Strona 1 z 2

Re: [Zniszczony pokój] Niefortunna pomyłka

: Pon Paź 03, 2011 10:50 pm
autor: Aithne
Kiedy się obudziła, było jej przyjemnie ciepło. Chwilę jeszcze leżała z zamkniętymi oczami, niechętna do wstawania i ruszania na poszukiwanie artefaktu, skoro mogła poleżeć w wygodnym łóżku. Szczerze mówiąc, ostatnio się tak wyspała, kiedy Anabde przygarnęła ją do swojego pokoju. Potem jednak czekała ją niemiła niespodzianka w postaci dezerterującej przyjaciółki.
W końcu skojarzyła pewne istotne fakty i leniwie uchyliła powieki. Prawdę mówiąc, nigdy by nie pomyślała, że Errian nie ruszy swojego szanownego zadu z łóżka, kiedy ona uśnie, i nie pójdzie spać gdzieś indziej. A tym bardziej nigdy by nie pomyślała, że obudzi się przytulona do niego jak do osobistego pluszaka. Wciągnęła ze świstem powietrza, wybałuszając oczy na swojego kompana.
Nie miała jednak odwagi się ruszyć jakoś gwałtowniej, mimo wszystko nie chcąc go budzić. Nawet nie ze względu na niego, tylko na to, że będzie musiała się z nim jakoś skonfrontować, czy coś. A nie wiedziała, czy jest w stanie aż tak się w sobie pozbierać, by nie dać po sobie poznać, jak to ją ta sytuacja zawstydziła.
Odetchnęła głęboko, ostrożnie układając wygodniej głowę, i popatrzyła na chłopaka, w duchu się modląc, by nie spał zbyt długo. Bo jeszcze ktoś przyjdzie ich obudzić i...
O nie, tego by nie przeżyła.

Re: [Zniszczony pokój] Niefortunna pomyłka

: Czw Paź 06, 2011 10:59 pm
autor: Errian
Errian wysłuchał jej modlitw przez sen i raczył obudzić się chwilę później. Spojrzał na nią kompletnie zdumiony, zamrugał, po czym niepewnie się uśmiechnął, obserwując to zmieszanie na jej twarzy. Uniósł się na ręku, uwalniając ją od swojej bliskości, usiadł na łóżku i jęknął przeciągle, umierając.
- Czaszka mi pęka, nie ma opcji - wychrypiał, nie wierząc w to, że można mieć takiego kaca i nadal żyć. To powinno być zabronione ustawowo czy coś. - Zbierajmy się - dodał, uśmiechając się bardzo krzywo. - Tylko po cichu.
I tak też zaczęli się szykować do wyjścia. Errian czuł się w obowiązku zapytać, czy noc spędziła dobrze, czy miała jeszcze jakieś koszmary lub czy zanadto ją zgniótł, jednak czuł, że kolejne słowa najpewniej doprowadzą do jego zgonu. Co, właściwie, było dość kuszącą wizją.
Mimo to przed samym odejściem, kiedy dostrzegł jej podejrzliwe spojrzenie, uśmiechnął się łagodnie.
- To będzie nasza tajemnica - uspokoił ją, otworzył drzwi i przepuścił przodem.
No to po artefakt. Na kacu. Ładne rzeczy.

Ciąg dalszy: Aithne, Errian.