Szczyty Fellarionu[Szczyty Fellarionu] Awaryjne lądowanie

Pokryte śniegiem malownicze góry kryjące w sobie wiele tajemnic. Rozciągają się od granic Rododendronii aż po tereny hrabstw Wybrzeża Cienia. Dom Fellarian.
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

"Bójka" zwierząt nie zainteresowała go, czekał na informacje o wiadomości, którą przyniósł kruk. Oparł się o młot, czekając, gdy kobieta skończy czytać i wejdzie z powrotem do niego. Oczywiście w żaden sposób nie pomógł, rozejrzał się w tym czasie po okolicy, lecz niewiele mógł zobaczyć, gęsto padający śnieg skutecznie ograniczał zasięg widzenia.
Sapnął niezadowolony z odpowiedzi, po co się do niej wracał? Zawrócił do groty, rzucił pod ścianę swój dobytek i siadł obok. Wyciągnął z torby fajkę zdobioną jakimiś wzorami, pudełko z tytoniem i zaczął nabijać, po chwili po jaskini rozszedł się zapach owego tytoniu, dość ostry i duszący.
- Góry bywają kapryśne - wypuścił dymek i wskazał fajką wyjście z jaskini - to może się skończyć za chwilę, albo trwać parę godzin, ciężko stwierdzić. A ścieżki pewnie zasypie, to normalne. Poradzimy sobie.
Nie wyglądał, żeby w jakiś sposób przejął się tym. Dziwne wydało się, że powiedział coś, co mogło wskazywać, ze nie zamierza tak po prostu jej tu zostawić. Jednak potrzebował teraz jakiejś mapy lub kogoś, kto wskaże mu drogę do ludzkich miast. Najbliżej miał miasto elfów, a wolałby ruszyć na ślepo na północ niż prosić je o pomoc. Po tak długiej jak na niego przemowie zajął się już tylko kontemplowaniem ściany naprzeciwko.
Ożywił się dopiero, gdy kobieta wyciągnęła butelkę. Popatrzył na nią łapczywym wzrokiem, ale szybko powrócił do ponurego wyglądu, gdy usłyszał, że to nie alkohol. Pokręcił przecząco głową na propozycję kobiety i ćmił dalej fajkę.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Grimgrim momentalnie stracił zainteresowanie dla listu, co dla alchemiczki było niesamowicie wygodne. Zastanawiała się przez moment czy gdyby była gnomem, stałby się rozmowniejszy. W końcu krasnoludy to podobno też dość zamknięta na innych rasa. Wzruszyła ostatecznie ramionami, przecież człowiekiem się zrodziła i nie ma co gdybać.
- Żeby tak trochę magii pozwalającej kontrolować pogodę... - westchnęła ciężko, nadal były to jednak czcze życzenia.
Mogła co najwyżej ruszyć jakąś skałką czy coś, nic nadzwyczajnego. To jej szast prast nadal podpadało raczej pod sztuczki, co zdecydowanie nie satysfakcjonowało dziewczyny. Tak samo jak siedzenie i pasywne czekanie, aż pogoda nareszcie im odpuści. Przynajmniej ze słów krasnoluda wynikało, że nie planuje jej tutaj porzucić.
- Do naprawdę stromej części gór jeszcze nie dotarliśmy, więc no faktycznie nie powinno być dramatu... - przyznała, wzdychając nieco i ostatecznie siadając na zawiniętym płaszczu.
Nie chciał się rozgrzać, to nie. Może nie lubił, jak pieką go uszy... W każdym razie schowała eliksir i zajęła się jedzeniem, zerkając na Grimgrima co chwila.
- Opowiesz coś o sobie...? - zapytała, świadoma że najpewniej odpowie jej po prostu spojrzeniem spode łba.
Niespodziewanie głęboko w jaskini rozniósł się dziki pisk, tak samo jak w głowie dziewczyny. Jęknęła głośno, łapiąc się za obie strony. Kiełbasa poturlała się po podłożu jaskini, do chleba zaraz doskoczył najwyraźniej głodny i zupełnie ośmielony kruk. Pisk jednak urwał się szybko, Yasmerin nie ruszyła się jeszcze przez chwilę.
- Moja łasica chyba właśnie umarła... - powiedziała cicho, nie wyglądało jednak by śmierć zwierzątka była tym, co ją przestraszyło. - No... zdaje się, że nie jesteśmy tu sami...
Obróciła się też szybko, wydobywając mały sztylecik z porzuconej obok mufki. Nic nie było słychać, niczego też specjalnie nie czuła. A może...? Szlag, ciężko było skupić się w takich warunkach.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Prychnął słysząc o magii i posłał Yasmerin niezbyt przyjemne spojrzenie. Jeszcze tylko magii mu brakowało do elfów. Już pomijając inne czynniki, walka na odległość nigdy nie była dla niego czymś satysfakcjonującym. Oczywiście krasnoludy miały swoich strzelców, to niezbędne w armii, ale każdy z nich był też doskonałym wojownikiem w walce wręcz. On sam miał strzelbę, którą jednak traktował jako wyzwanie inżynieryjne, ciągle ją ulepszając. A mag? Rzuci zaklęcie, ucieknie innym, rzuci kolejne zza pleców wroga. Gdzie tu miejsce na honor w bitwie? Pokręcił głową i przestał sobie zaprzątać tym myśli.
Burknął coś w odpowiedzi na pytanie kobiety, co przy dużej dozie optymizmu można było wziąć za "nie mam ochoty". Gdy rozległ się pisk łasicy, położył dłoń na młocie i zerknął pytająco na Yasmerin. Odstawił zaraz fajkę, podniósł się jakoś żwawiej niż zwykle, z toporem za pasem i młotem, który oparł na ramieniu.
- Wreszcie coś ciekawego - wykrzywił twarz w paskudnym grymasie, może nawet był to uśmiech. Wyraźnie był zadowolony. Zerknął na swój dobytek, potem na wejście do jaskini. - Zostajesz tu czy chcesz iść po swoją łasicę? Muszę to schować jeśli idziesz.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Jeszcze moment po tym jak mentalny wrzask w jej głowie ucichł, nadal rozbrzmiewało w niej jego echo i ból mu towarzyszący. Nienawidziła momentu, kiedy ten wiewiórczak umierał. Zawsze potem miała migrenę przez pół dnia. Podniosła się chwiejnie, wydobywając jeszcze z plecaka pochodnię i sprzęt do skrzesania ognia. Nie wiedziała jak jej towarzysz, ale ona w głębi jaskini nie byłaby w stanie zobaczyć niczego.
- Idę... - mruknęła trochę niepewnie, rozpalając wreszcie płomień, który momentalnie rzucił trzęsące się cienie po całej jaskini.
Przecież sama w takim miejscu nie zostanie...
Wyraźnie nie podzielała entuzjazmu krasnoluda. Naprawdę, naprawdę nie lubiła wyzwań. Tylko one, nie wiedzieć czemu, trzymały się jej jak bliski przyjaciel. Chyba bogowie lubili ją dręczyć. W jednej dłoni dzierżyła teraz rozpaloną pochodnię, w drugiej króciutki sztylecik. Łuk na nic się by nie zdał w jaskini.
- Hm, ale pierwsza nie idę. Jeśli zjadło moją łasicę która normalnym zwierzęciem nie jest, zapewne zjadłoby i mnie...
Zerknęła na kruka, który umościł się na jej ramieniu. Wyraźnie nie zamierzał lecieć na nic w rodzaju zwiadu. Zresztą, to był tylko zwykły posłaniec. Należałoby się nim zaopiekować...
- Ej... widziałeś kiedyś coś takiego?
Dopiero w świetle pochodni dostrzegła dziwne znaki wyryte w podłożu jaskini. Część z nich wyglądała jak symbole magiczne, przeważająca większość jednak przypominała jakieś elfickie runy. Yasmerin nigdy nie uczyła się języka ostrouchych. Grimgrima nie zamierzała obrażać, pytając.
- Nie jestem pewna, ale to wygląda jak znaki pieczętujące? - mruknęła z taką wątpliwością, jakby chciała by ktoś naprawdę jej odpowiedział. - Może jeśli nie pójdziemy dalej, to to coś też tu nie przyjdzie...?
Trochę naiwnie spojrzała na krasnoluda, zaraz jednak porzuciła nadzieję. Nie wyglądał na kogoś, kto cofnie się w obliczu walki. Zwłaszcza jeśli alternatywą było słuchanie świergotania Yas, tego była pewna. Westchnęła ciężko i ruszyła powoli przed siebie. Ktoś o lepszym słuchu mógłby wyłowić z oddali ciche, cichutkie, za to bardzo rytmiczne postukiwanie.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Schował swoją torbę gdzieś za skałami, aby nie była zbyt widoczna. Machnął młotem w powietrzu na próbę, jedną ręką, swobodnie, niczym jakimś jednoręcznym mieczem, a jego broń z pewnością nie należała do tych lekkich. Dobra walka mogła mu wynagrodzić nawet kraksę żyrokoptera.
Nie czekał na zaproszenie, gdy tylko Yasmerin była gotowa, ruszył do tunelu.
- Idź za mną. - Zatrzymał się jednak, patrząc na znaki, które wskazała kobieta. - Nie wiem, co to.
Potarł młotem jeden znak na próbę.
- Pieczętujące? Czyli ktoś tu jest zamknięty. Ruszajmy! - I poszedł, nie sprawdzając, czy jego towarzyszka idzie za nim. Uwagi na temat pozostania tu nie skomentował, może nawet nie słyszał. Chwilowo zachowywał się jak dziecko, które biegnie po upragnioną zabawkę, nie zważając na nic dookoła. Stoczył niezliczoną ilość walk, ale za każdym razem sprawiało mu to przyjemność. Mruczał coś do siebie, modlitwy do jego bogów czy przodków? Kto wie.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Trochę niepewnie patrzyła, jak jedną ręką wymachuje ogromnym młotem. Czy coś takiego było jeszcze w zakresie zwyczajnego krasnoluda? Cóż, od czegoś mieli tak ogromne łapy... Inna sprawa, że wszyscy wokół niej wydawali się na ten czy inny sposób potężni. Co ona w tym wszystkim robiła? Trudno powiedzieć. Nie wyglądało jednak na to, by mogła tak po prostu zrezygnować i odejść. Jej zdanie specjalnie się tu nie liczyło.
Kiedy ciężka broń potarła jeden z rytów, ten zalśnił lekko. Podobnie jak runy na samej broni. Było to jednak jakby przymglone, czerwonawe światło - najwyraźniej symbole niespecjalnie do siebie pasowały. Yasmerin wyciągała swoje magiczne zmysły, bała się jednak robić to zbyt otwarcie. Nie wiedziała, czy zamknięta tutaj istota czy rzecz nie zechce wykorzystać jej nagłego otwarcia się. Wolałaby nie.
- Yyyy... - wymruczała jedynie bardzo rezolutnie, ale podążyła za swoim towarzyszem.
Każdy krok jednak stawiała bardzo ostrożnie, starając się nie deptać po symbolach. Z czasem jednak stało się to niemożliwe, gdyż w miarę poruszania się wgłąb, magicznych rytów było coraz więcej, a elficki alfabet pokrywał już także i ściany skalnego przybytku. Bardzo nie podobało się to alchemiczce, ale nie bardzo widziała inne wyjście. Ufała w siłę krasnoludzkiego ramienia i jego wielgachny młot. Nic się jednak nie działo, deptane symbole zdawały się uśpione. Dziewczyna nie była pewna, dobrze to czy źle. Z pewnością nie była spokojna.
Dotarli do rozwidlenia ścieżek, tutaj znaki się urywały. Pośrodku natomiast dziewczyna dostrzegła znajomego mężczyznę, który opierał się o ściankę i otrzepywał elegancki płaszcz, jakby dopiero co stoczył walkę.
- Nie bójcie się - powiedział ciepło, a jego głos zdawał się mieć hipnotyczne działanie na Yasmerin. - To był dla mnie pikuś. Możecie zawrócić i opuścić już jaskinię. Śnieżyca się skończyła, możemy razem wyruszyć w drogę.
Yas prawdopodobnie z ulgi rzuciłaby mu się na szyję, gdyby krasnolud nie zastawiał jej przejścia. Cały czas podążała w końcu śladem Grimgrima.
- Co tam było? - zapytała szybko, ciekawa czy nie dałoby się z tego wyciągnąć jakichś ciekawych ingrediencji. - No i właściwie, to nie mogę uwierzyć, że się tutaj spotykamy! Czy nie miałeś się ze mną spotkać na Mrocznych Bagnach?

Tymczasem Thorvald dostrzegł coś zupełnie innego. Nie był to człowiek. Nie był nawet humanoidem. Smok, najprawdziwszy smok. Trochę mały, jednak zdecydowanie nie mniej niebezpieczny. Obracał wściekle głowę na długiej szyi i wlepił w przybyłych parę złotych, gadzich oczu. Pokryty był brunatną łuską, pod nim natomiast walały się ogromne ilości skarbów i czystego złota. Bestia buchnęła z nozdrzy płomieniem, krasnolud poczuł falę gorąca. Gadzina jednak nie ruszała się ze swojego miejsca, wyraźnie pilnując swoich bogactw.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Szedł pewnie, z młotem na ramieniu, co jakiś czas pocierając nim o znaki na ścianach, powodując, że świeciły przy każdym zetknięciu z jego bronią. Czyżby był na tyle szalony, że chciał uwolnić coś, co było tu uwięzione? Z pewnością nie uspokoił tym kobiety. W odróżnieniu od niej nie przejmował się tym, że szedł po symbolach, ciężko stąpał, powodując trochę hałasu w pustym tunelu. Nie dbał o to, że zdradza swoją obecność, atak z zasadzki w żadnym stopniu nie jest honorowy, a przy jego gabarytach ukrycie się za skałą może być problemem. Skoro ktoś jest na tyle silny, by go zabić, będzie to dobra śmierć.
Stanął jak wryty, gdy zobaczył taką ilość skarbów. Chciwy uśmieszek pojawił się na jego twarzy, kiedy żądza złota wzięła górę nad trzeźwym myśleniem. Na ziemię sprowadził go dopiero ognisty podmuch, jednak uśmiech nie znikał. Paskudne blizny na jego twarzy zmarszczyły się w pogardliwym wyrazie - nie wiadomo, czy pogardzie dla smoka, czy dla własnej śmierci.
Napiął mięśnie, złapał młot w obie ręce, trzymając go z boku, pionowo.
- To dobry dzień, by spotkać przodków. - Yasmerin nie mogła się pocieszyć tymi słowami, a krasnolud znów nie zareagował na to, co powiedziała do smoka. Miał jeden cel przed sobą, zabić gada. Z okrzykiem ruszył biegiem, pochylając młot, by zadać cios od dołu, prosto w pysk potwora.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Fakt, że krasnolud beztrosko stąpał sobie po magicznych symbolach, niepokoił kobietę wyłącznie na początku. Później, kiedy sama musiała także postawić na nich swoje stopy, czuła się spokojniejsza. Gdyby miała teraz na sobie swoje umagicznione obuwie, znaki zapewne odezwałyby się i pod nią, jednak z powodu śniegów przerzuciła się na obszyte futrem, górskie łapcie. Był to raczej dobry wybór, bo oszczędził jej z pewnością sporo stresów i nieprzyjemności.
Kiedy zaś nareszcie stanęła przed ciemnowłosym znajomym, dopiero po chwili zwróciła uwagę na reakcję Grimgrima. Z pewnością nie była zbyt typowa i zaczęła się nawet zastanawiać, czy mężczyźni czasem się nie znają. W takim razie niepotrzebnie chyba jej się wymskła informacja o spotkaniu. Ale jeszcze niby nic straconego.
- Przodków? - jego słowa zupełnie zbiły ją z tropu.
Tak samo jak i jego późniejsza reakcja. Kiedy ruszył z młotem na mężczyznę, po prostu zaniemówiła z otwartymi ustami. Tylko jej znajomy zdawał się wciąż spokojny i opanowany. Uchylił się zwinnie przed ciosem, niczego innego zresztą się po nim nie spodziewała. Był rewelacyjny, poczuła coś na kształt podziwu.
- Pozwolisz mu tak mnie atakować? - usłyszała wreszcie skierowane do siebie pytanie, bez urazy, raczej jakby strofował niezbyt pojętnego, jednak wciąż lubianego ucznia. - Rusz się wreszcie i zabij. Masz te swoje magiczne sztuczki. Uwierz w siebie, potrafisz więcej niż ci się wydaje...
Tymczasem krasnolud szarżujący na smoka zbliżył się do bestii właściwie bez większego problemu. Dopiero przy samej gadzinie zaczęły się kłopoty, ponieważ wszędzie pod nogami walały się skarby. Thorvald poczuł, jak kruszy butem kryształową czarkę, omal też nie potknął się posrebrzany hełm garniczkowy, który najwyraźniej pozostał tutaj po jakimś dzielnym rycerzu. Kiedy znalazł się na odległość paru kroków, bestia zaatakowała błyskawicznym wypadem łba w jego stronę, niczym wąż. Zanim jednak dwa szeregi gęsto usianych, niesamowicie ostrych zębów spróbowały się z pancerzem krasnoluda, paszcza odleciała rażona ciężkim młotem. Sam krasnolud jednak nie miał za dużo czasu na radość, gdyż końcówka gadziego ogona zawinęła się wokół jego łydki i niemal jednocześnie pociągnęła ostro, zwalając go z nóg między rozliczne skarby. Udało mu się utrzymać młot w dłoni, jednak smoczysko lada moment mogło wyjść z lekkiego oszołomienia, prychając teraz i wstrząsając łbem.
Sama Yasmerin patrzyła uważnie, jak krasnolud upadł przed majestatem ciemnowłosego. Skoro działać, to działać... Nie znała go praktycznie w ogóle, ale trochę szkoda. Miał pomóc jej przejść zasypane ścieżki... no ale teraz miała innego opiekuna. Kucnęła, przyzywając magię ziemi tak, by pod krasnoludem wyrósł nagle ogromny szpikulec. Nic się jednak nie wydarzyło, najwyraźniej silniejsza magia kształtowała to miejsce.
- No pies to lizał! - zaklęła, podchodząc nieco bliżej i splatając ze sobą magiczną energię ziemi i wody.
Powoli przygotowywała kwas, który mógłby zrobić krasnoludowi dość ciekawe kuku. Skoro trzeba...
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Biegł w stronę smoka, jego donośny głos wypełnił całą komnatę. Musiał poświęcić część uwagi na utrzymanie równowagi, gdy stanął na skarbach, co bardziej kruche po prostu rozdeptał. Nie był zbyt szybki, ale widok rozpędzonego krasnoluda z wielkim młotem mógł wzbudzać respekt. Lub strach, zależy czy stało się przed nim, czy za nim. Niestety, a może na szczęście, smok nie wydawał się ani trochę przestraszony. Gdy bestia wyrzuciła łeb do przodu, uderzył, a runy na młocie błysnęły. Krasnolud ryknął, ale jego okrzyk urwał się w połowie, gdy atak gada ściął go z nóg.
Ciągle trzymając broń w jednej ręce, spuścił ją na ogon, wolną ręką chwytając go przy swojej nodze w żelaznym uścisku. Nie zamierzał tak łatwo zginąć, ba, zamierzał wygrać tę walkę i zagarnąć skarby, które już czuł pod sobą. Na szczęście blask złota nie robił na nim wrażenia, gdy walczył. Krew się w nim gotowała, wpadał już w szał bitewny. Zacisnął zęby, do uznania go za krasnoludzkiego berserkera brakowało chyba już tylko toczącej się piany z ust, która jednak nie pojawiała się.
Kobietą chyba już się w ogóle nie przejmował, nie wyglądała na taką, która wtrąciłaby się do jego walki. Myślał nawet, że po zobaczeniu smoka po prostu ucieknie, a wtedy na własną rękę musiałby odszukać jakieś ludzkie osiedla, co też nie było jakimś wielkim problemem.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Chociaż młot krasnoluda przy zderzeniu z paszczą wroga powinien zalśnić runami, nic takiego się nie wydarzyło. Zupełnie, jakby w rzeczywistości w nic nie uderzył, chociaż poczuł opór przy ciosie. Coś najwyraźniej było nie takie, jakim się wydawało i zdecydowanie nie była to kwestia broni. A może jednak...?
Thorvald zdołał bez problemu uchwycić łuskowaty ogon, w momencie jednak gdy zacisnął na nim palce, ten szarpnął krasnoludem po raz kolejny. Wymierzony atak nie trafił i młot uderzył w gładką powierzchnię podłoża, siła uderzenia odłupał kawał skały. Co ciekawe, wówczas runy rozbłysły po raz kolejny, jak przy kontakcie z symbolami we wcześniejszej części jaskini. Na moment też jakby zachwiało to rzeczywistością dookoła - smok zdawał się rozmyć nieco, a krasnolud przestał czuć zgnieciony szyszak pod łopatką. Także ogon przez chwilę jakby zniknął, pojawiając się z powrotem na ułamek sekundy później.
Yasmerin właśnie szykowała się na rzucenie nowego zaklęcia, kiedy to się stało. Nie zwróciła specjalnej uwagi na runy pokrywające młot krasnoluda, bo też i nie znała dokładnie tej broni. Jednak i ona zauważyła nagłe zachwianie rzeczywistości. Ciemnowłosy mężczyzna przed nią na moment zniknął, zamiast tego przez momencik widziała pokrytą magicznymi znakami salę... a potem wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Wytrzeszczyła oczy i spojrzała na leżącego krasnoluda. W sumie to dlaczego on się tak ciągle czołgał po ziemi i co niby próbował osiągnąć, tłukąc o ziemię? Dopiero po chwili dotarło do niej, że Grimgrim zdaje się patrzeć na coś, czego w ogóle nie ma. Łapał coś? Dziewczyna poczuła, jak wzdłuż kręgosłupa przebiega jej dreszcz. A potem skupiła się, aby oczyścić myśli. Kiedy się wie, że jest się pod działaniem mentalnych interwencji, zdecydowanie łatwiej jest się z tego wyzwolić. Trochę siły woli...
- Grimgrimie, to iluzja! - zawołała, na wypadek gdyby on jeszcze tego nie skojarzył. - Cokolwiek widzisz, musisz uwierzyć że tego nie ma!
Sama już po chwili nie widziała znajomej postaci, a jedynie pokrytą runicznymi symbolami salę, które obecnie lśniły jadowitym, zielonym blaskiem. Pułapka na umysł. Ładnie. Chociaż jednocześnie bardzo brzydko. Coraz mniej podobało jej się to miejsce, choć też zaczynała być ciekawa, co takiego zostało tutaj zapieczętowane.
Nie wiedziała, jak Grimgrim poradzi sobie z iluzją, zdecydowała się więc mu pomóc. Kucnęła i przykładając dłonie do ziemi skoncentrowała się na swojej intencji. Gdyby tak zmienić trochę te znaki, być może ich działanie przynajmniej by osłabło? Potrzebowała jednak chwili, miała nadzieję, że krasnolud sam się przez ten czas ogarnie. Zwłaszcza, że i jej lada chwila groziło ponowne wpakowanie się w szpony zdradzieckiej iluzji.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

W pierwszej chwili nie zwrócił uwagi na to, że runy nie zaświeciły po trafieniu w łeb gada, ale odwrotna reakcja przy uderzeniu w podłoże zmusiła go do szybkiego przemyślenia sytuacji. Przecież runy nie mogły się mylić. Smocza magia czy inny demon? Warknął wściekle, liczył na normalną walkę.
- Iluzja? Pieprzona magia?! - krzyknął, ale to złoto... Wpatrywał się teraz w klejnoty dookoła niego, one nie mogły tak po prostu nie istnieć! To, że jakiś mag zadrwił sobie z niego, gdy miał szansę na walkę ze smokiem i mógł zdobyć tyle złota, wprawiło go w prawdziwy gniew. Nadal nie mógł pozbyć się widoku złota i smoka, zbyt go przyciągało. Zamknął oczy i zaczął tłuc młotem z pełną siłą dookoła, nie przykładając wagi do tego, czy trafi w smoka, którego przecież tam nie ma, czy w skałę pod sobą. Teraz mógł uznać, że tego wszystkiego po prostu nie ma, ale wolał nie otwierać oczu.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Dziewczyna przez chwilę obawiała się, że krasnolud za bardzo zaabsorbowany jest przeciwnikiem aby zwrócić uwagę na jej krzyki. Zareagował jednak, najwyraźniej interesowało go wszystko co dotyczyło przeciwnika... jakikolwiek by on nie był.
- Po prostu uwierz, że tego nie ma! - zawołała, nieco rozproszona.
W momencie, kiedy krasnolud zaczął zamykać oczy, smoczydło przejechało łapą po jego zbroi, zarysowując ją nieco i odrzucając mężczyznę na najbliższą ścianę. Może i była to iluzja, ale potrafiła być tak realna jak Yasmerin czy Thorvald. Przynajmniej tak długo, jak umysł nie poradzi sobie z jej zanegowaniem.
W miarę jednak jak starał się to odrzucić, bestia rozpływała się coraz bardziej. Wraz z nią oczywiście wszystkie skarby, pozostawiając grotę idealnie pustą. Tylko runy zalśniły na podłożu i ścianach jaskini.
Sama Yasmerin natomiast nareszcie ogarnęła kawał pieczary i zdołała zmusić jej powierzchnię do wygładzenia się, dzięki czemu część z symboli zostało ostatecznie zniszczonych. W ostatniej chwili, bo jej umysł zaczął właśnie otwierać się na kolejną iluzję. Tym razem widziała swoją zmarłą siostrę i już nie była pewna, czy tak łatwo da radę to od siebie odrzucić...
Kiedy wszystko się rozwiało a światło w pozostałych symbolach zgasło, dziewczyna z ulgą opadła na zimne, skalne podłoże. Oddychała ciężko, kropelki potu zebrały się na jej czole. Nie była zbyt dobra w magii, więc kosztowało ją to sporo wysiłku. Przed nimi natomiast otwierały się dwie drogi, jedna nieco węższa od drugiej. Po lewej stronie dało się wyczuć delikatny zapach kwiatów, prawa była idealnie cicha i nie niosła wrażeń dla jakichkolwiek zmysłów.
- No... cały jesteś? - zapytała, chociaż szybko stwierdziła, że Grimgrim ma się całkiem w porządku - Musiałeś mieć ciekawą iluzję. Ja tylko rozmawiałam ze znajomym... - mruknęła, na wszelki wypadek pomijając fakt, że to coś prawie zmusiło ją do ataku na towarzysza.
Z pewnością lepiej się będzie czuł bez tej świadomości.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Wciąż nie otwierał oczu, gdy został odrzucony, uderzał teraz na przemian w podłoże i ściany. Trwało to dobrą chwilę, aż wreszcie zdecydował się spojrzeć, gdy całą żądzę złota przelał w gniew. Skarby już się nie liczyły, chciał dopaść tego maga, który popełnił właśnie najgorszy błąd w swoim życiu. Zobaczył Yasmerin, klęczącą na ziemi. W pierwszej chwili patrzył na nią jak na potencjalnego wroga, zaraz zdał sobie sprawę, że ona coś do niego mówi. Wyglądał jak przed walką, gwałtowny kontakt ze ścianą nie zrobił najwyraźniej na nim żadnego wrażenia. Może był tylko bardziej zły.
- Gdzie, do cholery, jest mój smok! - sapiąc wściekle przeniósł wzrok na dwa nowe przejścia, podszedł do nich od razu, jednak nie wchodził do żadnego z tuneli. Obrócił się nagle i wycelował palec w kobietę, zbliżając się do niej.
- Ty! Skąd wiedziałaś, że to iluzja? Też jesteś magiem! - zabrzmiało to jak najgorsze oskarżenie. Podchodzący, wściekły krasnolud nie stanowił pocieszającego widoku, zatrzymał się jednak przed dziewczyną. - Gdzie jest ten, który za to odpowiada? Wskaż przejście!
Jak widać, poza złotem i walką krasnolud ma również inne zainteresowania - zemsta.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Wcześniej sądziła, że jeśli się postara na pewno jakoś da radę rozwiązać krasnoludowi język. Teraz, kiedy w ciągu chwili wypowiedział chyba więcej słów niż przez całą ostatnią godzinę pomyślała, że nie byłoby źle gdyby jednak pozostał cichy i milczący. Smok? Uśmiechnęła się mimowolnie, chociaż bardzo słabo. Powolutku dochodziła do siebie, ale potrzebowała jeszcze odrobiny czasu zanim stanie na nogi.
Wyglądało jednak na to, że w tej chwili nie najlepszym pomysłem byłoby przyznanie się do magicznych zdolności. Szaleństwo w oczach krasnoluda mówiło wyraźnie, że gotów jest rozsmarować swoim młotem każdego z tego typu talentem, nawet gdyby ograniczał się wyłącznie do leczenia pryszczy i sensacji jelitowych...
- Przecież to ty sprawiłeś, że ta iluzja się zachwiała - przypomniała mu, przymykając ciężko oczy - Gdyby nie to, zapewne dalej dyskutowałabym ze swoim znajomym, aż by mnie zmanipulował do samobójstwa czy czegoś takiego...
Podniosła się lekko i spojrzała na korytarze. Wyglądały podobnie, w sumie to dla niej niemal identycznie. Podniosła upuszczoną wcześniej na ziemię pochodnię, ale to nadal niczego nie zmieniło. Symbole w podłodze były identyczne w obu przejściach.
- Nie wiem - powiedziała szczerze, kiedy po sprawdzeniu zmysłami magicznymi też niczego się nie dowiedziała - Ale kwiaty i w ogóle rośliny kojarzą mi się z truciznami. To może jednak prawo...?
Jasne było jedno, oba korytarze są tak samo napakowane magią. Wręcz się z nich wylewała. Ciężko było wyodrębnić tam coś dokładniej, a i ona nie chciała pokazywać po sobie, że jest magiczką. Wreszcie podniosła się lekko na nogi, spojrzała z oczekiwaniem na krasnoluda.
- To co, prawa?
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Dyszał ciężko, stojąc za dziewczyną, gdy ta podeszła do tuneli. Złość powoli z niego uchodziła, zaczął oceniać sytuację na zimno. Postanowił być trochę ostrożniejszy, nie miał zamiaru zginąć od ognistej kuli która pojawi się znikąd.
- W prawo.
Wyszedł przed Yasmerin i ruszył do przodu. Podobnie jak poprzednio parł przed siebie, bez żadnego ukrywania czy skradania, ale zachowywał czujność. Gdy coś zabiło łasicę, liczył po prostu na mieszkańca tej jaskini, z którym stoczy normalną walkę. Z magami zawsze był problem, kłopotem mogło okazać się podejście do takiego. Niepotrzebnie zostawił strzelbę, ale nie miał zamiaru teraz wracać i pozwolić wrogowi uciec. Tak jak w bitwie, przypadkowa strzała nie była dobrą śmiercią, tak tu też nie zamierzał dać się zaskoczyć jakimś atakiem z dystansu.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Nie wiedzieć czemu w pierwszej chwili przyszło jej do głowy, że w obliczu magii krasnolud każe jej iść pierwszej, aby w razie czego przejęła na siebie czarodziejskie ataki. Bez specjalnego marudzenia jednak ruszył przodem, chyba nawet uchodziła z niego złość. Yasmerin wzięła głęboki wdech i powoli ruszyła jego śladem. Głupia łasica, mogła chociaż przesłać jakieś informacje przed zdechnięciem. Byłoby milej z jej strony...
W tej części jaskinia wyraźnie się zwężała, Yasmerin i Thorvald nie mogliby już iść obok siebie ramię przy ramieniu. Sklepienie także było jakby niżej, poziom jaskini zdawał się nieco opadać. Wędrowali w ten sposób i wędrowali, mijając kolejne zakręty i powoli tracąc nadzieję, że korytarz ten może służyć czemuś innemu niż pozbawieniu wędrowca sił i wiary w znalezienie wewnątrz jaskini czegokolwiek. Blondynka nie skarżyła się jednak specjalnie, starając się nie zwracać uwagi na coraz gorszy ból w lewej stopie. Prawdopodobnie podczas upadku na śniegu cośtam sobie jednak delikatnie nadwyrężyła i teraz odczuwała efekty.
Nawet ona miała jednak ograniczoną cierpliwość. Otwierała właśnie usta żeby zasugerować, by jednak zawrócić, kiedy z głębi korytarza poniósł się nieludzki, upiorny jęk. Słychać w nim było ból, ale i satysfakcję. Włoski na ciele alchemiczki momentalnie stanęły dęba, a pochodnia zadrżała w jej dłoni.
- Może... zawrócimy...? - nagłe wydarzenie nie tylko nie zmieniło jej zamiaru powrotu, ale jeszcze bardziej utwierdziło ją w przekonaniu o jego słuszności - Tutaj chyba ktoś źle się czuje. Nieładnie tak nawiedzać kogoś, kto najwyraźniej nie ma teraz czasu dla gości...
Niespecjalnie jednak wierzyła, by te słowa mogły jakkolwiek wpłynąć na Thorvalda. Prawdopodobnie od wejścia do jaskini tylko czekał na możliwość rozsmarowania czegoś na miazgę. Szła więc dalej, przyświecając skurczoną już nieco pochodnią.

Korytarz wije się jeszcze przez jakiś czas, potem zaś otwiera się na skalistą pieczarę. Wygląda to jak wykute w skale, idealnie okrągłe pomieszczenie z zatopionym podłożem. Po zbadaniu okaże się, że woda sięga wszędzie jednakowo, do wysokości kolana przeciętnego człowieka. Z sufitu zwisał częściowo wprawiony w skałę brunatny kryształ, rzucający nieco światła na grotę. Z niego też ściekała od czasu do czasu kropla wody, po krótkim locie mącąc taflę wody przy podłożu. Na pierwszy rzut oka nie widać tutaj żadnego przejścia dalej, zdecydowanie jednak z tej strony wędrowcy słyszeli wcześniej wrzask.
W jednym miejscu przy ścianie znajduje się pomnik mężczyzny trzymającego uniesione w górę trzy palce, odzianego wyłącznie w śmieszną przepaskę biodrową. Jego spojrzenie skierowane jest na wejście do groty, natomiast nogi zanurzone są pod wodą. Jego druga dłoń wyraźnie wskazuje ku dołowi, jakby chciał dać w ten sposób jakąś sugestię.
Na powierzchni wody pływa truchło rudawej łasiczki.
Ostatnio edytowane przez Yasmerin 14 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Zablokowany

Wróć do „Szczyty Fellarionu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość