Fargoth[Ulice Miasta]Przechadzka

Miasto położone na granicy Równiny Drivii i Wschodnich Pustkowi, jedno z głównych miast środkowej Alarani, położone na szlaku handlowym, prowadzącym przez Opuszczone Królestwo aż do Wybrzeża Cienia.
Awatar użytkownika
Megaera
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek (Przybysz)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megaera »

- Rozpoznałam w tobie wilkołaka - zmusiła się do wypowiedzenia tych słów. Nie miała zbytniej ochoty na rozmowę. Podążyła spojrzeniem za wzrokiem mężczyzny i zaczęła przyglądać się dachom. Coś zauważyła. Wpatrywała sie uważnie, aż wreszcie dotarło do niej, że ktoś tam stoi. I ten ktoś się chyba na nich patrzy... Zlodowaciała. Próbowała uspokoić oddech. Przecież to tylko domysły, idiotko - próbowała przekonać samą siebie. Prawdopodobnie podziwia widoki. Odwróciła się i znów zapatrzyła na kolorowy tłum.
-Gdzie idziesz?
-Tam, gdzie ziemia pożywi się krwią i cierpieniem, ale martwe ciała ułożą drogę do wybawienia...
-Brzmi ciekawie, idę z Tobą.
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Rozmowa zbytnio nie szła. Chors nie pił nic od dwóch godzin, postanowił iść do najbliższej karczmy.
Przestał patrzeć na dach, widział jakąś postać
- Pewnie jakieś zwierzę.
- Zapraszam Cię do karczmy, Megaero. Ja stawiam.
- Może skorzysta, jak nie to nie i tak pójdę. Strasznie chce mi się pić.
Awatar użytkownika
Megaera
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek (Przybysz)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megaera »

- Hm... Nie jestem spragniona ani głodna. Podziękuję - ton głosu miała odrobinę łagodniejszy niż wcześniej. Ciekawość, zdziwienie i strach wyparły gniew i niechęć. Bo też dlaczego tamten człowiek stał na dachu? Nagle zwątpiła, by po prostu podziwiał widoki. Szybko wyrwała się z tych rozmyślań. To do niczego nie doprowadzi.
- Żegnaj, Chors - dodała. Wypadało się przecież pożegnać, czyż nie? Miło, iż znała go jedynie od kilku minut, a ich rozmowa była wybitnie niefortunna. Można przecież zachować chociaż pozory uprzejmości, prawda?
-Gdzie idziesz?
-Tam, gdzie ziemia pożywi się krwią i cierpieniem, ale martwe ciała ułożą drogę do wybawienia...
-Brzmi ciekawie, idę z Tobą.
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Chors kierował się do najbliższej karczmy, żeby było szybciej zamienił się w hybrydę:
- Doda mi to siły i szybkości, zresztą będzie szybciej, gdy pójdę przez dachy.
Pobiegł z dużą szybkością, szukając wejścia na dach. Zobaczył drabinę.
Wspiął się po niej na dach.
Zobaczył jakąś postać, postanowił zagadać:
- Co porabiasz?
Może źle zabrzmiało, ale chciał tylko zagadać, nie miał złych zamiarów, bardziej gnało go do karczmy, ale ciekawość była większa.
Awatar użytkownika
Luther
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek, z domieszką elfiej krw
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luther »

Odwrócił się błyskawicznie, ruchem szybszym, niż można się było spodziewać. Widział, jak wilkołak się przemienia i biegnie, więc miał czas, żeby się przygotować. Zastanawiał się wcześniej, czy dałby radę przeskoczyć na dach po przeciwnej stronie. Pewnie tak, gdyby porządnie wymierzył i wykonał odpowiedni skręt ciała w powietrzu. Kluczowym pytaniem było, czy wilkołak popędziłby za nim.
Z drugiej strony, nie miał żadnych powodów do agresji czy tego typu zachowań, rozumował Luther. On w końcu tylko stał sobie na dachu. Mógł podziwiać widoki, chociaż w tym konkretnym miejscu akurat nie było za wiele do podziwiania.
- Podziwiam widoki - odparł szpieg, przywołując na twarz swój najlepszy, niewinny uśmiech. - Czy raczej podziwiałem - sprecyzował. - Teraz już nie ma tam nic do podziwiania. - Może i było to nierozsądne, ale był ciekaw, czy wilkołak dostrzeże ukryty w tej uwadze przekaz.
Jeżeli jest na to dość inteligentny, sytuacja powinna skończyć się dobrze - tylko osobnicy tepi lub tak pijani, że tępi, ciągną do niepotrzebnych bójek.
*
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Chors usłyszał, że postać podziwia widoki i poczuł, że postać ściemnia. Postanowił zadawać dalej pytania:
- Jak się nazywasz? Ja nazywam sie Chors.
Ciekawe co tak naprawdę tutaj robił.
Na pewno nie podziwiał widoków.
Awatar użytkownika
Luther
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek, z domieszką elfiej krw
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luther »

Wzruszył ramionami.
- Luther.
Nic nie wskazywało na to, że wilkołak odgadł, o co mu chodziło. No cóż, mimo to wcale nie musiało to znaczyć, że zaraz zacznie się bójka. Zresztą Chros nie wydawał się mieć na ten moment zamiarów tego typu, a Luther w żadnym wypadku nie zamierzał tego zmieniać.
- Cóż, jak mówiłem, nie ma już tu nic do podziwiania, więc pewnie sobie pójdę - stwierdził i rozejrzał się, jakby szukał drogi.
Oczywiście widział przynajmniej trzy dogodne wyjścia, ale nie zamierzał zdradzać tego nieznajomemu.
*
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Chors usłyszał, że postać nazywa się Luther.
Nie okazywał wrogich zamiarów.
- Cóż, dość dziwna postać, ale pewnie to tylko dla niepoznaki, zapewne dobrze włada bronią.
- To na razie.
Chors popędził prosto do karczmy. Nie miał siły na dalszą rozmowę, a pragnienie nie dawało spokoju.
Awatar użytkownika
Megaera
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek (Przybysz)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megaera »

        Wilkołak odszedł. Rozluźniła się. Ziewnęła. Słońce tak przyjemnie prażyło... zamknęła oczy i na chwilę wystawiła twarz do słońca. Później z powrotem spojrzała na tłum. Niedługo trzeba ruszać - pomyślała, ale myśli nie przeszły w czyny. Rozleniwiła się. Spojrzała na kolorowy tłum. Potem poczuła niespodziewaną ciekawość i spojrzała na dachy. Na jednym z nich stał ów człowiek, a razem z nim wilkołak, co ją niezmiernie zdziwiło. Ucinali sobie pogawędkę w dość nietypowym miejscu. Wzruszyła ramionami. A co ją to obchodziło? Podniosła się i otrzepała z trawy. Przeciągnęła się i po chwili zniknęła w tłumie.
-Gdzie idziesz?
-Tam, gdzie ziemia pożywi się krwią i cierpieniem, ale martwe ciała ułożą drogę do wybawienia...
-Brzmi ciekawie, idę z Tobą.
Awatar użytkownika
Luther
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek, z domieszką elfiej krw
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luther »

Kiedy Chors odszedł, Luther jeszcze przez chwilę stał w miejscu. Potem ruszył za nim. Nie chciał go śledzić, ani nic, ale jego celem również była karczma. Zszedł więc z dachu, z niewielkim zdziwieniem rejestrując, że kobieta najwyraźniej już sobie poszła. Zastanawiał się tymczasem nad lekcją. Najwyraźniej za bardzo się wychylił nad krawędzią dachu i odcinał się na tle słońca... Z drugiej strony należy też pamiętać, że wilkołaki mają o wiele lepszy wzrok niż ludzie, więc może wcale nie popełnił żadnego błędu, tylko padł od miecza matki natury...
Chors własnie pokonał połowę drogi, kiedy drzwi karczmy otworzyły się nagle...
Ostatnio edytowane przez Luther 14 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
*
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Topaz
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek-Mroczny Rycerz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Topaz »

Od dłuższego czasu przebywał w karczmie. Kiedy do niej wszedł, była ciepła i przytulna, wszyscy dobrze się bawili. Wszyscy oprócz niego... Postanowił to zmienić. Najpierw spił całe towarzystwo piwem na własny rachunek, którego i tak nie miał zamiaru płacić. Po jego przybyciu we wnętrzu zrobiło się chłodno i tylko tak zatrzymał ludzi przed opuszczeniem izby. Kiedy już wszyscy zataczali się i odbijali od ścian, wynalazł jakiś błahy powód do awantury.
Celem stał się karczmarz. Żądał zbyt wiele, więc zaliczył mocnego sierpowego i wpadł na stojaki z winem. Butelki spadły i napitek niestety przepadł, ale teraz warzniejsza była rozrywka! Ku jego zdziwieniu w pomieszczeniu pozostało dwóch trzeźwych... i to uzbrojonych... w wypolerowanych zbrojach! Nie zwracał uwagi na wielkie i z pewnością ostre miecze. Zdjął z pleców wielki topór i rozpoczęła się bijatyka. Nie zabijał. Nie było po co. Pierwszemu mężczyźnie przyłożył trzonkiem w krocze. Ten się skulił i został powalony kolejnym mocnym ciocem w kark. Z pewnością zemdlał. Drugi popatrzył na ciało z przerażeniem. Spróbował ucieczki, ale olbrzym był szybszy i dopadł go przy wejściu. Skoczył na niego i masa ich ciał wyrwała drzwi z zawiasów. Polecieli razem z nimi na ulicę. Topaz przyłożył mężczyźnie jeszcze kilka razy i na razie nie zamierzał przestać... Wpadł w furię...
Awatar użytkownika
Luther
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek, z domieszką elfiej krw
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luther »

Natychmiast napiął się, kiedy tylko zza drzwi wylecieli walczący. Był gotów w każdej chwili odskoczyć, ale na razie nie było takiej potrzeby - walczący byli oddaleni o ponad metr. W znacznie gorszej sytuacji był Chors; on znalazł się tuż przed bójką, narażony na ciosy. Luthera prawdę mówiąc niewiele to obchodziło, ale zawołał ostrzegawczo, jeszcze zanim Czarny Rycerz zaczął ponownie okładac mężczyznę.

Tymczasem z karczmy wylało się jeszcze kilku ludzi, najwyraźniej szukających zwady. Wśród nich Luther dostrzegł i elfa, który wydawał się mniej pijany, ala równie wściekły. W ręku dzierżył łuk, na który już nakładał strzałę. Mimo wszystko szpieg uznał, że byłoby to niesprawiedliwe. Co innego porządna, karczemna bójka wręcz, a zupełnie co innego łuk i to w dodatku w rękach piekielnego elfa! Luther wiedział, że ma domieszkę elfiej krwi, jednak to nie przeszkadzało mu tak myśleć.

W każdym razie ta domieszka była bardzo użyteczna i właśnie ze zdolności przez nią oferowanych szpieg teraz skorzystał. Teleportował się tuż przed elfa i wyjął mu łuk z ręki, zanim ten się otrząsnął.
- Dziękuję - rzekł uprzejmie i teleportował się z powrotem.
*
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Po wejściu do karczmy Chors zobaczył, że trwa niezła bójka. Musiał uważać, aby nie dostać krzesełkiem. Wydawało mu się, że wszystko jest w powietrzu i karczma się rozpadnie. Postanowił zostać pod postacią Hybrydy. Zbliżył się do niego jakiś duży przeciwnik. Usłyszał: "uważaj", był to głos Lutehra. I to "uważaj" uchroniło go przed ciosem wysokiej postaci. Wkurzył się, ale nie wyciągnąl broni, w takich bójkach liczy się siła i uniki.
Lekko walnął postać stojącą przed nim. Osoba przed nim się przewróciła, był to jakiś chudy człowiek. Zbliżył się do walczącego rycerza i walnąl go lekko. Wiedział, że jakby chciał, to potrafił mieć ogromną siłę. Nie chciał nikomu zrobić krzywdy.
Postać silnie uzbrojona zatoczyła się, ale wyglądało, że nie zabolało go zbytnio.
Awatar użytkownika
Topaz
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek-Mroczny Rycerz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Topaz »

Podniósł się i rzucił na innego osobnika stojącego w karczmie. Przyłożył mu z pięści w twarz. Człowiek poleciał na podłogę, a Czarny obrał kolejny cel... Grubas stojący pod ścianą był nie tylko obleśny, ale również niesamowicie głupi; spojrzał mu w oczy i natrafił na mrożące krew w żyłach spojrzenie. Cel zlokalizowany, ale teraz pragnął czegoś więcej... Topór został na zewnątrz, a nie miał ochoty po niego biec. Na plecach jednak wciąż wisiała tarcza, z nieocenionymi w walce w zwarciu, a nawet w rzucaniu kolcami... Zdjął ją i wycelował. Obleś, gdyż takie miano zyskał w jego głowie, zrozumiał co się święci i zaczął uciekać w stronę drzwi. Topaz wziął zamach i wypuścił tarczę. Zawirowała i szybko dosięgnęła celu. Tyle, że nie tego, co miała. Wbiła się w korpus jakiegoś pechowego pijaka, który właśnie wstał z podłogi, a teraz z powrotem się na niej znalazł. Rycerz ruszył za grubasem i dopadł go w drzwiach, albo raczej w tym co z nich zostało. Skoczył na niego tak jak poprzednio na strażnika, a ten wywrócił się na ciało leżące za drzwiami. Teraz posypały się ciosy. Przy mniej więcej dwudziestym Czarny zaliczył od kogoś kopniaka, który o dziwo zwalił go z ofiary. Wstał i spojrzał wilkołakowi w oczy.
- Czego chcesz! Nie widzisz, że zabijam...? - rzucił do niego. Nigdy się z czymś takim nie spotkał. Ludzie zazwyczaj uciekali na jego widok. - Chcesz tego samego co on?! - Wskazał palcem półżywego człowieka leżącego na ziemi pomiędzy nimi. - Czy może coś bardziej bolesnego?!
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

- Uwierz mi, nie chcesz ze mną zaczynać. W ogóle po co zabijasz ludzi bez potrzeby, którzy nic Ci nie zrobili?
Chors wykrzyczał mu to w twarz, był wkurzony. Przyszedł się tylko napić, a wdał się w bezsensowną bójkę, którą rozpoczął jakiś awanturnik.
Nie mógł też ścierpieć, że ludzie są zabijani bez potrzeby. Rozumiał, kiedy Cię zaatakują albo po prostu w obronie. Nie lubił patrzeć naprawdę, gdy ktoś wszczynał burdy bez potrzeby.
Przeczuwał co się święci, jego ręce automatycznie powędrowały na dwa magiczne sztylety.
Awatar użytkownika
Topaz
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek-Mroczny Rycerz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Topaz »

Gdyby jego twarzy nie skrywała przyłbica, zgromadzonym ukazałby się przedziwny widok... Topaz myślał, i to intensywnie. Najpierw rozważył z czym ma do czynienia. Wyszło mu, że to jakiś dziwny człowieczek. Potem, że jest uzbrojony, a on nie. Następnie przez ucho dotarły do mózgu słowa wypowiedziane przez istotę, a po chwili z powrotem go opuściły. Na końcu coś przemknęło przez jego myśli... jakby jedno z dawno zapomnianych uczuć... Tylko które?
Szybko o tym zapomniał i przyłożył Chorsowi kastetem po poliku... I znów coś przemknęło przez jego głowę. To go już zaniepokoiło, albo raczej próbowało zaniepokoić. Stanął jak wryty i gapił się przed siebie, czekając na jeszcze jedną rzecz, która może "przelecieć"... Nie wiedział czemu, ale miał przeczucie, że jeszcze jedna będzie. Może trzeba komuś przywalić? - pomyślał i zadał kolejny cios. A może trzeba komuś mocniej przylać... Zamachnął się po raz kolejny.
Zablokowany

Wróć do „Fargoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości