Iruvia[Iruvia i otaczający ją las] Niedokończone Sprawy

Wielkie, elfie miasto położone w samym środku Lasów Eriantur. Piękne i obszerne budowle z kamienia wkomponowane są idealnie w leśny klimat. Pałac królewski wybudowany z drewna, białego kamienia i kryształu góruje nad drzewami, a z okien wież rozciąga się przepiękny widok na gęstą puszczę.
Awatar użytkownika
Constantin
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Zabójca , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Constantin »

Źle powiedział? Na początku właśnie tak mu się wydawało, ale jednocześnie słowa te miał wrażenie, że były takie… właściwe. Pomyślał, że może niekoniecznie to Shyilia chciała usłyszeć, gdy zobaczył jej reakcję.
        „To nic złego. Taka reakcja nie oznacza tego, że jest zawiedziona twoimi słowami i, że nie chciała ich usłyszeć” – odpowiedziała jego matka, jakby usłyszała jego myśli i słowa te były odpowiedzią właśnie na nie.
        „Może masz rację, a może się mylisz. Shyilię znam lepiej niż ty, ale i tak nie jestem pewien, co może oznaczać jej reakcja” – odparł, dość neutralnie. Nie miał pretensji do niej o to, że się odezwała. Zdarzało się, że powiedziała coś, co okazało się dla niego przydatne albo miało jakieś inne działanie pozytywne. Tym razem zastanawiał się, czy może zaufać jej słowom choć trochę i uznać, że takie zaskoczenie nie było czymś złym.
        „Może… Ale ja jestem kobietą, ty nie” – odbiła matka Constantina. Jakby rozmawiała z nim na żywo, na pewno powiedziałaby to pewnym siebie głosem i, jakby mówiła mu coś oczywistego, co on sam powinien wiedzieć.
[T[/T]„I to niby dużo zmienia?” – zapytał mag ognia.
        „Więcej niż mogłoby ci się wydawać” – odpowiedziała. Tym razem to ona zakończyła rozmowę. Constantinowi też wydawało się, że ta rozmowa dobiegła w ten sposób końca, nie czuł, aby musiał dodawać tutaj coś jeszcze.
I dobrze, że w pełni wrócił do rzeczywistości, bo dzięki temu mógł zobaczyć, jak Shyilia – Shyilia! – ucieka wzrokiem gdzieś w bok. A później mógł też usłyszeć to, co padło z jej ust. Wbrew pozorom, były to dość ważne słowa, przynajmniej dla niego; tak mu się wydawało, że było to coś ważnego.
Nie spodziewał się od niej takich słów, dlatego on również został nimi zaskoczony. Też nie zdążył ukryć tego w odpowiednim czasie, dlatego na chwilę zastygł tak z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Opanował się po tym krótkim czasie, owszem, ale zrobił to już opóźnieniem, wyraźnie skupiony na tym, co mówi do niego Shyilia. Cóż, mógł uznać to za rewanż w postaci szczerych i prawdziwych słów, które przecież tak niedawno on sam kierował w jej stronę. Nie był nawet pewien, co chciałby jej na to odpowiedzieć, o ile coś w ogóle.
         – Dobrze jest mieć świadomość, że jestem dla ciebie tak ważny – powiedział tylko, a niepewność błąkająca się w jego głosie nie dotyczyła tego, że może nie był pewien tego, co powiedział. Bardziej dotyczyła ona tego, czy aby dobrze dobrał słowa i, czy może nie powinien powiedzieć jeszcze czegoś. „Dobrze wiedzieć, że jestem tak ważny dla kogoś” – dodał w myślach. Słowa, które prawdopodobnie pozostaną właśnie tam i nie opuszczą ich ustami; Constantin wątpił w to, żeby zdobył się na wypowiedzenie ich. Poza tym, to, że tym kimś była sama Shyilia sprawiało, że to zdanie było dlań jeszcze ważniejsze, jeszcze bardziej osobiste i też jeszcze bardziej zwiększało szansę, że zostawi je tylko dla siebie. Przynajmniej teraz. Nie czuł się na siłach, aby uściślić to tak, jak zrobił to właśnie teraz w głowie. A może bał się tego zrobić? Czuł niepewność, gdy próbował znaleźć jednoznaczną odpowiedź na właśnie to pytanie.

Nie tyle usłyszał, co bardziej poczuł, kiedy otworzyła wino. I już po samym zapachu, gdy ten rozniósł się już po ich niedużym pokoju, dało się poczuć, że trunek ten rzeczywiście będzie dobrej jakości. Co najmniej dobrej, choć Constantin spodziewał się, że będzie lepiej niż podpowiada mu sam nos.
         – Wypiję je, gdy już się wyczyszczę – odpowiedział jej, ale podniósł dłoń w górę, jakby wznosił toast za ich zdrowie niewidzialnym kielichem.
         – To dobrze, przynajmniej wiemy, że nie rzucał słów na wiatr – dodał po chwili. Nie powiedział za to, że sam z chęcią skosztowałby wina już teraz. Nie próbował jednak spieszyć się z myciem ciała, chciał też posiedzieć chwilę w ciepłej wodzie. Tak po prostu, żeby przynajmniej spróbować w jakimś stopniu się zrelaksować. Przynajmniej tak na chwilę. Wiedział, że Shyilia na pewno nie czytała w myślach, ale teraz, gdy podała mu butelkę, przez chwilę wydawało mu się, że może jednak się mylił. Oczywiście, nie myślał poważnie, bo jeśli tak by było, to na pewno by już o tym wiedział. Przyjął butelkę i napił się z niej. Przez jedno uderzenie serca, może nawet krócej, trzymał trunek w ustach i dopiero później pozwolił alkoholowi popłynąć dalej.
         – Zdecydowanie nie kłamał – odparł jeszcze i przechylił się lekko, aby przekazać butelkę z powrotem do rąk Shyilii. Krótko po tym postanowił, że wystarczy „tego dobrego” i wyszedł z balii. Wytarł się i ubrał, a później postanowił usiąść na łóżku, w okolicy, którą zajmowała jego towarzyszka. Tak będzie im łatwiej dzielić się zawartością butelki, którą otworzyła.
        „Tak to sobie tłumacz” – nagle odezwała się matka maga ognia.
        „To jest dobry powód, żeby usiąść w tym miejscu” – odpowiedział jej. Spojrzałby na nią spod zmrużonych oczu, gdyby rozmawiali twarzą w twarz, lekko zirytowany tym, co właśnie powiedziała.
        „Zawsze mógłbyś otworzyć drugą butelkę” – kontynuowała, jakby miała na celu wywołać w nim jakąś konkretną reakcję albo sprawić, że powie coś, czego może później będzie żałował.
        „Nie mam zamiaru wlewać w siebie dużej ilości wina. Pół butelki wystarczy” – odparł, dość poważnie. Był pewien swojego zdania i tego, że było to wystarczającym argumentem co do jego zachowania.
        „Skoro tak uważasz” – odpowiedziała mu, a on w myślach widział, jak wzrusza ramionami; jak mową ciała wskazuje, że w to nie wierzy, ale i tak zgadza się z tym, żeby nie musieć się kłócić.
        „Tak. Właśnie tak uważam” – zakończył tylko. I w pełni świadom otoczenia, wrócił myślami do tego, co działo się wokół niego, gdzie przebywał i, co ważniejsze, z kim tu przebywał. Przyjął do niej butelkę, a po chwili łyk wina wylądował w jego ustach. Od razu przekazał ją kobiecie.

         – Nie zawsze musi być tak, że cały czas będą spotykać cię porażki. Może teraz wszystko układa się dobrze w ramach „zadośćuczynienia” za te wszystkie razy, gdy tak nie było? – zapytał, choć odpowiedzi nie oczekiwał. Nawet jego ton głosu wskazywał, że Shyilia nie musi odpowiadać i, że ma jeszcze coś do powiedzenia.
         – Nie ma potrzeby myśleć o tym zbyt wiele, zdecydowanie lepiej jest korzystać, póki układa się tak, jakbyśmy tego chcieli – dopowiedział. Choć pomyślał też o tym, że może też być tak, że skoro teraz idzie tak dobrze, to faktycznie może stać się coś złego. Tak, żeby zachować niewidzialną równowagę dobrych i złych rzeczy, które przytrafiają się danej osobie lub osobom, jeśli stanowią oni grupę w czasie, gdy rzeczy te się dzieją. Myśli te nie były zbyt pozytywne, ale też nie sprawiały, że on sam tracił dobre samopoczucie. Jej propozycja sprawiła, że przez chwilę wahał się, co powinien zrobić. Może przecież usiąść sobie – przynajmniej przez jakiś czas – wygodniej, prawda? Jego odpowiedzią było to, że skorzystał z propozycji. Nie położył się, co prawda, bardziej usiadł z plecami opartymi o poduszkę i wyprostowanymi nogami, które w pełni spoczywały na łóżku.
         – Może dzięki temu będzie nam się lepiej spało – oczywiście miał tu na myśli wino, które w regularnych odstępach czasu w siebie wlewali. Choć wydawało mu się, że może nie wypiją też tyle, żeby wpłynęło to jakoś znacząco na ich ciała. Czuł się dość dobrze ze swoją tolerancją na alkohol, jednak nie był pewien, jak sama Shyilia widzi to u siebie.
         – I przydałoby się też rozejrzeć się za jakimś krótkim zleceniem, żeby jakoś zająć sobie czas do dnia, w którym przejdziemy do działania – odparł. Na pewno będzie też trzeba przeprowadzić jakiś rekonesans, co powinno ułatwić im późniejsze działanie. Tylko, że to raczej nie powinno też zająć im – lub jej, jeśli Shyilia zdecyduje się zrobić to sama – zbyt wiele czasu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Iruvia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości