Kryształowe Jezioro ⇒ [Brzeg jeziora] Przypadkowe Spotkanie
- Sunniva
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 82
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Mai lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Sunn leciała sobie. Jak zwykle przybrała postać egzotycznego ptaka. Jako dziewczyna (taka stuletnia dziewczyna powiedzmy) lubiła dobrze wyglądać, a opierzenie tego stworzonka robiło wrażenie. Po za tym uważała tą formę jako bardzo wygodnie. No cóż, mniej wygodna stawała się tylko wtedy, gdy jakiś myśliwy stwierdził, że na obiad ochotę ma zjeść jakąś ptaszynkę. Gdzieś w dole połyskiwały wody jeziora, a koło niego zebrało się kilka osób. Och, oczywiście nie można przegapić takiej okazji! Pełna entuzjazmu (jak zwykle oczywiście) zaczęła kołować w dół. Przeleciała tuż nad połyskującą taflą wody i usiadła na jednym z okolicznych drzewek. Zaśpiewała sobie radośnie wpatrując się z uwagą w tych kilka osób przebywających nad brzegiem. Postanowiła się nie włamywać do umysłów innych, ostatnio pewien chłopak miał ostatnio o to pretensje, jak mu o tym powiedziała. To chyba normalne, że zna się myśli innych... eee, chyba...
- Inzukh
- Zbłąkana Dusza
- Posty: 6
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Pustynny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Pośród głazów leżących niedaleko jeziora, Inzukh spał w swoim dziurawym śpiworze, zasuniętym aż za głowę, zupełnie nie wyróżniając się z otoczenia. Przebył bardzo długą i męczącą drogę, od paru godzin spał jak zabity. Powoli do jego uszu poczęło dobiegać coraz to więcej dziwacznych głosów, a z każdym elf lekko przebudzał się mrucząc marudliwie. Jego obandażowana twarz ułożyła się w końcu w niesamowity grymas, pustelnik zacisnął mocno paliczki na rączce sztyletu, wykonując nagłe, niespodziewane cięcie, co tylko powiększyło i tak liczne już dziury śpiwora. Spojrzał na swoje dzieło odzyskując świadomość, jego mózg zapchał się pomysłami zacerowania materiału, choć szybko uwagę jego przykuły dziwne głosy w oddali. I nie były to bynajmniej głosy zwierząt. Zerwał się na krzywe nogi, skręcając pośpiesznie śpiwór i wybiegł w kierunku intrygującego go dźwięku. Z drzewa za drzewo, elf z pustyni zbliżał się pełen determinacji do źródła, marząc o spotkaniu istoty podobnej sobie. Po chwili, co dziwne, cała grupka humanoidalnych istot znalazła się w zasięgu wzroku, a Inzukh bez najmniejszego zastanowienia zbiegł z pagórka w ich kierunku... choć po chwili dostrzegł swą nierozważność i by zdobyć czas na przemyślenie sprawy, skurczył nogi w przysiadzie jakieś 20 stóp od gromady, pogrążony w odmętach własnego umysłu.
- Aredor
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 67
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Tłumy przybywały, Aredor uznał, że to dobry moment by wyjawić swój cel, podbiegł na drobne wzgórze i przemówił do całej zgrai istot.
- Przemierzam już te krainy od dobrych paru miesięcy, słyszałem wiele okropieństw, jakie działy się na tych terenach. Jednak szczególnie moją uwagę, przykuła historia o pewnej Wiwernie, przez dziesiątki lat pustoszyła Równiny Maurat. Przemawiam do was by prosić was o pomoc, wiem, że jesteśmy dla siebie nieznajomymi ale to nie powód by się nie zjednoczyć ! Nie róbcie tego dla mnie, zróbcie to dla wdów które straciły swoich mężczyzn w pojedynku z tą bestią ! Jeśli dołączycie do mnie, zemścimy się na tym monstrum. Oczyścimy świat chociażby z jednego plugastwa. Klnę się na mój klan, że wygramy !
Jego ton był na tyle wysoki, że usłyszały go wszystkie istoty znajdujący się w okolicy.
Aredor odczekał chwilę po czym zapytał ponownie.
- Kto jest ze mną !?
Pochwycił swój miecz z ziemi, ukazując go wszystkim zebranym.
- Ja oferuję wam mój miecz, co wy mi oferujecie !?
Czekał teraz na wzniesieniu, licząc, że chociażby jedna osoba przystanie. W grupie łatwiej byłoby zmierzyć się z tym ogromnym potworem. Wiedział, że wyróżnia się on spośród swej rasy, ponoć, łeb miał tak wielki, że krowę był w stanie pożreć jednym kłapnięciem. Zdecydowanie pewniej byłoby z nim stawać w szranki w towarzystwie. Do walki przydałaby się każda para rąk, mag, wojownik, łucznik. Każda istota która potrafi utrzymać broń i skutecznie nią wojować.
- Przemierzam już te krainy od dobrych paru miesięcy, słyszałem wiele okropieństw, jakie działy się na tych terenach. Jednak szczególnie moją uwagę, przykuła historia o pewnej Wiwernie, przez dziesiątki lat pustoszyła Równiny Maurat. Przemawiam do was by prosić was o pomoc, wiem, że jesteśmy dla siebie nieznajomymi ale to nie powód by się nie zjednoczyć ! Nie róbcie tego dla mnie, zróbcie to dla wdów które straciły swoich mężczyzn w pojedynku z tą bestią ! Jeśli dołączycie do mnie, zemścimy się na tym monstrum. Oczyścimy świat chociażby z jednego plugastwa. Klnę się na mój klan, że wygramy !
Jego ton był na tyle wysoki, że usłyszały go wszystkie istoty znajdujący się w okolicy.
Aredor odczekał chwilę po czym zapytał ponownie.
- Kto jest ze mną !?
Pochwycił swój miecz z ziemi, ukazując go wszystkim zebranym.
- Ja oferuję wam mój miecz, co wy mi oferujecie !?
Czekał teraz na wzniesieniu, licząc, że chociażby jedna osoba przystanie. W grupie łatwiej byłoby zmierzyć się z tym ogromnym potworem. Wiedział, że wyróżnia się on spośród swej rasy, ponoć, łeb miał tak wielki, że krowę był w stanie pożreć jednym kłapnięciem. Zdecydowanie pewniej byłoby z nim stawać w szranki w towarzystwie. Do walki przydałaby się każda para rąk, mag, wojownik, łucznik. Każda istota która potrafi utrzymać broń i skutecznie nią wojować.
- Sunniva
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 82
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Mai lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Sunn wodziła oczkami za miejscem, w którym znajdował się pustynny elf. Gdy jakiś człowiek zaczął przemawiać, używając wielce górnolotnych wyrażeń sfrunęła gałęzi. Rozpięła skrzydła i poszybowała w jego stronę. Jakoś nie przejmowała się tym, że ktoś może się porządnie zdziwić, widząc egzotycznego ptaka lądującego bez strachu tuż obok człowieka, który na dodatek wykonuje tak gwałtowne ruchy. W jednej chwili zamiast ptaka, kilka metrów od Aredora siedziała blondwłosa dziewczyna. Oczywiście tylko z wyglądu. Sunn była cała rozpromieniona i wpatrywała się z uśmiechem w Aredora.
- Och, to oczywiste że wygramy. Wbrew pozorom to nie takie trudne uśmiercić wiwernę gorzej by było z demonem, albo innym takim stworzeniem, które włada potężną magią. Ale tak to w sumie pestka. - zaczęła sobie tak paplać - Ale ja nie zabijam, a jeśli już to tylko w ostateczności. Mogę ci dać moje umiejętności uzdrowicielskie ewentualnie. - wzruszyła ramionami i zaczęła wygładzać fałdy na swojej zwiewnej, zielonej sukience. Nie patrzyła na żadną ze zgromadzonych koło jeziora istot. Teraz z kolei była wielce zaapsorbowana zaplataniem sobie długiego warkocza.
- Och, to oczywiste że wygramy. Wbrew pozorom to nie takie trudne uśmiercić wiwernę gorzej by było z demonem, albo innym takim stworzeniem, które włada potężną magią. Ale tak to w sumie pestka. - zaczęła sobie tak paplać - Ale ja nie zabijam, a jeśli już to tylko w ostateczności. Mogę ci dać moje umiejętności uzdrowicielskie ewentualnie. - wzruszyła ramionami i zaczęła wygładzać fałdy na swojej zwiewnej, zielonej sukience. Nie patrzyła na żadną ze zgromadzonych koło jeziora istot. Teraz z kolei była wielce zaapsorbowana zaplataniem sobie długiego warkocza.
- Dalaya
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 137
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje:
- Kontakt:
Dalaya podeszła do mężczyzny i stanęła przodem do niego w lekkim rozkroku, a twarzą obserwowała zabraną grupę. Dłonie oparła o biodra.
-Wiwerna powiadasz. Ja oddaję swój miecz oraz magię ognia, aby pokonać tą bestię. Wiem, walka będzie trudna i żmudna, ale warta poświęcenia. Hmmm co ja tu będę was zachęcać do walki i tak postąpicie jak chcecie. - powiedziała donośnym głosem, który po chwili ściszyła i skierowała do mężczyzny. - Odrąbmy głowę temu potworowi.- Odgarnęła szybkim ruchem włosy, które opadły jej na oczy i ruszyła w stronę reszty istot.
-Wiwerna powiadasz. Ja oddaję swój miecz oraz magię ognia, aby pokonać tą bestię. Wiem, walka będzie trudna i żmudna, ale warta poświęcenia. Hmmm co ja tu będę was zachęcać do walki i tak postąpicie jak chcecie. - powiedziała donośnym głosem, który po chwili ściszyła i skierowała do mężczyzny. - Odrąbmy głowę temu potworowi.- Odgarnęła szybkim ruchem włosy, które opadły jej na oczy i ruszyła w stronę reszty istot.
Podczas przemowy Aredora mag odwołał nieumarłego podchodząc do swojego konia w celu uspokojenia go. Słuchał przy tym słów mężczyzny. Nie poruszały go takie przemowy, ale kiedy usłyszał o wiwernie - natychmiast uniósł kostur by zwrócić na siebie uwagę.
- Masz mój kostur. - rzekł. Nie zależało mu na tym by pomścić poległych, lecz na krwi tego stwora, która była ekskluzywnym składnikiem. Ta niechęć do ludzi wzięła się u niego przez fakt, iż mimo wiernej służby u magokraty został uknuty przezeń spisek przeciw niemu.
Ciekawiła go postura skrzydlatego stwora oraz jego charakter i zaradność w obliczu niebezpieczeństwa, ale przede wszystkim chodziło mu głównie o krew i zagarnięte przez avisoida bogactwa. Poza tym stwory takie jak on zajmowały zwykle wzgórza na bagnach, a rośliny bagienne były mu bardzo potrzebne. To właśnie w ich poszukiwaniu zapuścił się aż tutaj.
- Masz mój kostur. - rzekł. Nie zależało mu na tym by pomścić poległych, lecz na krwi tego stwora, która była ekskluzywnym składnikiem. Ta niechęć do ludzi wzięła się u niego przez fakt, iż mimo wiernej służby u magokraty został uknuty przezeń spisek przeciw niemu.
Ciekawiła go postura skrzydlatego stwora oraz jego charakter i zaradność w obliczu niebezpieczeństwa, ale przede wszystkim chodziło mu głównie o krew i zagarnięte przez avisoida bogactwa. Poza tym stwory takie jak on zajmowały zwykle wzgórza na bagnach, a rośliny bagienne były mu bardzo potrzebne. To właśnie w ich poszukiwaniu zapuścił się aż tutaj.
- Aredor
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 67
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Aredor uśmiechnął się widząc, że większość osób pragnie z nim wyruszyć. Szybkim ruchem ręki sięgnął po mapę.
- W tych okolicach musi znajdować się jego legowisko
Wskazał na mapę palcem, ukazując tereny na równinie Maurat. Przez chwilę zastanawiał się w jaki to najlepszy i zarazem najszybszy sposób można by się tam wybrać. Ostatecznie zdecydował by przeprawić się przez Szepczący Las, -podróż może być nieco niebezpieczna ale na pewno to najszybsza droga.
- Zatem w drogę
Wykrzyknął do ekipy. Zanim jednak ruszył podbiegł go swego wbitego miecza i wyciągnął go szybkim ruchem. To samo też zrobił ze swoją fajką która leżała teraz na brzegu jeziora.
- Musimy przeprawić się przez puszczę, konie się nie zdadzą.
Drzewo, na drzewie spowodowały, że najszybszym transportem było ruszyć na piechotę. Nie czekając zbytnio ruszył jako pierwszy zanurzając się w odmęty ciemnego lasu
CDN
- W tych okolicach musi znajdować się jego legowisko
Wskazał na mapę palcem, ukazując tereny na równinie Maurat. Przez chwilę zastanawiał się w jaki to najlepszy i zarazem najszybszy sposób można by się tam wybrać. Ostatecznie zdecydował by przeprawić się przez Szepczący Las, -podróż może być nieco niebezpieczna ale na pewno to najszybsza droga.
- Zatem w drogę
Wykrzyknął do ekipy. Zanim jednak ruszył podbiegł go swego wbitego miecza i wyciągnął go szybkim ruchem. To samo też zrobił ze swoją fajką która leżała teraz na brzegu jeziora.
- Musimy przeprawić się przez puszczę, konie się nie zdadzą.
Drzewo, na drzewie spowodowały, że najszybszym transportem było ruszyć na piechotę. Nie czekając zbytnio ruszył jako pierwszy zanurzając się w odmęty ciemnego lasu
CDN
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość