FargothZdrożony żebrak w obcym kraju

Miasto położone na granicy Równiny Drivii i Wschodnich Pustkowi, jedno z głównych miast środkowej Alarani, położone na szlaku handlowym, prowadzącym przez Opuszczone Królestwo aż do Wybrzeża Cienia.
Awatar użytkownika
Ikar
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 miesiące temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Ikar »

        Słysząc, jak zatrzaskują się za nią brama pensjonatu, ruszyła w szaleńczy bieg w kierunku swej kamienicy. Ostrożność i pozory momentalnie straciły na znaczeniu, nie rozglądała się w zaułkach, nie próbowała ocierać płynących po policzkach łez, u drzwi swego mieszkania stanęła rozczochrana, zasmarkana i ledwo łapiąc oddech. Drżącą dłonią nacisnęła na klamkę. Drzwi były otwarte, a uchylając się, skrzypnęły niemiłosiernie. Zamarła, wiedząc, że zwlekaniem niczego nie ugra.
- Czekasz na coś? - głos dobiegający z wnętrza mieszkania był nieprzyjemnie chłodny. I znać w nim było zniecierpliwienie.
Siedział przy stole, wodząc palcem po brzegu kieliszka. Uniósł wzrok, gdy weszła do jadalni, usta drgnęły mu, ale nie skomentował jej wyglądu. Stjerna zdecydowała się nie komentować oczywistego faktu, że jej winem poczęstował się bez pytania. Rzuciła płaszcz na stojące najbliżej krzesło, po czym sama ciężko na nie opadła. Na stole, stał tylko jeden kieliszek, obyła się więc bez naczynia. Sebastien cierpliwie czekał.
- Zaniosłam – wychrypiała, odejmując butelkę od ust i przyciskając ją do brzucha, jakby obawiała się stracić ją wraz z resztkami godności.
- I?
Uniosła wzrok, patrząc na niego z zaskoczeniem. Otworzyła usta, nie wiedząc czego właściwie sama się spodziewała.
- I magiczka uwierzyła, i w Clarę i w brata…
- Ale?
Oczy strażniczki zrobiły się jeszcze większe, zacisnęła usta, przeklinając swój brak umiejętności wymyślania kłamstw na poczekaniu.
Sebastian wbijał w nią zimne spojżenie, którego nigdy wcześniej u niego nie widziała, uświadamiała sobie, że choć mieszkali pod jednym dachem dwa lata, a pracowali razem jeszcze dłużej, w ogóle go nie znała. On, tymczasem, zdążył poznać ją na wylot.
Ikar wie, że wśród napastników był twój krewniak, jeśli brat miał być zmyłką, to namieszałeś bardziej, niż prawdopodobnie miałeś w planie...
        Pozostawiając na stole puste talerze, opuścili jadalnię, kierując kroki do salonu. Służąca nalewała właśnie herbaty do filiżanek, z cichym stukiem odstawiła imbryk na koronkową serwetę, strzepnęła pyłek z aksamitnej poduszki na kanapie, po czym bez słowa opuściła pomieszczenie. Fredteryk zajął swoje stałe miejsce w fotelu, Ikar rozsiadł się na sofie. Po herbatę sięgał ostrożnie, jednak z zadowoleniem zauważył, że, choć czucie w palcach wciąż jeszcze nie wróciło do stanu sprzed napaści, jego uchwyt stał się nieco pewniejszy i bez trudu utrzymywał naczynie w jednej dłoni. Nichtz w skupieniu obserwował jego poczynania i dopiero gdy chłopak przytknął filiżankę do ust, rozpoczął rytuał nabijania fajki, wyraźnie uspokojony rezultatem jego wysiłków.
- Jakie plany na dziś? - spytał, wydmuchując nosem strużkę dymu – Proponuję wypoczynek z książką, w ciszy i spokoju…
Ikar spojrzał na niego znad filiżanki, w którą cierpliwie dmuchał.
- Wychodzisz dokądś? - spytał, niby od niechcenia.
Nie wykluczał przyjęcia propozycji przyjaciela, bo choć ciekawość pchała go do wmieszania się w śledztwo Roth, nie miał pojęcia w jaki sposób i w czym mógłby się jej w obecnej chwili przydać.
Nichtz odpowiedział spojrzeniem krzywym i podejrzliwym.
- Owszem, wyobraź sobie, że poza tobą, posiadam też innych klientów, niektórzy nawet płacą mi za to, bym zajmował się ich sprawami, niektórzy dość dobrze, bym robił to na terenie ich rezydencji.
Ikar uśmiechnął się najuprzejmiej jak potrafił.
- Nie patrz tak na mnie, proszę… Obaj wiemy, że pojawiając się u ciebie, wyświadczam ci przysługę, wyzwalając cię z morderczych szponów nudy i pozwalając ci uspokoić sumienie dobrym uczynkiem.
Prawnik roześmiał się drwiąco, co Ikar zignorował. Już pierwszego dnia w mieście, gdy odwiedził Nichtza, ten dał mu do zrozumienia, że nie przyjmie od niego zapłaty, chłopak nie miał więc zamiaru obrażać przyjaciela ponowną propozycją. Wiedział, że podobne uszczypliwości, w przypadku Fredteryka były rodzajem sportu i wyrazem sympatii.
         Zbliżało się południe, gdy ciche pukanie do drzwi oderwało Ikara od lektury pachnącej starością księgi poświęconej historii sztuki. Chłopak rozejrzał się, oczekując pojawienia się, zdawającej się pozostawać w ciągłym czuwaniu służącej. Pukanie po chwili rozległo się ponownie. Wiedział, że być może nie powinien otwierać nikomu pod nieobecność gospodarza, lecz ciekawość przezwyciężyła rozsądek. Ostrożnie zsunął księgę z kolan i, trzymając w ręce nadgryziony pasztecik z kapustą, podszedł do drzwi. Stojącej za nimi Stjerny, mógł się spodziewać. Nie spodziewał się jednak stanu, w którym ukazała się jego oczom. Zdawało się, że zamiast wejść, wlała się do przedpokoju przez szparę w drzwiach. Ikar odsunął się pospiesznie, czując od niej zapach trawionego alkoholu. Strażniczka zsunęła z głowy kaptur wygniecionego płaszcza, rzucając mu zmęczone spojrzenie, w którym aż nazbyt widoczna była prośba o pomoc. Gestem zaprosił ją do salonu. Kobieta zapadła się w fotelu, opierając czoło na zaciśniętych w pięści dłoniach. Nie chcąc alarmować służby prośbą o dodatkową zastawę, podsunął jej swoją filiżankę, dolawszy do niej przestudzonej herbaty. Gdy uniosła głowę i odsunęła za ucho potargane włosy, zauważył, że twarz ma spuchniętą, a oczy zaczerwienione. Nie zdziwiło go to, nie spodziewał się po niej, by ewidentne oznaki wczorajszego upojenia, były efektem radosnej zabawy. Nie zadawał jednak żadnych pytań. Czekał. Strażniczka szybko opróżniła filiżankę, dzwoniąc nią o spodek przy jej odstawianiu, po czym objęła się mocno ramionami, zaciskając drżące dłonie na koszuli. Westchnęła głęboko, zaciskając powieki i zdawało się już, że zasypia.
- W nocy był u mnie Sebastien – wyrzuciła z siebie ochryple, kuląc się w fotelu, jak gdyby uniosł na nią pięść.
Ikar poczuł, jak drgnęły mu usta, domyślał się już ciągu dalszego, choćby w ogólnym zarysie. Przemógł wstręt do alkoholowych wyziewów, przysunął się niego bliżej fotela i ścisnął lekko ramię strażniczki. Wiedział, że tylko spokój skłoni ją do szczerości.
- Groził, że zrobi krzywdę mojej matce, to jedyna bliska mi…
- Hej… - przerwał jej łagodnie – po prostu powiedz, co się stało.
Uniosła na niego załzawione oczy.
- Roth mnie zabije, jeśli się dowie. A jeśli Sebastien zorientuje się w tym bajzlu, zabije nas wszystkich.
- Trzeba więc zadbać, by się nie dowiedzieli.
- On wie, że węszycie wokół tej sprawy, wie, że wam pomagam, wie, że chciałabym zająć jego stanowisko, tylko udaje, że chce mi odebrać wszystkie dowody, a ja nie mam żadnych dowodów, udaje, że to tylko zawodowa rywalizacja, jak ja mam i komu w ogóle, zgłosić szantaż, nie przyznając, że zatajam informacje i prowadzę działania na własną rękę, kazał mi napisać list, ale mu nie mówiłam, że widziałeś tego napastnika… - Stjerna urwała, z trudem łapiąc oddech, nie wiadomo, czy z wysiłku jakiego wymagało tempo wypowiedzi, czy z powodu emocji.
Ikar pokiwał głową, starając się nie przerywać chaotycznego ciągu wypowiedzi pytaniami.
- Ja nie chciałam i zależy mi żeby skurwiel w końcu poleciał i was też nie chciałam narażać, tylko on tyle wie, wszystko mu mówią i ma wszędzie ludzi… - strażniczka zamilkła na chwilę, po której zerwała się z fotela na równe nogi - Niedobrze mi…
Awatar użytkownika
Sepinroth
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 10 miesiące temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Wędrowiec , Najemnik , Mag
Kontakt:

Post autor: Sepinroth »

        Nadejście nowego dnia nie rozwiązało starych problemów.
        Był późny poranek, gdy Roth szła w stronę posterunku w celu podjęcia się nowego zlecenia. Sprawiała wrażenie nieobecnej myślami. W głowie bowiem nieustannie analizowała świeżo zebrane poszlaki. Coś w całej tej sprawie wciąż do siebie nie pasowało. Wizyta Stjerny tylko ją w tym utwierdziła. Zachowywała się w sposób, w który pobudził czujność Roth. Na dodatek list, który ze sobą przyniosła, także wydawał się podejrzany, choć Roth nie umiała wskazać konkretnego powodu, miała po prostu przeczucie. Zastanawiało ją też, na ile Stjerna informowała o wszystkim Ikara, bo co do tego, że go odwiedzała, nie miała żadnych wątpliwości. Z niewiadomych dla niej powodów podporucznik zależało na tym, aby wciąż brał czynny udział w całym tym poplątanym wątku.
        Kiedy Roth przekroczyła próg posterunku, zaskoczyło ją nagłe ożywienie wśród funkcjonariuszy. Wszyscy krzątali się, poszukując jakiegokolwiek zajęcia. Jeden ze strażników kierował sprawdzaniem uzbrojenia, drugi nadzorował trening psów stróżujących, a reszta pilnowała, aby każdy miał na sobie nienaganny mundur. A gdy odwróciła się za siebie, spostrzegła, że ktoś przystroił wejście główne flagami i proporcami, starannie układając je wzdłuż ściany. Zmarszczyła brwi.
        Coś było ewidentnie nie tak.
        Atmosfera na posterunku była napięta. Nikt nawet nie przejął się tym, że od dłuższej chwili stała w miejscu. Postąpiła więc kilka kroków w głąb sali, i wtedy dopiero dostrzegła grupę ludzi stojących przy największym, okrągłym stole. Urzędnicy, ubrani w eleganckie mundury przepasane szarfami, spoglądali na dokumenty rozmieszczane przed nimi. Farrim we własnej osobie, wyraźnie zestresowany, kierował w ich stronę niepewne spojrzenie. Obok niego zaś stał wysoki, przystojny blondyn o surowym wyrazie twarzy. Mimo młodego wyglądu, jego postawa i zacięta mina sprawiały, że wyglądał na kogoś bardzo doświadczonego i pewnego siebie. Od razu przykuł on uwagę Roth, gdyż zdawał się centralną figurą w całym tym zamieszaniu.
        Zajęty był uważnym śledzeniem tekstów zapisanych na dokumentach. Co rusz odkładał i przejmował następne pliki kartek. Ludzie wokół niego starali się dostosować się do jego szybkiego tempa pracy. Strażnicy przynosili raporty, a reszta oficjeli gorączkowo notowała dyktowane przez niego informacje. Wszyscy wydawali się w pełnej gotowości do działania, jakby czekali na kluczowe polecenia tego tajemniczego jegomościa.
        Roth zastanawiała się, kim mógł być, a wtedy nieoczekiwanie podniósł na nią wzrok. Przeszył ją od tego dreszcze. Czuła, że jego oczy badały ją uważnie, choć nie potrafiła zidentyfikować, co sprawiło, że stała się obiektem jego zainteresowania. Zastygł na chwilę, jakby zastanawiając się nad jej obecnością. Następnie, bez słowa, podał komuś dotychczas analizowane raporty i jednym, niedbałym gestem przywołał do siebie Farrima. Ten w momencie pojawił się obok niego. Blondyn szepnął coś do niego. Gestem wskazał na Roth, a jej serce zaczęło bić szybciej. Farrim wyłapał ją spojrzeniem spośród tłumu, wydawał się mocno zaniepokojony. Po jego minie wnioskowała, że zdecydowanie pojawiła się na posterunku w najmniej odpowiedniej chwili.
        Porozmawiali jeszcze chwilę. Oficer posłusznie kiwał głową, a na końcu zasalutował przed młodzieńcem i po chwili zaczął iść w stronę Roth. Maszerował bardzo niecierpliwym, wręcz nerwowym krokiem, a gdy już się przed nią zatrzymał, spojrzał na nią znacząco.
        -Źle, że tu jesteś. - skwitował dosadnie na dzień dobry. - Nie powinno cię tu być, nie teraz.
        -Przyszłam na wyznaczoną porę.
        -Nie o to chodzi.
        -Co tu się dzieje? - dopytała, licząc na jakiekolwiek wyjaśnienia.
        Farrim westchnął ciężko. Jeśli przez ostatnie kilka dni wyglądał na zmęczonego, wtedy prezentował się na skrajnie wycieńczonego.
        -Pojawiły się na nas dwa donosy, nie wiem, skąd i od kogo, ale musiały być przekonujące, skoro pofatygował się do nas sam inspektor. - to mówiąc, zerknął dyskretnie zza ramienia na wspomnianego inspektora. Roth również na niego spojrzała, tym samym potwierdzając swoje wcześniejsze domysły odnośnie jego wysokiego stanowiska. Prezentował się nienagannie w szykownym mundurze ustrojonym licznymi odznaczeniami. - Wizytuje u nas pierwszy raz. Psia mać! Lepiej, żeby cię nie zobaczył.
        -Inspektor? - powtórzyła, gdyż sam tytuł wciąż nie wiele jej mówił.
        -Królewski inspektor. - doprecyzował. - Przysłano go z pałacu. Zarządza wszystkim posterunkami w całym Fargoth. I teraz, nagle, znalazł się tutaj, sprawdzając doniesienia o rzekomych nieprawidłowościach. Nie potrzebujemy teraz dodatkowych kłopotów, a twoja obecność może tylko pogorszyć sytuację.
        Roth spojrzała na oficera, widząc w jego oczach obawę i frustrację. Była pewna, że sytuacja jest poważna, skoro do posterunku został wysłany ktoś z bliskiego otoczenia królewskiego dworu. O co mogło chodzić? Przypomniała sobie jednak, jak Nichtz mówił o dziwnych wypadkach, które przydarzały się magom współpracującym ze strażą i pomyślała, że może w końcu ktoś chciał zrobić z tym porządek? Jaki jednak mieli w tym interes? No i musiała wziąć pod uwagę, że jeśli był to faktyczny powód jego wizyty, to zapewne będzie chciał ją przesłuchać. Czy w takiej sytuacji powinna traktować go jako potencjalnego sprzymierzeńca, czy raczej kolejną osobę, która przysporzy tylko więcej problemów? Po chwili namysłu stwierdziła jednak, że niezależnie od jego intencji nie powinna angażować się w żadną współpracę z kimś tak potężnym i wpływowym. Postanowiła, więc posłuchać rady Farrima i czym prędzej ewakuować się z posterunku.
        Nie zdążyła zrobić kroku, nim wyczuła na sobie czyjś wzrok. Odwróciła głowę w bok i ku swojemu zaskoczeniu spostrzegła Sebastiena. Siedział przy jednym ze stołów, polerując hełm. Sprawiał wrażenie, skupionego na pracy, ale czujna Roth zorientowała się, że co jakiś czas rzucał w ich stronę uważne spojrzenia. Obecność inspektora z całą pewnością musiała go zaniepokoić. I gdy ledwo o tym pomyślała, zorientowała się, że ktoś od dłuższej chwili stał tuż obok Farrima. Popatrzyła w jego stronę i dostrzegła inspektora we własnej osobie, spoglądającego na nią taksującym wzrokiem. Nawet nie zorientowała się, kiedy zdążył do nich podejść.
        -Oficerze, ów osoba nie została mi chyba jeszcze przedstawiona. - zauważył inspektor, zwracając się pretensjonalnym tonem do Farrima.
        Oficer wyraźnie pobladł na twarzy.
        -Tak, inspektorze, ale już pozwolę sobie naprostować tę nieścisłość. To pani Sepinroth, zjawiła się na naszym posterunku końcem ubiegłego tygodnia, poszukując zleceń. Jest licencjonowanym magiem.
        -Miło mi szanowna pani, nazywam się Léonche Durand i jestem królewskim inspektorem. - wyciągnął dłoń, którą Roth uścisnęła z dużą niechęcią. - Proszę mi wybaczyć moją nieuprzejmość, ale muszę wiedzieć, czy została pani sprawdzona?
        -Jak najbardziej. - odpowiedział za nią Farrim. - Posiada wszelkie dokumenty potwierdzające jej tożsamość oraz profesję.
        Inspektora widocznie zirytowało jego nieproszone wtrącenie.
        -Proszę przynieść mi spisaną umowę. - polecił, choć nawet nie zaszczycił go przy tym spojrzeniem.
        Oficer straży nie miał wyjścia i bez słowa sprzeciwu, poszedł w stronę szafy z dokumentami.
        Roth poczuła nagły dyskomfort z faktu, że została pozostawiona sam na sam z Durandem. Podejrzewała, że skorzysta z okazji i od razu przejdzie do zadawania pytań. I nie pomyliła się, bo gdy tylko Farrim zniknął im z zasięgu wzroku, inspektor od razu rozpoczął swoje przesłuchanie.
        -Długo stacjonuje pani w stolicy?
        -Niespełna tydzień.
        -Czy podczas tego okresu przydarzyło się pani coś… niepokojącego?
        Roth nie od razu, ale po pewnym udawanym namyśle zerknęła dyskretnie w kierunku Sebastiena, który teraz przyglądał się sytuacji z jeszcze większym zaciekawieniem. W jego postawie dostrzegła zaniepokojenie, a jednocześnie skupienie. Nie była pewna, czy jest w stanie coś usłyszeć. Nie wiedziała też na ile mogła sobie pozwolić w rozmowie z inspektorem. Mógł przecież władać magią, której źródło skutecznie kamuflował, zwłaszcza gdy wiedział, że ma do czynienia z inną istotą uzdolnioną magicznie. Wolała nie ryzykować w kontakcie z kimś takim.
        -Tak.
        -Napaść? - skonkretyzował, a to dało już Roth jasny obraz tego, że doskonale wiedział, co tu się działo. Nie miała już do tego żadnych wątpliwości.
        -Tak.
        Léonche wyglądał, jakby chciał jeszcze o coś dopytać, ale w tej samej chwili wrócił Farrim z kilkoma kartkami, na jednej z nich Roth dostrzegła swój podpis.
        -O to wszystkie dokumenty związane z podjęciem współpracy z panną Sepinroth.
        Inspektor Durand przejął je bez słowa i zaczął kartkować. Jego wzrok uważnie przesuwał się po wierszach słów.
        -Jaka jest pani specjalność? - zagaił, wciąż analizując zawiłe zapiski. Zapewne nie umiał doszukać się odpowiedzi, bądź Farrim celowo nie ujął tej informacji w dokumencie, właśnie na wypadek gdyby kogoś to zainteresowało.
        -Rekonstrukcja wydarzeń. - odparła.
        Podniósł na nią wzrok. Miał przenikliwie niebieskie oczy, przypominające przydymione, błękitne szkło. Roth nie umiała nic z nich wyczytać, choć podejrzewała, że zaintrygowała go ta w zmianka. Farrim natomiast cały się spiął. Zdecydowanie wolał, aby ten fakt pozostał tajemnicą. Sepinroth dalej nie umiała domyśleć się czy miał coś wspólnego z Sebastianem i jego podwójną działalnością, jeśli tak to być może właśnie zdał sobie sprawę, że znaleźli się niebezpiecznie blisko paszczy lwa.
        Léonche oddał mu papiery, wciąż nie spuszczając wzroku z Roth.
        -Śpieszy się pani?
        -Nie.
        -W takim razie zapraszam na krótką pogawędkę do biura. - oznajmił, a Roth szybko domyśliła się, że to wcale nie było zaproszenie, tylko rozkaz. Czekała ją druga, znacznie poważniejsza część przesłuchania. Mimo wszystko zachowała spokój. Nie obawiała się tej rozmowy. Inspektor może i wyglądał na surowego, ale przy tym sprawiał również wrażenie kogoś godnego zaufania, znajdującego się na właściwym stanowisku. To w jakiś sposób napawało ją poczuciem, że nie musi się go obawiać, choć zdecydowanie powinna ważyć każde słowo, którym się z nim podzieli. Tak na wszelki wypadek.
        -Oczywiście.
        -Gdy wrócę, dokończymy naszą wcześniejszą rozmowę. - dodał, kierując te słowa w kierunku oficera.
        -Tak jest inspektorze. - odparł, a jeśli rzeczywiście miał coś na sumieniu, to ten okres oczekiwania z pewnością będzie dla niego najbardziej stresującym czasem, z jaki musiał się zmierzyć w ciągu ostatnich kilku dni.
        -Proszę za mną szanowna pani. - podjął inspektor, odsłaniając przed nią uprzejmie drogę w kierunku schodów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Fargoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości