Żelazna Twierdza[Żelazna Twierdza]Nie możesz zostać sam.

Twierdza wznosząca się na wzgórzu górującym nad miastem Rododendronia. Jej ściany w przeciwieństwie do większości tego typu budowli zostały wykonane z żelaza i kamienia. Twierdza jest bardzo stara, a sposób jej powstania ginie w pomrokach dziejów. Legenda głosi, iż mury twierdzy pamiętają jeszcze czasy świetności Środkowego Królestwa.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan stał tyłem do drzwi, żeby zabić czas przyglądał się książką, które stały w dużym, starym regale. Większość z nich kazał sprowadzić z ojczyzny. Były dobrym i miłym wspomnieniem lat spędzonych daleko, daleko stąd. Jednak usłyszawszy pukanie odwrócił się w stronę drzwi. Usłyszawszy nazwisko kobiety, którą miał poznać, przełknął ślinę. Właściwie modlił się tylko o to by nie wyjść na durnia i gbura. Nie myślał jakoś szczególnie o przyszłości, o ślubie, o tym co planowała Ais i Edgar. Jednak tu i teraz bardzo się dla niego liczyło. Chciał po prostu wypaść dobrze, przed kimś kogo zaraz pozna.

Przez lekko uchylone drzwi komnaty, zwiewnie jak wiosenny poranek, wślizgnęła się istota, której zupełnie się nie spodziewał. Niezbyt wysoka, szczupła, o długich, jasnych włosach i oczach, które nawet z daleka robiły wrażenie. Miała bardzo ładną i kobiecą sukienkę, choć Tristan akurat na nią nie zwrócił zbytniej uwagi, bowiem kobieta miała niewiarygodnie piękną twarz. Proporcjonalną, o delikatnych rysach. Jasną skórę na policzkach zdobił lekki rumieniec. Mały, zgrabny nosek dopełniał całości. Nie... zdecydowanie nie tego się spodziewał. Sądził raczej, że spotka kobietę o przeciętnej urodzie, którą ktoś usilnie będzie próbował przerobić na piękność. Spodziewał się zobaczyć kogoś wciśniętego w ciasną suknię, z mocno upiętym kokiem na głowie i na siłę umalowaną twarzą. Tymczasem widział młode dziewczę, które w niczym nie przypominało sztywnych panien z dobrych domów. Czyżby Ais miała aż tak dobrą intuicję, że przysłała do niego akurat tą dziewczynę? Zdecydowanie nie wyglądała jak kobieta dobiegająca trzydziestki, raczej jak dziewczyna, która zaledwie kilka lat wcześniej zamieniła się w kobietę.

Był zaskoczony, ale nie dał tego po sobie poznać. Nie uśmiechnął się nawet, nie wiedział, czy byłoby to dobry ruch. Przeszedł przez komnatę, zbliżając się do jasnowłosej. Skłonił się przed nią, kładąc jedną rękę na klatce piersiowej. Chwycił jej dłoń i ucałował.
- Pani - przywitał się z należytym szacunkiem i podał jej ramię, drugą ręką pokazując sofę stojącą nieopodal. Chciał ją do niej zaprowadzić. Na stoliku zaś, w filiżankach już parzyła się herbata, a obok stał malutki wazonik wypełniony kolorowymi liśćmi, które ktoś zebrał jesienią.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka wlepiła swoje spojrzenie w mężczyznę, który wyglądał zupełnie inaczej niż sobie to wyobrażała. Był taki… Elegancki, nie wyglądał an trochę staro, choć myślała, że Lady Ais nieco koloryzuje, ale nie, miała rację, Tristan okazał się naprawdę przystojnym mężczyzną. Meredith była w szoku, że ktoś taki jak on, nie ma kobiety, bo zapewne chętne do poślubienia go stawałyby w bardzo długich kolejkach , a on wybierałby taką, która najbardziej wpadnie mu w oko. A mimo wszystko to ona została wysłana do jego komnat i to ją miał poznać, nikogo innego. Gdyby to było w innym momencie, na pewno skorzystałaby z takiej propozycji, ale nie chciała małżeństwa… Widząc to jego spojrzenie poczuła, że popełniła błąd, że ubrała się właśnie tak, a może to tylko chwilowe wrażenie? Dwórka przyglądała się jego ubraniu, nie wyglądał jak mężczyźni, których widziała wcześniej, on był elegancki, wytworny, ale nie popadał w skrajność. Aven była przekonana, że niejednej kobiecie zawróciłby w głowie.
Tristan podszedł do niej, przywitał się z szacunkiem, do którego nie przywykła. Ona natomiast skłoniła się tak jak robiła to wobec innych osób.
- Witaj, Panie. – powiedziała cicho, po czym podniosła spojrzenie, by przyjrzeć się mu z bliska. Dopiero teraz można było dostrzec, że nie jest jakimś młodzikiem, ale właśnie ten wygląd nadawał mu swego rodzaju uroku. Dziewczyna aż odwróciła spojrzenie od jego twarzy i zerknęła na ramię, które po chwili ujęła i dała się poprowadzić w stronę sofy. Meredith rozejrzała się, ale nie była w stanie skupić się na jakichkolwiek szczegółach, pochłonięta rozmyślaniami o tym, że nie tego się spodziewała i co teraz się z nią stanie?
Lady Ais miała rację, życie zaskakuje, niczego nie można przewidzieć, już teraz cały plan wydarzeń, który Aven ułożyła sobie w głowie, po prostu się rozsypał… Ale mimo to, wciąż wmawiała sobie, że nie chce niczego zmieniać, a to spotkanie jest tylko w celu poznania drugiej osoby i wcale nie jest wiążące. Kobieta dostrzegła jesienne liście, które zostały włożone do wazonika i położone tuż przy filiżankach, w których parzyła się herbata. Przyjemny zapach unosił się w powietrzu, a wszystkie te bodźce próbowały odstraszyć stres, który wciąż odczuwała.
Meredith milczała, nie chciała odzywać się nieproszona, znała Tristana tylko z kilku słów, nie wiedziała jaki jest tak naprawdę, ale mogła stwierdzić jedno – jest przystojny i ma ładny głos.
- I co teraz ze mną będzie? – pomyślała nieco spuszczając wzrok.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan zasiadł na przeciw kobiety, w fotelu. Pochylił się nad stołem i zamieszał herbatę, po czym rozsiadł się wygodnie, rozkładając ramiona i swobodnie kładąc ręce na podłokietnikach. Dopiero teraz uśmiechnął się uprzejmie do kobiety. Widział, że jest zdenerwowana. Jemu na szczęście przeszedł pierwszy szok. Zauważył, że dziewczyna spogląda na suche liście w wazonie. Postanowił, więc od tego zacząć rozmowę.
- Zabraliśmy je z synem jesienią - uśmiechnął się raz jeszcze, wskazując głową na wazon.
- Jest raczej typem zbieracza, niż rozrabiaki. Woli zbierać liście, niż się w nich tarzać. Przynosi gałązki, liście, kasztany i żołędzie, a ja nie mam serca ich wyrzucać. Nadmiar wyrzuca raczej niania, ale część zostaje, jeśli jemu sprawia to przyjemność, to mnie tym bardziej - zagadnął.
- Ach, przepraszam, nie przedstawiłem się. Tristan an Anlagorth - skinął raz jeszcze głową. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że Ais przedstawiła go dziewczynie, lecz było przecież oczywiste, że sam też powinien się przedstawić.
Opowiadając o synku i ich jesiennych wyprawach trochę się rozluźnił. Był to dobry i przyjemny temat. Przecież nie zamierzał z nią rozmawiać na wstępie o małżeństwie. Musieli się najpierw poznać i choćby polubić. Z resztą jeśli zdecyduje się na ożenek, to nie będzie tego robił przez Ais. W takiej sytuacji należało oświadczyć się jak na leży, a nie zrzucać sprawy na swatów.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith usiadła na sofie, Tristan zasiadł na fotelu naprzeciwko, wydawał sie być znacznie mnie zestresowany niż ona. Dwórka położyła dłonie na kolanach, po chwili zacisnęła je lekko, czego nawet nie zauważyła, było to jej odruch na ilość nowości jakie ją otaczały, może nawet tego stresu, który nie chciał odejść. Ponownie usłyszała głos mężczyzny, a jej spojrzenie powędrowało najpierw do wazoniku, a później do niego. Krótka opowieść o jego synku sprawiła, że Aven uśmiechnęła się lekko, wyobrażając sobie chłopca, który ciągle zaskakuje swojego ojca kolejnymi znaleziskami, które przynosił.
- Wybrał chyba najładniejsze liście jakie były. Pański syn musi być niezwykłym dzieckiem. – powiedziała z lekkim uśmiechem, znowu zerkając na zawartość naczynia, które stało na stoliku. Niania na pewno miała sporo obowiązków przy chłopcu, ciekawe jak ona dałaby sobie radę w roli opiekunki? Czy byłaby cierpliwa? Wyrozumiała? Nie potrafiła tego ocenić na ten moment, właściwie nie chciała zagłębiać się w ten temat, unikając go jak ognia. Jej jasne spojrzenie podniosło się, kiedy Tristan przemówiło niej i przedstawił się.
- Proszę nie przepraszać. – powiedziała cicho, bo poczuła się dziwnie, właściwie znała jego imię, ale tak, mężczyzna był uprzejmy, nie był nachalny, nie narzucał się póki co, dał jej swobodę, której potrzebowała. Kobieta cieszyła się z tego, że nie jest osaczona, że od razu nie przeszedł do rozmowy na temat ślubu, więc może nic z tego? Ale przecież co miała oceniać, skoro dopiero zjawiła się w komnacie?
- Jestem Meredith Aven, dziękuję za zaproszenie Panie. – powiedziała miłym tonem głosu, choć wcale nie tak pewnym siebie jak zawsze. Nie do końca potrafiła odnaleźć się w tej sytuacji. Gdyby trafiła na przyjęcie, wiedziałaby co robić, umiałaby porozmawiać, okazać należyty szacunek, ale taka sytuacja była dla niej nowością. Nie bardzo wiedziała gdzie podziać spojrzenie, co zrobić z dłońmi, co powiedzieć… Czy mogło to wyglądać jak oszołomienie jego osobą? Możliwe, ale prawda była inna. Jak ona odmówi mu jeśli padnie pytanie o ślub? Czy w ogóle padnie to pytanie tego wieczoru? Czy będą rozmawiać o tym? Tego nie wiedziała, w jej głowie pojawiła się pustka, zupełna ciemność, z której nie potrafiła wyjść.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Proszę, mów do mnie po imieniu - zaproponował. Mówienie do siebie tytułami sprawiało, że atmosfera nigdy nie była lekka. To tylko utrudniało kontakty towarzyskie, a przecież nie o to chodziło. W przeciwieństwie do niej, on nie myślał od razu o ślubie. Chciał tylko zobaczyć jaka jest, porozmawiać, poznać się. Widział, że jest zdenerwowana, nie sądził jednak, że może chodzić jej już o ślub. Myślał raczej, że stresuje się samą rozmową. Był dla niej kimś obcym. W dodatku mężczyzną, a kobiety często się ich bały. Ona była służącą, a on arystokratą, mogła czuć się w jego towarzystwie niezbyt swobodnie. Musiał więc sam przejąć inicjatywę i zagadnąć czymś kobietę.

Mężczyzna pochylił się i chwycił za filiżankę, upił łyk i odłożył ją z powrotem na stolik.
- Mam wrażenie, że niezbyt dobrze się tu czujesz - powiedział łagodnie, ale szczerze.
- Nic ci nie zrobię - dodał, nie bardzo wiedział jak inaczej przekazać jej, że nie zamierza robić niczego na siłę.
- Do niczego nie zamierzam cię zmuszać. Ais mówiła, że z tobą rozmawiała. Jeśli to nie prawda i zmusiła cię żebyś tu przyszła możesz wyjść - rzekł już zdecydowanie poważniej. Jeśli Ais go okłamała i przysłała tu dziewczynę siłą, to nie ręczył za siebie. Nie o to tu chodziło.
- Jeśli zaś jest inaczej, spróbuj choć ze mną porozmawiać. Nie gryzę - pozwolił sobie zażartować i uśmiechnąć się szczerze do jasnowłosej, pokazując szereg, białych, równych zębów.
- Nie chcę żebyś myślała, że ktokolwiek cię tu do czegoś nakłania. Drzwi są otwarte, a za ścianą śpi moja córka, której pilnuje służka, nic ci się tu nie stanie. Nie jestem mężczyzną, który chce ożenić się na siłę. I powtórzę się, nie musisz tu być, lecz możesz. Jeśli masz do mnie jakieś pytania, pytaj. Odpowiem na każde, nawet najbardziej niespodziewane, czy intymne pytanie. Przyrzekam, że bede z tobą szczery - spojrzał na nią bystrym wzrokiem i zamilkł, czekając na to co odpowie mu lawendowooka.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka czuła się nieco skrępowana całą sytuacją, nie wiedziała czy zachowuje się tak jak należy, a może zwyczajnie za dużo myślała zamiast po prostu włączyć się do rozmowy z Tristanem i nie wmawiać sobie ślubu, bo przecież nikt jej nie zaciąga przed ołtarz. Mężczyzna poprosił by ta nie mówiła do niego używając wszelkich formułek grzecznościowych, to był dla niej dosyć nietypowym rozwiązaniem, bo przywykła do oficjalnego zwracania się do rozmówcy. Mimo to kiwnęła głowa, zgadzając się na mówienie do niego po imieniu, może to nieco rozluźni atmosferę i sprawi, że dziewczyna poczuje się nieco lepiej.
Meredith obserwowała jego ruchy, nawet wtedy gdy sięgnął po herbatę, sama nie była w stanie nic przełknąć, przynajmniej póki co.
- To dla mnie niecodzienna sytuacja, przywykłam do swoich obowiązków, które lubię, nikt wcześniej nie przedstawił mi takiej propozycji. – powiedziała szczerze, choć nieco cichym głosem.
- Lady Ais wszystko wyjaśniła, proszę jej nie mieć za złe. – uśmiechnęła się lekko, wiedziała, że Dyplomatka rozmawiała z nim, zanim jeszcze udała się do niej. Poza tym, zapewnienie Tristana, że nic jej nie grozi w jego towarzystwie, było czymś, co naprawdę chciała usłyszeć. Jak się okazało, nie są sami, bo w pobliżu znajduje się jego córka pilnowana przez inną służkę.
Żart Tristana podziałał i dziewczyna zaśmiała się cicho. Takie rozluźnienie całej tej rozmowy naprawdę było potrzebne, dlatego odetchnęła cicho i ponownie spojrzała na mężczyznę, który siedział w fotelu.
- Przyszłam tutaj bez przymusu, nie chciałam nikogo zawieść, a to tylko rozmowa. – zaczęła powoli, może nieco niepewnie, co nie do końca było do niej podobne.
- Co do zamążpójścia Pa…. Tristanie, wiem, że nikt mnie do tego nie zmusi, ale mimo to cała sytuacja jest dla mnie nowością. – uśmiechnęła się lekko, mówiąc szczerze o tym co czuje, a przez te uczucia i emocje, ciężko było odnaleźć się jej w jego towarzystwie.
- Dlaczego żadna kobieta z tytułem, z majątkiem, nie została jeszcze Twoją żoną? – zapytała, chcąc usłyszeć to od niego, może miał inne powody? Może było coś o czym nie wiedziała? Ona nie posiadała niczego wartego uwagi. Może pytanie było nie na miejscu, ale zanim o tym pomyślała, słowa same wyrwały się z jej ust.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Ach... rozumiem... - westchnął. Więc przyszła tu, by nikogo nie zawieść... Poczuł się urażony i rozczarowany. Nie wiedział już czy to Ais coś nagadała tej dziewczynie, czy ona sama dopowiedziała sobie, że jeśli tu nie przyjdzie sprawi komuś zwód. Wstał powoli z fotela, jakby nagle coś go przytłoczyło. Związał ręce za plecami i przeszedł wolnym krokiem w stronę okna. Odwrócił się do dziewczyny plecami i zaczął przyglądać się zimowemu krajobrazowi na zewnątrz.
- Więc przyszłaś tutaj, by nikogo nie zawieść - powtórzył na głos to co pomyślał.
- Tłumaczyłem Ais, że nie chcę tu nikogo takiego. Chciałem poznać osobę, która chciałby poznać też mnie, a nie kogoś, kto twierdzi, że nikt jej do niczego nie przymuszał, a potem słyszę, że jednak jest tu tylko po to, by nie zawieść. Kogo nie zawieść? Ais? Mnie? Siebie? Przecież tu nie chodzi o jakikolwiek zawód.

- Pytałaś dlaczego żadna kobieta z tytułem i majątkiem, nie została jeszcze moją żoną. Otóż, nie chciałem tego. Dlatego nie ożeniłem się ponownie. Doszedłem jednak do wniosku, że moje dzieci potrzebują matki. Kobiecej ręki i kobiecego autorytetu, kogoś więcej niż tylko ojca. Potrzebują pełnej rodziny, a ja potrzebuje pomocy. Liczyłem, że Ais lepiej mnie zna i lepiej wyjaśniła ci sytuację.
- Ale cóż... - westchnął raz jeszcze, wyraźnie było widać, że czuje się skrzywdzony i zawiedziony. Nie tak to miało wyglądać. Nie tak. W takich warunkach nie było mowy o żadnym ślubie. Ta dziewczyna nie chciała go poznać, przyszła by Ais nie była na nią zła, by nikt nie patrzył na nią krzywo. To nie miało żadnego sensu.

- Skoro jesteś tutaj tylko po to by nie sprawić zawodu to chyba nie ma sensu tego ciągnąć - mówiąc to nie odwrócił się w jej stronę ani na chwilę, przez cały czas wpatrując się w krajobraz za oknem.
- Służka odprowadzi cię do twoich komnat.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith poczuła, że powiedziała coś nie tak, zobaczyła minę Tristana, jego spojrzenie, gesty. W końcu mężczyzna wstał i podszedł do okna, a Aven była już pewna, że sprawiła mu przykrość. W myślach szukała jakiegoś usprawiedliwienia, bo to nie tak, że zupełnie nie chciała go poznać… Dziewczyna westchnęła zawiedziona swoim postępowaniem, bo przecież nikt nie robił jej niczego złego, a zachowała się właśnie w ten sposób.
Słowa wypowiedziane przez niego utwierdziły ją w przekonaniu, ze palnęła totalne głupstwo.
- Przepraszam. – powiedziała, odwracając się w jego kierunku.
- To nie miało tak zabrzmieć, ja chciałam pana poznać. – powiedziała szybko, żeby tylko zrozumiał o co chodziło.
- Nie chciałam wszystkiego skreślać, chciałam tego spotkania, naprawdę. – dodała po chwili, całkiem szczerze, bo wiedziała, że Tristan jest dobrym człowiekiem, to po prostu ona nie była gotowa na taki zwrot sytuacji.
- Lady Ais wyjaśniła mi wszystko co powinnam wiedzieć. – pokiwała głową na znak, że tak właśnie było.
- Zapytałam o to, ponieważ chciałam to usłyszeć z ust mężczyzny, którego chciałam poznać. – jej głos był spokojny, nawet lekko wpadała w panikę, ale to dlatego, że nie chciała nikogo urazić swoim zachowaniem.
W pewnym momencie Tristan zupełnie poddał się, był wyraźnie zawiedziony spotkaniem z nią, powiedział, że służka zaprowadzi ją do komnat… Meredith wstała nagle i spojrzała na mężczyznę, którego zawiodła.
- Dlaczego? – zapytała nagle.
- To dla mnie nowość, nie przywykłam do takich sytuacji, nie wiem jak się zachować, nie jestem kobietą, która radzi sobie idealnie w takich sytuacjach, tym bardziej nie jestem kobietą, która miała do czynienia z mężczyznami. – powiedziała zerkając gdzieś w bok, ale jej słowa były szczere.
- Nie chciałam nikogo skrzywdzić, dlatego tutaj przyszłam, nie czuję też tego, że ktoś krzywdzi mnie, chciałam Ciebie poznać Tristanie i zależało mi na tym spotkaniu choć na wiele spraw nie jestem przygotowana. Wybacz mi i zrozum , że moje słowa nie miały na celu pokazania tego, że to błąd, bo spotkanie błędem nie jest. – jej głos brzmiał nieco pewniej. Nie tak miało się to potoczyć i jak na złość, wcale nie chciała wychodzić z jego komnat, nie w taki sposób.
- Gdybym była kimś innym, poszłoby mi łatwiej, wiedziałabym co robić, co mówić. Ale jestem tylko sobą. – dodała po chwili i nieco spuściła wzrok.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Nie musisz przepraszać - rzekł - nie masz za co. Po prostu mówisz jak jest. I bardzo dobrze. Nie udawajmy niczego, a już tym bardziej tego, że chciałaś mnie poznać. Nie przejmuj się, nie pierwszy raz jestem w takiej sytuacji - chciał powiedzieć, że nie pierwszy raz zostaje odrzucony, ale jakoś to słowo nie chciało mu przejść przez gardło. Był mężczyzną, miał swoją dumę, nie będzie przyznawał się, że jest niezadowolony, bo ktoś go odrzuca. I to kto? Kobieta, przecież już to przeżywał, już się w to bawił. Teraz pluł sobie w brodę, że dał się namówić Edgarowi i Ais na to niedorzeczne spotkanie. Należało nie przychylać się do ich próśb i tłumaczeń. Trzeba było obstawać przy swoim. Więcej nie da się namówić na taki cyrk.

- Do czego nie przywykłaś?! - warknął, odwróciwszy się nagle od okna, by spojrzeć na dziewczynę.
- Do rozmowy? Czy to aż takie trudne? Coś ze mną nie tak? Odstraszam cię? Czy jestem niegodny twojej uwagi? Nie rzekłem jeszcze nic po czym mogłabyś mnie oceniać, a jednak czuję się już oceniony i to negatywnie. Dlaczego? Bo oddałem sprawę własnego małżeństwa w ręce innych osób? Czy to aż takie niezwykłe? Nie wydaje mi się. Niezwykłe jest raczej to, że nie zamierzam zmuszać żadnej kobiety do tego by została matką moich dzieci. A może to, że nie wybrałem pierwszej lepszej szlachcianki z posagiem. A może to, że chce po prostu kobietę poznać.
- Panna wybaczy, ale wydaje mi się, że nie o takie spotkanie mi chodziło. Jeżeli dla panienki problem stanowi zwykła rozmowa, to co tu jeszcze robimy? - Tristan był wyraźnie zły. Czym na wszystkich bogów tak odstraszał kobiety? Przecież uchodził za przystojnego, potrafił się wysławiać, znał etykietę, wydawało mu się, że z należytym szacunkiem traktuje płeć piękną. Co więc było nie tak? A może powinien być taki jak inni szlachcice z majątkiem? Może należało wziąć za żonę pierwszą lepszą kobietę, a potem zacząć sobie sprowadzać kochanki i mieć głęboko w poważaniu zdanie i opinie innych.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Aven prawie przewróciła oczami, ale ten gest powstrzymała resztką siły, bo byłoby już zupełną przesadą gdyby do tego doszło. Zamiast tego odetchnęła głęboko, żeby jej głos nie wyrażał nadmiaru emocji, które wywołał swoim zachowaniem.
- To, że chciałam poznać, akurat udawanym nie było. – czy Tristan naprawdę zirytował ją myśleniem, że wie lepiej co ona czuje? Poza tym, poczuł się odrzucony, a ona odrzucała jedynie propozycję ślubu, a nie jego. Meredith zdecydowanie nie rozumiała mężczyzn.
Irytacja szybko zniknęła rozwiana gwałtownym zachowaniem Tristana, którego zupełnie się nie spodziewała, a do tego jego słowa… Jak on mógł powiedzieć do niej coś takiego, dobrze, może była nisko urodzona, ale to nie znaczy, że może sobie ją traktować tak jak teraz, tylko dlatego, że jest kimś ważniejszym.
- To pan niczego nie rozumie. – powiedziała i uniosła wyżej głowę, żeby sobie nie myślał, że może odzywać się do niej w ten sposób. Może i nie miała tytułu, ale wciąż była kobietą, a kobiety zasługują na szacunek.
- Nikogo nie odrzucam, nikogo nie odpycham, chciałam poznać, ale odwracasz wszystko tak, jakbyś był ofiarą tej sytuacji, a ja była wszystkiemu winna. – wypaliła bez zastanowienia. Po chwili westchnęła głęboko, chciała bąknąć „przepraszam”, ale dziwnym trafem nie przeszło jej to przez gardło.
- Nie odstraszasz mnie, ale ja mam więcej do czynienia z sukniami niż z mężczyznami, to naturalne, że jest mi nieswojo, ale to nie znaczy, że kogoś odrzucam. – powiedziała w końcu, patrząc na niego i nie pozwalając swojemu spojrzeniu na odwrócenie się. Słyszała, że jeśli ktoś nie odwraca wzroku, to znaczy, że jest pewny siebie. Tylko, gdzie ona to słyszała?
- Nigdy nie miałam problemu z rozmowami. – odburknęła niezadowolona ze słów, które padły z jego ust.
- Może dlatego, że nie miałam do czynienia z kimś kto widzi we mnie kobietę. – dodała po chwili i tym razem odwróciła spojrzenie. Gdyby teraz powiedziała mu jak bardzo ją zirytował, zostałaby zapewne wyrzucona nie tylko z jego komnat.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

No nie, ta dziewczyna była bezczelna i impertynencka. Co ona tu robiła? Czy Ais oszalała już do reszty, żeby przysyłać mu tu pyskate dziewczę. Tego było już za wiele. Może i miała łagodną urodę, ale na pewno nie charakter. Nie było sobie w tej chwili w stanie wyobrazić co myślała Ais przysyłając mu właśnie Meredith. Może zrobiła to celowo, bo chciała go pobudzić do jakiegokolwiek działania? Ale to? To było jednak trochę za dużo. Miał ochotę wyrzucić dziewczynę z jego komnat i już nigdy więcej jej nie oglądać, jednak nie tak go wychowano. Czuł, że złość w nim wzbiera, lecz nie mógł dać jej wybuchnąć. Raz już to zrobił, pozwolił sobie na wybuch gniewu i żałował. Zranił wtedy Tantris tak mocno, że nigdy mu tego nie zapomniała. A i on nie zapomniał, postanowił wtedy, że nigdy już nie pozwoli sobie na coś takiego.

Jedyne co mógł zrobić w takiej sytuacji to zacisnąć pięści i ugryźć się w język. Kłótnie do niczego nie prowadziły, pogarszały tylko sprawę. Poza tym on był arystokratą, nie jakimś chłopcem, tylko dojrzałym mężczyzną, w dodatku ojcem. Ona mogła sobie być taka jaka chciała, bezczelna czy pyskata, ale on? O nie, nie da się jej sprowokować.
- Jesteś kobietą - stwierdził na jej ostatnie słowa, ominął całą wcześniejszą część jej wypowiedzi celowo, bo nie zamierzał sprzeczać się z nią dalej.
- Jesteś kobietą - powtórzył - więc widzę w tobie kobietę. Kogo innego mam widzieć? - zapytał.
- Nie rozumiem czego ode mnie oczekujesz?
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Aven widziała wzburzenie Tristana, może nie zdawał sobie z tego sprawy, ale złość wręcz z niego kipiała i to była jej wina. Co miała zrobić? Lady Ais będzie na nią wściekła, a cały plan wydania Meredith za mąż spełznie na niczym. Nie żeby była z tego powodu oburzona, bo ostatnią rzeczą jakiej pragnęła było oddanie się mężczyźnie, do którego i tak nic nie czuła. Małżeństwo nie było dla niej, a Tristan pokazał, że tak naprawdę jej nie chce.
Fiołkowe oczy zwróciły się w jego kierunku, utkwiły w jego spojrzeniu, jej wzrok był spokojny, nadal ciepłu, ale było w nim coś więcej, może pewna doza złości i irytacji? Dwórka zacisnęła dłonie i przez dłuższy czas milczała, rozmyślając o tym jak bardzo pożałuje swojego zachowania. Od samego początku miała mieszane uczucia co do tego spotkania i jak się okazało – były one słuszne.
- Tak, jestem kobietą, a każda kobieta zasługuje na szacunek, nawet jeśli nie ma tytułu i majątku, bo to nie one decydują o wartościach jakie posiada. – wypaliła po raz kolejny, wiedząc, że znowu wzburzy Tristana i on już na pewno wyrzuci ją z komnat.
- I nie mam na myśli patrzenia na mnie jak na kobietę, a patrzenie na mnie jak na potencjalną małżonkę. – powiedziała i na chwilę znowu zamilkła, nie odwracając spojrzenia.
- Nie mam adoratorów, nikt nie zabiega o moją rękę, dlatego jest to dla mnie nietypowa sytuacja. Nie wszystkiego można nauczyć tak jakby chociaż szycia czy zachowania wobec szlachty. – pokręciła głową, a jej włosy lekko zafalowały. Jasne oczy w końcu odwróciły się od oblicza mężczyzny, który wciąż był wzburzony, co odbijało się w jego tęczówkach.
- Oczekuję zrozumienia, a nie odpychania tylko dlatego, że nie jestem potulną kobietą, która mówi to co mężczyzna chce usłyszeć. – wyjaśniła w końcu, nie mając na celu urażenia Tristana, ale ten zapewne wszystko odbierze właśnie w ten sposób.
- Cały czas odnoszę wrażenie, że każde moje słowo czy gest są traktowane jak atak czy pokaz niewychowania, a wcale tak nie jest. – dodała po chwili, mając nadzieję, że może tym razem dotrze do niego co ma na myśli. Możliwe, że brak kobiety w jego życiu spowodował, że nie potrafi obchodzić się z płcią przeciwną? A może ona faktycznie potrafiła zachować się jak jakaś chłopka, która ma niewyparzony język. Prawda była taka, że Tristan potrafił wyprowadzić ją z równowagi jak nikt inny wcześniej. I oni mieli stworzyć związek? Chyba nie w tym życiu.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Jestem bardzo ciekaw w którym momencie raczyłem panienkę urazić - wycedził przez zęby.
- Ty naprawdę nie rozumiesz w jak komfortowej sytuacji się znalazłaś. Naprawdę nie pojmujesz, że normalnie kazano by ci wyjść za mnie o nic nie pytając? Nie pojmujesz tego, że gdybym był kimś innym, po prostu postawiono by cię przed ołtarzem, a potem przywleczono na siłę do mojej sypialni? Że gdyby stał tu teraz inny mężczyzna została byś wyrzucona, a nawet postawiona przed królewskim sądem za zniewagę szlachcica? - ze złości aż na moment przymknął oczy i oparł czoło o dłoń. Wziął kilka głębokich oddechów żeby się uspokoić. Miał wrażenie, że znalazł się w jakiejś innej rzeczywistości, że to co się dzieje nie jest prawdą. W końcu poirytowanie nieco z niego zeszło. Postanowił więc znów rozsiąść się w fotelu. Nie zaprosił jednak kobiety na sofę. Uznał, że jeśli będzie chciała usiądzie, jeśli nie, postoi, albo wyjdzie. Jej wybór. Jednak skoro stała tam oburzona postanowił mówić dalej.
- Nie chodzi o to że jesteś służącą, czy szlachcianką, czy masz posag, czy też go nie masz. Nie chodzi nawet o to czy pracujesz, czy też leżysz całymi dniami nic nie robiąc. Służąca czy szlachcianka, atrakcyjna czy nie, kobieta rzadko pytana jest o zdanie. Gdybym cię nie szanował nie zapraszałbym cię tutaj, nie pytał o zdanie, nie pozwalał zadawać pytań sobie. Po prostu przyszedł bym któregoś dnia, ocenił twój wygląd i oznajmił, że następnego dnia zostaniesz moją żoną. Albo wysłałbym posłańca, który by ci to przekazał i nie miałabyś wyboru. Mówię ci, że do niczego nie zamierzam cię zmuszać, że nie zrobię ci krzywdy, że chce tylko żebyśmy się poznali, a ty oskarżasz mnie o brak szacunku. Pytanie brzmi, komu tego szacunku brakuje? Mnie czy tobie? - westchnął po raz kolejny. Ta rozmowa go męczyła i chciał żeby wreszcie dobiegła końca. Był na to zdecydowanie za stary. Nie miał ochoty na takie zabawy, na sprzeczki, na kłótnie, na użeranie się z kimkolwiek.
- A teraz proszę, jeśli nie masz już do mnie żadnych pytań, lub nadal zamierzasz mnie obrażać - wyjdź.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka zrobiła tylko minę, która wyglądała mniej więcej „naprawdę mam odpowiadać?” albo „naprawdę nie wiesz?”, po czym skrzyżowała ręce na biuście, przyglądając się Tristanowi, który był na nią wściekły.
- Ależ oczywiście, że to rozumiem, ale nawet gdyby próbowano na siłę zrobić coś wbrew mnie, to na próbach by się zakończyło. – powiedziała bez owijania w bawełnę, bo za żadne skarby świata nie dałaby sie zmusić do czegoś, czego naprawdę nie chciała.
Tristan powrócił na fotel, w którym usiadł wygodnie, natomiast Meredith nie ruszyła się z miejsca, jedynie odwróciła tak by mieć na niego oko.
- Przyszłam tutaj z własnej woli, żeby Cię poznać, o niczym więcej nie mówiłam, na nic innego nie wyraziłam póki co zgody. Dlaczego zatem ktoś próbuje być dla mnie niemiły, tylko dlatego, że nie rozumie moich słów? – zapytała nieco spokojniejszym tonem głosu, a jeśli mężczyzna spróbuje ją wyrzucić, cóż, nie będzie się opierać, przecież to szlachcic, a ona została uświadomiona, że jest nikim.
- I właśnie to jest pozbawione sensu, kobiety mają prawo mieć własne zdanie, czy to podoba się mężczyznom czy też nie. – wtrąciła swoje trzy grosze, bo przecież tak powinni być, kobieta nie była istotą gorszą, ba, według Meredith w wielu sytuacjach kobiety okazywały się znacznie lepsze i silniejsze niż płeć przeciwna.
- Nie dałam ci powodu do takiego zachowania, a poczułam agresję Twojej strony. – wyjaśniła spokojnie i ponownie opuściła ręce wzdłuż ciała. Naprawdę nie rozumiał, że to warczenie nie było uprzejme? I tutaj wychodzi męska natura. Aven nawet przewróciła w myślach oczami, co by czasem nie urazić tego, który urażonym już był.
- Jeżeli szczera rozmowa jest obrażaniem, to naprawdę jest mi z tego powodu przykro. – powiedziała uśmiechając się do niego lekko i spoglądając mu w oczy. Cóż, najwyraźniej nie będzie musiała starać się o to, by nie wychodzić za mąż, wszystko wyglądało tak, że wszystko dobiegło końca, zanim w ogóle na dobre się rozpoczęło.
- Przyszłam tutaj by poznać człowieka, o którym słyszałam wiele dobrych słów. Nikt mnie akurat do tego nie zmuszał. – dodała po chwili, po czym westchnęła cicho, bo nie tak to miało wyglądać, ale co mogła teraz zrobić, kiedy było za późno?
- Jeśli przeszkadza panu moja obecność, wyjdę. – powiedziała nieco przekornie, ale z szacunkiem do kogoś, kto stał wyżej w hierarchii niż ona – zwykła dwórka.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan nie wytrzymał. Wstał i otwarł drzwi wyjściowe.
- Lena, odprowadź pannę Aven - rzekł do służki, która zawsze krzątała się gdzieś niedaleko.
- Żegnam - dodał tylko, nawet nie spoglądając na Meredith. Lena wyprowadziła ją z saloniku i zatrzasnęła za sobą drzwi
Dwa dni później.

Ais nie mogła uwierzyć własnym uszom. Naprawdę nie dowierzała, że Meredith mogła zachować się w ten sposób. Tristan nie chciał jej znać. Elfka była zszokowana. Sądziła, że zna dwórkę. Zdarzało im się rozmawiać, ale najwięcej wiedziała o niej od swoich informatorów i nic, ale to nic nie wskazywało na to, że będzie zachowywać się jak rozpieszczone, rozwydrzone dziecko. Ais jeszcze nigdy nie była tak wściekła. Nigdy nie spotkało ją coś takiego. Meredith należał się siarczysty policzek. Gdyby nie była dwórką królowej Ais nie zastanawiałaby się nawet nad tym. Ale dwórka z podbitym okiem nie wyglądałaby dobrze. Musiała więc to rozegrać inaczej. Tak czy inaczej Meredith sprawiła ogromny zawód, nastawiła na szwank reputację Ais i własne życie, choć zapewne o tym nie wiedziała.

Dyplomatka nie zamierzała czekać. Od razu po rozmowie z Tristanem ruszyła w stronę komnat dwórek. Mężczyzna opowiedział jej o całej sytuacji, był oburzony zachowaniem służki, ale zaznaczył, że nie chce by spotkały ją jakiekolwiek konsekwencje, po prostu nie zamierzał się z nią więcej widzieć, a poza tym kazał zostawić dziewczynę w spokoju. Ais była jednak innego zdania. Idąc korytarzami twierdzy wszyscy schodzili jej z drogi, każdy widział chyba, że jest niewypowiedzianie zła. Nikt nawet nie ważył się jej zaczepić. Włosy elfki spięte w ciasny kok, od szybkiego kroku rozluźniły się nieco, aż brązowe kosmyki zaczęły opadać jej na twarz.

Bez pukania i zbędnych anonsów wkroczyła do wspólnej komnaty wszystkich dwórek. Meredith siedziała przy oknie i szyła coś przy kolejnej sukni. W komnacie była też Anna, Liria i Aurelia. Ais trzasnęła drzwiami z wielkim impetem i wlepiła wściekły wzrok w Meredith.
- Wyjść! - wrzasnęła i pokazała dłonią reszcie dwórek drzwi. Te już wiedziały co się święci, bez słowa zostawiły swoje prace i wyszły z pomieszczenia tak szybko jak to było możliwe zamykając za sobą drzwi.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

No i stało się, Tristan w końcu nie wytrzymał i wyrzucił Meredith z komnaty. Zrobił to w tak niemiły sposób, że dziewczyna nawet nie zaczekała na służkę tylko czym prędzej ruszyła do swojego pokoju, który dzieliła z innymi dwórkami, nie miała zamiaru godzić się na więcej spotkań, na pewno nie z nim.

O dziwo kolejne doby minęły spokojnie, Aven rozgoryczona spotkaniem, zatraciła się w swoich obowiązkach, chcąc wyprzeć niemiłe wspomnienia związane z mężczyzną, za którego miała wyjść. Po jej trupie! Nie przyjmie go nigdy, choćby kazali ją zabić.
Wszystko szło całkiem dobrze, Meredith wyszywała kolejną suknię, kiedy do pomieszczenia weszła Lady Ais. A właściwie… Nie weszła, to co zrobiła było po prostu furią, Aven aż poderwała się z miejsca i z otwartymi ustami patrzyła na Dyplomatkę, która wygoniła dwórki, wszystkie… Oprócz niej. Nigdy nie widziała jej tak wściekłej... Dziewczyna poprawiła warkocz, który swobodnie opadał na jej plecy, nawet skłoniła się na przywitanie Lady Ais, ale już czuła po kościach, że czeka ją solidne lanie za to co się stało.

- Lady Ais. – powiedziała spokojnym tonem głosu, ale nie zrobiła ani kroku czując, że nawet jeśli spróbuje przekonać Mistrzynię, to i tak wszyscy będą stać murem za Tristanem, a z niej zrobią tą złą.
- Ja nie chciałam by tak to wyglądało, Tristan zupełnie nie rozumiał.. – zaczęła powoli, ale widząc spojrzenie Lady Ais, zrezygnowała z dalszego tłumaczenia, przynajmniej póki co. Meredith zastanawiała się co takiego opowiedział jej Tristan i jaka kara spotka ją za to, że śmiała mieć własne zdanie, a przede wszystkim, jaka kara spotka ją za to, że inteligentny mężczyzna, nie myślał podczas rozmowy z nią. Cokolwiek się stanie, Aven postanowiła – żadnego wychodzenia za mąż za tego mężczyznę, choćby ją mieli ściąć na oczach wszystkich…
Zablokowany

Wróć do „Żelazna Twierdza”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości