Sady ⇒ [Wieś Sady] Niezwykły gość
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Sanaya zaśmiała się cicho - "wygodny fotel", ciekawie to sobie wymyślił. Wcale jej to jednak nie przeszkadzało, równie dobrze mogli zostać jeszcze chwilę tu, przy kominku. Ba, gdyby się uprzeć, mogli tu nawet spać, rozkładając sobie pledy na kawałku wolnej podłogi przed paleniskiem - już kilka razy zdarzyło jej się tak zasnąć i wcale nie było to takie niewygodne, jak mogłoby się wydawać.
- Nie będę się kłócić... - zapewniła między jednym pocałunkiem a drugim. Delikatnie ugryzła płatek ucha Fenrira, później powoli przesuwała się z pocałunkami wzdłuż jego żuchwy. Ostra szczecina zarostu w przyjemny sposób drażniła wargi Sanayi. Nie sięgnęła jego ust, cofnęła się, gdy zaczął mówić.
- Mamy całą noc dla siebie - zgodziła się z jego słowami. Na moment zamarła, patrząc w jego oczy. Były po prostu niezwykłe - nie dość, że w świetle dziennym miały kolor ognia, to teraz jeszcze wyglądały, jakby płonęły naprawdę. Dla Sanayi był to widok jednocześnie piękny, złowrogi i hipnotyzujący, przestała reagować, zupełnie jak ofiara patrząca w oczy kobry. Ocknęła się w momencie pocałunku, wtedy przymknęła powieki. Działała trochę podświadomie - jej myśli nadal zajmowało to, jak przed chwilą wyglądały oczy Fenrira. Dostrzegła oczywiście wcześniej, że w ciemności lekko świecą, jak u dzikich zwierząt, a wzór tęczówek jest dość płynny, złoto-brązowo-czerwony i może przypominać ogień, ale nie do tego stopnia. Może gdyby wypiła trochę więcej, wtedy nie zaprzątałaby sobie tym głowy, była jednak prawie trzeźwa i bardzo ją to zafascynowało. Odsunęła się w końcu i znowu popatrzyła mu w oczy.
- Mówił ci ktoś kiedyś, że w twoim spojrzeniu widać ogień? - zapytała, gładząc go po policzku. Czoło oparła o jego czoło i przysunęła się najbliżej, jak umiała. Nie mogła usiąść okrakiem na jego udach, nie na tym fotelu - po prostu nie miała miejsca na nogi. Zdawało jej się jednak, że i tak nie jest najgorzej, przy odrobinie kombinacji udało jej się osiągnąć podobny efekt - czuła na skórze ruch jego mięśni, gdy oddychał.
- Nie będę się kłócić... - zapewniła między jednym pocałunkiem a drugim. Delikatnie ugryzła płatek ucha Fenrira, później powoli przesuwała się z pocałunkami wzdłuż jego żuchwy. Ostra szczecina zarostu w przyjemny sposób drażniła wargi Sanayi. Nie sięgnęła jego ust, cofnęła się, gdy zaczął mówić.
- Mamy całą noc dla siebie - zgodziła się z jego słowami. Na moment zamarła, patrząc w jego oczy. Były po prostu niezwykłe - nie dość, że w świetle dziennym miały kolor ognia, to teraz jeszcze wyglądały, jakby płonęły naprawdę. Dla Sanayi był to widok jednocześnie piękny, złowrogi i hipnotyzujący, przestała reagować, zupełnie jak ofiara patrząca w oczy kobry. Ocknęła się w momencie pocałunku, wtedy przymknęła powieki. Działała trochę podświadomie - jej myśli nadal zajmowało to, jak przed chwilą wyglądały oczy Fenrira. Dostrzegła oczywiście wcześniej, że w ciemności lekko świecą, jak u dzikich zwierząt, a wzór tęczówek jest dość płynny, złoto-brązowo-czerwony i może przypominać ogień, ale nie do tego stopnia. Może gdyby wypiła trochę więcej, wtedy nie zaprzątałaby sobie tym głowy, była jednak prawie trzeźwa i bardzo ją to zafascynowało. Odsunęła się w końcu i znowu popatrzyła mu w oczy.
- Mówił ci ktoś kiedyś, że w twoim spojrzeniu widać ogień? - zapytała, gładząc go po policzku. Czoło oparła o jego czoło i przysunęła się najbliżej, jak umiała. Nie mogła usiąść okrakiem na jego udach, nie na tym fotelu - po prostu nie miała miejsca na nogi. Zdawało jej się jednak, że i tak nie jest najgorzej, przy odrobinie kombinacji udało jej się osiągnąć podobny efekt - czuła na skórze ruch jego mięśni, gdy oddychał.
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
Skoro Sanaya nie miała zamiaru się z nim kłócić o to czy najbliższy czas spędzą przy kominku, czy w sypialni to postanowił, że nie będzie drążył tego tematu. Na początku wydawało mu się, że będzie chciała go jakoś namówić lub zachęcić do tego, aby jednak udali się do sypialni, a ostatecznie nie zrobiła tego. W tym czasie alchemiczka chyba zapatrzyła się w jego oczy, jednak Fenrir postanowił to przerwać, a żeby to zrobić to po prostu ją pocałował. Po jakimś czasie odsunęła się trochę od niego i znowu zaczęła patrzeć w jego oczy, to nie uchodziło jego uwadze. Chwilę zastanowił się nad jej pytaniem, musiał przywołać kilka wspomnień.
- Kiedyś... Ale to było dawno - odparł. Mówił prawdę, bo faktem było to, że dawno słyszał jak ktoś mówi mu, że w jego oczach widać ogień. Słyszał to dawno, aż do teraz, bo przecież przed chwilą Sanaya właśnie to mu powiedziała, to że w jego spojrzeniu da się zauważyć ogień.
Odsunął się nieco od oparcia, gdy alchemiczka spróbowała usiąść okrakiem na jego udach, tym samym dał jej trochę więcej miejsca na nogi. Po chwili ponownie ją pocałował, długo i namiętnie. W międzyczasie Sanaya mogła poczuć, że smokołak obydwoma rękoma zabrał się za rozsznurowywanie rzemieni, które podtrzymują jej stanik na plecach. Nie zajęło mu to wiele czasu, więc po chwili alchemiczka mogła poczuć, że jej stanik nie jest już podtrzymywany przez rzemienie, bo są one rozplątane. O ile kobieta współpracowała z nim i nie będzie miała nic przeciwko temu to pewnie pozwoli mu na to, aby całkowicie pozbył się jej stanika- wtedy to zrobi, a jeżeli nie pozwoli to zacznie całować ją po szyi i karku.
- Kiedyś... Ale to było dawno - odparł. Mówił prawdę, bo faktem było to, że dawno słyszał jak ktoś mówi mu, że w jego oczach widać ogień. Słyszał to dawno, aż do teraz, bo przecież przed chwilą Sanaya właśnie to mu powiedziała, to że w jego spojrzeniu da się zauważyć ogień.
Odsunął się nieco od oparcia, gdy alchemiczka spróbowała usiąść okrakiem na jego udach, tym samym dał jej trochę więcej miejsca na nogi. Po chwili ponownie ją pocałował, długo i namiętnie. W międzyczasie Sanaya mogła poczuć, że smokołak obydwoma rękoma zabrał się za rozsznurowywanie rzemieni, które podtrzymują jej stanik na plecach. Nie zajęło mu to wiele czasu, więc po chwili alchemiczka mogła poczuć, że jej stanik nie jest już podtrzymywany przez rzemienie, bo są one rozplątane. O ile kobieta współpracowała z nim i nie będzie miała nic przeciwko temu to pewnie pozwoli mu na to, aby całkowicie pozbył się jej stanika- wtedy to zrobi, a jeżeli nie pozwoli to zacznie całować ją po szyi i karku.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
- A powiedział ci przy tym, jak cudownie to wygląda? - drążyła Sanaya, jeszcze chwilę uciekając przed pocałunkami Fenrira.
Ledwo Tai poczuła, że smokołak próbuje zmienić pozycję, zaraz mu to ułatwiła, mocniej wspierając się o podłokietniki, aby trochę go odciążyć. Zrozumiała też, po co to zrobił i usiadła na jego udach, nogami oplatając go w pasie. Mocno przytuliła się do Fenrira i chyba nie zamierzała puścić. Z początku w niczym to nie przeszkadzało, a może wręcz pomagało, smokołak mógł w końcu manewrować przy wiązaniu na jej szyi bez zbędnego wychylania się, jedynym utrudnieniem były długie włosy alchemiczki, które plątały się między palcami. Później jednak, chociaż Fenrir uporał się z oboma węzełkami, Sanaya nadal nie zamierzała go puścić.
- Nie za szybko? - zapytała, uśmiechając się nikle. - Sam wspominałeś coś o tym, że mamy dla siebie całą noc.
Trochę jakby zaprzeczając własnym słowom, Sanaya złapała za jedno z ramiączek i odrzuciła stanik na podłogę. Wbrew pozorom miało to jakiś sens - skoro wcześniej pozwoliła Fenrirowi porozwiązywać wszystkie supełki i zrobiła mu nadzieję, nie zamierzała teraz nagle się cofnąć. Nie chciała jednak za szybko wykonywać następnego kroku. Wróciła do długich, leniwych pocałunków.
- Zdradzisz mi, skąd pochodzi ta blizna? - zapytała, gdy przez materiał koszuli poczuła zgrubienia na skórze Fenrira. Już poprzedniego dnia miała go o to zapytać, ale jakoś się nie złożyło, zapomniała czy nie miała nastroju poruszać takich tematów.
Ledwo Tai poczuła, że smokołak próbuje zmienić pozycję, zaraz mu to ułatwiła, mocniej wspierając się o podłokietniki, aby trochę go odciążyć. Zrozumiała też, po co to zrobił i usiadła na jego udach, nogami oplatając go w pasie. Mocno przytuliła się do Fenrira i chyba nie zamierzała puścić. Z początku w niczym to nie przeszkadzało, a może wręcz pomagało, smokołak mógł w końcu manewrować przy wiązaniu na jej szyi bez zbędnego wychylania się, jedynym utrudnieniem były długie włosy alchemiczki, które plątały się między palcami. Później jednak, chociaż Fenrir uporał się z oboma węzełkami, Sanaya nadal nie zamierzała go puścić.
- Nie za szybko? - zapytała, uśmiechając się nikle. - Sam wspominałeś coś o tym, że mamy dla siebie całą noc.
Trochę jakby zaprzeczając własnym słowom, Sanaya złapała za jedno z ramiączek i odrzuciła stanik na podłogę. Wbrew pozorom miało to jakiś sens - skoro wcześniej pozwoliła Fenrirowi porozwiązywać wszystkie supełki i zrobiła mu nadzieję, nie zamierzała teraz nagle się cofnąć. Nie chciała jednak za szybko wykonywać następnego kroku. Wróciła do długich, leniwych pocałunków.
- Zdradzisz mi, skąd pochodzi ta blizna? - zapytała, gdy przez materiał koszuli poczuła zgrubienia na skórze Fenrira. Już poprzedniego dnia miała go o to zapytać, ale jakoś się nie złożyło, zapomniała czy nie miała nastroju poruszać takich tematów.
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
- Nie. Jesteś pierwszą osobą, która powiedziała mi coś takiego - odparł, a po chwili pocałował ją, a właściwie to pocałowałby gdyby w ostatniej chwili mu nie uciekła. Za drugim razem również mu się nie udało, jednak za trzecim w końcu ją pocałował.
Sanaya współpracowała z nim gdy zmieniał pozycję, w której siedział na taką, w której alchemiczka spokojnie będzie mogła opleść go nogami w pasie, co też po chwili zrobiła. Co prawda długie włosy Sanayi przeszkadzały mu nieco w rozwiązywaniu rzemieni, które utrzymywały jej stanik. Ostatecznie i tak udało mu się uporać z węzełkami.
- A, tam. Przecież nie przeszliśmy od razu do konkretów - odparł i uśmiechnął się do niej. Jego uśmiech był wyraźniejszy niż ten, którym uśmiechnęła się alchemiczka. Później Sanaya zrobiła coś co zaprzeczyło jej słowom, bo po prostu zdjęła swój stanik i ponownie uwolniła swoje piersi- Fenrir uśmiechnął się na ten widok.
- Mogę ci o tym opowiedzieć - odparł gdy zapytała go o bliznę.
- Wydarzyło się to raptem kilka lat temu - zaczął. Nie spuszczał wzroku z alchemiczki, a dokładniej z jej oczu. - Miałem zabić potwora, który nękał mieszkańców jakiegoś miasteczka, jednak nie spodziewałem się, że będzie to wilkołak. Tak- miałem zabić najprawdziwszego wilkołaka. Akurat los tak chciał, że polowałem na niego w czasie pełni, czyli wtedy gdy stworzenia te są w sumie najsilniejsze. Dorwałem go i wywiązała się między nami walka, ja obrywałem i on też. W pewnym momencie nienaturalnie szybko uniknął mojego ciosu, przeskoczył mi za plecy i zaatakował, nie wiem jak, ale udało mu się przebić zbroję i zadać mi rany, po których blizny mam do teraz. Oczywiście udało mi się go zabić, inaczej by mnie tu z tobą nie było, jednak walka nie była łatwa - tymi słowami zakończył swoją opowieść. Na chwilę spojrzał w podłogę, jednak szybko przeniósł wzrok na oczy Sanayi i czekał na to, aż alchemiczka coś powie.
Sanaya współpracowała z nim gdy zmieniał pozycję, w której siedział na taką, w której alchemiczka spokojnie będzie mogła opleść go nogami w pasie, co też po chwili zrobiła. Co prawda długie włosy Sanayi przeszkadzały mu nieco w rozwiązywaniu rzemieni, które utrzymywały jej stanik. Ostatecznie i tak udało mu się uporać z węzełkami.
- A, tam. Przecież nie przeszliśmy od razu do konkretów - odparł i uśmiechnął się do niej. Jego uśmiech był wyraźniejszy niż ten, którym uśmiechnęła się alchemiczka. Później Sanaya zrobiła coś co zaprzeczyło jej słowom, bo po prostu zdjęła swój stanik i ponownie uwolniła swoje piersi- Fenrir uśmiechnął się na ten widok.
- Mogę ci o tym opowiedzieć - odparł gdy zapytała go o bliznę.
- Wydarzyło się to raptem kilka lat temu - zaczął. Nie spuszczał wzroku z alchemiczki, a dokładniej z jej oczu. - Miałem zabić potwora, który nękał mieszkańców jakiegoś miasteczka, jednak nie spodziewałem się, że będzie to wilkołak. Tak- miałem zabić najprawdziwszego wilkołaka. Akurat los tak chciał, że polowałem na niego w czasie pełni, czyli wtedy gdy stworzenia te są w sumie najsilniejsze. Dorwałem go i wywiązała się między nami walka, ja obrywałem i on też. W pewnym momencie nienaturalnie szybko uniknął mojego ciosu, przeskoczył mi za plecy i zaatakował, nie wiem jak, ale udało mu się przebić zbroję i zadać mi rany, po których blizny mam do teraz. Oczywiście udało mi się go zabić, inaczej by mnie tu z tobą nie było, jednak walka nie była łatwa - tymi słowami zakończył swoją opowieść. Na chwilę spojrzał w podłogę, jednak szybko przeniósł wzrok na oczy Sanayi i czekał na to, aż alchemiczka coś powie.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
- Wiedz więc, że to wygląda niesamowicie. I bardzo mi się podoba - oświadczyła, kończąc tym samym temat oczu Fenrira i ognia, jaki w nich można dostrzec. Dopiero po tych słowach pozwoliła, by smokołak ją pocałował.
Historii o tym, skąd pochodzą blizny na plecach Fenrira, Sanaya słuchała z uwagą, z jaką chciałby być słuchany każdy mężczyzna opowiadający o swoich przygodach. Prawie przestała go zaczepiać, jedynie machinalnie wodziła kciukiem po jego obojczyku. Wzrok cały czas miała utkwiony w jego twarzy, czasami skupiała się na oczach, a czasami na ustach smokołaka. Skrzywiła się lekko, słysząc jak bardzo niefortunny przebieg przybrało polowanie, które dla Fenrira zapowiadało się pewnie na błahostkę i łatwy zarobek. Nieraz słyszała o sile i agresji wilkołaków, nie była też tak ślepo zapatrzona w swego kochanka, by uznawać go za niepokonanego - wiedziała, że trafił na godnego przeciwnika. Z początku była trochę zaskoczona i zamierzała nawet zapytać po wszystkim, dlaczego tamtej nocy Fenrir nie miał na sobie zbroi, on jednak zawarł to w swojej opowieści - Sanaya z wrażenia aż szerzej otworzyła oczy i wstrzymała oddech. Nawet nie próbowała się domyślać, jak wielką siłą dysponowała ta bestia. W ciszy doczekała do końca opowieści, pozwoliła smokołakowi na chwilę zadumy i odezwała się dopiero, gdy ten na nią spojrzał.
- To musiała być okropna rana - zauważyła z troską w głosie, ale bez specjalnej protekcjonalności czy trwogi. - Podziwiam cię, że nie straciłeś przytomności. Długo dochodziłeś po tym do siebie? I… Pokonałeś go nadal będąc w humanoidalnej postaci?
Oczy Sanayi błyszczały, jak zawsze w chwili, gdy coś ją zafascynuje. Słowa Fenrira bardzo jej imponowały i chciała poznać trochę więcej szczegółów, bo chociaż na moment uciekł wzrokiem gdzieś w bok, nie wydawało jej się, by odczuwał dyskomfort, opowiadając o tamtych wydarzeniach.
Historii o tym, skąd pochodzą blizny na plecach Fenrira, Sanaya słuchała z uwagą, z jaką chciałby być słuchany każdy mężczyzna opowiadający o swoich przygodach. Prawie przestała go zaczepiać, jedynie machinalnie wodziła kciukiem po jego obojczyku. Wzrok cały czas miała utkwiony w jego twarzy, czasami skupiała się na oczach, a czasami na ustach smokołaka. Skrzywiła się lekko, słysząc jak bardzo niefortunny przebieg przybrało polowanie, które dla Fenrira zapowiadało się pewnie na błahostkę i łatwy zarobek. Nieraz słyszała o sile i agresji wilkołaków, nie była też tak ślepo zapatrzona w swego kochanka, by uznawać go za niepokonanego - wiedziała, że trafił na godnego przeciwnika. Z początku była trochę zaskoczona i zamierzała nawet zapytać po wszystkim, dlaczego tamtej nocy Fenrir nie miał na sobie zbroi, on jednak zawarł to w swojej opowieści - Sanaya z wrażenia aż szerzej otworzyła oczy i wstrzymała oddech. Nawet nie próbowała się domyślać, jak wielką siłą dysponowała ta bestia. W ciszy doczekała do końca opowieści, pozwoliła smokołakowi na chwilę zadumy i odezwała się dopiero, gdy ten na nią spojrzał.
- To musiała być okropna rana - zauważyła z troską w głosie, ale bez specjalnej protekcjonalności czy trwogi. - Podziwiam cię, że nie straciłeś przytomności. Długo dochodziłeś po tym do siebie? I… Pokonałeś go nadal będąc w humanoidalnej postaci?
Oczy Sanayi błyszczały, jak zawsze w chwili, gdy coś ją zafascynuje. Słowa Fenrira bardzo jej imponowały i chciała poznać trochę więcej szczegółów, bo chociaż na moment uciekł wzrokiem gdzieś w bok, nie wydawało jej się, by odczuwał dyskomfort, opowiadając o tamtych wydarzeniach.
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
- A ty wiedz, że jesteś pierwszą osobą, która powiedziała mi coś takiego - odparł. Później pocałował ją, co prawda za trzecim razem, ale udało mu się.
Później opowiedział skąd pochodzą blizny na jego plecach, przy tym prawie cały czas obserwował twarz Sanayi, obserwował jak reaguje na poszczególne części opowieści i tak dalej. Ostatecznie skończył i był pewien, że alchemiczka wysłuchała jego opowieści do końca, po chwili usłyszał pytania.
- Hmm... Po walce z wilkołakiem dochodziłem do siebie dobry miesiąc. Najgorzej było oczywiście z tą raną na plecach, po której teraz została mi blizna, bo ta goiła się najdłużej - odpowiedział na pierwsze pytanie. Nie zastanawiał się nad odpowiedzią na drugie pytanie Sanayi, bo pamiętał w jakiej postaci walczył z wilkołakiem.
- Tak, przez całą walkę byłem w postaci humanoidalnej - odpowiedział, a po chwili spojrzał na smoczą łapę. - Moja smocza łapa była pomocna w tej walce - dodał i ponownie przeniósł wzrok na Sanayę. Miał nadzieję, że taka odpowiedź ją satysfakcjonuje. Jego uwadze nie uszło też to, że oczy alchemiczki błyszczały w fascynacji. Nie uciekł już wzrokiem na bok, a patrzył się cały czas na nią.
Później opowiedział skąd pochodzą blizny na jego plecach, przy tym prawie cały czas obserwował twarz Sanayi, obserwował jak reaguje na poszczególne części opowieści i tak dalej. Ostatecznie skończył i był pewien, że alchemiczka wysłuchała jego opowieści do końca, po chwili usłyszał pytania.
- Hmm... Po walce z wilkołakiem dochodziłem do siebie dobry miesiąc. Najgorzej było oczywiście z tą raną na plecach, po której teraz została mi blizna, bo ta goiła się najdłużej - odpowiedział na pierwsze pytanie. Nie zastanawiał się nad odpowiedzią na drugie pytanie Sanayi, bo pamiętał w jakiej postaci walczył z wilkołakiem.
- Tak, przez całą walkę byłem w postaci humanoidalnej - odpowiedział, a po chwili spojrzał na smoczą łapę. - Moja smocza łapa była pomocna w tej walce - dodał i ponownie przeniósł wzrok na Sanayę. Miał nadzieję, że taka odpowiedź ją satysfakcjonuje. Jego uwadze nie uszło też to, że oczy alchemiczki błyszczały w fascynacji. Nie uciekł już wzrokiem na bok, a patrzył się cały czas na nią.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Sanaya pokiwała ze zrozumieniem głową - to oczywiste, że rana nie mogła być płytka, skoro wilkołak dysponował siłą, która rozerwała pancerz na plecach Fenrira. Na dodatek jej umiejscowienie było dość niefortunne, każdy szerszy ruch ramionami powodował pewnie pękanie strupów i spowalniał proces gojenia, to by tłumaczyło blizny.
- Dlaczego się nie przemieniłeś? Oczywiście pamiętam, co mi mówiłeś wcześniej o przemianach, ale w końcu przeciwnik był, cóż, bardzo niebezpieczny - wyjaśniła swój tok rozumowania. Zdawało jej się, że sama by tak zrobiła, gdyby to miało przechylić szalę zwycięstwa na jej stronę.
Sanaya słuchała odpowiedzi Fenrira z taką samą uwagą, jak do tej pory, gdy jednak smokołak skończył mówić, ona bez słowa odchyliła się do tyłu i sięgnęła po butelkę z winem.
- Napijesz się jeszcze? - zaproponowała, wychylając się po raz kolejny, aby dosięgnąć kieliszka. Napełniła go winem bez względu na odpowiedź Fenrira, gdyż sama miała ochotę się napić. Wino nadal było chłodne, gdy tylko alchemiczka upiła pierwszy łyk, poczuła dreszcze, a jej ramiona pokryła delikatna gęsia skórka.
- Pamiętasz gdzie to było? - zainteresowała się jeszcze. - Gdzieś tu, w okolicach Menaos albo Szepczącego Lasu?
- Dlaczego się nie przemieniłeś? Oczywiście pamiętam, co mi mówiłeś wcześniej o przemianach, ale w końcu przeciwnik był, cóż, bardzo niebezpieczny - wyjaśniła swój tok rozumowania. Zdawało jej się, że sama by tak zrobiła, gdyby to miało przechylić szalę zwycięstwa na jej stronę.
Sanaya słuchała odpowiedzi Fenrira z taką samą uwagą, jak do tej pory, gdy jednak smokołak skończył mówić, ona bez słowa odchyliła się do tyłu i sięgnęła po butelkę z winem.
- Napijesz się jeszcze? - zaproponowała, wychylając się po raz kolejny, aby dosięgnąć kieliszka. Napełniła go winem bez względu na odpowiedź Fenrira, gdyż sama miała ochotę się napić. Wino nadal było chłodne, gdy tylko alchemiczka upiła pierwszy łyk, poczuła dreszcze, a jej ramiona pokryła delikatna gęsia skórka.
- Pamiętasz gdzie to było? - zainteresowała się jeszcze. - Gdzieś tu, w okolicach Menaos albo Szepczącego Lasu?
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
Nie zdziwiło go pytanie Sanayi o to, dlaczego się nie przemienił, w końcu mogła tego nie zrozumieć. Fenrir zastanowił się chwilę, bo musiał przypomnieć sobie dlaczego do końca walczył w humanoidalnej postaci, a nie przemienił się w hybrydę.
- Bo nie miałem po co się przemieniać. Gdy zaatakował mnie w plecy to był już nieźle poraniony i wyczerpany, a mi wystarczyło jedno, celne cięcie, żeby pozbawić go życia. Gdy się odwróciłem razem z ciosem to uniknął go, jednak szybko wyprowadziłem drugi... Gdyby nie był tak poraniony to podejrzewam, że uniknąłby go, a tak... nie udało mu się i przepłacił to życiem - odpowiedział. Odpowiedź ta była dość dokładna i po niej Sanaya chyba nie powinna mieć więcej pytań w kwestii tego, dlaczego smokołak nie zmienił formy humanoidalnej na inną. Po chwili alchemiczka zaproponowała kieliszek wina, a było ono dobre, więc Fenrir nie czuł potrzeby, żeby jej odmówić.
- Z chęcią - odparł i uśmiechnął się, a następnie podniósł swój kieliszek i poczekał, aż Sanaya napełni go winem. Poszedł za jej przykładem i również upił trochę trunku, dalej był on zimny.
Kolejny raz chwilę zastanowił się nad odpowiedzią.
- Nie, to nie było gdzieś w pobliżu Meanos albo Szepczącego Lasu. Walka ta miała miejsce w niewielkim miasteczku na obrzeżach Opuszczonego Królestwa, od strony "granicy" ze Wschodnim Pustkowiem - odpowiedział. - Powiem ci szczerze, że nawet nie pamiętam już nazwy tego miasteczka - dodał po chwili. Następnie upił następny, niewielki łyk szmaragdowego wina.
- To co chcesz teraz robić? - zapytał, jednak po chwili wpadł na pewien pomysł i powiedział: - Może opowiesz mi coś więcej o swoich tatuażach? Który był pierwszy i tak dalej - zaproponował.
- Bo nie miałem po co się przemieniać. Gdy zaatakował mnie w plecy to był już nieźle poraniony i wyczerpany, a mi wystarczyło jedno, celne cięcie, żeby pozbawić go życia. Gdy się odwróciłem razem z ciosem to uniknął go, jednak szybko wyprowadziłem drugi... Gdyby nie był tak poraniony to podejrzewam, że uniknąłby go, a tak... nie udało mu się i przepłacił to życiem - odpowiedział. Odpowiedź ta była dość dokładna i po niej Sanaya chyba nie powinna mieć więcej pytań w kwestii tego, dlaczego smokołak nie zmienił formy humanoidalnej na inną. Po chwili alchemiczka zaproponowała kieliszek wina, a było ono dobre, więc Fenrir nie czuł potrzeby, żeby jej odmówić.
- Z chęcią - odparł i uśmiechnął się, a następnie podniósł swój kieliszek i poczekał, aż Sanaya napełni go winem. Poszedł za jej przykładem i również upił trochę trunku, dalej był on zimny.
Kolejny raz chwilę zastanowił się nad odpowiedzią.
- Nie, to nie było gdzieś w pobliżu Meanos albo Szepczącego Lasu. Walka ta miała miejsce w niewielkim miasteczku na obrzeżach Opuszczonego Królestwa, od strony "granicy" ze Wschodnim Pustkowiem - odpowiedział. - Powiem ci szczerze, że nawet nie pamiętam już nazwy tego miasteczka - dodał po chwili. Następnie upił następny, niewielki łyk szmaragdowego wina.
- To co chcesz teraz robić? - zapytał, jednak po chwili wpadł na pewien pomysł i powiedział: - Może opowiesz mi coś więcej o swoich tatuażach? Który był pierwszy i tak dalej - zaproponował.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
- Teraz rozumiem, dziękuję - powiedziała Sanaya, gdy Fenrir wyjaśnił jej, dlaczego podczas tamtej walki nie zmienił formy. Tak to jest, gdy nie zna się całej sytuacji - alchemiczka do tej pory była święcie przekonana, że w momencie tego krytycznego ciosu rozkład sił między przeciwnikami był zgoła inny, że to smokołak był w gorszej formie, wilkołak zaś dopiero się rozkręcał.
- Czyli tak naprawdę zranił cię przypadkiem - zauważyła, napełniając jego kieliszek. Nie było to pytanie, raczej stwierdzenie, teraz wszak wiedziała trochę więcej i mogła już pokusić się o tego typu przypuszczenia. Gdy Fenrir udzielał odpowiedzi, Sanaya właśnie odstawiała do połowy opróżnioną butelkę, cały czas jednak go słuchała i nie musiał nic powtarzać. No chyba, że akurat się rozproszył, gdy alchemiczka przytuliła się do niego trochę mocniej niż do tej pory. Rękę z kieliszkiem trzymała odwiedzioną, aby nikogo ani niczego nie oblać.
- Jesteś taki ciepły... - zamruczała, chociaż wcale nie musiała usprawiedliwiać tego, co zrobiła przed chwilą. Odsunęła się jednak, gdy Fenrir zaproponował, by opowiedziała o swoich tatuażach. Wyglądała na nieco zaskoczoną.
- Dobrze... - uznała, po czym zawiesiła na moment głos. Musiała ułożyć sobie odpowiedź w głowie. - Miałam szesnaście lat, gdy zrobiłam sobie pierwszy tatuaż. Razem z mistrzem mieszkaliśmy w okolicach Turmalii, poza granicami miasta, ale mimo to Saar znał wielu podróżników i marynarzy. Wiesz, jak wyglądają tacy ludzie, muszą się wyróżniać. Wielu z gości mego mistrza miało wytatuowane ciała, bardzo mi się to spodobało i też tak chciałam wyglądać, a mistrz nie dość, że mi tego nie zabronił, to jeszcze zam zatroszczył się, by zajmował się mną sprawdzony specjalista. Nazywał się Shan i wytatuował chyba połowę marynarzy przybijających do Jadeitowego Wybrzeża. Nie musiałam mu tłumaczyć, jakie wzory mnie interesują, podałam mu nazwiska marynarzy, którzy mnie zainspirowali i od razu wiedział, o co chodzi. Wtedy zrobił mi te obręcze wokół ramion.
Sanaya odchyliła się odrobinę i wyprostowała ręce, aby zaprezentować omawiane tatuaże, chociaż nie musiała tego robić, wszak Fenrir miał wiele okazji, aby im się przyjrzeć.
- Ale jak wiesz, na tym się nie skończyło - podjęła. - To były słowa, jakimi pożegnał mnie wtedy Shan: "Nigdy nie kończy się na jednym, więc do zobaczenia następnym razem". No i wykrakał. Oczywiście wiele osób zwróciło uwagę na to, że mam tatuaże, komentowali je, a nieliczni komplementowali, chociaż naprawdę miłe słowa słyszałam tylko od marynarzy. Niemniej spodobało mi się to, nie minął rok, gdy znowu spotkałam się z Shanem i wtedy zrobił mi ten wzór wokół talii. Ten został chyba najlepiej przyjęty przez ludzi, z którymi się widywałam, ale cóż się dziwić, mając taką ozdobę zaczęłam często odsłaniać brzuch, a znajomi moi i Saara należeli raczej do tych o swobodnym podejściu do życia... Gdy robiłam sobie tatuaże na udach byłam lekko pijana - wyrzucił z siebie po chwili milczenia. - Nie, żebym na trzeźwo ich nie chciała, ale decyzję podjęłam wtedy zbyt spontanicznie, korzystając z okazji, że akurat Shan był u nas z wizytą. W każdym razie wtedy trochę przystopowałam, uznałam, że mam dość. W tym postanowieniu wytrwałam do dwudziestych czwartych urodzin, gdy zrobiłam sobie te dwa wzorki na twarzy.
Sanaya zamilkła na moment, aby wskazać na tatuaże na brodzie i czole. Chociaż nie mogła ich zobaczyć, palcem trafiła idealnie w rysunki.
- Nawet nie wiesz, od ilu osób mi się za nie oberwało - zauważyła, zabierając rękę od twarzy. - Wszyscy twierdzili, że kobiecie takie coś nie przystoi, że to mnie szpeci, bo twarze tatuują kryminaliści i dzikusy. Z początku było mi przykro, później jednak na złość wszystkim postanowiłam brnąć w to dalej. Shan trochę ostudził mój zapał i doradził, jakie wzory powinnam wybrać, aby nikt nie mógł mi powiedzieć "a nie mówiłem". Wiadomo, chodzi o te kropeczki...
Sanaya ponownie dotknęła swojej twarzy, tym razem palcami wskazującymi wiodąc po tatuażach pod oczami.
- Ostatni wzór to ten na karku, jego zrobiłam sobie na zakończenie nauki. Chodziło mi wtedy po głowie coś zupełnie innego, ale Shan namówił mnie, bym mu zaufała i zaproponował ten symbol. Nie wiem, co on oznacza, ale ponoć jest to piktogram jakiegoś pustynnego plemienia, którego znaczenie ma do mnie pasować. Zawierzyłam Shanowi i póki co nie sprawdziłam, co to za słowo, za to mój mistrz musiał pociągnąć go za język i wyciągnąć tłumaczenie. No i ponoć faktycznie pasuje.
Tai uśmiechnęła się nikle, po czym westchnęła. Upiła łyk wina, aby zwilżyć gardło, bo w końcu trochę się nagadała.
- To wszystko - wyjaśniła, chociaż Fenrir pewnie sam zdążył się zorientować, że to koniec opowieści. - Mogę ci jeszcze tylko powiedzieć, że planuję robić sobie kolejne tatuaże i tym razem pewnie zrobię sobie trwałe wzory na dłoniach, podobne do tych, które mam teraz. Jednak żeby zrealizować ten pomysł, musiałabym udać się do Turmalii, bo nie dopuszczę do siebie z igłą nikogo oprócz Shana. Hm... Teraz to już chyba faktycznie wszystko, chyba, że chcesz o coś zapytać.
Sanaya uśmiechnęła się, chociaż nie wiadomo, czy był to uśmiech skierowany do Fenrira, czy też do jej wspomnień. Historia tatuaży obejmowała szmat jej życia, naukę, zabawę, no i przede wszystkim znajomość z Shanem, z którym przez pewien czas łączyło ją coś więcej, niż tylko zamiłowanie do ozdabiania swojego ciała.
- Czyli tak naprawdę zranił cię przypadkiem - zauważyła, napełniając jego kieliszek. Nie było to pytanie, raczej stwierdzenie, teraz wszak wiedziała trochę więcej i mogła już pokusić się o tego typu przypuszczenia. Gdy Fenrir udzielał odpowiedzi, Sanaya właśnie odstawiała do połowy opróżnioną butelkę, cały czas jednak go słuchała i nie musiał nic powtarzać. No chyba, że akurat się rozproszył, gdy alchemiczka przytuliła się do niego trochę mocniej niż do tej pory. Rękę z kieliszkiem trzymała odwiedzioną, aby nikogo ani niczego nie oblać.
- Jesteś taki ciepły... - zamruczała, chociaż wcale nie musiała usprawiedliwiać tego, co zrobiła przed chwilą. Odsunęła się jednak, gdy Fenrir zaproponował, by opowiedziała o swoich tatuażach. Wyglądała na nieco zaskoczoną.
- Dobrze... - uznała, po czym zawiesiła na moment głos. Musiała ułożyć sobie odpowiedź w głowie. - Miałam szesnaście lat, gdy zrobiłam sobie pierwszy tatuaż. Razem z mistrzem mieszkaliśmy w okolicach Turmalii, poza granicami miasta, ale mimo to Saar znał wielu podróżników i marynarzy. Wiesz, jak wyglądają tacy ludzie, muszą się wyróżniać. Wielu z gości mego mistrza miało wytatuowane ciała, bardzo mi się to spodobało i też tak chciałam wyglądać, a mistrz nie dość, że mi tego nie zabronił, to jeszcze zam zatroszczył się, by zajmował się mną sprawdzony specjalista. Nazywał się Shan i wytatuował chyba połowę marynarzy przybijających do Jadeitowego Wybrzeża. Nie musiałam mu tłumaczyć, jakie wzory mnie interesują, podałam mu nazwiska marynarzy, którzy mnie zainspirowali i od razu wiedział, o co chodzi. Wtedy zrobił mi te obręcze wokół ramion.
Sanaya odchyliła się odrobinę i wyprostowała ręce, aby zaprezentować omawiane tatuaże, chociaż nie musiała tego robić, wszak Fenrir miał wiele okazji, aby im się przyjrzeć.
- Ale jak wiesz, na tym się nie skończyło - podjęła. - To były słowa, jakimi pożegnał mnie wtedy Shan: "Nigdy nie kończy się na jednym, więc do zobaczenia następnym razem". No i wykrakał. Oczywiście wiele osób zwróciło uwagę na to, że mam tatuaże, komentowali je, a nieliczni komplementowali, chociaż naprawdę miłe słowa słyszałam tylko od marynarzy. Niemniej spodobało mi się to, nie minął rok, gdy znowu spotkałam się z Shanem i wtedy zrobił mi ten wzór wokół talii. Ten został chyba najlepiej przyjęty przez ludzi, z którymi się widywałam, ale cóż się dziwić, mając taką ozdobę zaczęłam często odsłaniać brzuch, a znajomi moi i Saara należeli raczej do tych o swobodnym podejściu do życia... Gdy robiłam sobie tatuaże na udach byłam lekko pijana - wyrzucił z siebie po chwili milczenia. - Nie, żebym na trzeźwo ich nie chciała, ale decyzję podjęłam wtedy zbyt spontanicznie, korzystając z okazji, że akurat Shan był u nas z wizytą. W każdym razie wtedy trochę przystopowałam, uznałam, że mam dość. W tym postanowieniu wytrwałam do dwudziestych czwartych urodzin, gdy zrobiłam sobie te dwa wzorki na twarzy.
Sanaya zamilkła na moment, aby wskazać na tatuaże na brodzie i czole. Chociaż nie mogła ich zobaczyć, palcem trafiła idealnie w rysunki.
- Nawet nie wiesz, od ilu osób mi się za nie oberwało - zauważyła, zabierając rękę od twarzy. - Wszyscy twierdzili, że kobiecie takie coś nie przystoi, że to mnie szpeci, bo twarze tatuują kryminaliści i dzikusy. Z początku było mi przykro, później jednak na złość wszystkim postanowiłam brnąć w to dalej. Shan trochę ostudził mój zapał i doradził, jakie wzory powinnam wybrać, aby nikt nie mógł mi powiedzieć "a nie mówiłem". Wiadomo, chodzi o te kropeczki...
Sanaya ponownie dotknęła swojej twarzy, tym razem palcami wskazującymi wiodąc po tatuażach pod oczami.
- Ostatni wzór to ten na karku, jego zrobiłam sobie na zakończenie nauki. Chodziło mi wtedy po głowie coś zupełnie innego, ale Shan namówił mnie, bym mu zaufała i zaproponował ten symbol. Nie wiem, co on oznacza, ale ponoć jest to piktogram jakiegoś pustynnego plemienia, którego znaczenie ma do mnie pasować. Zawierzyłam Shanowi i póki co nie sprawdziłam, co to za słowo, za to mój mistrz musiał pociągnąć go za język i wyciągnąć tłumaczenie. No i ponoć faktycznie pasuje.
Tai uśmiechnęła się nikle, po czym westchnęła. Upiła łyk wina, aby zwilżyć gardło, bo w końcu trochę się nagadała.
- To wszystko - wyjaśniła, chociaż Fenrir pewnie sam zdążył się zorientować, że to koniec opowieści. - Mogę ci jeszcze tylko powiedzieć, że planuję robić sobie kolejne tatuaże i tym razem pewnie zrobię sobie trwałe wzory na dłoniach, podobne do tych, które mam teraz. Jednak żeby zrealizować ten pomysł, musiałabym udać się do Turmalii, bo nie dopuszczę do siebie z igłą nikogo oprócz Shana. Hm... Teraz to już chyba faktycznie wszystko, chyba, że chcesz o coś zapytać.
Sanaya uśmiechnęła się, chociaż nie wiadomo, czy był to uśmiech skierowany do Fenrira, czy też do jej wspomnień. Historia tatuaży obejmowała szmat jej życia, naukę, zabawę, no i przede wszystkim znajomość z Shanem, z którym przez pewien czas łączyło ją coś więcej, niż tylko zamiłowanie do ozdabiania swojego ciała.
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
Dobrze, że Sanaya zrozumiała o co chodziło mu wcześniej, zresztą... smokołak starał się to wytłumaczyć tak, aby alchemiczka zrozumiała za pierwszym razem.
- Nie, myślę, że nie zranił mnie przypadkiem. Podejrzewam, że zraniłby mnie bardziej, gdybym nie był aż tak wyczerpany i poraniony jak byłem i wtedy rana byłaby poważniejsza, a za tym szłoby to, że miałbym mniejsze szanse na przeżycie i zabicie go - poprawił ją. Wiedział, że Sanaya wiedziała już trochę więcej i mogła wysuwać takie stwierdzenia, jednak nie znaczyło to, że są one poprawne.
Nie rozproszył się, gdy nagle poczuł, że się do niego przytuliła. Uśmiechnął się na następne słowa alchemiczki, a uśmiech ten gościł na jego twarzy do momentu, aż nie zaczęła ona opowiadać o swoich tatuażach. Miejsce uśmiechu zajęła jego zwyczajna mina, jednak w oczach smokołaka dało wyczytać się skupienie na tym co opowiada Sanaya, bo Fenrir słuchał jej z uwagą. Pod koniec opowieści napił się szmaragdowego wina i, po tym jak skończyła opowiadać, powiedział:
- Nie zapominaj też o tym, że mi również podobają się twoje tatuaże - następnie pocałował ją w usta. Dość długo i namiętnie. Nie zadał jej żadnych pytań, więc łatwo mogła domyślić się, że po prostu ich nie ma.
- Z chęcią zobaczę też te tatuaże, które planujesz sobie zrobić - dodał po tym jak skończyli się całować. Spojrzał w jej oczy, patrzył dość długo.
- Jeszcze na chwilę wrócę do wcześniejszej tematyki oczu... Twoje również są piękne. Powiem ci, że chyba pierwszy raz spotkałem kogoś z oczami o kolorze miodu - powiedział do niej, przy czym cały czas patrzył w oczy alchemiczki. Po niedługiej chwili przyciągnął ją bliżej siebie, tak że znowu mogła się do niego przytulić. Wykorzystał do tego smoczą łapę, więc Sanaya ponownie mogła poczuć jej łuski na swoich plecach. On natomiast poczuł piersi alchemiczki praktycznie na swojej klatce piersiowej, co prawda miał na sobie lnianą koszulę, której jak na razie nie zdjął i, jeszcze, nie został jej pozbawiony poprzez Sanayę, jednak i tak czuł jej piersi przez koszulę.
- Hmm... Może masz do mnie jakieś pytania? Albo chcesz przejść do jakiegoś innego zajęcia? - zapytał po chwili.
- Nie, myślę, że nie zranił mnie przypadkiem. Podejrzewam, że zraniłby mnie bardziej, gdybym nie był aż tak wyczerpany i poraniony jak byłem i wtedy rana byłaby poważniejsza, a za tym szłoby to, że miałbym mniejsze szanse na przeżycie i zabicie go - poprawił ją. Wiedział, że Sanaya wiedziała już trochę więcej i mogła wysuwać takie stwierdzenia, jednak nie znaczyło to, że są one poprawne.
Nie rozproszył się, gdy nagle poczuł, że się do niego przytuliła. Uśmiechnął się na następne słowa alchemiczki, a uśmiech ten gościł na jego twarzy do momentu, aż nie zaczęła ona opowiadać o swoich tatuażach. Miejsce uśmiechu zajęła jego zwyczajna mina, jednak w oczach smokołaka dało wyczytać się skupienie na tym co opowiada Sanaya, bo Fenrir słuchał jej z uwagą. Pod koniec opowieści napił się szmaragdowego wina i, po tym jak skończyła opowiadać, powiedział:
- Nie zapominaj też o tym, że mi również podobają się twoje tatuaże - następnie pocałował ją w usta. Dość długo i namiętnie. Nie zadał jej żadnych pytań, więc łatwo mogła domyślić się, że po prostu ich nie ma.
- Z chęcią zobaczę też te tatuaże, które planujesz sobie zrobić - dodał po tym jak skończyli się całować. Spojrzał w jej oczy, patrzył dość długo.
- Jeszcze na chwilę wrócę do wcześniejszej tematyki oczu... Twoje również są piękne. Powiem ci, że chyba pierwszy raz spotkałem kogoś z oczami o kolorze miodu - powiedział do niej, przy czym cały czas patrzył w oczy alchemiczki. Po niedługiej chwili przyciągnął ją bliżej siebie, tak że znowu mogła się do niego przytulić. Wykorzystał do tego smoczą łapę, więc Sanaya ponownie mogła poczuć jej łuski na swoich plecach. On natomiast poczuł piersi alchemiczki praktycznie na swojej klatce piersiowej, co prawda miał na sobie lnianą koszulę, której jak na razie nie zdjął i, jeszcze, nie został jej pozbawiony poprzez Sanayę, jednak i tak czuł jej piersi przez koszulę.
- Hmm... Może masz do mnie jakieś pytania? Albo chcesz przejść do jakiegoś innego zajęcia? - zapytał po chwili.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Sanaya uśmiechnęła się i zamierzała jakoś skomentować słowa Fenrira, on jednak zamknął jej usta pocałunkiem. Oczywiście, mówił jej już, że podobają mu się jej tatuaże i ona o tym nie zapomniała, miło było jednak usłyszeć to po raz kolejny. Pocałunek również był miły, wargi smokołaka były lekko chłodne i nadal miały smak niedawno wypitego wina, a on sam zdawał się angażować coraz bardziej za każdym razem, gdy się do niej zbliżał.
- Z chęcią ci się nimi pochwalę - odpowiedziała na jego kolejne wyznanie. Niczego nie obiecywała, wszak tyle jeszcze mogło się wydarzyć. Sama nie była nawet pewna, kiedy mogłaby udać się do Turmalii, gdy o tym myślała, za każdym razem wychodziło, że jest jej to nie po drodze. Nie słyszała o żadnym ciekawym miejscu do badań w okolicach wybrzeża, nie mieszkał tam też żaden uczony, z którym mogłaby wymienić się wiedzą. A na kilkutygodniową przerwę z tak błahego powodu nie mogła sobie pozwolić, w końcu miała pracę do wykonania. "Co się odwlecze, to nie uciecze, w końcu pojawię się w tamtych rejonach..."
- Jesteś słodki - zapewniła Fenrira, uśmiechając się radośnie. - "Oczy koloru miodu", to brzmi bardzo ładnie, jak już ktoś chce je skomplementować, mówi, że są złote. Dziękuję.
Sanaya chętnie przysunęła się do smokołaka, zamruczała, czując, jak łuska jego smoczej łapy delikatnie drapie ją po plecach. W ostatniej chwili dopiła swoje wino i odstawiła kieliszek gdzieś na bok, zabrała też ten trzymany przez Fenrira.
- Może teraz zajmiemy się sobą? - zaproponowała, po czym oburącz ujęła go za twarz i bardzo namiętnie pocałowała. Nie dała mu szansy na wyrażenie sprzeciwu.
- Z chęcią ci się nimi pochwalę - odpowiedziała na jego kolejne wyznanie. Niczego nie obiecywała, wszak tyle jeszcze mogło się wydarzyć. Sama nie była nawet pewna, kiedy mogłaby udać się do Turmalii, gdy o tym myślała, za każdym razem wychodziło, że jest jej to nie po drodze. Nie słyszała o żadnym ciekawym miejscu do badań w okolicach wybrzeża, nie mieszkał tam też żaden uczony, z którym mogłaby wymienić się wiedzą. A na kilkutygodniową przerwę z tak błahego powodu nie mogła sobie pozwolić, w końcu miała pracę do wykonania. "Co się odwlecze, to nie uciecze, w końcu pojawię się w tamtych rejonach..."
- Jesteś słodki - zapewniła Fenrira, uśmiechając się radośnie. - "Oczy koloru miodu", to brzmi bardzo ładnie, jak już ktoś chce je skomplementować, mówi, że są złote. Dziękuję.
Sanaya chętnie przysunęła się do smokołaka, zamruczała, czując, jak łuska jego smoczej łapy delikatnie drapie ją po plecach. W ostatniej chwili dopiła swoje wino i odstawiła kieliszek gdzieś na bok, zabrała też ten trzymany przez Fenrira.
- Może teraz zajmiemy się sobą? - zaproponowała, po czym oburącz ujęła go za twarz i bardzo namiętnie pocałowała. Nie dała mu szansy na wyrażenie sprzeciwu.
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
Wydawało mu się, że Sanaya chciała powiedzieć coś jeszcze, jednak zdążył już zamknąć jej usta w pocałunku i chyba uniemożliwił jej powiedzenie czegokolwiek, przynajmniej w czasie, który poświęcili na pocałunek.
- To dobrze, bo ja z chęcią je zobaczę, jak już wspomniałem przed chwilą - odparł smokołak. To nie była obietnica, bo przecież sama alchemiczka nie wiedziała kiedy dokładnie zrobi sobie ten tatuaż, a przez ten czas może wydarzyć się naprawdę wiele.
Do jego uszu dobiegł kolejny komplement, który skierowała w jego stronę Sanaya. Uśmiechnął się do niej, ten uśmiech spokojnie mogła potraktować jako odpowiedź na komplement, którym go obdarzyła.
- Miodowy kolor bardziej do nich pasuje i jest ładniejszym określeniem niż złoty - powiedział po chwili. Właśnie o tym myślał gdy powiedział, że "oczy Sanayi mają kolor miodu", więc w sumie to teraz podzielił się z nią swoimi myślami. Usłyszał mruknięcie, które wydobyło się z ust alchemiczki, dokładnie wtedy gdy dotknął jej pleców swoją smoczą łapą. Następnie kieliszek ze szmaragdowym winem został mu odebrany i usłyszał propozycję zajęcia się sobą, na którą chciał wyrazić chęć przystania, jednak tym razem Sanaya zamknęła mu usta w bardzo namiętnym pocałunku.
- Ten pomysł z zajęciem się sobą jest dobrym pomysłem - powiedział po tym jak oderwali swoje usta od siebie. Nie specjalnie czekał na to, aż Sanaya coś powie i po chwili pocałował ją w usta, tak samo namiętnie, jednak krótko, mogła spodziewać się, że smokołak z pocałunkami zejdzie gdzieś niżej, i zrobił to. Po tym jak oderwał się od jej ust to pocałował ją w policzek, a później zszedł na szyję i kark, gdzie oczywiście zatrzymał się i zaczął pieścić te miejsca przy pomocy pocałunków, które tam zsyłał.
- To dobrze, bo ja z chęcią je zobaczę, jak już wspomniałem przed chwilą - odparł smokołak. To nie była obietnica, bo przecież sama alchemiczka nie wiedziała kiedy dokładnie zrobi sobie ten tatuaż, a przez ten czas może wydarzyć się naprawdę wiele.
Do jego uszu dobiegł kolejny komplement, który skierowała w jego stronę Sanaya. Uśmiechnął się do niej, ten uśmiech spokojnie mogła potraktować jako odpowiedź na komplement, którym go obdarzyła.
- Miodowy kolor bardziej do nich pasuje i jest ładniejszym określeniem niż złoty - powiedział po chwili. Właśnie o tym myślał gdy powiedział, że "oczy Sanayi mają kolor miodu", więc w sumie to teraz podzielił się z nią swoimi myślami. Usłyszał mruknięcie, które wydobyło się z ust alchemiczki, dokładnie wtedy gdy dotknął jej pleców swoją smoczą łapą. Następnie kieliszek ze szmaragdowym winem został mu odebrany i usłyszał propozycję zajęcia się sobą, na którą chciał wyrazić chęć przystania, jednak tym razem Sanaya zamknęła mu usta w bardzo namiętnym pocałunku.
- Ten pomysł z zajęciem się sobą jest dobrym pomysłem - powiedział po tym jak oderwali swoje usta od siebie. Nie specjalnie czekał na to, aż Sanaya coś powie i po chwili pocałował ją w usta, tak samo namiętnie, jednak krótko, mogła spodziewać się, że smokołak z pocałunkami zejdzie gdzieś niżej, i zrobił to. Po tym jak oderwał się od jej ust to pocałował ją w policzek, a później zszedł na szyję i kark, gdzie oczywiście zatrzymał się i zaczął pieścić te miejsca przy pomocy pocałunków, które tam zsyłał.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Chłód pochodzący od wypitego wina stopniowo ustępował miejsca ciepłu, którego źródłem był zarówno alkohol, jak i bliskość Fenrira. Sanaya przymknęła oczy, a smokołak mógł poczuć, jak jej początkowy entuzjazm powoli opada, ale nie wygasa zupełnie i nadal chętnie poddaje się pieszczotom i pocałunkom, również samej od czasu do czasu się angażując. To w sumie miało sens: jej początkowa pasja należała do tych, po których wygaśnięciu podarte ubrania leżą porozrzucane w różnych częściach pokoju, rozlane wino miesza się z płynem ze stłuczonej lampy, a obie zaangażowane osoby leżą pokotem na podłodze, z trudem łapiąc dech. Nie o to jednak w tym wieczorze chodziło, mieli dla siebie całą noc, tylko dla siebie, nie musieli przejmować się tym, że ktoś ich usłyszy bądź w inny sposób przeszkodzi - szkoda zmarnować taką sposobność, na wstępie tracąc cały entuzjazm i wszystkie siły.
Sanaya zeszła z kolan Fenrira. Nie spuszczając z niego wzroku rozebrała się do naga i pomogłam smokołakowi ze spodniami. Nie kłopotała się ani jego koszulą, ani tym bardziej butami, wszak w niczym nie przeszkadzały. Ponownie usiadła na kolanach Fenrira, od razu przystępując do rzeczy. Panowała nad sytuacją i nie planowała ustępować swojemu kochankowi, zresztą, nie mógł mieć powodów do narzekań. No, może ewentualnie zranione męskie ego, alchemiczce jednak wydawało się, że on nie ma na tym punkcie kompleksów.
- Rozluźnij się - zachęciła szeptem, po czym delikatnie ugryzła Fenrira w wargę. - Zajmę się tobą...
Sanaya zeszła z kolan Fenrira. Nie spuszczając z niego wzroku rozebrała się do naga i pomogłam smokołakowi ze spodniami. Nie kłopotała się ani jego koszulą, ani tym bardziej butami, wszak w niczym nie przeszkadzały. Ponownie usiadła na kolanach Fenrira, od razu przystępując do rzeczy. Panowała nad sytuacją i nie planowała ustępować swojemu kochankowi, zresztą, nie mógł mieć powodów do narzekań. No, może ewentualnie zranione męskie ego, alchemiczce jednak wydawało się, że on nie ma na tym punkcie kompleksów.
- Rozluźnij się - zachęciła szeptem, po czym delikatnie ugryzła Fenrira w wargę. - Zajmę się tobą...
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
Wyczuł jak wcześniejszy entuzjazm Sanayi powoli opada, jednak, na szczęście, nie wygasł zupełnie, a kobieta nadal chętnie poddawała się pieszczotom i sama czasami się w nie angażowała. Poza tym to mieli dla siebie całą noc, więc nie musieli się spieszyć, a może entuzjazm alchemiczki powróci ponownie, w duchu Fenrir właśnie na to liczył, na to, że znowu będzie równie chętna, co przed chwilą.
Gdy zauważył, że Sanaya zaczyna się rozbierać to sam również zaczął to robić, jednak ostatecznie udało mu się zdjąć tylko koszulę, a ze spodniami pomogła mu trochę alchemiczka. Jego członek był w pełni gotowości, więc nie zdziwiło go to, że fioletowowłosa niemalże od razu przeszła do działania.
Nie narzekał, bo po co miałby to robić? Co prawda kontrolę nad sytuacją miała teraz alchemiczka, jednak nie było to powodem do jakichkolwiek narzekań z jego strony. Obydwie dłonie, ludzką i smoczą, przeniósł na pośladki Sanayi i masował je lekko. Natomiast swoimi ustami ponownie zaczął całować szyję kobiety i okolice szyi. Usłyszał jej szept, więc odruchowo podniósł głowę, a wtedy delikatnie ugryzła go w wargę. Smokołak uśmiechnął się.
- Dobrze... - odparł tylko, również szeptem. Następnie rozluźnił się. Był ciekaw tego co wymyśliła Sanaya. Mimo, że nie całował już jej szyi to jego dłonie dalej spoczywały na pośladkach alchemiczki.
Gdy zauważył, że Sanaya zaczyna się rozbierać to sam również zaczął to robić, jednak ostatecznie udało mu się zdjąć tylko koszulę, a ze spodniami pomogła mu trochę alchemiczka. Jego członek był w pełni gotowości, więc nie zdziwiło go to, że fioletowowłosa niemalże od razu przeszła do działania.
Nie narzekał, bo po co miałby to robić? Co prawda kontrolę nad sytuacją miała teraz alchemiczka, jednak nie było to powodem do jakichkolwiek narzekań z jego strony. Obydwie dłonie, ludzką i smoczą, przeniósł na pośladki Sanayi i masował je lekko. Natomiast swoimi ustami ponownie zaczął całować szyję kobiety i okolice szyi. Usłyszał jej szept, więc odruchowo podniósł głowę, a wtedy delikatnie ugryzła go w wargę. Smokołak uśmiechnął się.
- Dobrze... - odparł tylko, również szeptem. Następnie rozluźnił się. Był ciekaw tego co wymyśliła Sanaya. Mimo, że nie całował już jej szyi to jego dłonie dalej spoczywały na pośladkach alchemiczki.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Sanaya nie miała w zanadrzu żadnych niecnych i wywrotowych sztuczek, więc jeśli Fenrir na takowe liczył, niestety musiała go zawieść. Jeśli jednak zależało mu po prostu na miłych doznaniach, to alchemiczka spełniła jego oczekiwania. Nie ograniczała jego swobody i jeśli mimo wszystko miał ochotę trochę współpracować, a nie tylko siedzieć jak kołek (ach, ta dwuznaczność!), to mu tego nie utrudniała ani nie zakazywała, w końcu też chciała coś z tego mieć.
Fenrir już wcześniej miał okazję przekonać się, jak Sanaya sobie radzi w tej materii, znał więc większość sztuczek i ruchów, które teraz przedstawiała, chociaż nadal miała czym go zaskoczyć. Zachowywała się bardzo zdecydowanie, podczas pocałunków często obejmowała jego głowę obiema dłońmi, a jej pieszczoty może nie były brutalne, ale też nie można było ich nazwać subtelnymi. Cóż mogła powiedzieć na swoje usprawiedliwienie: Fenrir po prostu ją pociągał, pragnęła go i dawała temu upust. Z początku planowała dosiąść go tyłem, ale wtedy nie mogłaby patrzeć na niego i go dotykać, a z tego zrezygnować nie chciała.
Sanaya objęła smokołaka za szyję i spojrzała mu w oczy. Znowu widziała w nich ten niesamowity ogień, przygaszony, gdyż lampy powoli zaczynały dawać coraz mniej światła, ale jednak. Westchnęła przygryzając wargę, patrzyła przy tym na swego kochanka w sposób, który niejednego wrażliwego mógłby speszyć, lecz z drugiej strony, czy ktoś tak cnotliwy znalazłby się w takiej sytuacji? Sanaya jęknęła, przyciągając głowę Fenrira do piersi, a po chwili jej ciało przeszył dreszcz wiadomego pochodzenia. Nie od razu opadła z sił, więc i on powinien być usatysfakcjonowany, ale jeśli mimo wszystko alchemiczka zawiodła jego oczekiwania, mogła to szybko naprawić.
- Podobało się? - zapytała szeptem, przytulając policzek do jego policzka. Jej głos lekko wibrował, gdy mówiła w ten sposób nie musiała już odpowiadać na podobne pytania, mężczyzna mógł się od razu domyślić, że odpowiedź brzmi "tak!".
Fenrir już wcześniej miał okazję przekonać się, jak Sanaya sobie radzi w tej materii, znał więc większość sztuczek i ruchów, które teraz przedstawiała, chociaż nadal miała czym go zaskoczyć. Zachowywała się bardzo zdecydowanie, podczas pocałunków często obejmowała jego głowę obiema dłońmi, a jej pieszczoty może nie były brutalne, ale też nie można było ich nazwać subtelnymi. Cóż mogła powiedzieć na swoje usprawiedliwienie: Fenrir po prostu ją pociągał, pragnęła go i dawała temu upust. Z początku planowała dosiąść go tyłem, ale wtedy nie mogłaby patrzeć na niego i go dotykać, a z tego zrezygnować nie chciała.
Sanaya objęła smokołaka za szyję i spojrzała mu w oczy. Znowu widziała w nich ten niesamowity ogień, przygaszony, gdyż lampy powoli zaczynały dawać coraz mniej światła, ale jednak. Westchnęła przygryzając wargę, patrzyła przy tym na swego kochanka w sposób, który niejednego wrażliwego mógłby speszyć, lecz z drugiej strony, czy ktoś tak cnotliwy znalazłby się w takiej sytuacji? Sanaya jęknęła, przyciągając głowę Fenrira do piersi, a po chwili jej ciało przeszył dreszcz wiadomego pochodzenia. Nie od razu opadła z sił, więc i on powinien być usatysfakcjonowany, ale jeśli mimo wszystko alchemiczka zawiodła jego oczekiwania, mogła to szybko naprawić.
- Podobało się? - zapytała szeptem, przytulając policzek do jego policzka. Jej głos lekko wibrował, gdy mówiła w ten sposób nie musiała już odpowiadać na podobne pytania, mężczyzna mógł się od razu domyślić, że odpowiedź brzmi "tak!".
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
Starał się cały czas współpracować z Sanayą, mimo, że w takiej pozycji to ona miała większe pole do popisu. Jego współpraca polegała głównie na tym, że pieścił pocałunkami jej szyję i kark, a czasami schodził niżej i to samo robił z piersiami alchemiczki. Nie sprzeciwiał się też, gdy to ona chciała całować jego, wtedy po prostu przerywał to co robił, jednak po czasie i tak wracał. Jego obydwie dłonie cały czas spoczywały na pośladkach kobiety, przez co zdarzało mu się, że pieścił te rejony jej ciała przy pomocy dotyku.
Nie widział jak na niego patrzy, jednak czuł jej wzrok na sobie. Przez myśl przeszło mu, że Sanaya go pociąga, i to bardzo, a kłamstwem byłoby gdyby stwierdził, że jest inaczej. Nie widział w niej czegoś co by mu się nie podobało albo nie chciał tego zobaczyć, mimo wszystko to i tak tego nie widział. Jednak był pewien jednej rzeczy- pragnęła go, zresztą on mógł o sobie powiedzieć dokładnie to samo.
Tym razem skończyli chyba szybciej niż ostatnio, jednak niespecjalnie mu to przeszkadzało. Jego dłonie powędrowały wyżej, na jej plecy, a Fenrir objął ją nieco mocniej, gdy skończył. Szczerze mówiąc to alchemiczka skończyła nieco wcześniej niż on, jednak tej różnicy w "czasach" jakoś niespecjalnie dało się wyczuć, więc można byłoby uznać, że skończyli niemalże jednocześnie. Nie zawiodła go, bo w ogóle nie czuł się nie usatysfakcjonowany.
- Oczywiście, że się podobało - odpowiedział szeptem. Podejrzewał, że Sanaya i tak wiedziała jak smokołak odpowie na jej pytanie. Za to on nie musiał zadawać jej takich pytań, bo domyślił się, że odpowiedź byłaby twierdząca.
- To co dalej? Siedzimy i odpoczywamy tutaj, czy chcesz przenieść się do łóżka? - zapytał cicho. Następnie pocałował ją w szyję, w oczekiwaniu na odpowiedź.
Nie widział jak na niego patrzy, jednak czuł jej wzrok na sobie. Przez myśl przeszło mu, że Sanaya go pociąga, i to bardzo, a kłamstwem byłoby gdyby stwierdził, że jest inaczej. Nie widział w niej czegoś co by mu się nie podobało albo nie chciał tego zobaczyć, mimo wszystko to i tak tego nie widział. Jednak był pewien jednej rzeczy- pragnęła go, zresztą on mógł o sobie powiedzieć dokładnie to samo.
Tym razem skończyli chyba szybciej niż ostatnio, jednak niespecjalnie mu to przeszkadzało. Jego dłonie powędrowały wyżej, na jej plecy, a Fenrir objął ją nieco mocniej, gdy skończył. Szczerze mówiąc to alchemiczka skończyła nieco wcześniej niż on, jednak tej różnicy w "czasach" jakoś niespecjalnie dało się wyczuć, więc można byłoby uznać, że skończyli niemalże jednocześnie. Nie zawiodła go, bo w ogóle nie czuł się nie usatysfakcjonowany.
- Oczywiście, że się podobało - odpowiedział szeptem. Podejrzewał, że Sanaya i tak wiedziała jak smokołak odpowie na jej pytanie. Za to on nie musiał zadawać jej takich pytań, bo domyślił się, że odpowiedź byłaby twierdząca.
- To co dalej? Siedzimy i odpoczywamy tutaj, czy chcesz przenieść się do łóżka? - zapytał cicho. Następnie pocałował ją w szyję, w oczekiwaniu na odpowiedź.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości