Strona 8 z 8

: Pon Maj 24, 2010 9:53 pm
autor: Furin
- Nie. Ja mam inne zadanie do wykonania. - rzek³ sucho Furin, zbieraj±c swój sprzêt z chatki i jej okolic. Znów ubra³ na siebie pancerz, koszulê. Podró¿ na oklep przez te bagna nie zapowiada³a siê przyjemnie, ale zaraz w g³owie demona pojawi³y siê obrazy z cierpieñ, których do¶wiadcza³ w Piekle, czy te¿ ju¿ w Zaginionym Mie¶cie podczas szkolenia przez demonologów. Na ustach pojawi³ siê zimny, smutny u¶miech bo przy tych przera¿aj±cych do¶wiadczeniach to, które mia³o nast±piæ by³o jak kropla wody przy ogromie oceanu.
Nie widzia³, czy Kazimir oddali³ siê, czy te¿ nie. Wróci³ do chatki, ogarn±³ pozosta³y ba³agan, który sprowadzi³ siê do od³o¿enia rzeczy z pod³ogi na stó³, a tak¿e poustawianiu sprzêtów na miejsca, w których siê znajdowa³y przed ich przybyciem. Nie wiedzia³, co nakaza³o mu to uczyniæ, ale po prostu czu³, ¿e to jest postêpowanie w³a¶ciwe... dobre. Ogarn±³ spojrzeniem wszystkie izby chatki, ubran± ju¿ Aravirê i Reiven, która sta³a niedaleko i dalej emanowa³a rado¶ci± i szczê¶ciem. Swoim entuzjazmem zarazi³a nawet demona, który u¶miechn±³ siê i rzek³ do dwóch kobiet:
- To jak? Wracamy do obozu, czy idziecie z Kazimirem?

: Pon Maj 24, 2010 11:04 pm
autor: Kazimir
Odszukanie zielarza, by³o teraz dla mnie jak najbardziej s³usznym zadaniem. Nie mog³em go w koñcu zostawiæ na pastwê rozw¶cieczonych jaszczurów. Szaroziele wci±¿ dzia³a³o, wiêc jeszcze przez æwieræ wachty bez problemu mog³em zauwa¿yæ co¶ ciekawego. Odsun±³em drzwi rozgl±daj±c siê na oko³o. Choæ smród palonego miêsa, nieco przyt³umi³ mój zmys³ wêchu, wci±¿ bardzo dobrze widzia³em i s³ysza³em. Nawet szara pow³oka spowodowana ju¿ ledwo widocznym s³oñcem nie przeszkadza³a mi zbytnio. Spojrza³em w prawo, nastêpnie w lewo. Nic.
Cisza.
Za cicho.
- Perkele!
Zawo³a³em. Po czym ¿wawym krokiem podszed³em do ogrodzenia. Wierzchowców nie by³o, nie by³o po nich ¶ladu. Chocia¿? Wbijaj±c miecz w ziemie, pochyli³em siê nad b³otnistym pod³o¿em. A jednak deszcz na co¶ siê przyda³. Na wilgotnym pod³o¿u widaæ by³o wyra¼nie. ¦lady kopyt, ale jeszcze czego¶. Pazurzastej stopy o wiele wiêkszej od zwyk³ego zwierzêcia. Roz³o¿enie ¶ladów i g³êboko¶æ odcisku jasno przedstawia³y, ¿e by³a to istota humanoidalna poruszaj±ca siê na dwóch nogach.
- A wiêc razem z sob± przyprowadzi³e¶ tutaj swoich towarzyszy.
Powiedzia³em cicho do siebie. Rozgl±daj±c siê na boki. Sytuacja mi siê nie u¶miecha³a. Jeden nie stanowi³ problemu, ale ca³a gromada tych stworzeñ stanowi³a nie lada problem. Zawsze popiera³em wszelkie ruchy potêpiaj±ce ³owców niewolników. A te stworzenia z pewno¶ci± by³y ich ofiarami. Jednak nie mog³y roz³adowywaæ frustracji kosztem mieszkañców wiosek, którzy nic tutaj nie zawinili. Choæ po za tymi rozmy¶leniami, mia³em pewne obawy, jednak postanowi³em zepchn±æ je na jaki¶ g³êbszy plan. Musia³em odszukaæ zielarza. Tylko on móg³ rozja¶niæ nieco sytuacje. Jednak najpierw musia³em co¶ zrobiæ. Zawróci³em id±c z powrotem w kierunku chaty. Wtedy przeszed³ mnie dreszcz, k±tem oka zdawa³o mi siê, ¿e widzia³em poruszaj±cy siê ogon, który znik³ za rogiem budynku. Zacz±³em biec. Po raz kolejny przeszed³em przez drzwi.
- Jest ich wiêcej, ukrad³y wierzchowce, przygotujcie siê!
Powiedzia³em prawie jednym tchem, wchodz±c do izby gdzie siedzia³a wiêkszo¶æ moich towarzyszy. Po czym chwyci³em za rega³ z ksi±¿kami i postanowi³em przesun±æ go na tyle by zabarykadowaæ drzwi do sypialni zielarza.

: Wto Maj 25, 2010 2:14 pm
autor: Aravira
Aravira s³ysza³a ostrzegawczy Kazimira. Po jej g³owie wêdrowa³y genealogiczne korzenie tych dziwnych stworzeñ. Przecie¿ s± w jakim¶ stopniu gadami tak jak ja. Zamy¶li³a siê, wola³a nie wylewaæ bezsensownej krwi wiêcej razy. By³a raczej pokojowo nastawiona. Wsta³a i popatrzy³a na Furina milcz±c, który ju¿ gotowa³ siê do boju.
- Dajcie mi z nimi porozmawiaæ. - powiedzia³a stanowczo i przesz³a tak by móc widzieæ jaszczurów. Powoli zbli¿a³y siê do drzwi lekko pochylone cia³a, o elastycznej budowie i giêtkim ciele.
Te stworzenia doskonale zna³y jej jêzyk, Staro¿ytn± Mowê Smoków. By³y przecie¿ nieudanym eksperymentem Stwórcy, który pragn±³ skrzy¿owaæ piêknych ludzi i swoich potomków. Efekt niestety by³ mizerny, m±dro¶æ ludzka i smocza zaginê³a gdzie¶ w machinacjach genetycznych, by czasem daæ o sobie daæ, lecz tych przypadków by³o bardzo ma³o.

Zaczê³a p³ynie przemawiaæ, jaszczur zatrzyma³ siê oniemia³y i tylko ³ypa³ na ni± ¿ó³tymi ¶lepiami. Jêzyk smoków s³yszalny z boku, by³ ¶wistem i warkotem, lecz Aravira doskonale intonowa³a ka¿de zdanie i s³owo. Ma³y odzia³ Argoinów opu¶ci³ broñ i na ich twarzach pojawi³ siê grymas, który mia³ byæ u¶miechem. Nyslay - bo tak mia³ na imiê ich przywódca skapitulowa³ i zacz±³ opowiadaæ, ¿e kilka dni temu zawitali tutaj ³owcy niewolników, którzy mieli do wyrównania jakie¶ rachunki z rzeczonym zielarzem. Oni byli tylko dodatkowym balastem na drodze do Elisii, lecz uda³o im siê uwolniæ, lecz banda handlarzy pojê³a zielarza i odjecha³a odgra¿aj±c siê ¿e wróc±. Nyslay obieca³, ¿e odda konie i przeprosi³ za atak, my¶leli ¿e to owi handlarze, którzy powrócili by ich znów pojmaæ. Elfka odwróci³a siê do swoich towarzyszy i opowiedzia³a ca³± historiê, bez zaciêcia. Czeka³a na reakcjê towarzyszy za oknami r¿a³y ju¿ prowadzone konie.
- Co s±dzicie? - zapyta³a lekko, niczym górski strumyk, twarz Nyslaya zniknê³a w dziurze i s³uchaæ by³o tylko ¶wiszcz±cy jêzyk. Gadów.
Prawie tacy jak ja.

: Wto Maj 25, 2010 4:39 pm
autor: Furin
Furin wyszed³ przed dom i rzeczywi¶cie - konie sta³y, jakby nigdzie siê nie ruszy³y, w pobli¿u nie by³o ¿adnego nieznajomego, którego mo¿na by zobaczyæ, czy te¿ wyczuæ w jakikolwiek inny sposób.
- ¦wietnie - powiedzia³ do Araviry, wracaj±c do ¶rodka - najwa¿niejsze, ¿e konie wróci³y. Uwa¿am, ¿e nic nas tutaj nie trzyma. - obejrza³ raz jeszcze dom, sprawdzaj±c czy rzeczywi¶cie wszystko jest na swoim miejscu, chocia¿ jak s³ysza³ handlarz prêdko, o ile w ogóle tutaj nie wróci.
Wyszed³ na dwór, wsiad³ na swoj± klacz i podjecha³ bli¿ej domu. Wierzchowiec Kazimira pod±¿y³ za swoj± now± towarzyszk± i tym sposobem, dwa konie sta³y ledwie kilka kroków od drzwi domostwa handlarza.
- Idziecie? Zapraszam na koñ - powiedzia³ do zebranych w ¶rodku.

: Wto Maj 25, 2010 10:13 pm
autor: Kazimir
-Nie, nie wierze im...
Powiedzia³em, krótko i zwiê¼le. Posz³o zbyt ³atwo, zbyt g³adko. Nie wierzy³em w to, ¿e wszystko od tak rozejdzie siê po ko¶ciach, szczególnie, ¿e zabi³em jednego z ich pobratymców. W sumie powoli zaczyna³em rozumieæ ich plan, teraz gdyby¶my zostali w izbie, nie zrobi³y by nam nic. Tchórzliwie stworzenia z pewno¶ci± nie ryzykowa³y by walki z czwórk± powiedzmy sobie szczerze dobrych wojowników. Na pewno przy walce poleg³o by kilku takich jaszczuroludzi. Zamiast wchodziæ do groty tygrysa, chcia³y sprawiæ, ¿eby tygrys przyszed³ do nich. Zwrócenie nam wierzchowców w tak trudnym terenie nie dawa³o nam ¿adnej korzy¶ci, i tak przez wiêkszo¶æ czasu bêdziemy je powoli przeprowadzaæ przez bagniska, tak jak by³o to poprzednio. Gadom teraz by³o tak teraz nawet na rêkê. One o wiele lepiej czu³y siê na takich moczarach. Chcia³y wzbudziæ w nas zaufanie tylko po to by wprowadziæ nas w pu³apkê. Trochê ¿al mi by³o Araviry i jej naiwno¶ci. Szkoda, ¿e bêdzie trzeba zachwiaæ jej wierzenia w dobroæ tego ¶wiata, ale taka by³a cena naszego ¿ycia.
-... I nie pozwolê na to.
Jeszcze raz wszed³em do pomieszczenia, w którym spalili¶my to pierwsze stworzenie. Choæ ogieñ wy¿ar³ wiêkszo¶æ cia³a pozosta³a nadpalona czaszka. Chwyci³em j±, wychodz±c ¿wawym krokiem mijaj±c Reiven i Furina, który wchodzi³ do ¶rodka. W prawej d³oni trzymaj±c miecz a w lewej czaszkê, wyszed³em na podwórze. Rozejrza³em siê za najbardziej ros³ym gadem i rzuci³em mu czaszkê pod nogi.
- Nadal masz zamiar czekaæ, a¿ wszyscy ruszymy na bagna, czy mo¿e za³atwimy sprawy ju¿ teraz! Tutaj na na tej ziemi!
Krzykn±³em. Nawet nie musia³ rozumieæ tych s³ów, ton wypowiadanych s³ów móg³ wystarczyæ.

: Śro Maj 26, 2010 2:09 pm
autor: Furin
- Zostaw ich w spokoju! - warkn±³ Furin na Kazimira, któremu chyba naprawdê zaczê³o odbijaæ. - jak chcesz z nimi walczyæ, to zostañ walcz, ja siê w to nie mieszam. Nie maj± powodu, by nas atakowaæ.
Spojrza³ znów na dwie elfki, a spojrzenie mówi³o, ¿e powinny siê pospieszyæ. W zasadzie skierowa³ ca³± uwagê na Aravirê bo to ona rozmawia³a z przedstawicielem tamtych, a wiêc to ona mia³a najwiêksze pojêcie o sytuacji. Zreszt± Reiven sprawia³a wra¿enie, jakby mia³a zamiar pod±¿yæ za niedawno co odczarowan± dziewczyn±, niezale¿nie od jej wyboru.
- Powiem jeszcze raz - zacz±³ spokojnie, chocia¿ w g³êbi wrêcz siê gotowa³ do wyjazdu - nie mam zamiaru tu zostaæ, a tym bardziej nie bêdê z nikim walczyæ dopóki kto¶ mnie nie zaatakuje. Wracam do naszego 'starego obozu'. Wracacie ze mn±, czy te¿ nie?
By³ trochê zdziwiony swoj± pewno¶ci± siebie, zdecydowaniem. Chyba pierwszy raz mu siê to zdarzy³o. No ale có¿, niezwyk³e sytuacje wzbudzaj± w ludziach, taa... dobre sobie, niezwyk³e reakcje. A demon naprawdê chcia³ st±d znikn±æ. Zrobi to tak czy siak, ale liczy³ na to, ¿e dwie nowe znajome mu potowarzysz±. G³upio by³oby tak siê z nimi rozstawaæ...

: Śro Maj 26, 2010 3:25 pm
autor: Aravira
Obserwowa³a w milczeniu ca³± sytuacjê, patrzy³a jak Kazimir wchodzi i wychodzi jak d¼wiêki przep³ywaj± swobodnie przez jej umys³. By³a bardzo os³abiona, lecz wiedz±c co siê ¶wieci wybieg³a za najemnikiem.
- Hej cz³owieku czy¿ Ty rozum postrada³!? - krzyknê³a i podbieg³a do niego. Jej oczy p³onê³y i Kazimir dok³adnie wiedzia³, ¿e je¿eli wykona jeszcze jeden ruch to sp³onie. Elfka nie by³a zwyk³± m³od± istot± nieznaj±cej swej warto¶ci. Dobrze wiedzia³a jak zdobywaæ i wykorzystywaæ wiedzê. Skrzy¿owa³a z Kazimirem spojrzenia i wiedzia³a, ¿e jego umys³ by³ praktycznie bez ¿adnych barier.
Albo cicho siê odwrócisz, albo dotkliwie Ciê poharatam, nie nara¿aj siê na gniew smoka, bo on zawsze pamiêta i niewa¿ne ile lat minie, ja nie zapomnê. Odwróci³a siê i unios³a w ge¶cie podziêkowañ rêce, Nysylan sk³oni³ g³owê i z czu³o¶ci± zabra³ czaszkê le¿±c± u jego stóp. Zniknêli w szele¶cie li¶ci i cz³apania du¿ych stóp.
- Jak ¶miesz napadaæ niewinne istoty!? CO ONI CI ZROBILI WIELKI NAJEMNIKU Z LASU!? Je¿eli wszystkie problemy rozwi±zujesz mieczem to naprawdê wspó³czuje Twojej kochance kiedy ¼le zrobi Ci languisement! Co wtedy utniesz jej jêzyk?! Dyplomacji siê ucz, cz³eku marny. Bo to tylko pomo¿e Ci przetrwaæ w pozornie niemo¿liwych do wyj¶cia sytuacjach! - na policzki Araviry wyp³ynê³y rumieñce, z³o¶ci i irytacji. Kazimir zachowywa³ siê jak niewy¿yty m³okos, a nie do¶wiadczony najemnik. Prychnê³a i odwróci³a siê do Furina.
- Dziêkujê ¿e mnie wspierasz Furinie. Mogê jechaæ z Tob±? - zapyta³a ju¿ bez cienia z³o¶ci w g³osie, lecz rumieñce nadal zdobi³y jej lico. Reiven przystanê³a przy drugim koniu i ¶mia³a siê z ca³ej sytuacji. Smoczyca pos³a³a elfce ciep³e my¶li.

: Śro Maj 26, 2010 3:38 pm
autor: Kazimir
Najniebezpieczniejszy wróg zawsze czai siê za twoimi plecami.
- Nie chce z nimi walczyæ, chce ich tylko zabiæ.
Powiedzia³em. Zrozumiej± potem i jeszcze bêd± mi dziêkowaæ. Trzymaj±c miecz, poci±gn±³em ma³y ³yk ciep³ej i rozgrzewaj±cej cieczy. Poczu³em ulgê. Dawno czego¶ takiego nie czu³em. Moje cia³o zaczê³o nape³niaæ gor±cym p³omieniem. Trzymaj±c miecz umys³ przesta³y nêkaæ my¶li. Widzia³em tylko ¶wiêc±ce iskry. Jedno machniêcie miecza spowodowa³o, ¿e jedna z jaszczurzych r±k ulecia³a w powietrze, chwile potem do³±czy³a do niej g³owa. Jeden z nadbiegaj±cych stworów zosta³ odrzucony w ty³ uderzeniem pie¶ci. Nieprzytomny, po³amany, l±duj±c by³ ju¿ w stanie krytycznym, a w miejscu uderzenia widaæ by³o nienaturaln±, ciemn± plamê. Kolejne machniêcie mieczem spowodowa³o rozerwanie boku tu³owia fa³szywego gada. Pomimo wzglêdnego chaosu, wszystkie moje posuniêcia by³y idealnie zaplanowane. Na razie oby³o siê prawie bez ran, poczu³em jedynie raz jakie¶ szarpniêcie na ramieniu, nie bola³o, bo i tak nie mog³o. Uchyli³em siê przed uderzeniem jednego z bardziej ros³ych jaszczurów, który przemkn±³ z pazurami tu¿ obok mojego ramienia, p³ynnie przechodz±c do kontrataku, ciêcie zakotwiczy³o w jego g³owie, a stwór pad³ martwy na ziemie. To by³ chyba ten ich przywódca, o którym s³ysza³em ostatnio... To by³ ten ³owca niewolników?

: Śro Maj 26, 2010 4:29 pm
autor: Aravira
Wpatrywa³a siê w demona nadal nie mog±c uwierzyæ w to, ¿e jest tu zaraz obok, chcia³a wiedzieæ wszystko to co czuje jak u¿ywa ognia, chcia³a by przesta³ szukaæ demonologa. Nagle zza jej pleców dobieg³ ryk i odg³osy walki. Przeklê³a pod nosem, a w sumie ¶wisnê³a jak to w smoczym zwyczaju. Tego by³o za wiele, rzucaæ siê na bezbronnych wolnych Alarañczyków by³o przestêpstwem, w dodatku w linii praktycznie prostej byli braæmi i siostrami. Aravira zaczê³a siê zamieniaæ w smoczycê, ros³a i ros³a jej pier¶ tê¿a³a g³owa robi³a siê smuklejsza, oczy pa³a³y z³o¶ci±. Gdy transformacja dobieg³a koñca pochyli³a ³eb tak by spojrzeæ jednym okiem na Kazimira, po czym przygwo¼dzi³a go do ziemi ³ap±, delikatnie tak by nic mu siê nie sta³o, ale jednak by³ ubezw³asnowolniony i skrêpowany. Aravira pochyli³a siê nad nim otwieraj±c paszczê. Miecz z d³oni Kazimira powêdrowa³ na bok ju¿ gdy Aravira zamienia³a siê w smoka. Ledwie siê mie¶ci³a na zagrodzie, zwali³a ca³y p³ot i kilkana¶cie drzew dooko³a.
Kazimir rêkoma móg³ dotkn±æ jej ogromnych, wielko¶ci niego samego k³ów ostrych jak brzytwa. W jego g³owie by³o szaleñstwo niesk³adne my¶li po za¿yciu narkotyku. Aravira wesz³a bez problemu w jego umys³, niczym nó¿ w mas³o. Wszystko by³o nie na swoim miejscu, chaos, chaos, chaos. Zbyt wiele prób na sobie przeprowadza³, zbyt wiele za¿ywa³ u¿ywek. Najemnicy...Westchnê³a i zaczê³a ple¶æ nad nim niæ zaklêæ z dziedziny umys³u. Szarpa³ siê jak opêtany, lecz silne ³apy przytrzymywa³y wierzgaj±cego mê¿czyznê. Powoli w jêzyku smoków szepta³a zaklêcie. Po chwili Kazimir przesta³ siê szamotaæ, jego my¶li wyg³adzi³y tor spojrza³a na niego i przes³a³a my¶l.
-Dotknij tych zêbów, które mog³y Ciê zabiæ. - us³ysza³ w swojej g³owie cichy szept elfki.

: Śro Maj 26, 2010 5:55 pm
autor: Kazimir
Kawaleria Szatana I

Dooko³a panowa³a gêsta nieprzenikniona ciemno¶æ, o¶wietlana tylko chêci± mordu gadopodobnych stworzeñ, wszêdzie tylko widaæ by³o ich zêbiska i szpony. Chcia³y zabijaæ, nie pozwoli³em im na to. Zwalony z nóg, przygnieciony s³ysza³em jakie¶ s³owa, które poch³on±³ g³o¶ny szum, krzyk panuj±cy na polu bitwy. Co¶ du¿ego stanê³o na mojej drodze i nie pozwala³o siê usun±æ. Pochwyci³o mnie i nie dawa³o mi siê wyrwaæ. Widzia³em tylko ogromne zêbiska, które lada moment mia³y mnie zabiæ. Ca³y mój wysi³ek wk³ada³em w wyrwanie siê z u¶cisku ³apy pokryt± mnóstwem ³usek. Naprê¿a³em miê¶nie z ca³ych si³, ale nie mog³em przerwaæ bariery. Zaczyna³em s³abn±æ, a mój gniew opada³. Zdawa³o mi siê, ¿e to by³ mój koniec. Moja g³owa opad³a na bok, wpatruj±c siê w ciemn± dal. Praktycznie podda³em siê, ale w oddali zobaczy³em co¶ co zmusi³o mnie do dalszego wysi³ku. - Sygnet zielarza. Le¿a³ samotnie kilka metrów ode mnie, nawo³uj±c o pomstê.
Krew za krew. Tego wymaga³a sprawiedliwo¶æ. Trzeba by³o j± wymierzyæ. W tym momencie znów zap³onê³o we mnie...
Szaleñstwo, chaos, dziki gniew.
Spaliæ, zgnie¶æ.
Spaliæ, zgnie¶æ.
Dokona siê okropna rze¼...

S³ychaæ by³o trzask ³amanej ko¶ci i gor±cy strumieñ magii, który zacz±³ ulatniaæ siê z cia³a Kazimira. Æwiekowana skórznia rozerwa³a siê na mnóstwo kawa³ków. Chwile potem w ³apê Araviry wbi³a siê masa wielkich i ostrych zêbów, daj±c czas na ucieczkê Kazimirowi. Widaæ by³o ogromn± ciemno¶æ, która jednym smagniêciem pozbawi³a ¿ycia z czterech jaszczuroludzi, którzy zostali porozrzucani na boki. Mkn±c tu¿ za Kazimirem. Ros³y najemnik sta³ w³a¶nie na truchle jednego ze stworzeñ, diabelsko siê ¶miej±c. Chwyci³ za ostrze kolejnego atakuj±cego Argoina i wbijaj±c mu je w punkt po³o¿ony pomiêdzy krtani± a nasad± mostka. Przy jego ramieniu pojawi³ siê ogromny poruszaj±cy siê kszta³t, ¿ywy i ruchliwy, z oddali przypominaj±cy skrzyd³o, ale z bliska maj±cy kszta³t demonicznej g³owy z mnóstwem ostrych zêbisk. Upaprany swoj± i nieswoj± krwi± szuka³ kolejnego przeciwnika do zabicia. W jego oku widaæ by³o z³ote bielmo, ³akn±ce ¶mierci.

Obrazek

: Śro Maj 26, 2010 6:29 pm
autor: Furin
Furin obserwowa³ to, co siê dzia³o dooko³a z wyk³adniczo rosn±cym zdziwieniem. Im wiêcej go by³o dooko³a tym, o dziwo, jeszcze wiêcej zadziwiaj±cych i szokuj±cych rzeczy dzia³o siê dalej. O ile przemiana Araviry go nie zdziwi³a, o tyle pó¼niejsze zachowanie najemnika i jego przemiana... to by³o co¶. Postawi³ krok do przodu, d³onie zmieni³y kolor z szarego na ognisty, ale po chwili wróci³y do normy.
Nie... Aravira sobie poradzi. Trzeba zaj±æ siê Reiven te my¶li powstrzyma³y demona przed podjêciem bardziej zdecydowanych dzia³añ. Zamiast rzuciæ siê w wir walki, chwyci³ elfkê za rêkê i pobieg³ z ni± w stronê swojego wierzchowca, który na szczê¶cie oddali³ siê od Araviry i Kazimira, którzy teraz w niczym nie przypominali swych 'ludzkich' postaci.
- Chod¼. Szybko. Nie ma czasu. Aravira sobie poradzi, a my musimy siê ukryæ. - mówi³, aby zachêciæ dziewczynê do biegu. Ta na szczê¶cie doskonale zda³a sobie sprawê z powagi sytuacji i bieg³a ramiê w ramiê obok demona. Sprint trwa³ tylko chwilê, bo wierzchowiec nie by³ daleko. Furin wskoczy³ na grzbiet zwierzêcia. Chcia³ wyci±gn±æ d³oñ, aby pomóc Reiven, ale zapomnia³ ¿e ma do czynienia z elfk±, która z w³a¶ciw± dla swej rasy gracj± znalaz³a siê tu¿ za jego plecami.
- ¦wietnie. Trzymaj siê mocno - powiedzia³, chwytaj±c wodze i poganiaj±c konia do galopu. Demon z elfk± pognali w las, jak najdalej od tego pandemonium licz±c na to, ¿e trafi± do swego starego obozu.

: Śro Maj 26, 2010 8:36 pm
autor: Aravira
Ryknê³a przera¼liwie co wstrz±snê³o okolic±, jej ogon zacz±³ ¿ywo siê ruszaæ, oczy zap³onê³y ogniem. To co stara³o siê przebiæ jej skórê ledwie zarysowa³o ³uskê, lecz sam fakt ¿e najemnik przemieni³ siê w opêtanego nie dawa³ jej zbytnio doj¶æ do siebie. Nie chcia³a go zabiæ, lecz gdyby musia³a...

Z g³êbi jej ducha wyp³yn±³ ogieñ otaczaj±c i ca³kowicie otulaj±c jej serce. Chêæ do walki narasta³a, lecz chcia³a daæ szansê dyplomacji. Stanê³a nad chochlikiem, bo tak ¿a³o¶nie ów cz³ek przy niej wygl±da³ i wbi³a w niego spojrzenie orzechowych oczu. S±dzi³a, ¿e zawsze by³ jaki¶ inny, lecz by a¿ tak. Zmierzy³a go uwa¿nym spojrzeniem i zaczê³a badaæ jego umys³ oraz aurê. To nie by³ Kazimir, to by³a hybryda.
Wesz³a z now± si³± w jego popl±tane my¶li, lecz tam zasta³a tylko pustkê i ciemno¶æ - opêtanie. Mog³a siê skupiæ, lecz najemnik wygl±da³ jak wyg³odnia³e zwierze i w ka¿dej chwili móg³ siê na ni± rzuciæ. K±tem oka dostrzeg³a jak Furin odje¿d¿a wraz z Reiven, czy zrobili dobrze czy ¼le to mia³o siê okazaæ, jednak¿e co¶ w niej pêk³o na ten widok.
Napra³a na Kazimira ca³± si³± swojego umys³u i magii któr± pozna³a w klasztorze.
Daj spokój temu cz³owiekowi! Odejd¼ lub poka¿ siê by walczyæ lub dogadaæ siê z kim¶ kto jest równy Tobie. ¿adnego odzewu.

Tylko pustka, nie mog³a ryzykowaæ wej¶cia g³êbiej w jego umys³, musia³a siê skupiæ bez obawy ¿e bezwolny zwierz rzuci siê na jej gard³o z warkotem. W g³owie Araviry zagnie¼dzi³ siê ma³y plan, lecz musia³aby daleko odlecieæ, by go wt³oczyæ w ¿ycie. Pomy¶la³a o demonie i elfce, dobrze im to zrobi. U¶miechnê³a siê ukazuj±c szereg ¶mierciono¶nych, per³owych zêbów. Jej skrzyd³a zaczê³y miarowo uderzaæ o ziemiê, powoli acz stopniowo oddala³a siê od Kazimira, czy raczej to co zast±pi³o jej towarzysza. Ju¿ mia³a odlecieæ gdy w ostatniej chwili jej silny krêty ogon owin±³ siê wokó³ pasa chochlika by zacisn±æ nierozerwalne pêta wokó³ dziwacznych skrzyde³ i obezw³adniæ przeciwnika. Nie móg³ nic zrobiæ spêtany smoczym ogonem i pod gro¼b± spopielenia cia³a, czego demon bardzo by nie chcia³. Ryknê³a triumfalnie i zaczê³a szukaæ wzrokiem jakiego¶ wzniesienia, czy góry. Smoczyca musia³a swobodnie usi±¶æ tak by mog³a w razie czego, albo zrzuciæ Kazimira, albo porz±dnie go trzepn±æ o skaln± ¶cianê. Musia³a mieæ go poni¿ej pasa w ogonie, by nie robi³ zamieszania, kiedy bêdzie szuka³a jego w³asnego umys³u. Nie przy Aravirze nikt nie bêdzie zabija³ niewinnych.

Dalej