Re: Blaski i cienie.
: Wto Sty 15, 2019 1:36 pm
La Tranchte uważała się za osobę obytą z przesłuchaniami, jednak nigdy jeszcze nie miała okazji uczestniczyć w farsie jaką odgrywał Salazar wraz z Carso. Zaczęło się od dziwacznego wywodu elfa, odnośnie rzekomych mocy posiadanych przez współpracująca z nimi młodą gwardzistkę. Przemyśleń równie zbędnych, co nie mających sensu. Z powyższego rozumowania Escrim nie pojmowała ani słowa, traktując je niczym bełkot pijaka, za to Cassie najwyraźniej wykazywała się nieco większą biegłością w temacie, udzielając nań jeszcze bardziej niezrozumiałej odpowiedzi, w której starała się wytłumaczyć, iż to nie myśli Salazara wskazały jej odpowiedź jak chodzi o tożsamość Mistrza Złodziei. Kapitan postanowiła nie drążyć tematu sens którego najwyraźniej znany jest tylko bezpośrednio zainteresowanym stronom. Tym bardziej że wszystko to zahaczało o magię, a ona z magią nie chciała mieć nic do czynienia.
Za to Salazarowi najwyraźniej nie tylko ona nie przeszkadzała, a co więcej nie była mu ona obca. La Tranchte nie wykluczała iż znajomość tajników zaklęć stanowiła kolejną przydatną umiejętność Mistrza Złodziei, za to z cała pewnością do jego zalet nie zaliczała się umiejętność prowadzenia przesłuchań i manipulowania oskarżonymi. W porwaniu z Mirul, elf wypadł blado. Była to dziwna rozmowa, w której to Carso kpił sobie z swojego prześladowcy, ani na moment nie czując strachu. Niestety Salazar zapomniał iż bez względu na umiejętności Cassie, to on powinien kierować myśli Carso na właściwe tory. Obserwując twarz dziewczyny, Escrim bez trudu domyśliła się że cały ich wysiłek da niewiele rezultatów.
- Mogłeś go chociaż nastraszyć! - Zirytowała się kapitan gdy „przesłuchanie” dobiegło końca. - Klapa prawda?
- Przykro mi. - Odpowiedziała Cassie. - Przez większość czasu Carso drwił sobie z ciebie, snując jednocześnie plany zemsty. Akurat to co zrobi gdy już się uwolni, odkryje tożsamość swojego oprawcy, pojmie go, a następnie zamieni się z tobą rolami, nasz kapitan wyobrażał sobie bardzo dosadnie. Ale chyba to nie jest temat którego chcielibyście słuchać. Sama zresztą też wolałabym jak najszybciej wyrzucić owe rozważania z pamięci.
- Wiedziałam! Byleś zbyt delikatny. - Pomstowała Escrim. - Czyli że nie mamy nic konkretnego?
- Prawie nic. W czasie tej krótkiej wymiany zdań, Carso zastanawiał się jeszcze jak to możliwe że został złapany? Nie chodziło mu bynajmniej o zabezpieczenia jakie posiada garnizon, chociaż łatwość ich złamania również stanowiła rozterki kapitana, jednak przede wszystkim intrygowało go to skąd elf wie o jego przynależności do sekty? A ścisłej mówiąc, w swoich rozważaniach Carso poszukiwał zdrajcy. Przypuszczam, że on nie jest zbyt lubiany wśród wspólników. W każdym razie udało mi przechwycić jedno nazwisko. Wygląda na to, że nie wszyscy członkowie sekty podchodzą do jej działania w sposób ideologiczny. Poza swoimi duchowymi przywódcami, wielu jest tu takich którzy maja na względzie jedynie realizacje własnych interesów. Nie wiem jak to zobrazować. Powiedzmy że tak. Członkowie sekty żyją w przekonaniu iż miasto trawi korupcja. Są gotowi rozprawić się z tymi których uważają za uosobienie tegoż zła, w związku z czym podejmują decyzje, iż należy poddać torturom osobę do cna przesiąkniętą daną wadą, Jednak decyzja personalna, odnośnie tego kto zostanie porwany i doprowadzony do krwawego rytuału, należy do Carso. A paradoksalnie nasz kapitan wykorzystuje swoja pozycję do rozprawiania się z własnymi przeciwnikami, jak również rozwiązuje problemy tych, którzy zapłacą mu stosownie do przedłożonej przysługi. Z tego powodu pani kapitan La Tranchte również jest na jego liście przyszłych ofiar. - Zakończyła Cassie. - Generalnie ponieważ Carso jawnie sprzeniewierza się ideologi organizacji, ma w sekcie wielu oponentów z bratem Orfem na czele.
- Póki co mnie jeszcze nie dopadł, więc nie wiemy kto jest jego obecną ofiarą. - Skomentowała kapitan. - A co za tym idzie musimy kontynuować przesłuchanie.
- Jeśli dobrze zgaduję, tym razem zapytaj go o imię dziewczyny. Tej którą uprowadził i oskarżył o złodziejstwo, tylko dlatego iż jawnie odtrąciła zaloty jednego z handlowych potentatów. Możesz tez spróbować dowiedzieć się na ile Carso wycenia urażoną dumę? - Zasugerowała gwardzistka. - Powinno dać mu to do myślenia nawet jeśli głośno się nie przyzna, i będzie złorzeczył że tylko marnujesz jego czas.
Za to Salazarowi najwyraźniej nie tylko ona nie przeszkadzała, a co więcej nie była mu ona obca. La Tranchte nie wykluczała iż znajomość tajników zaklęć stanowiła kolejną przydatną umiejętność Mistrza Złodziei, za to z cała pewnością do jego zalet nie zaliczała się umiejętność prowadzenia przesłuchań i manipulowania oskarżonymi. W porwaniu z Mirul, elf wypadł blado. Była to dziwna rozmowa, w której to Carso kpił sobie z swojego prześladowcy, ani na moment nie czując strachu. Niestety Salazar zapomniał iż bez względu na umiejętności Cassie, to on powinien kierować myśli Carso na właściwe tory. Obserwując twarz dziewczyny, Escrim bez trudu domyśliła się że cały ich wysiłek da niewiele rezultatów.
- Mogłeś go chociaż nastraszyć! - Zirytowała się kapitan gdy „przesłuchanie” dobiegło końca. - Klapa prawda?
- Przykro mi. - Odpowiedziała Cassie. - Przez większość czasu Carso drwił sobie z ciebie, snując jednocześnie plany zemsty. Akurat to co zrobi gdy już się uwolni, odkryje tożsamość swojego oprawcy, pojmie go, a następnie zamieni się z tobą rolami, nasz kapitan wyobrażał sobie bardzo dosadnie. Ale chyba to nie jest temat którego chcielibyście słuchać. Sama zresztą też wolałabym jak najszybciej wyrzucić owe rozważania z pamięci.
- Wiedziałam! Byleś zbyt delikatny. - Pomstowała Escrim. - Czyli że nie mamy nic konkretnego?
- Prawie nic. W czasie tej krótkiej wymiany zdań, Carso zastanawiał się jeszcze jak to możliwe że został złapany? Nie chodziło mu bynajmniej o zabezpieczenia jakie posiada garnizon, chociaż łatwość ich złamania również stanowiła rozterki kapitana, jednak przede wszystkim intrygowało go to skąd elf wie o jego przynależności do sekty? A ścisłej mówiąc, w swoich rozważaniach Carso poszukiwał zdrajcy. Przypuszczam, że on nie jest zbyt lubiany wśród wspólników. W każdym razie udało mi przechwycić jedno nazwisko. Wygląda na to, że nie wszyscy członkowie sekty podchodzą do jej działania w sposób ideologiczny. Poza swoimi duchowymi przywódcami, wielu jest tu takich którzy maja na względzie jedynie realizacje własnych interesów. Nie wiem jak to zobrazować. Powiedzmy że tak. Członkowie sekty żyją w przekonaniu iż miasto trawi korupcja. Są gotowi rozprawić się z tymi których uważają za uosobienie tegoż zła, w związku z czym podejmują decyzje, iż należy poddać torturom osobę do cna przesiąkniętą daną wadą, Jednak decyzja personalna, odnośnie tego kto zostanie porwany i doprowadzony do krwawego rytuału, należy do Carso. A paradoksalnie nasz kapitan wykorzystuje swoja pozycję do rozprawiania się z własnymi przeciwnikami, jak również rozwiązuje problemy tych, którzy zapłacą mu stosownie do przedłożonej przysługi. Z tego powodu pani kapitan La Tranchte również jest na jego liście przyszłych ofiar. - Zakończyła Cassie. - Generalnie ponieważ Carso jawnie sprzeniewierza się ideologi organizacji, ma w sekcie wielu oponentów z bratem Orfem na czele.
- Póki co mnie jeszcze nie dopadł, więc nie wiemy kto jest jego obecną ofiarą. - Skomentowała kapitan. - A co za tym idzie musimy kontynuować przesłuchanie.
- Jeśli dobrze zgaduję, tym razem zapytaj go o imię dziewczyny. Tej którą uprowadził i oskarżył o złodziejstwo, tylko dlatego iż jawnie odtrąciła zaloty jednego z handlowych potentatów. Możesz tez spróbować dowiedzieć się na ile Carso wycenia urażoną dumę? - Zasugerowała gwardzistka. - Powinno dać mu to do myślenia nawet jeśli głośno się nie przyzna, i będzie złorzeczył że tylko marnujesz jego czas.