Szczyty Fellarionu[Pomiędzy miastem a Łzami Rapsodii] Czym jest miłość?

Pokryte śniegiem malownicze góry kryjące w sobie wiele tajemnic. Rozciągają się od granic Rododendronii aż po tereny hrabstw Wybrzeża Cienia. Dom Fellarian.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Amalthea
Zbłąkana Dusza
Posty: 2
Rejestracja: 2 miesiące temu
Rasa:
Profesje: Opiekun , Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

[Pomiędzy miastem a Łzami Rapsodii] Czym jest miłość?

Post autor: Amalthea »

        Las w okolicach Rapsodii wydawał się niesamowicie cichy jak na świt. Amalthea stała pośród drzew, czując, jak ziemia pulsuje pod jej stopami. Liście szeptały do niej, a wiatr głaskał jej policzki, jakby natura przyjęła ją za swoją własność. Była jedną z nich – istotą zrodzoną ze światła i magii, związana nierozerwalnym węzłem z duszą jednorożca. Niemiło wspominała czasy, kiedy była człowiekiem. Chorowitą, słabą, z ciałem kruchym jak jesienny liść. Wspomnienie przychodziło do niej czasem, jak echo dawnego bólu. Była tamta chwila – leżała na wąskim łóżku, patrząc na sufit, oddychając płytko. Czuła zimno przeszywające kości, słyszała przytłumione głosy rodziny, ich strach.
Strach o utratę pozycji, a nie jedynego dziecka.
        Naturianka wtedy myślała, że jej los został przypieczętowany – że umrze, nie zostawiając po sobie niczego. W życiu nie pomyślałaby, że teraz będzie mogła bezkarnie podejść do płynącej nieopodal rzeki i wejść do niej, bez lęku przed przeziębieniem i równoznacznym z nim rychłym zgonem. Nie czuła już tego strachu przed każdym ryzykiem. Teraz czuła miłość. Nie do ludzi, nie do pojedynczych istnień, ale do świata jako całości. Natura była jej domem, jej esencją. Driady wierzyły, że to ona może pomóc odrodzić równowagę między ludźmi a ziemią. I choć całym sercem pragnęła tego samego, coś w niej nadal tęskniło za przeszłością. Nie za bólem, nie za słabością – ale za czymś, czego nie potrafiła nazwać.
Czy mogła jeszcze nazywać się człowiekiem? Czy kiedykolwiek naprawdę nim była?
        Zamknęła oczy i wsłuchała się w śpiew lasu. Jeszcze nie znała odpowiedzi, ale wiedziała jedno – była teraz czymś więcej. I musiała odnaleźć swoje miejsce w tym nowym świecie.
        Amalthea uklękła w rzece i zanurzyła dłonie w lodowatej wodzie. Jej stopu już były czerwone od zimna. Krople spływały po jej palcach jak łzy, ciche i nieuchwytne, ginąc w nurcie, który nigdy się nie zatrzymywał. Obmyła twarz, czując, jak chłód przenika ją na wskroś – przypomnienie, że mimo nowego istnienia wciąż mogła czuć, wciąż mogła myśleć.
Rzeka była stara, tak jak cały las, a jej wody niosły w sobie pamięć dawnych czasów. Driady szeptały, że to żyła świata, pulsująca magią i tajemnicą, łącząca przeszłość z przyszłością. Amalthea wiedziała, że i ona jest teraz częścią tego krążenia – tak samo jak jednorożec, z którym jej dusza się splotła. Maurenne, jedna z naturianek, która ją odnalazła, ciągle uczyła ją tej jedności - lecz trudno nauczyć człowieka tego, aby zrozumiał swoje uczucia. Zwłaszcza wpokojone.
Biała, zwiewna suknia Amalthei unosiła się lekko na wodzie, jakby sama była mgłą. Była czysta, niewinna, nieskalana, opadała aż do ziemi, otulając jej ciało jak śnieżne światło księżyca. A jednak, pod tą delikatnością, kryło się coś więcej – cel, misja, którą powierzyły jej driady.
        – Ludzie zapomnieli – wyszeptała kobieta do swojego odbicia w wodzie. – Ale czy można nauczyć ich pamiętać?
        Driady wierzyły, że dzięki mocy jednorożca będzie to możliwe. Że Amalthea stanie się pomostem między ludźmi a naturą, że jej obecność obudzi w nich zapomnianą miłość do ziemi, lasów i rzek. Ale ona sama nie była tego pewna.
Spojrzała w głąb wody, w swoje oczy, w których odbijało się niebo. I choć serce podpowiadało jej, że należy już do innego świata, cień dawnej dziewczyny i dawnych wątpliwości wciąż w niej istniały.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Szczyty Fellarionu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości