Równina MauratRozlany atrament

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Awatar użytkownika
Iskaler
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Iskaler »

Zadając cios, do pewnego stopnia zdawał sobie sprawę, że będzie musiał go wyciągnąć – nie mogli pozwolić, żeby Sevi wałęsała się po świecie z rękojeścią wystającą z ciała; w pewnym momencie musiałoby się to zrobić co najmniej niepraktyczne. Mimo wszystko, nie był gotowy na to, że narzędzie będzie stawiać mu opór, jakby Enid nie była w stanie pogodzić się z faktem, że w ten ostatni, niezaprzeczalny sposób oddzieli się od naczynia, do korzystania z którego najwyraźniej zdążyła się przywiązać. Gdyby ta walka trwała trochę dłużej, mogłaby ujść za wahanie. Nie trwała jednak, a Iskaler się nie zawahał.

Spodziewał się odrobinę większego rozlewu krwi, jeśli miał być szczery, ale nie powiedziałby, że zdziwił go jej brak. Na litość boską, był upadłym aniołem, a kapłan-karzeł właśnie użył go do rozdzielenia dwóch dusz przez dźgnięcie prosto w serce; jeśli ten rodzaj magii naprawdę miał zadziałać, co by było dziwnego w tym, że jakoś magicznie nie uszkodziłby fizycznego ciała przed sobą? (nadzieja jednak zawsze umiera ostatnia…).

Odsuwając się na krok, nie mógł powstrzymać się przed westchnięciem. W pewien sposób cieszyło go, że dziewczyna ciągle stoi, i do tego wydaje się przytomna, a przynajmniej w na tyle dobrym stanie, aby stać o własnych siłach. Sposób, w jaki wypowiedziała te dwa słowa, które mogły okazać się jej ostatnimi… Mentalnie potrząsnął głową. To było nierozsądne, niemal głupie. Zgrywanie ważniaka w takich momentach, ta zdradliwa iluzja akceptacji i kontroli nad sytuacją – nie był to pierwszy raz, kiedy się spotkał z taką reakcją. Mimo wszystko, sposób, w jaki na niego patrzyła, jakby rzeczywiście wierzyła w to, co mówi…

Potrząsnął głową, tym razem na żywo. Sztylet w jego ręce drgnął, kiedy przekazał go właścicielce.

Nie udało mu się całkowicie odsunąć od siebie myśli, że po raz kolejny dał się wykorzystać.

Po raz kolejny powróciło do niego zmęczenie. Przywitał je niemal jak dobrego przyjaciela.

Mimo wszystko, kiedy w końcu opuścili tą przeklętą piwnicę, zgodził się na rozmowę, nie licząc na to, że odpoczynek cokolwiek im pomoże. Pewnie wejdą do karczmy tylko po to, żeby spotkać tam tych samych strażników, którym uciekli, i tyle będzie ze strawy i ciepłego łóżka.

Iskaler powinien był dawno dać sobie spokój, pozabijać kogo miał zabić i odejść w swoją stronę. Przeczekać trochę, żeby minęło marne życie wszystkich Aniołów Śmierci, którzy mogliby go rozpoznać, i spróbować znaleźć sobie jakieś nowe zajęcie.

Czy w ogóle będzie miał kiedykolwiek cokolwiek do powiedzenia w tej kwestii?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość