Re: Pieśni pielgrzyma: Chaos i Harmonia
: Śro Lut 20, 2019 12:02 am
Rosalie latała z kwiatka na kwiatek nudząc się, podglądając, podsłuchując i obserwując. Dni, które Romir i Benjamin spędzali na rozwoju, dla Rosalie mijały na różnych prozaicznych zajęciach typu sprzątanie swojego pokoju, jedzenie, picie, doglądanie kwiatów i marzenia o spotkaniu jakiegoś wyjątkowo przystojnego chochlika. Pewnego razu by wyrwać się z tego marazmu wróżka postanowiła użyć swego pyłu by stać się niewidzialna i podglądać technik, których używali druidzi wykorzystujący magię życia. Dzięki podglądaniu jej umiejętności w tamowaniu drobnych skaleczeń i przyspieszaniu wzrostu mszaków, porostów i grzybów nieznacznie wzrosły. Rosalie była z siebie dumna, cieszyło ją to jak bardzo jest przebiegła i zaradna.
- Mój świetliku uwierz mi, jak podstępna jest Rosalie - powiedziała wróżka do owada o sobie samej, lecząc jego uszkodzone skrzydełko przy pomocy swojej magii.
- Już niebawem wezmę udział w jakiejś przygodzie, czuję, że to się zbliża. Romir dzięki pomocy druidów wyczynia dziwne rzeczy, a jego smok stał się znacznie większy. Już za niedługo coś się wydarzy, musi się wydarzyć, bo inaczej umrę z nudów, mój mały świecący przyjacielu. - Wróżka wzięła nieco pyłku i nakarmiła nim świetlika. Następnie usiadła na wykonanym z patyków i liści legowisku i wyciągnęła niewielki kawałek pergaminu.
- Jak szły słowa tej piosenki? Tej piosenki, którą zadedykowała tajemnicza przyjaciółka mojemu oprawcy, arcymagowi cienia, gdy ten pogrążał dumne miasto elfów Danae w ciszy nicości. Ach tak, już mam - mruknęła do siebie.
- Witaj ciemności, stara przyjaciółko, znów przybyłam z tobą porozmawiać. Ponieważ jakaś wizja, zakradając się cicho zostawiła swe nasiona gdy spałam. I wizja, która została zasiana w mym umyśle wciąż pozostaje żywa. W dźwięku ciszy. W niespokojnych snach szłam sama wąskimi wybrukowanymi uliczkami, w blasku ulicznej lampy. Postawiłam kołnierz, aby schronić się przed zimnem i wilgocią, kiedy moje oczy przeszył błysk niebiańskiego światła, które rozdarło noc i dotknęło dźwięku ciszy. W tym nagim świetle ujrzałam tysiące elfów, może więcej. Elfów, którzy rozmawiali nie mówiąc, elfów, którzy słyszeli nie słuchając, elfów piszących pieśni, którymi nigdy nie podzielą się ze światem. I nikt nie ośmielił się zakłócić dźwięku ciszy. "Głupcy", rzekłam, "Nic nie rozumiecie, cisza rozrasta się jak nowotwór. Usłyszcie moje słowa, abym mogła was nauczać, chwyćcie moje ręce, abym mogła was dosięgnąć'', lecz moje słowa, jak ciche krople deszczu, opadały i rozbrzmiewały echem w studniach ciszy. A mieszkańcy kłaniali i modlili się do nieistniejącego bożka, którego sami stworzyli, a znak rozbłysnął swym ostrzeżeniem. W słowach, z których się składał, głosił, że słowa proroków są zapisane na murach Danae i klatkach kamienic i szepcą w dźwiękach ciszy - wróżka skończyła czytać i zamyśliła się chwilę.
- Potem okazało się, że Xordas oszukał tę kobietę, bo to on był sprawcą ciszy. W dodatku wmanipulował ją w jakieś sprawy arcymagów i z tego o czym mi mówił zrozumiałam, że przeciągnął ją na ich stronę. Lubił się przechwalać i przy okazji udzielił mi kilku informacji. Nie mówię tego do siebie ani do świetlika. Dobrze wiem, że stoisz pod drzwiami i podsłuchujesz - dodała nieco głośniejszym tonem.
- P-przepraszam - odpowiedział cichy głosik zza drzwi.
- Wejdź i nie próbuj podsłuchiwać kogoś, kto jest mistrzem podsłuchiwania - odpowiedziała Rosalie. Drzwi do pokoiku wróżki otworzyły się, a w progu stała inna wróżka.
- Jak się nazywasz? Widzę cię pierwszy raz, no może nie pierwszy, kojarzę, że obsługiwałaś Benjamina i jesteś znajomą Kitty, z którą do tej pory nie rozmawiam.
- Jestem Armania, proszę panią. Przysłano mnie z powodu Kitty, która odmówiła dalszej obsługi. Mam ją zastąpić i zapewnić pani przyjemny pobyt - odpowiedziała nieśmiało dziewczyna.
- Trochę długo wam to zajęło, już sporo czasu minęło gdy żadna inna pokojówka tu nie przychodziła. Radzę sobie, ale dziękuję za troskę.
- Jeszcze raz przepraszam za podsłuchiwanie, ale nieco się obawiałam, powiedziano mi, że jest pani porywcza i nie chciałam zakłócać spokoju. Poza tym ciekawi mnie pani podejście do zagadnień związanych z naturą, harmonią i chaosem.
- Taak? Miła odmiana w przeciwieństwie do tej konserwatywnej Kitty. Mów mi Rosalie, nie lubię zwracania się do mnie per pani.
- Dziękuję, ja również wierzę w neutralność natury i że mieszają się w niej elementy zarówno porządku jak i chaosu, życie i piękno wymagają obu w odpowiednich proporcjach. Usłyszałam też co mówiłaś o arcymagach, znasz może Melodię i jej nauki?
- Nie, ale to imię tej kobiety, która napisała piosenkę dla arcymaga pustki.
- To arcydruidka, splatająca porządek i chaos w muzykę. Sądzę, że jest awatarem Matki Natury.
- Co?
- Że to sama Matka Natura pod postacią leśnej elfki nam się objawia. Jest moją mistrzynią i uważam, że wszystko to co robi jest słuszne. Sądziłam, że też ją znasz skoro głosisz jej ideę tańca porządku z chaosem.
- Nie, nie znam jej i szczerze wątpię, by Matka Natura miała się jakoś specjalnie nam objawiać. Wybacz, ale wobec tego co mówisz jestem równie sceptyczna co wobec konserwatywnej postawy Kitty. Bezgraniczna wiara w czyiś autorytet trąci mi fanatyzmem.
- Wybacz, sądziłam, że się zrozumiemy. Może powinnaś ją poznać. P-przepraszam, że zawracam ci głowę, powinnam już iść. Proszę tylko byś zachowała to co ci powiedziałam dla siebie, nie chcę by Kitty i inne wróżki uznały mnie za jakiegoś odszczepieńca.
- Mnie uznają za odszczepieńca, ale niewiele mnie to obchodzi. Spokojnie, nie wyjawię twojej tajemnicy, możesz iść, żegnaj. - Rosalie pomachała Armani na pożegnanie, a następnie poszła wziąć kąpiel z bąbelkami i olejkami aromatycznymi pielęgnującymi wróżkowe skrzydła zmęczone po całym dniu latania i obserwowania.
- Mój świetliku uwierz mi, jak podstępna jest Rosalie - powiedziała wróżka do owada o sobie samej, lecząc jego uszkodzone skrzydełko przy pomocy swojej magii.
- Już niebawem wezmę udział w jakiejś przygodzie, czuję, że to się zbliża. Romir dzięki pomocy druidów wyczynia dziwne rzeczy, a jego smok stał się znacznie większy. Już za niedługo coś się wydarzy, musi się wydarzyć, bo inaczej umrę z nudów, mój mały świecący przyjacielu. - Wróżka wzięła nieco pyłku i nakarmiła nim świetlika. Następnie usiadła na wykonanym z patyków i liści legowisku i wyciągnęła niewielki kawałek pergaminu.
- Jak szły słowa tej piosenki? Tej piosenki, którą zadedykowała tajemnicza przyjaciółka mojemu oprawcy, arcymagowi cienia, gdy ten pogrążał dumne miasto elfów Danae w ciszy nicości. Ach tak, już mam - mruknęła do siebie.
- Witaj ciemności, stara przyjaciółko, znów przybyłam z tobą porozmawiać. Ponieważ jakaś wizja, zakradając się cicho zostawiła swe nasiona gdy spałam. I wizja, która została zasiana w mym umyśle wciąż pozostaje żywa. W dźwięku ciszy. W niespokojnych snach szłam sama wąskimi wybrukowanymi uliczkami, w blasku ulicznej lampy. Postawiłam kołnierz, aby schronić się przed zimnem i wilgocią, kiedy moje oczy przeszył błysk niebiańskiego światła, które rozdarło noc i dotknęło dźwięku ciszy. W tym nagim świetle ujrzałam tysiące elfów, może więcej. Elfów, którzy rozmawiali nie mówiąc, elfów, którzy słyszeli nie słuchając, elfów piszących pieśni, którymi nigdy nie podzielą się ze światem. I nikt nie ośmielił się zakłócić dźwięku ciszy. "Głupcy", rzekłam, "Nic nie rozumiecie, cisza rozrasta się jak nowotwór. Usłyszcie moje słowa, abym mogła was nauczać, chwyćcie moje ręce, abym mogła was dosięgnąć'', lecz moje słowa, jak ciche krople deszczu, opadały i rozbrzmiewały echem w studniach ciszy. A mieszkańcy kłaniali i modlili się do nieistniejącego bożka, którego sami stworzyli, a znak rozbłysnął swym ostrzeżeniem. W słowach, z których się składał, głosił, że słowa proroków są zapisane na murach Danae i klatkach kamienic i szepcą w dźwiękach ciszy - wróżka skończyła czytać i zamyśliła się chwilę.
- Potem okazało się, że Xordas oszukał tę kobietę, bo to on był sprawcą ciszy. W dodatku wmanipulował ją w jakieś sprawy arcymagów i z tego o czym mi mówił zrozumiałam, że przeciągnął ją na ich stronę. Lubił się przechwalać i przy okazji udzielił mi kilku informacji. Nie mówię tego do siebie ani do świetlika. Dobrze wiem, że stoisz pod drzwiami i podsłuchujesz - dodała nieco głośniejszym tonem.
- P-przepraszam - odpowiedział cichy głosik zza drzwi.
- Wejdź i nie próbuj podsłuchiwać kogoś, kto jest mistrzem podsłuchiwania - odpowiedziała Rosalie. Drzwi do pokoiku wróżki otworzyły się, a w progu stała inna wróżka.
- Jak się nazywasz? Widzę cię pierwszy raz, no może nie pierwszy, kojarzę, że obsługiwałaś Benjamina i jesteś znajomą Kitty, z którą do tej pory nie rozmawiam.
- Jestem Armania, proszę panią. Przysłano mnie z powodu Kitty, która odmówiła dalszej obsługi. Mam ją zastąpić i zapewnić pani przyjemny pobyt - odpowiedziała nieśmiało dziewczyna.
- Trochę długo wam to zajęło, już sporo czasu minęło gdy żadna inna pokojówka tu nie przychodziła. Radzę sobie, ale dziękuję za troskę.
- Jeszcze raz przepraszam za podsłuchiwanie, ale nieco się obawiałam, powiedziano mi, że jest pani porywcza i nie chciałam zakłócać spokoju. Poza tym ciekawi mnie pani podejście do zagadnień związanych z naturą, harmonią i chaosem.
- Taak? Miła odmiana w przeciwieństwie do tej konserwatywnej Kitty. Mów mi Rosalie, nie lubię zwracania się do mnie per pani.
- Dziękuję, ja również wierzę w neutralność natury i że mieszają się w niej elementy zarówno porządku jak i chaosu, życie i piękno wymagają obu w odpowiednich proporcjach. Usłyszałam też co mówiłaś o arcymagach, znasz może Melodię i jej nauki?
- Nie, ale to imię tej kobiety, która napisała piosenkę dla arcymaga pustki.
- To arcydruidka, splatająca porządek i chaos w muzykę. Sądzę, że jest awatarem Matki Natury.
- Co?
- Że to sama Matka Natura pod postacią leśnej elfki nam się objawia. Jest moją mistrzynią i uważam, że wszystko to co robi jest słuszne. Sądziłam, że też ją znasz skoro głosisz jej ideę tańca porządku z chaosem.
- Nie, nie znam jej i szczerze wątpię, by Matka Natura miała się jakoś specjalnie nam objawiać. Wybacz, ale wobec tego co mówisz jestem równie sceptyczna co wobec konserwatywnej postawy Kitty. Bezgraniczna wiara w czyiś autorytet trąci mi fanatyzmem.
- Wybacz, sądziłam, że się zrozumiemy. Może powinnaś ją poznać. P-przepraszam, że zawracam ci głowę, powinnam już iść. Proszę tylko byś zachowała to co ci powiedziałam dla siebie, nie chcę by Kitty i inne wróżki uznały mnie za jakiegoś odszczepieńca.
- Mnie uznają za odszczepieńca, ale niewiele mnie to obchodzi. Spokojnie, nie wyjawię twojej tajemnicy, możesz iść, żegnaj. - Rosalie pomachała Armani na pożegnanie, a następnie poszła wziąć kąpiel z bąbelkami i olejkami aromatycznymi pielęgnującymi wróżkowe skrzydła zmęczone po całym dniu latania i obserwowania.