Valladon[Valladon] U zegarmistrza zegar tyka.

Wielki rozległe miasto, skupisko ludzi, jak i innych ras. To miejsce odwiedza wiele istot, istot niebezpiecznych, magicznych ale także przyjaznych. Znajdziesz tu towary z całego świata, skarby i tajemnicze artefakty. Jeśli czegoś potrzebujesz znajdziesz to tutaj
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Amonit
Zbłąkana Dusza
Posty: 2
Rejestracja: 2 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Inna , Medium , Mag
Kontakt:

[Valladon] U zegarmistrza zegar tyka.

Post autor: Amonit »

- Simbel. Wychodzimy - oznajmił mężczyzna stojąc przy drzwiach wyjściowych. Ubrany była jak zwykle, na czarno od stóp do głów, wyjątek stanowił biały fragment stójki przy koszuli. Równie dobrze mógłby sobie napisać na czole "egzorcysta", ale to by nie było w jego stylu. Dlatego wymyśliło sobie inny "znak rozpoznawczy".
Był raczej cierpliwy, ale nie lubił zmieniać planów. Skoro miał wyjść o konkretnej godzinie, to nie chciał tego zmieniać. Jednak odkąd miał Simbel, wszystko się sypało. Dziecko zmieniło absolutnie wszystko.
- Simbel. Wychodzimy - powtórzył głośniej.
- Gdzie ty jesteś? - mruknął i nagle dotarło do niego tupanie przy schodach. Westchnął cicho.
- Nie wolno ci samej wchodzić na górę i schodzić ze schodów. - Słowa były wypowiedziane raczej z troską niż pretensją, ale to mogła wiedzieć tylko Simbel, bo tylko ona tak naprawdę go znała. Bez mrugnięcia okiem ruszył na górę. Zastał swoją córkę w korytarzyku tuż przy schodach. Wcześniej zdążył ją ubrać, miała więc na sobie chabrową sukienkę i biały sweterek. Na głowie miała "bałagan", jej czarne loki były potargane i rozwichrzone.
- Zaplotłem ci warkocz. Dlaczego go rozplotłaś?
- Nie lubię. Ciasny jest - odparła dziewczynka.
- Włosy spadają ci na oczy, nic nie widzisz.
- Widzę - powiedziała pewnie, ale tak naprawdę to akurat włosy na oczach jej przeszkadzały, tylko nie chciała tego przyznać.
- Nie mam teraz na to czasu. Wychodzimy. - Przykucnął przy dziewczynce i wziął ją na ręce. - Wiesz, że nie wolno ci schodzić samej ze schodów. Już dwa razy spadłaś. Chyba nie chcesz, żeby cię bolało?
Dziewczynka mruknęła coś w odpowiedzi.
- Informuj mnie kiedy chcesz wejść na górę i zejść.

Amon postawił Simbel przy drzwiach i zaczął otwierać zamki. Potem (dosłownie) wystawił ją za drzwi, sam wyszedł i zamknął dom na wszystkie możliwe sposoby. Klucze schował do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Podał rękę córce, a kiedy poczuł jej uścisk, ruszył przed siebie. Chodzenie z dzieckiem było takie męczące. Dreptało się prawie w miejscu. Istoty niewielkich rozmiarów miały krótkie nogi i nie mogły chodzić zbyt szybko. Amonit nie lubił się ociągać, a teraz musiał ociągać się zawsze! Z całych sił starał się jednak przyzwyczaić i powtarzać sobie, że to tylko tymczasowe.
- Chcę tu! - Poczuł pociągnięcie za rękę.
- Nie. Jadłaś już śniadanie. - Amon spojrzał na kramik stojący pod jednym z budynków. Sprzedawano w nim wyroby cukiernicze.
- Chcę tutaj!
- Nie. Nie krzycz. I tak nie czujesz smaku. - Tym razem to on pociągnął Simbel za rękę. Dziewczynka nie dawała za wygraną.
- Przestań. Jestem silniejszy. Pójdziesz tam, gdzie ja. I nie dostaniesz słodyczy.
Naburmuszona Simbel stawiała niewielki opór. Chyba powoli przyzwyczajała się do takiego traktowania.

Był późny poranek. Amonit nie lubił późnych poranków. Wolał załatwiać wszystko wcześniej, ale... nie dało się. Przeszli jedną ulicę, potem drugą i trzecią, do zegarmistrza mieli kawałek drogi. Dla niego nie stanowił problemu, ale Simbel już zaczęła się ociągać. Wiedział co to znaczy.
- Simbel... Nie mam dzisiaj na to siły. - Wywrócił oczami, puścił dłoń dziewczynki, przykucnął i wziął ją na ręce.
Dokładnie o to jej chodziło. Mała manipulantka znów postawiła na swoim. Pięć minut później, ku zaskoczeniu Amona, dziecko zasnęło mu na ramieniu. Zastanawiało go jakim cudem ta mała istota jest w stanie przez dwie godziny biegać po domu za kotem i się nie męczy, a jak tylko wyjdzie na zewnątrz, to cały czas chce na ręce i zasypia mu na ramieniu. Wokoło zgiełk, hałas, ludzie, konie, wszędzie jakieś zapachy, huki młotów kowalskich, a Simbel spała w najlepsze, jakby traciła przytomność. Ostatnio jednak udawało mu się wyjść z nią z domu i nie brać jej "na rączki". Dzisiaj po prostu nie miał ochoty z nią rozmawiać, prosić i tłumaczyć.

W końcu dotarli do odpowiedniego domu w dzielnicy rzemieślniczej. Amonit otworzył szeroko drzwi, które uderzyły w dzwonek znajdujący się w środku. Simbel nawet nie drgnęła. Weszli do środka, ale nikogo jakby nie było. Amon odchrząknął, mając nadzieję, że zegarmistrz go usłyszy. Raczej nie zdawał sobie z tego sprawy, ale mimowolnie zaczął gładzić córkę po plecach.
Awatar użytkownika
Zimorodek
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 4 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Zimorodek »

        Zimorodek leżała na swoim ulubionym miejscu, czyli na belce pod sufitem. Zazwyczaj jednak odpoczywała na brzuchu i opierając się na łokciach obserwowała z góry klientów i świat za oknami warsztatu. Teraz jednak spała rozwalona na wznak, z rozrzuconymi na boki rękami i nogami, i chrapała tak donośnie, że gdyby była ludzkich rozmiarów to zatrzęsłyby się zegary na półkach. Miała jednak niecałe dwie dłonie wzrostu i maleńkie płucka, przez co tylko ktoś z bardzo wyczulonym słuchem miałby wątpliwą przyjemność ją usłyszeć. A pewnie i tak wziąłby to za skrobanie myszy za ścianą.
        Chrapanie wzmogło się nagle, w buntowniczej odpowiedzi na dzwoneczek przy drzwiach, po czym ucichło, zamieniając się w cichy świst oddechu. Rankami klientów obsługiwał głównie Oscar, bo staruszek i tak już nie mógł dospać. Zimorodek za to prawie każdą noc zarywała nad trudniejszymi mechanizmami i odbijała to sobie później śpiąc do południa. Kroków dziadka nie było jednak słychać, a po chwili rozległo się znaczące chrząknięcie.
        Zimorodek zamamrotała z niezadowoleniem, zarzucając sobie przedramię na twarz i próbując znów zasnąć, ale mózg obudził się na tyle, by zacząć analizować podejrzaną nieobecność starego zegarmistrza.
        A później wróżka przypomniała sobie, jak wczoraj ją prosił, by wstała wcześniej i pilnowała sklepu, bo on musi jechać po materiały.
        Kobietka otworzyła szeroko oczy i poderwała się do lotu tak szybko, że huknęła głową w strop. Pisnęła cicho i zachwiała się w powietrzu, jedną ręką rozmasowując sobie guza, a drugą przecierając zaspane oczy. Ziewnęła przeciągle, szukając spojrzeniem klienta i wtedy zamarła w bezruchu na widok bruneta z dziewczynką na ramieniu. Na moment zapomniała nawet machać skrzydełkami i opadła o dłoń, nim z piskiem poderwała się znów w powietrze i wystrzeliła w stronę klienta. Wyczuwała już jego irytację, ale nie mogła się powstrzymać i podfrunęła najpierw do twarzy śpiącej dziewczynki.
        Jaka śliczna! Delikatne skrzydełka musnęły policzek śpiącej istotki i jej nosek zmarszczył się lekko więc Zimorodek cofnęła się czym prędzej, by dziecięcia nie obudzić. Później poklepała się po policzkach dla otrzeźwienia i prędko zawirowała wokół mężczyzny, najpierw skupiając na sobie jego wzrok, a później lądując na ladzie. Musiała zawsze się pokazać klientowi, bo krzyczenie z poziomu blatu zazwyczaj większości umykało.
        Teraz jednak, mając pełną uwagę klienta, Zimorodek wygładziła wystającą spod gorseciku koszulę i ukłoniła się zamaszyście.
        - Witam szanownego pana! Czym mogę panu służyć tego pięknego dnia? – zapytała prostując się z olśniewającym uśmiechem, zupełnie nieświadoma, że gogle jej się nieco przekrzywiły na głowie i część włosów sterczy spod nich śmiesznie, raczej zdradzając niedawne przebudzenie.
        Wzrok wróżki nieustannie uciekał do małej dziewczynki, nim w końcu jej uwagę przykuło coś jeszcze innego – biały kawałek materiału umieszczony pod kołnierzykiem koszuli bruneta. Zaciekawiona przechyliła lekko głowę, niestety nieświadoma znaczenia symbolu i biorąc go za przejaw nietypowej mody. W ten sposób jej sympatia do mężczyzny jeszcze wzrosła. Nie dosyć, że miał małe dziecko i to takie ładne, to jeszcze przejawiał awangardowe podejście do stroju! Szacuneczek.
Awatar użytkownika
Amonit
Zbłąkana Dusza
Posty: 2
Rejestracja: 2 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Inna , Medium , Mag
Kontakt:

Post autor: Amonit »

Nie lubił czekać, ale cóż innego mu pozostało. Oddychać spokojnie i liczyć, że za chwilę pojawi się zegarmistrz. Znał go z polecenia. Podobno był jednym z najlepszych. Wzrokiem szukał więc mężczyzny i to w słusznym wieku, ale nikogo takiego nie było widać. Nagle coś zaczęło ruszać się pod sufitem. Spojrzał w górę. Wróżka? Poważnie? U zegarmistrza? Zdziwił się. Później jednak zmienił zdanie. Taka mała istotka miała z pewnością więcej precyzji montując mikroskopijne mechanizmy. Tak, to wcale nie był zły pomysł by zegarmistrzem była taka istota jak ona. Poza tym wróżki były bardziej rozważne niż chochliki, której nie grzeszył rozumem, przynajmniej w mniemaniu Amona.
- Witam - odezwał się, a jego głos wypełnił pomieszczenie. I w tym momencie sielanka się skończyła, bo Simbel otwarła oczy. Zamrugała kilka razy i zaczęła się wiercić. Amonit postawił ją na podłodze.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała dziewczynka.
- U zegarmistrza - odparł Amonit.
- Co to za mistrza?
- Zegarmistrza. Naprawi zegarek, który zepsułaś.
- Nie zepsułam.
Mężczyzna westchnął i wrócił uwagą do wróżki.
- Chciałbym zostawić bardzo cenny zegarek, potrzebuje naprawy i uzupełnienia ubytków w ozdobach. Spadł - wyjaśnił krótko.
- Co to? Kto to? - Simbel żywo zareagowała widząc wróżkę. - Skrzydełka! - ucieszyła się i podbiegła do lady. - Jak masz na imię? Ja jestem Simbel! Zepsułam tacie zegarek - zaśmiała się. Przed chwilą oczywiście zaprzeczała jakoby cokolwiek zrobiła z przedmiotem ojca, a teraz ją to bawiło.Amonit natomiast stał spokojnie i nic nie mówił.
- Jak się lata? Ja nie umiem latać. Nie mam skrzydełek. Tata mówi, że nie wyrosną.
- Nie wyrosną, bo jesteś nemorianką, nemorianie nie mają skrzydeł - odpowiedział rzeczowo brunet.
- Może wyrosną!
Amon najchętniej wyjaśniłby, że jedynym sposobem na skrzydła u nemorianina jest mutacja, branie najróżniejszych specyfików i magia, ale uznał, że to nieodpowiedni moment. Zresztą powoli uczył się, że dzieci nie wszystko rozumieją i widzą świat inaczej niż on.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Valladon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość