Re: [Knieja] Niespokojny duch
: Śro Wrz 28, 2011 11:29 pm
- Umh, ja chciałam tylko... - Jakoś trudniej jej było mówić po poprzednim komentarzu kobiety; mężczyzna zachowywał się przyjaźnie, ale z tej odległości wydawał sie jeszcze większy, a to wcale nie pomagało.
- Patrzcie! - wykrzyknęła nagle zdumiona, wskazując na coś ręką.
Drzewo nieopodal więdło w oczach. Liście zmieniały kolor na żółty, a później brązowy i spadały. Gałęzie jakby skurczyły się w sobie, a kora poczerniała. Parę ptaków, jeszcze przed chwilą siedzących na gałęziach, odleciało, zawodząc rozpaczliwie.
- Co się dzieje? - spytała zdezorientowana Cyntia, cofając się o krok.
Tego wszystkiego było dla niej o wiele za wiele. Odwróciła się szybko i pobiegła w las, z nadzieją, że żadne z nich nie będzie chciało jej ścigać.
Ciąg dalszy: Cyntia
- Patrzcie! - wykrzyknęła nagle zdumiona, wskazując na coś ręką.
Drzewo nieopodal więdło w oczach. Liście zmieniały kolor na żółty, a później brązowy i spadały. Gałęzie jakby skurczyły się w sobie, a kora poczerniała. Parę ptaków, jeszcze przed chwilą siedzących na gałęziach, odleciało, zawodząc rozpaczliwie.
- Co się dzieje? - spytała zdezorientowana Cyntia, cofając się o krok.
Tego wszystkiego było dla niej o wiele za wiele. Odwróciła się szybko i pobiegła w las, z nadzieją, że żadne z nich nie będzie chciało jej ścigać.
Ciąg dalszy: Cyntia