Szepczący Las[W leśnej gęstwinie] Biała kotka.

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Ciężkie, karykaturalnie niemal dramatyczne westchnienie dobyło się z chuderlawej piersi topielicy, kiedy ta opadła z rezygnacją na krzesło. Kruk (jak on się tu, u diabła, znalazł?!) zaskrzeczał na jej powitanie... trudno powiedzieć, że radośnie. Raczej trochę niepewnie. Oczywiście przesadą byłoby przypisywać martwemu ptasiemu ciałku nazbyt skomplikowane stany emocjonalne, ale mimo wszystko dało się wyczuć, że ptaszysko trochę nie wie, jak się zachować i co ze sobą zrobić. Przedziwne, Aishele nigdy przedtem nie zaobserwowała u niego czegoś takiego i niezbyt wiedziała, jak to rozumieć. Ale właściwie za mało wiedziała o tym wszystkim, żeby być w stanie nawet porządnie się zdziwić.

*


Podobnie skonfundowany mógł się czuć sam licz Megdar w swej siedzibie setki mil stąd, kiedy ujrzał obrazy przesłane przez martwe oczy kruka - dziwacznie zniekształcone, niejasne, niestabilne, migoczące i chwiejne jak nigdy przedtem, przypominające raczej senne wizje chorego, niż realistyczny przekaz. Sceny gdzie widać było jak przez mgłę nieposłuszną topielicę i jej towarzysza, w megdarowych oczach zalane jak gdyby kleistą, wrzącą masą, na powierzchni której wyrastały, nabrzmiewały i pękały wielkie bąble, mieszały się z urywkami odległych wspomnień samego nieumarłego maga, łączyły się z nimi płynnie, tworząc nonsensowną strukturę. Strukturę najbliżej przypominającą właśnie sen. Coś takiego jeszcze mu się nie przydarzyło. Wyglądało na to, że dom białej kotki był miejscem, gdzie władza przepotężnego króla licza już nie sięgała...

*


- Widzisz, to jest tak... - podjęła dziewczyna, nie patrząc zupełnie na Obrońcę, a wbijając wzrok we wzorzysty dywan. - Ja... Chyba nie powinnam tego mówić... Uciekam przed tym, któremu służę. Muszę służyć. Ten kruk... - przytuliła ptasie truchło jak dziecinną zabaweczkę - ...ten kruk to mój jakby strażnik, ale on mi też pomaga, rozumiesz. Właściwie to nie mam nikogo poza nim. Nie wiem, co się stało z moją rodziną, ze wszystkimi... z moją siostrą. Miałam siostrę, wiesz? Nie wiem nawet, jak dawno to było, ani gdzie. On... Megdar... obiecał mi, że przywróci mi życie, jeśli coś zrobię. Ale... - Aishele zachlipała, a jej głos zaczął się łamać - ale ja już nie chcę więcej...! Muszę uciec, nie mam dokąd uciekać, już tak dłużej nie mogę! Tam się dzieją takie złe rzeczy, a w dodatku jestem chora, bardzo chora. Muszę uciec. Uciekam. Ale to wszystko nie ma sensu, on mnie i tak znajdzie - dodała na koniec z przekonaniem. - Wszędzie. Gavrail, słuchaj... Skoro jesteś obrońcą, to może mógłbyś... - roześmiała się wysoko, nerwowo i spazmatycznie, przez łzy - ...bronić mnie?

Przez cały ten czas Aishele zaszczyciła pokój tylko przelotnym spojrzeniem - i trzeba powiedzieć, że sporo z tego powodu straciła...
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

Gave uważnie przysłuchiwał topielicy. Musi służyć? Kruk - opiekun? Zaginiona rodzina... i siostra? Mężczyzna z trudem pojmował to wszystko, nawet nie wiedział przez moment, co powinien zrobić. Stał jak słup soli w miejscu, próbując poskładać myśli. W końcu zrobił dwa kroki naprzód, aczkolwiek po chwili podszedł do fotela, przy którym siedziała Aishele, i przyklęknął. Po pytaniu nieumarłej zawahał się. Muszę uciec. Uciekam. Ale to wszystko nie ma sensu, on mnie i tak znajdzie. Wszędzie. Mimo tych słów topielica poprosiła go o ochronę.
- Skoro mnie prosisz o to, bym cię chronił... - zaczął. - ...nie mógłbym odmówić. Do tego zostałem wyszkolony, więc będę cię bronić. Przyrzekam - dodał, i choć od długiego czasu szukał zajęcia dla siebie, te słowa przyszły mu z wyjątkowym trudem.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Naprawdę? - wychlipała dziewczyna i w jej nieumarłym sercu zakiełkowało ziarenko złudnej nadziei. Położyła dłoń na ramieniu klęczącego Obrońcy, przestała płakać i otworzyła szeroko oczy. - Naprawdę, nie kłamiesz? Dziękuję...

Aishele nie miała zupełnie nic, co mogłaby dać Gavrailowi w zamian za obronę, ale przecież sam powiedział, że pieniądze nie są dla niego w tym wszystkim ważne. Zresztą, topielica nie pomyślała nawet o tym, choć przecież zrobiłby to pewnie każdy na jej miejscu. Dziewczę nie myślało również zupełnie o niebezpieczeństwie, na jakie właśnie naraża mężczyznę, wciągając go w tę z góry straconą rozgrywkę przeciwko komuś takiemu jak Król Licz. W tej chwili liczyło się dla niej tylko to, że nie jest już tak całkowicie osamotniona w swojej bezsensownej wędrówce i teraz będzie mogła zrzucić na kogoś część tego brzemienia. Tak, jej myślenie było egoistyczne, lecz w nieuświadomiony, dziecięcy, a więc prawie niewinny sposób.

- Gavrail, a ty... skąd jesteś? Masz gdzieś dom, rodzinę? Nie musisz do nich wracać? Naprawdę chodzisz tak po świecie w nieznane, donikąd? Jak... jak ja?

Topielica podniosła głowę i wreszcie popatrzyła na wnętrze, w którym się znajdowali. Nie było ono zbyt wielkie. Podłogę zasnuwał wzorzysty kobierzec w odcieniach czerwieni i błękitu, a ściany obito purpurową tkaniną w jakiś drobny rzucik - zresztą nie było ich widać zbyt wiele, bo od podłogi do sufitu rozciągały się trzy duże szafy z półkami, zastawione dziwnymi przedmiotami. Wśród nich były lampy oliwne w dość dużej liczbie, które całkiem porządnie oświetlały pokój. Czwarta ściana była zastawiona wysokimi stojącymi zegarami. Było ich pięć i każdy chodził, lecz każdy wskazywał inną godzinę. Okna nie było, drzwi - jedne, te którymi weszli... przynajmniej na pozór. Oprócz trzech giętych z ciemnego drewna krzeseł stał tu jeszcze nakryty czarną koronką stolik, pokaźna skrzynia, wymalowana w sceny jakichś mitycznych walk z potworami, dwa zasłane łóżka i... bujająca się samoistnie kołyska.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

- Nie kłamię, naprawdę - zapewnił Gave. Nie mógł się oprzeć wrażeniu, że cała ta sprawa może się wydać bardziej skomplikowana i trudna, niż sądził początkowo, ale nic już nie mógł poradzić na to, w końcu przyrzekł Aishele, że będzie ją bronił. A obrońcy przyrzeczeń nie łamią. I nawet nie pomyślałby, żeby o cokolwiek prosić topielicę... Nie mógłby. Jego zadaniem jest chronić innych, bez względu na konsekwencje, i przypłacając to choćby własnym życiem, a pieniądze w tym wszystkim nie mają kompletnie żadnego znaczenia.
- Czy mam dom, rodzinę?... - zapytał, gdyż pytanie dziewczyny wytrąciło go z zamyślenia. - Nie mam domu... A może i mam, lecz moja cała rodzina zmarła wiele lat temu, podczas jednej z surowych zim. Oddali... Sprzedali mnie, by mieć pieniądze na jedzenie, ale i tak ich to nie uratowało przed śmiercią głodową. Nie chcę tam wracać nawet, przypominać sobie to wszystko. Zbyt ciężko byłoby mi tam żyć. I moim życiem jest właśnie podróżowanie, chodzenie donikąd - odparł.
Mężczyzna podążał wzrokiem za Aishele. Pokój wydawał się dość dziwny, sam wystrój mógł dać do myślenia każdemu, kto tu przebywał. Brak okna jednakże podsunął Gavrailowi myśl o domu wariatów, choć raczej dla szaleńców nie daliby do pokoju szaf, lamp oliwnych, krzeseł, stołu, zaścielonych łóżek i... kołyski. Tylko czemu ta kołyska się bujała? Mężczyzna wstał i podszedł do kołyski, zatrzymując ją ręką. Kołyska była pusta, co zdziwiło obrońcę, i sprawiło, że ciarki przeszły mu po plecach.
- Co tu się dzieje?... - zapytał bardziej siebie, niż topielicę.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Kołyska zaskrzypiała przeraźliwie, ale posłusznie się zatrzymała.

- Co...? Nie wiem.

Aishele skulona, wtulając się w krucze truchło, podeszła do kołyski i zajrzała do środka.

- Pusta - stwierdziła oczywistość, a potem posadziła w środku ptaszysko.

W ciszy, jaka teraz zapadła, nierównomierne tykanie czterech zegarów stało się dla topielicy nagle strasznie drażniące, choć do tej pory nie zwróciła na nie uwagi. Tak samo jak niedawno - a może już wieki temu - w Maurii, w pokoiku u wampirzycy Ariszii. Zegary. Nie lubiła zegarów. Nie znała się na nich za dobrze, ale i tak to nieubłagane "tik-tak" przypominało jej o nieuchronności upływającego czasu. Czasu, który nie mógł przynieść jej nic dobrego. Pięć hipnotyzujących wahadeł z wypolerowanego brązu huśtało się w prawo i lewo, każde inaczej. Topielicy od patrzenia na nie aż zrobiło się niedobrze. Odwróciła wzrok.

- Sprzedali cię? To takie okropne - powiedziała cichutko, przerywając milczenie. Zabawne, nie zdawała sobie sprawy, jak podobne było to do tego, co rodzina zrobiła z nią samą. Nic nie pamiętała i nawet nie domyślała się przyczyny swojej śmierci. - Tu jest tak dziwnie. Wolałabym nie chodzić po tym domu więcej, niż potrzeba. Boję się.

Dziewczyna odeszła od kołyski, usiadła na łóżku, przesunęła dłoń po lnianej pościeli w kropeczki. Czuła, jak ogarnia ją senność i właściwie najchętniej położyłaby się teraz z głową na poduszce, ale z drugiej strony czuła się tutaj zbyt niepewnie, by móc spokojnie odpoczywać.

Jeden zegar wybił właśnie godzinę trzecią. Jego dźwięk był głęboki, wibrujący. W korytarzu za otwartymi drzwiami mignął jakiś ruch.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

Gave, choć umiłował sobie spokój i ciszę, był zaniepokojony tą atmosferą panującą w pokoju. Cisza, przeplatana nieustającym tykaniem zegarów, denerwowała go i drażniła. Chciałby wynieść się stąd jak najdalej, byle nie słyszeć zegarów... Nawet mimo próby Aishele, by przerwać tą ciszę, nie uspokoiły go zbytnio.
- Nie musisz się bać. Jestem tutaj przecież, obok ciebie - odparł, choć gdyby spojrzeć na jego twarz, można było zobaczyć smutek i to, że próbuje rozgryźć o wszystko, co się stało i dzieje nadal. Myślał też o Sharael... Czy aby na pewno nic jej się nie stanie, mimo tego, iż stała się kamiennym posągiem? To wszystko znów zostało przerwane, tym razem przez wybicie trzeciej na jednym z zegarów. Gavrail bardziej wyczuł, niż zobaczył ruch w korytarzu.
- Odpocznij teraz - powiedział do Aishele. - Odpoczynek na pewno dobrze ci zrobi. Ja muszę coś sprawdzić... A ty nie ruszaj się z pokoju, dobrze? - bardziej stwierdził, niż zapytał, i wyszedł na korytarz, rozglądając się za właścicielem cienia, który mignął w korytarzu.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Topielica kiwnęła posłusznie głową i zakopała się pod kołdrą, uszy przykrywając sobie poduszką, żeby tylko nie słyszeć upiornych zegarów. Płomyki lamp, jak na zawołanie, same z siebie, przygasły nieco. Teraz w pokoju zapanował półmrok, który pozwalał wciąż rozpoznawać zarysy przedmiotów, ale nie męczył wzroku. Aishele zasnęła natychmiast, nie śniła o niczym.

Tymczasem Gavrail ruszył za ulotnym cieniem i nie musiał go długo gonić, aby przekonać się, do kogo należy. Niewysoka kobieta, bardzo schludna, ubrana w białą sukienkę, takież rękawiczki i pantofle, niosła naręcze świeżo wypranych ręczników i pościeli. W jej wyglądzie nie było nic specjalnie niepokojącego - aż do chwili, gdy służąca odwróciła się przez ramię do Obrońcy. Wtedy Gavrail zorientował się, że jej cała twarz, dokładnie cała, za wyjątkiem intensywnie czerwonych, spływających krwią ust, jest szczelnie owinięta bandażem.

- Szukasz czegoś? - zapytała cicho i łagodnie, z odcieniem niepewności w głosie.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

Mężczyzna na widok twarzy dziewczyny, a raczej jej braku, i zakrwawionych ust, przestraszył się. Nie spodziewał się takiego widoku... W ogóle nie przypuszczał, by w tym domu była jeszcze jakakolwiek żywa dusza prócz niego, Aishele i tej kotki.
- Nie, niczego nie szukam... - odparł. - Ja już chyba wrócę z powrotem do pokoju... - dodał, choć słowa te bardziej powiedział do siebie, na otuchę, niźli to tej dziewczyny.
Gdy wrócił do pokoju, Aishele już spała. Przynajmniej ona jest spokojna, pomyślał. Przysiadł na brzegu jej łóżka i przejechał dłonią po jej twarzy. Uśmiechnął się delikatnie, po czym przeniósł się na jedno z krzeseł i przymknął oczy, zaczynając coś nucić pod nosem.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Choć twarz służącej była zasłonięta, to z jej ruchów, z jej gestów dało się odczytać zawstydzenie, kiedy wystraszony Gavrail tak pospiesznie się od niej oddalił. Nie powiedziała jednak nic, po prostu odwróciła się i ruszyła powolnym krokiem w swoją stronę.

Topielica spała tak mocno, że nie zorientowała się nawet, kiedy Gavrail do niej wrócił. Nie poczuła też przez sen, że mężczyzna dotknął jej twarzy, natomiast on, gdyby zwrócił na taki szczegół uwagę, mógłby się nieco zdziwić - ciało dziewczyny było ciepłe jak u żywego człowieka, a jej policzek zdobił nawet leciutki rumieniec. Może jednak wcale nie była nieumarłą?

W pokoju panował półmrok i nawet tykanie zegarów przestało być tak dokuczliwe. Gavrail najwyraźniej sam ukołysał się do snu swoją piosenką, bo minęło zaledwie parę chwil, i już drzemał na krześle. Ani jemu, ani Aishele nie przyśniło się tej nocy nic. Zupełnie nic. Tak doczekali poranka.

Wraz z nastaniem dnia w pokoju - który przecież nie miał okien - jakimś zagadkowym sposobem zrobiło się jasno. Co więcej, lampy same pogasły, a światło dnia sączyło się nie wiadomo którędy, nie wiadomo jak, grunt, że skutecznie wypełniło komnatę.

- Wstańcie - usłyszeli cichy i spokojny głos. - Wstańcie, pora do pracy. Pani chce, żebyście nakarmili jej kocięta. Zaprowadzę was i wszystko pokażę.

Kiedy Gavrail otworzył oczy, ujrzał nad sobą tę samą kobiecą postać, którą spotkał już wczoraj. Aishele była w większym szoku, bo widziała ją po raz pierwszy. Sterylnie białe ubranie, nabrzmiałe i zakrwawione usta, i w dodatku ten bandaż na twarzy... Topielica nie mogła się powstrzymać i wystraszona krzyknęła coś niezrozumiałego.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

Nim mężczyzna otworzył oczy i zorientował się, kto jest właścicielem głosu, ziewnął i przetarł dłońmi oczy. Dopiero po chwili zauważył obandażowaną dziewczynę, i mimo braku większego strachu zaskoczyła go jej obecność tutaj... ponownie. Jeśli zaś chodzi o topielicę, była w podobnym szoku, co on wczoraj, gdy ujrzał tą postać. Obrońca słysząc krzyk Aishele szybko podniósł się z krzesła i spróbował uspokoić towarzyszkę.
- Spokojnie, ona nic nie zrobi złego... - powiedział bez większego przekonania. Pomógł topielicy zejść z łóżka i nie odstępował jej na krok. W końcu przyrzekł jej, iż będzie ją bronić...
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Mam na imię Agda i jestem tu, żeby wam pomóc... - wyrecytowała pospiesznym szeptem zawstydzona dziewczyna w bieli. - Proszę mi wybaczyć, nie chciałam was wystraszyć - dodała, opuszczając głowę. Choć jej twarz była skryta pod grubą warstwą bandaża, można było domniemywać, iż pokryła się właśnie ognistym rumieńcem.

Łagodny głos Agdy, która sama sprawiała wrażenie trochę wystraszonej sytuacją uspokoił topielicę, a słowa Gavraila upewniły ją dodatkowo co do przyjaznych zamiarów służącej. Nie, żeby Aishele zaraz stała się ufna, serdeczna i radosna, ale przynajmniej przestała krzyczeć. Z pomocą swojego nowo nabytego Obrońcy wygrzebała się z pościeli, niepewnie stanęła na podłodze, ziewnęła dwa razy i zmierzwiła sobie włosy, upodabniając je do wroniego gniazda. A potem... poczuła się głodna.

Zaraz, przecież nieumarli nie czują głodu... Owszem, ale Aishele w tej chwili nie zastanawiała się nad tym oczywistym i niezrozumiałym odstępstwem od prawidłowości. Ona po prostu była głodna.

- Jeżeli jesteście gotowi - podjęła znów Agda swym drżącym i łagodnym jak wiosenny deszczyk głosem - to nie ma co zwlekać, chodźmy...

- A... czy mogłabym najpierw coś zjeść?

W odpowiedzi służąca zaprowadziła ich do kuchni, która mieściła się w jednym z sąsiednich pomieszczeń. Tam usadziła ich przy kuchennym stole i bez słowa postawiła przed nimi dwie miseczki z mrożonego szkła, wypełnione po brzegi fioletową półpłynną masą niewiadomego pochodzenia. Aishele aż kręciło się w głowie z głodu, dlatego bez dłuższego namysłu wpałaszowała swoją porcję. Maź składała się z drobnych grudek, przypominających swą konsystencją ziarna granatu. Miała dziwaczny słodkawy smak, niepodobny do niczego... A może to po prostu kwestia odzwyczajenia topielicy od jedzenia czegokolwiek?

Mimo iż oczy Agdy, o ile takowe w ogóle posiadała, były niewidoczne, Aishele miała wrażenie, że przez cały czas czuje na sobie jej naglący wzrok - Gavrail zresztą tak samo. Służka nie ponagliła ich ani słowem, ale wyraźnie chciała już przejść do rzeczy i wdrożyć ich w nowe obowiązki. Kiedy wreszcie skończyli to przedziwne śniadanie, dziewczyna z bandażem na twarzy zawiodła ich z powrotem do pokoju, gdzie spali, starannie zamykając za sobą drzwi.

Przywitało ich krakanie czarnopiórego ptaszyska. Kołyska na środku komnaty bujała się energicznie - tym razem już nie sama. Kruk, którego życie już dawno ustało, siedział na jej oparciu i entuzjastycznie machał skrzydłami, jakby chciał polecieć, a nie mógł.

Agda zgrabnie (i z zadziwiająca pewnością, jak na osobę, bądź co bądź, pozbawioną zmysłu wzroku) wyminęła to jedyne ognisko chaosu w idealnie uporządkowanym pokoiku. Zbliżyła się do szafki zastawionej tykającymi zegarami i zdjęła z półki jeden z nich. Jej smukłe dłonie, skryte w cieniutkich białych rękawiczkach, pogładziły delikatnie emaliowaną tarczę, a po chwili zdecydowanie i prawie brutalnie cofnęły małą wskazówkę o kilkanaście minut. Następnie służka odstawiła zegarek na miejsce i znów otworzyła drzwi, jedne jedyne drzwi w tym pomieszczeniu...

Tym razem nie było za nimi obwieszonego obrazami korytarza. Była łąka. Rozległa, falująca pagórkami aż po horyzont zielona łąka o idealnie, króciutko przystrzyżonej trawie. W najbliższym sąsiedztwie nie było widać nic poza trawą. Trochę dalej majaczyło coś szarego, chyba studnia. Nad wszystkim górowało równomiernie jasne i doskonale czyste w swym błękicie niebo, na którym nie było nigdzie widać słońca.

- Tam jest studnia - pokazała Agda. - Zaczerpniecie z niej wody i wypełnicie korytka, które są obok. Kocięta są spragnione, muszą się najpierw napić. Po drugiej stronie ostatniego pagórka, który widzicie, stoją beczki. Otworzycie jedną z nich i też wypełnicie nią korytka, kiedy kocięta ugaszą pragnienie i przestaną miauczeć. Kiedy skończycie, przyjdę po was.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

Zjeść? Od kiedy topielice czują głód? Zaskoczyło go to pytanie towarzyszki, lecz nie odzywał się. Sam też odczuwał głód, co było całkiem zrozumiałe - od parunastu, jak nie parudziesięciu godzin nie miał niczego w ustach. Jednakże gdy ujrzał tą dziwną maź, nie wiedział, czy sobie tego nie podarować... Choć apetyt wziął górę nad wątpliwościami mężczyzny. Dla Gavraila maź miała słodkawy smak, aczkolwiek trudno było to nazwać. Choć wolał mieć chwilę, by to śniadanie skonsumować, obecność Agdy zmusiła go poniekąd, by jednak się pospieszył.

Gdy w końcu służąca wytłumaczyła, co trzeba zrobić, Gave milczał jeszcze przez moment, próbując jakby zapamiętać to wszystko. Nie był pewien, czy to czasem nie jest tylko jakiś podstęp, choć cóż miał poradzić... Pomoc kotce była warunkiem do opuszczenia tego przedziwnego miejsca, którego nawet nie dało się opisać jednym słowem. Wziął z ziemi korytka i podał jedno Aishele, prosząc ją jednocześnie tym gestem, by z nim poszła do studni. Stanął przy drzwiach i poczekał na topielicę.

"obwieszonego obrazami korytarza, Była łąka." - tam ma być kropka czy przecinek (to z twojego postu jest)?

ojtam, kropka, rozmazała mi się ^^ - Aishele
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Korytko było dość spore, więc Aishele nie dała rady go tak po prostu udźwignąć - zamiast tego musiała złapać je za uchwyt i ciągnąć za sobą po trawie. Nie było to wygodne, w dodatku do studni dość daleko - jeszcze dalej, niż się pierwotnie zdawało, jakimś cudem - i upał dokuczał...

Kiedy wreszcie dotarli do studni, oboje byli zmęczeni, zziajani i spoceni. Ustawili korytka na ziemi i zabrali się za czerpanie wody.
Zdawało się, że opuszczone na żurawiu wiadro nigdy nie dosięgnie tafli wody, tak głęboka była studnia. Jednak i tym razem zmysły okazały się mylące - wody udało się spokojnie zaczerpnąć, bo była dużo bliżej, niż można było pomyśleć - fakt ten Aishele i Gavrail przyjęli z niemałym zadowoleniem. Zadowolenie to minęło jednak, kiedy poczuli ohydny odór bijący od wyciągniętej wody - wiadro, które topielica trzymała w dłoniach, wylądowało natychmiast na trawie, kiedy dziewczyna przekonała się, że to chyba nie żadna woda, a obrzydliwa, gęsta, tłusta, żółta substancja, coś jak ropa wypływająca z zakażonej rany.

- Co za ohyda! Ja nie będę tego... nie, ja za żadne skarby nie zamierzam... nie chcę tego dotykać! - zaprotestowała dziewka, z odrazą konstatując, iż ochlapała sobie sukienkę tą cuchnącą mazią.

Tymczasem na horyzoncie ukazały się Kocięta.
Właściwie to nie było w nich nic specjalnego. Było ich dwanaście, każde malutkie, puchate, całe białe z jakąś jedną czarną plamką. Tylko miauczały przeraźliwie, jak stado wygłodniałych demonów z najmroczniejszej części otchłani. Zbliżały się prędko, zwabione stukaniem wiadra o cembrowinę.

Ich widok, choć pozornie zwyczajny, jakoś zmusił Aishele do pospiesznego podniesienia upuszczonego wiadra i mocnego postanowienia, że jednak lepiej szybko nalać im tej wody. Szybko. Naprawdę szybko. Ręce jednak trzęsły się jej na tyle, że nie była w stanie tego zrobić, dlatego proszącym gestem podała pojemnik Gavrailowi.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

Gavrail rzeczywiście był zadowolony, że wyciąganie wody ze studni zajmie mniej czasu, niż się spodziewał. Ale tak samo jak topielica, mężczyzna wykrzywił się z odrazy, jaką wzbudziła w nim ta żółta maź, jeśli to można tak nazwać. Mimo wszystko na widok pędzących kociaków Obrońca postanowił pospieszyć się, a widząc roztrzęsienie Aishele odebrał od niej wiadro i rozlał ciecz do korytek. Ponownie jednak nabrał tej mazi do wiadra, by dopełnić naczynia.
- Odsuńmy się trochę - powiedział do topielicy, odkładając wiadro. - Żeby nie przeszkadzać tym "kociakom".
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Topielica przyznała rację swojemu Obrońcy i posłusznie cofnęła się kawałek. Nie miała chęci obserwować chłepczących hałaśliwie i łapczywie obrzydliwą "wodę" kociaków, więc zaczęła się nerwowo rozglądać po okolicy. Nie bardzo jednak było na czym zawiesić oko, a puste zielone pagórki, równomiernie jasne i błękitne niebo pozbawione słońca i fakt, że żaden obiekt w okolicy, łącznie z nią samą i Gavrailem, nie rzucał cienia... och, wszystko to działało na dziewczynę bardzo niepokojąco.

Wreszcie kocięta wypiły wszystko, ba, wylizały korytka z każdej najmniejszej kropelki owej żółtawej cieczy. Teraz stały milcząco w rzędzie i wyczekującym wzrokiem wpatrywały się w swoich karmicieli.

- Chyba... chyba teraz trzeba dać im jeść? - wyszeptała Aishele. Właściwie nie było ku temu żadnego racjonalnego powodu, ale odruchowo czuła, że lepiej nie podnosić głosu i pozostać przy cichutkim szepcie. Tutaj, pod tym dziwnym niebem, nie bardzo byłaby w stanie powiedzieć cokolwiek głośno i wyraźnie.

Teraz znowu czekała ich długa przechadzka w lejącym się nie wiadomo skąd skwarze. Beczki z jedzeniem dla kociąt ktoś uprzejmie postawił po drugiej stronie pagórka, a to znaczyło tyle, że trzeba przytargać je pod górę spory, naprawdę spory kawał. Bo znów - pozornie pagórek był niewielki, ale jakieś zakrzywienie czasoprzestrzeni najwyraźniej sprawiało, że przejście na jego drugie zbocze zajęło im chyba z pół godziny. Chociaż kto wie, czy czas w ogóle tutaj porządnie płynął.

Kiedy, umęczeni niemiłosiernie, przytoczyli jakoś dwie wielkie beczki i postawili je obok studni, Aishele westchnęła z ulgą, sądząc, że gorzej już nie będzie. Myliła się.

Widok, jaki zastali otworzywszy beczułki, początkowo nie był tragiczny. Ot, półpłynna fioletowa masa, niby dziwna, ale właściwie podobna bardzo do tego, co sami już tutaj jedli. Jednak gdy topielica, z braku jakiegokolwiek narzędzia do nakładania zanurzyła w tym czymś rękę - nikt nie pomyślał, żeby do wielkiej i ciężkiej beczki dołączyć jakąś łyżkę, chochlę albo chociaż mały garnuszek - och, kiedy zanurzyła rękę, po prostu struchlała.

Maź była pełna wielkich, mięsistych, bijących jeszcze serc i świeżo wyprutych żył.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

Obrońca równocześnie z topielicą otworzył drugą beczkę i tak samo nie przeraził go widok mazi, a też to, co w tej mazi się znajdowało. Choć powinien jako męski przedstawiciel tego duetu być bardziej opanowany niż jego towarzyszka, Gave poczuł, jak po plecach przeszły mu ciarki, i można było z boku zauważyć, jak lekko drżą mu ręce. Jednak trzeba było się z tym uporać, by jak najprędzej wydostać się z tego dziwnego miejsca. Gavrail nałożył do jednego z koryt porcję i pomógł dokończyć Aishele swoją pracę, i tak jak poprzednio odsunął ją delikatnie od naczyń, by te „przemiłe” kociaki mogły zjeść przygotowany posiłek. Jak to możliwe, by w tym świecie istniały takie dziwne i niezbyt przyjazne człowiekowi miejsca?, pomyślał.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość