Cecilia zatrzymała mknącą w stronę zamaskowanego pięść, po czym uderzyła pierwszego strażnika w szczękę. Mocno. Chyba zbyt mocno, ponieważ mężczyzna zatoczył się, złapał za twarz, a po chwili splunął na podłogę krwią i odłamkami zębów. Zza lady wyskoczył karczmarz z niezadowoloną, podirytowaną wręcz miną cmokając na dziewczynę.
-Charmaine, złotko... - założył ręce na piersi, ignorując atak drugiego stróża. Mężczyzna chciał ponownie unieruchomić ją, łapiąc w talii jednak ta w porę przewidziała jego posuniecie wykonując cios łokciem. Uderzyła go w brzuch. - Wiem, że lubisz specyficzne zabawy, ale może załatwisz to w innym miejscu?
Dziewczę zachichotało patrząc na skręcającego się z bólu mężczyznę, uśmieszek spłynął z jej ust, gdy zauważyła miecz wyciągany przez pierwszego z nich. Z pewnością zrobiłaby jakąś niestosowną uwagę na temat jego długości, gdyby ostrze nie pomknęło w jej stronę zadrapując gorset. Położyła jedną dłoń na biodrze, a drugą poprawiła opadające na twarz włosy.
-Świetnie. - wysyczała. - Teraz to dopiero muszę wyglądać pociągająco.
Cofnęła się do tyłu, pod drzwi do karczmy.
-Niewinna niewiasta potrzebuje pomocy! Może ktoś się ruszy?! - wrzasnęła ze złością na kompanów. - Nie Ty, Rammel! - krzyknęła z uśmiechem na twarzy, widząc stałego bywalca karczmy idącego w stronę napastnika ze swoją drewnianą laską przygotowaną do ataku. Starzec stanął w bezruchu. Jego ręce i nogi trzęsły się niczym ulepione z galarety. Po chwili opuścił kij zawiedziony i powrócił wolnym krokiem do swojego stolika, przy którym usiadł, jakby nigdy nic dalej siorbiąc parującą zupę.
Valladon ⇒ [Tawerna] Oczekiwanie na kontakt
- Cecilia
- Szukający Snów
- Posty: 191
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek - Szpieg
- Profesje:
- Kontakt:
Gilaras wpadł, z nie wiadomo jakiego powodu, w szampański humor. Chyba ostatnio zbytnio się zasiedział i odzwyczaił od tego typu przygód, dlatego adrenalina krążąca w jego żyłach niesamowicie go teraz podekscytowała. A nóż, który przeleciał tuż przy jego twarzy był jakby dodatkową atrakcją wieczoru. Mężczyzna podbiegł do kelnerki, kryjącej się z kuflem piwa za stołem w rogu karczmy, nie mogącej zrealizować zamówienia z powodu zaistniałych trudności, i, wyrywając jej z drżących rąk naczynie ze złocistym płynem, powiedział z rozbrajającym uśmiechem - Pożyczę na chwilkę. - Elf wskoczył na jeden stół, a z niego na następny i w ten sposób, tłukąc przy tym kilka talerzy, dotarł do plującego krwią strażnika, który wymachiwał mieczem przed twarzą Cecilii.
- Ej, kolego! Nieładnie tak traktować damy. - zaśmiał się Gilaras i z rozmachem rozbił na głowie uzbrojonego mężczyzny kufel. Na szczęście naczynie było wykonane z twardego materiału i stróż po chwili zwalił się jak kłoda u stóp pięknej kurtyzany.
Elf mrugnął do Cecilii - Chyba powoli czas zbierać zabawki i zmykać.
- Ej, kolego! Nieładnie tak traktować damy. - zaśmiał się Gilaras i z rozmachem rozbił na głowie uzbrojonego mężczyzny kufel. Na szczęście naczynie było wykonane z twardego materiału i stróż po chwili zwalił się jak kłoda u stóp pięknej kurtyzany.
Elf mrugnął do Cecilii - Chyba powoli czas zbierać zabawki i zmykać.
Obaj strażnicy byli niezdolni do walki. A Adrastos właśnie wdał się w bójkę, po prostu cudownie... Elf spojrzał na okno, słońce zaraz miało zajść. Był to dobry znak dla niego, zdąży się ukryć, a może nawet uciec z miasta? Przesunął wzrokiem najpierw po dwójce, u boku ktorej walczył. Trzeba im przyznać, umieli się obronić. Potem dopiero spojrzał na karczmarza.
- Mój posiłek, którego nawet nie dostałem, niech ureguluje ta dwójka. - Kopnął lekko najbliższego strażnika. - A teraz żegnam.
Nim jednak ruszył w stronę drzwi karczmy, szepnął jeszcze tak, by słyszała go tylko kobieta i mężczyzna stojący obok.
- Moja pomoc ci się już nie przyda. Powodzenia. - Podszedł do drzwi karczmy i otworzył je, by Aias i Ravi mogły wylecieć. Gdy sokoły znalazły się na zewnątrz on również opuścił ten budynek. Będąc na zewnątrz rozejrzał się i zaklął w myślach. Ktoś był na tyle mądry, by rozświetlić częściowo miasto pochodniami. Elf ruszył ulicą w górę miasta, uwolnił rownież magię maski, choć teraz działała mało sprawnie. Gdy zbliżał się do światła jego postać wyłaniała się z mroku, po to, by chwilę później, w cieniu stać się półprzejrzystym...
- Mój posiłek, którego nawet nie dostałem, niech ureguluje ta dwójka. - Kopnął lekko najbliższego strażnika. - A teraz żegnam.
Nim jednak ruszył w stronę drzwi karczmy, szepnął jeszcze tak, by słyszała go tylko kobieta i mężczyzna stojący obok.
- Moja pomoc ci się już nie przyda. Powodzenia. - Podszedł do drzwi karczmy i otworzył je, by Aias i Ravi mogły wylecieć. Gdy sokoły znalazły się na zewnątrz on również opuścił ten budynek. Będąc na zewnątrz rozejrzał się i zaklął w myślach. Ktoś był na tyle mądry, by rozświetlić częściowo miasto pochodniami. Elf ruszył ulicą w górę miasta, uwolnił rownież magię maski, choć teraz działała mało sprawnie. Gdy zbliżał się do światła jego postać wyłaniała się z mroku, po to, by chwilę później, w cieniu stać się półprzejrzystym...
- Cecilia
- Szukający Snów
- Posty: 191
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek - Szpieg
- Profesje:
- Kontakt:
Kurtyzana miała ochotę wybiec za miłośnikiem ptactwa i dać mu po twarzy. Gdyby nie jego upartość byliby w pokoju i możliwe, że miło spędziliby czas, a z pewnością bezpiecznie. Uspokoiła się głębokim wdechem, przymykając oczy. Dopiero jęk jednego ze strażników przywołał ją do rzeczywistości. Rzuciła Gilarasowi wściekłe spojrzenie.
-To wszystko twoja wina, elfie! - prychnęła ze złością, odwróciła się na pięcie po czym wyszła przez frontowe drzwi w ciemną noc. Nie miała na sobie płaszcza ani grubszego materiału. Momentalnie na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Dziewczyna przeklęła pod nosem i ruszyła w prawo, skręcając w jedną z mroczniejszych uliczek. Brudnego kamienia po którym stąpała nie oświetlała żadna latarnia. Zmarszczyła brwi mając nadzieję, że towarzysz ruszył za nią. Nie miała jednak najmniejszego zamiaru sprawdzać czy podąża jej śladem. Szła znanym sobie labiryntem w stronę aktualnie zamieszkałej kryjówki.
Ciąg dalszy: Cecilia i Gilaras
-To wszystko twoja wina, elfie! - prychnęła ze złością, odwróciła się na pięcie po czym wyszła przez frontowe drzwi w ciemną noc. Nie miała na sobie płaszcza ani grubszego materiału. Momentalnie na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Dziewczyna przeklęła pod nosem i ruszyła w prawo, skręcając w jedną z mroczniejszych uliczek. Brudnego kamienia po którym stąpała nie oświetlała żadna latarnia. Zmarszczyła brwi mając nadzieję, że towarzysz ruszył za nią. Nie miała jednak najmniejszego zamiaru sprawdzać czy podąża jej śladem. Szła znanym sobie labiryntem w stronę aktualnie zamieszkałej kryjówki.
Ciąg dalszy: Cecilia i Gilaras
- To wszystko twoja wina, elfie! - prychnęła ze złością Cecilia, odwróciła się na pięcie po czym wyszła przez frontowe drzwi w ciemną noc. Gilaras rozejrzał się po wnętrzu tawerny i uśmiechnął szeroko . Poprzewracane stoły i krzesła, rozbite naczynia, wylane piwo oraz dwóch strażników leżących na podłodze. Podszedł do karczmarza, złapał go za koszulę, nachylił się i szepnął do ucha. - Strażnicy się upili i zaczęli walkę z... czterema silnymi krasnoludami. Troszkę ich uszkodzili, ale i tak porządnie oberwali. - Gilaras odsunął się i resztę powiedział lekkim tonem - Nie chcemy mieć kłopotów. I ty też raczej nie chcesz. - Elf rzucił parę monet na ladę - Tyle chyba wystarczy. - a następnie skierował się do wyjścia. Dobiegł go głos karczmarza
- To tylko pięć ruenów! Nie pokryją szkód!
Gilaras otworzył drzwi i rzucił przez ramię - To weź coś od strażników. Są jeszcze nieprzytomni.
Elf wyszedł z tawerny i rozejrzał się. Nigdzie nie mógł dojrzeć długich białych włosów, więc intuicyjnie poszedł tam gdzie najciemniej, czyli w uliczkę po prawej stronie.
- Cecilio, Cecilio - Gilaras nucił sobie pod nosem klucząc między budynkami.
Ciąg dalszy: Gilaras i Cecilia
- To tylko pięć ruenów! Nie pokryją szkód!
Gilaras otworzył drzwi i rzucił przez ramię - To weź coś od strażników. Są jeszcze nieprzytomni.
Elf wyszedł z tawerny i rozejrzał się. Nigdzie nie mógł dojrzeć długich białych włosów, więc intuicyjnie poszedł tam gdzie najciemniej, czyli w uliczkę po prawej stronie.
- Cecilio, Cecilio - Gilaras nucił sobie pod nosem klucząc między budynkami.
Ciąg dalszy: Gilaras i Cecilia
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości