Strona 8 z 9

Re: Na szlaku 2

: Wto Lip 20, 2010 8:33 pm
autor: Elianan
Elianan otworzyła usta i zaraz je zamknęła. Powinna pójść, wołanie, które odczuwała, może zaczekać.
- Ja też idę – uśmiechnęła się lekko. – Potrafię walczyć, więc nie będę ciężarem – dodała szybko.

Re: Na szlaku 2

: Wto Lip 20, 2010 8:45 pm
autor: Mon-adhur
- Uspokój się mały skrzacie. Nikt ci nic złego nie zrobi. - powiedział spokojnym głosem do wróżki. Emitiel podeszła do niego z i po chwili podała mu napar. Wysłuchał jej z uwagą. Po czym złapał naczynie obejmując jej dłonie i więżąc w delikatnym ale zdecydowanym chwycie.
- Moja wyprawa nie ma końca Emitiel. Jej koniec to mój koniec. Dziękuje za napar, ta rana to krew podarowana Bogom Wiatru i Deszczu. -
Delikatnie uwolnił jej dłonie, biorąc czarkę. Wychylił ja duszkiem i oddał naczynie.
- Dziękuje Emitiel. - uśmiechnął się lecz szybko zgasił ten odruch i opuścił głowę jakby zawstydzony. - Moja wędrówka nie ma kresu gdyż każdy kończy swoja wyprawę wracając do domu. -
Westchnął targany wspomnieniami a jego prawie ślepe oczy zaiskrzyły sie gniewnymi błyskami.

Re: Na szlaku 2

: Wto Lip 20, 2010 8:52 pm
autor: Emitiel
Czuła jak coś w niej drgnęło gdy Mon-adhur dotknął jej dłoni ...
- Niech więc miejsce, które przygotuję w lesie Elisji będzie Twoim domem choć na jakiś czas ...
-Esmodeusz! - zawołała cicho, pies podbiegł do niej, przyklęknęła i szepnęła mu do ucha - Pójdziesz z nim ... bardzo mi na nim zależy ... odszukasz mnie w lesie i przyprowadzisz po wędrówce, uważaj na siebie.
Kiedy wstała popatrzyła na Mon-adhura niepewnym wzrokiem.
-Esmodeusz pójdzie z wami ... doskonale umie wyczuwać różne potwory ...
Spojrzała się na wróżkę w ogniu ...
- W Zatopionym Mieście spotkało ją nie szczęście ... myślę, że nie będzie chciała tam wrócić ... mogę zabrać ją ze sobą o ile nie podpali lasu ...

Re: Na szlaku 2

: Wto Lip 20, 2010 9:05 pm
autor: Mon-adhur
Popatrzył po zebranych.
- Dziekuje ci Elianan i tobie Daren. Oczywiście niech Esmodeusz idzie z nami. Rano wyruszamy, zaraz przed wschodem słońca, tak aby mieć je za sobą. -
Zmarszczył brwi i pogrzebal przez krótka chwilę w jukach. Wydobył z nich kobieca bransoletkę wykonana z kośći zwierząt i obsydianowych odłamków. Podał ja Elianan.
- To wszystko co mi pozostalo po niej. Teraz nalezy do ciebie. -
Ujął dłon centaurzycy i odszedł z nia od ogniska daleko na tyle aby moc z nia swobodnie porozmawiac.

- Dziękuje ci za wszystko. - przytulił ja do siebie delikatnie. Potem odszedł o krok do tyłu i pokrytymi bielmem oczami przyglądał się jej.

Re: Na szlaku 2

: Wto Lip 20, 2010 9:08 pm
autor: Yorino
- Zasypane Miasto? - spytał, jakby była to ostatnia rzecz jaką chciałby usłyszeć w tym i następnym życiu. - To ja chyba podziękuję ślicznie... - mruknął pocierając zdenerwowany swoje ramie. Sama nazwa nie brzmiała zachęcająco. Spojrzał na małą wróżkę i westchnął, jakby się nad czymś zastanawiał.
- Niestety, nawet jeśli chciałbym z wami pójść, będę tylko przeszkadzał - stwierdził zwracając się do Darena, bo Mon-adhur odszedł wraz z centaurzycą na bok. Rozłożył ręce w bezradnym geście. - Wiecie, nie umiem walczyć, leczyć, nie znam się na magii, nie jestem jakoś specjalne sprytny i w ogóle, mógłbym długo wymieniać w czym nie jestem dobry. - Przejechał wzrokiem po obecnych w obozowisku. Myślał nad tym, jakie nieszczęścia mógłby sprowadzić na swoich wybawców i innych podróżników. O nie, stanowczo woli nie przeszkadzać. - Chyba udam się w dalszą wędrówkę... gdziekolwiek. Chciałbym się jedynie wydostać z tego piaszczystego miejsca... -

Re: Na szlaku 2

: Wto Lip 20, 2010 9:17 pm
autor: Emitiel
- Dziękuję ... nie wiem co powiedzieć ja ... - nie dokończyła dopowiedzieć zdania. Mon-adhur przytulił ją delikatnie. Lecz na tyle by czuła jego bicie serca. Zrobiło jej się cieplej. Spojrzała w oczy Mon-adhura i znów drgnęła. Zbliżyła się trochę. Sama nie wiedziała do końca co robi ... nie panował nad tym swoim umysłem ...
Musnąła lekko jego wargi swoimi ustami ... zorientowała się co robi ... tak nie wypada powiedziała sobie w myślach ...
-Ja przepraszam - powiedziała cicho i zawstydzona spuściła wzrok, popatrzyła na bransoletkę ... była śliczna ... lubiła taka biżuterię ...
-Uważaj na siebie i na Esmodeusza - spojrzała się w jego kierunku ... bawił się z Szangrin. - jest mi bardzo bliski ... towarzyszy mi od wielu lat ... od czasu kiedy zgubiłam się w lesie ... i zgubiłam swoje stado ... zawsze mnie bronił i ogrzewał w zimę ... jest mi jak starszy brat którego nigdy nie miałam ...

Re: Na szlaku 2

: Wto Lip 20, 2010 9:28 pm
autor: Mon-adhur
Krew zagrała w Mon-adhurze. Zanim zorientował co się stało, przyciągnął Emitiel do siebie i objął obiema rekami, serce waliło mu jak szalone a krew krążyła jakby walczył z zastępami wrogów. Stał tak chwile która trwała dla niego niczym wieczność, po czym pocałował czule i delikatnie. Przez całą wieczność odkrywał smak ust Emitiel i gdzieś w głębi zakiełkowało uczucie które dawno w nim się nie budziło. Wtulił się w centaurzycę jeszcze mocniej i trwał tak prze krótka chwilę. Jeszcze raz delikatnie pocałował jej usta.
- O świcie ruszam. Ale odszukam ciebie jak tylko wyjdę z Zatopionego Miasta. Nie idź sama weź ze sobą Yorina. To dobry chłopak i trochę nieszczęśliwy. -

Re: Na szlaku 2

: Wto Lip 20, 2010 10:39 pm
autor: Laurendile
Laurendile uspokoiła się nieco. W sumie to nie wyglądali na takich, którzy chcieliby coś jej zrobić. Uciszyła płomienie i obecnie igrały tak, jak poprzednio. Uleciała w górę, po czym rzekła:
- O nie! Wypraszam to sobie! Mały, natrętny motylek! Może być! Skrzydlak?! Przeboleję! Ale nie... NA PEWNO nie jestem SKRZATEM! - zrobiła się cała czerwona, po czym wyglądała jakby zaczęła parować.
- I w sumie to mogłabym wyruszyć z tą tu, a dlaczego nie? - wyrzekła po chwili nieco spokojniejszym tonem. Poleciała w stronę centaurzycy i usiadła jej na ramieniu. Mała uspokoiła już swoje emocje, więc nie było opcji, żeby poparzyła tamtą drugą.
- Mam nadzieję, że chociaż w tym lesie nikt nie będzie mnie przezywał skrzatem... - mruknęła pod nosem i wysoko go zadarła.

Re: Na szlaku 2

: Wto Lip 20, 2010 10:46 pm
autor: Daren
Chłopak przyglądał się zaistniałej sytuacji i parsknął śmiechem, gdy mała zaczęła się awanturować. Gdy część z kompanów spojrzała na niego znacząco, chłopak odchrząknął z szerokim uśmiechem na ustach, po czym rzekł ciepłym tonem:
- No to jak? Może spożyjemy ostatni posiłek przy dźwiękach mej lutni? - wziął do ręki instrument i zaczął na niej grać. Po chwili począł śpiewać. Pieśń opowiadała o dwójce ludzi, którzy byli przeznaczeni sobie od zawsze. Żyli jednak na dwóch innych końcach świata. Póki się nie odnaleźli, nie mogli okazywać większości pozytywnych uczuć. Aż nagle pewnego dnia ujrzeli się i pokochali. Od tamtego momentu byli ze sobą aż do śmierci. A gdy ich dusze opuściły ciała, bogowie przemienili ich w gwiazdy, które znajdowały się tak blisko siebie, że sprawiały wrażenie jednej.

Re: Na szlaku 2

: Śro Lip 21, 2010 11:42 am
autor: Elianan
Elianan wyciągnęła dłonie do ogniska i słuchając pięknej pieśni Darena, uśmiechnęła się mimowolnie.
Nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła.

W tym śnie… wędrowała nocą przez las. Coś ciągnęło ją w sam jego środek, a ona nie potrafiła się temu czemuś oprzeć.

Re: Na szlaku 2

: Pią Lip 23, 2010 7:32 am
autor: Mon-adhur
Świt się zbliżał. Po nocy przepełnionej długimi rozmowami z Emitiel, Mon-adhur zbierał się do drogi. Pozbierał swoje rzeczy i napełnił bukłaki wodą. Kiedy był gotów przytulił Emitiel do siebie i pożegnał się z nią. Zawołał Esmodeusza i Szangrin po czym położywszy dłon na głowie centaurzycy błogosławił ją i oddał pod opiekę Bogów Wiatru i Deszczu, po czym uczynił to samo z Yorinem.
- Emitiel idźcie na południe a potem skręćcie na wschód kiedy juz opuścicie pustynię. - pozdrowił ich podniesioną ręką i wyruszyli wraz z Darenem i Elianan na zachód.

Ciąg dalszy: Mon-adhur, Daren i Elianan

Re: Na szlaku 2

: Pią Lip 23, 2010 1:47 pm
autor: Yorino
Yorino patrzył na znikające w oddali sylwetki. Piasek w końcu pożarł ich postacie, zostawiając dwójkę centaurów na łaskę i niełaskę pustyni. Z udręczoną miną spojrzał na horyzont. Delikatny kolor pisaku zlewał się z ciemniejącym niebem. Centaur wziął głęboki wdech i wydech. Gorące powietrze wypełniło jego płuca i szybko z nich wyleciało. Zakaszlał krótko i polizał palec, wzniósł go do góry i przez chwilę zastygł w takiej pozycji. Mruknął coś cicho i mlasnął, jakby smakował powietrza. Zerknął również na wydmy i barchany, żeby upewnić się, jak wieje wiatr i kiedy się zmieniał. Umiał to wyczytać z przesuwających się piasków.
- T-to na północ? Hm, nie, Mon-adhur mówił o południu, tak? - upewnił się i spojrzał w tamtym kierunku. Przynajmniej znał się na podróżowaniu i pogodzie. Gorzej mu szło organizowanie się i zachowanie rozsądku podczas trudnych sytuacji.

Re: Na szlaku 2

: Śro Sie 11, 2010 4:14 pm
autor: Emitiel
Emitiel patrzyła na odchodzącego Mon-Adhura. Zastanawiała się w ile dni dojdą do lasów Elisji.
-To co ruszacie ze mną do Elisji? - zapytała z entuzjazmem ...
Słońce świeciło dość mocno Wyruszymy na wieczór jak zrobi się chłodniej
-Co powiecie na małą przekąskę ? Jestem pewna że w tej oazie rosną jakieś dobrze owoce czy coś ...
Odwróciła się i zaczęła iść w stronę drzew.

Re: Na szlaku 2

: Czw Sie 12, 2010 1:08 pm
autor: Yorino
Pokiwał głową na słowa Emitiel i ruszył szybko za nią. Szedł parę kroków z tyłu ze spuszczoną głową w dół, patrząc spod przymrużonych oczu na podłoże. Piasek przesypywał się pomiędzy jego kopytami w miarę jak szedł dalej. Kiedy przeszli kawałek do oazy, przywitał ich skrzek jakiegoś pustynnego ptaka, który na widok podróżujących wzbił się w powietrze z łoskotem i skierował ku niebu, machając swoimi potężnymi skrzydłami. Drzew nie było zbyt wiele, ale zawsze to lepsze niż nic. Yorino zatrzymał się i oparł się dłonią o jedno z drzew. Oderwał od niego kawałek kory i odwrócił. Po wewnętrznej części spływał przeźroczysty, lepki płyn. Zlizał go szybko i oblizał swoje lepkie palce. Mlasnął zadowolony. Znał to drzewo . Było bardzo uniwersalne i doskonale przystosowywało się do niemalże każdej strefy klimatycznej. Oderwał kolejny kawałek i podsunął Emitiel.
- Chcesz? - spytał.

Re: Na szlaku 2

: Czw Sie 12, 2010 2:36 pm
autor: Emitiel
-Nie dziękuję - odpowiedziała wyrywając się z zamyślenia
-Tak sobie myślę, by ruszyć dziś wieczorem ... szkoda czasu ... -powiedziała - Ja z Laurendile będziemy iść do lasów Elisji ... pójdziesz z nami czy odłączysz się w pewnym momencie, bo w sumie sama nie wiem jak to z Tobą jest ... powiedziała lekko się uśmiechając ... Przydałbyś nam się ... Pewna ręka mężczyzny zawsze się przydaje ... -dodała
Znów zaczęła podążać w stronę lasu ... coraz głębiej i głębiej
W końcu dotarła do małego źródełka ...
- Wziąłeś bukłaki na wodę ? -zapytała się go

Re: Na szlaku 2

: Czw Sie 12, 2010 2:58 pm
autor: Yorino
Wzruszył ramionami kiedy odmówiła i sam skonsumował płyn. "Pewna ręka mężczyzny"? Ona sobie kpi? Yorino zawahał się. Nie miał jak pomóc, nawet gdyby chciał. Był drobnej budowy, słaby, ciapowaty i miał pecha jak mało kto. Sam nie wiedział jak to robi, że jeszcze żyje. Z zastanowienia wyrwało go pytanie.
- Bukłaki? A tak, jasne - pokiwał głowa i wyjął z plecaka trzy pojemniki. Podał je Emitiel.