany także zniknęły. Czegoś nie dopatrzyła?
Zatrzymała się, po czym nie wydając żadnego dźwięku, schowała się za drzewem. Ot, czymże byłby Szepczący Las, jakby nie jej ulubionym miejscem. Tutaj można się ukryć, nikt nie powinien cię znaleźć... Właśnie. Nie powinien. Ten las jest jednocześnie najlepszym schronieniem, tym samym będąc genialnym miejscem łowów.
Zdziwiona nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Krzyk wydobył się z jej gardła, kiedy za sobą poczuła czyjąś obecność. Odskoczyła, tym samym unikając ogłuszającego ciosu. Cóż, można łatwo się domyślić, co dalej miało miejsce. Eugona potknęła się, przez co z impetem wylądowała na ziemi. Człowiek, który wcześniej wystrzelił z łuku, spoglądał na nią z pogardą.
Prosta zasada, nie mógł pozwolić, aby w lesie znaleźli się świadkowie. Naturianka zaczęła liczyć w myślach, by się uspokoić.
I tu zaczęła się cała zabawa. Magia ziemi, którą kontrolowała tylko i wyłącznie ciemniejsza strona serca jasnowłosej, dała o sobie znać. Nim jakiekolwiek stworzenie zdążyło się ruszyć, oplotły je zielone liany. Mocno. Wiele istot, które były ukryte w ziemi, zostało wyciągnięte na zewnątrz, przy czym każda poruszająca się persona pozostawała unieruchomiona przez samą naturę. Eugona przełknęła ślinę.
- Nie chcę umierać... - To były jedyne słowa, jakie przeszły jej przez gardło. I jedyna myśl, która pozwalała jej pozostać przy zdrowych zmysłach.
Niespodziewany świst i jakże bezpośrednia wizja śmierci nie mogła się kojarzyć z niczym miłym, przyjemnym. Murzyn miał wielkie szczęście, że strzała jedynie mignęła mu koło twarzy, po czym, lekko drżąc, wbiła się głęboko w ziemię. Eliae wyprostowała się, wstrzymując na chwilę oddech i nasłuchując. Niestety nagły zryw jej wcześniejszego „rozmówcy” wyprowadził ją ze stanu wielkiego skupienia. Drgnęła, obserwując poczynania mężczyzny. Jej śmiertelna groźba pod postacią nadlatującej strzały nie dosięgła. To nie na jej życie czyhał jakiś łowca, człowiek, ktokolwiek zdolny zabić jakąś istotę. Kwestia kolejnego morderstwa, która poruszyła cienkie nitki smutku w umyśle naturianki. Nabrała powietrza, dokładnie wzrokiem lustrując całą polanę. Poszukiwała czegokolwiek, co pomogłoby. Jakkolwiek.
Szmer, którego nie mogła się spodziewać, a który zdolna była usłyszeć nawet z dłuższej odległości. Eliae – jak to ona ze swoją niezmierną ciekawością – oczywiście skierowała tam swoje spojrzenie. I kroki. Powolny chód szybko przerodził się w bieg. Czyżby uleczenie Murzyna nie poskutkowało tak, jak sobie to zaplanowała? Nie powinien mieć złamań. Wszelkie rany także zniknęły. Czegoś nie dopatrzyła?
Zatrzymała się, po czym nie wydając żadnego dźwięku, schowała się za drzewem. Ot, czymże byłby Szepczący Las, jakby nie jej ulubionym miejscem. Tutaj można się ukryć, nikt nie powinien cię znaleźć... Właśnie. Nie powinien. Ten las jest jednocześnie najlepszym schronieniem, tym samym będąc genialnym miejscem łowów.
Zdziwiona nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Krzyk wydobył się z jej gardła, kiedy za sobą poczuła czyjąś obecność. Odskoczyła, tym samym unikając ogłuszającego ciosu. Cóż, można łatwo się domyślić, co dalej miało miejsce. Eugona potknęła się, przez co z impetem wylądowała na ziemi. Człowiek, który wcześniej wystrzelił z łuku, spoglądał na nią z pogardą.
Prosta zasada, nie mógł pozwolić, aby w lesie znaleźli się świadkowie. Naturianka zaczęła liczyć w myślach, by się uspokoić.
I tu zaczęła się cała zabawa. Magia ziemi, którą kontrolowała tylko i wyłącznie ciemniejsza strona serca jasnowłosej, dała o sobie znać. Nim jakiekolwiek stworzenie zdążyło się ruszyć, oplotły je zielone liany. Mocno. Wiele istot, które były ukryte w ziemi, zostało wyciągnięte na zewnątrz, przy czym każda poruszająca się persona pozostawała unieruchomiona przez samą naturę. Eugona przełknęła ślinę.
- Nie chcę umierać... - To były jedyne słowa, jakie przeszły jej przez gardło. I jedyna myśl, która pozwalała jej pozostać przy zdrowych zmysłach.