Strona 2 z 2

Re: [Polana nad rzeką] Ucieczka z Rapsodii

: Wto Kwi 10, 2012 11:16 am
autor: Berni
        Berni wysłuchał odpowiedzi.
- Nie, nie, nie mamy uprzedzenia do rasy ludzkiej. Chciałem mieć pewność, są w końcu istoty podobne do ludzi - odpowiedział na pytanie Leo. Zdjął sarnę, podzielił na cztery części, i każdą dał jednej osobie. Zaczął jeść w milczeniu, rozmawiając telepatycznie z Dagorem.
- Nie jest człowiekiem - powiedział Dagor.
- Skąd masz pewność? - spytał Berni marszcząc brwi.
- Nie pachnie jak człowiek, a mój nos jeszcze mnie nie zawiódł. Gdy dmuchnął wiatr, poczułem coś bardziej siarkowego, ale nie ludzkiego - odpowiedziała pantera.
- To tylko potwierdza moje przypuszczenia... Nie ufam mu. Czuję, że jest w nim coś złego, wrogiego - powiedział elf.
- Co do zaufania mu, również był bym ostrożny... Sądzę, że powinieneś porozmawiać o tym z Juliettą - powiedział Dagor.
- Sądzę, że powinniśmy porozmawiać z nią o tym obydwoje - zaproponował Berni.

Re: [Polana nad rzeką] Ucieczka z Rapsodii

: Czw Kwi 12, 2012 2:51 pm
autor: Julietta
Julietta na pytanie Leo szeroko otworzyła brązowe oczy i szybko potrząsała głową. Niby dlaczego miałaby mieć jakieś uprzedzenia do ludzi? Nie wiedziała jak jest z elfem, ale jeśli już, to do mrocznych elfów mieliby uprzedzenia, a nie do ludzi. Dlaczego o to pytał? Czyżby kiedyś spotkał elfów, którzy uważali się za lepszych od ludzi, lub z uprzedzeniami? Kto wie? Z cichym podziękowaniem wzięła od elfa mięsiwo i zatopiła się w rozmyślaniach, machinalnie skubiąc posiłek. W zamyśleniu spojrzała na elfa i panterę i zobaczyła jak Berni patrząc na Dagora marszczy brwi, a ten także zerka na swego przyjaciela. "Znów to robią?" - pomyślała zdziwiona. Już wcześniej zauważyła, że często wyglądają jak pogrążeni w rozmowie i podejrzewała, że komunikują się ze sobą. Odłożyła na bok niedojedzone mięso i zerknęła kątem oka na Leo.

Re: [Polana nad rzeką] Ucieczka z Rapsodii

: Czw Kwi 12, 2012 9:05 pm
autor: Iravan
- Wybaczcie mi to pytanie - poprosił. - Kiedy byłem młody, spotkałem kilka elfów. Okropne były z nich pyszałki - poskarżył się. - Mieli się za nie wiadomo kogo i pomiatali ludźmi - wyjaśnił. - Miałem z nimi bardzo nieprzyjemne spotkanie i od tamtego czasu, można powiedzieć, trochę zraziłem się - wytłumaczył powód pytania. Wgryzł się w mięso, które otrzymał. Było jeszcze trochę surowe więc wziął tylko dwa, trzy gryzy i przestał jeść. Udawał, że robi tobie krótką przerwę. - Ale najgorszymi stworzeniami, jakie w życiu spotkałem, były diabły czy cholera wie co to było. Jakieś piekielne plugastwa - powiedział. Wziął jeszcze jeden gryz. Już ostatni.

Re: [Polana nad rzeką] Ucieczka z Rapsodii

: Śro Kwi 18, 2012 10:47 am
autor: Berni
        Berni wysłuchał co powiedział Leo.
- Ja również przepraszam za tamto pytanie... Chciałem być pewny - powiedział. - Może opowiedział byś nam coś więcej o Nowej Aerii? - poprosił. Dagor podszedł do bliżej Berniego i położył swój wielki łeb na jego nogach. Berni zaczął go głaskać. Pantera zaś pomrukiwała i mrużyła oczy, bardzo zadowolona. Nagle kot wstał i zaczął biec. W tej samej chwili na polanę wyszedł niedźwiedź. Dagor ustawił się gotowy do skoku pół metra przed potworem. Zaczął syczeć. Niedźwiedź jednak się nie cofał. Pantera skoczyła na niego. Rozpoczęła się walka. Berni szybko wstał i wyciągnął łuk. Naciągnął cięciwę. Bój toczył się około 6-7 metrów od elfa. Wypuścił strzałę. Trafiła niedźwiedzia w kark. Druga bardzo blisko niej. Niedźwiedź padł. Berni podbiegł do Dagora. Miał zranioną łapę. Elf dotknął ranę i wisiorka na szyi. Rana zaczęła się goić. Po chwili została została mała blizna.
- W porządku? - spytał zaniepokojony Berni
- Tak. Nie zgub tego wisiorka, może się jeszcze przydać - odpowiedział Dagor.
- Dobra, chodź. Dziękuję. Uratowałeś nas - powiedział do Dagora elf, w drodze na miejsce przy ognisku.
- Nie ważne. - odpowiedziała pantera.
Berni usiadł, a Dagor, tak jak poprzednio, położył mu łeb na kolanach. Elf drapał go za uchem.

Re: [Polana nad rzeką] Ucieczka z Rapsodii

: Czw Cze 07, 2012 6:56 pm
autor: Pani Losu
Kiedy trójka towarzyszy ochłonęła po tej nagłej i niespodziewanej walce, powrócili do wspólnego biesiadowania, no bo co innego mieliby właściwie robić? W pewnym momencie, kiedy zaczynało już zmierzchać, Berni dostrzegł nad brzegiem rzeki coś, jakiś błysk, który przyciągnął jego wzrok. Bez większego namysłu, ciągnięty jakąś tajemniczą siłą, ruszył w tamtą stronę. Julietta i Iravan, pogrążeni w rozmowie, nawet nie zwrócili uwagi na to, że ich znajomy gdzieś zniknął, zapewne uznali po prostu, że poszedł w las za potrzebą i zaraz wróci. Stało się jednak zupełnie inaczej.

Dziwny złocisty błysk, który tak przyciągnął żądnego przygód i wrażeń elfa, jak się okazało, był iskierką światła, igrającą w jasnych włosach prześlicznego dziewczęcia. Cóż to za cudo? Nimfa, rusałka, elfka? Berni nie wiedział, ale nie zastanawiał się nad tym w tej chwili, tylko pomknął za modrooką dziewczyną w dół, ku rzece. Lekki wiaterek poruszał jej zwiewną sukienką z koronek, kiedy tak biegła ciągnąc go za sobą, a oszałamiająca woń tataraku i dzikich róż zawróciła chłopakowi w głowie i kazała zapomnieć o wszystkim. Woda przy brzegu była płytka i przyjemnie ciepła, a ostatnie ogniste promienie zachodzącego słońca przebijały się przez gęste korony drzew i złociły szczyty fal. W rzece brodziło po kostki tanecznym krokiem kilkanaście podobnych panien, wszystkie jasnowłose, błękitnookie, bladolice i eteryczne, wszystkie spowite w biel, niektóre z kwiatami wplecionymi we włosy.

Nimfy porwały Berniego do tanecznego kręgu i tak zawróciły mu w głowie, że odzyskał świadomość dopiero o poranku, wycieńczony i zdezorientowany, zupełnie sam, gdzieś w zupełnie innym miejscu.