Re: [Ulice miasta] Coraz bliżej celu
: Wto Wrz 01, 2015 4:57 pm
— Niech go cholera — mruknął Falkon. — Proponowałbym wyruszyć o świcie, tak będzie bezpieczniej. Poza tym muszę zrobić jeszcze jedną rzecz. Przyniósłbyś mi pióro i atrament?
— Ja pójdę — powiedziała Liois, wstając.
— W takim razie ty zajmij się przygotowaniami do wyprawy — polecił chłopak kusznikowi. — No co? Mam pewien pomysł, który może pomóc w znalezieniu kryształu, jeśli koniecznie musisz wiedzieć — dodał w odpowiedzi na pytające spojrzenie towarzysza.
Gdy Alestar wyszedł, Falkon przewertował leżącą na stole książkę. Tylko kilka stron było zapisanych. "Eeh, nic ciekawego..." — pomyślał.
— Proszę. — Elfka postawiła przed Falkonem kałamarz i dała mu pióro. — Chyba wiem co chcesz zrobić. Do kogo?
— Mam znajomego w gildii złodziei — powiedział Falkon zniżając głos. — No co? Mam Ci przypomnieć dla kogo ty pracowałaś? — dodał z uśmieszkiem, rozprostowując wyjęty z kieszeni kawałek magicznego pergaminu.
Liois najwidoczniej nie bawił żart chłopaka.
— Dobrze wiesz, że...
— No wiem, przepraszam — uśmiechnął się szczerząc zęby i zabrał się do pisania.
Witaj Jon!
Jestem akurat w Ekradonie. Mam bardzo ważną sprawę i liczę na twoją pomoc. Byłeś mi dłużny przysługę, masz teraz szansę się odwdzięczyć. Spotkajmy się sami o świcie w domu Izydora.
Falkon
— I co teraz? — zapytał elfkę.
— Wypuść go.
Falkon wziął ostrożnie pergamin na dłoń, podszedł do okna i wystawił rękę. W kilka chwil list złożył się na kształt ptaka, zatrzepotał skrzydłami i odleciał.
— Miejmy nadzieję, że się uda.
— Jesteś pewny, że wiesz co robisz? I skąd masz pewność, że to nie oni okradli i zabili tego czarodzieja?
— Współpracował z nimi. On pomagał im, oni jemu. Poza tym do nikogo innego nie mógłbym się zwrócić o pomoc w tej sytuacji.
— W sumie masz rację. Sama nie wiedziałabym od czego zacząć. Skąd ty masz tylu przyjaciół, co? — Elfka rzuciła Falkonowi zadziorny uśmiech i objęła go ostrożnie.
— No wiesz... urok osobisty... — zaśmiał się cicho.
— Sporo się dziś działo. I w ogóle ostatnio... musisz być bardzo zmęczony — powiedziała, z zalotnym uśmieszkiem patrząc mu w oczy.
— No, może nie aż tak bardzo — odparł, delikatnie gładząc jej złote włosy.
Olaf, mimo lekkiego zdziwienia, zgodził się pożyczyć im klucz do jednej z izb na górze i gdy Alestar wróci poinformować go, że poszli... odpocząć. W końcu jutro czeka ich kolejny ciężki dzień...
— Ja pójdę — powiedziała Liois, wstając.
— W takim razie ty zajmij się przygotowaniami do wyprawy — polecił chłopak kusznikowi. — No co? Mam pewien pomysł, który może pomóc w znalezieniu kryształu, jeśli koniecznie musisz wiedzieć — dodał w odpowiedzi na pytające spojrzenie towarzysza.
Gdy Alestar wyszedł, Falkon przewertował leżącą na stole książkę. Tylko kilka stron było zapisanych. "Eeh, nic ciekawego..." — pomyślał.
— Proszę. — Elfka postawiła przed Falkonem kałamarz i dała mu pióro. — Chyba wiem co chcesz zrobić. Do kogo?
— Mam znajomego w gildii złodziei — powiedział Falkon zniżając głos. — No co? Mam Ci przypomnieć dla kogo ty pracowałaś? — dodał z uśmieszkiem, rozprostowując wyjęty z kieszeni kawałek magicznego pergaminu.
Liois najwidoczniej nie bawił żart chłopaka.
— Dobrze wiesz, że...
— No wiem, przepraszam — uśmiechnął się szczerząc zęby i zabrał się do pisania.
Witaj Jon!
Jestem akurat w Ekradonie. Mam bardzo ważną sprawę i liczę na twoją pomoc. Byłeś mi dłużny przysługę, masz teraz szansę się odwdzięczyć. Spotkajmy się sami o świcie w domu Izydora.
Falkon
— I co teraz? — zapytał elfkę.
— Wypuść go.
Falkon wziął ostrożnie pergamin na dłoń, podszedł do okna i wystawił rękę. W kilka chwil list złożył się na kształt ptaka, zatrzepotał skrzydłami i odleciał.
— Miejmy nadzieję, że się uda.
— Jesteś pewny, że wiesz co robisz? I skąd masz pewność, że to nie oni okradli i zabili tego czarodzieja?
— Współpracował z nimi. On pomagał im, oni jemu. Poza tym do nikogo innego nie mógłbym się zwrócić o pomoc w tej sytuacji.
— W sumie masz rację. Sama nie wiedziałabym od czego zacząć. Skąd ty masz tylu przyjaciół, co? — Elfka rzuciła Falkonowi zadziorny uśmiech i objęła go ostrożnie.
— No wiesz... urok osobisty... — zaśmiał się cicho.
— Sporo się dziś działo. I w ogóle ostatnio... musisz być bardzo zmęczony — powiedziała, z zalotnym uśmieszkiem patrząc mu w oczy.
— No, może nie aż tak bardzo — odparł, delikatnie gładząc jej złote włosy.
Olaf, mimo lekkiego zdziwienia, zgodził się pożyczyć im klucz do jednej z izb na górze i gdy Alestar wróci poinformować go, że poszli... odpocząć. W końcu jutro czeka ich kolejny ciężki dzień...