Strona 2 z 2

Re: [Targ] Samo południe

: Wto Mar 20, 2012 5:06 am
autor: Pani Losu
Odpowiedź Veskella zagłuszył dźwięk lutni.

- Pani! - zawołał jakiś barwnie odziany młodzian w fantazyjnym kapelusiku, doskakując nagle do Aradisy i klękając u jej stóp. - Twa uroda mnie olśniewa, pozwól sławić ją w słowie i w pieśni! - wykrzyknął z emfazą i znów uderzył w struny swego instrumentu, wydobywając zeń parę słodkich nut. Czyste, zielone jak wiosenne liście oczy poety-śpiewaka spoglądały na smoczycę z prawdziwym zachwytem. - Tak piękna, tak jasna, złota jak samo słońce... Męczysz moje zmysły, pani! Jaką to boską istotą jesteś? Tyś końcem i początkiem zarazem, wieczną tajemnicą... - wyrecytował w uniesieniu, najwyraźniej podświadomie zainspirowany silną emanacją aury Aradisy.

Później jakby zabrakło mu słów, więc tylko grał. Nawiasem mówiąc, melodia, którą wygrywał, należała w oryginale do dość sprośnej piosenki o pannie młynarzównie i lubieżnych gnomach, ale w tym momencie nie miało to znaczenia.

- Pani, moja złota pani... - podjął na nowo muzyk-wierszokleta, wyciągając do smoczycy swoją piękną, smukłą dłoń. - Pójdź za mną, mój przyjaciel artysta namaluje twój portret! Ooch, będzie to wspaniałe dzieło! Ludzie i bogowie uklękną w zachwycie, widząc to światło, które bije z twych oczu... Pani, błagam, nie odmówisz mi!

No i stało się - nie odmówiła. Aradisa, trochę zmieszana i zaskoczona całą sytuacją, bez zastanowienia dała pięknemu bardowi wyprowadzić się z gospody, ledwie zacząwszy posiłek.

I to był jej błąd.

Cóż, żadnego przyjaciela-artysty, jak się okazało, wcale nie było. Za rogiem stało za to czterech zbirów, a ci bynajmniej nie byli przyjacielsko nastawieni. Artystycznych zapędów takoż ciężko byłoby się po nich spodziewać.

Ostatecznie Aradisa skończyła poturbowana w jakimś zaułku, może nie jakoś poważnie, ale jednak, ponadto pozbawiona doszczętnie złota.

Re: [Targ] Samo południe

: Wto Mar 20, 2012 7:20 am
autor: Aradisa
"No i stało się - nie odmówiła. Aradisa, trochę zmieszana i zaskoczona całą sytuacją, bez zastanowienia dała pięknemu bardowi wyprowadzić się z gospody, ledwie zacząwszy posiłek.

I to był jej błąd.

Cóż, żadnego przyjaciela-artysty, jak się okazało, wcale nie było. Za rogiem stało za to czterech zbirów, a ci bynajmniej nie byli przyjacielsko nastawieni. Artystycznych zapędów takoż ciężko byłoby się po nich spodziewać.

Ostatecznie Aradisa skończyła poturbowana w jakimś zaułku, może nie jakoś poważnie, ale jednak, ponadto pozbawiona doszczętnie złota."

[Ciąg dalszy : Aradisa]