Re: [Ostatni Bastion] Nocleg przed bramą
: Śro Cze 24, 2015 8:31 pm
- Nie wiem. - odpowiedział, również cicho. - Ale słychać coś. Jakby coś się stało, to trzymaj się za mną.
Tym razem miał do czynienia z czymś materialnym, że względu na odgłosy trzaskających patyków. Owo coś nie mogło stanowić dlań wielkiego zagrożenia, z uwagi na to iż to on znajdował się na samym szczycie łańcucha pokarmowego. Dlatego też, nie kazał Yuzuri wycofać się na drogę, albo i jeszcze dalej.
Zanotował głośniejszy trzask, potem następny i jeszcze bliższy. Coś ewidentnie czaiło się na nich, nie podejrzewając nawet iż nie jest to dobrym pomysłem. Nagle, jedna z łusek, których nie pozbył się z lewej dłoni zaczepiła się o cięciwę łuku. Smok na chwilę wypuścił ją spomiędzy palców, a strzała poleciała na wprost nieszkodliwie wbijając się w pień drzewa. Calvemir zaklął i szybko sięgnął do kołczana po następny pocisk. Brakło mu czasu.
Spomiędzy rzadkich drzewek wyskoczył średniej wielkości wilk. Skoczył prosto na niego, przywracając go na plecy. Calvemir spodziewał się, że wilk zaatakuje go od razu, jednak tamten najpierw go obwąchał, a następnie polizał po twarzy. Smok całkowicie zaskoczony, dopiero po chwili odsunął z siebie stworzenie i wstał. Przypominał mu udomowionego pieska, który wita się że swoim panem.
Wilk wyraźnie chciał coś pokazać. Najpierw dreptał w pobliżu linii drzew, potem położył się i zaczął skomleć. Calvemir nie wiedział co ma o tym myśleć. "A co chciałbyś myśleć? Żeś se ubzdurał, że pies chce ci pokazać jakie cudo." - przekazał ognik, dość sprawnie naśladując Yuzuri. - "Ja panu Renzo pokażę, żadnych cudów." Ognik popłynął w stronę, którą pokazywał wilk. Smok pytająco spojrzał na kotołaczkę, co miało znaczyć: " Idziesz z nami?"
Tym razem miał do czynienia z czymś materialnym, że względu na odgłosy trzaskających patyków. Owo coś nie mogło stanowić dlań wielkiego zagrożenia, z uwagi na to iż to on znajdował się na samym szczycie łańcucha pokarmowego. Dlatego też, nie kazał Yuzuri wycofać się na drogę, albo i jeszcze dalej.
Zanotował głośniejszy trzask, potem następny i jeszcze bliższy. Coś ewidentnie czaiło się na nich, nie podejrzewając nawet iż nie jest to dobrym pomysłem. Nagle, jedna z łusek, których nie pozbył się z lewej dłoni zaczepiła się o cięciwę łuku. Smok na chwilę wypuścił ją spomiędzy palców, a strzała poleciała na wprost nieszkodliwie wbijając się w pień drzewa. Calvemir zaklął i szybko sięgnął do kołczana po następny pocisk. Brakło mu czasu.
Spomiędzy rzadkich drzewek wyskoczył średniej wielkości wilk. Skoczył prosto na niego, przywracając go na plecy. Calvemir spodziewał się, że wilk zaatakuje go od razu, jednak tamten najpierw go obwąchał, a następnie polizał po twarzy. Smok całkowicie zaskoczony, dopiero po chwili odsunął z siebie stworzenie i wstał. Przypominał mu udomowionego pieska, który wita się że swoim panem.
Wilk wyraźnie chciał coś pokazać. Najpierw dreptał w pobliżu linii drzew, potem położył się i zaczął skomleć. Calvemir nie wiedział co ma o tym myśleć. "A co chciałbyś myśleć? Żeś se ubzdurał, że pies chce ci pokazać jakie cudo." - przekazał ognik, dość sprawnie naśladując Yuzuri. - "Ja panu Renzo pokażę, żadnych cudów." Ognik popłynął w stronę, którą pokazywał wilk. Smok pytająco spojrzał na kotołaczkę, co miało znaczyć: " Idziesz z nami?"