Danae[Miasto] Elfia gościnność

Jedno z trzech elfich królestw znajdujących się w szepczącym lesie. Otoczone murami rozległe miasto wtopione w leśną gęstwinę magicznego lasu.
Awatar użytkownika
Orlin
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: Nieznana
Kontakt:

Post autor: Orlin »

Jeśli można powiedzieć, że do tej pory Orlin jako tako nadążał rejestrować to co się wokół niego działo, to teraz na pewno sprawy przybrały dla niego takiego rozpędu, iż gdyby mężczyzna przewidział taki obrót sprawy, bez żalu zająłby się odbudową swojego leśnego domu, a sam zatracony w pędzie wydarzeń podróżnik zaczyna się zastanawiać, czy nie byłaby to dla niego lepsza alternatywa. Choć sam musiał przed sobą przyznać, że marzył o przygodzie, nie spodziewał się znaleźć takowej tak szybko.
W pokoju na piętrze do którego zaprowadził ich elf znajdowały się już trzy osoby. Elf, mężczyzna w średnim wieku, poważny, czerwony na twarzy o ostrych rysach i w podłym nastroju znajdował się w głębi pomieszczenia, był zapewne dowódcą grodu. O jego randze świadczyły gdzieniegdzie widoczne blizny i władczy wyraz twarzy, którym obdarzył nowo przybyłych.
Następnie kobieta elf, o niezbyt wyróżniającym się wzroście jak na jej rasę, drobnej budowy nasuwającej sugestie jakoby miałoby się do czynienia z osobą bezbronną. Długie jasne włosy, diadem na głowie ładnie harmonizowały z jej rysami twarzy. Dla odmiany elfka była całkiem spokojna, a nawet znudzona cała sytuacją, przez dłuższą chwilę przypatrując się dwójce ludzi. Na jej twarzy pojawił się uśmiech nasuwający określenie "drwiącego", choć pewności mieć było nie można.
Ostatnią osobą był wysoki, ciemnowłosy mężczyzna zakuty w kajdany o zielonych oczach, które nie budziły u bohatera sympatii. Było w nim coś niepokojącego i "dziwnego", a przynajmniej innego niż u większości ludzi.
W głowie Orlina pojawiła się jedyna myśl zdolna pokonać wzburzone tonie jego myśli.
-WIELKA MATKO, CO JA MAM ROBIĆ? - Najchętniej zapomniałby o całej sprawie, ale odwrotu nie było. Z drugiej jednak strony, jak trudne może być odpowiedzenie na pytanie "Jak się nazywasz"?
Tych kilka sekund jakie dała mu Tilia na ochłonięcie uratowały go i zdeterminowały.
- Jeżeli ona odpowiedziała, to ja też muszę - widać czasami męska duma potrafi uratować sytuację.
- Nazywam się Orlin, dowódco i jestem łowcą. Nie wiem o co mógłbym prosić, ale właśnie przybyłem do miasta. Będę wdzięczny za posiłek i nocleg w Danae, sir.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Vallin skinął głową, słysząc odpowiedzi ludzi. Nie spodziewał się, by mieli na tyle odwagi, by prosić o więcej.
- W takim razie elfowie czekający za drzwiami pokażą wam kwatery na tę noc. Potem jesteście zaproszeni na posiłek. Chętnie poświęciłbym wam więcej czasu, muszę jednak zająć się ważniejszymi sprawami. - Gdy Tilia oraz Orlin wyszli, dowódca straży zwrócił się ponownie do Akkarina. - Teraz możesz mówić bez przeszkód, demonie. Czekam więc.

Nemorianin milczał jeszcze chwilę, w myślach ważąc słowa. Ile mógł temu elfowi powiedzieć? Czy naprawdę jest w stanie wykryć kłamstwo? Gdy w końcu się odezwał, jego głos był chłodny, wręcz lodowaty. Demon wciąż był zły, choć może nie tak jak kilka minut wcześniej.
- Licz, za pośrednictwem Gardenii, zrezygnował z moich usług. Łaskawie darował mi życie - drugie zdanie wypowiedział z nieskrywaną ironią. - Zrobił to, gdyż pomogłem Aileen. Zostałem uznany za zdrajcę. Teraz chcę się na nim zemścić, a jedyny sposób, dzięki któremu mogę to przeżyć, to wsparcie was w walce z Megdarem. Wystarczy ci wiedzy o tym co mną kieruje, elfie?
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Na słowa Dowódcy Straży – wszak musiał to być dowódca, bo któżby inny? – Tilia dygnęła lekko i skinęła głową. Czuła się coraz bardziej oszołomiona i jeszcze bardziej zakłopotana. Wezwano ich tu tylko po to, by podziękować i spełnić ich prośby? Druidka doskonale wiedziała, że nie jest żadną znaczącą osobą. Wręcz przeciwnie, zawsze stała na uboczu, wtapiała się w tło i mało kto ją zauważał. A tutaj nagle wielmoża, sam dowódca, wzywa ją tylko po to, by jej podziękować? Nie była pewna, czy może beztrosko cieszyć się z niespodziewanego wyróżnienia. Najchętniej od razu zniknęłaby z miasta…
- Dziękuję, Panie – powiedziała cicho i wyszła z komnaty.

Elfy poprowadziły na powrót w dół, po stromych schodach, po czym wspólnie opuścili budynek.
Na ulicy Tilia odetchnęła. Poczuła się trochę swobodniej, choć nadal miała wrażenie, że wszystkie oczy skierowane są na nią. Była przecież „eskortowana”. Czy powinna się tak czuć? Gdzie mieszczą się „kwatery”?
Szła szybkim krokiem za elfem. Tym razem nie pozostawała z tyłu. Chciała jak najszybciej dowiedzieć się, gdzie zostanie zaprowadzona. Miała ogromną nadzieję, że nie będzie tam straży i zamykanych cel… Jej rozterki nie trwały długo. Ledwie doszli do końca ulicy, elf, który prowadził skręcił za róg i przystanął czekając.
Ku jej ogromnemu zdziwieniu zatrzymali się przed karczmą. Nad wejściem wisiał szyld z nazwą „Pod wielkim dębem”. Tilia od razu poczuła się lepiej.

Kiedy weszli do środka owionął ich zapach trunków, jedzenia i przepoconych ciał. Jak to w karczmie. Elf podszedł do gospodarza, który był dość tłustym, niewysokim człowieczkiem i powiedział do niego kilka słów. Ten słuchał, skłonił się nisko pokiwał głową coś odpowiedział i bez namysłu wskazał im drogę stołu schowanego nieco w kącie izby. Tilia usłyszała nieco zachrypnięty głos: - Zaraz podam jadło i napoje. Komnaty są na poddaszu, Triss w każdej chwili wskaże drogę.
Tilia zastanowiła się. Komnaty czy też karczemne izby właściwie niczym się od siebie nie różniły. Najważniejsze było to, że można było w nich w miarę bezpiecznie i wygodnie przespać noc. Nie miała bagażu, którego chciałaby się pozbyć, ani strojów by mogła się przebierać. Była za to głodna. Postanowiła najpierw zjeść, a zaraz potem udać się na poddasze. Podziękowała więc niewysokiej, troszkę przestraszonej dziewczynie chowającej się za karczmarzem, prosząc by pokazała jej komnatę dopiero po kolacji. Kiedy i dziewczę i karczmarz oddalili się, druidka spojrzała dookoła. Nie dostrzegła elfa, który ich przyprowadził. Zniknął bez słowa.

W karczmie było głośno; przy kilku stołach trwały zwykłe głośne rozmowy, ktoś wznosił toast zachęcany okrzykami towarzyszy, gdzieś przy wejściu ktoś inny wykłócał się z sąsiadem nie wiadomo o co. Mimo, że nie był to las, Tilia wiedziała, że tutaj, w takiej karczmie może znów wtopić się w tło.
Awatar użytkownika
Orlin
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: Nieznana
Kontakt:

Post autor: Orlin »

Po zjedzeniu dość smacznego obiadu i popiciu go lekko kwaśnym winem Orlin chciał zwiedzić miasto elfów. Według wielu rasa ta potrafiła stawiać wspaniałe i piękne budowle z drewna i kamienia, były one nie tylko wytrzymałe, ale też pięknie zdobione, najczęściej w roślinne motywy. Chciał, aby towarzyszyła mu druidka, ale ta najwyraźniej zmęczona poszła po posiłku do izby. Mężczyzna wyszedł z karczmy i skręcił w lewo kierując się ku centrum miasta. Chwilę potem usłyszał nad głową bicie skrzydeł.
- VENN! Przepraszam zapomniałem, mam jeszcze nieco surowej sarniny, możesz zjeść wszystko. - Orlin sięgnął po jedną z sakiewek u pasa i wysypał na rękawicę mięso pokrojone w małe plastry.
Tak jak zwykle sokół usiadł na lewym przedramieniu swojego towarzysza i zaczął wyrywać mu z rękawicy mięso. Tymczasem powoli mijali miejskie zabudowania, ogromny budynek o niespotykanej konstrukcji z irracjonalną liczbą wzorów i zdobień był zapewne ratuszem miasta. Dodatkową podpowiedzią mogły być tłumy elfów wchodzące i wychodzące z budowli. Przed ratuszem mieścił się skwer z czterema fontannami, każda jednak posiadała inne rzeźby. Po minięciu ratusza wzdłuż głównej ulicy ciągnęły się okazałe i ładne domy mieszczaństwa, a może i nie tylko. W odróżnieniu od miast ludzi te domy były praktycznie całe z drewna, a jedynymi kamiennymi elementami były kominy. Przy każdym jakby bezwarunkowo rosło drzewo.
- Może to drzewa opiekuńcze każdej rodziny? - Nie było to nic nowego dla leśnych społeczności, jego wioska miała także drzewo opiekuna, starego pięknego kasztanowca.
To co jeszcze było wyróżniającego w elfim mieście to fakt, że zbudowano je w oparciu o jakiś plan rozbudowy miasta. Pojedynczy segment miasta był jakby kwadratem, na którego krawędziach mieściły się drogi, a samo miasto składało się właśnie z takich kwadratów. Porządek miasta zrobił ogromne wrażenie na Orlinie, w miastach ludzi, gdzie domy były budowane chaotycznie, ciężko było nie zabłądzić. Tylko miejscowi orientowali się w sieci tuneli i umieli się po nich poruszać.

Kiedy Orlina opuściło już pierwsze wrażenie, myślami zaczął wracać do rozmowy z kapitanem straży. Tak naprawdę żałował, że nie poprosił go o coś bardziej konkretnego, na przykład nowy łuk. Nie musiał martwić się o jedzenie, a karczmę przecież można by było znaleźć, aby przenocować. Ponadto obecność demona w mieście ciągle pozostała nierozwiązana. Poza podziękowaniami elf nic im nie powiedział, nie wyjaśnił dlaczego jego podwładni leżeli na ziemi we krwi, kto zaatakował, czy miasto ma jakieś problemy wewnętrzne? Myśląc o tym teraz na spokojnie Orlin miał podejrzenie, że zostali w jakiś sposób oszukani z Tilią. Choć wtedy chłodne podziękowania skrytego kapitana bardziej go przeraziło.

Czując się coraz podlej, Orlin zaczął wracać do karczmy. Może porozmawia o tym z Tilią, razem znajdą wiarygodną odpowiedź. Być może to tylko jego urojenia i nie było potrzeby się martwić.

Ulicami Danae szedł człowiek ubrany w zielony płaszcz z kapturem. Na jego lewym przedramieniu siedział sokół, a sam człowiek wyglądał na zmartwionego, może miał problemy?
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen lubiła w ludziach przede wszystkim ich spontaniczność, szczerość i po prostu umiejętność niemarnowania życia na głupoty. No, ale kiedy nie masz nawet stu lat do przeżycia, każda chwila jest ważna. Przyglądała się uprzejmie przybyszom, zastanawiając się jedynie nad tym, kto wzbudza w nich większe zakłopotanie - demon, elfka czy też tutejszy kapitan, który zachowywał się jakby nic się nie stało. Uśmiechnęła się, bardziej jednak do siebie niż do przybyszów. Właśnie ktoś taki jak oni mogli im pomóc - po prostu porządni ludzie. Korciło ją, by posłuchać przez chwilę ich emocji, wolała jednak nie ryzykować. Kobieta wyglądała albo na jedną z adeptek magii życia albo na młodą druidkę.
Napotkała porozumiewawcze spojrzenie Vallina. Czyżby i on wpadł na podobny pomysł?
Elf odprawił ludzi. Kiedy drzwi się zamknęły, elfka przez chwilę pożałowała, że nie mogła pójść razem z nimi. Westchnęła, czekając na nową nieprzyjemną konwersację.
- ...teraz chcę się na nim zemścić, a jedyny sposób, dzięki któremu mogę to przeżyć, to wsparcie was w walce z Megdarem. Wystarczy ci wiedzy o tym co mną kieruje, elfie?
Aileen zerknęła przez krótką chwilę na demona, ale dostrzegła tylko to, czego się spodziewała. Ponownie westchnęła cicho. Vallin milczał, jakby zastanawiał się nad czymś.
- Czy właśnie to usłyszałaś od niego, gdy pierwszy raz zapytałaś o jego motywy? - zwrócił się nagle do elfki. Aileen nie odpowiedziała od razu, nieco zaskoczona pytaniem.
- Przykładam wagę do myśli i emocji, nie słów.
Vallin zaklął szpetnie.
- Łże jak pies, a ty jeszcze bronisz tego pomiota!
- Nie łże - powiedziała elfka chłodno. - Robi dokładnie to samo, co i ty i ja i każdy z elfów.
Elf urwał w pół słowa, zaskoczony.
- Mówi tyle, by jednocześnie powiedzieć prawdę i skłamać. To właśnie to, w czym lubują się Pradawni, a więc i my, czyż nie?
Gdy sytuacja wymykała się spod kontroli, Vallin zazwyczaj tracił nad sobą panowanie. I tak było tym razem, z tą różnicą, że przynajmniej przestał wrzeszczeć. Fakt, że Aileen nadal pozostawała spokojna, dolewał tylko oliwy do ognia.
- Nie pogarszaj swojej sytuacji - warknął. - Jesteś uznawana za zdrajcę i nie robisz nic, by...
- Poddam się próbie umysłu. Nikogo nie zdradziłam.
- Ty? Jakbym nie wiedział, że jesteś w stanie omamić prawie każdego, wiedźmo. Nie można sądzić kogoś, kto własnoręcznie pozbawił się normalnych uczuć - prychnął.
Aileen pobladła, w jej oczach zalśnił niebezpieczny błysk. Vallin zamierzał chyba coś dodać, ale w porę ugryzł się w język. Podszedł szybkim krokiem do drzwi i położył dłoń na klamce.
- Pół godziny. Tyle masz czasu, demonie, byś zadecydował o tym, po której stronie stoisz. Tyle czasu masz ty, Aileen, byś zdecydowała, gdzie chcesz spędzić resztę życia - tutaj, czy w Otchłani.
To mówiąc, wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami. Cichy brzęk świadczył o tym, że na pomieszczenie nałożono blokującą barierę.
- Nienawidzę cię! - wysyczała Aileen, biała jak papier. Tylko kogo miała na myśli?


Vallin zdawał sobie sprawę, że przeciągnął strunę tak mocno, że pękła. A mówiąc mniej kwieciście - przegiął pałę. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jako kapitan ma dużo większy autorytet niż zwykła uzdrowicielka, mimo wszystko, liczył się z jej zdaniem. Niezmiernie go to irytowało. Sam się przekonał, że najchętniej sam wstawiłby się za elfką, a tego demona odesłał w diabły, byle by go już nigdy nie oglądać na oczy. Problem w tym, że Aileen uparła się przy swoim i miała gdzieś jego zdanie na ten temat. To irytowało go jeszcze bardziej. Wyszedł z budynku, właściwie nie zdając sobie sprawy w jakim celu. Zastanowił się dopiero, gdy ktoś go szturchnął i zapytał, czy coś się stało.
- Ściągnij tu tego posłańca i powiedz mu, żeby poszedł po tych ludzi. Wiesz, ta druidka i ten łowca, pomagali przy zamieszaniu przy bramie. Chcę z nimi porozmawiać.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Siedziała sama przy stole w dusznej karczemnej izbie. Niepokój i obawy minęły, teraz, powoli choć stanowczo, Tilia zaczynała odczuwać złość. Na siebie, że tak głupio się bała – no bo czego mogła się bać? Nie zrobiła wszak nic złego, to już sama ze sobą ustaliła… Ale przede wszystkim jej złość była skierowana w stronę ludzi… nie tylko ludzi, także elfy i innych, których dziś spotkała; na dowódcę straży, który nawet się nie przedstawił i na Orlina, poznanego dziś człowieka. Wszyscy zachowywali się tak, jakby mogli robić to, co zechcą, a ona musiała się temu podporządkować…
Na przykład Orlin – siedział milczący podczas całego posiłku, a potem ni stąd, ni zowąd wstał i wyszedł, pozostawiając ją samą w karczmie. Nie, wcale nie zamierzała nigdzie wychodzić, ale miała nadzieję na chwilę rozmowy o ostatnich wydarzeniach. Chciała się podzielić swoimi wątpliwościami i obawami.
Nic się nie stało – powiedziała sama do siebie i sięgnęła po kubek z winem. Rozejrzała się po karczmie. Było sporo gości. Druidka zastanawiała się przez chwilę, czy gdyby sama szukała noclegu, też trafiłaby właśnie tu?

Jej rozmyślania przerwało przybycie posłańca. Nie była pewna czy to ten sam, który ją tu przyprowadził. Nie wiedziała czy miałoby to jakiekolwiek znaczenie. Ten posłaniec wzywał ją znów do dowódcy straży...
Tilia nic z tego nie rozumiała. Starała się opanować szalejące w niej emocje. Zawsze była miła, cicha i uległa. Nauczono ją pokory. Ale ojciec nauczył ją także szacunku do samej siebie. I dziewczyna wiedziała już, że nigdzie nie pójdzie. Jeśli dowódca miał do niej sprawę, mógł kazać jej poczekać. Czekałaby grzecznie pod drzwiami lub na ulicy. Ale teraz, skoro okazano jej gościnność i zapewniono, że będzie dobrze traktowana, nie pozwoli się tak traktować.
Podniosła głowę i spojrzała na przybysza. Odgarnęła z twarzy kosmyk włosów i odezwała się cicho lecz stanowczo:
- Proś dowódcę o wybaczenie. Nie czuję się na siłach wracać tam, skąd niedawno przyszłam. Ale do jutra stąd nie odejdę. Będę zaszczycona, jeśli dowódca straży zechce zjeść ze mną posiłek lub wypić kubek wina. – Miała nadzieję, że głos jej nie zadrży.

Posłaniec odszedł, a Tilia znów sięgnęła po kubek. Drżącą ręką wychyliła go do dna.
Awatar użytkownika
Orlin
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: Nieznana
Kontakt:

Post autor: Orlin »

Zasady i reguły znanego mu świata przestały obowiązywać, rzeczywistość pogrążyła się w chaosie tak, że prawda mogła być fałszem, bądź nie znaczyć też nic. Wzburzone morza i oceany zaczęły pochłaniać całe życie na lądzie i już wkrótce każde istnienie walczyło o życie w wodnej klatce. Łuski prasmoka straciły ze sobą kontakt tak, że ziemia jakby zaczęła usuwać się spod stóp, a towarzyszyły temu trzęsienia i ogarniający go bezmiar bezsilności nad swym losem.
Na szczęście trwało to tylko dwie sekundy. Opowieść dowódcy straży Vallina wywarła na Orlinie bezwarunkowo wrażenie prowadzące go ku zawałowi. Było w niej wszystko co niezbędne, aby opowiedzieć niegrzecznym dzieciom straszną bajkę na dobranoc, bądź aby zachwycić wędrowców mrożącą krew w żyłach opowieścią.
Hordy nieumarłych, potężny licz, demon, elfy, misja ratowania świata i między innymi on w jednej z ról głównych, czyli nierzeczywista nierzeczywistość wykreowana przez dowódcę straży... Tak to musi być to, kapitan jest pijany, albo gorzej.

Tego samego dnia Orlin jeszcze raz spotkał się z kapitanem straży w jego domu. Kolejny posłaniec spotkał go na ulicy w drodze do karczmy, nie wiedział czy Tilia została zaproszona, w każdym razie nie uczestniczyła na kolejnym spotkaniu. Zaraz po wejściu do pokoju kapitan przeszedł do konkretów, towarzyszyły mu te same osoby co wcześniej - elfka i dziwny człowiek. Vallin zaczął swoją opowieść o "potężnym liczu", którego moc i władza zaczęła zagrażać elfom, a w późniejszej perspektywie także i ludziom. Owo nowe zagrożenie według dowódcy zgromadziło sporą armię, na którą mają się składać nieumarli i grupa zdeprawowanych istot, znaczy się morderców, bandytów, złodziei, barbarzyńców marzących o bogactwie i wpływach, od których zostali odsunięci przez świat.
Według dowódcy priorytetem nowo powstałego zespołu powinno być ostateczne i jednoznaczne zgładzenie licza, reszta, jak to powiedział, "liczy się mniej, jeżeli w ogóle". W skład jeszcze teoretycznej drużyny mającej wykonać owo zlecenie ma wchodzić kilku elfów, i ku ogromnemu zaskoczeniu odbiorcy właśnie Orlin.
Wisienką na opowieści Vallina była informacja o pomocy DEMONA, którego to mają okazję poznać osobiście.

Tak, dowódca jest pijany albo przepracowany. Elfy współpracujące z demonem, aby przedostać się przez armię do licza, którego chcą zgładzić, oraz pomoc człowieka, który tylko pomógł rannym musi być wytworem wyobraźni elfa. Tylko dlaczego on wygląda tak poważnie?
Ostatnio edytowane przez Orlin 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Gdy dowódca straży wyszedł demon przez dłuższą chwilę milczał. Wiedział, że jest zdecydowany pomóc elfom w walce. Przynajmniej do czasu, aż się nie zemści. A potem? Potem odzyska Kamień Mocy i wróci z nim do Otchłani, by odbudować chociaż część swojego świata... W pewnej chwili zerknął na Aileen, elfka siedziała, patrząc w ścianę. Czy też nie chciała rozmawiać z demonem, czy po prostu rozmyślała co dalej, Akkarin nie mógł wiedzieć. Potrzebował jednak od niej paru wyjaśnień i jej aktualny stan ducha mało go obchodził. Mimo to, czas jaki upłynął pozwolił mu uspokoić się na tyle, by w jego głosie brzmiała tylko nutka złości.
- Mówiąc, że mogę mieć kłopoty, mogłaś uściślić, że najprawdopodobniej od razu zechcą mnie zabić. Choć przyznaję, że nie dopuściłaś do tego. Przybyłem tutaj by was wspomóc, w walce z liczem, a z tego co wiem przyda się każda pomoc. Może się mylę? - Patrzył w oczy elfki, która gdy tylko zaczął mówić, zwróciła na niego wzrok. Dwie pary zielonych oczu utkwione w sobie. Demon musiał przyznać, że może i była istotą gorszą od niego, ale oczy warte były zainteresowania się nimi. Przypominały trochę oczy jego rodaków...
- Jeśli ten twój elf zdecyduje się przyjąć moją pomoc, moja szabla będzie do waszej dyspozycji. Jeśli jednak po zakończeniu tego wszystkiego znów spróbuje mnie uwięzić... - Jego oczy zwęziły się, błysnęła w nich groźba. - Nemorianie nie pozostaną temu światu dłużni...
Ostatnio edytowane przez Akkarin 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Orlin
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: Nieznana
Kontakt:

Post autor: Orlin »

Tego samego dnia Orlin miał znów rozmawiać z generałem.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Dowódca straży rzeczywiście zjawił się "Pod wielkim dębem". Przeprowadził z Tilią przedziwną rozmowę, w której opowiadał dużo, głośno i barwnie na temat wielkiej wojny, wielkiej misji, wielkiej armii, a przede wszystkim wielkiego licza, którego trzeba zgładzić, i w ogóle o wielu innych nonsensownych rzeczach. O tym samym, o czym mówił przedtem jej znajomemu łowcy. Tak, Vallin był absolutnie pijany - jak zresztą słusznie podejrzewał parę godzin temu Orlin.
Wreszcie jego paplanina przybrała formę niezrozumiałego bełkotu i mężczyzna przysnął na stole. Cóż, była to dość żenująca sytuacja, zwłaszcza dla delikatnej i nieśmiałej druidki, na szczęście niebawem do karczmy przyszło paru innych strażników. Przeprosili dziewczynę i odprowadzili wstawionego dowódcę prosto do jego domu. Żaden z nich nie wspominał nic o wojnie. Właściwie ten temat zniknął z pamięci dziewczyny, pozostało jedynie wspomnienie bezsensownej gadaniny o niczym.

Kiedy Orlin przybył na umówione spotkanie - w tejże samej karczmie właśnie - w drzwiach minął akurat Vallina wraz z kolegami. Właśnie wychodzili, niektórzy już wyraźnie mocno nietrzeźwi. Zanim zdążył się do nich odezwać, już ich nie było.
A potem zobaczył Tilię siedzącą samotnie przy stoliku z dość niewyraźną miną. Automatycznie ruszył w jej stronę, a kiedy przed nią stanął, już nie pamiętał, o czym właściwie rozmawiał i chciał rozmawiać z dowódcą straży. Wszelkie wieści o wojnie z Megdarem jakoś wyparowały z jego głowy.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon zmrużył oczy. Coś było nie tak... Rozejrzał się po pomieszczeniu, skupiając dłużej wzrok na na elfce, która wraz z nim przebywała w pokoju. Aileen. Tak miała na imię, ale skąd to wiedział? Zmarszczył czoło, próbując sobie przypomnieć. Nieznana siła naruszyła jego wspomnienia. Coś znacznie potężniejszego niż mógłby sobie kiedykolwiek wyobrażać. Co to było? Nie ważne, zajmie się tym w innym czasie. Teraz najważniejsze było połączenie wciąż pamiętanych faktów. Chciał odruchowo, dotknąć swojej szabli, lecz nie dość, że nie było jej na miejscu, demon odkrył że ma na rękach kajdany. Co bardziej wkurzające, blokowały one jego magię. To dla tego, nie mógł połączyć się z Arkadem, by zapytać go o to co się mogło stać! Szlag!
Powolnym krokiem przeszedł przez pomieszczenie, i usiadł w jednym z wolnych foteli. Co zapomniał? Co pamiętał? Powrót do Otchłani. Dwa razy. Raz, by ratować Aileen, ale czemu to zrobił? Bo jej klacz do niego przybiegła przestraszona. Ale czego się bała? Tego już nie pamiętał. Dobrze... Teraz drugi raz. Znów elfka i... i ktoś jeszcze... Ale nie pamiętał kto. Uciekali przed czymś. Aż do powrotu do Alarnii pamiętał w zasadzie wszystko. Poza paroma rozmowami, które musiały mu uciec. Ale o czym one były? Znów pusta w głowie... Dobrze, ale co było między tymi dwoma wizytami? Jedna była chyba na bagnach, pamiętał ten odór... Druga gdzieś w jaskini. Czy to też były bagna? Chyba nie... Pamiętał, że musiał dużo uciekać. Jakiś grobowiec, kostur wypełniony mocą i zwłoki kotołaka. Sam go zabił. Ale czemu? Ciągłe ucieczki. Ale przed czym? Przed kim?!
Zastanówmy się jeszcze raz. Co było przed tym wszystkim? Co demon pamięta wcześniej? Mauria. Karczma. Spotkanie z dżinką, kobieta o aurze jak demon, oraz topielica. Mieli się z kimś spotkać. Z kimś ważnym. Potem pustka... Jakieś postaci. Kobieta wpadająca przez sufit, ruda kobieta. Kim one były? Nie istotne... Potem pustka. Nie pamiętał prawie nic. Jakiś dwór, jakiś las. Ale jak i gdzie? Nie istotne... I tak sobie nie przypomni...
Akkarin ponownie spojrzał na elfkę. Czemu są tutaj razem? I czemu on ma kajdany na rękach, a ona nie? Czy to ona go schwytała? Nie miał pewności, ale zdawało mu się, że jednak nie. I gdzie są jego rzeczy? Gdzie jest jego koń?! Otworzył usta, chcąc o to zapytać, gdy w korytarzu za drzwiami rozległy się głośne kroki. Odwrócił w tamtą stronę głowę, czekając na rozwój wydarzeń. Może nadchodząca osoba wyjaśni mu co się dzieje? Nawet nie wiedział jak bardzo się myli w ostatniej kwestii...
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen wstała z fotela. Jej zapasy opanowania i spokoju powoli się wyczerpywały, tak samo jak pomysły. Wiedziała, że odesłanie jej do Otchłani wraz z demonem było tylko groźbą, by wytrącić ją z równowagi. Nie zasługiwała na śmierć, w dodatku - na pewno nie taką.
- Grozisz niewłaściwej osobie - powiedziała i odwróciła wzrok. Była zmęczona. Nie spała dobrze od długiego czasu, ledwo uszła z życiem najpierw z choroby, potem z grobowca. Teraz najchętniej wsiąkłaby w ścianę, zapomniała o wszystkim i obudziła się za trzysta lat, gdy wszystko już z pewnością się skończy...
Niewiele zostało z tego porządku umysłu, który tak spodobał się niegdyś upadłemu aniołowi. Chaos, wyczerpanie magiczne i destrukcyjny wpływ jej własnych emocji odcisnęły już swoje piętno. Aileen nie była żołnierzem, wojna zwyczjanie niszczyła ją od środka.

Na ułamek sekundy serce elfki przestało bić. Spóźnione w swym normalnym rytmie, nagle zaczęło pracować dwa razy szybciej. Przestrzeń zadrgała niebezpiecznie.
- Słyszałe...?

Żelazne bariery otaczające najciemniejsze głębie jej umysłu pękły nagle, a strumień emocji i wspomnień przemknął przez nią jak wzburzony potok. Elfka zachwiała się, gdy w dziwnym odruchu cofnęła się i potknęła o dywan.
Wszystko ustało szybciej niż zdała sobie z tego sprawę.
Stała w zupełnie nieznanym jej pokoju, trzymając się oparcia fotela, by nie upaść. Wyplątała się z frędzli dywanu i znów potknęła o jakiś przedmiot. Podniosła z podłogi srebrny, zdobiony zielonymi kamieniami diadem. Znała skądś ten przedmiot.
Pokój teraz też wydawał się znajomy. Nawiedziło ją dziwne uczucie deja vu. Obróciła bezwiednie w palcach diadem i włożyła go na głowę.
Wojna. Hordy nieumarłych, smród otwartego grobu. Licz na tronie. Płomiennooka magini w wąskim, podziemnym korytarzu. Zamek z czarnego kamienia. Elfka uniosła dłoń i spojrzała na kilka perłowych kropek na skórze. Otchłań?
To był tylko sen, to się nie zdarzyło naprawdę...
Arathain rozsypujący się w proch. Groteskowa paszcza wodnego potwora.
Czarodziej przeżył.
Sięgnęła ręką do tyłu i dotknęła palcami skóry pod zbroją. W myślach ujrzała tylko przerażającą, zwierzęcą twarz upiora. Lepka ciemność okryła strzygę a znikąd wyłonił się demon...
Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie jest sama. Ten sam demon, który uratował jej życia, stał obok, zakuty w kajdany. Niewyraźne urywki wspomnień wypłynęły z jej świadomości. Znała jego imię. Miała przeczucie, że zrobił coś, za co z pewnością nie powinna mu ufać. A jednocześnie, wiedziała, że dla niej nie stanowi teraz zagrożenia.

Kajdany pękły z trzaskiem. A właściwie jedna, elfka zachwiała się i prawie upadła, gdy użyła zaklęcia. Nie wiedziała dlaczego jest tak zmęczona. Podeszła powoli do demona, już otworzyła usta, żeby zapytać, co się tu do diabła stało.
I wtedy otworzyły się drzwi. Do pokoju wszedł elf i nieprzytomnym wzrokiem zerknął na przybyszów.
- Um... przepraszam. - wyjąkał i wyszedł. Nie minęły trzy sekundy, a drzwi z rozmachem otwarły się znowu i ten sam elf wpadł do pomieszczenia, z zaskoczeniem i przerażeniem w oczach.
- Co wy... Co wy do cholery jasnej robicie w moim domu?! - zamrugał kilka razy, patrząc to na elfkę to na demona. Złapał się za głowę.
- Przepraszam. Wyjdźcie stąd, nie mam dziś głowy... Jutro. Przyjdźcie jutro, zaraz zobaczę o co... No, idźcie! - jęknął.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia siedziała w karczemnej izbie całkowicie zdezorientowana. Kiedy zamierzała po posiłku wstać i udać się na poddasze, przyszedł do niej sam dowódca straży. Druidka zupełnie nie rozumiała co takiego chciał jej przekazać. Zbyt często powtarzał słowa „wojna” i „zgładzić”. Tilia nie miała pojęcia, czy to był właśnie temat, o którym dowódca chciał z nią rozmawiać kiedy przysłał po nią posłańca. Nie bardzo potrafiła powiązać własną osobę z działaniami wojennymi.
Dopiero po chwili zorientowała się, że elf nie był trzeźwy. Wtedy znów się przestraszyła. Wpływowa osoba, pijana, w dodatku z nieznanymi jej zamiarami… Na szczęście w porę dotarli strażnicy i uwolnili dziewczynę od dość kłopotliwego towarzystwa.

Nie wiedziała czy przybycie i wyprowadzenie dowódcy straży zostało zauważone. Nawet jeśli, w karczmie panował gwar, jakby nic wyjątkowego się nie wydarzyło.
Tilia stwierdziła, że najwyższy czas oddalić się. Wieczór stawał się jak dla niej zbyt bogaty w wydarzenia. Już miała przywołać dziewczynę, Triss, by zaprowadziła ją do izby, gdy wydawało jej się, że w drzwiach karczmy pojawiła się znajoma postać. Zawahała się.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Chcąc, nie chcąc musieli opuścić pokój. Gdy tylko znaleźli się za progiem, boje rozejrzeli się zdezorientowani, nie bardzo wiedząc gdzie dalej iść. Z opresji "uratował" ich jeden ze strażników, który właśnie przyszedł do Vallina.
- Sir! Właśnie znaleźliśmy w zbrojowni szpadę, sztylet oraz kostur. Na pewno nie należą do naszego wyposażenia i nie wiemy skąd się tam wzięły. Co mamy z tym zrobić, sir? - W tym momencie odezwał się demon, którego umysł skojarzył obecność tych przedmiotów z jego osobą.
- To zapewne moje... - elf spojrzał najpierw na nemorianina, potem na swojego dowódce
- Sir?
-Oddaj mu je i niech mi nikt nie przeszkadza! - Wstał i zatrzasnął drzwi przed twarzą osłupiałego strażnika. Po chwili jednak doszedł do siebie i odwrócił się w stronę dwójki stojących za nim osób.
- Ekhem...Chodźcie ze mną. - Po tych słowach ruszył korytarzem, Akkarin wraz z Aileen poszli w jego ślady. W końcu i tak nie mieli w tej chwili nie mieli raczej lepszego pomysłu co robić...

Musieli opuścić budynek i przejść potem kilkanaście metrów. Zbrojownia została usytuowana w niskim budynku. Ćwiczyła przed nim grupka elfów pod okiem ich starszego rodaka. Jego twarz zdobiły blizny. Zerknął tylko na idących, to samo uczynili niektórzy z ćwiczących. Za co nie dość, że zostali rozbrojeni przez swoich przeciwników, to jeszcze otrzymali głośną reprymendę w języku elfów od swojego mentora.
Broń demona została mu wydana praktycznie bez żadnego ale. Ba! Został nawet uwolniony z drugiej części kajdan, której Aileen nie zniszczyła. Strażnik, który ich przyprowadził, gdy tylko zrobił co do niego należało praktycznie wyrzucił ich z budynku. Stali teraz rozglądając się, po okolicy. Demon teraz już mogąc spokojnie wyczuć Arkada ruszył w stronę stajni. Musiał z nim pogadać...
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen poszła za Akkarinem machinalnie, prawie nie zdając sobie sprawy z otaczającej ją rzeczywistości. Starała się uporządkować wspomnienia, uczucia, myśli i wszystko inne, co kłębiło się pod jej czaszką a nie zaliczało się do wcześniejszych kategorii. Każdy nieobdarzony wrażliwością na magię w tym momencie by zwariował. Niemniej jednak, elfce niewiele brakowało do całkowitej utraty kontroli nad wspomnieniami, co groziło absolutną amnezją.
Kostur przywołał jedynie niemiłe wspomnienie ciemnej krypty, lodowatego powietrza, zwłok i zarazy. I Gardenii. A choć wszystko wciąż wydawało się snem, Aileen była przekonana, że to kiedyś naprawdę miało miejsce. W przeszłości, czy też w przyszłości - nie miało to teraz znaczenia.
Uznała, że zamiast sterczeć bez sensu w miejscu i ściągać na siebie wzrok okolicznych przechodniów, pójdzie rozmówić się z Bzurą. O ile oczywiście, znajdzie ją w stajni. W taki dzień pewnie hasała zadowolona po łąkach.
Nawiedziło ją mgliste wspomnienie bójki przy bramach. Chyba jednak znajdzie ją w stajni.
Ruszyła szybkim krokiem razem z demonem w stronę niskich zabudowań niedaleko zbrojowni. Wszedłszy do ciemnego wnętrza budynku przez chwilę miała problem z rozpoznaniem szczegółów, oślepiona przez słońce. Dostrzegła w końcu stojącą w otwartym boksie klaczkę. Wyglądała na nie mniej skołowaną od niej. Elfka weszła do boksu i przytuliła się do jej szyi, głaszcząc Bzurę po aksamitnym nosie. W kilka sekund zamknęły się rany pozostałe po zębach Arkada, jednakże większa część siniaków i stłuczeń została. Aileen kończyły się siły.
Naprzeciwko Akkarin rozmawiał z karoszem, nie mniej poturbowanym od Bzury. Oba konie były jednak nad wyraz spokojne.
~ Coś się stało. Jakbym nagle obudziła się z jakiegoś koszmarnego snu. Nie pamiętam co robiłam wczoraj, a jednocześnie... pamiętam. Nic do siebie nie pasuje - zaczęła Bzura. Elfka czuła jej niepokój, sama też nie była spokojna. Co do cholery stało się z czasem?
~ Pamiętam jakąś bitwę, a Arkad mówił coś o żywych trupach. I oczywiście, to dziwne miejsce, które nazwał Otchłanią. Ale wszystko wydaje się snem. Znasz to uczucie?
~ Arkad? Ach, mam, przepraszam. Ja także nie wiem co się stało.
~ Wygląda to tak, jakby ktoś chwycił w garść czas i wyrwał nam go spod nóg jak dywanik, zostawiając wszystkich w jakimś dziwnym... bezczasie. - rozmyślała Bzura, parskając co chwilę. Elfka roześmiała się cicho, ubawiona porównaniem. Niemniej jednak, Bzura mówiła sensownie. Alarania znana była z zaburzeń struktury czasu... ale na Prasmoka, nie takich!
Jeżeli istniała jakaś obiektywna opinia na temat czasu, mogła ją wydać jedynie osoba żyjąca w jego stałym i niezmiennym nurcie, a więc niepochodząca z Alaranii. Elfka spojrzała wyczekująco na Akkarina, czekając, aż ten skończy rozmowę.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Nikt nie przeszkodził na szczęście demonowi w dostaniu się do stajni i porozmawianiu z jego koniem. Tak jak się spodziewał, Arkad pamiętał równie mało co on, lecz wzajemnie uzupełnili choć kilka luk w pamięci. Teraz przynajmniej pamiętał imiona osób, które spotkał i były łaskawe się przedstawić...
Kątem oka dostrzegł Aileen rozmawiającą ze swoją klaczką. Bzurą? Chyba tak się nazywała. Ale czy to miało teraz jakieś znaczenie? Czas zwariował. Demon przyzwyczaił się do jego zachowania podróżując po Alarnii, ale to co się stało... Nie, o tym nawet nigdy nie słyszał. Zastanawiał się, czy takie rzeczy dzieją się tutaj częściej, ale on o tym nie pamięta, czy też był to jednorazowy "skok w czasie". Kolejne pytanie, to czy taka sytuacja może się powtórzyć i kiedy? Jak zwykle wiele pytań i żadnych odpowiedzi! Potrzebował odpoczynku od tego, powinien wrócić do Otchłani na jakiś czas... Odpoczynek w rodzinnym świecie. Tak, to jest to co potrzebuje.
-Arkad. Wracajmy do Otchłani, mam dość Alarnii na jakiś czas. Dzieją się tutaj rzeczy, jakie nie powinny mieć miejsca. Niech to się uspokoi...
-Dobrze. Ale musimy tu jeszcze wrócić, mają tu piękny krajobraz.
-Nie martw się, jeszcze tu wrócimy.
- Poklepał wierzchowca po szyi. Dopiero w tej chwili dostrzegł wyczekujące spojrzenie elfki. Czyżby sądziła, że miał coś wspólnego z tą anomalią?
- Jeśli sądzisz, że jestem w stanie cokolwiek powiedzieć o tym co się stało, to mylisz się. To ty żyjesz w świecie, gdzie nieścisłości w czasie są naturalne... Mam serdecznie dość tutejszych anomalii, wolę te występujące w Otchłani, które znam. - W ścianie boksu, w którym stal Arkad, otworzył się portal do Otchłani. - Kiedyś się może jeszcze spotkamy, Alieen. Może do tego czasu wyjaśni się co się stało...

Dopiero gdy Aileen skończyła mu odpowiadać, ukłonił się i zniknął w portalu.

[Ciąg dalszy]
Zablokowany

Wróć do „Danae”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości