Jezioro Sitrina ⇒ [Jezioro] Spotkanie.
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Carey siedziała przez dłuższą chwilę tuż nad brzegiem jeziora. Zastanawiała się nad tym co powinna zrobić, znała plan Derashiego, teraz zapewne miał jeszcze do dyspozycji młodego smoka, wybierał się do miasta, a ona... Stała się zupełnie bezsilna w tym momencie.
- No to się po prostu nie dzieje... - rzuciła pod nosem i wstała, po czym spojrzała na Smoka i Piekielnego. Westchnęła cicho i miała ochotę zwyczajnie odejść i nie mieszać się w ich sprawy. Przecież mogła zawsze udawać, że wcale ich nie spotkała... Problem tkwił w tym, że była aniołem, a anioły muszą dbać o dobro istot żywych, chroniąc je i ich dusze. Gdyby teraz odeszła, najlżejszą karą za takie zachowanie byłyby zżerające ją wyrzuty sumienia, a strach było pomyśleć, co zrobiłby z nią Najwyższy.
Jedynym wyjściem z tej sytuacji było wzięcie się w garść i działanie tak jak należy, przecież wcale nie była jakimś słabym aniołem. No chyba, że znajdowała się przy Derashim.
- Masz niezwykłego pecha, trafiać na mnie nad jeziorami, powinieneś unikać tych miejsc, żeby nie pakować się w kłopoty. - odezwała się ciepłym tonem do Piekielnego, podchodząc do nich powoli.
Careylissa spojrzała na Smoka i uśmiechnęła się do niego, w jej spojrzeniu dostrzec można było ogromną dozę troski, jak to u aniołów bywa.
- Nie ma potrzeby by mnie zabijać, w gruncie rzeczy nie poszłoby Ci tak łatwo. - powiedziała z przemiłym uśmiechem na twarzy. Właściwie wcale się nie bała, nawet nie miała zamiaru uczestniczyć w jakiejkolwiek walce.
- Jego duszę też masz zamiar sobie przywłaszczyć? - zapytała Derashiego, bo coś jej tutaj nie pasowało i zapewne Smok dał się wmanewrować w jakiś niecny plan Piekielnego, choć Carey wcale nie była lepsza.
- Nie rozumiem czemu zawsze trafiam na ciebie.. - rozłożyła bezradnie ręce, a cała sytuacja powoli zaczynała ją bawić. Mimo wszystko, musiała w końcu podjąć pewne kroki, odpuściła mu zbyt wiele razy, czym ryzykowała swoje życie i życie niewinnych istot, z drugiej strony, to wszystko było takie trudne... Ale przecież taka była rola Łowcy, zwabił ją w swoją pułapkę i teraz Carey ma kłopot, a Derashi świetną zabawę.
- Powinieneś uważać Smoku. - powiedziała spokojnym tonem, zerkając na niego, a potem patrzyła w oczy Łowcy, jej wzrok pozostał nieodgadniony.
- No to się po prostu nie dzieje... - rzuciła pod nosem i wstała, po czym spojrzała na Smoka i Piekielnego. Westchnęła cicho i miała ochotę zwyczajnie odejść i nie mieszać się w ich sprawy. Przecież mogła zawsze udawać, że wcale ich nie spotkała... Problem tkwił w tym, że była aniołem, a anioły muszą dbać o dobro istot żywych, chroniąc je i ich dusze. Gdyby teraz odeszła, najlżejszą karą za takie zachowanie byłyby zżerające ją wyrzuty sumienia, a strach było pomyśleć, co zrobiłby z nią Najwyższy.
Jedynym wyjściem z tej sytuacji było wzięcie się w garść i działanie tak jak należy, przecież wcale nie była jakimś słabym aniołem. No chyba, że znajdowała się przy Derashim.
- Masz niezwykłego pecha, trafiać na mnie nad jeziorami, powinieneś unikać tych miejsc, żeby nie pakować się w kłopoty. - odezwała się ciepłym tonem do Piekielnego, podchodząc do nich powoli.
Careylissa spojrzała na Smoka i uśmiechnęła się do niego, w jej spojrzeniu dostrzec można było ogromną dozę troski, jak to u aniołów bywa.
- Nie ma potrzeby by mnie zabijać, w gruncie rzeczy nie poszłoby Ci tak łatwo. - powiedziała z przemiłym uśmiechem na twarzy. Właściwie wcale się nie bała, nawet nie miała zamiaru uczestniczyć w jakiejkolwiek walce.
- Jego duszę też masz zamiar sobie przywłaszczyć? - zapytała Derashiego, bo coś jej tutaj nie pasowało i zapewne Smok dał się wmanewrować w jakiś niecny plan Piekielnego, choć Carey wcale nie była lepsza.
- Nie rozumiem czemu zawsze trafiam na ciebie.. - rozłożyła bezradnie ręce, a cała sytuacja powoli zaczynała ją bawić. Mimo wszystko, musiała w końcu podjąć pewne kroki, odpuściła mu zbyt wiele razy, czym ryzykowała swoje życie i życie niewinnych istot, z drugiej strony, to wszystko było takie trudne... Ale przecież taka była rola Łowcy, zwabił ją w swoją pułapkę i teraz Carey ma kłopot, a Derashi świetną zabawę.
- Powinieneś uważać Smoku. - powiedziała spokojnym tonem, zerkając na niego, a potem patrzyła w oczy Łowcy, jej wzrok pozostał nieodgadniony.
- Derashi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 101
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Łowca Dusz
- Profesje:
- Kontakt:
Wysłuchał dość skąpego tłumaczenia Darasmira. Skinął łbem i o to właśnie chodzi, mało informacji, mało konkretów. To była zawsze droga do zwycięstwa. Skinął głową na pytanie kompana, po czym spojrzał na Carey, która właśnie ochłonęła i ponownie do nich przyszła. Odwagi jej nie brak, czy głupoty? To nie jemu było sądzić, bo i Derashi nie postępował właściwie, bo tak jak smok zauważył, w normalnych okolicznościach wywiązałaby się walka...baa....i by się wywiązała dawno temu, gdyby nie jego podstępy, ale mniejsza o przeszłość. Na kolejne pytania Derasmira wzruszył barkami.
-Jak dla mnie nie ma sensu zabijać kogoś tak...urodziwego.
Oznajmił wymijająco, a w lazurowych, wręcz niebiańskich oczach diabła pojawiły się iskry pożądania i czegoś, co można by było nazwać wyzwania. Odwrócił się do dziewczyny i posłał jej jeden ze swoich ciepłych, acz nie sięgających oczu uśmiechu.
-Nie nazwałbym tego pechem, aniele....
Powiedział niskim, uwodzicielskim głosem.
-Raczej przeznaczeniem, mówiłem, że nie zapomnę i jeszcze się zobaczymy.
Odrzekł z rozbawieniem, ale na pytanie anielicy nie odpowiedział, nie było w jej interesie martwić się o smocze istnienie, oni mieli dość....ciekawy układ i póki los ich nie rozłączy, ta dwójka póki co zapowiadała się na dość dobrych kompanów. Poza tym, kto sprzeciwi się diabłu i smokowi? Choć ten drugi był jeszcze mało okrzesany i posiadał wybujałe ego, niezbyt adekwatne do umiejętności. Póki co, Derashi nie wykonał żadnego ruchu, obserwował, czekał. Na co? Na odpowiedni moment do działania.
-Jak dla mnie nie ma sensu zabijać kogoś tak...urodziwego.
Oznajmił wymijająco, a w lazurowych, wręcz niebiańskich oczach diabła pojawiły się iskry pożądania i czegoś, co można by było nazwać wyzwania. Odwrócił się do dziewczyny i posłał jej jeden ze swoich ciepłych, acz nie sięgających oczu uśmiechu.
-Nie nazwałbym tego pechem, aniele....
Powiedział niskim, uwodzicielskim głosem.
-Raczej przeznaczeniem, mówiłem, że nie zapomnę i jeszcze się zobaczymy.
Odrzekł z rozbawieniem, ale na pytanie anielicy nie odpowiedział, nie było w jej interesie martwić się o smocze istnienie, oni mieli dość....ciekawy układ i póki los ich nie rozłączy, ta dwójka póki co zapowiadała się na dość dobrych kompanów. Poza tym, kto sprzeciwi się diabłu i smokowi? Choć ten drugi był jeszcze mało okrzesany i posiadał wybujałe ego, niezbyt adekwatne do umiejętności. Póki co, Derashi nie wykonał żadnego ruchu, obserwował, czekał. Na co? Na odpowiedni moment do działania.
- Darasmir
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 130
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smok
- Profesje:
- Kontakt:
Ta sytuacja stawała się naprawdę coraz bardziej ciekawsza wraz z upływem kolejnych minut. Usłyszał uwagę na temat potencjalnych problemów z uśmierceniem Carey, zbywając ją rozbawionym parsknięciem. Jak niby wielki smok, nie mógł pokonać małej dziewki? W końcu smoki zjadają dziewice, a nie na odwrót. Wysłuchał słów swego mistrza i skinął łbem. Trudno nie będzie krwawej jatki, nie dzisiaj, a przynajmniej nie teraz. Najwyżej później gdy w końcu coś upoluje tak jak nakazał mu Derashi. Za to gdy usłyszał ostrzeżenie anielicy zrobił dość nieprzyjemną minę.
To że tam u was pełno jest zdrady, to nie znaczy że jest tak w reszcie świata -rzekł nieco rozzłoszczonym tonem. W końcu jako uczeń diabła, nie mógł nie wspierać sił Piekła i uważać je za coś lepszego od Nieba. Zaraz jednak się uspokoił ze świeżą głową ocenił tą sytuację i doszedł do pewnych wniosków. Te słowa i gesty... U smoków wyglądało to inaczej, lecz samiec nie był głupi i domyślił się co się dzieje. Odchrząknął i rzekł:
-Wiesz mistrzu, jeżeli chcesz zaciągnąć ją do łóżka to może powinieneś być bardziej bezpośredni? W kontaktach ze śmiertelnikami zwykle nie bawisz się zbyt długo w gierki, jeśli na czymś Ci zależy i wtedy to szybko zdobywasz! Albo możesz jej podarować ładny klejnot!
Samiec był bardzo z siebie dumny że mógł udzielić swemu mistrzowi rady. Nie wiedział że palnął coś nieprzyzwoitego i nie na miejscu. W końcu nigdy nie słyszał jak należy się zachowywać gdy rozmawia się z płcią przeciwną. Zwykle jego dążenie do celu prowadziło prostą ścieżką, bez żadnych gierek
To że tam u was pełno jest zdrady, to nie znaczy że jest tak w reszcie świata -rzekł nieco rozzłoszczonym tonem. W końcu jako uczeń diabła, nie mógł nie wspierać sił Piekła i uważać je za coś lepszego od Nieba. Zaraz jednak się uspokoił ze świeżą głową ocenił tą sytuację i doszedł do pewnych wniosków. Te słowa i gesty... U smoków wyglądało to inaczej, lecz samiec nie był głupi i domyślił się co się dzieje. Odchrząknął i rzekł:
-Wiesz mistrzu, jeżeli chcesz zaciągnąć ją do łóżka to może powinieneś być bardziej bezpośredni? W kontaktach ze śmiertelnikami zwykle nie bawisz się zbyt długo w gierki, jeśli na czymś Ci zależy i wtedy to szybko zdobywasz! Albo możesz jej podarować ładny klejnot!
Samiec był bardzo z siebie dumny że mógł udzielić swemu mistrzowi rady. Nie wiedział że palnął coś nieprzyzwoitego i nie na miejscu. W końcu nigdy nie słyszał jak należy się zachowywać gdy rozmawia się z płcią przeciwną. Zwykle jego dążenie do celu prowadziło prostą ścieżką, bez żadnych gierek
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Dziewczyna patrzyła to na Smoka, to na Piekielnego, zastanawiając się co jej tu nie gra. A może po prostu stała się zbyt podejrzliwa. Możliwe, że wcale chodziło o duszę Istoty i tylko właśnie Carey okazała się zbyt łatwowierną, żeby nie powiedzieć kochliwą. Pan doskonale wiedział, że taka jest, a mimo to jeszcze posiadała parę pięknych skrzydeł... Póki co nie spotkała jej tak straszna kara jak pozbawienie jej tego, co było dumą każdego Anioła.
Niebianka wlepiła swoje spojrzenie w Derashiego, który uznał, że nie ma sensu jej zabijać. Prawie parsknęła śmiechem, po tych słowach, uznając jak niezwykłą łaskę okazał jej Łowca. Niesamowite, jak bardzo był pewny siebie, a przecież wcale nie byłoby mu tak łatwo pozbyć się jej...
Kiedy spojrzał na nią, nawet nie odwróciła swojego spojrzenia, a jedynie odgarnęła dłonią włosy i uniosła wyżej głowę.
- Pytanie czyje to przeznaczenie. - uśmiechnęła się do niego miło, doskonale pamiętała to co jej powiedział, ba... Pamiętała doskonale to co działo się między nimi przy poprzednich spotkaniach.
- Niepotrzebnie się denerwujesz Smoku. - spojrzała na Stworzenie po tym, kiedy usłyszała jego lekkie zbulwersowanie. Uśmiechała się do niego przyjaźnie, bo poniekąd było jej go szkoda, ale może właśnie z jego powodu znalazła się właśnie tutaj? Jedno było pewne, musiała zostać i dopilnować, by żadne z nich nie zrobiło czegoś głupiego.
Kolejne słowa Pradawnego były ogromnym zaskoczeniem dla Anielicy, która oblała się dość solidnym rumieńcem, za co skarciła się w duchu. Bezpośredniość tej wypowiedzi była na tyle uderzająca, że przez moment Niebianka nawet nie spojrzała na Derashiego, choć była ciekawa jego reakcji na słowa swojego podopiecznego.
- W tym wypadku nawet klejnot nie pomoże. - powiedziała cicho, zerkając przy tym na Skrzydlatego, ale jak to bywa, nie tak to miało zabrzmieć. A to co naprawdę było w jej głowie, pozostało dla obu istot pewną tajemnicą.
- Nie macie nic przeciwko, żebym wybrała się z wami do miasta. Prawda? - zapytała niewinnie, chcąc zmienić ten niezręczny temat.
- Nie będę przeszkadzać... Aż tak. - tym razem odważyła się zerknąć na Derashiego.
Niebianka wlepiła swoje spojrzenie w Derashiego, który uznał, że nie ma sensu jej zabijać. Prawie parsknęła śmiechem, po tych słowach, uznając jak niezwykłą łaskę okazał jej Łowca. Niesamowite, jak bardzo był pewny siebie, a przecież wcale nie byłoby mu tak łatwo pozbyć się jej...
Kiedy spojrzał na nią, nawet nie odwróciła swojego spojrzenia, a jedynie odgarnęła dłonią włosy i uniosła wyżej głowę.
- Pytanie czyje to przeznaczenie. - uśmiechnęła się do niego miło, doskonale pamiętała to co jej powiedział, ba... Pamiętała doskonale to co działo się między nimi przy poprzednich spotkaniach.
- Niepotrzebnie się denerwujesz Smoku. - spojrzała na Stworzenie po tym, kiedy usłyszała jego lekkie zbulwersowanie. Uśmiechała się do niego przyjaźnie, bo poniekąd było jej go szkoda, ale może właśnie z jego powodu znalazła się właśnie tutaj? Jedno było pewne, musiała zostać i dopilnować, by żadne z nich nie zrobiło czegoś głupiego.
Kolejne słowa Pradawnego były ogromnym zaskoczeniem dla Anielicy, która oblała się dość solidnym rumieńcem, za co skarciła się w duchu. Bezpośredniość tej wypowiedzi była na tyle uderzająca, że przez moment Niebianka nawet nie spojrzała na Derashiego, choć była ciekawa jego reakcji na słowa swojego podopiecznego.
- W tym wypadku nawet klejnot nie pomoże. - powiedziała cicho, zerkając przy tym na Skrzydlatego, ale jak to bywa, nie tak to miało zabrzmieć. A to co naprawdę było w jej głowie, pozostało dla obu istot pewną tajemnicą.
- Nie macie nic przeciwko, żebym wybrała się z wami do miasta. Prawda? - zapytała niewinnie, chcąc zmienić ten niezręczny temat.
- Nie będę przeszkadzać... Aż tak. - tym razem odważyła się zerknąć na Derashiego.
- Derashi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 101
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Łowca Dusz
- Profesje:
- Kontakt:
Słysząc kolejne słowa Derasmira posłał mu dobitne spojrzenie mówiące "jeszcze słowo, a zamknę Ci jadaczkę na tak długi czas, że zdechniesz z głodu". Tak czy siak, smok mógł doskonale wyczytać jednak rozbawienie czające się w kącikach ust diabła. Czy chciał ją zaciągnąć do łóżka? Ba! I to jak, seks z taką istotą musiałby być, nieziemski. Łowca zaśmiał się w duchu na to stwierdzenie, bo w końcu nie byli ziemskimi stworzeniami, jednak nie pozwolił, by cokolwiek go rozproszyło. Reakcja Carey jeszcze bardziej go rozbawiła i tym razem uśmiech, choć był on jedynie krzywym uśmieszkiem satysfakcji, pojawił się na wargach chłopaka, który wręcz z iście piekielną satysfakcją zauważył rumieńce anielicy. Gdy jego wybranka w końcu przemówiła proponując wspólną podróż popukał się palcem wskazującym w skroń.
-Moja droga, twoje myśli są niczym otwarta księga...
Tymi słowami i gestem chciał jedynie pokazać, że mimo tak długiego czasu, Carey stała się nieostrożna i zapomniała o pewnych umiejętnościach Derashiego, które razem wzięte tworzyły tak niebezpiecznego drapieżnika, jakim był. Podszedł powolnym krokiem ponownie do białowłosej i objął ją w talii.
-Jeśli myślisz, że ten tu...
Wskazał ruchem głowy na smoka.
-Wejdzie ot tak po prostu do miasta...to niestety się mylisz. Mój przyjaciel, jakby to powiedzieć, nie chce i nie umie zamienić się w humanoidalną postać. Ot taki kapryśny smok.
Odpowiedział, po czym puścił oko do anielicy.
-Ale nie mam nic przeciwko, byś razem ze mną udała się do miasta, różne rzeczy w końcu mogą się tam przytrafić....ludziom.
Ostatnie słowa diabła zdecydowanie zawierały podtekst. Ludzie go nie obchodzili, przychodził po tych, co chciał, a potem odchodził z pęczkiem dusz. Aczkolwiek miał inne plany, odnośnie co poniektórych. Tak czy inaczej, Derashiemu było jak najbardziej na rękę propozycja, którą złożyła mu Careylissa, wręcz rzucała mu wyzwanie! I to jakie!
-Moja droga, twoje myśli są niczym otwarta księga...
Tymi słowami i gestem chciał jedynie pokazać, że mimo tak długiego czasu, Carey stała się nieostrożna i zapomniała o pewnych umiejętnościach Derashiego, które razem wzięte tworzyły tak niebezpiecznego drapieżnika, jakim był. Podszedł powolnym krokiem ponownie do białowłosej i objął ją w talii.
-Jeśli myślisz, że ten tu...
Wskazał ruchem głowy na smoka.
-Wejdzie ot tak po prostu do miasta...to niestety się mylisz. Mój przyjaciel, jakby to powiedzieć, nie chce i nie umie zamienić się w humanoidalną postać. Ot taki kapryśny smok.
Odpowiedział, po czym puścił oko do anielicy.
-Ale nie mam nic przeciwko, byś razem ze mną udała się do miasta, różne rzeczy w końcu mogą się tam przytrafić....ludziom.
Ostatnie słowa diabła zdecydowanie zawierały podtekst. Ludzie go nie obchodzili, przychodził po tych, co chciał, a potem odchodził z pęczkiem dusz. Aczkolwiek miał inne plany, odnośnie co poniektórych. Tak czy inaczej, Derashiemu było jak najbardziej na rękę propozycja, którą złożyła mu Careylissa, wręcz rzucała mu wyzwanie! I to jakie!
- Darasmir
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 130
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smok
- Profesje:
- Kontakt:
Widząc spojrzenie mistrza, Darasmir przewrócił wymownie ślepiami. Znowu coś źle? W końcu dał dobrą radę, a Anielica wbrew swoim słowom wcale nie wydawała się negatywnie nastawiona do Tego pomysłu. Samiec wytężył swój wzrok i spojrzał się prosto w oczy Carey. A smoki mają to do siebie, że ich rasa potrafi wyczytywać wzrokiem kłamstwo, iluzję i ułudę. Widząc że anielica nie mówi do końca prawdy, parsknął usatysfakcjonowany. Ha! czyli jednak zrobił dobrze udzielając rady diabłu. Słysząc jak diabeł i anielica rozmawiają o wspólnym wypadzie na miasto i nikłych szansach Darasmira na udział w nim, smok mruknął pod nosem:
-A po co ograniczać mi się do postaci w która ma jakieś szczątkowe zęby i nawet szponów nie posiada...
Nie podobało mu się że fakt jego przynależności do jednej z najstarszych i najpotężniejszych ras w tej krainie, dyskwalifikuje go z kontaktów z innymi istotami. Wszystko co chodziło na tylnych kończynach nie miało żadnych problemów... Po chwili smok przemyślał tą sprawę
-A może pogadamy z nimi na spokojnie? -zaproponował- Będę udawał niegroźnego! -rzekł uśmiechając się, pokazując rząd ostrych zębisk mogących przegryźć na pół krowę.
Wiedząc że to wciąż może być za mało dodał:
-Albo też możemy im zaproponować konkurs, żebyśmy mogli się zaznajomić! Na przykład że wypiję więcej wina niż pięćdziesięciu wybranych mężczyzn z miasta. Albo zaoferuję im jakąś przysługę w zamian za wstęp. Umiem robić wiele ciekawych rzeczy!
Na demonstrację swoich zdolności uniósł łeb w górę, otworzył pysk i zionął szerokim strumieniem ognia tak gorącego, że nawet w piekle by mogli się nim poparzyć. Następni tupnął łapą mrucząc coś pod nosem w smoczej mowie i ogień którym zionął uformował się w jedną kulę krążącą wokół niego, na wysokości pyska. Smok znów zaczął się popisywać... Po prostu nie mógł się powstrzymać przed osobą, która zaczęła go chwalić, a tego samiec nie doświadczył od dziesięcioleci. Po chwili jednak wrócił do tematu
-A jeżeli wszystko zawiedzie, to zagrożę że spalę im tę wiochę jeżeli mnie nie wpuszczą, a z ich ciał zrobię sobie szaszłyk -rzekł z wciąż tym samym uśmiechem, choć teraz z tymi słowami i nienaturalnym cieniem padającym od kuli wyglądał nieco bardziej makabrycznie. No i warto by wspomnieć, że rozmowa tak się przedłużała że zaczął zapadać zmierzch. Co jeszcze potęgowało efekt
-A po co ograniczać mi się do postaci w która ma jakieś szczątkowe zęby i nawet szponów nie posiada...
Nie podobało mu się że fakt jego przynależności do jednej z najstarszych i najpotężniejszych ras w tej krainie, dyskwalifikuje go z kontaktów z innymi istotami. Wszystko co chodziło na tylnych kończynach nie miało żadnych problemów... Po chwili smok przemyślał tą sprawę
-A może pogadamy z nimi na spokojnie? -zaproponował- Będę udawał niegroźnego! -rzekł uśmiechając się, pokazując rząd ostrych zębisk mogących przegryźć na pół krowę.
Wiedząc że to wciąż może być za mało dodał:
-Albo też możemy im zaproponować konkurs, żebyśmy mogli się zaznajomić! Na przykład że wypiję więcej wina niż pięćdziesięciu wybranych mężczyzn z miasta. Albo zaoferuję im jakąś przysługę w zamian za wstęp. Umiem robić wiele ciekawych rzeczy!
Na demonstrację swoich zdolności uniósł łeb w górę, otworzył pysk i zionął szerokim strumieniem ognia tak gorącego, że nawet w piekle by mogli się nim poparzyć. Następni tupnął łapą mrucząc coś pod nosem w smoczej mowie i ogień którym zionął uformował się w jedną kulę krążącą wokół niego, na wysokości pyska. Smok znów zaczął się popisywać... Po prostu nie mógł się powstrzymać przed osobą, która zaczęła go chwalić, a tego samiec nie doświadczył od dziesięcioleci. Po chwili jednak wrócił do tematu
-A jeżeli wszystko zawiedzie, to zagrożę że spalę im tę wiochę jeżeli mnie nie wpuszczą, a z ich ciał zrobię sobie szaszłyk -rzekł z wciąż tym samym uśmiechem, choć teraz z tymi słowami i nienaturalnym cieniem padającym od kuli wyglądał nieco bardziej makabrycznie. No i warto by wspomnieć, że rozmowa tak się przedłużała że zaczął zapadać zmierzch. Co jeszcze potęgowało efekt
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Anielica spoglądała na Derashiego, zastanawiając się jaka będzie jego reakcja na jej pomysł. Kiedy Piekielny przemówił, Carey zmarszczyła nieco brwi, bo ton tego co usłyszała i same słowa tej wypowiedzi sprawiły, że Skrzydlata poczuła się mocno ignorowana jeżeli chodzi o jej siłę i możliwości jakie posiada. Łowca podszedł do niej i objął ją w talii, a Carey lekko się spięła. Nie znosiła tego, że Derashi tak na nią działa, a wszystko dlatego, że byłaby zapewne pięknym, dosłownie i w przenośni, trofeum na jego liście zdobyczy.
- Zapominasz, że nie jestem byle kim i księga jest otwarta wtedy, kiedy tego chcę. - podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy.
- Doskonale pamiętasz też, że potrafię zblokować Twoje umiejętności. - uśmiechnęła się uroczo, wciąż na niego patrząc.
Careylissa spojrzała na Smoka, kiedy okazało się, że wcale nie potrafi przyjmować bardziej ludzkiej formy, co odrobinę ją zaskoczyło, chociaż z drugiej strony...
- Smok jest młody. - uśmiechnęła się cierpło do stworzenia i wyswobodziła lekko z objęć Derashiego.
- Zapewne wszystko przyjdzie z czasem, a przy tym jego siła znacznie wzrośnie. - zerknęła na Piekielnego, a potem znowu na Smoka, który miał też swoje pomysły na to, jak wejść do miasta.
- Zależy od miasta. - powiedziała miło. - Ale obawiam się, że w większości z nich, mieszkańcy nie będą skakać z radości, przeważnie boją się smoków, bo te nie występują często, a jeszcze inni korzystają z okazji by zdobyć trofeum. To może wydać Ci się zabawne, ale czasem są niezwykle skuteczni. - wyjaśniła odrobinę troskliwym tonem, bo jak to Anioł, nie chciała by coś złego przytrafiło się temu Pradawnemu Stworzeniu.
Kolejny pomysł Smoka, szczerze rozbawił Carey, która śmiała się wesoło widząc jego popisy.
- Jesteś naprawdę uroczym stworzeniem. - powiedziała szczerze, patrząc na niego z uśmiechem, a potem obserwując efekt jego starań.
- Ostatni pomysł zdecydowanie odpada. - pokręciła głowa, ale wciąż była uśmiechnięta. Przez moment zaczęła zastanawiać się nad czymś dość intensywnie i spojrzała w bok, przygryzając dolną wargę, rozważając pomysł, który narodził się w jej głowie. Potem znowu spojrzała na Smoka.
- Powiesz mi ile masz lat? - zapytała miłym i ciepłym tonem. Może kiedyś mogłaby pomóc temu stworzeniu? Uśmiechnęła się pod nosem, pozostawiając ten plan na inny czas.
- Zapominasz, że nie jestem byle kim i księga jest otwarta wtedy, kiedy tego chcę. - podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy.
- Doskonale pamiętasz też, że potrafię zblokować Twoje umiejętności. - uśmiechnęła się uroczo, wciąż na niego patrząc.
Careylissa spojrzała na Smoka, kiedy okazało się, że wcale nie potrafi przyjmować bardziej ludzkiej formy, co odrobinę ją zaskoczyło, chociaż z drugiej strony...
- Smok jest młody. - uśmiechnęła się cierpło do stworzenia i wyswobodziła lekko z objęć Derashiego.
- Zapewne wszystko przyjdzie z czasem, a przy tym jego siła znacznie wzrośnie. - zerknęła na Piekielnego, a potem znowu na Smoka, który miał też swoje pomysły na to, jak wejść do miasta.
- Zależy od miasta. - powiedziała miło. - Ale obawiam się, że w większości z nich, mieszkańcy nie będą skakać z radości, przeważnie boją się smoków, bo te nie występują często, a jeszcze inni korzystają z okazji by zdobyć trofeum. To może wydać Ci się zabawne, ale czasem są niezwykle skuteczni. - wyjaśniła odrobinę troskliwym tonem, bo jak to Anioł, nie chciała by coś złego przytrafiło się temu Pradawnemu Stworzeniu.
Kolejny pomysł Smoka, szczerze rozbawił Carey, która śmiała się wesoło widząc jego popisy.
- Jesteś naprawdę uroczym stworzeniem. - powiedziała szczerze, patrząc na niego z uśmiechem, a potem obserwując efekt jego starań.
- Ostatni pomysł zdecydowanie odpada. - pokręciła głowa, ale wciąż była uśmiechnięta. Przez moment zaczęła zastanawiać się nad czymś dość intensywnie i spojrzała w bok, przygryzając dolną wargę, rozważając pomysł, który narodził się w jej głowie. Potem znowu spojrzała na Smoka.
- Powiesz mi ile masz lat? - zapytała miłym i ciepłym tonem. Może kiedyś mogłaby pomóc temu stworzeniu? Uśmiechnęła się pod nosem, pozostawiając ten plan na inny czas.
- Derashi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 101
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Łowca Dusz
- Profesje:
- Kontakt:
Powiedział to dosadnie, no i tu właśnie był problem. Ale mniejsza o to, co już było, na przeszłość nie ma się w końcu wpływu, a szkoda...Jego ego poczuło się ukłute, gdy został tak w oczywisty sposób zignorowany, jednak zewnętrznie, stał, z założonymi rękoma, gdy anielica odeszła i uśmiechał się dość w oczywisty, kpiarski sposób, choć był to tak słaby uśmiech, że jedynie w jego oczach można by było zobaczyć złowrogie iskierki. Był rozbawiony całym tym zajściem, tym nietypowym spotkaniem dość potężnych istot. Nie, nie lekceważył anielicy, jednak póki był on i smok...niestety ale faktycznie była tu na przegranej pozycji i nic nie mogłaby zdziałać. Nawet pochwałami i czułymi słówkami, które smok przyjmował z lubością. Nawet anioł nie uczyni z bestii owieczki. Prawdziwa natura zawsze wychodzi na zewnątrz i nie ważne czy się gra przez pół wieku, czy przez pół tysiąclecia. Derashi zastanawiał się nad wprowadzeniem do miasta smoka. W zasadzie mógł zawsze nałożyć iluzję na swojego towarzysza i sprawić, że ludzie będą go postrzegać jako niczemu nie zagrażającego podróżnika. Jednak rozmiarów jego ciała nie zmieni, choćby bardzo chciał. A wiadomo, że wioski nie słyną z przestrzennych ulic, a już tym bardziej nie wprowadzi do pomieszczenia trzymetrowej bestii, bo i niby jak? Zastanawiając się też nad propozycjami Derasmira wywrócił ślepiami. Mordowanie nie leżało w jego naturze, nie był aż tak brutalny, jak Derasmir, choć spustoszenie, jakie siał diabeł było zdecydowanie większe, bo tyczyło się duszy, a nie ciała. Łowca lubował się w grze, w której nagrodą jest dusza. Ta gra sprawiała, że diabeł cieszył się swoją pracą. Lubił podchody, kuszenia, manipulację. Taki już był i natury się nie zmieni, tak więc z dość powątpiewaniem przyglądał się, jak anielica próbuje pochwałami i zbędną troską zmienić prawdziwą naturę bestii. Rozmyślania sprawiły, że oblicze diabła spowił cień, nie zmierzchu, jednak pewnej emocji. Z racji, że Carey nie interesowała się teraz nim, jedynie Derasmir mógł zauważyć zmianę w zachowaniu swojego mistrza i poprawnie zinterpretować emocję. Był głodny, głodny polowania, głodny gry, w której stawką jest czysta dusza. Cień jednak szybko zniknął, bo nie mógł odsłonić przyłbicy przed wrogiem, którym jest istota siejąca dobro. Diabeł gwizdnął, a Omen, który jakiś czas temu zniknął za drzewami zarżał i przykłusował do właściciela, nie omieszkając rzucić nieufnego spojrzenia na anielicę. To zwierzę było doskonałym kompanem, pojęcie dobra u niego zostało zaburzone i nie działały na niego "aury". Podczas, gdy smok i anielica zagłębili się ponownie w rozmowę, Derashi wskoczył zwinnym ruchem na grzbiet karego i złapał wodzę. Był gotów do drogi. Teraz jego oblicze nie wyrażało niczego. Czekał.
- Darasmir
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 130
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smok
- Profesje:
- Kontakt:
Młody? Żył już dłużej niż typowa, śmiertelna istota, taka jak człowiek! Choć licząc smoczą miarą, ten smok stał się dopiero co dojrzałym osobnikiem, to gdyby spotkał chętną samicę mógłby mieć z nią potomstwo już od dłuższego czasu. Po chwili namysłu, po tym jak usłyszał opinię anielicy na jego pomysły, które w jego mniemaniu były rewelacyjne, zebrał się i odpowiedział:
-Skoro wszystko zależy do miasta, a mieszkańcy nie przepadają za smokami, można ich uświadomić. Nie zamierzam im robić krzywdy. O ile nie będę miał powodu...
Tak. Smok zdecydowanie nie miał zamiaru napadać na wioski czy miasta, wbrew powszechnej opinii. Te wszystkie niemądre stereotypy wzięły się od kilku przygłupich osobników, najczęściej będących przedstawicielami gatunku smoków lodowych, które napadały na wioski i pożerały ludzi. Zdecydowana większość smoków była pokojowo nastawiona dopóki ich się nie sprowokowało. A wtedy stawały się bardzo nieprzyjemne.
Gdy usłyszał że któryś z mieszkańców wioski może go zabić, smok zaśmiał się cicho
-Naprawdę nie sądzę żeby znalazł się tam ktoś kto mógłby mnie chociaż zranić- rzekł Darasmir znowu się przechwalając. Jednak tym razem nie brzmiało to jak popisywanie się, lecz zwykłe stwierdzenie faktu.
Z kolei słysząc pochwałę, smok pogrążył się w samozadowolenie. Dopiero pytanie go o wiek wyrwało go pytanie o wiek.
-Zanim poznałem Derashiego miałem... Czterdzieści ludzkich lat. Podróżuje z nim trzydzieści pięć lat. A więc w sumie mam siedemdziesiąt pięć lat licząc ludzką miarą.
Jak widać smok był faktycznie młody, zwłaszcza że po tych ziemiach kroczyły smoki liczące kilka wieków, a nawet tysiącleci. Jednakże każdy gatunek smoka rozwija się inaczej. W przypadku Darasmira, wyglądało to tak, że wpierw w dość szybkim tempie zdobywał dojrzałość, cały czas rosnąć. Teraz już tylko powiększa swoje rozmiary do momentu gdy osiągnie pełną wielkość. Jak duży urośnie, tego nie wiadomo
-Skoro wszystko zależy do miasta, a mieszkańcy nie przepadają za smokami, można ich uświadomić. Nie zamierzam im robić krzywdy. O ile nie będę miał powodu...
Tak. Smok zdecydowanie nie miał zamiaru napadać na wioski czy miasta, wbrew powszechnej opinii. Te wszystkie niemądre stereotypy wzięły się od kilku przygłupich osobników, najczęściej będących przedstawicielami gatunku smoków lodowych, które napadały na wioski i pożerały ludzi. Zdecydowana większość smoków była pokojowo nastawiona dopóki ich się nie sprowokowało. A wtedy stawały się bardzo nieprzyjemne.
Gdy usłyszał że któryś z mieszkańców wioski może go zabić, smok zaśmiał się cicho
-Naprawdę nie sądzę żeby znalazł się tam ktoś kto mógłby mnie chociaż zranić- rzekł Darasmir znowu się przechwalając. Jednak tym razem nie brzmiało to jak popisywanie się, lecz zwykłe stwierdzenie faktu.
Z kolei słysząc pochwałę, smok pogrążył się w samozadowolenie. Dopiero pytanie go o wiek wyrwało go pytanie o wiek.
-Zanim poznałem Derashiego miałem... Czterdzieści ludzkich lat. Podróżuje z nim trzydzieści pięć lat. A więc w sumie mam siedemdziesiąt pięć lat licząc ludzką miarą.
Jak widać smok był faktycznie młody, zwłaszcza że po tych ziemiach kroczyły smoki liczące kilka wieków, a nawet tysiącleci. Jednakże każdy gatunek smoka rozwija się inaczej. W przypadku Darasmira, wyglądało to tak, że wpierw w dość szybkim tempie zdobywał dojrzałość, cały czas rosnąć. Teraz już tylko powiększa swoje rozmiary do momentu gdy osiągnie pełną wielkość. Jak duży urośnie, tego nie wiadomo
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Carey uśmiechnęła się wesoło do Smoka.
- W takim razie nie dziwi mnie fakt, że nie przyjmujesz jeszcze postaci bardziej hmm ludzkiej. - powiedziała spokojnym głosem.
- Dysponuję magią, którą mogłabym Ci nieco pomóc, ale najczęściej nie lubię ingerować w procesu, które powinny przebiegać naturalnie. - wyjaśniła jeszcze i trochę się zamyśliła.
Derashi najwyraźniej nie miał ochoty spędzać czasu na rozmowie i przywołał swojego rumaka, który bardzo nie tolerował obecności Niebianki. Carey spojrzała na jeźdźca i uśmiechnęła się do niego lekko.
- Co w takim razie chcesz zrobić? Smok raczej nie zostanie wpuszczony do miasta, a Twoja wizyta właśnie tam, z moim pojawieniem się straciła sens. - zaśmiała się cicho i podeszła do konia, lekko wyciągając do niego dłoń.
- Właściwie to oboje macie na mnie alergię. - spojrzała na Derashiego, a w jej oczach nie było niczego nieszczerego. Anielica odsunęła się od nich i zwróciła się do Darasmira.
- Ludzie są czasem silniejsi niż Ci się wydaje, a szczególnie jeśli mają do czynienia z czymś, co dla nich jest niezwykłe.A najczęściej wspiera ich ktoś, kto jest od nich silniejszy, a czerpie korzyści z tego, że właśnie oni działają na rozkaz. - wyjaśniła mu to, czego sama była kiedyś świadkiem.
- Twój .. Mistrz powinien Cię nauczyć, że czasem w małym ciele tkwi ogromna siła. - zaśmiała się przyjaźnie i zerknęła na Piekielnego, o dziwo jej spojrzenie było zaczepne, co nie było zbyt częstym widokiem jeśli chodzi o Careylissę.
- Więc jaki jest plan? - zapytała przyjaźnie.
- W takim razie nie dziwi mnie fakt, że nie przyjmujesz jeszcze postaci bardziej hmm ludzkiej. - powiedziała spokojnym głosem.
- Dysponuję magią, którą mogłabym Ci nieco pomóc, ale najczęściej nie lubię ingerować w procesu, które powinny przebiegać naturalnie. - wyjaśniła jeszcze i trochę się zamyśliła.
Derashi najwyraźniej nie miał ochoty spędzać czasu na rozmowie i przywołał swojego rumaka, który bardzo nie tolerował obecności Niebianki. Carey spojrzała na jeźdźca i uśmiechnęła się do niego lekko.
- Co w takim razie chcesz zrobić? Smok raczej nie zostanie wpuszczony do miasta, a Twoja wizyta właśnie tam, z moim pojawieniem się straciła sens. - zaśmiała się cicho i podeszła do konia, lekko wyciągając do niego dłoń.
- Właściwie to oboje macie na mnie alergię. - spojrzała na Derashiego, a w jej oczach nie było niczego nieszczerego. Anielica odsunęła się od nich i zwróciła się do Darasmira.
- Ludzie są czasem silniejsi niż Ci się wydaje, a szczególnie jeśli mają do czynienia z czymś, co dla nich jest niezwykłe.A najczęściej wspiera ich ktoś, kto jest od nich silniejszy, a czerpie korzyści z tego, że właśnie oni działają na rozkaz. - wyjaśniła mu to, czego sama była kiedyś świadkiem.
- Twój .. Mistrz powinien Cię nauczyć, że czasem w małym ciele tkwi ogromna siła. - zaśmiała się przyjaźnie i zerknęła na Piekielnego, o dziwo jej spojrzenie było zaczepne, co nie było zbyt częstym widokiem jeśli chodzi o Careylissę.
- Więc jaki jest plan? - zapytała przyjaźnie.
- Derashi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 101
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Łowca Dusz
- Profesje:
- Kontakt:
Wymiana zdań tej dwójki w ogóle nie interesowała Derashiego. Siedział w siodle, zastanawiając się nad kolejnymi celami. Jego pragnienie zdobywania dusz wręcz wyrywało się i o dziwo, nawet przy obecności anielicy nie czuł zagrożenia dla swojej pracy, ba...wręcz Carey dodawała temu wszystkiemu pikanterii. Gdy tylko anielica podeszła, wyciągając dłoń do Omena wiedziała, że zrobiła błąd. Konie były zazwyczaj łagodne, jednak nie ten kary diabeł. Koń wręcz z furią w ślepiach wysunął łeb, by ugryźć dłoń białowłosej, a gdy mu się to udało (bądź też nie) zarzucił łbem strosząc grzywę, doprawdy...rumak godny jeźdźca, który go dosiadał, jak to mówią ludzie "trafił swój na swego". Gdy zaś anielica rzuciła mu wyzywające według niego spojrzenie ściągnął wodze, a Omen ruszył z kopyta przed siebie. Po drodze łowca wygiął się, by ponownie chwycić Carey w pasie i porwać ją, zgarniając na siodło. Ruszył w kierunku wioski. Gdy zaś trzymał już na kolanach anielice, odwrócił się w kierunku smoka.
-Na co czekasz? Czas na zabawę!
Rzucił i pospieszył Omena, pełny galop...to było coś co sprawiało tej dwójce przyjemność. Czuli się wtedy odseparowani od świata i to był ich świat. No...pomijając pewną pasażerkę na gapę, której obecność nie była na rękę obojgu, jednak Derashi miał co do niej już pewne plany i póki co, po prostu jechał przed siebie. Pogrążony we własnych myślach. Na jego twarzy zaś nie malowała się żadna emocja, a jego lazurowe oczy przeczesywały teren przed nimi.
-Na co czekasz? Czas na zabawę!
Rzucił i pospieszył Omena, pełny galop...to było coś co sprawiało tej dwójce przyjemność. Czuli się wtedy odseparowani od świata i to był ich świat. No...pomijając pewną pasażerkę na gapę, której obecność nie była na rękę obojgu, jednak Derashi miał co do niej już pewne plany i póki co, po prostu jechał przed siebie. Pogrążony we własnych myślach. Na jego twarzy zaś nie malowała się żadna emocja, a jego lazurowe oczy przeczesywały teren przed nimi.
- Darasmir
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 130
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smok
- Profesje:
- Kontakt:
Słysząc słowa anielicy tylko przewrócił oczyma. Niby jak ma zostać zranionym przez chłopa z tępymi widłami. A jeżeli znajdzie się ktoś naprawdę potężny, to smok nie był sam. Miał za swego towarzysza diabła. Częścią ich wspólnej umowy jest zapewnianie sobie wsparcia, gdyby któreś z dwójki miało większe problemy w walce. Ale oboje są na tyle potężni że mimo upływu dziesięcioleci nigdy nie zdarzyła się taka sytuacja.
Darasmir, widząc odjeżdżającego konia ruszył za nim nieśpiesznym truchtem, dopiero po chwili rozkładając skrzydła i wzbijając się w powietrze. Żaden koń, nawet nie wiadomo jak prędki nie może przegonić smoka w locie! Do tego dochodzi odległość jakie każde z tych stworzeń mogło pokonywać mocno forsownym tempem. W locie zawsze można szybować, praktycznie nie wykonując ruchów, co jest niemożliwe gdy porusza się po ziemi. Smoka ciekawiło jak można żyć będąc przywiązanym do ziemi, przez brak posiadania skrzydeł. Takie życie wydawało mu się okrutnie nudne i ograniczone. Tempo podróżowania jest żałośnie powolne, a pokonywanie większych odległości wymaga użycia zwierząt, takich jak konie.
Omen jednakże, był niezwykle szybkim i wytrzymałym przedstawicielem swojego gatunku. Tak więc, po rozpoczęciu lotu samiec musiał przez dłuższy moment go gonić, jednocześnie wzbijając się w górę, wykorzystując prądy wznoszące, powstałe dzięki różnicy temperatur, między nagrzaną, blaskiem słonecznego dnia ziemią, a chłodnym, wieczornym powietrzem. Będąc już dwa sznury nad ziemią, zaczął obniżać tor ;lotu, nabierając jednocześnie prędkości. W końcu leciał tuż nad ziemią z dużą szybkości mijając konia i dwójkę jego pasażerów niczym strzała. Ha! Praktycznie żadne stworzenie nie posiada większej mobilności od smoków!
Darasmir, widząc odjeżdżającego konia ruszył za nim nieśpiesznym truchtem, dopiero po chwili rozkładając skrzydła i wzbijając się w powietrze. Żaden koń, nawet nie wiadomo jak prędki nie może przegonić smoka w locie! Do tego dochodzi odległość jakie każde z tych stworzeń mogło pokonywać mocno forsownym tempem. W locie zawsze można szybować, praktycznie nie wykonując ruchów, co jest niemożliwe gdy porusza się po ziemi. Smoka ciekawiło jak można żyć będąc przywiązanym do ziemi, przez brak posiadania skrzydeł. Takie życie wydawało mu się okrutnie nudne i ograniczone. Tempo podróżowania jest żałośnie powolne, a pokonywanie większych odległości wymaga użycia zwierząt, takich jak konie.
Omen jednakże, był niezwykle szybkim i wytrzymałym przedstawicielem swojego gatunku. Tak więc, po rozpoczęciu lotu samiec musiał przez dłuższy moment go gonić, jednocześnie wzbijając się w górę, wykorzystując prądy wznoszące, powstałe dzięki różnicy temperatur, między nagrzaną, blaskiem słonecznego dnia ziemią, a chłodnym, wieczornym powietrzem. Będąc już dwa sznury nad ziemią, zaczął obniżać tor ;lotu, nabierając jednocześnie prędkości. W końcu leciał tuż nad ziemią z dużą szybkości mijając konia i dwójkę jego pasażerów niczym strzała. Ha! Praktycznie żadne stworzenie nie posiada większej mobilności od smoków!
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Niedługo przyszło czekać jej na odpowiedź na zadane pytanie. Kiedy tak patrzyła na Smoka, który zupełnie nic sobie nie robił z jej ostrzeżeń, poczuła jedynie mocniejsze szarpnięcie i już siedziała w siodle trzymana przez Derashiego.
- Znowu to samo... - zerknęła na niego, choć zdawała się być nieco rozbawiona.
- Następnym razem powiedz, kiedy zamierzasz zrobić coś takiego. - spojrzała przed siebie, a Łowca pospieszył swojego rumaka. Ciekawe było to, że tym razem Omen nie zamierzał jej zrzucić, choć wcześniej prawie ją ugryzł. Może to dlatego, że jego właściciel siedział razem z Carey...
Blondynka spojrzała w górę i zobaczyła, że Smok również zerwał się do lotu i właśnie próbował ich dogonić. Carey zastanawiała się co tak naprawdę łączy Smoka i Łowcę, jak to Anioł, martwiła się nieco o skrzydlate stworzenie.
Wzrok dziewczyny powędrował do oczu Derashiego, który zdawał się być ostrożny, obserwując teren przed nimi. Anielica uśmiechnęła się lekko, bo mimo tego, że znajomość z nim była dla niej bardzo niebezpieczna, coś przyciągało ją do niego i na pewno nie było to spowodowane tym, że on tego chciał. Może o tym wiedział, a może nie...
Dziewczyna zdawała sobie sprawę z tego, że Pan ma ją na oku właśnie przez jej szczęście do wpadania na Piekielnych, doskonale wiedział też co dzieje się wewnątrz Niebianki. Dostała ostrzeżenie, ale czy była w stanie oprzeć się temu Piekielnemu? Jeśli chciała żyć, musiała to zrobić. Miała pewien plan, ale wykonanie go graniczyło z cudem, ale kto wie, może właśnie o to chodzi? Może taka jest jej misja?
- Pakujemy się w niesamowite tarapaty. - rzuciła do Łowcy, choć mógł tego nie usłyszeć.
Omen pędził tak jak życzył sobie jego właściciel, Carey nawet nie zwróciła uwagi na długość ich przejażdżki, pogrążona w swoich rozmyślaniach, nawet nie zastanawiała się nad tym, gdzie tak dokładniej jadą.
- Znowu to samo... - zerknęła na niego, choć zdawała się być nieco rozbawiona.
- Następnym razem powiedz, kiedy zamierzasz zrobić coś takiego. - spojrzała przed siebie, a Łowca pospieszył swojego rumaka. Ciekawe było to, że tym razem Omen nie zamierzał jej zrzucić, choć wcześniej prawie ją ugryzł. Może to dlatego, że jego właściciel siedział razem z Carey...
Blondynka spojrzała w górę i zobaczyła, że Smok również zerwał się do lotu i właśnie próbował ich dogonić. Carey zastanawiała się co tak naprawdę łączy Smoka i Łowcę, jak to Anioł, martwiła się nieco o skrzydlate stworzenie.
Wzrok dziewczyny powędrował do oczu Derashiego, który zdawał się być ostrożny, obserwując teren przed nimi. Anielica uśmiechnęła się lekko, bo mimo tego, że znajomość z nim była dla niej bardzo niebezpieczna, coś przyciągało ją do niego i na pewno nie było to spowodowane tym, że on tego chciał. Może o tym wiedział, a może nie...
Dziewczyna zdawała sobie sprawę z tego, że Pan ma ją na oku właśnie przez jej szczęście do wpadania na Piekielnych, doskonale wiedział też co dzieje się wewnątrz Niebianki. Dostała ostrzeżenie, ale czy była w stanie oprzeć się temu Piekielnemu? Jeśli chciała żyć, musiała to zrobić. Miała pewien plan, ale wykonanie go graniczyło z cudem, ale kto wie, może właśnie o to chodzi? Może taka jest jej misja?
- Pakujemy się w niesamowite tarapaty. - rzuciła do Łowcy, choć mógł tego nie usłyszeć.
Omen pędził tak jak życzył sobie jego właściciel, Carey nawet nie zwróciła uwagi na długość ich przejażdżki, pogrążona w swoich rozmyślaniach, nawet nie zastanawiała się nad tym, gdzie tak dokładniej jadą.
- Derashi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 101
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Łowca Dusz
- Profesje:
- Kontakt:
Gdy dziewczyna, nie, anielica usiadła już wygodniej, Derashi wciąż nie wykonał żadnego ruchu, jak poprzednio. Gdyby w zasadzie nie gnała go teraz żądza odbierania dusz, z pewnością puściłby wodze i nieco poflirtował z dziewczyną. Jednak jego myśli zaprzątały bardziej makabryczne obrazy, niż uwiedzenie anioła. Gdy usłyszał, że smok rozprostowuje skrzydła i wzbija się w powietrze wiedział już, że teraz to on poprowadzi. Z lotu ptaka nie było możliwości się zgubić, a wtem...przeleciał obok nich niczym wystrzelony z procy. W tym momencie podmuch powietrza potargał zarówno grzywę Omena, jak i włosy dwójki ludzi siedzących na grzbiecie konia. Cóż...najwyraźniej wraz z tym podmuchem uleciały ostatnie myśli diabła, gdyż uśmiechnął się pod nosem i naprężył uda, ściskając mocniej boki karego i pochylając się znacznie. I znów przyspieszyli, trzeba było przyznać, że Omen był faktycznie szybkim i wytrzymałym zwierzęciem. Jednak niedługo zapadnie taki mrok, że będą zmuszeni do kolejnego postoju. Co zaś do anielicy, mogła czuć na sobie ciężar ciała Derashiego, gdyż jego pierś napierała na jej plecy, jednak nie było to przytłaczające, a po prostu zapewne niezbyt komfortowe dla kogoś, kto nie szuka kontaktu fizycznego. Sam Łowca zaś wręcz upajał się tą póki co skąpą cielesnością.
-A oto pełny galop Omena...
Zaśmiał się dość dźwięcznym i niskim głosem, który o dziwo był szczery! No proszę, a jednak ta istota potrafiła czerpać z czegoś przyjemność. Same słowa były nieważne, po prostu wyczuwał sytuację, badał jej ciało, jej umysł....a właściwie stan. W końcu praktycznie byli sami.
-A oto pełny galop Omena...
Zaśmiał się dość dźwięcznym i niskim głosem, który o dziwo był szczery! No proszę, a jednak ta istota potrafiła czerpać z czegoś przyjemność. Same słowa były nieważne, po prostu wyczuwał sytuację, badał jej ciało, jej umysł....a właściwie stan. W końcu praktycznie byli sami.
- Darasmir
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 130
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smok
- Profesje:
- Kontakt:
Ha! Derashi doskonale wiedział że noc to żywioł Darasmira. Teraz samiec nie widział tak jak każda inna istota. Jego ślepia przestawiały się z normalnego postrzegania świata na świat czerwieni i błękitów. Każde źródło ciepła było dla niego widoczne, tak samo zimniejsze miejsca. Resztę świata mógł postrzegać w konturach, lecz nie widział już ich kolorów. Mógł też widzieć świat w normalny sposób, lecz wtedy widział nie lepiej niż typowy człowiek. W zasadzie samiec używał tej możliwości tylko podczas obserwacji gwiazd.
Jednak teraz Omen przyśpieszył. Smok zamiast się tym stresować, zaczął po prostu mocniej machać skrzydłami, tak by ich prędkość była równa. Darasmir ciągle wyprzedzał Omena, więc nie musiał za bardzo przyśpieszać. Mógł tak lecieć godzinami, choć w tym tempie, po tym czasie, będzie bardzo zmęczony. Szybując na wysokich wysokościach mógł lecieć nawet trzy dni zanim pragnienie i ból w mięśniach ściągnie go na ziemię. Teraz jednak prowadził szybki bieg wytrzymałościowy i w gęstym, dolnym powietrzu nie mógł utrzymać tempa przez tak długi czas.
Po chwili jednak samiec dostrzegł coś co wytrąciło go z zamyślenia w które popadł ścigając się z koniem. Jakieś pięć sążni dostrzegł plamę ciepła wielkości bizona. I faktycznie był to bizon! Darasmir wystrzelił przed siebie jak strzała osiągając swą pełną prędkość. Po chwili ciemna sylwetka smoka zniknęła z oczu jeźdźców. Samiec w tym czasie wzbił się wyżej w powietrze i płytko zanurkował w jego kierunku. Leciał niemalże bezgłośnie, tylko dało się słyszeć cichy szum błony lotnej na jego skrzydłach. Bizon prawdopodobnie nie usłyszał nic. Smok tuż przed nim wyhamował do prędkości bezpiecznej do tego co zamierzał zrobić. Darasmir wleciał na zwierze od jego prawego bok łapiąc go kłami za szyję, a przednimi łapami wpijając się w jego pysk, krusząc czaszkę siłą uderzenia i w bark niszcząc staw. Bizon się przewrócił, a smok rozerwał mu krtań i tętnicę zębiskami, a zwierze szybko się wykrwawiło. Szybka, choć brutalna śmierć. Derashi i Carey zbliżyli się akurat w momencie gdy Darasmir stał nad martwym zwierzęciem, będąc cały uwalany we krwi od łba do łap.
-Hej! -krzyknął głośno do nadjeżdżających- Rozbijmy tu obóz. Coś dla was upolowałem!
Faktycznie, było na tyle ciemno że Omen mógł w każdej chwili nadepnąć na jakiś kamień i zwichnąć nogę. Poza tym trzeba się wyspać, a skoro samiec już coś upolował, to odpuści sobie nocne łowy.
Jednak teraz Omen przyśpieszył. Smok zamiast się tym stresować, zaczął po prostu mocniej machać skrzydłami, tak by ich prędkość była równa. Darasmir ciągle wyprzedzał Omena, więc nie musiał za bardzo przyśpieszać. Mógł tak lecieć godzinami, choć w tym tempie, po tym czasie, będzie bardzo zmęczony. Szybując na wysokich wysokościach mógł lecieć nawet trzy dni zanim pragnienie i ból w mięśniach ściągnie go na ziemię. Teraz jednak prowadził szybki bieg wytrzymałościowy i w gęstym, dolnym powietrzu nie mógł utrzymać tempa przez tak długi czas.
Po chwili jednak samiec dostrzegł coś co wytrąciło go z zamyślenia w które popadł ścigając się z koniem. Jakieś pięć sążni dostrzegł plamę ciepła wielkości bizona. I faktycznie był to bizon! Darasmir wystrzelił przed siebie jak strzała osiągając swą pełną prędkość. Po chwili ciemna sylwetka smoka zniknęła z oczu jeźdźców. Samiec w tym czasie wzbił się wyżej w powietrze i płytko zanurkował w jego kierunku. Leciał niemalże bezgłośnie, tylko dało się słyszeć cichy szum błony lotnej na jego skrzydłach. Bizon prawdopodobnie nie usłyszał nic. Smok tuż przed nim wyhamował do prędkości bezpiecznej do tego co zamierzał zrobić. Darasmir wleciał na zwierze od jego prawego bok łapiąc go kłami za szyję, a przednimi łapami wpijając się w jego pysk, krusząc czaszkę siłą uderzenia i w bark niszcząc staw. Bizon się przewrócił, a smok rozerwał mu krtań i tętnicę zębiskami, a zwierze szybko się wykrwawiło. Szybka, choć brutalna śmierć. Derashi i Carey zbliżyli się akurat w momencie gdy Darasmir stał nad martwym zwierzęciem, będąc cały uwalany we krwi od łba do łap.
-Hej! -krzyknął głośno do nadjeżdżających- Rozbijmy tu obóz. Coś dla was upolowałem!
Faktycznie, było na tyle ciemno że Omen mógł w każdej chwili nadepnąć na jakiś kamień i zwichnąć nogę. Poza tym trzeba się wyspać, a skoro samiec już coś upolował, to odpuści sobie nocne łowy.
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Anielica nie pamiętała już kiedy ostatni raz jeździła konno. Zapomniała nawet jakie to przyjemne uczucie kiedy zwierzę tak mknie przed siebie i niesie swojego jeźdźca. Uśmiechnęła się zadowolona i zamknęła na moment oczy, bo Omen naprawdę był świetnym wierzchowcem, szkoda tylko, że tak bardzo jej nie znosił. Wtedy usłyszała głos Derashiego, który był bardzo blisko niej, a co wcale nie było czymś co przeszkadzało Skrzydlatej... niestety. Słowa Łowcy, a potem jego szczery śmiech, który był niezwykle przyjemny, choć zapewne sam Piekielny nie zdawał sobie z tego sprawy, sprawiły, że dziewczyna sama roześmiała się wesoło, ciesząc się tak miłą chwilą.
Carey otworzyła oczy i z uśmiechem patrzyła przed siebie, kątem oka dostrzegła Smoka, który nagle zniknął gdzieś, co było trochę zaskakujące. Przez moment rozglądała się i próbowała go dostrzec, ale na darmo.
Wkrótce Anielica poznała odpowiedź na to, gdzie podział się ich skrzydlaty towarzysz.
- Komitet powitalny? - zaśmiała się, choć było jej szkoda martwego zwierzęcia. Mimo to Smok miał rację, do miasta było daleko, a zapadł już zmrok, co nie służyło podróży. Nadszedł czas by odpocząć, a może i wpłynąć jakoś na zmianę planów Łowcy?
Zanim jeszcze zatrzymali się by zejść z konia, Carey postanowiła tak.. tak odrobinkę uwolnić nieco magii niebiańskiej, którą skierowała na Derashiego. Odrobina mocy, by sprawdzić jak reaguje na coś takiego... Zapewne mocno ryzykowała, bo przecież mógł zrobić jej krzywdę, ale nie sądziła, by był zdolny do czegoś takiego. Anielica skupiła się nieco by wszystko poszło tak jak chciała, choć spotkała się już z wieloma reakcjami na jej magię... Do tego z Derashim nie widziała się już od bardzo długiego czasu, ale ... Co szkodziło spróbować?
Cały plan i tak był przygotowany, jednak trzeba było odpowiedniego momentu, a przede wszystkim musiał minąć jakiś czas by zacząć działać.
Mimo wszystko Carey nie miała złych zamiarów wobec Łowcy, choć był on jej naturalnym wrogiem...
Carey otworzyła oczy i z uśmiechem patrzyła przed siebie, kątem oka dostrzegła Smoka, który nagle zniknął gdzieś, co było trochę zaskakujące. Przez moment rozglądała się i próbowała go dostrzec, ale na darmo.
Wkrótce Anielica poznała odpowiedź na to, gdzie podział się ich skrzydlaty towarzysz.
- Komitet powitalny? - zaśmiała się, choć było jej szkoda martwego zwierzęcia. Mimo to Smok miał rację, do miasta było daleko, a zapadł już zmrok, co nie służyło podróży. Nadszedł czas by odpocząć, a może i wpłynąć jakoś na zmianę planów Łowcy?
Zanim jeszcze zatrzymali się by zejść z konia, Carey postanowiła tak.. tak odrobinkę uwolnić nieco magii niebiańskiej, którą skierowała na Derashiego. Odrobina mocy, by sprawdzić jak reaguje na coś takiego... Zapewne mocno ryzykowała, bo przecież mógł zrobić jej krzywdę, ale nie sądziła, by był zdolny do czegoś takiego. Anielica skupiła się nieco by wszystko poszło tak jak chciała, choć spotkała się już z wieloma reakcjami na jej magię... Do tego z Derashim nie widziała się już od bardzo długiego czasu, ale ... Co szkodziło spróbować?
Cały plan i tak był przygotowany, jednak trzeba było odpowiedniego momentu, a przede wszystkim musiał minąć jakiś czas by zacząć działać.
Mimo wszystko Carey nie miała złych zamiarów wobec Łowcy, choć był on jej naturalnym wrogiem...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość