Dolina SnówTeraz kręcisz z portalami. I pająkami. Z rybami w sumie też. A, i z duchami!

To tutaj trafiają zbawione dusze zmarłych, dostępując pokoju i radości. Wypełniona ciszą, dobrem i spokojem tajemna dolina strzeżona przez najwyższe zastępy anielskich sług.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Avarralie
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Alchemik
Kontakt:

Teraz kręcisz z portalami. I pająkami. Z rybami w sumie też. A, i z duchami!

Post autor: Avarralie »

        Avarralie obudziła się z krzykiem wraz z pierwszą chwilą świadomości. Był to krzyk pełen przerażenia i bólu, któremu towarzyszyły gwałtowne i niekontrolowane ruchy wszystkich kończyn pajęczej damy. Nieznany głos oraz lekki materiał, w który zdołała zaplątać swe pajęcze odnóża, tylko pogorszyły jej atak paniki, aż w końcu nie mogła nabrać powietrza do płuc. Jej ciało płonęło od środka, a umysł zagubił się w niewiedzy i jedyne co mogła zrobić to walczyć, tak jak ryba walczy o swój ostatni oddech, gdy zostanie wyciągnięta na brzeg.

        Minęła ledwie sekunda, a zarazem cała wieczność dla przemienionej, nim jej ciało przygniótł znajomy ciężar. Momentalnie przestała się szarpać, a oddech uspokoił się, po części w wyniku ucisku na jej żebra, ale też w wyniku tego, iż zdołała się w obliczu znajomej wagi swego podopiecznego.

- Skarbeniek…?

        Wielka tarantula zaszczebiotała z radości swoimi szczękoczułkami, dociskając swoje cielsko do ciała pajęczej damy. Nim jednak stworzenie zdołało sproszkować kości swej pani ciągłym naciskiem, znów rozległ się ten sam obcy głos co wcześniej, tym razem jednak Avarralie była w stanie zrozumieć, o czym przemawiają.

- Ja też bym się cieszył na twoim miejscu, ale jej ciało potrzebuje odpoczynku, niepołamanych kości. Możesz zostać przy niej tak długo, jak nie będziesz jej przyduszał. - Męski głos był słodki niczym miód, łagodny jak aksamit a na dodatek przywodził na myśl ciepło i bezpieczeństwo. O dziwo Skarbeniek był w stanie zrozumieć jegomościa, powiem posłusznie zsunął się z torsu przemienionej i zamiast tego osiadł przy jej nogach, gdzie jego obecność wciąż była oczywista, a gdzie nie stanowił on zagrożenia dla obolałego ciała chitynowej kobiety.

        Skoro o Avarralie mowa, to potrzebowała ona kilku chwil, by zrozumieć, gdzie się znajduje. Leżała na łóżku o śnieżnobiałej pościeli, w którą to splątały się niektóre z jej pajęczych odnóży. Zaczęła je rozplątywać, w międzyczasie pochłaniając wzrokiem resztę otoczenia. Była w drewnianej chacie, a przynajmniej w jednym pomieszczeń wewnątrz takowego budynku. Szerokie okno pozbawione szkła wpuszczało zapach lasu oraz liczne promienie słońca. Niedaleko jej było identyczne łóżko, gdzie leżała śpiąca Nimfea. Jej usta nie były wykrzywione w grymas, więc najpewniej jej pobyt w krainie snów nie jest tak nieprzyjemny, jak to, co spotkało przemienioną.

        W pomieszczeniu było jeszcze kilka innych pustych łóżek, wszystkie ustawione prostopadle do ściany z oknem. Po drugiej stronie pomieszczenia widać było zamknięte drzwi prowadzące do reszty chaty, a obok nich długi i szeroki stół, na którym widać było metaforyczne dziecko warsztatu alchemicznego oraz zestawu zielarza, gdzie liczne fiolki i naczynia albo czekały na swoją kolej, albo też były obecnie używane przez istotę stojącą przy stole. Mężczyzna, na pierwszy rzut oka zwykły człowiek ubrany w skromne ubrania chłopa. Włosy miał ścięte na krótko w kolorze bladego blondu, a skóra jego zdawała się jak u młodzieńca, mimo że z twarzy wyglądał na kogoś w kwiecie wieku. Na dodatek zdawał się wręcz emanować światłem, od którego ciężko było oderwać wzrok. Patrzyła na niego przez dłuższy moment, aż w końcu spojrzał on w jej stronę, nie zaprzestając w międzyczasie rozdrabniania na miazgę jakiegoś składnika w moździerzu. Jego nienaturalnie srebrzyste oczy praktycznie świeciły, gdy wpatrywały się w pajęczą damę.

- Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia co do twej pobudki. Już wiele osób trafiło pod moje skrzydła przez to, co się ostatnio wyprawia, ale ty jesteś pierwszą istotą, którą musiałem wyrwać z uścisku śmierci. Powinnaś leżeć jeszcze przez kilka tygodni we śnie, żeby wyzdrowieć, ale z drugiej strony fakt, że zdołałeś się obudzić świadczy o tym że nie wyszedłem z wprawy.

- Co…? - Im bardziej Avarralie była przytomna, tym bardziej zaczęła się martwić tym, że nie rozumie, co się dzieje. Rozglądnęła się w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia, ale poza nią, Nimfeą oraz mężczyzną nie było tu nikogo. No, był Skarbeniek, ale on teraz postanowił się zdrzemnąć, więc pożytku z niego było tyle, co nic na chwilę obecną. - Nie rozumiem. Co się stało?

- Mam nadzieje, że to faktyczna niewiedza, a nie amnezja. Nie znalazłem u ciebie ani u tej drugiej żadnego urazu głowy, ale nigdy nie wiadomo… Ah, odbiegam od tematu znowu, wybacz. Witam w Dolinie Snów, pięknej krainie skrytej w Planach Niebiańskich a ostatnimi czasy także w miejscu, gdzie trafia zaskakująca liczba istot z każdego zakamarka Alaranii. Ty, twój zwierzak i twoja znajoma, jak wiele innych przed wami, trafiliście tutaj prawdopodobnie nie z waszej woli. Ci, co przybyli przytomni mówili o portalach pojawiających się znienacka i wręcz rzucających się na wszystko, co się rusza. Ciekawe, czyż nie?

- … Czemu dalej tu jesteśmy? - Avarralie nie potrafiła zrozumieć, czemu jeszcze nie została wykopana z tego miejsca. Plany Niebiańskie to nie była przestrzeń, gdzie pająki były mile widziane, przynajmniej tak jej podpowiadała jej nieliczna wiedza o tym wymiarze.

- Krótka odpowiedź, przez ciebie. - odpowiedział mężczyzna, ale jego ton nie był oskarżycielski. Wręcz przeciwnie, jego głos zdawał się użalać nad przemienioną. - Dłuższa wersja zaś to fakt, iż nie chcę mieć cię na sumieniu, więc zostaniesz tutaj tak długo, aż będę mieć pewność, że twoje ciało zdoła przetrwać jakiś czas bez nadzoru medycznego. Widzę mnóstwo długo i krótkotrwałych problemów z tobą, z czego przynajmniej kilka wynika z twojej niedawnej podróży do tego miejsca, choć widzę też kilka standardowych rzeczy jak oznaki zmęczenia, niedożywienia i generalne osłabienie organizmu. Prawdopodobnie spędzisz sporo czasu w łóżku, ale nawet gdy pozwolę ci chodzić o własnych siłach, to nie pozwolę ci odejść stąd, bo będę musiał obserwować cię przez pewien czas, by upewnić się, czy twój stan się nie pogorszy znienacka.

        Avarralie nie wiedziała, czy bezpiecznie będzie zareagować w jakikolwiek sposób na to, co usłyszała. Im bardziej dochodziła do siebie, tym bardziej czuła, że mężczyzna rozmawiający z nią nie był byle człowiekiem. Anioł? Możliwe, ale nie chciała zgadywać. Nie wiedząc, co zrobić z tym, co się dowiedziała, obróciła głowę w stronę Nimfei, która zaczęła ruszać się przez sen, bez wątpienia ze względu na odbywającą się w pokoju rozmowę.

- Nie martwiłbym się o nią. Nic jej nie było, po prostu straciła przytomność, prawdopodobnie podczas samej transportacji. Skakanie między wymiarami to nie jest najprzyjemniejsza rzecz, jeżeli narzuca się ją na kogoś, kto nie jest na to przygotowany. Prawdopodobnie obudzi się wkrótce, co jest nam na rękę, bo nawet jeśli nie jesteś jeszcze na siłach, to nie znaczy, że chce cię tu trzymać bez możliwości odetchnięcia świeżym powietrzem. Z jej pomocą i entuzjazmem twojego pająka myślę, że bez trudu uda nam się zaciągnąć cię na oględziny wioski, w której się znajdujemy.
Awatar użytkownika
Nimfea
Szukający drogi
Posty: 28
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Nimfea »

Wszędzie była woda. Wygłuszała dźwięki z powierzchni, było tak cicho i spokojnie. Nimfea płynęła przed siebie. Znała tu każdą rybę, każdy kamień czy wodorost. Błyszczące Jezioro, jej dom. Nie wiedziała, dokąd zmierza, jej łuski odbijały promienie słońca, nadając im blasku. Coś jednak było nie tak. Ktoś krzyknął, a potem słychać było głosy. Przemieniona zmarszczyła brwi i spojrzała wokół. Nie wiedziała, skąd dochodziły. W którąkolwiek stronę chciała płynąć, nie były ani głośniejsze, ani nie cichły. Wątpiła, aby dochodziły z jej własnej głowy, ale jeśli nie, to skąd?
Nimfea nagle uderzyła plecami o drewnianą ścianę swojej chaty z dzieciństwa. Nie powinna tu być, z pewnością nie pod wodą. Pająki nie potrafiły pływać, a jednak chodziły po mulistym dnie niczym po kamieniach w lesie. Tkały sieć, której prądy morskie nawet nie tknęły. Kobieta widziała swoje różowe kosmyki dające się im nieść, była w wodzie. Na pewno.
Tylko nie mogła zrozumieć tej coraz większej ilości absurdów. Może już zaczynała wariować z tej samotności. I znów te głosy. Drażniły ją, przeszkadzały. Krzyknęła, aby zamilkły, ale jej usta nie wydały żadnego dźwięku. Przytłoczona syrenka usiadła więc na dnie i objęła swoje kolana, kładąc na nich głowę i cicho szlochając.
Wtedy zupełnie nagle wszystko zniknęło. Nastała ciemność, gdy otworzyła oczy, zrozumiała, to był jakiś dziwny sen, koszmar. Nic więcej. Po jej policzkach spływały prawdziwe łzy, ale leżała w czystej i co ważniejsze suchej pościeli. Spała.
Jednakże rzeczywistość w tym momencie wydawała się jej równie surrealistyczna, o ile nią była. Po chwili spostrzegła Avarralie i nawet Skarbeńka. Przynajmniej nie była sama. Nie do końca pamiętała, co właściwie się wydarzyło. Jakiś las, ognisko, wieża… Nie miała ochoty o tym myśleć.
Usiadła na łóżku i rozprostowała ramiona, ziewając przeciągle.

-… Avarralie? – spytała, licząc, że jej towarzyszka będzie wiedzieć więcej – Gdzie… Gdzie my jesteśmy? I kim on… jest? – dodała, gdy zauważyła obcego mężczyznę – Woda… Jak długo tu jesteśmy? Muszę wejść do wody – zaczęła panikować.
Po chwili jednak przypomniała sobie o swoim naszyjniku z fiolką. W ostateczności mogła go użyć, jednakże wolała to robić, gdy ma całkowitą pewność, że nie zdąży wrócić do wody w odpowiednim czasie.

Powoli wstała z łóżka, miała wrażenie, jakby od dawna nie używała nóg. Na szczęście przeszło dość szybko. Powolnym, odrobinę kaczym krokiem podeszła do mężczyzny i swojej towarzyszki. Chciała odpowiedzi, ale czuła na tyle duże wyczerpanie ostatnimi wydarzeniami, że z jej ust wypłynęło jeszcze tylko jedno, dość niemrawe zdanie.

- Chcę do domu…

Wybełkotała i usiadła na łóżku brunetki. Potrzebowała energii, była taka słaba z powodu głodu. Znowu będzie musiała zabić i znowu przyjdą wyrzuty sumienia.

- A co jak jesteśmy tu tylko my i ten mężczyzna? Co, jeśli on ucieknie i będę musiała zabrać siły życiowe Avarralie? Już ją poznałam… Agh, nie powinnam była. Nie powinnam zawierać znajomości, jestem potworem. Niech ktoś mi pomoże… Chcę do domu. Chce do wody…
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dolina Snów”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości