Jadeitowe Wybrzeże[Wejście/Salon] Za wysokie progi

Bajkowe wybrzeże Oceanu Jadeitów. Jego nazwa wzięła się od koloru jakim promieniuje. Znajdziesz tu plaże ze złotym piaskiem, palmy i rajskie ogrody. Palące słońce rekompensuje cudowna morska bryza.
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Elf pokręcił głową na boki. Flora zrozumiała wszystko opacznie. Najwidoczniej mało jeszcze wie o świecie pełnym przemocy, magii i aury zniszczenia. Ma dziewczyna szczęście.
- Nie nie nie. Nie tak. Wszystko odwrotnie. - odpowiedział energicznie, uśmiechając się zarazem. - Nie można uciekać od cierpiących Liszów, fakt faktem trzeba im pomagać, nawet jeśli wyglądają paskudnie. Przekleństwo na nich rzucone może być trudne do odwołania, lecz przyniesie im ukojenie. Te złe natomiast... to zupełnie inna bajeczka. Przed takimi trzeba uciekać. - poprawił, dumny ze swoich nauczycielskich kazań o poranku.
- Miałaś kiedyś taki stan... albo wydarzenie w swoim życiu, kiedy płakałaś całym dniem, nie miałaś siły na uśmiech, wpadłaś w depresję i tak dalej? Można by rzec, że tak właśnie wygląda wysysanie uczuć. Siły ciemności potrafią się nimi karmić, odżywiać wszystkim, co dobre i miłe dla serca. Istota pozbawiona miłości staje się cieniem dawnego "ja". - zaznaczył ostatnie słowo, dodając gest zaznaczania palcami cudzysłowa - Taka istota, czując się z jednego dnia na drugi co raz gorzej i gorzej, nie ma sensu życia. Nie potrafi cieszyć się wiecznością, jaką ma zapewnioną. A gdy żadne inne formy ratunku nie wystarczą... nadchodzi śmierć z pragnienia. Ucieczka. Wtedy spragniona spokoju dusza wędruje do miejsca, gdzie pragnęła być. Do Otchłani. Stamtąd wiem wszystko, co teraz ci przekazuje, moja miła. Lepiej zapamiętaj moje słowa. Na pewno przydadzą Ci się w życiu.
Skocznym susem powstał na baczność. W zielonym oku Lucana, nieprzysłoniętym przez białe włosy, odbijała się postać rudowłosej Flory i łóżka na którym odpoczywała. Tliła się także masa drobniutkich iskierek świadczących o silnej woli życia, energii.
- Nie ma takiej siły, która zabrałaby ci marzenia. Są jednak takie, które mogą pozbawić się choćby szczęśliwego dzieciństwa i szczęścia. Jestem tego doskonałym przykładem.
Kolejne słowa Flory bardzo go zdziwiły. Dziewczyna potrafiła całkiem dobrze opowiadać, i choć robiła to urywkowo, na ułamki, to Demonolog słuchał się jej przytakując głową i uśmiechając się z zadowolenia.
- Nie każdy Elf jest parszywy. Wszystko zależy od społeczeństwa w którym żyje. Spójrz na mnie. - poprosił grzecznie - Masz przed sobą Elfa kiedyś opętanego przez demona. Niszczyłem, paliłem, uderzałem.. rwałem na kawałeczki wszystko, co tylko trafiło mi się pod ręce. Byłem wykorzystywany przez bestię o potężnej mocy. Byłem zerem człowieczeństwa. Dla wielu, jako parszywiec, nadawałem się tylko i wyłącznie na śmierć. Wszystko się jednak zmieniło. Dzięki pomocy odzyskałem kontrolę nad jaźnią i ciałem, pokonałem nawet demona, który zrujnował doszczętnie moje życie. Pomagam potrzebującym, stawiłem się na pierwszej linii, by wykaraskać cię z lodowej pułapki Szczytów Fellarionu. Powiedz mi zatem... czy każdy Elf jest parszywy i zły?
Miał niejaki wyrzut do Flory. Uważanie, że cechy charakteru zależą od rasy, wcale nie jest poprawne.
- A Ita? Wyglądałaś z nią na wierne sobie przyjaciółki, osoby które doskonale się znają. Co ty więc na to, że mogłaby pochodzić ze świata pełnego przemocy i rozlewu krwi? Z wymiaru pełnego demonów i potworów, które mogą śnić się po nocach w koszmarach sennych? Poniekąd jest to prawda, wiele przeżyłem wraz z Itą, by móc teraz o niej opowiadać. Ona również zmieniła się tak jak ja.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

- I tym I tym Liszom trzeba pomagać, cierpiącym skoro nie ma innego wyjścia przynieść ukojenie, a tym jak nazywasz złym trzeba pokazać dobrą drogę. Jakby się przydały takie nieśmiertelne istoty pomagające wszystkim wokół. - wytłumaczyła swój pogląd. Zresztą ona chętnie by wszystkim pomogła, strasznie była pomocna, choć niewiele mogła starała się robić wszystko.
- Miałam takie dni że płakałam cały dzień ale nic nie mogło mi zabrać uśmiechu... Zawsze mam na niego się. Zemdlałam setki razy pomagając innym istotom, nigdy nie uciekłam i ciągle się jeszcze uśmiecham. Nic mi nigdy go nie zabierze. - zapewniła pokazując miło i szczerze ząbki. - Widzisz, nie warto karmić sił ciemności. Nie można im na to pozwolić. - Zdziwiło ją jednak gdzież może to się jej przydać? Możliwe iż nawet przy walce z tymi "okrutnymi pożeraczami emocji".
- Jesteś doskonałym przykładem nieszczęśliwego dzieciństwa? Ja jakoś też ale jakoś nic mi szczęścia nie zabrało. Jedyną osobą którą możesz zabrać sobie szczęście jesteś ty! - zapewniła głośno wskazując na niego palcem. Nigdy nie mówiła tak poważnie przy nim. Nie pasowało to do niej zupełnie.
- Yyy... Ty nie jesteś elfem, tylko mrocznym elfem... mroczne elfy nie są parszywe... - zapewniła by jakoś wykaraskać się z sytuacji w której wyglądała na taką która jest w błędzie.
Nie było to do końca jej winą, starała się obserwować wszystko wokół i zrozumieć, była w tym prawdziwym świecie tak na prawdę tylko od dwóch tygodni, co ona mogła wiedzieć o istotach. Próbowała sobie tylko wyrobić jakieś zdanie, opinie, pogląd. Każda rasa podobno się przecież różniła.
- Niemożliwe... - powiedziała cicho nie mogąc sobie przyswoić jaką Ita może być osobą. Przecież ona była taka dobra dla niej.
- Ale się zmieniła! Nie ocenia się ludzi po tym jacy byli, tylko jacy są... - Zapewniła po usłyszeniu końcówki. Flora rzeczywiście źle postępowała oceniając źle Lucka z początku, ale to był pierwsze co do niej docierało. Wygląd.
- A ja byłam dobra i jestem dobra i nie jestem niesamowita przez to... - powiedziała to przez to bo czuła jak Mroczny się wywyższa przez to jaki był i jak się zmienił. Żeby być taka wspaniała Flora też musiała by najpierw być zła? Bez sensu.
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Lucan zmrużył ze sobą powieki. Stojąc nad łóżkiem wyglądał niczym lokaj poddany służbie w imię ukochanej pani. Tak się złożyło, że panią tą okazała się być Flora, Driada. Elf sięgnął po jedną z kromek wypieczonego dzisiaj chleba. Ugryzł kęs, przeżuł, uśmiechnął się ponownie czując wyśmienity smak prawdziwego jadła. Chleb z Jadeitowego Wybrzeża potrafi być naprawdę dobry.
- Znów to robisz, panienko. Oceniasz mnie na podstawie przynależności do danego gatunku, a wcale tak nie jest. Masz dwa skrajne ze sobą poglądy. Wiedz, że demony nie są z natury dobre, lecz to nie przeszkodziło ci w zaufaniu Icie i towarzyszeniu jej przez dłuższy okres czasu, jak mniemam. Jeśli chcesz wiedzieć, Nemorianie to istoty z Pustki, które nie powstały do wspólnych podróży z tymi, którzy piękni jak boskie raje wierzą wyłącznie w szczęście i uśmiech. To wojna, krew i siła. Mają w sobie potęgę trudną do ujarzmienia. Zdecydowanie nie ma w tym nic dobrego, lecz przez swoją niewiedzą nawet nie zwróciłaś na to uwagę... nie kierowałaś się stereotypem ani tym, co wiedziałaś już wcześniej. Myślę, że po prostu szukasz odpowiedniej formułki, aby to, co powiedziałaś, pasowało do siebie w pewien większy sposób. Nieważne.
Lucan przemawiał ze spokojem. Jego głos przypominający przyjemny pomruk wydobywający się z przestrzeni Otchłani wcale nie zamierał. Mroczny Elf kontynuował, jednakże poruszając się po pokoju i porządkując go, począwszy od truskawkowej poduszki do firanek okiennych przez małe biureczko z przyrządami do kreomagowania.
- Nie da się uśmiechnąć, jeśli twoje ciało jest kompletnie oddzielone od umysłu. Zrozum, proszę, że spędziłem kilkadziesiąt lat w wewnętrznym więzieniu. Mogłem wyłącznie patrzeć jak demon traktuje się z moim ciałem, jak wykorzystuje je do niszczeń i szerzenia przemocy. Jedyny uśmiech, jaki prezentował, to uśmiech szyderczy i paskudny, diabelski. Po tym, jak wszystko się skończyło, odzyskałem szczęście i wiem, jak ono smakuje. Możesz mówić wszystko, tylko błagam... nie próbuj mi wmówić, że życie z Morią, demonem, było czymś dobrym i szczęśliwym.
Zacisnął mocno pięści porządkując książki na biurku. To, co wygadywała Flora, prosiło się o pomstę do Pustki. Jeszcze nie spotkał nikogo, kto mógłby twierdzić, że dałoby się żyć szczęśliwie z kimś takim jak Moria. No dobrze. Był jeszcze Moria.
Potwór poruszył się. Cień Lucana ugiął się na środku odbitego kręgosłupa. Palce zamieniły w grube pazury, ich siłę dało się wyczuć nawet tylko i wyłącznie przez samo widzenie ich. Cienisty kształt padający na ścianę pokoju w końcu odezwał się. Jego głos nie brzmiał przyjaźnie.
- Hrh... mmm... jesteś.. Driadą? - zaintonował demon, śmiejąc się cichutko i filuternie - Driady zawsze wierzą w dobro, miłość i potęgę przyjaźni.
- Moria, to nie pora na takie rozmowy. Radzę ci dobrze, zajmij się sobą.
- Och, tylko chwila! Dawno nie rozmawiałem z którąś z Driad. Wszystkie piszczały zanim je zjadałem... No cóż, ale to takie właśnie życie potrafi być męczące. Zamiast spokoju, wrzaski. Ale Ty, piękny przysmaku, wcale nie wyglądasz na taką, co by się bała śmierci. W końcu będziesz przecież żyć wiecznie i z uśmiechem na ustach. Takie demony jak na nigdy nie zrobią ci krzywdy... I nie, nie znajdziemy sposobu, aby zakraść się po ciebie w nocy i jak złodziej zabrać z Ciebie wszystko, co najcenniejsze.
Sarkazm za sarkazmem. Cień Lucana w końcu przestał się odzywać, demon uciekł z niego ponownie do Pustki. Mroczny Elf był tego prześmiewczo pewien. Napięcie minęło, ból kręgosłupa również.
- Nie rozmawiajmy już o tym. Sama widzisz, że niepotrzebnie tylko roztrząsamy ten temat. Skupmy się na innych rzeczach. Potrzeba ci czegoś? Mów mi o wszystkim, proszę. Pomogę ci.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

- Yyy... - stęknęła zakłopotana. - To nie tak, staram się jakoś przyporządkowywać te rasy, żeby wiedzieć kogo spotykam, gdybym wiedział więcej o tym jakie są demony to może bym rozpoznała odrazu, a tak życie w głupiej nieświadomości. Czy to takie złe że chce wiedzieć? Jak mam postrzegać istoty, większość z nich są podobne. Znajdź mi miłego krasnoluda. - to był napewno dobry argument. Przynajmniej dla Driady, nieświadomej że są różne osoby w każdej rasie. Spotkała jednego takiego i myśli że wszyscy tacy muszą być.
- Zresztą... - oczy się jej zaszkliły - Co ja mogę wiedzieć o tym świecie, dopiero ledwo dwa tygodnie wyszłam z lasu, gdzie przespałam jedenaście dni. Skąd miałam wiedzieć kim ona jest? - odparła z wyrzutem, zakrywając twarz dłońmi. - spotkam później Lisza który mnie zabije a nawet nie będę wiedziała kim on jest... - mówiła szlochając.
- Nie... Nie mówię że było dobre, tylko że teraz masz szczęście i możesz się uśmiechnąć prawda? Możesz czynić dobro tak jak chcesz... Jeżeli nie jesteś szczęśliwy teraz to sam sobie to odbierasz. - powtórzyła wcześniejsze słowa, których Lucan chyba nie zrozumiał. Trochę się uspokoiła i nawet przeszła jej ochota na płakanie. - I nie ocenia się ludzi po tym jacy byli tylko jacy są, a ty jesteś teraz wspaniały, prawda? - Spojrzała na niego jeszcze mokrymi oczkami, odsłaniając je lekko spoza dłoni.

Po chwili zauważyła dziwne zmiany u Lucana.
- Je... Jestem Driadą... - odparła niepewnie. Zaczęła słuchać tego co do niej mówi. Chyba już takiemu potworowi mogła uwierzyć że istnieją inne Driady, ale było to dla niej strasznie dziwne. Nigdy nie spotkała takowej i nie sądziła że jest jeszcze ktoś poza nią taki sam...
- Będę żyć wiecznie? - nie spodziewała się że coś takiego usłyszy, czy to coś przewiduje przyszłość? W sumie mogła by się pobawić jakoś z amuletem by do tego doprowadzić. Driada umiera przecież gdy jej drzewo umrze, ale szkoda by jej było męczyć tak długo Puu.
- To dobrze że zrobicie mi krzywdy, ale uważajcie bo was kiedyś wszystkie znajde. Nie dziwie się że nie macie się jak zakraść, nie ma przecież sposobu żeby mi coś zabrać. Bo to jest moje. - dyskutowała z dziwną kreaturą. Najlepsze w tym było to że brała wszystko dosłownie, na swoją korzyść.
Odetchnęła z ulgą gdy już potwór zniknął.
- Potrzeba mi czegoś? No takie... Umm... - zaczerwieniła się lekko. - Takie, takie woda leci, wciskasz, bziuuuum, tam siadasz, no i wiesz... - Nie wiedziała jak dokładnie ma opisać proste oddawanie moczu. - Tam jeszcze jest takie coś, co widzisz Driady, na ścianie. - Tutaj akurat chodziło o lustro, ostatnio właśnie widziała taką i nie mogła uwierzyć co ona tam robi.
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Lucan skrzywił się w niesamowicie cudacznym wyrazie twarzy. Opowiadania Flory należały do zabójczo ciekawych. Wystarczyła jej jedna riposta, by już leżeć rozłożonym na łopatki i pozbawionym jakichkolwiek sensów w dalszej rozmowie. Retoryka prowadzona z Driadą równie dobrze może opierać się na rozmowie na temat budowaniu tamy z królewskiego mydła lub wierzenia, że Wróżki Zębuszki jednak istnieją. Bądź co bądź Elf uśmiechał się nastawiony optymistycznie. Czego on się jeszcze od tej rudowłosej piękności nie dowie...?
- Ja spotkałem dobrych Krasnoludów. Ba, ich trójka wybudowała wspólnie ten oto dom, który zaszczyciłaś swoją obecnością. Czuj się jak u siebie. - napomknął, poprawiając stertę poduszek wygrzanych przez pięć dni spania Flory. - Coś czuję, moja droga, że przed tobą jeszcze wiele się w życiu wydarzy. Byłoby to dla mnie zaszczytem, gdybym mógł ci co nieco w nim pokazać, nauczyć. Masz w sobie potencjał, który aż żal zmarnować. W dodatku parasz się magią wręcz wśród Driad niespotykaną. Mało która istota twego pokroju ma w sobie choć trochę magii chaosu. Jesteś... ewenementem na skalę Alaranii.
Znawca wiedzy tajemnej ponownie się uśmiechnął wyciągając prawą rękę w kierunku Flory. Poprawił jej rude długie włoski, pogłaskał po głowie nie chcąc wyjść na aż takiego surowego, starego Mrocznego Elfa, który by tylko się wymądrzał i komentował. Był kimś więcej niż tylko Demonologiem. Według Flory, i dla niej, był także osobą wspaniałą. Cokolwiek to znaczy w jej leśnym, przesłodkim rozumku.
- Och, błagam. Tylko mi się tutaj nie rozklejaj. Jeśli zaczniesz płakać, przestanę czuć się szczęśliwy.
I jak na życzenie Flora przestała łkać. Ba, wykazała się kolejnym dowodem dobrego humoru, rozmawiając z Morią twarz w... cień. Demon wcale się nie zdziwił reakcji Driady. Dziewczyna być może miała w sobie uśmiech, urodę i mądrość życiową, lecz stanowczo nie potrafi odczytywać trafnej ironii i sarkazmu. Lucan pozwolił sobie to wszystko przemilczeć.
- Pewnie chodzi ci o łazienkę. - rzucił energicznie, poprawiając niski kołnierzyk stroju - Znajduje się pięterko niżej. Zaprowadzę cię.
Wyciągnął raz jeszcze dłoń, ujął lewą rękę Flory. Przepuścił ją, dał pierwszeństwo Driadzie by mogła zejść ze schodów pokrytych miękkim dywanem. Tym samym znaleźli się w łazience.
Nie było tutaj zbyt wiele rzeczy. Każda z nich należała do przedmiotów dość dużych i pojemnych. W jednym rogu stała ubikacja z mnóstwem ręczników, w drugim okrągła niska bela gotowa do zalewania wodą i wykąpania. Pośrodku pokoju stały trzy krzesła i stolik obok nich pełen pachnideł, szamponów i mydeł. W trzecim rogu natomiast bogato zdobiona kosmetyczka przyciągała odbicia wchodzących do łazienki. Prostokątne lustro, czyste jak łza, wyglądało przepięknie otoczone dekoracjami Nimf pląsających dookoła latających Chochlików. Misterna robota mebla zasługiwała na pochwałę.
- Proszę, oto centrum higieny i czystości. Można o siebie zadbać, nie ma co.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

- To jak mam was wszystkich oceniać?! - mówiąc to przetarła rączkami oczka, które dawno nie były używane.
- To nie byli krasnoludzi, tylko mroczni krasnoludzi - odparła głupio, sama wiedząc że już nie ma racji, ale nie wiedząc już co powiedzieć. - dobra po prostu jestem głupia, nic nie wiem, niech i będą dobrzy krasnoludzie i dobre demony i dobre mroczne elfy - westchnęła smutno. Demotywowało ją to że nawet nie może rozróżnić demona od człowieka i że Lucan robi jej to tak za złe że stara się po prostu jakoś zrozumieć te istoty na tym świecie.

- Potencjał? Phi, ciekawe jaki. - nie widziała w sobie kogoś niesamowitego, po prostu wszystkiego mogła by się nauczyć jakby była nieśmiertelna, wtedy by była boska.

- Tak w ogóle co mam dla ciebie zrobić żeby się odwdzięczyć? No wiesz za ten ratunek i przetrzymanie... - źle się czuła by tak za nic móc czuć się u kogoś jak u siebie w domu. Tego uczucia na pewno mogła tutaj przenieść, ale potrafiłaby się tu rozgościć. Gdyby tylko jakoś spłacała swój dług za uratowanie życia.
- Wiem! - doznała olśnienia. - Nauczę się jak cię wyleczyć od tego czegoś w środku, dzięki temu będziesz mógł czerpać szczęście z życia w stu procentach! - odparła tak zadowolona ze swojego pomysłu że aż usiadła na łóżku.
- Ja się go nie muszę bać, powiedział że istoty takie jak on nie mają ze mną szans i nie mają się jak do mnie zakraść. - zapewniła bohatersko. Dzięki temu wszystkiemu mogła by się tu naprawdę rozgościć.

- No no... Łazienkę... - Po chwili została wzięta za rączkę. Nie czuła się zbytnio swojo, ale nie chciała narzekać, już dość się dzisiaj ośmieszyła. Nie lubiła zbytnich zbliżeń z kimkolwiek. No może nie licząc drzew, one się przynajmniej nie ruszały, no nie licząc Puu.
- Władasz magią wody? - Zdziwiła się trochę, to pomieszczenie było znacznie większe od tej łazienki w której była poprzednio. Nie sądziła by taki władca demonami mógł bawić się elementami, a przecież takie pomieszczenia działaja na magie. Przynajmniej pewna osoba tak jej tłumaczyła.
- Nie masz tutaj służących prawda? - spytała z nadzieją, nie lubiła się zapoznawać ciągle z nowymi osobami, zwłaszcza jak było ich aż tyle. Były to tylko ciekawskie bestie, chcące podglądać.
- Możesz napełnić, no wiesz tą miskę i wyjść? - zaczerwieniła się znów. Dzisiaj co chwile się zawstydzała tak naprawdę.
- Bo chciałabym skorzystać...
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

- Należy oceniać sercem. Trzeba skwapliwie dążyć do subiektywnych ocen, opierając się na wcześniejszych doświadczeniach i na tym, co takiego mówi ci twoje serducho, składowisko uczuć wszelakich, pobudek i emocji. Dzięki niemu, droga Floro, nabierzesz wprawy w ocenianiu istot-ras. Przede wszystkim jednak patrz na ich zachowanie, słowa i uczynki. Nic tak nie mówi o człowieku jak jego życie codzienne; maniery, kultura, ambicje, pragnienia... marzenia. Każdy jakieś ma. Oczywiście nie możesz tez się złapać na byle kłamców. Ich akurat trudno się pozbyć, i jeszcze trudniej przyłapać. Dasz sobie jednak radę. Jesteś mądrą dziewczynką.
Lucan wcale nie wyglądał na zdemotywowanego rozmową. Wiedział, że Driada może myśleć inaczej niż on. Jej światopogląd być może zmieni się z czasem pod wpływem rozmowy z nim, a może i nie. Przypominała bowiem studnię do połowy pełną. Tylko od właściciela zależy co się w niej znajdzie; czy woda, czy śmieci. Mroczny Elf czynił jak najlepiej tylko może, aby móc napełnić Florę wiedzą i poznaniem. Nie była wcale głupia, nadawała się na uczennicę biegłą nie tylko w magii, ale i uśmiechu zawstydzenia; skądinąd bardzo piękny i uroczy.
- Och, nie mów mi, że nie posiadasz takowego potencjału. Widziałem, co takiego uczyniłaś na Szczytach Fellarionu. Padłaś jak martwa, przedtem jeszcze czyniąc straszny ambaras swoją magią. Potrafisz wprowadzić wiele chaosu, a ja pomogę ci go opanować. A za wszystko, co robię, wcale nie musisz mi się odpłacać. Wystarczy, że znajdziesz tutaj swój ciepły kącik, odnajdziesz w Czarnej Wieży. Obiecałem Icie, że zaopiekuję się tobą do czasu, kiedy tutaj nie przybędzie. Chciałbym wywiązać się z tego przyrzeczenia.
Uśmiechnął się skwapliwie w kierunku Flory odchodząc na bok. Spośród rzędu różnokolorowych ręczników, wybrał duży i miękki w barwie letniej zieleni. Złożył go w idealną kosteczkę, postawił na krześle. Samo krzesło natomiast ustawił obok wanienki, aby Flora miała do wszystkiego jak najbliżej.
Manipulując przy okrągłej bani, opowiadał dalej:
- Bynajmniej, słodka, "to coś w środku", nie jest bólem, którego da się pozbyć raz dwa. Związek przywiązania demona do człowieka to proces jeszcze nie poznany dokładnie przez naukę ani arkany magii. Sam sobie doskonale radzę. Wystarczająco, by trzymać Morię na dystans od siebie i świata. Dziękuję ci jednak za troskę.
Opuszkiem prawego palca wskazującego wytarł małą łezkę z polika Flory. Ślady po niedawnym łkaniu były słodkie jak lukier.
- Dobrze, woda już jest nastawiona i cieplutka, w sam raz na relaksacyjną kąpiel. Jeśli będziesz czegoś chciała, po prostu mnie zawołaj.
Ukłonił się nisko, następnie wyszedł z łazienki. Oczekując znaku od Flory usiadł przy schodach wieży. W dłoniach trzymał swój ukochany grzebień, który jako pamiątka po dawnych czasach, nasuwał Lucanowi przyjemne wspomnienia i myśli.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

- Na wcześniejszych doświadczeniach... - powtórzyła po nim. - gdybym ja je miała. - o czym on jej w ogóle mówi, przecież słyszał że ledwo chodzi po tym świecie cztery dni, a ten jej mówi o znajomości wszystkiego. Nużyła już ją rozmowa o tym, dlatego postanowiła skończyć ten temat westchnięciem.
- Padłam jak martwa, jak zawsze, cokolwiek zrobię tylko mdleje, gdzie tu potencjał - była w sumie zła na siebie za to, nic nie mogła porządnie do końca zrobić, bo zawsze odpływała. Czuła się taka słaba. Nawet nie mogła nikogo porządnie wyleczyć, żeby nie musieć po tym spać kilka dni. Nawet wyleczenie głupiego kwiatka i królika ją wykończyło.Nie licząc ile rzeczy oczywiście robiła przed tym, bez snu, to po tym odsypiała pięć dni.
Spodobał się jej kolor ręcznika, na szczęście Lucan domyślił się jak Driada musi uwielbiać kolor zielony. To w sumie było oczywiste, kochała przecież drzewa, zieleń, rośliny, więc jak mogła nie wielbić zieleni.
- To trza go poznać... Ten proces - odparła pewnie, czując nadal potrzebę odpłacenia się. Nie wiedziała nawet jak to może być trudne, po prostu chciała się tego nauczyć i pomóc. Wiele ludzi możliwe że ma ten sam problem, im też mogła by pomóc gdyby tylko znalazła sposób zniszczenia tego czegoś. - Dobrze że sam sobie radzisz, ale to musi być przecież dla ciebie trudne samemu to znosić, nie mów że nie. Gdyby nie on byś o wiele weselszy i tak nie przejmował się nim... - To raczej było oczywiste że by się nim nie przejmował jakby go nie było, ale jakoś nie zastanowiła się nad tym co mówi. - Nie można próbować? Jest ci to tak naprawdę obojętne że możesz żyć będąc bardziej wolnym? - Driada na pewno by próbowała oczywiście znaleźć taką drogę, choć to niemożliwe żeby coś się do niej tak przyczepiło, ale gdyby, to na pewno by się tak nie poddawała.
- Nie da się raz dwa, ale się da, sam to przyznałeś - wywnioskowała z jego odpowiedzi.
- Zawołać? - Była pewna że będzie miała problem z wanną taki jak ostatnio, ale chciała spróbować stanąć naprzeciwko bestii jeszcze raz.
Gdy Lucan już opuścił to miejsce, szybko się rozebrała rozrzucając ubrania niechlujnie po podłodze. W sumie to szybko minęło bo nie miała nawet bielizny. Usiadła na magicznym sedesie i załatwiła to co miała załatwić. Później podeszła do wanny i spojrzała prosto w jej dno.
- Tym razem mnie nie pożresz... - odparła pewnie i złowrogo. Zamoczyła najpierw nogę, a potem weszła cała. Siedziała tam może z piętnaście minut, ale nie bawiła się żadnymi płynami. Bała się nimi bawić, dziwnie wyglądały, takie kolorowe.
Teraz nadeszła godzina próby. Mocno się złapała boków próbując się podnieść. Wszystko szło pięknie, już stała z drżącymi nogami. Kurczowo trzymając się jedną nogę z kapiącą wodą postawiła już na podłożu. Niestety niefortunnie drugą zahaczyła o wanne przewracając się do przodu, na brzuch. Towarzyszył temu krótki, głośny krzyk, albo nawet pisk. Po chwili znalazła się na podłodze. Udało się jej tylko lekko zamortyzować upadek żeby nie upaść na twarz. Podłoga pod nią była cała mokra.
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

O ile Flora siedziała sobie na łazienkowym tronie, tak Lucan pożytkował czas macając swój kochany grzebyczek. Trzymał go w dłoniach, obracał, przyglądał się mu. Prawdę mówiąc nie pamięta dokładnie, kiedy stał się jego właścicielem. Być może kupił go w Rubidii, albo w Meot... Z tamtego straganu pełnego użytecznych przedmiotów kojarzy wyłącznie kobietę o brązowym odcieniu skóry, dużych jędrnych piersiach i turbanem na głowie. Była ubrana w świecidełka i jaskrawo-tęczową suknię sięgającą kostek. Obok niej stały dwa małe karzełki, być może gobliny, albo niziołki. Twarze mieli zasłonięte prowizorycznymi maskami z porcelany. Przedstawiali się wędrownymi handlarzami, domokrążcami. Ich akcent i wygląd nie pasował do starej Alaranii. Być może przypłynęli zza któregoś z oceanów lub mórz, aby tutaj, na pewnym lądzie, zdobywać popularność dzięki swym dziełom. Lucan doskonale sobie zapamiętał wszystko, co wtedy kupił. Oprócz perlistego grzebienia o magicznych zdolnościach, wziął także przepiękną bieliznę na specjalne okazje i kolczyk, który niestrudzenie od wielu lat przyozdabia jego lewe ucho. Kupił je równo za 800 ruenów, i choć cena wynosiła dwa razy więcej, zdołał namówić sprzedawczynię - dość znanym sposobem - aby oddała mu za połowę wartości. On też jej coś dał. Cóż, nadal tęskni za swoimi szatami z jedwabiu, ale i tak nie pasowały do niego. Elf znacznie urósł, a poprzednie ubrania nie chroniły go tak bardzo, jak obecne.
Tak czy owak w przyszłych dniach na pewno będzie musiał udać się na rynek Rubidii. Towarzystwo Flory skłoniło go już wcześniej o pomyśleniu nad własnym materialnym bogactwem. Lucan nie może się pochwalić modnymi ubraniami, dekoracjami, ani też obrazami na ścianach. O Czarnej Wieży myślał w kontekście użyteczności, a nie komfortu. Nadszedł czas, by to zmienić raz na zawsze. Obecność Driady z pewnością jest tego przyczyną.
- Grzebyczku grzebyczku powiedz przecie... kto jest najmroczniejszym Elfem na świecie? - spytał cicho przedmiotu, podrzucając go nisko w górę i w dół. Prawdę powiedziawszy nudził się niezmiernie. Brakowało mu rudej piękności zdolnej przemienić każde słowo w niefortunny zbieg okoliczności słowa, lub tani żart. Sam Demonolog może przyznać, że poznał się na charakterze Flory. Jest optymistycznie patrząca na świat, widzi go w różowych okularach, choć widzi istnienie zła i groźby śmierci. Wiele się może od niej nauczyć.
Dalsze wspominanie zostało nagle przerwane. Lucan patrzył się na grzebień, i choć w ciszy oczekiwał od niego odpowiedzi na pytanie, nie mógł uwierzyć, że otrzymał ripostę w postaci potężnego łupnięcia, chlupnięcia... pisku. Coś makabrycznego stało się tuż za drzwiami!
Bohaterski Lucan nie czekał na wezwanie pomocy. Schował grzebień do kieszonki uniformu, prędkim krokiem pokonał dystans dzielący go od Flory. Biedna Driada leżała plackiem na podłodze w kałuży wylanej z wanny wody. Przypominała syrenkę złapaną w sieć i rzuconą bestialsko na deski pirackiego statku. Mag nie mógł pozwolić, aby ta męczeńska duszyczka cierpiała więcej, niż tylko zdoła wytrzymać. Chwycił za zielony ręcznik, oblókł nim nagą Driadę w ten sposób, aby zakrywał piersi wraz z łonem i udami. Cały materiał okręcił dookoła jej sylwetki, wziął ją przy tym na ramiona. Znów było bezpiecznie i w miarę sucho.
- Nic ci nie jest? - zapytał po chwili, przyglądając się wilgotnym włosom Flory.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Jak zawsze jej głupota i brak doświadczenia prowadziły do samo destrukcji, no cóż na dwie próby wyjścia z wanny, obie okazały się porażkami. Kto produkuje takie wredne urządzenia? Przy wychodzeniu z jeziora nie miała takich problemów. Tam było równie dobrze, ciepła woda, dużo wody, można było popływać, a to coś tylko chce zniszczyć Driadę. Te istoty to potrafią utrudniać sobie życie tworząc coś takiego...
W czasie gdy upadała myślenie jej się zupełnie wyłączyło, ale gdy już była na ziemi i usłyszała otwierające się drzwi wiedziała że nie może się ruszyć. Przynajmniej nie powinna. Oczywiście wtedy od razu przemieniła się w czerwoną żarówkę. Starała się udawać martwą, to było w tym przypadku najwygodniejsze. Choć kto martwy promieniuje takim zburaczonym kolorem twarzy. Niestety nie wychodziło jej udawanie w ogóle, głośno sapała, widocznie była zdenerwowana. Po cholerę on tu przyszedł, przecież dała by rade wstać i jakoś sama się wysuszyć i ubrać. Znalazł się wielki pomocniś. Wcale nie cierpiała. Oczywiście była mu wdzięczna za to co zrobił, ale powinien wiedzieć chyba że Flora nie chce zbyt bliskich kontaktów z kimkolwiek. Zwłaszcza bez ubrania. Ehh... cóż z niej za niezdara.
Zamknęła oczy, starając się wyczuć co się dzieje. Chłód który opanowywał jej ciało nagle znikł. Została okryta milutkim ręcznikiem, dodatkowo jeszcze nagrzewające blisko ciało. Chętnie by tak zasnęła gdyby nie fakt że już spała pięć dni. Tkwiła tak przez chwile w zamyśleniu, po chwili jednak zorientowała się co się stało.
- Co... Co... Ty...! - próbowała coś powiedzieć, ale zaczęła się strasznie jąkać z cały czas zarumienioną twarzyczką. - Pupu... Puuu... Puść... - Zaczeła drżeć delikatnie, ale nie chciała zbytnio się wyrywać. Mogła znowu nieprzyjemnie spaść a tego by na pewno nie chciała. Miała zamknięte oczy, nie chciała widzieć nawet miny Elfa w tej sytuacji.
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Kiedy Flora przedstawiała mu się nago, Lucan w ogóle o tym nie myślał. Ba, nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że wpatruje się na Driadę pozbawioną jakiejkolwiek osłony i odzienia tym bardziej. Nie zwrócił uwagę na śladowe ilość rudych włosków, na jędrne piersi trzymane młodością, czy kobiecą sylwetkę tak dobitnie uwypuklaną przez strój Flory. To wszystko i wiele więcej znikało pod gąszczem pytań. Elf zamartwiał się o zdrowie dziewczyny. Chciał się dowiedzieć, czy wszystko jest dobrze, czy coś ją przypadkiem nie boli, a może coś złamała w dodatku? Smutny wyraz twarzy Demonologa mówił sam za siebie. Przykro mu było widząc jak Flora leży odwłokiem na drewnianej podłodze, jeszcze cała mokra i pewnie obolała po mocarnym zderzeniu się z ziemią. Lucan miał ochotę ją przytulić, co niezwłocznie uczynił.
Usiadł na najbliższym do wanny krześle, ujął Florę w ten sposób, aby opierała się głową o jego ramię, natomiast nogi nadal lekko zgięte w kolanach również znalazły oparcie przy jego torsie i dłoni, która je podtrzymywała pewnie i ciepło. Elf starał się być dżentelmenem nie wymagającym zbyt wiele prócz promiennego uśmiechu i może jeszcze jakiegoś buziaczka... fiu.
- Wybacz, nie mogę cię teraz puścić. Ciiiiichutko. Uspokój się. Zaraz przestanie boleć, odpocznij sobie... - uspokajał, poprawiając ręcznik na ciele Flory. Pokrył nim dokładniej dziewczynę, przytulił mocniej. To dziwne, jak bardzo Mroczny Elf potrafi się zmienić choć o trochę przez towarzystwo małej skromnej istotki, Driady.
- Przepraszam, że wtargnąłem tutaj tak bez żadnego pukania ani pytania... - zaczął cicho, pół-szeptem - Działałem intuicyjnie. Usłyszałem pisk, uderzenie... potem martwą ciszę. Martwiłem się o ciebie, Floro. Naprawdę.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Dziewczyna czuła już jak jej całe ciało się zapala ze wstydu, nawet nie przez gorączkę, gdyż tamta już dawno minęła. Po prostu z każdą chwilą każda cząsteczka jej ciała coraz bardziej się zawstydzała w pobliżu tak jeszcze nieokreślonej emocjonalnie przez Driadę osoby. Im bardziej chciała się oddalić, tym bardziej on się do niej przymilał. Na pewno jej to nie pasowało. Tyle czasu spędzała w takiej samotności że nie mogła się przyzwyczaić do takich kontaktów, przynajmniej nie tak szybko, nagle. Mógł ją nazwać zwierzęciem, dzikusem, ale na pewno nie miała ochoty się z nikim tulić. Przeszedł ją ogromny dreszcz i drgawki gdy tak już usiadł i się usadowił. Zapewne mógł to nawet poczuć, gdy tak delikatne ciało nagle się rusza w dziwny sposób.
- Powiedziałam puść... - oczka znów się jej wyraźnie zaszkliły. Nie patrzała wprost na niego, ale w ścianę naprzeciw niej tak że mógł widzieć - Puść puść puść puść puść puść - powtórzyła napierająco. Naprawdę nie miała siły ani chęci na żadne czary, krzyki czy bójki, już ją kompletnie wszystko demotywowało. Żeby cokolwiek zrobić najpierw musiała móc, a tera czuła się jakby straciła całą swoją moc. Łzy zaczęły jej ciec z oczu niemiłosiernie, jak nigdy dotąd, tak mocno że aż sama nie mogła ich powstrzymać.
- Puuuuuuuść - powtórzyła trochę głośniej przeciągając. Nawet nie była w stanie użyć swojego pierścienia żeby się wy teleportować. Po prostu nic. Nawet nie mogła sobie niczego w myślach wyobrazić, widziała pustkę w głowie, tylko to co się działo teraz. Mogła jedynie prosić, licząc że zlituje się nad nią i zrozumie że nie powinien tego robić.
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Puścił ją. Nie w ten sposób, aby po prostu nagle schować ręce za plecy i patrzeć jak Flora ponownie się przewraca. Lucan najzwyczajniej w świecie wstał z krzesełka i postawił Florę obok siebie, obok plamy po wylanej z wanny wodzie. Wzrok miał niestrudzony, mętny. Pełen surowości w spojrzeniu i wszechobecnego spokoju, zerknął w stronę dziewczyny, znów na jej rude włosy nieułożone jeszcze po kąpieli.
- Będę na ciebie czekał na zewnątrz, przed domem. Nie spiesz się.
Prawie burknął. Nie mówił z agresją i z chęcią wywarcia presji na Driadzie, lecz z jego tonacji głosu jasno wynikało, że nie jest wcale zadowolony ani też radosny. Ba, był zdenerwowany na zaistniałą sytuację. Po raz kolejny wyszło bowiem, że "dobry" Lucan to przeżytek. Niech czarty pochłonął jego troskę i opiekuńczość. Na pohybel pomaganiu i myśleniu o kimś tak, jak może myśleć Anioł Stróż o związanym z nim człowieku! Demonolog wyszedł pospiesznym krokiem z łazienki, o mało co nie potykając się na schodach podczas schodzenia z nich. Wyglądał groźnie, zwłaszcza z ostrzem kosy pobłyskującym na brutalny fioletowy kolor. Prawdopodobieństwo, że coś zaraz zostanie zniszczone, rosło z sekundy na sekundę.
Kiedy tylko Lucan wyszedł na zewnątrz, ochłonął. Spojrzał na zieloną trawę, zbadał niebieską kopułę przewlekaną śmietankowymi chmurami. Nikt go nie wzywał, nikt nie potrzebował ratunku. Tutaj, przy Czarnej Wieży, mógł być sobą. Samotnym, pozbawionym życia sobą, który tylko pilnuje aby nikomu nie stała się krzywda z winy demonów.
Elf usiadł na drewnianej ławeczce tuż przy swej wieży. Westchnął w zadumie przyglądając się jednocześnie dojrzałym winogronom czekającym na zebranie. Tym razem zbiory okazały się udane.
Lucan obserwował owoce z bliższej odległości. Nie zauważył przez to momentu w którym jego cień diametralnie się zmienił.
- Spójrz na to z innej strony, mój drogi przyjacielu... - zaczął prawić demon w jego narzeczu - Ona nigdy nie zrozumie, jak to jest być tobą. Nigdy nie pojmie twojego bólu, zawiści i agresji, jaką w sobie trzymasz. Pamiętasz, kiedy wezwałeś rogatego węża aby uchronić Itę przed Złotym Pająkiem? Opływałeś mocą... byłeś kimś. Ona tego nigdy nie zrozumie. Nie jest godna, a głupia.
Mag milczał.
- Nie odzywasz się, ha? Rozumiem... nie jesteś w humorze. Mało kiedy w nim byłeś. Wiecznie jesteś przejęty i zajęty... poszukiwaniami, hm? Oh, twoje serce musi pękać z powodu Ity. No cóż, zostawię cię na razie samego... albo i nie. Posiedzę tutaj z tobą, popatrzę. Wasz świat, pełen ludzkich odpadków, w paru częściach jest całkiem ciekawy.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Poczuła ulgę... Lecz nie taką do której tak bardzo dążyła, nie czuła się do końca dobrze tak jak chciała. Nagle poczuła nawiewający z każdej strony chłód, brak bezpieczeństwa, samotność. Tak bardzo od tego uciekała, że aż nawet dotychczasowa pogodność Elfa na tym ucierpiała, co nawet usłyszała Driada w jego głosie. Z jednej strony zastanawiała się na co jej to było, a z drugiej nie mogła tak znieść i przyzwyczaić się do drugiej osoby, zwłaszcza tak innej od niej... Gdyby chociaż miała na to więcej czasu, może by podołała, ale w tej sytuacji nie miała szans wygrać prostej walki sama ze sobą.
Podniosła się po prostu, tak powoli, ospale. Ręcznik spadł na ziemie, więc sięgnęła po niego i zaczęła się wycierać dokładnie. O niczym innym nie mogla myśleć, tylko to co się wydarzyło przed chwilą. Phi, co to za Driada co chcę zmienić cały świat, a nawet nie może dotknąć drugiej osoby. Właśnie poczuła coś nowego, nienawiść, szkoda że ta pierwsza była kierowana właśnie do samej siebie.
Włosy zostawiła wilgotne, tylko przeczesała je szybko palcami i przygładziła dłonią. Tyle powinno wystarczyć. Resztkami suchości z ręcznika zgarnęła jeszcze plamę na posłodzę i położyła go na krześle. Stała tak sama ze sobą nago przez minutę, kompletnie jej to nie przeszkadzało... Ubrała się jednak po chwili szybko gdyż zaczęło się jej robić chłodno. Co teraz miała zrobić, zejść na dół i go przeprosić? Ale za co... Jednak nie mogła podejść bez słowa, albo i mogła, jednak jakby wtedy wyglądała. Starała się być w miarę kulturalna, przynajmniej tak jak ją nauczyło drzewo, bo życie jej tego nie mogło nauczyć. Za złe uczynki powinno się przepraszać, ale nie mogła tego uznać za zły uczynek, nie robiła tego specjalnie. Ehh... Co za głupia sytuacja, obu im zepsuła humor. Podjęła decyzję. Szybko instynktownie zbiegła na dół. Starała się być na dworze jak najszybciej, żeby jeszcze nie zdążyć zmienić postanowienia. Gdy była już w wyjściu rozejrzała się gwałtownie w poszukiwaniu opiekuna. Znalazła go na ławce, wiec jak najszybciej podbiegła zmachana dysząc. Nawet nie zauważyła zmienionego cienia Lucana, myślała teraz intensywnie nad tym co powiedzieć. Pochyliła się przed nim, kłaniając się.
- Przepraszam, to było silniejsze ode mnie, zrobię wszystko co zechcesz by cię pocieszyć, nawet spróbuje za wszelką cenę wypędzić z ciebie tego demona. - Była w sumie gotowa zrobić wszystko, przynajmniej tak mówiła. - Proszę, pozwól mi coś zrobić... - Nalegała, strasznie by się czuła zostawiając go teraz w takim nastroju.
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Lucan znów trzymał w dłoniach wierny grzebyczek. Stworzony z perłowej masy przypominał powierzchnią wałek do masażu. Był jednocześnie szorstki, ale i przyjemny. Dzięki niemu głowa zawsze otrzymywała masę przyjemności podczas czesania włosów, a i pochwalić się można takim przepięknym, cennym przedmiotem. Jedyną osobą, która mogła teraz patrzeć na grzebień, był tylko Moria. No, może jeszcze dwa kruki, które sterczały na najniższej gałęzi pobliskiego buku, lecz te skoncentrowane były tylko i wyłącznie na wpatrywaniu się w winogrona. Czekały w napięciu, aż któryś z owoców upadnie na ziemię. Wtedy je porwą i zjedzą na spółkę. Ptaki pracowały razem.
- Czy to nie smutne, że nawet zwierzęta kogoś mają? - zaczął ponownie demon, mrucząc w swym języku - Każde stworzenie morskie, lądowe czy niebiańskie potrafi znaleźć sobie samca, samicę... choćby na jeden dzień, jedną porę godową. A Ty, biedny Elfiku? Wałęsasz się z jednego krańca Alaranii na drugi tylko po to, aby znaleźć swoją ukochaną w towarzystwie wulgarnego Krasnoluda bijącego się z twoimi gatunkowymi pobratymcami, kuzynami... Ach, życie. Podły niedostatek na górze pełnej śmieci. Śmiało, ulżyj sobie. Chwyć za kosę i pokaż tej rozwydrzonej pannie, kto tutaj rządzi. Krzyknij raz, a porządnie: "do kuchni!". Albo: "na łóżko, migiem".
Potwór umilkł słysząc odgłos bosych stóp uderzających z plaskiem o podłoże. Domyślił się, że oto właśnie nadchodzi "wilk tematu". Zanim tylko Flora przeszła przez uchylone drzwi, cień ustawił się jak najbliżej niej. Driada stanęła na Morii, nie zdając sobie z tego żadnej sprawy.
- Nie zrobiłaś nic, o co miałbym do ciebie pretensję. Flora, zachowałaś się w porządku, wedle własnych zasad i kultury. Nie powinienem ingerować w to, czy radzisz sobie sama, czy jednak potrzebujesz mojej pomocy. Następnym razem pomyślę, zanim w ogóle coś zrobię. - odparł sucho Elf, wcale nie wpatrując się w Driadę. Badał natomiast ścieżkę prowadzącą w dół pagórka, która to prowadziła do Czarnej Wieży. Lucan przez moment milczał. Głos natomiast ponownie zabrał Moria; mówił w zrozumiałym języku.
- Malutka... hm... - zamruczał - takie jak ty idealnie pasują do elfickiego łoża. Co ty na to, aby pobawić się choć troszkę w prawdziwą naturę? Zanim cię schrupię, minie trochę czasu...
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Podchodząc do niego miała tylko nadzieje, to ją utrzymywało. Jej jedyna matka którą zna teraz ją podtrzymywała na duchu. Jednak przecież kocha swoje dzieci. W spokoju oczekiwała tylko na odpowiedź, nieświadomie stając w cieniu. Gdyby wiedziała o tym i tak by nie uciekła, musiała jakoś go przeprosić. Zresztą nie była świadoma co takie istoty wprawdzie niezbyt materialne mogą robić.
- Nie o to chodzi, naprawdę mogło mi się coś stać, ty tak bohatersko zareagowałeś, a ja to odtrąciłam. - odparła ze smutną miną, podnosząc głowę wyżej, tak by móc patrzeć na Lucana. Szukała jego wzroku, lecz ten uciekał gdzieś daleko w stronę ścieżki. Cóż mogła zrobić, patrzała się więc wprost na jego oczy.
Po chwili usłyszała znany już sprzed chwili głos. Nie wiedziała dokładnie skąd dochodzi, nie zauważyła go nigdzie po rozejrzeniu się.
- Cokolwiek i tak nie możesz mnie dotknąć demonie, ani nic zabrać potworze. Jaka będzie wola Lucana, taka się spełni. Nie masz jak mnie zjeść, nie masz buzi... - odpowiadała pewnie w eter, trzymając się kurczowo sarkazmów w które jej opowiadał. Wierzyła w nie mocno, rzadko poznawała się na kłamstwach, ironiach, lub innych tego typu, więc zazwyczaj przyswajała sobie wszystko. Nawet nie wiedziała o co mu chodzi z przypasowaniem do elfickiego łoża, albo prawdziwą naturą, nie była obeznana w różnych ludzkich tematach. Co mogło ją przecież nauczyć nieświadome wszystkiego drzewo, które nawet jeżeli żyło długo pośród zwykłych istot, nadal nią nie było i nie pojmowało niektórych rzeczy.
- To chociaż pozwól mi być do czegoś potrzebną... - nalegała, coś musiała teraz zrobić, nie mogła tak stać bezczynnie przed nim, albo gdziekolwiek sobie pójść. Gdzie niby miała by pójść i co robić. I z kim... Ostatnio choć nie chciała się zbytnio zbliżać do jakiś istot, przyjemnie się jej z nimi rozmawiało.
Zablokowany

Wróć do „Jadeitowe Wybrzeże”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości