Kryształowe JezioroGdzie jesteś, przyjacielu?

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Gdzie jesteś, przyjacielu?

Post autor: Enitia »

Tego dnia wieczór był ciepły - czuć było na policzkach powiew świeżego wiatru, acz jesień jeszcze dokonywała co jakiś czas ostatnich podrygów. W tej części świata zazwyczaj zdarzały się tylko trzy pory roku - bez zimowych krajobrazów. A przynajmniej tego zdania była Enitia, która dawno nie była widziana w okolicy. Rusałki wypoczywały ukryte w różnych miejscach Kryształowego Jeziora. Enitia obserwowała jak mały jeżyk zmierza w jej kierunku, po chwili jednak skręcił w inną stronę. Dziewczyna lubiła oglądać w ten sposób przyrodę, właśnie podczas odpoczynku. Zastanawiała się jak spędzi jutrzejszy dzień, jako że ten niedługo się zakończy i będzie trzeba zapaść w sen...
Bałagan, który powstał w jej głowie, został odparty i wreszcie mogła cieszyć się względnym spokojem. Próbowała przypomnieć sobie dawne czasy, dawne miejsca oraz istoty, które spotkała na swojej drodze a były dla niej wyjątkowo ważne - przyjaciół, na których zawsze mogła polegać. W chwili obecnej nie miała nikogo takiego w podorędziu, zastanawiała się, czy tak będzie już do końca jej nimfiej egzystencji. Nie zamierzała tracić rezonu, postanowiła zachować dystans wobec wszelkich sytuacji, jakie miała. Wszak nie była już naiwną trzpiotką dopiero wkraczającą w dorosłe lata.

Podczas gdy inne nimfy przyglądały się tafli wody, niektóre drzemały, a inne zajęły się pływaniem, Enitia toczyła żywą dyskusję z grupką naturianek:
- ... i ja wtedy powiedziałam im: od kiedy nimfy są służkami? A od wtedy, gdy świnie zaczęły latać! Po czym trzasnęłam drzwiami i już nigdy tam nie powróciłam. Tak naprawdę, tylko ja wiedziałam, że nie dam rady nauczyć się eleganckiej sztuki jadania drewnianymi pałeczkami i na tym poległam. Ale nie mogłam się do tego przyznać nawet przed sobą a co dopiero przed ludźmi, u których pełniłam służbę.
- Po prostu potrzebowałaś zmiany otoczenia - wtrąciła elfka.
- Zostałabym, gdyby nie kazali mi przyrządzać co sobotę ostrego jak diabli sosu z wodorostów. Podobno tylko nimfy znają na to przepis - kontynuowała Enitia.
- A jak to się stało, że miałaś, Enitio, swój pokój?
Dziewczyna opowiadała dalej. O swoim podstępie, że jest zainteresowana synem gospodarzy i wówczas otrzymała swoją sypialnię, zamiast miejsca w stodole na sianie, o tym, że miała pełny talerz jedzenia, a w pomieszczeniu do spania panował półmrok i na niebie szło policzyć wszystkie gwiazdy, które zdawały się być tak blisko, wprost na wyciągnięcie ręki...

Rozmowy mogły toczyć się godzinami, jednak Enitia postanowiła wybrać się na spacer po okolicy. Elfki trochę protestowały- jak to, sama, i na spacer? Ale Enitia wiedziała, że nie byłyby takie opiekuńcze, gdyby nie obecność feerii, słynących ze swojej troskliwej postawy. Gdy tak spacerowała, zastanawiała się gdzie podział się jej dawny przyjaciel. Wiedziała jedynie, że ma na imię Tilgor. Ciekawe, gdzie się podziewa. Enitia pamiętała go jak przez mgłę, lecz było to jedno z nielicznych wspomnień sprzed porwania. Obawiała się rozpytywać kogokolwiek o młodzieńca. Szukanie go było jak próba znalezienia igły w stogu siana. Nimfa więc przechadzała się leśną ścieżką, ot tak, zwyczajnie, z zamiarem późnego powrotu nad jezioro. Pod jej stopami wesoło szeleściły szyszki i inne leśne prezenty a ona po prostu uśmiechała się na samą myśl długiej wędrówki.
Awatar użytkownika
Krognal
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Centaur
Profesje: Szaman , Łowca , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Krognal »

Samotny Centaur już od kilku dni obserwował zmagające się ze sobą pory roku. Chociaż przełom nigdy nie zachodzi w przeciągu kilku chwil, subtelne zmiany i zjawiska, można potraktować jako elementy oznajmiające o ustąpieniu lub nadejściu sezonu. Cieplejszy dzień, jak stopa nowej władczyni, odciskał swą obecność na trawie, kamieniu i mieszkańcach krainy. Ostatnie chłodne tchnienie, jak pożegnalny pocałunek, który z rosnącym bólem i tęsknotą nie chciał opuścić policzka, dawał się odczuć na skórze. Ale kopytny wiedział, że to tylko chwilowa rozłąka. Wkrótce przecież znów wszystko się powtórzy. W jego sercu kiełkowała nieśmiało tęsknota. Ale nie tęsknił do chwil, które przeminęły, bo to co było, zostanie z nim na zawsze w pamięci. Tęsknił już do tej radości, gdy znów poczuje jesień. Do radości takiej samej, jaką czuł teraz, gdy wiosna napędzana nieprzerwanym biegiem rzeczy rozgościła się w krainie. Ktoś powiedziałby, jak to jest, że można jednocześnie czuć smutek i radość. Centaur w tej chwili był najszczerszym przykładem tego, że jednak jest to możliwe.
Nie był co prawda żadnym wszechwładnym bytem, który decyduje o losach świata ale poczuł, że należy docenić i uszanować obie "Panny". Samotne wędrowniczki. Szepnął więc do nich kolejno.
- Żegnaj Jesieni. Witaj Wiosno.
Trudno opisać subtelne wrażenie, które nim zawładnęło. Był niemal pewnym, że trawa zaszeleściła, a wiatr zaszumiał wśród liści drzew w odpowiedzi na jego krótką przemowę. Nie zrozumiał słów ale przekaz był jasny jak zbliżające się do linii horyzontu słońce. Wierzył, że Panny dostrzegły go i odpowiedziały. Poczuł się zawstydzony ale i doceniony, a poczucie, że zrobił coś dobrze, zalało go przyjemną dumą.
Stał tak jeszcze przez kilka chwil, ciesząc się i wzruszając jednocześnie, wpatrzony w ślady życia, których mnogość pobudzała zmysły i wyobraźnię. Stopniowo, wraz z upływem czasu i ciemnieniem nieba, wracał do spraw tu i teraz.
Może to już pora zażyć kąpieli? - Pomyślał i uśmiechnął się do siebie. - Czy godzi się paradować ubranym w strój z kurzu, gdy wiosna przybywa do nas świeża i czysta? - Pół żartem, pół serio zadumał nad stanem swojej sierści i skóry, które dawno już nie miały okazji pozbyć się pyłów i innych drobinek, mogących świadczyć o przebytej drodze. Jak okruszki po posiłku zdradzające, co też było na talerzu. Jego tatuaże niemal całkiem wyblakły pod burą opończą.
Wciągnął w nozdrza powietrze, próbując ustalić, gdzie może znajdować się najbliższe źródło wody. Nie była to jakaś magiczna sztuczka. Po prostu zamierzał pójść tam, skąd dało się wyczuć przyjemny chłód. Kilka chwil delektował się zapachami, po czym obrał kierunek i powoli, jakby nie chcąc zbudzić układających się do nocnego snu żyjątek, ruszył w głąb lasu.
Nie przeszedł zbyt daleko, a wśród gęstniejących cieni dostrzegł przed sobą ruch. Sam zastygł jak kamień, częściowo schowany za drzewem. I chociaż nie powodował nim strach, to właśnie w trosce o to, by sam nie przestraszyć istoty, postanowił nie podejmować gwałtownych ruchów. Jego łuk i włócznia na ile to możliwe, zostały ukryte za plecami, a zad ustawił tak by nie obnosić się ze swoimi rozmiarami.
Nie był pewien czy wędrująca tędy, jak się okazało, kobieta go zauważyła. Nieśmiało stuknął więc w ziemię kopytem, by poinformować lub wręcz ostrzec o swojej obecności. Nie znalazł pod nim kamienia, który wydałby odpowiedni dźwięk, ale szelest ściółki był z pewnością słyszalny. Jego ciemne, lawendowe oczy uważnie śledziły reakcję Nimfy. Sam umysł zaś pogrążył się w rozmyślaniach jakich słów użyć i uznał, że powinien postąpić podobnie jak kilka chwil wcześniej. Wypowiedział więc najspokojniej jak tylko potrafił - witaj.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Oddalającej się od zbiornika wody nimfy nikt nie zauważył. Przynajmniej ona, nimfa, tak sądziła. Wyszła z tego założenia, ponieważ nie ufała za mocno innym i wolała zachować zdrowy dystans w kontaktach z istotami. Mogła zrobić wyjątek dla kogoś, kto wzbudzi jej realną, niepodyktowaną sentymentem, sympatią. Sporo istot kojarzy ją od dziecka, z czasów, gdy jeszcze miała parę lat, więc rozmowa z tak zwaną starszyzną była czymś oczywistym. W jej głowie wykiełkowała myśl, iż ma zamiar odpocząć od pomarszczonych, dobrze znanych oblicz i ucieszy się na widok kogoś nieznajomego, najlepiej płci przeciwnej. Widok ciągle tych samych twarzy wydał jej się w jednej chwili nudny, z tego powodu tym bardziej nabrała chęci na długi spacer po leśnej równinie. Było ciepło, acz niekiedy zawiał chłodny wiatr i wówczas na ramieniu kobiety pojawiała się gęsia skórka. Po chwili jednak znikała. Można rzecz, że pogoda była w pełni ustabilizowana, trochę jesienna a trochę wiosenna, ciężko było stwierdzić, w zależności od tego gdzie się akurat przebywało. Wiadomym było, że przy jeziorze temperatura mocno spadała.
Z daleka usłyszała śpiew ptaków, jak i krzątaninę mieszkańców lasu. Uśmiechnęła się do siebie a jej policzki zaróżowiły się. Jakiś czas szła wdychając lekkie powietrze do płuc, co jakiś czas przystawając i delektując się chwilami sam na sam. Poprawiła swoją drugą sukienkę w kolorze nocnego nieba i usiadła na pniaku. Po chwili zerwała kilka owoców z krzewu i posiliła się nimi. Zaczęła przy tym rozmyślać o życiu, o tym, co ostatnio ją spotkało. Mimo braku pamięci do dawnych wydarzeń, czuła się dobrze. Psychika nie ucierpiała przez te lata. Enitia posiadała wolę życia, czego nikt nie był w stanie jej odebrać.

Minuty mijały jedna po drugiej a nimfie zaczęło się trochę nudzić w samotności. Nie sądziła, że ktokolwiek tu zawędruje, aż tu nagle usłyszała za plecami słowa powitania. Odwróciła się i zauważyła dużą, rosła postać z kopytami. Zastanowiła się przez chwilę, czy z kimś podobnym może rozmawiać a gdy nie poczuła zagrożenia, odpowiedziała cicho, acz śmiało:
- Witam. Miło widzieć w tej okolicy jakąś żywą duszę.
Spojrzała na centaura i dała ruchem ręki znać, by podszedł bliżej. Zwróciła uwagę w pierwszym momencie na umięśniony tors, silne ramiona, a kołczan ze strzałami od razu przywiódł jej myśl, iż mężczyzna ten jest wojownikiem. Poczuła się dobrze z tym faktem, bo gdyby jej coś zagrażało, może ją obronić. Tym bardziej, że nie należała do istot bitewnych zanadto, miała przy sobie wyłącznie nóż. Dobre i to...
Uśmiechnęła się i zerknęła z zaciekawieniem na tatuaże mężczyzny. Nieznajomy zrobił na dziewczynie wrażenie. Na co dzień nie spotykała rosłych mężczyzn o atletycznej budowie sylwetki. Nie chciała tego okazywać, jednak spowodował, że wzrosło jej zainteresowanie płcią przeciwną, czego jeszcze wczoraj w jej życiu nie było w ogóle. Jej ciekawość dotyczyła zarówno mężczyzn jako takich, jak i samego centaura. Nimfa poczuła, że będzie chciała porozglądać się za jakimś ładnym ciałkiem, bo już zapomniała jak ono wygląda.
Awatar użytkownika
Krognal
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Centaur
Profesje: Szaman , Łowca , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Krognal »

Chwila niepewności mijała. Kobieta nie zaczęła krzyczeć ani płakać i nie porwała swojej sukni o wystające gałęzie, podczas ucieczki w niewiadomym kierunku. Przez jedno, nieskończenie długie, uderzenie serca centaur obawiał się, że po prostu zamarła, by bezwładnie osunąć swe oblicze na ziemię, wprowadzając w zakłopotanie prowokatora. Ale na szczęście szybko okazało się, że to nie ten typ.
Krog'nal ważył przez chwilę słowa wypowiedziane przez srebrnowłosą, kontemplując kolor jej sukni. W nieokreślonym momencie zaczął zastanawiać się czy krople rosy o poranku będą na niej wyglądały jak gwiazdy na nocnym niebie. W końcu treść reakcji na powrót przebiła się do jego świadomości i nie mając nic złego na myśli odparł:
- Żywą duszę? Dusza to istnienie samo w sobie. Jest uzupełnieniem życia ale nie poddaje się jego zasadom.
Ton jego głosu był łagodny jak pagórek zatopiony w trawiastej łące. Przekaz zaś nie pouczał, ani nie ganił nikogo, a jedynie podkreślał funkcję zjawiska, jakim jest dusza. Ot wypowiedziana na głos prawda, z którą nie trzeba się sprzeczać, a zaakceptowana sprawia, że lepiej wpasowujemy się w porządek świata.
Przekrzywił nieco głowę, świdrując kobietę spojrzeniem swoich ciemnych, lawendowych oczu.
- Myślisz, że jestem zjawą? Ale ja jestem prawdziwy.
Na dowód swych słów, wyszedł spomiędzy drzew, by można go było podziwiać w całej okazałości. Stał spokojnie, gdy nieznajoma wbijała szpilki swej uwagi w niektóre części jego ubioru czy wyglądu. I jeśli ten rytuał mógłby się wydać komuś nieśmiałemu udręką lub torturą, kopytny dzielnie to znosił, samemu próbując nie gapić się bezmyślnie na nimfę.
Nie będąc pewnym, czy kobieta oceni przychylnie, czy też krytycznie stan jego aparycji, postanowił pierwszy stuknąć kopytkiem, przezornie usprawiedliwiając swoją kondycję przed nieznajomą.
- Długa droga za mną, a kurz w podróży chętnie wita wędrowców i nie chce się z nimi rozstać. Znajdę tu miejsce, w którym uda mi się zmyć wspomnienie wędrówki?

Nigdy nie był szukającym towarzystwa centaurem. Wiedział jak odnaleźć się w szerszym gronie sobie podobnych ale rozmowy z nim zwykle kończyły się tak samo. Niezręczną ciszą. Wiedział to ale nigdy mu to nie przeszkadzało. Tak jak w naturze część rzeczy po prostu umiera sama, by stać się częścią przeszłości, a życie toczy się dalej. Kopytny spodziewał się, że i tym razem zostanie mu wskazany kierunek lub, co gorsza, zostanie odebrany jako jakiś bandyta i pozostawiony samemu sobie. W końcu włóczędzy uzbrojeni w łuki czy włócznie mogą narobić wiele złego, jeśli w ich sercach kryje się mrok. A przecież do serca zajrzeć trudno bez użycia ostrego kawałka stali lub pazurów. Poznać istotę - czy to człowieka czy inną kreaturę - nie jest łatwo. Proces taki wymaga czasu i zaangażowania. Z obu stron. Wartym jest ryzykować swoje życie? Bo przecież nie ważne czy spotkaliśmy kogoś dobrego, czy złego, to spotkanie będzie miało wpływ na nasze istnienie bez wątpienia. W ten czy inny sposób odciśnie swoją obecność na naszej duszy ... a więc i na naszym życiu.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Enitia była wciąż zaciekawiona, kiedy obserwowała jak nieznajomy cudak porusza kopytami w jej kierunku. W jej głowie pojawiały się różne inspirujące myśli. Na przykład taka: ciekawe w jaki sposób centaur myje twarz? Albo co lubi jeść? Jak spędza samotne wieczory? I jak wygląda jego żeński odpowiednik. Podparła się rękoma o podłoże i oczekiwała co się wydarzy. Jej sukienka błyszczała się a włosy lśniły w nieśmiałych promieniach słońca. Wiał lekki wietrzyk. W powietrzu czuć było oznaki jesieni, która dawała o sobie znać coraz śmielej.
Gdy towarzysz wspomniał o duszy, Enitii zrobiło się nieswojo. Nie chodziło jej o to, że centaur jest zjawą. To nie miało tak zabrzmieć. Nimfa sprawiała wrażenie zbitej z tropu. Początkowa ciekawość została zastąpiona zakłopotaniem. Nie wiedziała co na to odpowiedzieć. Po prostu wpatrywała się w przestrzeń przed sobą i zamyśliła się. Centaur wydał jej się specyficzny. Przez krótką chwilę miała otwartą buzię. Enitia była w szoku, gdy tak słuchała kolejnych słów wydobywających się z ust centaura.
... Ale nie poddaje się jego zasadom. Dusza. Co to znaczy? O jakie zasady chodzi?
- Nie jestem zasadnicza, jeżeli chodzi o prawa natury- odparła lekko, odzyskując swobodę. Zabrzmiało to naturalnie i z nutką humoru. Na razie nie będzie mówić za wiele. Przyglądała się dyskretnie mężczyźnie, zwracając uwagę na jego dobrotliwe spojrzenie. O ile wrażenie nie było kłamliwe, wydawał się osobą pozbawioną agresji. Podjęła więc wątek:

- Zjawy? Nie myślałam o nich za dużo. To muszą być interesujące stworzenia. Ale skoro każdy z nas ma duszę, to na czym polega wyjątkowość zjaw? Słyszałam tylko o duchach lasu, driadach mieszkających w dziupli oraz o maie. Kiedyś tu roiło się od takich istot. Teraz wydawać by się mogło, że dokoła to tylko ptaki śpiewają. Nie ma z kim spędzać czasu - poskarżyła się. Mogłaby spędzić wiele chwil na omawianie swojej samotności. Ostatnimi czasy mocno zaprzyjaźniła się ze swoim cieniem. Tylko on służył jej za towarzystwo. Nic dziwnego, że zdziczała. - Za towarzystwo służy mi mój własny cień- wypowiedziała swoje myśli na głos.
- To jak z tymi zjawami? - zmieniła szybko temat. Naturalny ton jej wypowiedzi gdzieś się ulotnił. Poczuła, że się denerwuje, to przez stres, który nie chciał jej opuścić w takich sytuacjach. Gdy pojawiła się sentymentalna nuta, zrobiło jej się nieswojo i odczuła przymus natychmiastowej zmiany, kompletnie ignorując zmęczenie towarzysza.
- Masz gdzie się zatrzymać? - dodała na sam koniec, żeby podtrzymać rozmowę. Miała nadzieję, że temat zjaw oraz cieni dobiegł końca i że może odetchnąć z ulgą - nie zbłaźniła się.

Tak, wiedziała, że jest prawdziwy. Jego głos dudnił w jej uszach jeszcze długo po skończonej wypowiedzi. Przypominał rwący strumyk, o ile można to tak ująć. Był zarówno kojący, jak i skłaniający do refleksji. Enitia ujęła podbródek w obie dłonie i w dalszym ciągu obserwowała okolicę. Chciała wyglądać jak ktoś, kto intensywnie nad czymś rozmyśla.
Awatar użytkownika
Krognal
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Centaur
Profesje: Szaman , Łowca , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Krognal »

Mężczyzna zastanowił się przez chwilę obserwując coś nieobecnym spojrzeniem. Nim jego "nieobecność" mogła się wydać niezręczna, ocknął się i przemówił:
- Znasz kwiaty w kolorze słońca, które wraz z deszczem i ciepłem zamieniają się w puszyste, białe kule? Tam skąd pochodzę, mówimy na nie "dmuchańce". Nazywają się tak, bo gdy tylko dmuchniesz w ich stronę, biały kwiat rozsypuje się, a jego drobiny lecą z wiatrem. Podobnie jest z duszami i zjawami. Jeśli dusza jest przywiązana do swojej łodyżki, jest jak żółty kwiat. To ty i ja - wskazał kolejno dziewczynę, a następnie siebie - ale gdy nasz duch odłączy się od ciała, tak jak biały puch oderwie się od łodyżki, wtedy te blade istnienia nazwać możemy zjawami. Ale nie obawiaj się ich. Mimo, że często straszy się nimi dzieci, one nie są złe. Zwykle są po prostu zagubione. - Ostatnie słowa wypowiedział z nutą współczucia w głosie.
Centaur mógłby rozprawiać o tego typu egzystencjalnych tematach bardzo długo, jednak nie chciał, by dziewczę popadło w melancholijny nastrój, który - jak nauczył się kopytny - często towarzyszy tego typu rozważaniom.
Słuchał słów wypowiadanych przez Enitię i zastanawiał się, jak wybrnąć z "dusznego" tematu. W pewnym momencie, poruszony słowami swojej rozmówczyni zrozumiał, że popełnił bardzo duży nietakt. Powoli, acz zdecydowanie podszedł w jej kierunku. Jego przednie nogi ugięły się pod nim na kilka kroków przed panienką. Końska połowa ciała zetknęła się z leśnym runem, gdy tylne nogi poszły w ślad za przednimi. Ogon smagnął zad, a następnie ułożył się swobodnie obok prawego tylnego kopyta. Naturianin nie wyglądał na omdlewającego, chociaż takie mógł sprawić wrażenie w pierwszej chwili. Jego spojrzenie powędrowało gdzieś obok miejsca, gdzie znajdowała się dziewczyna.
- Proszę nie gniewaj się. Nie zauważyłem cię w pierwszej chwili. Jestem Krognal i bardzo miło mi cię poznać. Na pewno przyjaciel tak miłej dziewczyny jest równie sympatyczny jak ona. Jak mogę się do ciebie zwracać?
Spojrzał znów na dziewczynę, a przez jego twarz przemknął delikatny, serdeczny uśmiech.
- Nie mam gdzie się zatrzymać. Właściwie to chyba już czas poszukać jakiegoś miejsca na nocleg. Chociaż wolę myśleć, że to ono samo mnie znajdzie prędzej czy później.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Dziewczyna odczuwała powiew wiatru na policzku podczas swoich rozmyślań. Zastanawiała się co się dzieje z jej dawnymi przyjaciółmi z poprzedniego życia i czy warto wciąż pozwalać, żeby przeszłość dawała o sobie znać w jej świadomości. Złapała się na tym, że co jakiś czas ukazują się przed jej oczami migawki świadczące o tym, że mogła być z kimś w romantycznym związku. To ciekawe. Nie przypuszczała, że te obrazy będą do niej wracać. Prawdę mówiąc, przeszkadzały jej. A gdyby tak odnaleźć maga, który sprawi, że raz na zawsze oderwie się od tego, co zdarzyło się w jej życiu dawno temu? Enitia zastanawiała się jakie to ma obecnie znaczenie. Przecież już nigdy nie spotka tychże istot. Gdy skoncentrowała się na konkretnej migawce i jakby zajrzała w głąb niej, dowiedziała się, że jej wybranek posiadał morskie pochodzenie i był dobrze zbudowany. Nic więcej nie dotarło do jej umysłu i była za to wdzięczna. Jakim sposobem właśnie te informacje dotarły do jej umysłu, nie wiedziała. Mogła tylko uśmiechnąć się do swoich odległych wspomnień i zakończyć oficjalnie proces poszukiwawczy tych elementów układanki z minionych lat. Czegoś jej jednak brakowało i opcja wyszukania maga, który pomógłby jej rozprawić się raz na zawsze z przeszłością nabierała rumieńców. Pomyślała nawet, że świeżo napotkany centaur mógłby ruszyć z nią do czarownika, skoro ten już się pojawił niespodziewanie na jej drodze.

Zmieniła pozycję ciała i rzuciła okiem na centaura. Jego głos w dalszym ciągu odbijał się echem nie tylko od jej uszu, do których z lekkim opóźnieniem docierał sens wymawianych przezeń słów... Głos tworzył echo wykonując niezwykłą podróż między jedną skałką a drugą. Siedziała wyprostowana jak struna trzymając dłonie na kolanach. Sukienka w tym miejscu marszczyła się pod wpływem nacisku rąk. Co jakiś czas wygładzała materiał ubrania, by rozładować napięcie powstałe w jej umyśle. Po pewnym czasie, gdy poczuła się pewnie, zaprzestała tych ruchów i przez dalszą część konwersacji jej ciało było bardziej wyciszone, jakby ufne, co stwierdzić można po spojrzeniu Enitii. Uśmiechała się do mężczyzny, a jej źrenice raz po raz rozszerzały się magicznie. Był to wyraz częściowej akceptacji. Dlaczego tylko częściowej? Po tym, co ją spotkało nie potrafiła jeszcze zaufać na dzień dobry, więc cieszyła się w duchu, że chociaż w jakimś stopniu zaakceptowała obecność towarzysza. Tkwiła w przekonaniu, iż wszystko wymaga czasu... Dlatego, gdy usłyszała niedługą opowieść przybysza o kwiatach, jej akceptacja względem niego wzrosła. Lubiła przyrodę. Mogła ją obserwować dzień w dzień, siedząc w samotności i wpatrując się w to, co dookoła. Dmuchańce musiały być wyjątkowymi roślinami. Chciałaby je zobaczyć. Zamyśliła się i wyobraziła, jak mogą wyglądać. Czy są delikatne w dotyku? Zapewne. Ach, jaka szkoda, że nie była w stanie dowiedzieć się nic o zapachu dmuchańców! Enitia nie odpowiedziała twierdząco, ani też nie zaprzeczyła, czy widziała kiedykolwiek kwiaty, o których wspomniał centaur, jednak uznała, iż nie ma takiej potrzeby. Mowa ciała dziewczyny zdradziła, że nigdy ich nie ujrzała. Wyobraziła sobie, że dmucha w nie siedząc na łące. Może wraz z obcowaniem z nimi jej przeszłość odeszłaby w niepamięć? Musiała koniecznie dopytać, czy rośliny posiadają właściwości magiczne. Niewiele myśląc, zanim naturianin dokonał prezentacji, rzekła:
- Nigdy nie myślałam w takim stylu o zjawach. Brzmi to interesująco, przyznaję... A czy w tych roślinach, o których powiedziałeś jest zawarta magia? - Enitia zerknęła w stronę mężczyzny. Nie miała śmiałości spojrzeć na jego twarz. Kiedy towarzysz przybrał pozę obok niej, nie wiedziała jak na to zareagować. W jej pamięci nie było obrazu odpoczywającego centaura, podejrzewała więc, że widzi coś takiego po raz pierwszy. Jeżeli kiedyś widziała kopytnych, wówczas znajdowali się w pozycji stojącej. Nie chciała nadmiernie gapić się na centaura, więc patrzyła po prostu przed siebie.
- Nie mam przyjaciół - odparła po chwili zastanowienia. - Dlatego, gdy mówisz o moim rzekomym przyjacielu, to nie wiem co odpowiedzieć, w każdym razie rozwieję wątpliwości, chodzę przez życie w pojedynkę. W przeszłości byłam prawdopodobnie zauroczona, ale... W sumie, nie pamiętam już tego - rzekła bez śladu zakłopotania, mimo że w tej chwili odczuwała coś na kształt wstydu. Ale niczym nie ryzykowała. Nie znali się zupełnie, więc centaur nikomu nie powtórzy tego, co sobie tu opowiadają.
- Nazywam się Enitia Detras. Nie jestem wysoko urodzona, więc osoby dookoła mówią do mnie przydomkami, Kropla lub Rosa. Miło mi cię poznać. Jeżeli chodzi o nocleg, to ja mogę spać w lesie.

Nie była pewna, czy powinna dzielić się z nowym znajomym swoimi perypetiami. Postanowiła, że będzie mówić mniej niż zamierza. Obserwować i nie dać się zaskoczyć, to jest to! Tkwiły w niej spore pokłady entuzjazmu i starała się, by co jakiś czas prezentował się on na twarzy. Dla Krognala mogła wydać się trochę nieśmiała i delikatna, wręcz wydelikacona, ale uważała, że zyskuje przy bliższym poznaniu. Chociaż nie znała centaura, miała nadzieję, że będzie kimś godnym zaufania. Nimfa póki co zamierzała kontynuować rozmowę o noclegu. Sądziła, że wspólnie uda im się wpaść na jakieś logiczne rozwiązanie.
Awatar użytkownika
Krognal
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Centaur
Profesje: Szaman , Łowca , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Krognal »

Nie drwię, a nawet mi to przez myśl nie przeszło. - Powiedział poważnie w obawie przed popełnieniem nietaktu, mimo, że jego intencją było właśnie, by jakiejś gafy nie popełnić. Najwyraźniej źle odczytał słowa dziewczyny i nadał ważny tytuł czemuś, co w jej odczuci nie miało nawet imienia. Nie tracąc czasu tłumaczył się dalej. - Myślałem tylko, że jeśli cień jest twoim towarzyszem, to zdążyłaś się z nim zaprzyjaźnić.
Uśmiechnął się delikatnie, próbują odkupić w ten sposób swoją niezamierzoną winę i postanowił odpowiedzieć na wcześniejsze pytanie, dotyczące kwiatów. Z racji wcześniejszego nieporozumienia, postanowił tym razem postarać się i w jakiś sposób zrekompensować zaistniałą sytuację.
- Oczywiście, że w tych kwiatach jest magia. Jest w nas wszystkich. Czasem wydaje mi się nawet, że nie ma rzeczy, które magicznej mocy byłyby pozbawione. Najpierw ukryte w ziemi nasiono słyszy szept wiatru i czuje ciepło słońca. Ziemia, która wraz z wodą dbają o to małe żyjątko, aż w końcu pozwalają mu opuścić schronienie i rozejrzeć się po świecie. A gdy kwiat uzna, że jest już samodzielny, zostawia swe rodzinne strony; korzeń i łodygę i odlatuje hen daleko, poznawać świat. - Krognal gestykulował malowniczo, opowiadając jaka to magiczna moc drzemie w roślinie. Jego dłonie zamieniły się w aktorów, którzy przez chwilę wchodzili w różne role; nasiona, ziemi czy wiatru. Ostatecznie przemienili się w unoszone w stronę horyzontu drobinki, z których jedna niesforna wylądowała na czubku głowy jedynej osoby, będącej świadkiem tego osobliwego spektaklu.
- Ale jeśli myślisz o arkanach, którymi posługują się adepci to nigdy nie próbowałem warzyć eliksiru, ani jakiejś cudownej maści z tej rośliny i nie znam nikogo, kto by znał na to przepis. - Dodał znów całkiem poważnym tonem. Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć, ani czego się chwycić, by rozmowa nie stała się niezręczna lub całkiem przestała istnieć. Coś mu podpowiadało, że sprawa samotności jest dla Nimfy czymś co, mimo pozornego spokoju i opanowania w głosie, w jakiś sposób burzy spokój jej ducha.
- Mówisz, że idziesz przez życie sama. - Powiedział, jakby ten fakt był jednym z elementów skomplikowanego procesu, który właśnie zostaje poddany analizie. Nie mówił bezpośrednio do Entitii. To brzmiało bardziej jakby jego myśli za pośrednictwem mowy wyrwały się znów z głowy, by zaistnieć w świecie.
- Mimo, że tego nie pamiętasz, wydaje ci się, że byłaś zauroczona. - Dodał kolejny z elementów. - Chociaż może się to wydać niezwykłe, możemy czasem czegoś nie pamiętać, nawet jeśli to wciąż wzbudza w nas jakieś emocje. To jak odpoczynek pod uschniętym drzewem. Mimo, że drzewo nie wyda już słodkich owoców, wspomnienie o nich będzie sprawiało, że wielu skusi się na odpoczynek przy martwym pniu.
Zamyślił się znów na chwilę, zastanawiając się, czy jego porównanie, nie jest zbyt zawiłe i czy dziewczyna rozumie, co też Centaur chciał przy jego pomocy przekazać.
- Ja jestem Krognal i jeśli chcesz, możesz tak do mnie mówić ... Chociaż już to słyszałaś, gdy przedstawiałem się twojemu cieniowi... - westchnął ledwie słyszalnie na wspomnienie swojego wyskoku. - A jeśli chodzi o moją przeszłość, to zostałem urodzony na równinie, a więc podobnie jak ty, nie jestem urodzony wysoko w górach, ani nawet nie na wyżynach. Nie chciałbym w żaden sposób niszczyć twojego porządku świata, jeśli życie samotnika jest twoim wyborem. Ale jeśli to nie wybór, a raczej zrządzenie losu, chętnie spędzę w tym lesie noc i posłucham jak to inny samotnik radzi sobie z życiem w pojedynkę. Może się czegoś od ciebie nauczę, Enitio.
Mówiąc to, zaczął układać się w nieco bardziej wygodnej pozycji, gniotąc pod sobą mech i liście. Uśmiechnął się nieco odważniej, próbując dać do zrozumienia, że nie ma złych zamiarów.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Teoretycznie nie widziała przeszkód, żeby nie spędzić czasu z Krognalem, a z drugiej strony, ledwo go poznała i już miałaby szukać z nim noclegu? Wiadomo, że nie jest księżniczką z dworskich salonów, tylko zwykłą naturianką, w dodatku przyzwyczajoną do golizny, tego, że jej znajome nimfy zawierały znajomości z płcią przeciwną (oraz swoją) w tempie błyskawicznym, ale osobiście posiadała jakiś dziwny niepokój, kiedy pomyślała o zbytnim spoufaleniu z centaurem.
Nie mogła powstrzymać się przed nieco sarkastycznym śmiechem, kiedy słyszała jak Krognal opowiada o roślinach i stara się przedstawić jej świat przyrody - jako naturianka miała o tym pełne pojęcie. Cóż, nie chciała być niemiła, ale jej towarzysz brzmiał jakby urwał się z dziupli i po wielu latach nierozmawiania z nikim, uaktywnił się w dziedzinie opowieści.
- Krognal... Nie sądzę, żeby ktoś chciał odpoczywać pod uschniętym drzewem. To już daleko posunięta filozofia - stwierdziła od razu. - Czasami jest tak, że czegoś po prostu nie chcemy pamiętać. W każdym razie przywykłam do samotnego trybu życia. Nikt nie przeszkadza, sama podejmuję decyzję co robię w danym dniu i nie muszę się na kogoś oglądać - dodała zdecydowanym tonem, w którym tliła się nuta tęsknoty.
- Sądzę, że różne istoty, które ewentualnie by odpoczywały pod tym starym drzewem spodziewałyby się zdrowych owoców. Tak mam i ja. Akurat my, naturianie jesteśmy interesowni pod tym względem. Zdawać by się mogło, że zadowolimy się tylko przebywaniem nad jeziorem czy w lesie... Ale chyba jednak to polega na czymś więcej. Nasza egzystencja nie może ograniczać się do fauny i flory. To by było zbyt proste życie. Uważam, że każdego dnia powinniśmy sobie zawyżać poprzeczkę.
Enitia tym razem ułożyła się, podobnie jak Krognal, w wygodnej pozycji, oparła głowę o pień drzewa i kontynuowała:
- Dobrze, możemy spędzić tę noc w lesie, odpoczynek to rzecz cenna. Jednak jutro wyruszam w dalszą drogę. Szukam czarownika, który jest w stanie zaklęciem sprawić, żebym nie wracała już nigdy do swojej przeszłości. Tylko tu i teraz.
Enitia spojrzała na Krognala, dostrzegła, że wygląda dość młodo, choć nie była pewna jego wieku. Mógł pracować w lesie albo być wędrowcem. Nimfie przyszło do głowy, że centaur prawdopodobnie już ją gdzieś widział i poczuła, że chce o to zapytać.
- Jak to się stało, że jeszcze się nie spotkaliśmy?
Awatar użytkownika
Krognal
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Centaur
Profesje: Szaman , Łowca , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Krognal »

Punkt widzenia Enitii był bez wątpienia słuszny, bo martwe drzewa nie są zbyt zachęcające, by w ich cieniu odpoczywać. Jednak Krognal był innego zdania. Być może dlatego, że zawsze cenił sobie opowieści, jakimi obdarzyć mógł go ktoś, istniejący na świecie znacznie dłużej niż on sam.
Drzewa, które szumią na wietrze, okryte zielonym listowiem, śpiewają pieśń. Chwalą w ten sposób dzień, promienie słońca i krople deszczu, które są dla nich darem. Drzewo, które wyschnie staje się ciche i nostalgiczne. Ono nie śpiewa ale wciąż może opowiedzieć wiele historii o tym, co widziało za swego zielonego życia. Wystarczy dobrze wsłuchać się w jego rytm. To właśnie przez to zdarzało się, że Centaur wybierał na spoczynek tak z pozoru ponure miejsca. Nie zamierzał jednak wywlekać swojego punktu widzenia. Już wystarczająco udowodnił, że nieco odstaje od normalnego mieszkańca lasu. Cieszył się, że dziewczyna wyłuszczyła mu swój punkt widzenia. Ale mimo, że argumentowała z rozwagą swoje przekonania, kopytny miał wrażenie, że to wyuczona mantra, która pomaga pogodzić się z losem, będącym nie do końca świadomym wyborem.
- Chcesz pozbyć się swojej przeszłości? - Zapytał ostrożnie. - Nie znam cię na tyle by to oceniać i nie podważam tej decyzji ale ... czemu? Sama mówiłaś, że jesteśmy Naturianami. Taki magiczny zabieg jest jak odcięcie sobie korzenia. To bardzo poważna sprawa.
Krognal nie potrafił sobie wyobrazić sytuacji, w której mógłby chcieć oderwać się od tego kim był i skąd pochodził. Ostatecznie stał się samotnym wędrowcem ale zawsze lubił wracać pamięcią do lat źrebięcych, spędzonych w klanie. Do dnia, w którym otrzymał swoją broń - atrybuty łowcy i dumę ojca, który cieszył się, że ma tak zdolnego syna. Do dnia w którym otrzymał swoje szamańskie narzędzia - symbole napiętnowania przez duchy i smutek w oczach matki. Matki, która rozumiała, że droga szamana to wyłamanie się ze społeczności i wędrówka na granicy dwóch światów; materialnego i magicznego.
- Mógłbym ci opowiedzieć jak spędzałem te wszystkie lata ale myślę, że mogłabyś usnąć nim dojdę do czasów, gdy opuściłem swój klan. Ale dlaczego się nie spotkaliśmy? Jestem jak ten liść, który oderwany z drzewa, szybuje na wietrze. Ale zamiast wiatru, moją podróżą kierują duchy i ich wybory. Jestem tylko narzędziem - szamanem, który wypełnia ich wolę.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

- Szamanem? - upewniła się dziewczyna. Nie była pewna, czy dobrze usłyszała. No tak, czyli Krognal pewnie miał pojęcie na temat duchowego życia. - Centaur i szamanizm to interesujące zestawienie...
Enitia zerknęła na Krognala i uśmiechnęła się. Wyglądał na sympatycznego. Nie wiedziała dokąd zaprowadzi ta znajomość, ale jeżeli wywiąże się z tego dłuższa współpraca, będzie zadowolona.
- Sęk w tym, że przeszłość jest dla mnie czymś zagadkowym, nie potrafię sklecić całości wydarzeń, ani powiązać większości faktów, mam tylko te okropne migawki. Co jakiś czas się pojawiają i znikają. Są dla mnie utrapieniem. Lepiej będzie, jeżeli wszystko zapomnę, aniżeli co chwilę będzie mi się coś przypominać od tyłka strony. Lepiej być w całości białą kartą...
Enitia zarumieniła się, kiedy Krognal stosował metafory dotyczące przyrody. Przyjemnie się tego słuchało. Miał w sobie coś pokrzepiającego. Nimfa wstała i zachęciła ruchem ręki, by centaur poszedł jej śladem. Oboje zajęli się zbieraniem owoców leśnych, a że w pobliżu rosły krzaki borówek i malin, trzeba było ten fakt wykorzystać, żeby się posilić.
- Nigdy przedtem cię nie widziałam. Pobierałeś nauki od prywatnych nauczycieli, którzy pokazali ci o co chodzi w szamanizmie czy nauczyłeś się sam?
Enitia zamrugała na widok sylwetki naturianina. Wydawało się, że jest silny fizycznie. Dopiero teraz dostrzegła, że ma rozbudowany tors. Podświadomie ten fakt spodobał jej się, lecz przysłoniła policzki włosami, żeby co chwilę się nie rumienić. Krognal mógł to zauważyć i wówczas wyszłaby na mało pojętną osobę.
- Znałeś kiedykolwiek nimfę? Nie wydaje ci się, że są to stworzenia towarzyskie i śmiałe? Widzisz, jestem inna. Moja samotność wynika trochę z wyboru a trochę z konieczności. Wszystkie znane mi nimfy mają przyjaciela, z którym spędzają czas, niektóre z nich mają swoje rodziny. Ja nie mam. Ale nie czuję się przez to gorsza. Krognal, zadam ci pytanie... Słyszałeś coś, żeby w mieście pojawiła się zaraza? Podobno ktoś wpuścił do miasta chore zwierzęta, głównie psy i to przez nie to wszystko. Jeżeli chcesz, możemy się dowiedzieć jak się sprawy mają. Możesz też towarzyszyć mi w odnalezieniu czarownika. Wybór należy do ciebie.
Enitia nie miała rozległej wiedzy w konkretnych dziedzinach. Mogła tylko pochwalić się magią wody, którą opanowała do perfekcji. Zastanawiała się w jaki sposób zaimponować mężczyźnie. Opowieści o kwiatach mogła między bajki włożyć... Nic jej teraz nie przychodziło do głowy. Poza jedną opowieścią.
- To tak samo jak z tym potworem morskim... Podobno pożera ludzi w całości! Topi statki! I ogółem, jest niebezpieczny. Bałabym się spotkać coś takiego w morskich głębinach. Może dlatego ostatnio nie pływam... Wolę spacery po lesie. To dużo bezpieczniejsza opcja.
Awatar użytkownika
Krognal
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Centaur
Profesje: Szaman , Łowca , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Krognal »

- Tak. Szamanem. Tak nazywamy kogoś, do kogo przemawiają duchy. - Odpowiedział najlepiej jak umiał. - Do mnie przemawiają. - Dodał bez cienia dumy ani wstydu w głosie.
Słuchał przez chwilę wyjaśnień Nimfy co do jej przypadłości i decyzji, co zrobić z nią dalej. Zadumał, jak to miał w zwyczaju, nad konsekwencjami i możliwościami rozpoczęcia wszystkiego "od nowa". Czy stać się białą kartą jest możliwe? A co z tymi, którzy znali nas wcześniej? Czy zniknąć nam przyjdzie z ich wspomnień? Czy Centaur także zapomni dziewczyny lub ona o nim i stanie się tak, jakby ten wieczór nigdy nie zaistniał? Coś podpowiadało Krognalowi, że takie rozwiązanie nie jest zgodne z Naturą, bo z żadnym Jej praw, nie mógł go pogodzić.
Mimo, że dołączył do Enitii podczas zbiorów, większość czasu przypominał rzeźbę, której ciemna skóra odbijała mdłe światła wieczoru. Rozmyślał.
Z zawiłej kontemplacji wyrwało go kolejne z pytań dziewczyny.
- Nauczyciel? ... Hmm... Tak. Był jeden szaman w naszym klanie. To on rozpoznał, że Duchy się mną interesują i wytłumaczył jak z Nimi postępować. Sam nigdy nie był tak wrażliwy na szepty ale przekazał mi całą wiedzę, jaką miał na Ich temat. Od tamtego czasu to właśnie Przodkowie odkrywają przede mną prawdy o świecie.
Wspomnienie sprawiło, że Krognal wpadł na pewien pomysł. Zamknął na chwilę oczy, wziął głęboki wdech i skoncentrował się, by wejrzeć w świat duchów. Zaczął przy tym rytmicznie drobić kopytami, raz przednimi, później jednym lub drugim tylnym, wprowadzając się w trans. Gdyby ktoś przyglądał mu się uważnie, być może uznałby, że kopytny tańczy do jakiejś niesłyszalnej muzyki. W jego umyśle zaczęły się formować pewne obrazy, sugerujące w jaki sposób przeprowadzić rytuał i nagle... wszystko rozwiało się, gdy zza mgły spowijającej jaźń, wyrwał go głos Enitii, pytającej o spostrzeżenia związane z Nimfami.
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Chyba nigdy nie widziałem samotnej Nimfy ale mogę się mylić. W zasadzie nawet jeśli widziałem jakąś w towarzystwie, nie wiem czy towarzysz był jej przyjacielem. - Zastanowił się i nim uznał, że kolejna metafora nie jest potrzebna, dodał: - To tak jak my teraz. Jeśli ktoś by nas spotkał w tym ciemnym lesie pełnym borówek, może uznałby nas za starych przyjaciół, którzy wybrali się razem na przechadzkę.
Po chwili podjął kolejny temat:
- Nie byłem w mieście. Nie wiedziałem, że jest jakieś w okolicy. Jeśli ktoś celowo sprowadza cierpienie na zwierzęta, myślę, że powinienem coś z tym zrobić. W końcu czym one zasłużyły na takie cierpienia? - Na potwierdzenie swoich przekonań uderzył mocno przednim kopytem w ziemię, zostawiając odcisk w leśnym runie.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Enitia posilała się w najlepsze borówkami, podczas gdy Krognal rozpoczął coś w rodzaju rytualnego tańca. Wyglądało to trochę zabawnie, więc nimfa pomyślała, że nie będzie mu przeszkadzać, jednak po chwili zadała mu pytanie... A potem kolejne i kolejne, nie będąc w stanie odłożyć na bok swojej dociekliwej, ciekawskiej, a może nawet wścibskiej natury. Naturianka straciła zainteresowanie, kiedy Krognal wspomniał o cierpieniu zwierząt, naraz poczuła, że chce zmienić temat na przyjemniejszy tak, żeby panowała dobra atmosfera. Musiała też przez noc przemyśleć, czy pragnie faktycznie poszukiwać czarownika, żeby odciąć się od przeszłości. Może by tak skorzystać z innych metod, wykorzystując siłę woli? Enitia spojrzała przed siebie, oparła się o drzewo, po czym usiadła z pełnym brzuchem od borówek. Miała dobry, aczkolwiek refleksyjny nastrój i przez pewien czas zdecydowała, że nie będzie zadawać pytań nowemu znajomemu. Nie chciała być nader gadatliwa, po prostu cieszyła się z towarzystwa i chciała go lepiej poznać.
- Dawno z nikim nie rozmawiałam. Wybacz, że zadawałam tyle pytań - podjęła, po czym zamknęła oczy i oddała rozmyślaniom. - Czasem dobrze jest z sobą zwyczajnie pomilczeć - dodała pewnym głosem. - I o ile z tobą potrafię wytrzymać, tak sama ze sobą niekoniecznie. Miło mieć towarzystwo, zamiast liczyć tylko na swoje odbicie w tafli wody. Chyba mnie rozumiesz?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości