Szepczący LasSpotkanie i co tam dusza zapragnie

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Akkatosh
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Akkatosh »

Spojrzał po ich twarzach lekko uśmiechnięty, i zadowolony z nowego towarzystwa. Nie wtrącał się w osobiste sprawy między Dalayią a Phelanem gdyż nie chciał sobie robić w jednym z nich nieprzyjaciela.
Przyglądał się z zaciekawieniem temu co robił elf przy swojej torbie a następnie szeroko się uśmiechnął kiedy zobaczył małego koteczka wyskakującego z bagażu.
- Śliczny zwierzak - Mruknął Akkatosh, i z lekkim zainteresowaniem przyglądał się toalecie kotka kiedy nieznajoma kobieta wkroczyła na polanę. Dopiero kiedy kobieta się odezwała, bezpośrednio do jego towarzyszy, zrozumiał ,że znają się już z wcześniejszych czasów. Posłał kobiecie ciepły uśmiech, widząc ,że jest roztargniona, w celu podbudowania jej ducha. Następnie skupił się na elfie, kiedy ten zwrócił się do niego i Dalayi.
Kiedy skończył odpowiedział Phelanowi:
- Przeważnie, tacy jak my, zmiennokształtni nie obnoszą się z tym na wszystkie strony. Uznajemy to za coś normalnego. Czujemy się tak, jakby to człowiek ogłaszał wszem i wobec ,że jest człowiekiem. Nic w tym dziwnego.

Wysłuchał drugiej części przemowy, tym razem skierowanej w większości do Dalayi. Kiedy skończył, Akkatosh odpowiedział tymi słowami:
- Podoba mi się twój tok myślenia. Trochę świeżego mięsa, a może jakaś potrawka, nigdy nie zaszkodzi. Znam się na gotowaniu, więc jeśli razem z Dalayą znajdziemy coś zdatnego do spożycia, możesz być pewien że po powrocie do nas się nie zawiedziesz. Czyli ogólnie, mogę powiedzieć iż się zgadzam. - Odwrócił lekko głowę, po czym spojrzał z ukosa na smokołaczkę - A ty?
Ostatnio edytowane przez Nimmeril 11 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Powód: Zdrobnienia w niektórych miejscach w ogóle nie pasują i zmieniają sens zdania.
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

- Dobrze, racja, gdzie ja mam głowę. - Dalaya zaśmiała się, po chwili śmigała po niebie w swojej smoczej skórze. - Wrócę za chwilę. - krzyknęła i zanurkowała w głębi lasu. Po niedługim czasie wróciła do miejsca spoczynku z dużym jeleniem w pysku, który położyła na ziemi. - Kto jest głodny, niech się częstuje, ja coś już zjadłam w czasie polowania. - położyła się na trawie i zamknęła oczy. - W końcu chwila odpoczynku. - szepnęła i zasnęła. Obudziła się około północy. "Znów to samo." Jej źrenice były powiększone, a oddech przyspieszony. Wstała i ruszyła w stronę lasu, nie oddaliła się zbytnio, kiedy ktoś ją zaatakował od tyłu. Krzyknęła i upadła na ziemię. Była jeszcze przytomna, szybko obróciła się. Ciemna sylwetka mierzyła ją z łuku.
- Miło cię widzieć. - znów usłyszała jeden ze znajomych głosów
Awatar użytkownika
Phelan
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Phelan »

        Phelan słysząc jak Dalayia się śmieje pomyślał, że nigdy nie zrozumie kobiet. Widząc, że smokołaczka porzuciła swoją ludzką formę i poleciała na łowy, elf rzekł do Akkatosha:
- To ja się udam na mały zwiad, z posiłkiem na mnie nie czekajcie. Znajdę sobie coś lesie, a zresztą nie jadam mięsa. Dobrze zaopiekuj się naszą nową towarzyszką- tu uśmiechnął się do kobiety.- Wrócę pod wieczór, dzisiaj już nigdzie raczej nie wyruszamy, więc rozbijcie tu mały obóz. Chyba sobie we dwoje poradzicie, jeżeli nie to zaraz powinna wrócić Dal. Na pewno wam pomoże.

Niebieskowłosy zdjął kołczan wraz z łukiem, następnie rozpiął broszę płaszczu. Ten spadł na ziemie a młodzian ponownie założył kołczan i łuk a na to wszystko zarzucił płaszcz i spiął srebrną broszą. Wiedział, że to wszystko śmieszne wyglądało, ale był to dodatkowy środek ochrony przed wykryciem z daleka. Zielony płaszcz świetnie maskował wojownika wśród różnego rodzaju krzaków czy koronach drzew i czynił postać niewidoczną z większej odległości. Bohater zaczesał włosy tak, ażeby nie wystawały spod kaptura, zawołał w mowie zwierząt Innisa i razem z pupilem ruszył w stronę drzew. Kotek szedł wesoło obok swego pana co rusz obcierając się o jego łydki. Po chwili młodzian zagłębił się w lesie, było tam mniej słonecznie niż na polance. Powodem tego były gęsto rosnące drzewa o wielkich rozłożystych koronach. Elf czuł jeszcze trudy walki i użycia magii, nie miał siły na przeczesywanie terenu na piechotę. Za to wpadł na inny pomysł, usiadł pod jednym z drzew. Kotek ciekawie patrząc ciekawie na to, co robi jego pan, a ten wsłuchiwał się w rytm życia lasu.

         Phelan wszedł w stan medytacji i wyłapywał tylko dźwięki z otoczenia, a dzięki dobremu słuchowi słyszał naprawdę dużo. Ptaki śpiewały wychwalając naturę, wiewiórki pokrzykiwały goniąc za sobą po gałęziach, a gdzieś w oddali było słychać smutne wycie wilków. Zwierzęta zawsze informowały się o niebezpieczeństwie, a takie stanowili właśnie rozbójnicy. Właśnie takiej informacji szukał Phelan, medytował jeszcze tak przez ponad godzinę, ale niczego nie usłyszał. Szermierz postanowił, więc, że poszuka sobie czegoś do jedzenia, sam poszedł szukać jakiś owoców leśnych a Innisowi kazał iść zapolować. Po rozmowie z pupilem niebieskowłosy przez godzinę chodził po lesie w poszukiwaniu pożywienia. Co prawda ten czas mógł być o wiele krótszy, ale bohater zawsze brał tylko nie wielką garść owoców. Resztę zostawiał dla zwierząt, tak był nauczony od dziecka. W czasie wędrówki przez las długouchy natknął się na starą, opuszczoną już chatę. Należała ona najprawdopodobniej kiedyś do jakiegoś łowcy lub drwala, a może do zielarza. W środku nie było za dużo mebli, a w zasadzie tylko dwa. Były to krzesło i łóżko, na ziemi leżały porozrzucane papiery a w powietrzu wisiał ciężki zapach kurzu. Zresztą zakurzone było wszystko w mieszkaniu, to też wojak ruszył ku polanie, gdzie czekali jego kompani. W czasie drogi dołączył do niego Innis i oboje dotarli do obozu.
        Towarzysze przygotowali już miejsce na ognisko, Dalayia w smoczej formie już spała. Akkatosha i drugiej kobiety elf nie widział. Czując zmęczenie po wędrówce i całych tych atrakcjach dnia rozłożył zdjął płaszcz i położył się spać. Obudził się już, gdy gwiazdy świeciły na niebie, widząc, że smokołak trzyma wartę przy ognisku, zmienił kompana i kazał mu iść spać. Sam zaś przysiadł przy ogniu, wyjął szkicownik i zaczął rysować wszystko dookoła. Najciężej było naszkicować śpiących towarzyszy, szczególnie Dalayię w ludzkiej postaci. Musiała się przemienić, podczas gdy spałem - pomyślał elf. Kobieta nie spała dobrze, najprawdopodobniej dręczyły ją koszmary. Kręciła się na ziemi, miała nierówny oddech, mówiła coś przez sen, lecz Phelan nie mógł jej zrozumieć. Już miał podejść do niej i ją obudzić, gdy ta obudziła się. Jej źrenice były rozszerzone i bił od niej jednocześnie strach i gniew. Zerwała się i poszła w stronę lasu, długouchy nie zastanawiając się długo wziął miecz oraz tarczę i podążył za zmiennokształtną. Co ja robię? – spytał się sam w siebie w duchu – Jeżeli ona zobaczy, że ją szpieguję to przestanie mi ufać, dziś już o mało nie skoczyliśmy sobie do gardeł. Jeżeli jednak coś się stanie, to będzie moja wina, bo pozwoliłem jej iść samej do lasu. - szermierz pomimo mieszanych uczuć szedł za smokołaczką. Po chwili usłyszał jej krzyk, zaczął biec, usłyszał głos jakiegoś mężczyzny. Nie baczył już czy wpadnie w zasadzkę, liczyła się pomoc kobiecie. Wyskoczył z krzaków, zasłaniając prawy bok tarczą i staranował napastnika. Ten poleciał na plecy, głucho uderzając o twardą ziemię. Phel wycelował ostrze miecza w pierś zbója i popatrzył na leżącą na ziemi i spytał:
- Nic ci nie jest Dal? – widząc, że towarzyszka podnosi się z ziemi odezwał się do draba – Też cię miło widzieć, nawet nie wiesz jak się cieszę z naszego spotkania. Na pewno musicie nadrobić z Dalayią ten czas, w którym się nie widzieliście.
Awatar użytkownika
Akkatosh
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Akkatosh »

Odprowadził wzrokiem lecącą Dal, po czym spojrzał na Phelan'a który zwrócił się do niego. Wysłuchał co ten ma do powiedzenia po czym skinął głową, oraz uśmiechnął się i odpowiedział:
- Nie martw się, na pewno sobie poradzimy.
Następnie młodzian, zabrał się za przygotowanie maskowania. Było średnio dobre, jednak Akkatosh stwierdził ,że nie zna się na takich sprawach, więc pewnie się myli. Jednak widząc błąd towarzysza, odważył się zauważyć:
- Ukrycie łuku wraz z kołczanem, było roztropnym podejściem. Jednak srebrna brosza, też odbija słoneczne światło, oraz jest dobrze widoczna. Na twoim miejscu bym ją zasłonił.
Nie zauważył czy elf dokonał poprawki, czy też zignorował uwagę, gdyż ten tylko skinął głową i ruszył w kierunku drzew.

Gdy ciemna postać zniknęła Akkatosh westchnął, roztarł ręce po czym uśmiechnął się z znużeniem do stojącej obok kobiety.
- Wygląda na to ,że musimy przygotować jakoś obóz... Jeśli możesz zebrać jakieś suche gałęzie, i tym podobne, byłbym bardzo wdzięczny. Powinny tu gdzieś w okolicy leżeć, tak na skraju lasu.
- Tak, tak... pomogę, nie mam nic przeciwko - Powiedział szybko kobieta, po czym jej twarz rozjaśnił niepewny uśmiech - Jakieś zajęci, powinno mi pomóc...
- Tak, zdecydowanie pomorze - Odparłem z lekkim uśmiechem po czym skinąłem jej głową w kierunku drzew, z lekkim rozbawieniem gdyż kobieta przez chwilę stała, i cieszyła się z otrzymanego zajęcia. Sam Akkatosh wyjął z sakiew przyczepionych do jego konia, hubkę i krzesiwo. Po drodze zabrał jakiś kamień i na nim położył, dwa przedmioty pomocne przy rozpalaniu ognisk. W następnej kolejności, zebrał więcej kamieni i utworzył z nich okrąg. W tym czasie koło przyszłego ogniska, miarowo rosła kupka drewna. Kiedy stwierdził ,że miejsce pod ognisko jest już gotowe, na horyzoncie, las jakby wypluł, mały punkt, który zakołował, po czym zaczął zmierzać idealnie w stronę polanki, gdzie znajdował się Akkatosh. Już po chwili, zorientował się ,że to smokołaczka wraca z polowania. Uspokoił kobietę która, akurat stała obok niego i przerażona wypuściła z rąk drewno. Położył jej rękę na ramieniu i powiedział, że to leci Dal, więc nie musi się niczym przejmować. Dal zgrabnie wylądowała, po czym ułożyła w pobliżu kamiennego kręgu, sporego jelenia. Kiedy położyła się na trawie, Akkatosh już otworzył usta by poprosić ją o pomoc, jednak w tamtym momencie usłyszał ciszy świst powietrza. Domyślił się ,że natychmiast zasnęła. Darował sobie budzenie jej...."Niech sobie odpocznie... zajmiemy się wszystkim..." pomyślał smokołak. Następnie ułożył w kamiennym kręgu trochę drewna które miały być początkiem płomienia. Z jednego patyka skrzesał korę, po czym innym patykiem lekko przewiercił. Kiedy uzyskał odrobinę suchych trocin, hubką i krzesiwem, skrzesał iskrę, po czym przeniósł tlące się drewno po stos w kręgu. Patyki złapały się po czym płomyk radośnie skakał, z gałązki na gałązkę. Akkatosh dodał do ognia, po czym uśmiechnął się radośnie. Zbliżał się wieczór, więc ogień będzie radosną wiadomością dla powracającego Phelana. Kiedy upewnił się ,że dołożył tyle, by ogień nie zgasł przez dłuższy czas oraz zabezpieczył go odpowiednio odezwał się go towarzyszącej mu kobiety.
- Postaraj się nie obudzić naszej łowczej smoczycy, a ja zajmę się obiadem.
Po tych słowach ruszył do swego konia, zabrał z jego bagażu garnek oraz trochę przypraw, które zdobył w drodze. Kiedy odwrócił się od konia, coś kazało mu stanąć i się zastanowić. Zrozumiał wtedy swój wielki błąd. Nie rozsiodłał konia. Szybko się tym zajął, zdejmując swemu koniu ciężar po czym ułożył swe rzeczy koło ognia. Następnie przygotował polową kuchenkę składającą się z patyków, i jednego garnka. Zajął się jeleniem, wybierając z martwego ciała, najlepsze kawałki mięsa. Z swoich juków wybrał manierkę i nalał wody do garnka. Znów pacnął się w głowę, oraz powiedział zażenowany.
- Zapomniałem o roślinach... Jak mam niby zrobić dobrą potrawkę bez roślin? - Odwrócił się do kobiety. - Znasz się na roślinach jadalnych?
- Tak... - odpowiedziała niepewnie.
- W takim razie idziemy szukać takich, które nadają się na potrawkę.
Ruszyli w las, ale nie musieli szukać ani daleko, ani długo. Szybko znaleźli odpowiednie krzonki, oraz inne rośliny po czy ruszyli w stronę obozu. Tam był już śpiący Phelan. Pokręcił głową z uśmiechem po czym zabrał się znów za potrawkę. Dodał co trzeba, wymieszał, skosztował. Idealna. Podzielił się nią wraz z kobietą, i zostawił trochę dla towarzyszy. Kobiecie, kazał położyć się spać, po czym sam usiadł przy ogniu, wytężył zmysły i słuchał otaczającego go świata.

Kiedy tak obserował okolicę, zauważył, że Phelan się podnosi po czym podchodzi do niego.
- Zmiana warty - mówię pytająco.
- Zgadza się. Idź spać, Akkatosh. - Kiwam potakująco głową, podchodzę do siodła, robię z niego w miarę wygodny podgłówek, po czym zapadam w głęboki sen...
W nocy budzi się zaskoczony nagłym poruszeniem w obozie. W ciemnościach widzi błysk ogniska, odbity w broszy elfa. Zauważa ,że rusza w las. Już ma podążyć za nim kiedy, uświadamia sobie ,że nie może zostawić koni, i śpiącej kobiety samej. Napada go wrażenie, jakby słyszał stłumione przekleństwa, oraz ruch w lesie okrytym zasłoną ciemności... albo to zmysły płatają mu figle...
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

Dalaya popatrzyła się wściekle na Phelana, który mierzył ostrzem w klatkę piersiową napastnika.
- W porządku. - wyszeptała i zerwała się na równe nogi. Podeszła do leżącego mężczyzny. - Co... Co się teraz z nim dzieje? - zawahała się, a jej głos zadrżał, przepełniony był bólem i smutkiem.
- Nie może się ciebie doczekać. - wyszeptał i zaśmiał się. Dal walnęła pięścią w drzewo, po czym stanęła w bezruchu, a wzrok wbiła w ziemię.- Puść go. - powiedziała, wtem słychać było hałasy dobiegające z obozowiska. Bowiem w tym samym czasie napadło na nie sześciu rabusiów. Z ciemności wyleciał bełt, który nieuchronnie przebił serce dziewczyny. W kierunku smokolaka zbliżało się czterech zbrojnych mężczyzn i dwaj kusznicy, którzy byli gotowi strzelić w kierunku Akkatosha.
Awatar użytkownika
Lendanis
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lendanis »

Gdy jeden z bandytów uzbrojonych w łuki, napiął strzałę, gotów śmiertelnie, bo z dość bliskiej odległości, strzelić w stronę Akkatosha, jego serce znienacka przebiła zdobiona, ostra, elficka strzała, a ciało runęło na ziemię z głośnym łoskotem i szelestem liści zaścielających ściółkę.
Zaatakowanym pomógł Lendanis, który uporał się już ze sprawami dotyczącymi Szeptów Drzew i na powrót zaczął wykonywać swoje codzienne obowiązki jakimi było strzeżenie porządku w Szepczącym Lesie. Nie miał wątpliwości, że winien był im pomóc. Przechodząc niedaleko, w ciągu sekundy zorientował się, kto jest winny zalania krwią leśnej ściółki.
Wyłonił się zza drzew, aby podbiec bliżej i zgrabnym susem w ostatnim momencie, ukrył za kolejnym pniem, podczas, gdy ostatni łucznik wycelował w jego stronę strzałę, którą chwilę wcześniej zamierzał posłać w kierunku Smokołaka. Strzała wbiła się w pień drzewa, nie wyrządzając mu jednak żadnej krzywdy.
Jasnowłosy elf wziął kolejną strzałę z kołczanu i kilka sekund, podczas precyzyjnego napinania cięciwy, czekał na odpowiedni moment, aby zaatakować po raz drugi. Ze świstem przecinanego powietrza, strzała ugodziła drugiego łucznika w ramię. Zbyt szybko się odsunął, aby udało mu się go zabić.
Awatar użytkownika
Akkatosh
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Akkatosh »

W momencie kiedy bełt przeszył kobietę, która spokojnie spała w pobliżu ogniska, Akkatosh wpierw wpatrywał się tępo, nie wiedząc co właściwie się stało. Jednak widok 5 uzbrojonych mężczyzn wchodzących w światło ogniska, obudził go i w tym samym momencie smokołak stał na lekko ugiętych kolanach w prawej ręce trzymając miecz, a w lewej zasłaniając swoje ciało tarczą. Kiedy tylko trzeźwo spojrzał na sytuację, w jego głowie pojawiły się setki możliwych rozwiązań starcia, które szykowało się na małej polanie. Najrozsądniejszym wydawała się przemiana, i zwykłe zmiażdżenie przeciwnika, jednak ukazywanie jedynego Asa jakiego posiadał smokołak, na początku starcia, nie było roztropne. Wtem jednak cichy świst przeszył powietrze a jeden z mężczyzn jak rażony piorunem zwalił się na trawę. Następne strzały pruły przestrzeń nad Akkatoshem. Podczas tej krótkiej wymiany padło dwóch bandytów. Drugi zwija się z ręką niemalże rozerwaną od potęgi strzały która przebiła się na drugą stronę.

Podczas czasu potrzebnego na te krótkie starcie, smokołak zdecydował, jaki ruch ma zamiar wykonać. W momencie, kiedy strzała przeszyła ostatniego kusznika, Akkatosh ruszył do akcji. Wystrzelił z swojej pozycji jak lew, atakujący swoje niewinne ofiary. Szybko, bezgłośnie... idealnie. Pierwszy padł, zanim zorientował się, że miecz przeszył jego brzuch, wychodząc na drugą stronę w rozprysku krwi. Posoka trysnęła na twarze pozostałej dwójki bandytów. Jeden z nich z nieznanych Akkatoshowi powodów zaczął się wycofywać, na w miarę bezpieczną odległość, może ze strachu, a może zwariował widząc, bezlitosne oblicze śmierci zadawanej bezlitosną stalą. Drugi jednak przyjął odpowiednią bojową postawę. Smokołak starł się z nim, błyskawicznie, bezlitośnie. Ciosy spadały bezustannie, a oręż brzmiał w ich rękach, niczym instrumenty w rękach grajków. Brzeszczoty zderzały się, grając przerażającą melodię śmierci...

Mężczyzna zwalił się na ziemię, wykonując przy tym niezgrabny piruet, oraz tocząc krew z ukośniej rany na piersi. Akkatosh podniósł wzrok na drugiego bandytę, i w tym samym momencie pojął swój błąd. Człowiek ten trzymał w rękach małą kuszę, załadowaną i gotową do strzału. Spojrzał w oczy śmierci. Z tej odległości nie mógł nie trafić. Kiedy już pogodził się z tym, iż nadszedł jego czas, zobaczył ostrze powoli wtapiające się w szyję bandyty...
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

- Czekaj tu! - Dalaya powiedziała Phelanowi i rzuciła się w stronę obozowiska. Dotarła tam szybko, a co ujrzała zaszokowało ją całkowicie. Dziewczyna przeszyta bełtem leżała martwa na trawie. Jakiś elf najwidoczniej starał się pomóc w walce. Szybko jednak otrzeźwiała, gdyż ktoś miał zamiar zastrzelić Akkatosha. Jednym ruchem dobyła miecz i po chwili zakrwawiony rabuś leżał u jej stóp. Rozejrzała się, lecz nie było już w zasięgu wzroku żadnego wroga. Wytarła miecz i wsadziła z powrotem do pochwy .
- A niech ich... - warknęła. - Jesteś cały smoczku? - uśmiechnęła się do Akka, kątem oka jednak obserwowała nieznajomego. Jej dłoń spoczywała na rękojeści. - Kim jesteś i czego tu szukasz? - dodała w kierunku obcego.
Awatar użytkownika
Akkatosh
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Akkatosh »

Zakrwawione ostrze dotknęło ziemi, opuszczone wbrew jego woli. Spojrzał jeszcze raz na leżącego na ziemi, martwego bandytą który wciąż trzymał wyciągniętą przed siebie, mała kuszę. Wypuścił z płuc powietrze, nie wiedząc ,że w ogóle je wstrzymał. Podniósł wzrok z ziemi po czym spojrzał w oczy smokołaczki. Był w nich jakiś błysk. Ledwo uchwytny, ale jednak. Skinął do niej głową w podziękowaniu za uratowanie życia. Drgnął na zadane pytanie i odpowiedział:
- Jestem cały i zdrowy, to chyba dobrze...
Kiedy odwróciła od niego spojrzenie swoich gadzich oczu, sposępniał jednak przypomniał sobie ,że na polanie oprócz z nich znajduje się jeszcze nieznany łucznik. Odwrócił się w jego stronę, po czym sięgnął po tarczę, którą upuścił podczas starcia, z rabusiem. Uznał ,że nie musi się odzywać, więc tylko czekał na reakcję nieznajomego, samemu zastanawiając się co zrobić z całym tym bajzlem. Jedynie szepnął do Dalayi, że Phelan czeka na polanie z jeszcze jednym przestępcą, więc nie można o nim zapominać.
Awatar użytkownika
Lendanis
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lendanis »

Lendanis nie zdążył dopaść mężczyzny, który wycelował swą kuszę w Smokołaka. Mimo, iż był przygotowany do strzału, nieznana mu kobieta była szybsza i doskonale poradziła sobie z bandytą. Nie słysząc innych kroków, krzyków czy szeptów, Elf schował strzałę z powrotem do kołczanu, a łuk zawiesił na smukłych, osłoniętych długą peleryną, plecach. Mógł wierzyć własnemu słuchowi, ten z racji tego, że był ponadprzeciętnie dobry, nigdy go nie zawiódł.
Już po chwili zadźwięczało w jego uszach pytanie, rzucone w przestrzeń między nimi, przez nowo przybyłą kobietę. Brzmiało w jego odczuciu trochę niecierpliwie, czy nawet nieco agresywnie. Przeniósł więc spojrzenie lazurowych oczu na sylwetkę smukłej dziewoi. - Panienka wybaczy... - Odezwał się spokojnym, gładkim tonem głosu, witając ją głębokim, szlachetnym ukłonem, choć nie był żadnym arystokratą. W swych gestach przywodził na myśl delikatny, choć zarazem silny kwiat. - Na imię mi Lendanis, pochodzę z klanu Súrion... Strzegę porządku w tych stronach. - Wyjaśnił pokrótce, by podróżnicy nie odczuli żadnego zagrożenia z jego strony. Zwłaszcza, że był na ten moment dobrowolnie rozbrojony. W tym też momencie, prześliznął wzrokiem na ciało kobiety leżące na ziemi. Na jego twarzy malowała się powaga i ujawniło zadumanie. - Przykro mi z powodu towarzyszki... Mogę obiecać, iż zwrócę ją godnie w objęcia Aveny.
Awatar użytkownika
Phelan
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Phelan »

         Strach skręcił wnętrzności Phela, gdy ten usłyszał odgłosy walki dobiegające z polanki. Chciał popędzić do obozowiska, lecz leżał przed, nim bandyta. Młodzian miał mieszane uczucia, emocje kazały zabić zbója i pędzić nad rzeczkę a rozsądek znowu mówił, że ten człowiek może mieć dużej wagi informacje. Już miał zostawić więźnia i biec co tchu do Akkatosha, lecz Dalayia się odezwała, że ona pójdzie. Niebieskowłosy miał już się sprzeciwić jednak kobieta gnała już między drzewami. Elf nie chciał narażać przyjaciółki, był nawet trochę na nią zły. W tym momencie leżący na ziemi zbir odezwał się do długouchego:

- Już po nich, nie ma szans, żeby przeżyli – na jego twarz wstąpił drwiący uśmiech - możesz kopać dla nich groby.

Elf wiedział, że to była prowokacja, drab chciał go zdenerwować. Nie był taki głupi i narwany, żeby dać się złapać na takie stare chwyty. Typ jednak nie dawał za wygraną i wymyślał coraz to nowe sposoby jak wyprowadzić byłego strażnika z równowagi. Phelan powoli tracił spokój i ogarniał go coraz bardziej rosnący gniew. Nagle coś zaszeleściło w krzakach za plecami obu postaci , młodzian szybkim krokiem odwrócił się w tamtą stronę a strach ścisnął go za gardło. Jednak trwoga szybko odpuściła, bo po chwili się ukazał mały śnieżnobiały kształt. To był Innis pędzący ku panu aby przekazać mu informację z polanki. Długouchy po usłyszeniu o śmierci kobiety wpadł w furię. W tym samym czasie leżący mężczyzna w desperackim geście opluł but Phela. Po chwili zbój zrozumiał swój błąd, gdy elf kopnął go dwa razy w bok. Czując, że to za mało młodzieniec podniósł draba do góry i z całej siły uderzył go prawym sierpowym. Jeszcze kilka razów spadło na twarz rozbójnika, dopóki ten o mało nie zemdlał. Czując, że więzień już nie będzie stawiał oporu i, że złość wyparowała Niebieskowłosy przerzucił człowieka przez ramie i zaczął zmierzać w stronę obozu.

         To co elf zobaczył w obozie przeszło jego najgorsze możliwe wyobrażenie. Na miękkiej trawie leżało pięć trupów bandytów i trup kobiety, wszędzie była krew. A ciała mężczyzn były naszpikowane strzałami jakby były manekinami ćwiczebnymi. Odrywając wzrok od zwłok zauważył swojego pobratymca leśnego elfa, a przynajmniej tak mu się zdawało. Phela zbił z tropu biały kolor włosów nieznajomego, ale przecież sam Phel był przykładem, że leśny elf nie musi mieć czarnych włosów. Niebieskowłosy zrzucił zbira na ziemi i z uśmiechem na twarzy zwrócił się do nieznajomego:

- Witaj przyjacielu, dziękuję pomoc – rysownik domyślił się, że to właśnie obcy był tym, który posługiwał się łukiem – nazywam się Phelan, pochodzę z Kryształowego Królestwa.

Po przedstawieniu się szermierz odwrócił się do Akka i Dal. Byli cali i zdrowi, uśmiechnął się jeszcze szerszej, wskazując na zwijającego się z bólu rabusia i rzekł:

- Nie chciało mi się czekać, więc przyniosłem go. Gość już został odpowiednio przywitany, lecz należy go wypytać o niektóre sprawy, nie sądzicie?
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

Dalaya kucnęła obok rabusia, którego przy tarmosił Phelan. Chwyciła go za koszulę i lekko go podniosła.
- No dobrze, a teraz mów, czy macie obozowisko tam, gdzie wcześniej, czy też przemieszczaliście się? - więzień był przerażony.
- Tam... tam gdzie zawsze. Zdradziłaś nas, opuściłaś. Mam nadzieję, że złapią cię i że potraktują cię gorzej niż psa. - smokołaczka wstała i cofnęła się kilka kroków. Popatrzyła się swoimi gadzimi oczyma na towarzyszy, z których spływały łzy.
- Zróbcie z nim, co chcecie. - powiedziała, a jej głos był smutny i nad wyraz spokojny.
Awatar użytkownika
Akkatosh
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Akkatosh »

Spojrzał na ogólny widok polany, i zmartwił się widząc tyle śmierci. Kiedy spadła cisza po pytaniu Dal, Akkatosh przyjrzał się elfowi, kiedy ten nabrał tchu i miłym dla ucha głosem, takim też tonem, się odezwał robiąc przy tym ukłon. Somkołak z skupieniem wysłuchał co powiedział Elf po czym skinął głową, a następnie schylił się do któregoś z leżących drabów i oderwał kawałek odzienia, by mieć coś na kształt ścierki. Kiedy sytuacja się w miarę rozluźniła, oraz napięcie spadło, mężczyzna ruszył w stronę swoich rzeczy. Jednak kiedy usłyszał ruch, dochodzący z kierunku lasu, rzucił na ziemię szmatkę, przyjął postawę bojową po czym zbeształ sam siebie za to ,że nie zabrał tarczy. Kiedy na polankę wybiegł Phelan z jakimś człowiekiem na ramieniu, Akkatosh opuścił gardę, po czym zabrał z ziemi szmatkę. Trzymał w rękach oręż i materiał, przyglądając się co też elf przytaszczył. Kiedy on i drugi długouchy wymienili pozdrowienia, był on pewien ,że sytuacja się uspokoiła. Kiedy jednak zobaczył ,że człowiek który spadł z barku jego jego towarzysza, żyje, wiedział ,że to jeszcze nie koniec Spojrzał po twarzach zebranych, i zobaczył ,że Dal rusza w stronę leżącego. Po krótkiej wymianie zdań, wpierw Akkatosh spojrzał szerokimi oczyma na Dal, jednak po chwili otrząsł się. Kim była, to nie ma znaczenia. Liczy się to, kim jest. Jednak smokołak dalej stał, w połowie drogi do Lendanisa od Dalayi. U jego stóp dogasało ognisko, a obok leżał przeszyty strzałą, trup kobiety. Jednak mimo to stał on skrępowany i nie pewny do tego co robić. Ostatecznie zmoczył szmatkę, wodą z bukłaka po czym starannie mył miecz od śladów krwi, nie wiedząc co począć i zerkając to na dwoje Dal z Phelanem, to na Lendanisa.
Awatar użytkownika
Phelan
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Phelan »

         Po tym co powiedział zbir w elfie znowu się zakotłowało. Jak on się tak śmie mówić Dalayi? – to pytanie odbiło się w jego głowie. Domyślił się już wcześniej, że smokołaczka była jedną z rabusiów, ale wiedział też, że kobieta się zmieniła. Gdyby było, inaczej to Dal na pewno nie uratowała by mu, wtedy życia na polance i nie pomogła w walce z wilkami. Ledwo utrzymywał swoje nerwy na wodzy, nie chciał ażeby inni pomyśleli, że nie umie nad sobą panować. Wszystko jednak zmieniło się, gdy zobaczył łzy na twarzy towarzyszki, choć znał ją tylko jeden dzień poczuł się z nią mocno związany. Nie bacząc na to, co powiedzą Akkatosh i nieznany elf, Phel złapał zbira za ubrania i podniósł go wysoko do góry. Ten drugi widząc co się święci zdołał z siebie wykrztusić tylko :

- Proszę nie… - reszty zdania nie było mu dane dokończyć, gdyż Niebieskowłosy uderzył zbója z całej siły pięścią w twarz.

Phelan uderzył jeszcze raz po czym znowu rzucił zbira na ziemie. Podszedł do Dalayi chciał ją pocieszyć lecz nie wiedział jak to zrobić. Zrobił to co pierwsze przyszło mu na myśl i przytulił towarzyszkę. Przez chwilę zastanawiał co pomyślą sobie Akkatosh i elf, ale po krótkiej chwili uznał że go to nie interesuje. Delikatnie pogłaskał ją po czole i prosił by nie płakała. Widząc że kobieta nie może się uspokoić spróbował dodać jej i rzekł:

- Nie przejmuj się, będzie dobrze. Nie słuchaj tamtego ścierwa, bo się myli. Odeszłaś od nich, bo jesteś lepsza niż oni i właśnie dlatego mogą potraktować cię gorzej niż psa. Pamiętaj, że dla mnie zawsze będziesz kobietą odważną i szlachetną, kobietą która uratowała mi życie - wszystkie te słowa elf wypowiedział szeptem do ucha Dalayi.
Awatar użytkownika
Lendanis
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lendanis »

Czujne uszy Lendanisa szybko wychwyciły odgłosy dobiegającego na polanę, ciemnowłosego Elfa. Podświadomie czuł, że ktoś, kto się zbliża nie jest do nich wrogo nastawiony. Zbiry i złodzieje poruszali się ciężko, bo ich dusze przeładowane były złem i występkiem. Rzadko który poruszał się z gracją którą posiadali jego pobratymcy.
Dostrzegł go już z oddali. Miał przerzuconego przez ramię, innego człowieka, prawdopodobnie udało mu się dopaść jednego ze złoczyńców, którego zrzucił po chwili ze swego ramienia na ziemię. Phelan najwidoczniej poznał swego rodaka, na co jasnowłosy zareagował nikłym, odpowiednim do sytuacji, uśmiechem. - Miło cię widzieć, Phelanie z Kryształowego Królestwa. - Odparł, milknąc na dłużej w cieniu drzewa. Przez chwilę przysłuchiwał się i przyglądał temu, co rozgrywało się na polanie, czekając na odpowiedni moment, aby się oddalić i nie przeszkodzić przy tym reszcie w wymianie zdań. Jednak nie było go tylko chwilę, nie trwającą dłużej niż scena rozgrywana między Phelanem, Dalayą oraz zbirem.
Oddalił się między drzewa, aby, zsuwając ze swych ramion pelerynę, nazbierać do niej polnych kwiatów. Wszystkie były przepiękne: fioletowe, żółte, różowe, czerwone, pomarańczowe... Świeże płatki błyszczały w promieniach słońca, zachęcając do tego, aby przesunąć palcami po ich brzegach, dotknąć aksamitu, dzieła Matki Natury.
Kiedy był pewien, że kwiatów w prowizorycznym koszu z peleryny ma dość, wrócił na polanę i nikomu nie przeszkadzając odłożył ją na ziemię, klękając przy ciele martwej kobiety. Ostrożnie wyjmując strzałę z ciała zabitej, odwrócił ją i ułożył pod drzewem tak jakby spała, strzałę położył obok nieboszczki, a jej ciało ozdobił tymi wszystkimi kwiatami, które ze sobą przyniósł. Niewinność zasłużyła na piękny pogrzeb. Ponadto powinien uprzątnąć truchła złoczyńców, ścielące ziemię...
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

Dziewczyna nie wiedziała jak zareagować na bliskość elfa. Zmieszana popatrzyła na niego i odsunęła.
- Dziękuje za miłe słowa. - posłała mu słaby uśmiech. Kątem oka zobaczyła Lendanisa, który odprawiał pewne rytuały. - Musimy spieszyć się i znaleźć bezpieczne miejsce. Szybko się dowiedzą, o tym zajściu i mogą posłać więcej ludzi. - rzekła i zaczęła zgarniać swój ekwipunek. Po czym osiodłała wierzchowca i umieściła go na końskim grzbiecie. - Znam te okolice, podążajcie za mną. Dojdziemy do starej chatki, mam nadzieję, że nadal jest opuszczone. - końcówkę zdania rzekła raczej do siebie. Wsiadła na konia i czekała na reakcję towarzyszy.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości