Strona 9 z 9

Re: Na szlaku 2

: Sob Sie 14, 2010 10:51 pm
autor: Emitiel
Kiedy już napełnili bukłaki wodą i znaleźli pożywienie zaczęli się pakować. Nie było tego za wiele. Potem usiedli na piasku, a Laurendile rozpaliła małe ognisko godzinę tak siedzieli, w między czasie Emitiel odeszła i zaczęła wpatrywać się w gwiazdy ustalając kierunek marszu ...
Zastanawiała się co dzieje się z Mon-Adhurem ... czy jest zdrowy i czy dotarł już do Zatopionego miasta ...
Co się z nim dzieje i czy on czasem myśli o niej ...
Tyle lat wędrowała sama i kiedy w końcu poznała kogoś z kim chciałaby spędzić resztę życia ... musieli się rozstać ... Chciała być blisko niego ... czasami czuła do siebie żal że z nim nie poszła ... ale z drugiej strony słyszała głos rozsądku ... wierzyła że się spotkają ...

Wróciła do obozu.
-Czas ruszać ... przed nami długa droga - rzuciła do towarzyszy i zabrała swoją torebkę i bukłak ...

Re: Na szlaku 2

: Nie Sie 15, 2010 10:03 am
autor: Yorino
Zapatrzony w płomień ogniska szybko stracił poczucie czasu. Nie myślał o niczym konkretnym, ale jego myśli mimowolnie błądziły wokół czekającej go przeprawy. Siedział jeszcze chwilę, zanim głos Emitiel nie postawił go na nogi. Kiwnął do niej głową. Zagasił ognisko i zabrał swoje rzeczy. Popatrzył na niebo i wyznaczył kierunek marszu. Miał nadzieję, że szybko uda im się przeprawić. Nie chciał, żeby złapała ich burza piaskowa, ani nic w tym rodzaju. Rozpoczął marsz z cierpiętniczą miną, a piaski zdawały się nie mieć końca.

Re: Na szlaku 2

: Nie Sie 15, 2010 4:24 pm
autor: Laurendile
Laurendile usiadła w cieniu drzew, gdy część drużyny oddaliła się. Gdy Emitiel oświadczyła, że pora wyruszać, mała poderwała się na równe nogi i podleciała do centaurzycy.
- Jestem zwarta i gotowa! - zasalutowała w locie, co wyglądało nieco komicznie. Wróżka pozwoliła sobie przysiąść na ramieniu kobiety i spojrzała niepewnym wzrokiem w kierunku niekończących się fal piachu.
- Kiedy opuścimy to przeklęte miejsce? - rzekła nieco ciszej. - Dzień? Dwa? Nie chcę spędzić tu reszty życia... - westchnęła cicho. W sumie to nikomu nie powiedziała jakim sposobem trafiła na pustynię i chyba ani Yorino ani Emitiel nie wiedzieli o traumie, którą co dzień pokonuje mała.

Re: Na szlaku 2

: Pon Sie 16, 2010 11:16 am
autor: Yorino
- To... chyba nie powinno potrwać długo. Wiesz, lepiej będzie, jeśli się złapiesz mnie albo Emitiel. Proponuje krótki bieg, wiec możesz za nami nie nadążyć. Sądząc po prądach atmosferycznych niedługo będzie mała burza piaskowa. Zdołamy ją ominąć, jeśli wiatry się nie zmienią. Gotowi? - Kiedy wszyscy wyrazili zgodę, ruszyli do przodu najpierw kłusem, a później przeszli w galop. Nie chciał wchodzić w cwał. Może by i przebiegli większą część drogi, ale szybciej by się zmęczyli. Biegli długo. Gdy tylko się męczyli, szukali jakiś oaz, albo po prostu wielkich kamieni, za którymi mogli ukryć się przed słońcem. W godzinach, kiedy słońce było u szczytu, także robili postoje. Woleli podróżować nocą, ale żeby nie przedłużać, podróżowali również w poranki i wieczory. Każda oaza był okazją, której nie mogli przegapić. Uzupełniali wtedy zapasy wody i pożywienia. Po nieokreślonym czasie podróży na horyzoncie zamajaczyły pierwsze oznaki, że pustynia ma tu swoją granicę. Ale nie zatrzymywali się, a biegli dalej.

<zapraszam dalej ciąg dalszy>