Po krótkim czasie zdecydowanie mniejszym niż godzina - bo 10 minut - wybrańcy przeznaczenia poczuli na twarzach kosmate języki powietrznych sapnięć. Chłodny wiatr miział ich po noskach, uszkach i oczach. Rzęsy co i raz trzepały się wzajemnie, a kosmyki niesfornych fryzur odlatywały do góry. Jednocześnie malutki otworek na samym końcu tunelu zaczął poszerzać się co raz bardziej i bardziej jak za sprawą albo czarów, albo zwykłego podchodzenia do niego. Z minuty na minutę wyjście stało się nie tylko oknem na świat, ale... także na niesamowity obraz wręcz niepowtarzalnego miejsca.

Tuż bok ścieżki, po prawo, płynął srebrzący się strumyk. Pełen kamieni i rybek prowadził spragnione sarenki i jelenie wzdłuż zielonego traktu przepięknie czerwonych róż i dziko rosnących malin. Nikt jednak nie zwracał na to uwagi - prócz Rudego oczywiście, który pić zdecydowanie lubi - gdyż cała drużyna gapiła się na gigantyczny posąg wyrzeźbiony w skale. Artystyczny wysiłek nie spełzł oczywiście na niczym. Owszem, gdzieniegdzie dało się zauważyć odłamane łupki kamienia, rysy zadrapane zębem czasu, lecz całokształt stworzonej figury sprawiał, że Arven o mało co nie wypaplał: "Ale lala". Wpatrywał się z uwagą i krzepką energią w postać (bez wątpienia) kobiety obarczonej jędrnymi jak skała piersiami, zamkniętymi oczyma i włosami udekorowanymi na kształt spokojnych morskich fal. Co dziwniejsze, miał wrażenie, że lico przedstawionej panny przypomina twarz Cornelli, co by nawet wyjaśniało sposób traktowania oraz łatwowierność każdego, kogo napotkali po drodze.
- Jesteśmy na miejscu. - Centaur jednym zdaniem zepsuł całą patetyczną sytuację - Świątynia Matki Natury. Tak jak wspomniałem: Elf zostaje przy mnie na czas panienki pobytu w środku. Proszę się nie spieszyć. Zgromadzenie będzie trwało do świtu kolejnego dnia.
Mężczyzna odłożył trzymaną pochodnię w małą wnękę przy progu jaskini, westchnął głośno i skocznym krokiem kopyt znalazł się tuż przy przezroczystym źródełku. Oczekiwał, że Cornelia bez zbędnego gadania ruszy w dalszą drogę, lecz jak wiadomo: oczekiwał zdecydowanie zbyt wiele.