Mroczne Doliny[Przydrożna karczma i jej okolice] Poszukiwania czas zacząć

Tajemnicza kraina, nad którą od wieków zalega mrok. Słońce świeci tu niezwykle rzadko. Nie ma tu tętniących życiem wiosek, jedynie jedno, warowne miasto ostało się w tej czeluści mroku, a i o nim nie można powiedzieć, pełne życia...
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Nie wiedział co teraz myśli sobie Niviandi, bo przecież nie potrafił czytać w myślach innych, na co i tak nie narzekał, bo taka umiejętność, może i, byłaby przydatna, ale mógłby też dowiedzieć się o rzeczach, o których lepiej byłoby się nie dowiedzieć. Przez chwilę skupił się na drodze i nie przeszkadzał dziewczynie w tych rozmyślaniach. Drzew było coraz mniej, a krzewów tak jakby więcej, więc całkiem możliwe, że zbliżali się albo do drogi, albo do końca lasu. Przez ten czas nie patrzył też na złotowłosą, więc nie zauważył nawet tego jak zadarła swój nosek. Usłyszał tylko jak z jej ust wydobyło się jedno, krótkie zdanie i po tym znowu nastała cisza, którą ponownie przerwała dziewczyna.
- Można tak powiedzieć... - odparł na wzmiankę o tym, że nie miał łatwego życia.
Ponownie udało mu się ją lekko zdenerwować, pewnie na chwilę, ale... zawsze coś. Uśmiechnął się lekko, a jako, że nie patrzył na złotowłosą to ona nie mogła tego zobaczyć- spojrzał na nią po chwili, jednak wtedy ten uśmiech już znikł.
- Dobra... jak tam sobie chcesz. Przynajmniej nie zwracaj się do mnie "najemniku", wiem, że nim jestem i nie musisz mi o tym przypominać, a poza tym to znamy swoje imiona - powiedział do niej. Po chwili ponownie zwróciła się do niego "najemniku", a przecież przed chwilą powiedział jej o tym, żeby się tak do niego nie zwracała... Najwidoczniej albo go nie słuchała, albo zignorowała jego "prośbę".
- Jeżeli jesteś księżniczką to nie powinnaś narzekać na małą ilość złota w sakiewce lub nawet jego brak. Takie osoby jak ty nigdy nie muszą na to narzekać - odparł. Dla niego była to oczywistość, więc naprawdę lekko zdziwił się, gdy Niviandi zaczęła narzekać na to, że ma mało złota w sakiewce.
- Pewnie w tym goszczeniu cię u siebie miał też swój interes. Nie zdziwiłbym się gdyby okazało się, że po prostu zalecał się do ciebie i dzięki temu wszystkiemu chciał zdobyć twoją przychylność - podzielił się z nią tym co myśli na temat tego o czym wspomniała dziewczyna. Następnie ponownie spojrzał przed siebie, wydawało mu się, że widzi drogę, dlatego lekko zwiększył tempo marszu.
- Chyba widzę drogę... Chodź - powiedział do złotowłosej i ponownie odwrócił się w stronę, w którą szli. Był wyższy od niej, więc wiadomo, że jemu szybciej udało się dostrzec drogę, która możliwe, że jest szlakiem handlowym, a jeżeli tak jest to mają większą szansę na to, że trafią na jakąś przydrożną karczmę.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

-Dobrze, panie Falassion.-odparła z nutką irytacji, ale skoro tak mu to przeszkadzało...
Oczywiście nie była w stanie jeszcze w pełni nagiąć swoich królewskich zasad i zwrócić się do niego na "Ty". Toż to nie wypada, znają się dopiero, podsumowując, kilka godzin. Potężne, ciemne słupy zdawały się rzadziej malować, a płoty utworzone z krzewów gęstniały niczym wodorosty na dnie jeziora. Nabierał kształtów dziwacznych struktur, które przerażały syrenkę. Odnosiła wrażenie, że któryś z nich może być tylko złudą.
-Mówiłam Ci, nie wiem gdzie jest mój zamek. Rozprysnął się niczym zmora, a skoro nie ma zamku ani służby to zarówno i skarbca.-mówiła niezadowolona, jakby jej w ogóle nie słuchał!- Co jest powodem Twoich domniemań o moim braku niebieskiej krwi?
Spytała szczerze zdenerwowana. Nie lubiła takich insynuacji, a on w szczególności zaprzeczał jej czystości rodu, czyli "niebieskiej krwi". Nie zastanawiała się w ogóle nad sensem jego pytań, które były bardzo trafne. No bo...kto normalny by uwierzył w księżniczkę bez zamku i pieniędzy? Jedynie Ci zauroczeni postacią Niv.
-Chciał czy nie, przez najbliższy czas nie będzie mu dane mnie napotkać.
Po ostatnich słowach mieszańca wytężyła wzrok, ale nie dostrzegła nic. Jak już można było się domyśleć, Niviandi miała zielone pojęcie o terenach, tropieniu czy odnajdywania cywilizacji. Zawsze w nich po prostu tkwiła, nigdy nie wychodziła poza obręby państw bez eskorty bądź znajomych kupców, arystokratów, którzy akurat ruszali powozem w inne strony. Nie domyśliła się więc, że niedługo mogą odnaleźć karczmę, a niski wzrost jej w tym nie pomagał. Postanowiła więc jak zawsze zdać się na kogoś i tym razem był to Erestor.
-Myślisz, że dojdziemy za chwilę do jakiegoś choćby trochę bardziej konkretnego miejsca, panie Flassion? Nogi mnie już tak bolą...-zajęczała marudnie.
Rozejrzała się po krzywych kształtach. Jeden z nich przybrał na prawdę karykaturalną postawę. Odruchowo zbliżyła się do półelfa odszukując dłonią jego ramienia. Poczuła się nieco bezpieczniej, chociaż to dziwne zważając na fakt, że podróżuje z najemnikiem. Nie był zwykłym krzakiem na drodze, tylko żywą istotą, nie stworzoną pod wpływem wyobraźni, która była w stanie zabić dla potrzeb wyższych jak i niższych.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Niektórych, wyuczonych, zasad i zachowania nie dało się pozbyć, zapomnieć czy przestać używać, ot tak. Postanowił, że nie będzie specjalnie mocno nalegał na tego typu sprawy. Co prawda Niviandi nie zrobiła ze szczególną radością tego, o co ją poprosił, a przynajmniej takie odniósł wrażenie, jednak przynajmniej przestała mówić do niego "najemniku"- już wolał jak zwracała się do niego "Pan Falassion", chociaż gdy ktoś się tak do niego zwraca to pół elf zaczyna czuć się tak jakby miał więcej lat niż ma ich w rzeczywistości, jednak nigdy nikomu o tym nie mówił.
- Po prostu nie mam żadnego dowodu na to, że na pewno jesteś księżniczką. Drogie ubranie, które miałaś na sobie nie musi świadczyć o tym, że pochodzisz z jakiejś rodziny królewskiej. Szczerze mówiąc to po tym jak wspomniałaś, że nie wiesz gdzie jest twój zamek, służba i skarbiec to mam jeszcze większe wątpliwości co do tego, że twoja krew jest królewska - odparł. Był szczery, akurat w tej kwestii. Wiedział, że szczerość nie zawsze popłaca i czasami lepiej jest po prostu skłamać, a nie powiedzieć prawdę i zranić osobę, do której się mówiło. Podejrzewał, że coś takiego nie będzie miało miejsca- najwyżej złotowłosa zdenerwuje się na niego właśnie z powodu takiego, że nie wierzy jej w to, iż pochodzi ona z królewskiej rodziny.
- Nie wiem, mam nadzieję, że tak, że niedługo zobaczymy budynek stojący przy drodze i okaże się, że jest to przydrożna karczma - odparł. Mieszaniec przyzwyczajony był do długich, pieszych wędrówek i nie bolały go nogi, jednak złotowłosa zaczęła odczuwać w nich ból i poinformowała o tym pół elfa. Po chwili poczuł jej dłoń na swoim ramieniu- nic nie powiedział odnośnie tego gestu, bo mu to po prostu nie przeszkadzało.
- Jeżeli chcesz to mogę wziąć cię na barana. Patrząc na ciebie to łatwo można wywnioskować, że jest lekką osobą, więc nie powinno to być dla mnie problemem - zaproponował po chwili. Odwrócił się też w jej stronę i spojrzał jej w oczy- ciekawe co odpowie.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

Zacisnęła piąstki spoglądając na niego oburzonym wzrokiem i wykrzywionymi ustami, ale z początku nie odpowiedziała nic. Była już zmęczona sytuacją i samym chodzeniem. Nie widziała sensu tłumaczenia i przemawiania do rozumu mieszańca, z resztą wątpiła by uzyskała jakiekolwiek efekty. Nie był to z resztą pierwszy raz w jej życiu.
Gdyby spojrzeć na to okiem osoby trzeciej. sytuacja malowała się przezabawnie. Niviandi nie miała prawa się nawet o to krzty denerwować, nie posiadała żadnych namacalnych, jak i nienamacalnych, dowodów na swoją niebieską krew. Jedynie zachowanie mogłoby być dobrym argumentem, ale tej cechy można się łatwo wyuczyć.
-Czyżbyś coś insynuował? -spytała niezadowolona. Czyżby widział w niej wariatkę?
Również żywiła nadzieję, że pierwszy etap podróży wreszcie się zakończy. W sposób odpowiedni, czyli przerwą. Ciepłą herbatą, łożem z opierzoną kołdrą i poduchą, srebrną tacą, porannym śniadaniem, wieczorną kolacją... W Maurii trudno było określić kiedy jest dzień, a kiedy już noc... mimo to zgodziłaby się na taką obsługę. No i oczywiście wanna... Najlepiej wykonana z metalu, wyżłobiona. Wysokie standardy muszą przecież panować! Nie da się zatopić w byle czym! A w szczególności w zimnej wodzie. Winna być czysta, wypełniona olejkami wygładzającymi skórę, złuszczający naskórek...
Narastające marzenia syrenki przerwał męski głos.
-Na... barana?...-spytała niewinnie, zbudzona ze swojego nierzeczywistego świata. Nierzeczywistego bo niemożliwego w pobrzeżnej karczmie.
Ona na barana? Niczym dziecko? Rozchyliła usta nie wiedząc co odpowiedzieć. Damie nie wypadało przecież wskakiwać komuś na barana z potrzeb czysto fizycznych, zmęczeniowych.
W jej uchu rozbrzmiało bzyczenie. Takiego, którego jeszcze w życiu nie słyszała, bo znawcą potworów nie była. Zwróciła głowę raz to na prawo, raz na lewo szukając źródła dźwięku. Odniosła wrażenie, że znajduje się tuż za nią. Odwróciła się gwałtownie. Tak też było.
Małe, latające stworzenie błyszczało czerwienią oczu. Wiło się w powietrzu, coś na wzór węża, ze skórą ozdobioną w żółte pręgi. Stwór zasyczał w stronę syrenki, a ta tylko pisnęła rzucając się w objęcia połelfa. Szarpnęła go mocno na wysokości klatki piersiowej.
-Co to jest?! Co to tu robi?!-krzyczała spanikowana, popadając powoli w histerię. Nie mogła nad sobą zapanować. Był tak wielki, obrzydliwy, obślizgły...i w dodatku latający. Wyobraźnia dodała jeszcze trochę pikanteri, z pyska stwora wylatywała pieniąca się ślina, a może i jad? Chwilę później nadleciało ich znacznie więcej, zupełnie jakby wyrosły z podziemi i prawdopodobnie tak było.
Gdyby jednak choć trochę orientowała się w bestiach, wiedziałaby, że jej strach jest nieuzasadniony. Ot zwykłe gnoły znalazły sobie truposze tuż pod ich stopami. Świeżo pochowane, ale i znajdujące się gdzieś niedaleko drzewo wisielców.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Nie przejął się ani tym, że zacisnęła swoje drobne dłonie w pięści, ani tym, że spoglądała na niego oburzonym wzrokiem i wykrzywiała swoje usta, po prostu takie zachowanie nie robiło na nim większego wrażenia i nie wywoływało emocji, no, może śmiech czy coś, bo mimo wszystko to Niviandi wyglądała nieco zabawnie z zaciśniętymi piąstkami i oburzeniem wymalowanym na twarzy. Erestor powstrzymywał się przed tym, aby się nie zaśmiać, bo to mogłoby tylko pogorszyć sytuację.
- Po prostu nie chce mi się wierzyć w to, że jesteś księżniczką, bo nie mam na to dowodów, jak już wspomniałem niedawno - odparł do złotowłosej. Akurat pół elf należał do osobników, którzy, jeżeli czegoś nie zobaczą lub nie mają na to dostatecznie dobrych dowodów, to po prostu w to nie uwierzą. Jeżeli chodzi o karczmę i jej wyposażenie to domyślał się, o czym marzy Niviandi, bo jeżeli podawała się za księżniczkę, to pewnie marzyła o iście królewskich wygodach- Erestor z chęcią zobaczy jej minę, gdy dziewczyna trochę się rozczaruje.
- Tak, na barana. Nie będziesz narzekać, że bolą cię nogi, a dla mnie to nie jest problemem, bo pewnie nie ważysz za wiele, a ja mam dużo siły, mimo, iż nie do końca to po mnie widać - odpowiedział. Zdawał sobie sprawę, że po jego sylwetce i umięśnieniu nie widać jak dużo ma w sobie siły- czasami można to wykorzystać, bo przeciwnik myśli, że ma siłową przewagę, a tu niespodzianka, bo okazuje się, że jest inaczej.

Usłyszał bzyczenie, które również usłyszała złotowłosa. Przyjrzał się stworzeniu, które mógł zobaczyć, gdy Niv rzuciła się w jego objęcia, najprawdopodobniej szukając tam schronienia. Objął ją jedną ręką, aby poczuła się bezpieczniej.
- To jest gnoł. W skrócie: latający, nieduży "wąż", który żywi się krwią zmarłych i w ogóle nie jest groźny dla istot żyjących - powiedział do niej. To powinno ją nieco uspokoić, bo, mimo że zwierzę nie wyglądało najładniej, to w ogóle im nie zagrażało, jedynie mogło podenerwować bzyczeniem przy uchu.
- O, jest ich więcej - odparł po chwili, gdy zobaczył stado gnołów. - Pewnie gdzieś niedaleko jest świeże ciało i one je wyczuły - dodał po chwili. Spojrzał w dół, a dokładniej na złotowłosą.
- Chodźmy dalej, nie ma co się tym przejmować - powiedział i poczekał na to, aż Niviandi skończy go obejmować i będą mogli ruszyć dalej. Coraz mniejsza odległość dzieliła ich od szlaku.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

Niviandi kompletnie zapomniała o toczącej się rozmowie przed chwilą. Zupełnie jakby po raz kolejny wymazano syrence pamięć, histeria była skuteczną amnezją na zawołanie.
-CO?!
Krzyknęła sparaliżowana strachem. Męski gest, owszem dodał jej otuchy i odczuła napływające bezpieczeństwo, ale myśl żywych trupów przebijała wszystko.
-Żywią się krwią?! -błądziła palcami po twarzy, próbując zetrzeć z siebie czerwoną farbę. Niepotrzebnie, bo dopiero po chwili do niej dotarło o trochę innym zboczeniu tych stworów. Wyperswadowały sobie inny typ krwi, jeszcze bardziej przerażający- ZMARŁYCH?!
Pisnęła tak wysokim dźwiękiem, że nawet mieszańca były w stanie zaboleć uszy, szczególnie przy jego dobrym słuchu.
Chmara nadlatujących stworzeń w nijaki sposób ją pocieszały, w jaki niby to sposób miała się nimi nie przejmować?!
Nabrała powietrza i na chwilę zamarła. Czy ona... Czy oni... pod ich... gdzieś tutaj...
Z napływających uparcie logicznie powiązanych myśli wzbudził ją latający "insekt", który niemalże wplótł się w złote włosy. Pisnęła po raz kolejny i "spoliczkowała" stwora, na tyle mocno by odleciał na bezpieczną odległość. Wyrwała się z objęć najemnika, nokautując jeszcze kilka węży po drodze.
-Chce mi powiedzieć... -nabrała przerażona powietrza-...że chodzimy po trupach?!
Spytała histerycznie, a niebieskie oczy przybrały nadzwyczajnej wielkości. Rozejrzała się po okolicy szukając legendarnych drzew wisielców, żadnego jednak nie dostrzegła. Oznaczało to, że trupy znajdują się tuż przy drodze bądź... pochowane świeżo ciała mogły znajdować się pod zniszczonymi trzewikami dziewczyny.
Krzyczała histerycznie, przestępując z nogi na nogę. Nawet kruki, chowające się w krzakach, odleciały mocno zirytowane dźwiękami jaki z siebie wydobywała Niviandi. Ich też się przestraszyła. Były jak nagle pojawiająca się zmora. A sądziła, że las pożerający dusze jest straszny...
W końcu stanęła na ugiętych nogach, wymachując rękoma pełna obrzydzenia. Nic tu nie było żywe! Dosłownie nic! Nawet drzewa, czy krzaki zdawały się być trupami!
-Gdzieś Ty mnie zaprowadził?! -zwaliła winę na mieszańca, no bo na kogo innego- Tu jest pełno...trupów! i zwłok! i...i...-brakowało jej powietrza, łapała je chełpliwie, ale napad histerii nie pozwalał na to księżniczce.
Mieszaniec przez dłuższą chwilę wpatrywał się w nieuzasadnione (prócz dla niej) zachowanie. Próbował ją uspokoić, z początku łagodnym gestem ręki, przytulić, cokolwiek, ale ta go tylko uderzyła. Nieznaczną co prawda siłą, jednakże trudno było przebrnąć przez paniczne wymachiwanie rękoma. Nie była w stanie się uspokoić, chociaż zmęczenie tak bardzo jej doskwierało.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Spodziewał się, że to, co powiedział, przyniesie skutek taki, że Niviandi w mniejszym stopniu będzie obawiać się gnołów, możliwe, że na początku tak było, jednak po niezbyt długiej chwili ponownie zaczęła ona panikować. Zwłaszcza po tym, jak Erestor powiedział, że stworzenia te żywią się krwią zmarłych. Nawet nie było potrzeby ich zabijać, bo przecież były niegroźne dla istot żywych.
- Tak, żywią się krwią zmarłych i są niegroźne dla istot żywych - odparł, a raczej utwierdził ją w tym.
Skrzywił się lekko, gdy złotowłosa pisnęła. Elfie uszy były wyczulone na dźwięki, a pół elf nie miał żadnych problemów ze słuchem. Krótko mówiąc, przez chwilę był w stanie czuć ból w uszach, a sam pisk był jakby świdrujący, aż dziwne, że dziewczyna potrafiła wydobyć z siebie taki dźwięk. Dobrze, że pisk ten nie trwał długo.
- Niekoniecznie - odparł dość spokojnie. - To, że w pobliżu są gnoły nie znaczy, że musimy chodzić po trupach. Możliwe, że gdzieś dalej zakopany jest trup lub kilka, jednak wątpię w to, że my chodzimy po martwych ciałach czyiś, poległych wrogów - dodał po chwili. Może to podniesie ją trochę na duchu i nie będzie, aż tak przerażona. To wszystko tylko zwiększało czas, w którym dotarliby do jakiejś przydrożnej karczmy, bo zamiast iść to muszą tu stać i czekać, aż "księżniczka" raczy się uspokoić. Poza tym to wokół nie było widać żadnych "drzew wisielców", więc gnoły na pewno wyczuły coś w ziemi.
- Przypomnę tylko, że to ty pociągnęłaś mnie do portalu, który zabrał nas tutaj, więc to ty nas tu przyprowadziłaś, a nie ja - powiedział do niej. Niviandi powinna to wiedzieć, jednak możliwe, że po prostu o tym zapomniała. Erestor jej to tylko uświadomił.

Przez chwilę stał i patrzył na to, co robi złotowłosa, w końcu zdecydował się na to, że spróbuje ją uspokoić. Najpierw spróbował zrobić to przy pomocy odpowiednich gestów, a później spróbował ją przytulić, jednak dziewczyna uderzyła go w twarz, nie za mocno, w sumie to praktycznie tego nie poczuł- nie miał jej tego za złe i tym bardziej nie miał zamiaru w żaden sposób jej oddać.
- Uspokój się do cholery - powiedział do niej podniesionym głosem. Powoli zaczynam mieć dość humorów złotowłosej, a gdy myślał o tym, że będzie musiał je znosić przez nie wiadomo jak długo, to na myśl przyszło mu to, że po prostu może zostawić ją w przydrożnej karczmie, której szukają i ruszyć na poszukiwania siedziby maga, którego ma zabić.
Postanowił, że znowu spróbuje ją uspokoić poprzez przytulenie jej. Podszedł, a gdy znowu spróbowała go uderzyć, to uchylił się przed tym ciosem i przytulił ją do siebie. Oczywiście, że głównym celem tego wszystkiego było po prostu uspokojenie Niviandi.

W międzyczasie gnoły poleciały sobie w stronę, z której wyczuły pożywienie i gdyby złotowłosa rozejrzała się wokół siebie to nie zauważyłaby żadnego "latającego węża". Erestor odczekał chwilę, a następnie zapytał:
- I co? Już ci lepiej? - w tym pytaniu chodziło mu też o to, czy już się uspokoiła, bo jeżeli tak się stało, to będą mogli wyruszyć w dalszą drogę, a jeżeli nie... to też wyruszą, bo im szybciej tym lepiej. Mieszaniec nie wiedział, jaką porę dnia mają, jednak był pewien, że niedługo nastanie wieczór i zacznie się ściemniać.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

-Ach...
Cicho jęknęła pod wpływem nagłego przytulenia. Pierwszym odruchem, jakim się w niej wyzwoliło, była chęć skarcenia go za słownictwo jakim się wyraża w stosunku do niej. Jak on śmiał, jak on mógł... Za dużo sobie wyobrażał! Zdecydowanie za dużo! I właśnie to przechyliło szale działania Niv.
Ciało syrenki przeszył dziwny dreszcz. Niespotykany. Nigdy wcześniej nie odczuła czegoś podobnego, a bynajmniej tego nie pamięta. Wielu rzeczy nie pamięta... w końcu amnezja zgarnęła za sobą wiele wspomnień, w tym i doświadczenia uczuciowe. Nie sądziła, że spotkanie z najemnikiem może być tak przepełnione tą dziwną dawką... pożądania?
Nie, nie potrafiła tego określić.
Rozchyliła delikatnie usta. Spojrzała na niego niebieskimi oczami. Był zdecydowanie wyższy, dzięki czemu dojrzała jego twarz. I te krwiste barwy... ciągle przypominał o jego pochodzeniu, o tym kim jest. Wpatrywała się w niego jeszcze przez chwilę, rozkoszując się męską siłą jaką wykazał, chociaż i tego nie była świadoma.
Z rytmu wybiło ją niepokojące przeczucie. Kątem oka dostrzegła światełko, które mignęło. Raz...później drugi i trzeci. Przybierało ono ciepłego odcieniu żółci, ale wypełnione było nadmierną obawą. Między wyprężonymi gałęziami drzew i liśćmi dzikich krzewów, dostrzegła kontury czegoś bardziej realnego, a mianowicie komina. Buchnął dymem, który już po chwili rozmył się na ciemnym tle nieba.
-Cywilizacja... -szepnęła pełna radości.
Obraz zdawał się być niewiarygodny, bowiem powoli traciła nadzieję na odnalezienie jakiejkolwiek chaty czy karczmy. Lękała się jednakże przeczucia. Szarpnęło nią nagle i gwałtownie. Być może to właśnie w owym budynku znajdywały się istoty magiczne.
Zwróciła twarz ku najemnikowi.
-Twoja... propozycja...-zaczęła niepewnie i nieśmiało. Przekraczała powoli linię przyzwoitości, ale nogi tak nieziemsko ją bolały... A komin wydawał się być tak daleko...-Nadal..aktualna? -spytała uciekając wzrokiem w bok. Trudno było pytać o tego typu rzeczy.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Miał dobry słuch, więc usłyszał ciche jęknięcie, które wydobyło się z ust Niviandi, gdy ją przytulił. Chyba nie był to pierwszy raz, gdy przytulał ją inny mężczyzna, chociaż... kto wie. Erestor nie zastanawiał się nad tym specjalnie długo. Nie odzywał się, po prostu nie musiał i nie miał takiej potrzeby, a mogłoby to zepsuć coś w rodzaju atmosfery i ciszy, która na chwilę nastała i otoczyła ich.
Spojrzał jej w oczy, gdy ona zrobiła to samo, mimo że był wyższy, to dzięki temu, że patrzył na nią i miał lekko pochyloną głowę, to Niviandi mogła bez problemu spojrzeć mu w oczy. Zauważył też, że ma lekko rozchylone usta, nie wiedział dlaczego. Trwali tak jeszcze chwilę, długą lub krótką, aż w końcu złotowłosa odezwała się pierwszy, i znaczyło to też to, że prawdopodobnie udało mu się ją uspokoić.
- Cywilizacja? - powtórzył w myślach i nadał temu formę pytania. Następnie rozejrzał się wokół, dopiero po chwili zauważył coś na kształt komina, z którego prawdopodobnie wylatywał dym. Mimowolnie uśmiechnął się lekko, jednak uśmiech ten znikł dość szybko. Przynajmniej jeden problem z głowy, bo nie musieli szukać przydrożnej karczmy- teraz tylko musieli się do niej dostać, a to nie powinno być trudne, bo wystarczy, że całkowicie wyjdą z lasu i pójdą wzdłuż szlaku.

Nie spodziewał się pytania, które po chwili zadała mu Niviandi, bo wcześniej dała mu do zrozumienia to, że nie chce, aby pół elf nosił ją na barana, a teraz, właśnie w tym momencie, prosi go o to, aby to zrobił. W tym pytaniu była prośba, co do tego to nie miał wątpliwości.
- Tak... Moja propozycja jest dalej aktualna - odpowiedział po chwili.
Następnie wypuścił ją ze swoich objęć i wstał, odszedł dwa czy trzy kroki i klęknął na jedno kolano, tak aby złotowłosa mogła swobodnie wejść mu na ramiona i usiąść tam. Gdy dziewczyna już to zrobi to, powoli wstanie, przy czym będzie ją asekurował poprzez lekkie trzymanie jej nóg w okolicach łydek. Następnie ruszy w stronę Szlaku, a później w stronę karczmy.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

Było jej nieco wstyd, czego nie była w stanie ukryć. Przekraczał etykietę na wszelkie sposoby. Gdyby któryś z króli to ujrzał... książąt... Byłaby skończona, a cała monarcha oburzona zachowaniem królewny. Mogła pocieszać się jedynie myślą, że nikogo takiego wokół nie było. Tylko jedyna ona, rodzynek, idiotka.
Niviandi zestresowała się wykonaniem prostej procedury, jakim było zwyczajne siadanie na ramiona. Zrobiła to dosyć niezdarnie, zupełnie nie w jej stylu, nie po królewsku. Później było jedynie gorzej. Nie była przyzwyczajona do takiej wysokości, długo więc się wierciła i trochę panikowała, ale wreszcie nieco ustabilizowała. Bała się nietoperzy czy innych zwierząt grasujących po tych terenach, chociaż one zdawały się być lepsze od latających, psychodelicznych węży. Całą drogę udręczała go utrzymywaniem się za głowę bądź chwytania męskich dłoni, przechylania się w tył lub w przód z powodu strachu bądź też nieudanej próby zwinięcia w kłębek. Postęp jednak się pojawił - nie wydzierała się tak, jak zazwyczaj, ani nie piszczała. Uszy mieszańca mogły odpocząć, chociaż nie koniecznie mięśnie.
W końcu, po tej męczarni dla obu stron, dotarli do karczmy. Zeszła znacznie szybciej i poprawniej, ale książęce stopy zatopiły się w błocie. Pochłonęły także drogie trzewiki, załkała cicho. Nie chciała już nic mówić, komentować. Bardziej chciała płakać, ale tym razem z rozpaczy. Odczuła w sobie pokład silnej woli by tego nie zrobić, co najdziwniejsze, z powodu mieszańca. Odniosła wrażenie, że i on mógł być zmęczony, chociaż nie koniecznie nią.
-Dziękuję, Panie Falassion...-wymamrotała cicho.
Była niczym zaginione dziecie w lesie. Potraktowane okrutnie przez los, a w szczególności dzień. Brudna, we krwi, w porwanym odzieniu, wśród drzew. Sama, samiutka. Opuszczona w wielkim świecie, bez doświadczenia, broni czy rozsądnego myślenia. Tylko cóż... dzieckiem aż takim nie była. Wyglądała na młodą damę, która jeszcze żyje w świecie dojrzewania, a to akurat wyjątkowo trudny okres w życiu.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Drogę do karczmy przebyli w ciszy, możliwe, że dlatego, iż zmęczenie zaczęło dawać się we znaki, także i on zaczął je powoli odczuwać, jednak miał w sobie jeszcze tyle siły, aby zanieść pod karczmę Niviandi, która siedziała mu na ramionach. Dziewczyna na początku wierciła się, a gdy już znalazła pozycję, w której będzie jej wygodnie siedzieć to, co jakiś czas, pochylała się do przodu lub do tyłu. Erestor czuł to wszystko, jednak nie wpływało to na jego tempo marszu i równowagę, nad którą musiał panować, żeby przez przypadek jej nie stracić, co skutkowałoby tym, że wywróciłby się, a razem z nim na ziemi wylądowałaby złotowłosa.
W końcu udało im się dotrzeć do karczmy. Pół elf ponownie przykucnął, a zrobił to po to, aby Niviandi mogła zejść z jego ramion, co chyba poszło jej sprawniej niż wchodzenie na nie.
- Drobiazg - odpowiedział krótko. Co prawda w jego głosie nie dało się wyczuć zmęczenia, a po twarzy też niezbyt było je widać, jednak był zmęczony, po prostu nie chciał tego okazywać.

Pierwszy wszedł do karczmy, a za nim weszła złotowłosa. Karczma na pewno nie była jedną z najlepszych karczm, jakie istniały na świecie, jednak nie było można o niej powiedzieć tego, że jest zaniedbana przez właściciela. Nie była specjalnie wielka, bo przydrożne karczmy nigdy takie nie są. Na parterze stało kilka stolików dla dwóch lub czterech osób, a także jeden, długi stół, przy którym, po obu jego stronach, stały ławy. Ściany były pomalowane na kolor zielony i nie było na nich widać żadnych plam ani tego, że farba gdzieś odłazi. Były też schody prowadzące na piętro, gdzie zapewne było kilka pokoi dla osób, które decydowały się na odpoczynek w karczmie. Przy stolikach ogółem siedziało kilka osób, trzech mężczyzn zajmowało stolik dla czterech, a kobieta i mężczyzna stolik dla dwojga.
Karczmarzem był mężczyzna przeciętnego wzrostu z bujnym i zadbanym zarostem koloru ciemnego brązu. Nie był jeszcze, aż tak stary, bo nie brakowało mu włosów na głowie. Ogólnie wyglądał na człowieka zadbanego.

Erestor spojrzał na Niviandi po tym, jak rozejrzał się po karczmie.
- Chcesz coś zjeść, czy może wolisz od razu odpocząć? - zapytał. Miał pieniądze, zwłaszcza że od zleceniodawczyni dostał trochę ruenów na potrzeby własne. Stać go było zarówno na nocleg, jak i na kolację.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

Niviandi przeszedł dreszcz po ciele, gdy tylko przekroczyła drzwi karczmy. Budynek z zewnątrz wcale nie wydawał się piękniejszy czy milszy, a co dopiero w środku. W sumie to..."Nic tu nie wyglądało." takim mianem określiłaby te całą krainę. W jej oczach wszystko budziło grozę. Nie wiedziała w końcu gdzie się znajduje, a latające węże wciąż siedziały w jej pamięci. Nawet zielony kolor w mniemaniu syrenki w żaden sposób nie wprowadził życia do pomieszczenia. Była jednak zbyt zmęczona, a może zadziwiająca pokorna w nieznanym miejscu.
Spuściła nisko głowę nie spoglądając na resztę. Jedynie zniszczone trzewiki obejmowały zakres widzenia Niv.
-Uhm...-mruknęła pod nosem- Zjedzmy. Brak mi sił...
Kątek oka dojrzała wolny stolik. Niepewnie i szybko rozejrzała się po pomieszczeniu. Był wystarczająco daleko od siedzących towarzyszy i wystarczająco blisko schodów i, chociaż przeznaczony był dla czwórki osób, postanowiła przy nim zasiąść. Czuła się pewniej w takiej odległości od reszty, którzy i tak według niej byli za blisko. Czuła się po prostu niekomfortowo, a wyrażała to dobitnie mowa ciała. Ręce miała zwinięte do środka. Dłonie trzymała niemalże między nogami, których uczepiły się palce. Sama postawa nie wyznaczała się wybitnie królewską godnością, gdyż była delikatnie skulona. Pewnie niejedna królowa pacnęłaby ją teraz swoim wachlarzem poprawiając posturę. Modliła się cicho tylko o to by nie podali jakiegoś dziwacznego dania z żab bądź innych zwierząt wypełnionych zarazkami. Przeszedł ją zimny dreszcz obrzydzenia.
Bała się spojrzeć gdziekolwiek. Nie chciała napotkać nieznajomych par oczu. Mogły być wypełnione niebezpieczeństwem albo szaleństwem.
Cicho westchnęła, a lewą dłonią powędrowała po stoliku zdrapując drzazgę.

Po pomieszczeniu rozprzestrzenił się głuchy jęk księżniczki. Stara baba kryła się w ciemnym kącie, niczym kameleon dostosowała się do zieleni ścian i mrocznego zaułku, którego Niviandi nie dostrzegła. Stoliczek tuż koło schodów równie szczelnie się chował w pomieszczeniu.
Kobieta miała gęste, krzaczaste brwi... Niviandi w ogóle zwątpiła czy rzeczywiście należy do płci pięknej. Na twarzy staruchy widniały wypryski, a brązowe oczy aż buchały przestarzałą barwą. Nawet jej dłonie były pomarszczone niczym włoski orzech, a teraz dzierżyły w swoich szponach delikatną dłoń syrenki.
-Czarna zmora... -oczy świdrowały staruchy świdrowały na wewnętrznej stronie dłoni Niv- Pochłania duszę, takich jak Ty...-zaskrzeczała.
-Yyy... Słucham?- odparła zdezorientowana i wyraźnie pobudzona złotowłosa. Chciała się wyrwać, uwolnić z ucisku nawiedzonego babsztyla, ale pomarszczone palce przejęły dominację nad zmęczonym, młodym ciałem. Była niewiarygodnie obrzydliwa, a każde jej zbliżenie uwydatniało brzydotę tej postaci.
-Drogi, którymi stąpasz są omylne... -nieświeży oddech buchną w twarz dziewczyny, przez co omal nie straciła kontaktu z rzeczywistością - Musisz szukać...głębiej...
Niviandi nie wiedziała, co robić. O czym ta nawiedzona starucha mówi?
Brązowo-blade oczy błądziły gdzieś w nierealnej rzeczywistości, a uścisk nieco zelżał. Powoli, ale i ostrożnie wysuwała rękę ze szponów, a niebieska głębia oczu księżniczki szukały panicznie mieszańca wokół stolika.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Erestor również rozejrzał się za wolnym stolikiem, nie musiał długo szukać, bo zajęte były tylko dwa, więc zdał się na wybór Niviandi, bo jemu było obojętne to, przy którym stoliku usiądą. Stolik, przy którym mieli usiąść, stał dość daleko od stolików, przy których siedzą osoby obecne w karczmie, jednak to też mu nie przeszkadzało. Jeżeli oferta dań, które tu mają, jest na takim samym poziomie i ma taką samą jakość jak wygląd karczmy w środku, to dobrze trafili, bo większość takich karczm nie wygląda tak jak ta, w której siedzą. Erestor usiadł przy stoliku, zajął miejsce naprzeciw złotowłosej. Kartki z tym, co można dostać do jedzenia i do picia leżały na stole, więc nie było trzeba nikogo wołać, aby zapytać się: "Co dobrego można tu zjeść?" i tak dalej. Pół elf wziął jedną, a drugą podsunął do Niviandi, aby ona również wybrała sobie coś do jedzenia.

Mieszaniec zaczął czytać listę dań, które można zjeść w tej karczmie, więc nie zauważył, jak starucha podchodzi do ich stolika i zaczyna coś mówić do Niviandi, zorientował się dopiero wtedy, gdy usłyszał, jak dziewczyna rozmawia z kimś. Podniósł wzrok znad kartki, w którą jeszcze przed chwilą patrzył i spojrzał na staruchą, a później na złotowłosą, która chyba jeszcze nawet nie zdążyła zerknąć do karty dań. Na twarzy dziewczyny było widać zaskoczenie, zdezorientowanie, zmęczenie i jakiś strach, który pewnie wywołany był właśnie przez tę starą babę. Erestor postanowił, że trzeba coś z tym zrobić. Wstał po chwili i ostatecznie wyciągnął dłoń Niviandi z uścisku szponów staruchy, bo paznokcie tej drugiej wyglądały jak szpony, a następnie wyprosił staruchę spod stolika, przy którym siedzieli. Po chwili, gdy miał już pewność, że baba nie wróci, ponownie zajął miejsce przy stoliku i spojrzał na złotowłosą.
- ... Nic ci nie jest? - zapytał.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

Babcia jeszcze na chwilę, na pożegnanie zwróciła się w stronę bohaterów, a oczy zaświdrowały w szaleńczym tańcu. Skupiły się jednak na błękitnookiej postaci.
-Masz w sobie magię... ale nie znajdziesz jej na ziemskich terenach -zasyczała skrzekliwie, a potem wróciła do dziwaczności swojego wymiaru przy swoim stoliku. Ponownie ukryła się w jego ciemności znikając. Złotowłosa spojrzała niepewnie na mieszańca, wzrokiem pełnej dezorientacji.
-Nie...Nic Panie Falassion-szepnęła.
Pomieszczenie, mimo swojej normalności, dla syrenki zdawało się być dziwaczne i wypełnione niebezpieczeństwem. Cóż.. w końcu nie należała do tego świata. Zerknęła na listę dań, chociaż ona napisana była znośną czcionką.
-Numer trzy...
Pod numerem trzy kryła się zwykła sałatka bogata w wielosmakowy sos o cudnym aromacie i zapachu. Niviandi jednak powoli czuła, że i nawet sałata nie jest w stanie ją przekonać do zjedzenia, ale burczący żołądek nie dawał za wygraną. Westchnęła cicho i już po chwili spod złotych brwi zakreśliły się niebieskie plamy skierowane tuż ku pół elfowi.
-A jutro... Wiesz gdzie chcesz się kierować? Cokolwiek? -spytała nagle, nieco ostrzej.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Oczy staruszki były zwrócone w stronę stolika, przy którym siedział on i Niviandi, jednak kobieta ta patrzyła na dziewczynę, a nie na niego. Na koniec powiedziała coś o tym, że księżniczka ma w sobie magię, jednak Erestor nie miał pojęcia, o co w tym chodzi. Następnie staruszka wróciła do stolika, przy którym siedziała wcześniej.
- Nie wiem, czy się na to zgodzisz, ale... mogłabyś nie zwracać się do mniej "Pan Falassion"? - zapytał, a raczej poprosił.
- Gdy się tak do mnie zwracasz to czuję się jakbym miał więcej lat niż mam w rzeczywistości. Znamy swoje imiona, więc możemy mówić sobie "na ty" - dopowiedział, a właściwie to wytłumaczył, dlaczego nie chce, aby Niviandi zwracała się do niego "Panie Falassion". Po chwili ponownie zerknął na listę dań, a zrobił to po to, aby sprawdzić, jaki numer ma danie, które chce zamówić, i po to, aby zobaczyć co kryje się pod numerem trzy.
- Dobrze... Ja wezmę danie numer siedem - poinformował ją. Po numerem siedem kryły się kawałki mięsa z kurczaka duszone w ziołowym sosie i przyprawach. Wydawało mu się, że będzie dobre, zwłaszcza że jadł już coś podobnego.

Po chwili pół elf zawołał kelnerkę przy pomocy gestu dłoni. Powiedział jej, co zamawiają, do tego dodał też butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki. Następnie dziewczyna powiedziała mu, ile ma zapłacić, a Erestor wyjął ze swojej torby mieszek i zapłacić kwotę, którą przed chwilą podała kelnerka. Zanim odeszła to zapewniła ich jeszcze, że nie będą musieli długo czekać na zamówienie. Mieszaniec postanowił, że teraz odpowie na pytanie, które zadała Niviandi.
- Powiedzmy, że wiem. Mam pewne poszlaki, ale, żeby upewnić się, że są prawdziwe, to będę musiał je sprawdzić - odparł. Nie znał dokładnego miejsca, w którym siedzibę ma mag, którego szuka, znał za to przybliżoną lokalizację.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

Oparła łokcie o stół, a później głowę oparła na dłoniach splecionych w koszyczek. Uniosła brew i jeszcze przez chwilę przyglądała się mu w milczeniu.
-Ma Pan wyjątkowe wymagania, co do podróżników.-zaczęła nieco ironicznie, ale nie też w celu urażenia swojego towarzysza- Póki co, zmusił mnie Panicz do noszenia spodni, a raczej czegoś na ich wzór... -poprawiła się z niechęcią- Panie Falassion, o ile się nie mylę to nie sam zwrot określa nasz wiek, a nasze samopoczucie. Jeżeli czuję się Pan młodo to żadne królewskie określenie nie sprawi, że dodam choćby miesiąc życia.
Po tych słowach, które zdecydowanie wyrażały jej niechęć, oparła się idealnie wyprostowana o krzesło. Oczekiwała z wielką chęcią dania, chociaż nie byłą pewna czy czeka na nie czy może i na sam sen... A jedzenie tylko pobudza do tego typu zachowań.
-Sprawdzić? -spytała zaskoczona- Och...-westchnęła zrezygnowana- No cóż... Mam nadzieję, że nasza podróż nie będzie się przedłużać co barnictwa na prowincjach...
Założyła dłonie na wysokości klatki piersiowej, urażona samym faktem, że nic do końca nie jest ustalone, jakby miała do tego oczywiście pełne prawo.
Zablokowany

Wróć do „Mroczne Doliny”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość