Re: Kiedy spotykają się inne światy...
: Sob Paź 25, 2014 1:42 am
Laura nie zdążyła zapytać Wilkomira, co miał dokładnie na myśli. "Co on też chciał dzisiaj robić?" zastanawiała się nieprzerwanie, jednak część swojej uwagi potrafiła poświęcić kotołaczce. Kiedy niewielka rana była już w pełni zdrowa nie pozostawiając nawet najmniejszej blizny, Jasnowłosa przemieściła się na drugi koniec pokoju.
- Skoro nam pozwolił, to chyba nie wypada odmówić. Zajmij łóżko, ja sobie poradzę - uśmiechnęła się Bardka odwracając się plecami do Evanesci. Najbardziej pochłaniała ją teraz inna czynność - skupienie na wyczuwaniu aury wybawiciela. Najwyraźniej siedział z kimś przy stoliku.
Chwilę jej zajęło wczytanie się w emanację nieznajomego przybysza, bowiem znajdował się on piętro niżej i za sporą ilością przeszkód. Nie wzbudziła ona jednak niepokoju Niewidomej. To ta nienaturalna cisza panująca w głównej izbie była przerażająca. Laura odczekała jeszcze kilka minut, aby nie wyjść na natrętną dziewkę, i ruszyła do drzwi nie zważając na słowa rówieśniczki. Zatrzymała się dopiero przy schodach. Chwilę przeanalizowała swoją sytuację, umiejętności, jak i "za" i "przeciw", po czym, spodziewając się, że poradzi sobie ze stabilizacją za pomocą telekinezy i magii, ruszyła przed siebie.
Jakież było jej zdziwienie, gdy nagle poczuła, że ześlizguje się z wózka.
Przez chwilę, dosłownie ułamek sekundy, doznała pędu powietrza na swoich policzkach.
Nie poczuła uderzenia, ale wiedziała, że nastąpiło.
- Skoro nam pozwolił, to chyba nie wypada odmówić. Zajmij łóżko, ja sobie poradzę - uśmiechnęła się Bardka odwracając się plecami do Evanesci. Najbardziej pochłaniała ją teraz inna czynność - skupienie na wyczuwaniu aury wybawiciela. Najwyraźniej siedział z kimś przy stoliku.
Chwilę jej zajęło wczytanie się w emanację nieznajomego przybysza, bowiem znajdował się on piętro niżej i za sporą ilością przeszkód. Nie wzbudziła ona jednak niepokoju Niewidomej. To ta nienaturalna cisza panująca w głównej izbie była przerażająca. Laura odczekała jeszcze kilka minut, aby nie wyjść na natrętną dziewkę, i ruszyła do drzwi nie zważając na słowa rówieśniczki. Zatrzymała się dopiero przy schodach. Chwilę przeanalizowała swoją sytuację, umiejętności, jak i "za" i "przeciw", po czym, spodziewając się, że poradzi sobie ze stabilizacją za pomocą telekinezy i magii, ruszyła przed siebie.
Jakież było jej zdziwienie, gdy nagle poczuła, że ześlizguje się z wózka.
Przez chwilę, dosłownie ułamek sekundy, doznała pędu powietrza na swoich policzkach.
Nie poczuła uderzenia, ale wiedziała, że nastąpiło.