Plany Zewnętrzne[Kraina Snów] Wołanie z bardzo daleka

Inne wymiary.
Plany znajdujące się poz łuską Prasmoka obejmującą Alaranię. Krainy znajdujące się na innych, odległych łuskach, do których nie można przejść naturalnie, a jedynie teleportując się lub znajdując portal do nich prowadzący.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

[Kraina Snów] Wołanie z bardzo daleka

Post autor: Aishele »

Biała perła unosiła się w powietrzu, niesiona obłokiem skrzącego się złotem pyłu.

Szukała pomocy. Tam na jawie zbliżała się bestia, która chciała ją pożreć, a ona - ona nie mogła nawet drgnąć. Potwora nie było jeszcze widać, ale czuła jego obecność coraz bliżej i bliżej. Zapach jego aury, podobny do woni zaśniedziałego srebra, kazał jej instynktownie kulić się w sobie - tylko że nie miała jak się skulić. Nie mogła się ruszyć w żaden sposób. Nawet tu, do Krainy Snu, udało jej się wedrzeć dopiero po raz pierwszy, choć w tym opłakanym stanie pozostawała już od roku. Dopiero potężny strach, który przeniknął ją na wskroś, kiedy zdała sobie sprawę z nieubłaganego zagrożenia, pozwolił jej znaleźć w sobie tyle siły, że przebiła ścianę między wymiarami i wreszcie dostała się do świata, w którym spotykają się wszystkie sny. Świata, który był jej przecież od lat bliższy niż jawa.

Wtem usłyszała dziecięcy śmiech. Kiedy spojrzała w tamtą stronę, ujrzała olbrzymią gromadę drobnych błękitnych motyli, które trzepotały pomału skrzydełkami, wygrzewając się w snopie poźnowiosennego słońca. Popłynęła w ich kierunku, a motyle jak na umówiony znak zerwały się do lotu, odsłaniając małą furteczkę osadzoną pomiędzy dwoma rosłymi wierzbami.

Furteczka była naprawdę mała, połączona z niewysokim płotkiem, jakby całość ogradzała plac zabaw albo dziecięcy ogródek. Czy to możliwe, że przejście było jakimś sposobem wyplecione z żywych wierzbowych gałązek? Tak to wyglądało, bo nie tylko ogrodzenie, ale i samą furtkę pokrywały młode listeczki. W jej centralnej części żywe witki splatały się w okrąg słońca otoczonego promieniami, a sam środek słonecznego ornamentu zdobiło jelenie poroże, jasne i dość niewielkie, przywiązane do gałązek za pomocą zielonych łodyżek leśnego sitowia i roztaczające czarowny szafirowy blask. Dróżka po tej stronie przejścia była zarośnięta trawą, natomiast po przeciwnej - zasypana warstewką miękkiej świeżej ziemi.

Gdy wśród urzekającej melodii dziecięcych śmiechów i piosenek zabrzmiały krzyki agonii, perła zadrżała, jej czarny rdzeń zawibrował alarmująco. Tak! To dziwne, ale to właśnie tu musiała wejść. Koniecznie, natychmiast. Zagrożenie było blisko, a właśnie tu miał być jej ratunek.

Tylko choć płotek był niewysoki, a furteczka wątła i pełna szpar, nie dało się ich przebyć samodzielnie. Ani przejść, ani przefrunąć, ani przeskoczyć, ani się przetoczyć, ani sforsować. Potrzebowała zgody, żeby dostać się do snu Melodii.
*
- Wpuść mnie, błagam! Ratuj mnie! - usłyszała Melodia, hasająca beztrosko po zalanej słońcem polanie. Wołanie dobiegało zza furtki, lecz nie zobaczyła tam nikogo. Tylko migocący z oddali złocisty obłoczek.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Melodia biegła przez zieloną łąkę, co rusz zmieniając formy. Uczucie wolności pozwalało jej gnać przez siebie bez krztyny zmęczenia. Towarzyszyły jej setki egzotycznych motyli i wielobarwne kwiaty. Po drodze mijała plemienne chatki, identyczne, jak w jej wiosce. W końcu jednak przystanęła, usiadła na żywo zielonej trawie i zaczęła pleść wianek z uśmiechem na ustach. Promienie letniego słońca były takie ciepłe i przyjemne. Była szczęśliwa. Cokolwiek zapragnęła, pojawiało jej się w dłoni. Czy to książka, czy nowe odzienie. Czasami tylko przez ułamek sekundy w tym idealnym świecie zapadał mrok. Niezwykłe, przyjazne owady ustępowały chmarom komarów. Fiołki i stokrotki zastępowały rosiczki i inne mięsożerne rośliny. Przez ułamek sekundy błękitne niebo przybierały odcień przygnębiającej szarości, a słońce zakrywały burzowe chmury.
Tylko przez chwilę, ulotną i nieznaczącą świat nie był idealny. Prawie niezauważalny szczegół. Melodia nie musiała się niczym martwić. Dlaczego więc za każdym razem, gdy spoglądała w gęstwinę drzew w oddali, czuła nieprzyjemny dreszcz, jakby ktoś się tam chował? Jakby ją obserwował i miał niecne zamiary?
To musiało być tylko wrażenie. Przecież tutaj jest idealnie. Żadnych zmartwień i trosk...
Niespodziewanie jednak usłyszała czyjś krzyk. Jej otoczenie zamigotało, ukazując swoją mroczną stronę przez dłuższą chwilę. Zaraz jednak wróciło do normy. To pewnie przesłyszenie. Przecież wszystko jest dobrze?
Znowu ten głos. Wyśniony świat Melodii migotał. Nie chciała iść w stronę głosu. Było jej tak dobrze. Jednakże dobre serce dziewczynki wygrało ze strachem.

- Gdzie jesteś? Jak mam cię wpuść? – wykrzyczała jeleniołaczka, rozglądając się po polanie, teraz skrytej w ciemności.

W pewnym momencie jednak uwagę dziewczyny przykuło ogrodzenie. Nie widziała go tutaj wcześniej. Mimo to podbiegła ile sił w nogach. Płot ciągnął się jakby w nieskończoność.

- Musi tu być jakaś brama… musi… - jak na życzenie, wyrosła ona jak z podziemi, a gdy na twarzy Melodii ponownie zagościł uśmiech również i słońce wyszło zza chmur. Jednakże za ów bramą nikogo nie było – Gdzie jesteś? – zmiennokształtna zawołała raz jeszcze.
- To bez sensu. Nikogo tam nie ma… - Wbrew swoim słowom otworzyła furtkę, kierując się bardziej przeczuciem i sercem niż rozumem.

Melodia czuła się nieco zagubiona. Świat, który ją otaczał, wydawał się stale zmieniać bez większego sensu. Nie był stały, trwał w wiecznym chaosie, który zaledwie momentami zwalniał proces zmian. Gdyby tylko wiedziała, że śni…
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Kiedy tylko Melodia uchyliła furtkę, rozedrgany złotawy błysk przefrunął błyskawicznie na wysokości jej oczu i wtargnął do jej snu. Teraz już nie było odwrotu. Umilkły świergoczące dotąd kolorowe szczygły i dzwońce. Zaskrzeczały kruki. Zasyczały węże. Zaryczały niedźwiedzie.

- Jestem tutaj, przecież mnie widzisz! - wyszeptała zanurzona w blasku perła, zawisając przed twarzą dziewczynki.

Powierzchnia klejnotu w ciepłym odcieniu bieli opalizowała raz na różowo, raz na zielonkawo, raz znowu, przez bardzo krótką chwilę... na czarno? Złoty pył dookoła był w dotyku chłodny jak woda z jeziora w ciemną noc i osadzał się drobnymi kropelkami na wszystkim, czego dotknął. Głos, który zdawał się dobiegać nie z wnętrza błyskotki, lecz raczej z opływającego ją powietrza, brzmiał trochę wyzywająco, ale tym, co wyraźnie w nim dominowało, było przerażenie. I determinacja.

- Widzisz mnie, a ja widzę ciebie. Trochę mała jesteś... Mniejsza niż się spodziewałam - dodała perła z konsternacją. - Ile ty masz lat?

Na tle burzowo granatowego nieba, które w mgnieniu oka zajęło miejsce pogodnego błękitu, przez chwilę krótką jak ułamek westchnienia w błyszczącym pyle zarysowała się sylwetka kobiety, która perłę trzymała przed sobą w wyciągniętych dłoniach niczym lampę.

Litości, przecież to zupełne dziecko! Perłową istotę przeszył dreszcz przerażenia. Jak w ogóle ona mogłaby... Ale nie ma wyjścia. Skoro tutaj trafiła, to nie ma już innej rady. Mała czy nie, dziewczynka z porożem na głowie stała się w tej chwili jedyną szansą na ratunek dla zaklętej w kryształowy posąg kobiety wołającej o pomoc poprzez pół świata. Prawda była taka, że w chwili gdy Melodia otworzyła furtkę, na zawsze złączyła ze sobą ich losy - choć tego nie mogła przypuszczać jeszcze żadna z nich dwóch.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Melodia usłyszała tajemniczy głos i rozejrzała się z konsternacją, szukając jego dokładnego źródła. Dopiero po chwili zrozumiała, iż dźwięk dochodzi z tajemniczej perły, którą cały czas miała przed oczami. Dlaczego wcześniej jej nie widziała? Ten świat był taki dziwny, pozbawiony logiki i sensu, taki płynny i chaotyczny…

- Kim jesteś? – zapytała.

Dziewczynka delikatnie chwyciła połyskującą kulę w swoje drobne dłonie. Była bardzo ostrożna, jakby właśnie dostąpiła zaszczytu pochwycenia jakiegoś niebywałego skarbu. Przekrzywiła nieco głowę zaciekawiona.

- Mała? Przynajmniej mam rogi, dodają mi trochę do wzrostu – Mel zachichotała, wskazując na swoje jelenie poroże z dumą – Niedawno skończyłam piętnaście wiosen – dodała z uśmiechem – Więc jestem już praktycznie dorosła.

Gdy przez moment dało się zauważyć tajemniczą sylwetkę, zmiennokształtna odskoczyła wystraszona. Upadła na trawę, puszczając perłę. Przez chwilę miała wrażenie, iż nie tylko ona trzymała połyskującą kulę.

- Oh, co to było? – jeleniołaczka spytała z konsternacją – Czy to ty głosie z tej białej kulki? – spytała Mel, wstając z ziemi i otrzepując ubranie z kurzu, po czym zaczęła mamrotać pod nosem bardziej do siebie – Mam wrażenie, jakby brakowało mi jakichś wspomnień. Bycie tutaj wydaje się normalne, ale mam wrażenie, że powinnam być gdzieś indziej i robić coś innego… Tylko chyba zapomniałam co… - dziewczynka westchnęła i raz jeszcze spojrzała na perłę — W każdym razie jestem Melodia. Mam tyle pytań, że sama nie wiem, od którego najlepiej zacząć…

Zmiennokształtna miała już coś powiedzieć, ale przerwał jej nagły grzmot i powiem zimnego wiatru. Miała wrażenie, jakby to już kiedyś było. Jednakże w rzeczywistości to wspomnienia z jawy próbowały nieudolnie dojść do głosu. Ostatecznie jej uwagę zwrócił wylegujący się tuż obok biały kot, który mocno odwrócił jej uwagę od perły.
Niestety, a może na szczęście, gdy podeszła, aby go pogłaskać, ów futrzak zniknął jak za dotknięciem magicznej różdżki. Uniemożliwiło to wspomnieniom na przebicie sennej mgły. Przynajmniej na razie.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Tak, to ja. Aishele? Deanna? Aishe... Nie wiem. Jestem... jestem... uwięziona. Bardzo daleko stąd. Cudem udało mi się dostać do twojego snu, dlatego... - Wtem potężny ryk przetoczył się przez polanę, zagłuszając dalszą część zdania. Perła zadrżała, powietrze dookoła niej też. - Nie, nie ma teraz czasu na pytania, musimy biec! Szybko, Melodio, za mną! Błagam! Zrobię dla ciebie wszystko, tylko mi pomóż!

Migocząca sylwetka na razie nie pojawiła się już więcej. Kiedy kolejny ryk - po stokroć głębszy i straszniejszy od grzmotu nadciągającej burzy - odbił się od ściany drzew, perła zafalowała w powietrzu i spłynęła w dół jako kilka ciężkich kropel., zamiast spodziewanego deszczu. Dotknąwszy ziemi, rozpadła się na trzy strumienie. Pierwszy, czysto biały, popłynął w lewo, tam gdzie przedtem leżał kot, a gdzie teraz nagle zaczynał się gęsty bór. Szarpane wiatrem kwiaty, błękitne dzwonki, dźwięczały żałosnym szlochem na skraju śródleśnej łączki. Drugi strumyk, migoczący złotymi drobinami, pomeandrował ku skrajowi urwiska, którego jeszcze przed chwilą tu nie było, a które teraz dramatycznie ucinało krajobraz po prawej stronie. Przestronna dotąd polana zrobiła się nagle ciasna - zbyt ciasna, żeby móc tu zostać dłużej. Trzeci strumień, najmniejszy, najdrobniejszy - właściwie ledwo strużka - zabarwiony czarną smugą, niemal natychmiast wsiąkł w ziemię.

- Za mną! - powtórzył głos z trzech stron jednocześnie. Ale Melodia mogła wybrać tylko jeden kierunek.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

- Aishele? – zapytała jeleniołaczka, wypowiadając jej imię na głos. Nie należało ono raczej do nikogo, kogo mogłaby znać – Jesteś uwięziona? Jak to, gdzie?

Melodia nieco się zmartwiła, w pierwszym odruchu chciała pomóc kobiecie, ale nawet sama nie wiedziała, gdzie do końca jest, przynajmniej dotąd. Wszystko stało się jasne, brak logiki, czysty chaos, absencja pegazicy. To wszystko było iluzją kreowaną przez jej umysł. Nawet w świecie pełnym magii zmiennokształtnej wydało się to przez moment tak nierealne, że aż nie mogła uwierzyć. Nigdy wcześniej nie „przebudziła się” we śnie.

- Chwileczkę… śnie? To jest sen?

Dziewczyna podskoczyła niemalże, gdy usłyszała przeraźliwy ryk czegoś bliżej niezidentyfikowanego.

- Pomogę! Tylko powiedz jak – stwierdziła jeleniołaczka, nawet nie myślała, aby prosić o coś w zamian. Była zwyczajnie bezinteresowna w swej dobroci serca.

Kolejny ryk. Mel ponownie odskoczyła. Nie wiedziała, co się dzieje, na dodatek perła praktycznie zniknęła, przybierając ciekłą formę. Jej strumienie prowadziły w różne strony. Zmiennokształtna patrzyła to w jedną, to w drugą nie do końca rozumiejąc, co też powinna uczynić. Głos Aishele mówił, by za nim podążyć, ale jak mogła to zrobić, skoro dochodził z trzech stron naraz?
Dziewczyna westchnęła ciężko i pod presją czasu próbowała jak najszybciej wybrać któraś z dróg. Jeden strumyk wsiąkł w ziemię, drugi prowadził do urwiska.

- Urwisko? Nie pamiętam, żeby tu było… - westchnęła Mel i postanowiła skierować się w stronę gęstego boru. Las kojarzył jej się z domem i bezpieczną ostoją. To właśnie tam postanowiła ruszyć.

W tym momencie zauważyła również, jak bardzo skurczyła się polana, na której stała. Zupełnie jakby niewidzialne ściany ściskały otaczającą ją przestrzeń coraz bardziej. Zmiennokształtna biegła co sił w nogach, a droga za nią znikała w gęstej mgle. Przez moment dziewczyna żałowała, że nie przybrała zwierzęcej formy, aby biec szybciej, ale teraz nie mogła sobie pozwolić na stratę cennych sekund. Nie było już odwrotu. Miała tylko nadzieję, że skoro to sen to nic nie powinno jej się stać, czyż nie?

- Aishele? Gdzie jesteś? Powiedz coś, proszę! – wołała jeleniołaczka.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Plany Zewnętrzne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości