Danae ⇒ [Okolice Danae] Las.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Elfka spojrzała na kobietę wzrokiem pełnym złości i determinacji. Nie wiedziała jeszcze co zrobi, ale na pewno nie chciała zostawić tej sytuacji w takim stanie. Sopa znowu wypalił ze swoimi opowieściami, które często rozbawiały Arayo, ale ta nigdy tego nie okazywała.
- Sopa, ale Ty jesteś głupi ... - warknęła na niego tym razem, kobiety nie było już przy nich. - Zaaaraz zaraz mój drogi! - powiedziała i zatrzymała go, zanim zdążył sobie pójść. - Musimy przecież coś zrobić, tak? Nie możemy go tutaj zostawić przecież...- wskazała ręką w kierunku Anioła. - Musimy go uwolnić, a z tą kobietą... też coś musimy zrobić... - i w tym momencie spojrzenie Arayo powędrowało do Sopy, a na jej ustach pojawił się złośliwy półuśmiech. - Chodź, trzeba wejść do środka...- pociągła go za sobą i oboje zatrzymali się przy wejściu. - Ty pierwszy. - popchnęła lekko człowieka, a potem sama weszła do budynku.
To co zobaczyła na ścianie, zupełnie ją zszokowało. Dziewczyna zatrzymała się na chwilę i wpatrzyła w skrzydła wiszące na ścianie. Przysunęła się do Sopy, chcąc poczuć czyjąś obecność. Ten widok przyprawił ją o mały zawrót głowy.
- Sopa... myślisz... myślisz, że to jej? - zapytała, sama nie wierząc w swoje słowa. Dopiero po chwili rozejrzała się po reszcie pomieszczenia, które wcale nie zachęcało swoim wyglądem. Arayo chciała jak najszybciej wyjść, niestety nie mogła tego zrobić.
- Sopa, ale Ty jesteś głupi ... - warknęła na niego tym razem, kobiety nie było już przy nich. - Zaaaraz zaraz mój drogi! - powiedziała i zatrzymała go, zanim zdążył sobie pójść. - Musimy przecież coś zrobić, tak? Nie możemy go tutaj zostawić przecież...- wskazała ręką w kierunku Anioła. - Musimy go uwolnić, a z tą kobietą... też coś musimy zrobić... - i w tym momencie spojrzenie Arayo powędrowało do Sopy, a na jej ustach pojawił się złośliwy półuśmiech. - Chodź, trzeba wejść do środka...- pociągła go za sobą i oboje zatrzymali się przy wejściu. - Ty pierwszy. - popchnęła lekko człowieka, a potem sama weszła do budynku.
To co zobaczyła na ścianie, zupełnie ją zszokowało. Dziewczyna zatrzymała się na chwilę i wpatrzyła w skrzydła wiszące na ścianie. Przysunęła się do Sopy, chcąc poczuć czyjąś obecność. Ten widok przyprawił ją o mały zawrót głowy.
- Sopa... myślisz... myślisz, że to jej? - zapytała, sama nie wierząc w swoje słowa. Dopiero po chwili rozejrzała się po reszcie pomieszczenia, które wcale nie zachęcało swoim wyglądem. Arayo chciała jak najszybciej wyjść, niestety nie mogła tego zrobić.
Strach najwyraźniej udzielił się też Sopie, ale mimo to górę wzięła ciekawość. Zaczął rozglądać się po otoczeniu, szukając czegoś ciekawego. Mógł wejść dalej i poszukać kobiety, ale skoro ich sama nie wpuściła... no to chyba nie wypada.
- Wydaje mi się, że to pozostałości jakiegoś anioła, którego zjadła. Czuć jeszcze cynamon - wyjaśnił, pociągając parę razy nosem. - Chcesz wejść dalej? Nie wytarliśmy butów i w ogóle - wyjaśnił wymownie.
- Wydaje mi się, że to pozostałości jakiegoś anioła, którego zjadła. Czuć jeszcze cynamon - wyjaśnił, pociągając parę razy nosem. - Chcesz wejść dalej? Nie wytarliśmy butów i w ogóle - wyjaśnił wymownie.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Eflka spojrzała na Sopę.
- Wycieranie butów i inne grzeczności zachowaj sobie na inną okazję. - skwitowała jego zachowanie. Dziewczyna patrzyła na wszystko w koło, tylko nie na te skrzydła, które wywoływały w niej mdłości i dreszcze. Przez chwilę rozważała ucieczkę z tego przybytku, nie miała ochoty przebywać w tym miejscu, ale jednak zebrała się w sobie i postanowiła dokończyć to co już zaczęli.
- Powinniśmy iść do niej, żeby mieć to jak najszybciej z głowy. Marnujemy czas stojąc tu i oglądając to... to coś. - nawet nie rozejrzała się po pomieszczeniu, chcąc jak najszybciej iść gdzie indziej, choć sądząc po tym co jest teraz, wolała nie pytać co jeszcze ich czeka.
- Chodź... - powiedziała do człowieka i pociągnęła go lekko za sobą, ot tak, dla pewności, że nie ucieknie i nie zostawi jej samej. Po chwili znalazła się przed wejściem do kolejnego pomieszczenia, gdzie zniknęła tajemnicza kobieta. Nie zastanawiając się dłużej, Arayo weszła do niego, ciągnąc za sobą Sopę.
- Wycieranie butów i inne grzeczności zachowaj sobie na inną okazję. - skwitowała jego zachowanie. Dziewczyna patrzyła na wszystko w koło, tylko nie na te skrzydła, które wywoływały w niej mdłości i dreszcze. Przez chwilę rozważała ucieczkę z tego przybytku, nie miała ochoty przebywać w tym miejscu, ale jednak zebrała się w sobie i postanowiła dokończyć to co już zaczęli.
- Powinniśmy iść do niej, żeby mieć to jak najszybciej z głowy. Marnujemy czas stojąc tu i oglądając to... to coś. - nawet nie rozejrzała się po pomieszczeniu, chcąc jak najszybciej iść gdzie indziej, choć sądząc po tym co jest teraz, wolała nie pytać co jeszcze ich czeka.
- Chodź... - powiedziała do człowieka i pociągnęła go lekko za sobą, ot tak, dla pewności, że nie ucieknie i nie zostawi jej samej. Po chwili znalazła się przed wejściem do kolejnego pomieszczenia, gdzie zniknęła tajemnicza kobieta. Nie zastanawiając się dłużej, Arayo weszła do niego, ciągnąc za sobą Sopę.
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
Każda chyba osoba, widząc te wszystkie rzeczy w największym z pokojów owej kobiety, zapewne spodziewałaby się zobaczyć z grubsza inny widok, przechodząc do następnego pomieszczenia. Pewnie niektórym przychodziły na myśl laboratoria, stoły splamione krwią, szafki z odczynnikami i częściami ciał różnych zwierząt. Cóż, jeśli tego też spodziewała się dwójka obecnych gości, musieli się mocno zawieść.
Gdy weszli, zauważyli bowiem, że owo pomieszczenie nie jest niczym innym jak kuchnią, a tajemnicza kobieta najzwyczajniej szykowała herbatę. Może nie była to najzwyczajniejsza kuchnia, bo wszędzie dało się dostrzec udogodnienia magiczne. Na przykład obłok dymu, który sam z siebie, równym, posłusznym strumieniem znikał w małej dziurce w suficie. W palenisku nie było widać węgla ni drewna, ale ogień nadal płonął. Najdziwniejszą rzeczą, a właściwie osoba, mogła się wydać mała istotka siedząca na ziemi, przy wanience z wodą i skrzętnie czyszcząca naczynia. Był to pospolity chochlik, niski, o szarej skórze, ubrany jedynie w przepaskę biodrową. Kiedy dwójka nieznanych mu osób weszła do środka, spojrzał na nich swoimi dużymi, żółtymi ślepiami, szczerząc przy tym w uśmiechu całkiem pokaźny garnitur kłów.
- Och, jednak weszliście. Wybaczcie za bałagan, nie spodziewałam się gości. Zaraz się tym zajmę - odezwała się blond włosa kobieta, już całkiem przyjemnym głosem. Zniknęła gdzieś nienawiść i złość, jedynie pokraczny garb na jej plecach wciąż straszył. Obróciła się do nich, podczas gdy z dużego pokoju dało się słyszeć piski, chichoty i trzaski. - Nie przejmujcie się, to chochliki zaczęły sprzątać. Często biorą to jako zabawę i prześcigają się kto najwięcej posprząta. - Uśmiechnęła się miło i odwróciła z powrotem do szafki, na której stała już przygotowana herbata. Chwyciła w jedną dłoń tackę ze szklankami, w drugą z ciasteczkami i skierowała się do dużego pokoju.
Tym razem pokój zdawał się już trochę przyjemniejszy. Książki leżały na półkach lub w zgrabnych stosach pod ścianami, ingrediencje nie wyglądały już tak strasznie, kiedy zostały równo poukładane. A przede wszystkim stół był już pusty i czysty, a wokół niego stało sześć krzeseł. Kobieta usiadła na jednym z nich tak, że skrzydła wiszące na ścianie były idealnie za jej plecami. Miało się dziwne wrażenie, że to ich właściwe miejsce... Po chochlikach nie było śladu.
- Siadajcie proszę. No, dalej. - Wskazała im dłonią miejsca na przeciwko, gdzie stały już herbaty dla nich.
- Zwali mnie Arianną, jeśli to was interesuje. - rzekła krótko, uśmiechając się przy tym jakby ze smutkiem - Mnie za to interesuje, co was tu sprowadza? - zerknęła to an Arayo, to na Sopę, sącząc z wolna herbatę.
Gdy weszli, zauważyli bowiem, że owo pomieszczenie nie jest niczym innym jak kuchnią, a tajemnicza kobieta najzwyczajniej szykowała herbatę. Może nie była to najzwyczajniejsza kuchnia, bo wszędzie dało się dostrzec udogodnienia magiczne. Na przykład obłok dymu, który sam z siebie, równym, posłusznym strumieniem znikał w małej dziurce w suficie. W palenisku nie było widać węgla ni drewna, ale ogień nadal płonął. Najdziwniejszą rzeczą, a właściwie osoba, mogła się wydać mała istotka siedząca na ziemi, przy wanience z wodą i skrzętnie czyszcząca naczynia. Był to pospolity chochlik, niski, o szarej skórze, ubrany jedynie w przepaskę biodrową. Kiedy dwójka nieznanych mu osób weszła do środka, spojrzał na nich swoimi dużymi, żółtymi ślepiami, szczerząc przy tym w uśmiechu całkiem pokaźny garnitur kłów.
- Och, jednak weszliście. Wybaczcie za bałagan, nie spodziewałam się gości. Zaraz się tym zajmę - odezwała się blond włosa kobieta, już całkiem przyjemnym głosem. Zniknęła gdzieś nienawiść i złość, jedynie pokraczny garb na jej plecach wciąż straszył. Obróciła się do nich, podczas gdy z dużego pokoju dało się słyszeć piski, chichoty i trzaski. - Nie przejmujcie się, to chochliki zaczęły sprzątać. Często biorą to jako zabawę i prześcigają się kto najwięcej posprząta. - Uśmiechnęła się miło i odwróciła z powrotem do szafki, na której stała już przygotowana herbata. Chwyciła w jedną dłoń tackę ze szklankami, w drugą z ciasteczkami i skierowała się do dużego pokoju.
Tym razem pokój zdawał się już trochę przyjemniejszy. Książki leżały na półkach lub w zgrabnych stosach pod ścianami, ingrediencje nie wyglądały już tak strasznie, kiedy zostały równo poukładane. A przede wszystkim stół był już pusty i czysty, a wokół niego stało sześć krzeseł. Kobieta usiadła na jednym z nich tak, że skrzydła wiszące na ścianie były idealnie za jej plecami. Miało się dziwne wrażenie, że to ich właściwe miejsce... Po chochlikach nie było śladu.
- Siadajcie proszę. No, dalej. - Wskazała im dłonią miejsca na przeciwko, gdzie stały już herbaty dla nich.
- Zwali mnie Arianną, jeśli to was interesuje. - rzekła krótko, uśmiechając się przy tym jakby ze smutkiem - Mnie za to interesuje, co was tu sprowadza? - zerknęła to an Arayo, to na Sopę, sącząc z wolna herbatę.
Sopa spodziewał się, że zastaną laboratoria, stoły splamione krwią, szafki z odczynnikami i częściami ciał różnych zwierząt. Na szczęście rozczarował się i odetchnął z ulgą. Dobry nastrój szybko jednak został zastąpiony przez podejrzliwość i ciekawość. Wyglądało na to, że nie ma złych zamiarów, ale licho nie śpi.
- No, ruszać się, jazda! - krzyknął i klasnął w dłonie, słysząc ruszające do pracy chochliki. Już od dawna chciał zrobić coś takiego! W końcu jego marzenie się spełniło.
Kiedy trafili do czegoś w rodzaju salonu Sopa spojrzał niechętnie na herbatę. Miał szczęście, że to była trutka przypominająca herbatę. Gdyby to była trutka przypominająca piwo byłby w niebezpieczeństwie. Zainteresowany napojem i konsekwencjami jego wypicia pozostawił rozmowę Arayo.
- No, ruszać się, jazda! - krzyknął i klasnął w dłonie, słysząc ruszające do pracy chochliki. Już od dawna chciał zrobić coś takiego! W końcu jego marzenie się spełniło.
Kiedy trafili do czegoś w rodzaju salonu Sopa spojrzał niechętnie na herbatę. Miał szczęście, że to była trutka przypominająca herbatę. Gdyby to była trutka przypominająca piwo byłby w niebezpieczeństwie. Zainteresowany napojem i konsekwencjami jego wypicia pozostawił rozmowę Arayo.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Elfka była w niemałym szoku kiedy weszła do pomieszczenia, które okazało się kuchnią. Dziewczyna była nieco zaskoczona, kiedy zobaczyła tyle magii i do tego te chochliki. Gdy Sopa znowu popisał się swoim zachowaniem, Arayo spiorunowała go wzrokiem, w którym można było wyczytać, co się stanie z człowiekiem, jeśli nie zacznie zachowywać się jak dorosła osoba, którą przecież był. Dziewczyna czuła się jakby miała na wychowaniu malutkiego elfa, któremu trzeba tłumaczyć co jest złe, a co dobre, co wypada robić, a czego nie. Do tego wszystkiego, kobieta, która była tym razem tak miła, że elfka nabrała jeszcze więcej podejrzeń co do jej osoby, a do tego wszystkiego należy dodać Anioła, który nadal był uwięziony. Elfka miała ochotę zapaść się pod ziemię, bo nie liczyła na to, że wszystko pójdzie jak po maśle.
Kobieta o jasnych włosach, zabrała dwójkę gości do pomieszczenia, w którym wisiały skrzydła. Jak na złość, Arayo i Sopa musieli usiąść na przeciwko ściany, na której wisiało..trofeum? Jednak, gdy elfka spojrzała na gospodynię, która siedziała przed nimi, była już pewna, kto był brakującym elementem. Kobieta usiadła w taki sposób, że idealnie komponowała się ze skrzydłami wiszącymi na ścianie. Ten obrazek, był tak idealny, że Arayo nie potrafiła wyobrazić sobie jej bez nich. Spojrzała na Sopę, ale ten nie był niczym zainteresowany - zaskakujące. Elfka zrezygnowała z próby zwrócenia jego uwagi na to co się dzieje, wiedziała, że w tym momencie niczego nie zrobi.
Po raz kolejny dziewczyna nie mogła liczyć na swojego kompana. Jej wzrok powrócił do kobiety, która przedstawiła się jako Arianna.
- Ja jestem Arayo, a to Sopa - dziewczyna, zerknęła na człowieka, a potem znowu spojrzała na Ariannę. - Ethela jak widać znasz. Swoją drogą, mogłabyś go już wypuścić? Tutaj chodzi o mnie, a z nim rozliczysz się innym razem, nie przy mnie i nie przy Sopie. - elfka mimowolnie stała się nico grzeczniejsza, choć nadal nie do końca ufała kobiecie. Dziewczynę tak bardzo kusiło, by zapytać o skrzydła, była bardzo ciekawa czemu Arianna została ich pozbawiona, a może to po prostu pomyłka?
- Wypuść go, a później wszystko wyjaśnię. - Arayo spojrzała w oczy Arianny, o dziwo, w spojrzeniu elfki nie było już złości.
- To właśnie on przyprowadził mnie do ciebie, bo uznał, że będziesz umiała mi pomóc.- dodała po chwili, nadal patrząc jej w oczy. - Chciałabym, żeby tu był.
Kobieta o jasnych włosach, zabrała dwójkę gości do pomieszczenia, w którym wisiały skrzydła. Jak na złość, Arayo i Sopa musieli usiąść na przeciwko ściany, na której wisiało..trofeum? Jednak, gdy elfka spojrzała na gospodynię, która siedziała przed nimi, była już pewna, kto był brakującym elementem. Kobieta usiadła w taki sposób, że idealnie komponowała się ze skrzydłami wiszącymi na ścianie. Ten obrazek, był tak idealny, że Arayo nie potrafiła wyobrazić sobie jej bez nich. Spojrzała na Sopę, ale ten nie był niczym zainteresowany - zaskakujące. Elfka zrezygnowała z próby zwrócenia jego uwagi na to co się dzieje, wiedziała, że w tym momencie niczego nie zrobi.
Po raz kolejny dziewczyna nie mogła liczyć na swojego kompana. Jej wzrok powrócił do kobiety, która przedstawiła się jako Arianna.
- Ja jestem Arayo, a to Sopa - dziewczyna, zerknęła na człowieka, a potem znowu spojrzała na Ariannę. - Ethela jak widać znasz. Swoją drogą, mogłabyś go już wypuścić? Tutaj chodzi o mnie, a z nim rozliczysz się innym razem, nie przy mnie i nie przy Sopie. - elfka mimowolnie stała się nico grzeczniejsza, choć nadal nie do końca ufała kobiecie. Dziewczynę tak bardzo kusiło, by zapytać o skrzydła, była bardzo ciekawa czemu Arianna została ich pozbawiona, a może to po prostu pomyłka?
- Wypuść go, a później wszystko wyjaśnię. - Arayo spojrzała w oczy Arianny, o dziwo, w spojrzeniu elfki nie było już złości.
- To właśnie on przyprowadził mnie do ciebie, bo uznał, że będziesz umiała mi pomóc.- dodała po chwili, nadal patrząc jej w oczy. - Chciałabym, żeby tu był.
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
Arianna obserwowała uważnie dwójkę gości, a kiedy dostrzegła z jaka uwagą Sopa przygląda się herbacie, prychnęła cicho.
- Uwierz mi młodzieńcze, gdybym chciała cię zabić, zrobiłabym to w mniej wyrafinowany sposób. - Uśmiechnęła się wesoło i odwróciła wzrok na elfkę, słuchając jej słów. Ponownie na jej twarz zawitała nieodgadniona, zimna mina, kiedy Arayo znowu wspomniała o Ethelu.
- Nie znam go i nie wypuszczę. Nie pozwolę zdrajcy chodzić samowolnie po moim domu. Powinnaś się radować, że jeszcze jest w jednym kawałku. - Arianna nie bała się patrzeć prosto w oczy elfki. Jej spojrzenie było w tym momencie zimne i stanowcze, nie ukazujące najmniejszej oznaki skruchy za to, że kobieta więzi anioła.
- Jeśli cię tu przyprowadził, to wątpię, żeby narażał własne życie, żebyś się teraz nim przejmowała. Powinnaś się cieszyć, że jeden z tych skrzydlatych półmózgów aż tak dobrze ci życzy, nieprawda? - Ostatnie zdanie wypowiedziała niemal ze złością, ale po chwili uspokoiła się, popijając przez dłuższą chwilę herbatę
- Chochliki opatrzą mu skrzydło. A teraz może raczysz nie marnować więcej mojego czasu i powiesz o co chodzi?
Już po chwili za oknem dało się słyszeć szereg chichotów, szmerów i hałasów. Niestety przez to jedyne okienko nie było widać co się tam dzieje.
- Uwierz mi młodzieńcze, gdybym chciała cię zabić, zrobiłabym to w mniej wyrafinowany sposób. - Uśmiechnęła się wesoło i odwróciła wzrok na elfkę, słuchając jej słów. Ponownie na jej twarz zawitała nieodgadniona, zimna mina, kiedy Arayo znowu wspomniała o Ethelu.
- Nie znam go i nie wypuszczę. Nie pozwolę zdrajcy chodzić samowolnie po moim domu. Powinnaś się radować, że jeszcze jest w jednym kawałku. - Arianna nie bała się patrzeć prosto w oczy elfki. Jej spojrzenie było w tym momencie zimne i stanowcze, nie ukazujące najmniejszej oznaki skruchy za to, że kobieta więzi anioła.
- Jeśli cię tu przyprowadził, to wątpię, żeby narażał własne życie, żebyś się teraz nim przejmowała. Powinnaś się cieszyć, że jeden z tych skrzydlatych półmózgów aż tak dobrze ci życzy, nieprawda? - Ostatnie zdanie wypowiedziała niemal ze złością, ale po chwili uspokoiła się, popijając przez dłuższą chwilę herbatę
- Chochliki opatrzą mu skrzydło. A teraz może raczysz nie marnować więcej mojego czasu i powiesz o co chodzi?
Już po chwili za oknem dało się słyszeć szereg chichotów, szmerów i hałasów. Niestety przez to jedyne okienko nie było widać co się tam dzieje.
Sopa został nagle wytrącony z zamyślenia słowami kobiety skierowanymi do niego. Spojrzał na nią spłoszony, jednocześnie robiąc nerwowy ruch ręką, potrącając filiżankę i rozlewając trochę herbaty na stół i na spodnie. Spojrzał nieco wystraszony na "damy" i wyciągnął jakąś szmatę, którą szybko wytarł blat i ubranie. "Pardon".
- Zaiste, wyborna! - burknął jeszcze, próbując po chwili napoju. Tak naprawdę to nie lubił herbaty, ale jak dają to trzeba pić. Dobry obyczaj i takie tam.
Dalej przysłuchiwał się już uważniej prowadzonej rozmowie. Przerwał ją równie nagle, co wylał herbatę, zupełnie zresztą bez zażenowania, tak jakby mówił o pogodzie.
- A co szanownej damie ten anioł uczynił złego? Uwiódł i zostawił? - spytał.
- Zaiste, wyborna! - burknął jeszcze, próbując po chwili napoju. Tak naprawdę to nie lubił herbaty, ale jak dają to trzeba pić. Dobry obyczaj i takie tam.
Dalej przysłuchiwał się już uważniej prowadzonej rozmowie. Przerwał ją równie nagle, co wylał herbatę, zupełnie zresztą bez zażenowania, tak jakby mówił o pogodzie.
- A co szanownej damie ten anioł uczynił złego? Uwiódł i zostawił? - spytał.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Ciekawe kto tutaj marnuje czas - przebiegło przez myśli Arayo. Elfka nadal patrzyła w oczy swojej rozmówczyni. Zastanawiała się skąd w niej tyle nienawiści do Anioła, który, swoją drogą, mógł mięć sporo na sumieniu, ale chyba nie do takiego stopnia.
- Nie rozumiem tego podejścia. Uważasz, że skoro tobie coś nie pasuje, my będziemy siedzieć bezczynnie, kiedy robisz coś takiego osobie, która jest z nami i do tego twierdzisz, że go nie znasz. W takim razie po co ta cała szopka. Tak się nie traktuje gości, a jeśli robisz tak z każdym , nie dziwię się, że mało kto tutaj zagląda. - dziewczyna powiedziała zupełnie spokojnie. - Albo mówisz, że jest zdrajcą, albo, że go nie znasz. Zdecyduj się. - dodała po chwili i spojrzała na Sopę i prawie parsknęła śmiechem, kiedy usłyszała jego pytanie, choć po chwili uznała, że nie było ono wcale takie głupie na jakie zabrzmiało. Pomimo tego, postanowiła uprzedzić odpowiedź.
- Jesteśmy tutaj ze względu na mnie. W nocy prawie zabiłam tę dwójkę. To trwa już od dłuższego czasu...- Arayo opowiedziała Ariannie o tym, co dzieje się każdego wieczora i podczas Pełni. Później zamilkła i zerknęła na Sopę, potem znowu na kobietę.
- Tyle o mnie i o tym ,dlaczego tu jesteśmy. Teraz Twoja kolej. Sopa ma rację? Czy może Anioł podpadł ci inaczej?
- Nie rozumiem tego podejścia. Uważasz, że skoro tobie coś nie pasuje, my będziemy siedzieć bezczynnie, kiedy robisz coś takiego osobie, która jest z nami i do tego twierdzisz, że go nie znasz. W takim razie po co ta cała szopka. Tak się nie traktuje gości, a jeśli robisz tak z każdym , nie dziwię się, że mało kto tutaj zagląda. - dziewczyna powiedziała zupełnie spokojnie. - Albo mówisz, że jest zdrajcą, albo, że go nie znasz. Zdecyduj się. - dodała po chwili i spojrzała na Sopę i prawie parsknęła śmiechem, kiedy usłyszała jego pytanie, choć po chwili uznała, że nie było ono wcale takie głupie na jakie zabrzmiało. Pomimo tego, postanowiła uprzedzić odpowiedź.
- Jesteśmy tutaj ze względu na mnie. W nocy prawie zabiłam tę dwójkę. To trwa już od dłuższego czasu...- Arayo opowiedziała Ariannie o tym, co dzieje się każdego wieczora i podczas Pełni. Później zamilkła i zerknęła na Sopę, potem znowu na kobietę.
- Tyle o mnie i o tym ,dlaczego tu jesteśmy. Teraz Twoja kolej. Sopa ma rację? Czy może Anioł podpadł ci inaczej?
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
Słuchając słów Arayo, kobieta zmrużyła oczy, wpatrując się chwilę za okno. Przez moment wydawała się poirytowana, ale w końcu uśmiechnęła się tylko łagodnie.
- Cóż, widzę, że wasz kochany anioł nie powiedział do kogo was zabiera. Skoro tak, to pozwólcie że będę równie uprzejma i skończmy rozmowy o mnie. On będzie uwięziony przez cały wasz pobyt tutaj i nie zamierzam zmieniać zdania. - Uniosła jedną brew, na pytanie Sopy. Przez moment nie wiedziała, czy powinna się zaśmiać, czy raczej schować twarz za dłońmi.
- Powiedziałam, że go nie znam, a ty pytasz czy mnie uwiódł. Nie wiem jak u ludzi, ale anioły nie mają w naturze zapominać swojej przeszłości. Zresztą nawet nie widziałam jego twarzy. - Arianna wzruszyła ramionami i przez dłuższą chwilę wpatrywała się w oczy elfki. W skupieniu przeanalizowała jej niedawne słowa o klątwie.
- Mmmm, ciekawe. Domyślam się, że chciałabyś się tego pozbyć. A nie myślałaś, że korzystniejsze byłoby ujarzmienie demona? Nie wiem jeszcze czy tak jest w twoim przypadku, ale większość takich... klątw bierze się stąd, że pewnemu specyficznemu gatunkowi demonów z Otchłani zaczyna się nudzić w swojej ojczyźnie i przekradają się do naszego świata. Ciężko im jednak przebywać wśród śmiertelników we własnej skórze, więc znajdują sobie inną. Ludzie, elfy i inne rasy nie są przygotowane na taką ingerencję, dlatego demonom łatwo idzie opanowanie ich ciała. U ciebie wygląda to nieco inaczej, musiałabym to zbadać... Widzisz, gdybyś opanowała tego demona, mogłabyś go wykorzystywać świadomie. Kontrolować jego ruchy, myśli, momenty w których się ujawnia. Pomyśl, czy nie byłoby to o wiele lepszym rozwiązaniem? - Oczy Arianny błyszczały lekko, ukazując zafascynowanie.
- Cóż, widzę, że wasz kochany anioł nie powiedział do kogo was zabiera. Skoro tak, to pozwólcie że będę równie uprzejma i skończmy rozmowy o mnie. On będzie uwięziony przez cały wasz pobyt tutaj i nie zamierzam zmieniać zdania. - Uniosła jedną brew, na pytanie Sopy. Przez moment nie wiedziała, czy powinna się zaśmiać, czy raczej schować twarz za dłońmi.
- Powiedziałam, że go nie znam, a ty pytasz czy mnie uwiódł. Nie wiem jak u ludzi, ale anioły nie mają w naturze zapominać swojej przeszłości. Zresztą nawet nie widziałam jego twarzy. - Arianna wzruszyła ramionami i przez dłuższą chwilę wpatrywała się w oczy elfki. W skupieniu przeanalizowała jej niedawne słowa o klątwie.
- Mmmm, ciekawe. Domyślam się, że chciałabyś się tego pozbyć. A nie myślałaś, że korzystniejsze byłoby ujarzmienie demona? Nie wiem jeszcze czy tak jest w twoim przypadku, ale większość takich... klątw bierze się stąd, że pewnemu specyficznemu gatunkowi demonów z Otchłani zaczyna się nudzić w swojej ojczyźnie i przekradają się do naszego świata. Ciężko im jednak przebywać wśród śmiertelników we własnej skórze, więc znajdują sobie inną. Ludzie, elfy i inne rasy nie są przygotowane na taką ingerencję, dlatego demonom łatwo idzie opanowanie ich ciała. U ciebie wygląda to nieco inaczej, musiałabym to zbadać... Widzisz, gdybyś opanowała tego demona, mogłabyś go wykorzystywać świadomie. Kontrolować jego ruchy, myśli, momenty w których się ujawnia. Pomyśl, czy nie byłoby to o wiele lepszym rozwiązaniem? - Oczy Arianny błyszczały lekko, ukazując zafascynowanie.
Sopa uśmiechnął się, ale temat aniołów zszedł dla niego na dalszy plan. Mógł jeszcze zapytać o parę rzeczy, ale wątpił, by uzyskał na nie odpowiedź. Poza tym... co go to interesowało?
- Błe! Ja w życiu bym się nie zgodził, by we własnym ciele trzymać jakiegokolwiek pasożyta. Ojca mojego znajomego pożarły glisty od wewnątrz, a zarzekał się, że to jego kumple. Może i miał trochę nie po kolei w głowie, ale jakiś morał z tego jest, prawda? - spytał bardzo podniośle, co nieco kontrastowało z głupią historyjką. Tak czy siak, pomysł wykorzystywania jakiegoś demona i tak uznał za ... zbyt ryzykowany.
- Błe! Ja w życiu bym się nie zgodził, by we własnym ciele trzymać jakiegokolwiek pasożyta. Ojca mojego znajomego pożarły glisty od wewnątrz, a zarzekał się, że to jego kumple. Może i miał trochę nie po kolei w głowie, ale jakiś morał z tego jest, prawda? - spytał bardzo podniośle, co nieco kontrastowało z głupią historyjką. Tak czy siak, pomysł wykorzystywania jakiegoś demona i tak uznał za ... zbyt ryzykowany.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Elfka przyglądała się kobiecie, a po opowieści Sopy, obdarzyła go nieco rozbawionym spojrzeniem. Po chwili jej wzrok znowu powrócił do Arianny.
- Jedyne co umiem, to uciszyć go zawsze, kiedy nadchodzi noc. Używam zaklęcia przygotowanego specjalnie dla mnie, przez zaprzyjaźnionego maga. Jednak to zaklęcie nie działa podczas pełni. Największy problem z tym, że demon przejmuje nade mną władzę, a następnego dnia zupełnie nie pamiętam co się działo... przez to mam sporo kłopotów i w pewne miejsca nie mogę już wrócić. - Arayo odpowiedziała kobiecie - Nie wiem czy ktokolwiek może mi pomóc..- powiedziała bardziej do siebie. - Opanowanie go to klucz do mojej wolności i bezpieczeństwa innych. - dziewczyna spojrzała w bok, wstydząc się tego co zrobiła pod demoniczną postacią.
Elfka nie miała pojęcia czy ktoś kiedykolwiek będzie w stanie pomóc jej pozbyć się lub zapanować nad tym co męczy ją od bardzo długiego czasu. Mimo tej ciekawości jaką dostrzegła w oczach kobiety, postanowiła, że nadal zachowa ostrożność i nie zaufa zbyt łatwo komuś, kto w ten sposób traktuje innych, nie podając żadnego powodu.
- Powiedz nam lepiej czemu zrobiłaś Aniołowi coś takiego. - spojrzała w oczy kobiety.
- Jedyne co umiem, to uciszyć go zawsze, kiedy nadchodzi noc. Używam zaklęcia przygotowanego specjalnie dla mnie, przez zaprzyjaźnionego maga. Jednak to zaklęcie nie działa podczas pełni. Największy problem z tym, że demon przejmuje nade mną władzę, a następnego dnia zupełnie nie pamiętam co się działo... przez to mam sporo kłopotów i w pewne miejsca nie mogę już wrócić. - Arayo odpowiedziała kobiecie - Nie wiem czy ktokolwiek może mi pomóc..- powiedziała bardziej do siebie. - Opanowanie go to klucz do mojej wolności i bezpieczeństwa innych. - dziewczyna spojrzała w bok, wstydząc się tego co zrobiła pod demoniczną postacią.
Elfka nie miała pojęcia czy ktoś kiedykolwiek będzie w stanie pomóc jej pozbyć się lub zapanować nad tym co męczy ją od bardzo długiego czasu. Mimo tej ciekawości jaką dostrzegła w oczach kobiety, postanowiła, że nadal zachowa ostrożność i nie zaufa zbyt łatwo komuś, kto w ten sposób traktuje innych, nie podając żadnego powodu.
- Powiedz nam lepiej czemu zrobiłaś Aniołowi coś takiego. - spojrzała w oczy kobiety.
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
Arianna uniosła brwi na historię Sopy. Widać było, że nie przywykła do takich opowieści, bo przybrała trochę zniesmaczony wyraz twarzy.
- Nie wiem jak jest z glistami... ale demon raczej nie dąży do zniszczenia ciała, tylko przejęcia nad nim całkowitej kontroli. Bo po co niszczyć dom rodziców, który w przyszłości będzie nasz? - Odwróciła wzrok na Arayo, odkładając na stół już pustą filiżankę.
- Cóż, opanowanie takiego demona wymaga sporej siły i ćwiczeń. Bo kiedy zauważy, że próbujesz go jeszcze bardziej ograniczać, zaatakuje ze zdwojoną siłą. Co prawda istnieje też inny sposób... Ale potrzebowałabym do tego kogoś silniejszego od ciebie. Jakiegoś ciała, które skłoniłoby demona, żeby się przenieść. Jeśli da mu się do wyboru dwa ciała, wybierze zawsze silniejsze. Cóż, to jednak dość komplikuje sprawę... - uśmiechnęła się delikatnie, lustrując przenikliwym wzrokiem postać Sopy. Kiedy usłyszała kolejne zapytanie o anioła, westchnęła z irytacją.
- Och, przestań, pieklisz się, jakbym go co najmniej wykastrowała i zamknęła w klatce z wygłodniałymi wilkami. Wisi sobie wygodnie na drzewie i właśnie próbuje udusić mojego chochlika, jeśli cię to ciekawi. Hm... - Kobieta zmrużyła lekko oczy, w nagłym zamyśleniu.
- Nie wiem jak jest z glistami... ale demon raczej nie dąży do zniszczenia ciała, tylko przejęcia nad nim całkowitej kontroli. Bo po co niszczyć dom rodziców, który w przyszłości będzie nasz? - Odwróciła wzrok na Arayo, odkładając na stół już pustą filiżankę.
- Cóż, opanowanie takiego demona wymaga sporej siły i ćwiczeń. Bo kiedy zauważy, że próbujesz go jeszcze bardziej ograniczać, zaatakuje ze zdwojoną siłą. Co prawda istnieje też inny sposób... Ale potrzebowałabym do tego kogoś silniejszego od ciebie. Jakiegoś ciała, które skłoniłoby demona, żeby się przenieść. Jeśli da mu się do wyboru dwa ciała, wybierze zawsze silniejsze. Cóż, to jednak dość komplikuje sprawę... - uśmiechnęła się delikatnie, lustrując przenikliwym wzrokiem postać Sopy. Kiedy usłyszała kolejne zapytanie o anioła, westchnęła z irytacją.
- Och, przestań, pieklisz się, jakbym go co najmniej wykastrowała i zamknęła w klatce z wygłodniałymi wilkami. Wisi sobie wygodnie na drzewie i właśnie próbuje udusić mojego chochlika, jeśli cię to ciekawi. Hm... - Kobieta zmrużyła lekko oczy, w nagłym zamyśleniu.
Skoro demon nie miał nic wspólnego z glistami, to chyba nie jest tak źle. Nie ma nic gorszego od glist?
Dalej dyskusja toczyła się już bez Sopy, którego najwyraźniej zainteresowała teraz herbata. A raczej filiżanka, która wyglądała na dość egzotyczną. A to co egzotyczne można drogo sprzedać...
Nagle kobieta powiedziała coś w jego stronę, przez co nieco się wystraszył. Dobrze, że słyszał o czym mówiły, bo inaczej mógłby pomyśleć, że biorą go za złodzieja.
- Nie chcę mieć w sobie żadnego demona! - burknął stanowczym tonem w odpowiedzi.
Dalej dyskusja toczyła się już bez Sopy, którego najwyraźniej zainteresowała teraz herbata. A raczej filiżanka, która wyglądała na dość egzotyczną. A to co egzotyczne można drogo sprzedać...
Nagle kobieta powiedziała coś w jego stronę, przez co nieco się wystraszył. Dobrze, że słyszał o czym mówiły, bo inaczej mógłby pomyśleć, że biorą go za złodzieja.
- Nie chcę mieć w sobie żadnego demona! - burknął stanowczym tonem w odpowiedzi.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
- Zdecydowanie siła i ćwiczenia odgrywają tu kluczową rolę. - elfka uśmiechnęła się lekko. Arayo przez moment pomyślała o tym, że kobieta będzie w stanie jej pomóc opanować demona, ale skoro magowi się nie udało, to jak chce dokonać tego Arianna? Dziewczynie nie musiała długo czekać na odpowiedź...
Odruchowo spojrzała na Sopę i wyobraziła sobie biednego człowieka, którego męczy demon. Wyobrażenie tej,jakże zabawnej sytuacji, prawie doprowadziło Arayo do śmiechu.
- Ja myślę, że sam demon zrezygnowałby z ciebie szybciej niż myślisz...- Arayo odezwała się złośliwie do Sopy, ale zaraz później obdarzyła go przyjaznym uśmiechem.
Elfka zignorowała kolejny komentarz Arianny, dotyczący Anioła. Chcąc uniknąć znudzonego westchnienia, po prostu wzięła filiżankę herbaty i upiła parę łyków. Arayo zerknęła na kobietę, która nagle zamilkła. Po chwili dotarło do niej dlaczego to zrobiła, elfka w momencie zakrztusiła się herbatą.
- Po moim trupie.
Odruchowo spojrzała na Sopę i wyobraziła sobie biednego człowieka, którego męczy demon. Wyobrażenie tej,jakże zabawnej sytuacji, prawie doprowadziło Arayo do śmiechu.
- Ja myślę, że sam demon zrezygnowałby z ciebie szybciej niż myślisz...- Arayo odezwała się złośliwie do Sopy, ale zaraz później obdarzyła go przyjaznym uśmiechem.
Elfka zignorowała kolejny komentarz Arianny, dotyczący Anioła. Chcąc uniknąć znudzonego westchnienia, po prostu wzięła filiżankę herbaty i upiła parę łyków. Arayo zerknęła na kobietę, która nagle zamilkła. Po chwili dotarło do niej dlaczego to zrobiła, elfka w momencie zakrztusiła się herbatą.
- Po moim trupie.
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
- Nie to nie, przecież nie będę nikogo zmuszać. - Kobieta wzruszyła ramionami odpowiadając na zaprzeczenie Sopy i wróciła do swoich rozmyślań, tylko jednym uchem słuchając Arayo. Już przypominała sobie w myślach formuły zaklęć i szukała wzrokiem odpowiednich ksiąg na półkach, tylko czasami zerkając na elfkę. Spoważniała i mrużąc oczy spojrzała na Arayo. nie było w tym wzroku złości, ale ból. Jakby jej słowa coś jej przypomniały.
- Uważaj na słowa droga panno, mają potężną siłę. Czasami wypowiedziane w złej chwili i w obecności niewłaściwych istnień są najgorszą rzeczą, którą można sobie uczynić. Uwierz mi, zabicie ciebie byłoby najprostszym sposobem. Wraz z ciałem umiera też demon, o ile umierasz szybko. A ten twój anioł musi mieć coś na sumieniu, skoro tak po prostu cię nie zabił, jak uczyniłaby większość posłusznych swemu panu pupilków. - Prychnęła pogardliwie i podniosła się od stołu. Lekkim krokiem podeszła do półki z książkami i przejechała palcem po grzbietach zakurzonych ksiąg. Wszystkie były jednakowo szare lub czarne, a wyróżniały je jedynie złote napisy w dziwnym języku. Możliwe, że to nawet nie był język, a symbole, które miały pomóc w rozpoznaniu odpowiedniego tomu. Stojąc wciąż plecami do gości, chwyciła jedną z ksiąg i zaczęła ja wertować, zadając sobie w myślach pytanie, które niezwykle ją irytowało.
- Uważaj na słowa droga panno, mają potężną siłę. Czasami wypowiedziane w złej chwili i w obecności niewłaściwych istnień są najgorszą rzeczą, którą można sobie uczynić. Uwierz mi, zabicie ciebie byłoby najprostszym sposobem. Wraz z ciałem umiera też demon, o ile umierasz szybko. A ten twój anioł musi mieć coś na sumieniu, skoro tak po prostu cię nie zabił, jak uczyniłaby większość posłusznych swemu panu pupilków. - Prychnęła pogardliwie i podniosła się od stołu. Lekkim krokiem podeszła do półki z książkami i przejechała palcem po grzbietach zakurzonych ksiąg. Wszystkie były jednakowo szare lub czarne, a wyróżniały je jedynie złote napisy w dziwnym języku. Możliwe, że to nawet nie był język, a symbole, które miały pomóc w rozpoznaniu odpowiedniego tomu. Stojąc wciąż plecami do gości, chwyciła jedną z ksiąg i zaczęła ja wertować, zadając sobie w myślach pytanie, które niezwykle ją irytowało.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość