Re: [Zielony Trakt]"Tam, gdzie mnie nogi poniosą"
: Pon Mar 02, 2015 8:59 pm
Jeśli miała rozpatrywać Eriannę pod kątem czysto cielesnym, z najmilszą przyjemnością poczułaby jej ciało tuż przy swoim i poddała testowi umiejętności całowania kobiety, z resztą nie tylko takie. Piekielne wychowanie robiło swoje, przez co zdarza jej się rozpatrywać interesujące ją osóbki pod tym kątem, niezależnie od płci, w końcu wybredna nie jest... A to co zrobi potem to już inna sprawa, aczkolwiek nierozpustna. Dostać się do jej łoża to rzecz skomplikowana. Białowłosa miała naprawdę miłą dla oka figurę oraz nietypowy kolor oczu, fioletowy konkretnie. Biorąc pod uwagę słowa kobiety, Aria miała już pewne podejrzenia, a raczej pewność co do jej rasy. Wszystko wskazywało na to, że jest anielicą, od urody po "przelecenie większości drogi." Pytanie tylko, Upadłą czy nadal z Niebios. Osobiście mniej przepadała za tymi drugimi z prostej przyczyny, jako wychowanka Piekieł miała wpojoną nienawiść do tychże istot, a przynajmniej to jej wmawiali. Niemniej jednak potrafili uprzykrzyć życie, wciskając swoje noski nie tam gdzie powinni, przez co musiała niektórym dać po głowie. Gdyby okazało się, że nasłano ją właśnie na nią, poleje się krew.
Oblicze skrytobójczynie nie zdradzało jednak tego, co siedziało w jej ciemnowłosej główce. Potrafiła perfekcyjnie maskować emocje, przez co targana w wielkim stopniu zarówno rozpaczą jak i nienawiścią mogła przez cały ten czas zachowywać kamienną twarz.
- Brzmi sensownie - odparła jak gdyby nigdy nic. W końcu potrafiła bez większych problemów powalić diabła... Czemu miałaby się dziwić czemuś takiemu?
Dała wpierw odpowiedzieć Marou na zadane pytanie. O dziwo miał on plany podobne do tych pół elfki. "Kto by pomyślał? Cóż za zbieg okoliczności..." Przy okazji rzuciła jeszcze okiem na pobojowisko, a raczej "arenę rzezi niewiniątek."
- Istny przypadek połączony z pomocą... - tutaj zakaszlała wymownie, spoglądając delikatnie w stronę mężczyzny. - ... damie w potrzebie. - Ot co by go gorzej nie ugodzili aniżeli jakaś zaplątana na szlaku strzałą, trafiająca w nogę. Mieszanica lubiła od czasu do czasu dogryźć komuś drobnym docinkiem tudzież uciec się do drobnego humorku sytuacyjnego. Zawsze to wprowadzenie "pogodnego" nastroju, choć dzień i tak jest naprawdę śliczny.
- Podróżuję z miejsca na miejsce, szukając pracy, dorywczej... - Ubiorem przypominała łowczynię, co powinno dać im jasno do myślenia, czym mogła parać się Aria. - ... a to wymaga pośpiechu, nim najlepsze fuchy zostaną zabrane wprost sprzed czyjegoś nosa. Życzę więc miłego spaceru. - Skierowała swe kroki gdzieś w zarośla, a po chwili słuch po niej zaginą... magia zabóczyni dosłownie!
Ciąg dalszy: Aria
Oblicze skrytobójczynie nie zdradzało jednak tego, co siedziało w jej ciemnowłosej główce. Potrafiła perfekcyjnie maskować emocje, przez co targana w wielkim stopniu zarówno rozpaczą jak i nienawiścią mogła przez cały ten czas zachowywać kamienną twarz.
- Brzmi sensownie - odparła jak gdyby nigdy nic. W końcu potrafiła bez większych problemów powalić diabła... Czemu miałaby się dziwić czemuś takiemu?
Dała wpierw odpowiedzieć Marou na zadane pytanie. O dziwo miał on plany podobne do tych pół elfki. "Kto by pomyślał? Cóż za zbieg okoliczności..." Przy okazji rzuciła jeszcze okiem na pobojowisko, a raczej "arenę rzezi niewiniątek."
- Istny przypadek połączony z pomocą... - tutaj zakaszlała wymownie, spoglądając delikatnie w stronę mężczyzny. - ... damie w potrzebie. - Ot co by go gorzej nie ugodzili aniżeli jakaś zaplątana na szlaku strzałą, trafiająca w nogę. Mieszanica lubiła od czasu do czasu dogryźć komuś drobnym docinkiem tudzież uciec się do drobnego humorku sytuacyjnego. Zawsze to wprowadzenie "pogodnego" nastroju, choć dzień i tak jest naprawdę śliczny.
- Podróżuję z miejsca na miejsce, szukając pracy, dorywczej... - Ubiorem przypominała łowczynię, co powinno dać im jasno do myślenia, czym mogła parać się Aria. - ... a to wymaga pośpiechu, nim najlepsze fuchy zostaną zabrane wprost sprzed czyjegoś nosa. Życzę więc miłego spaceru. - Skierowała swe kroki gdzieś w zarośla, a po chwili słuch po niej zaginą... magia zabóczyni dosłownie!
Ciąg dalszy: Aria