Na'Zahir[Pałac Rimal Hara] Spokojnie, mam plan!

Orientalne miasto na wschodnim krańcu Wielkiej Pustyni Słońca, słynące z eksportu płytek ceramicznych, niebieskiego barwnika oraz egzotycznych roślin i zwierząt. Zamieszkiwane przez ludzi, pustynne elfy i leonidów, rzadko odwiedzane przez turystów, jednak wyjątkowo dla nich gościnne, chociaż jak każde posiada bardziej niebezpieczne dzielnice.
Awatar użytkownika
Kassim
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 3 lat temu
Rasa: Pustynny Elf
Profesje: Władca , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Kassim »

- Bardzo - odparł Kassim z wyraźnym uśmiechem, ignorując na razie słowa wezyra, a patrząc jedynie na Saffara.
- Jest nam bardzo miło, prawda? - odwrócił się w stronę Mai, chwycił ją pod podbródek tak by musiała na niego spojrzeć.
- Lubię dzikie zwierzęta, które nie tak łatwo dają się tresować - był wyjątkowo przekonujący w swoim zachowaniu.
- Co to za zabawa, kiedy wszystko dostaje się podane na tacy - puścił Maię i skierował wzrok na wezyra.
- Z tego co mi wiadomo - znów przeniósł spojrzenie na Saffara - księżniczka, tymczasowo należy do mnie i mogę robić z nią co zechcę. A nie chcę oddawać jej komukolwiek, chyba, że tobie mój drogi - zwrócił się bezpośrednio do króla.
- Jestem pewien, że jeżeli jeszcze raz, do moich komnat, bez uprzedzenia, wparują czyjeś straże, to i oni i ich przełożony poniosą odpowiednie konsekwencje.

Saffar zmarszczył brwi.
- To prawda? - zadał pytanie wezyrowi - że wysłałeś swoich strażników po księżniczkę?
- Tak, ale...
Saffar uderzył pięścią w stół.
- Ale? Ale co? Tak nie traktuje się moich gości, a już tym bardziej mojej przyszłej żony. Chcesz rozmawiać z księżniczką - mam o tym wiedzieć. Chcesz rozmawiać z sułtanem - pytasz mnie o pozwolenie. Zrozumiałeś? - Saffar albo właśnie odgrywał tutaj jakiś teatrzyk, albo faktycznie nie wiedział o tym co stało się rano.
- To się więcej nie powtórzy - oznajmił patrząc na Kassima.

- A więc księżniczka nie będzie rozmawiać z wezyrem bez mojego pozwolenia - powiedział sułtan.
- Ale wracając do tematu. Twoja kotka, trochę gryzie i drapie, ale zabawa jest przednia. Choć zauważyłem, że nieco nudzi się w swojej klatce pod moją nieobecność - mówił o Mai jak o zwierzęciu i wiedział, że dziewczyna w środku się gotuje. W tym wszystkim jednak był plan, o którym Kassim nie zdążył jej opowiedzieć. Nie wiedział bowiem jak potoczy się rozmowa przy uczcie.
- Postanowiłem dać księżniczce więcej swobody i pozwolić jej poruszać się po wszystkich moich komnatach. I tak są strzeżone, ale dla bezpieczeństwa... - Kassim cmoknął dwa razy, jakby na jakieś zwierzę i wtedy z zza filaru wyszedł duży, niebieski iring. Szedł wolno, paradnie, jakby to on był władcą tego pomieszczenia.
- Ra, do mnie - zwierzę nadal się nie spieszyło, ale kiedy Kassim pokazał mu, że ma usiąść obok Mai, ten usłuchał polecenia.
- Ra popilnuje naszej kotki, jestem pewien, że skutecznie będzie pełnił rolę strażnika, prawda Ra? - gdy Kassim na niego spojrzał iring lekko uniósł wargę ukazując fragment ostrych zębów.
- Bądź grzeczny i pilnuj - nakazał Kassim.

- Ten kot! - mruknął wezyr i wtedy Ra spojrzał na niego szczerząc kły.
- Ten kot nie może poruszać się po pałacu! Jest niebezpieczny.
Kassim roześmiał się patrząc na wezyra.
- Tak, otóż to, jest niebezpieczny. Czyżbyś poznał już mojego pupila?
- Pogryzł dwóch moich strażników! - oburzył się mężczyzna.
- Och, najwyraźniej nie spodobało mu się jak go potraktowali. Ra jest bardzo wrażliwy i należy okazywać mu szacunek.

Cała ta sytuacja rozbawiła, milczącego do tej pory, Saffara.
- Widzę, że naprawdę lubisz koty - rzekł do sułtana ignorując swojego wezyra. Najwyraźniej bardziej interesował go Kassim, niż jego podwładny. Trudno było się temu dziwić. Kassim miał ogromną władzę, armię, a wezyr, no cóż... Był szpiegiem, a teraz wychodził przed królem na beznadziejnego "przydupasa".
- Dobrze, dobrze. Dajmy księżniczce trochę swobody. Skoro twierdzisz, że twój pupil będzie jej pilnował, śmiało może poruszać się skrzydle, które zajmujesz.
Awatar użytkownika
Maia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Maia »

        Maia nie podnosiła już wzroku, ale słuchała uważnie, co dzieje się przy stole. Przytyk wezyra jej nie zaskoczył i też specjalnie nie zmartwił; wiedziała, że Kassim sobie z nim poradzi. Zamiast tego… przepłynęła głodnym wzrokiem po stole, uświadamiając sobie, że jest po prostu głodna i to nieźle. Nie jadła od wczoraj albo i lepiej, i chociaż nie była przyzwyczajona do głodówek, to działo się wokół niej tyle, że szczerze zapomniała o jedzeniu. Do teraz. Zapach soczystego mięsa i grillowanych warzyw sprawił, że przełknęła ślinę.
        Nagłe pytanie Kassima było skierowane do niej i zerknęła na niego krótko, ale złapana pod brodę musiała odwrócić całą twarz w jego stronę. Skinęła lekko głową, na tyle ile mogła, uznając że na pyskowanie zawsze znajdzie odpowiedni moment. Jak głupio by to nie brzmiało to nie chciała wyczerpać swojej puli na sztuczne złoszczenie się, gdy wiedziała, że może być moment, w którym przyjdzie jej to naturalnie i co gorsza nie zdąży ugryźć się w język.
        Gdy sułtan puścił jej brodę, opuściła od razu głowę, wbijając wzrok w stół. Odczekała chwilę, aż mężczyźni wrócą do rozmowy, nawet jeśli lekko uniesionej, i sięgnęła po chleb i patyczek z grillowanymi warzywami. Z jakiegoś powodu nie chciała zwracać na siebie uwagi nawet tym, że je, co najmniej jakby ktoś jej miał tego zabronić. Na nic im przecież będzie martwa, ale umysł płatał jej już figle.
        Co do wezyra… na dobrą sprawę wiedziała tylko, że nazywa się Hamza Hari i jest prawą ręką Saffara. To wszystko. Nawet mu się nigdy dobrze nie przyglądała, bo łowiła tylko ciemne, złe spojrzenie, nim umykała wzrokiem. Było w nim coś… okrutnego. To samo niby mogłaby powiedzieć o uzurpatorze, ale on chociaż zdawał się kierować czymś możliwym do przewidzenia, nawet jeśli tylko jakimiś swoimi własnymi zachciankami. Wezyr wyglądał, jakby nieustannie knuł.
        Teraz pokusiła się o krótkie spojrzenie i od razu pożałowała. Skarcony przez króla może i milczał, ale wyglądał na wściekłego. A mimo to uśmiechnął się krzywo, gdy złowił jej spojrzenie. Maia stężała i odwróciła wzrok, wracając do skubania swojego chleba. Hamza może teraz odpuścił, ale rzeczywiście było coś na rzeczy i będą musieli z Kassimem uważać.
        Trochę za mocno szarpnęła palcami chleb, słysząc jak sułtan o niej mówi, ale nadal się pilnowała. Zwłaszcza, że po chwili padły niespodziewane słowa i musiała powstrzymać się, by nie spojrzeć na elfa pytająco. Mógł ją uprzedzić o czymś takim! Nie prosiła o więcej swobody, ale powitałaby ją z radością. Głupio zadarła głowę dopiero na cmoknięcie, na co Wican parsknął pod nosem, wywołując rumieniec złości na jej policzkach. Zaraz jednak dojrzała zbliżającego się iringa i zaparzyła na zwierzę, które zbliżało się do niej z niebezpiecznie obnażonymi kłami. Dopiero po chwili zorientowała się, że Kassim kazał mu koło niej usiąść i spojrzała na wielkiego kota bez strachu, ale z rozsądną rezerwą. Ra wyszczerzył zęby z cichym sykiem i pochylił łeb do jej skroni, węsząc. Maia zamarła w bezruchu, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że pewnie czuje na niej Kassima. To chyba dobrze. Dopiero po chwili kocur stracił zainteresowanie i łypnął na wezyra, szczerząc kły.
        Maia musiała się z całych sił powstrzymywać od uśmiechu, gdy usłyszała, że Ra dorwał już kilku ludzi Hamzy. Losie, jakże chciałaby go zobaczyć na samym wezyrze, a najlepiej też od razu odrywającego głowę Saffarowi. Nie żałowałaby nawet, że uzurpator nie zginął z jej ręki. Śmierć w kłach dzikiego zwierzęcia wydawała jej się wystarczająco sprawiedliwa na ziemiach Na’Zahiru.
        - Co się mówi? – usłyszała nagle i podniosła wzrok. Wican spoglądał na nią zza kielicha, rozwalony na swoich poduszkach. Zacisnęła lekko usta.
        - Dziękuję – powiedziała cicho, przez zęby. Na szczęście jej opór wywołał tym razem tylko rozbawienie. Dotarło do niej, że Saffar się nie złości, bo naprawdę nie traktuje jej, jak jakiekolwiek zagrożenie.
        - Nie mi – zanucił i wskazał kielichem Kassima. – Podziękuj sułtanowi.
        Maia westchnęła ukradkiem przez nos i powoli zwróciła się w stronę elfa.
        - Dziękuję – mruknęła znowu. Brzmiało to o wiele szczerzej, bo i takie było, ale nie za pozorną swobodę sułtanowi dziękowała i on zapewne o tym wiedział.
        Mimo to, zmuszanie ją do jakiegokolwiek zachowania, a tym bardziej takiego, sprawiło że widać było po księżniczce irytację, gdy wróciła spojrzeniem do swojego talerza.
Awatar użytkownika
Kassim
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 3 lat temu
Rasa: Pustynny Elf
Profesje: Władca , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Kassim »

Siedzenie w komnacie, gdzie jedynym meblem jest łóżko, a wyjściem na zewnątrz balkon, każdego wprowadziłoby w frustrację. Wcześniej Kassim nie wiedział jak przekonać Saffara by Maia miała możliwość wyjścia ze swojej malutkiej klatki. Ale spędzony z nią dzień i rozmowy nakierowały go na pomysł z wykorzystaniem Ra. Nie miał możliwości poinformowania jej o tym pomyśle, ale i tak uznał, że spróbuje. Poza tym wraz z każdym przywilejem mógł forsować kolejne. Musiał tylko odpowiednio do tego podejść. Ra bywał czasami trochę nieposłuszny i agresywny, ale sułtan był pewien, że Maia sobie z nim poradzi, a raczej on będzie w miarę grzeczny przy Mai. Bo poza tym iring był dobrym towarzyszem i w razie czego obroniłby Maię. Choćby przed sługusami wezyra. Z resztą teraz usadowienie go obok księżniczki też miało na celu jej obronę.

Kassim uśmiechnął się złowieszczo do Mai, tak jakby prawdziwą radość sprawiało mu wykorzystywanie jej. Ukradkiem spojrzał także na wezyra. Szczerze nienawidził tego węża. Knuł i ładował się z buciorami tam, gdzie nikt go nie chciał. Dobrze, że przynajmniej teraz wyszedł na beznadziejnego namiestnika.
- Grzeczna dziewczynka - sułtan odezwał się w stronę Mai.
- Ra też jest głodny - stwierdził nagle i sięgnął po kawał mięsa. Nie rzucił go jednak na podłogę, tylko położył na stole, tuż obok talerza dziewczyny. Kot nie rzucił się na jedzenie, ale z gracją pochylił i zaczął pożerać pieczone mięso. A obok niego Maia, skubiąca chleb i traktowana gorzej niż zwierzę obok.
Mężczyźni wrócili do kolacji i rozmów "o niczym". W końcu jednak Kassim sprytnie naprowadził ich na temat ślubu Saffara z Maią.
- No dobrze, powiedz mi przyjacielu, to na ile dni wypożyczasz mi księżniczkę? Jakoś wcześniej tego nie ustaliliśmy. Wiem, że do czasu ślubu, ale chciałabym wiedzieć kiedy go planujesz?
Awatar użytkownika
Maia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Maia »

        Przez moment Maia jadła niemal na równi z iringiem, który siedząc dorównywał przycupniętej dziewczynie wzrostem. Zerkała na niego trochę niepewnie, ale poza tym, że po zjedzeniu swojej porcji Ra powęszył trochę przy talerzu, nie sprawiał żadnych problemów, najwyraźniej wychowany lepiej niż Kassim mówił. Nie zdziwiłaby się, gdyby kocur zabrał jej mięso z palców i, całkiem do nich przywiązana, pewnie by mu na to pozwoliła, ale Ra zadowolił się swoim mięsem, później tylko obwąchując ją od czasu do czasu. Bardzo chciała przesunąć dłonią po niebieskim futrze, ale nawet jeśli uda jej się na jakimś etapie zaprzyjaźnić na tyle z kotem, to ani wezyr ani Saffar nie powinni o tym wiedzieć.
        Nadstawiła ucha, gdy Kassim podniósł temat małżeństwa i kątem oka dostrzegła, że Wican otrzepuje ręce nad talerzem. Dał dłonią sygnał służbie i ta zakrzątnęła się wokół stołu, zbierając talerze i resztki, by później podać deser.
        - Szlag mnie trafi z tymi zwyczajami tutaj – westchnął Wican, spoglądając na sułtana. – Poinformowałem lud o twoim przybyciu, księżniczko, oraz naszych szczęśliwych zaręczynach – dodał, uśmiechając się krzywo do Mai, ale wciąż z cieniem niezadowolonego grymasu, który zaraz się wyjaśnił.
        - Chcą ją zobaczyć, oczywiście. Perełka narodu. I z tego co mówił Hamza nie wystarczy wystawić jej na balkon, by pomachała.
        - Przyjęło się, że królewska para spędza dzień ślubu w mieście, przyjmując podarki i życzenia od ludu – dopowiedział wezyr, zarówno do Saffara, jak i Kassima. – Możemy to ograniczyć do drzwi otwartych w pałacu…
        - Nie chcę, by mi się hołota przewalała po korytarzach – parsknął Wican, a Maia zacisnęła dłonie na udach.
        - Potrzebujesz tego. Jej – rzucił ciszej wezyr, wskazując na księżniczkę. Uzurpator mruknął coś z niezadowoleniem pod nosem.
        - Mam lepsze rzeczy do roboty.
        - Tak, wiemy, że Hayat w końcu przyjechała – rzucił wezyr i atmosfera znowu rozluźniła się, gdy mężczyźni skierowali na moment rozmowę na inne tory. Mai prawie zwiędły uszy. W końcu jednak temat ślubu znów wypłynął.
        - Mój dowódca straży powiedział, że potrzebuje co najmniej dwóch dni, by wszystko przygotować na ten dzień. Zapewnienie bezpieczeństwa przy architekturze w tym mieście to jest jakiś koszmar. – Saffar znów spojrzał na Kassima. – Więc na pewno te dwa dni jest twoja. Zrobimy oficjalną ceremonię i później niech będzie ten dzień dla ludu. Może się uda i ktoś ją dźgnie w trakcie.
        - Nie sądzę, by to we mnie celowali – odezwała się nagle Maia, a śmiech Wicana urwał się jak ucięty nożem.
        - Może będę miał szczęście i po prostu w ciebie trafią – syknął. – Szkoda byłoby nocy poślubnej, ale tytuł króla Na’Zahiru pomoże mi przetrwać tę żałobę.
Awatar użytkownika
Kassim
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 3 lat temu
Rasa: Pustynny Elf
Profesje: Władca , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Kassim »

Kassimowi nie specjalnie przypadły do gustu plany Saffara. Spodziewał się, że będzie miał więcej czasu na dopięcie wszystkiego, ale trudno. Dadzą radę. Sułtan musiał myśleć jednocześnie od dwóch rzeczach. Prowadził rozmowę z przyszłym królem, a w głowie obmyślał nowy plan pozbycia się obu gadów, nie tylko Wicana, ale też wezyra. Ten drugi był jak zły duch szepczący do ucha swojemu panu najgorsze pomysły. Kassim zdał sobie sprawę, że musi się go pozbyć i to jak najszybciej. Jeżeli ktoś miał zdemaskować jego i Maię, to z pewnością ta żmija. Kiedy księżniczka odpowiedziała na komentarz Saffara, sułtan odwrócił się gwałtownie i zmierzył ją morderczym spojrzeniem.

- Nie pozwalaj sobie - mruknął wściekle w jej stronę. Był świetnym aktorem i doskonale odgrywał swoją rolę. Naprawdę traktował dziewczynę jak swoją własność. Nie tyle jak przedmiot, co raczej jak narowiste zwierzę, któremu należy przypiłować pazury i wyrwać kły. Dobrze jednak, że Maia się wtrąciła, wszystko wyglądało dzięki temu na bardziej wiarygodne.

- Moi ludzie chętnie pomogą przy zabezpieczaniu miasta - zaoferował Kassim tracąc zainteresowanie księżniczką i wracając do rozmowy z uzurpatorem.
- Każę wydać rozkaz mojemu dowódcy by spotkał się z twoim. Niech ustalą między sobą co i jak. Z resztą nasze wojska muszą nauczyć się ze sobą współpracować. Nie toleruję niezgody między żołnierzami z sojuszniczych krajów - oznajmił, bo w jego głowie zrodził się cholernie chytry plan jak pozbyć się Saffara w znacznie łatwiejszy sposób niż ten, o którym myślał do tej pory. I to sam "król" podsunął mu ten pomysł. A i w sprawa wezyra wydała mu się teraz łatwiejsza niż wcześniej. Początkowo cała ta heca ze ślubem i ściskaniem dłoni Na'Zahirczyków wydawała mu się nie na rękę, ale szybko doszedł do wniosku, że to zdecydowanie lepiej. Największy problem stanowiła sama księżniczka, a raczej zapewnienie jej odpowiedniej ochrony. Na szczęście miał jeszcze czas by dopracować szczegóły.
Awatar użytkownika
Maia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Maia »

        Maia nie powstrzymała się od ciętego komentarza, ale może dlatego, że aż tak bardzo nie musiała. Kassim mówił, że nic się nie stanie nawet jeśli coś jej się wymsknie, że w najgorszym razie wyjdzie naturalnie. Więc co prawda słowa opuściły jej usta zanim się zorientowała, ale nie żałowała, później tylko powstrzymując się od dalszej dyskusji z Wicanem. Zwróciła też oczy na odwracającego się do niej gwałtownie Kassima i przez moment prawie zmierzyła się z nim spojrzeniem, nim przypomniała sobie, że on też gra. Zacisnęła więc posłusznie usta i spuściła oczy, rozprostowując zaciśnięte na tkaninie sukni palce. Przeklęta szopka. Pozostawało jej tylko nadstawić ucha.
        Propozycja Kassima wypadła absolutnie naturalnie i logicznie, a jednocześnie była im tak bardzo na rękę. Dosłownie umawiali się z Saffarem na wprowadzenie do miasta większej ilości wojsk sułtana, a on kiwał głową w zamyśleniu.
        - Doceniam to – rzekł w końcu Wican, na dalszą część wypowiedzi sułtana wzruszając jednak ramionami. – Skoro tak uważasz. Niech będzie. Powiem Basimowi, by oczekiwał twojego dowódcy – rzucił niedbale. Jego zdaniem żołnierzom wydawało się rozkazy i tyle, wliczając w to również ewentualny nakaz dogadania się z innymi siłami. Westchnął i rozsiadł się wygodniej na poduchach, gestem przywołując służącego z winem.
        W tym samym momencie wezyr również przywołał kogoś gestem, szeptem wydając polecenia. Służący skłonił się i skierował w stronę drzwi, podczas gdy Hamza spojrzał na sułtana, a później na Wicana.
        - W międzyczasie, natrafiłem przypadkiem w pałacu na służącą, która pamięta wasze odwiedziny tutaj, lata temu – odezwał się, tym razem spoglądając wprost na Kassima. – Z tego co mówiła, byłeś z księżniczką w raczej przyjaznych relacjach. O, już jest, wejdź moja droga – powiedział, podnosząc nagle wzrok i Maia spojrzała w tym samym kierunku zaciekawiona.
        Rozpoznała kobietę, która rzeczywiście była w pałacu od lat. Była bliżej raczej jej rodziców niż samej księżniczki, ale wciąż ją kojarzyła. A to, że pamiętała Kassima to w sumie nie było nic dziwnego, ale skoro temat nie wypłynął wcześniej to Maia założyła, że służba siedzi cicho, albo nie widzi w tej sytuacji nic dziwnego, i dzięki za to losowi. Próbowała dostrzec w twarzy kobiety coś więcej, ale ta całkiem nieźle skrywała intencje. Co zdecydowanie nie wróżyło dobrze. Każdy inny służący w jej sytuacji byłby co najmniej zaniepokojony takim wezwaniem.
        - Jak było ci na imię? – odezwał się Hamza do służki, przyciągając na nowo uwagę Mai.
        - Usaliti, panie – odparła kobieta, znów się kłaniając.
        - Przecież wiemy, że Kassim tu bywał, Hamza… - zaczął Saffar, pozornie niedbałym tonem, ale wzrok utkwił w służącej.
        - Oczywiście, pomyślałem po prostu, że sułtan będzie chciał mieć pod ręką służbę, którą już zna. Księżniczka również – dodał wezyr i skinął w stronę wymienionych z idealnie odegraną uprzejmością.
        Maia starała się nie dać po sobie nic poznać, ale nie miała pojęcia na ile to pokrzyżuje Kassima plany. Nie wiedziała, ile Saffar wiedział, o jego wizytach, czy były czysto dyplomatyczne, czy może wiedział, że Kassim był przyjacielem rodziny. Ale wezyr wyglądał na zbyt zadowolonego, by im to nie pokrzyżowało planów. Księżniczka znów przeniosła spojrzenie na Usaliti i dopiero teraz zobaczyła coś, co przebiło się przez ugrzecznioną maskę służki. A była to złośliwa satysfakcja.
Awatar użytkownika
Kassim
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 3 lat temu
Rasa: Pustynny Elf
Profesje: Władca , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Kassim »

Kassim był niewzruszony. Udało mu się właśnie wprowadzić do miasta znacznie więcej wojsk Al-Atrah niż planował, w tym wyszkolonych kuszników i łuczników, co do których miał konkretne plany. Nie sądził, że cokolwiek mogłoby mu je teraz pokrzyżować. To co powiedział wezyr nie zrobiło na nim szczególnego wrażenia. Wszyscy wiedzieli, że przyjeżdżał do Na'Zahiru wcześniej. Miał sojusz z ojcem Mai, co pozwoliło mu teraz swobodnie zawrzeć go (pozornie) z Saffarem. Był w przyjaznych stosunkach zarówno z królem, jego żoną, jak i z młodziutką księżniczką. Jeśli Hamza chciał zrobić zamieszanie to zdecydowanie mu się nie udało. Na razie.
- Ależ oczywiście, że byłem z księżniczką w przyjaznych stosunkach - stwierdził.
- Nadal jestem. Prawda? - odwrócił się do Mai i chwycił ją pod brodę, uśmiechając się kokieteryjnie.
- Zmienił się tylko wymiar stosunków. W końcu księżniczka nie jest już dzieckiem.

Kiedy do sali weszła służąca, Kassim puścił Maię i spojrzał beznamiętnie w stronę drzwi. Potem przeniósł wzrok na wezyra. Przez dłuższą chwilę patrzył na niego z pogardą. W końcu pochylił się nieco w jego stronę.
- To służąca - odezwał się, stwierdzając oczywistość.
- Każdego roku odwiedzam przynajmniej dwie, z sojuszniczych stolic, nie licząc moich własnych posiadłości. Gdybym miał pamiętać każdą służkę, już dawno bym zwariował. Ta, czy inna, wszystko mi jedno.

- Wican! - gwałtownie zmienił ton i odwrócił się w stronę Saffara.
- Twój wezyr jest wyjątkowo upierdliwy i nudny. Myślałem, że zaprosiłeś mnie tutaj żeby świętować, a on przysyła mi służkę. Nie powinien nas zabawiać? Niech przyprowadzi tancerki, a nie jakieś "znajome", czy "nieznajome" służące. Gwarantuję ci, że mój namiestnik zapewni nam w Al-Atrah lepszą rozrywkę - Kassim zaśmiał się w głos i uderzył swoim kielichem z winem, w kielich Saffara. Celowo prawie w ogóle nie zwracał się do Hamzy, a kiedy o nim mówił, to najczęściej w trzeciej osobie i w stronę przyszłego króla. Wyraźnie dawał tym do zrozumienia, że wezyra traktuje jak kogoś gorszej kategorii.

A co do służki... Faktycznie jej nie pamiętał. Znała go, czy nie, był przekonany, że miała być szpiegiem wezyra. To było więcej niż oczywiste. Tylko chyba bardziej oficjalnym, niż inni. Kassim wiedział, że Hamza ma swoich ludzi pomiędzy obecną służą, wśród strażników i wszędzie gdzie się dało. Wyraźnie go nie lubił i podejrzewał o wszystko co najgorsze. Miał rację, ale Kassim nie zamierzał dać tego po sobie poznać.

- No już, sio! - zwrócił się do służki, jakby była jego własnością.
- Tylko tyle masz w zanadrzu Wezyrze? Nie zabawisz niczym króla? - rzecz jasna mówienie o Saffarze "król", było celowym zabiegiem. Miał się tak czuć i być pewien, że sułtan tak o nim myśli. "Odzywka" skierowana do Hamzy była przemyślana, Kassim widział bowiem, że Wican się nudzi i miał nadzieję, że podczepi się pod jego pragnienie rozrywki.
Awatar użytkownika
Maia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Maia »

        Wcześniej nie pomyślałaby, że spokój Kassima będzie jej się tak udzielał, ale okazywało się, że jego pewność siebie była na tyle kojąca, by Maia nie wpadała w panikę ani nadmierną złość. Łatwość, z jaką wchodził w swoją rolę, jej nie niepokoiła. Gdy mówiła wcześniej, że mu ufa, mówiła szczerze, i nie wątpiła teraz w jego intencje, a jej spokój mógł być udanie wzięty za tę pokorę, której wszyscy od niej oczekują. Więc chociaż w każdej innej sytuacji taki gest, jakim Kassim złapał ją teraz pod brodę, spotkałby się co najmniej z siarczystym policzkiem, jeśli nie bardziej gwałtowną odpowiedzią, teraz nie wywołał nic więcej poza lekkim niezadowoleniem, które i tak ograniczyło się do jej spojrzenia. Nie odpowiedziała jednak, bo raczej nie wydusiłaby z siebie niczego poza pogardliwym prychnięciem, a to już niekoniecznie wpasowałoby się w bajkę o jej częściowym ułożeniu.
        W końcu jednak Kassim ją puścił, przenosząc uwagę na służkę, podobnie jak ona. Ale skoro Maia ledwo kobietę kojarzyła, wątpiła by sułtan przywiązywał do niej wcześniej uwagę. Nie była też zbyt urodziwa, by chociaż tym wyróżnić się spośród reszty służby. Coś było w niej jednak innego. Nieostentacyjne, ale widoczne poczucie wyższości, jak gdyby uważała się za kogoś lepszego niż zwykłą służącą. Bhraanti ją pamiętała, ale nie aż tak by umieć przywołać dokładne wspomnienie i upewnić się, czy lata temu też taka była, czy teraz coś jest na rzeczy. Poza tym przestało to być istotne, gdy Kassim ewidentnie się kobietą nie przejął. I podczas gdy on skutecznie wezyra ignorował, rozmawiając tylko z Wicanem, Maia zerkała na Hamzę ukradkiem. Nie był zadowolony, ale też niespecjalnie rozczarowany. Nawet jeśli nie osiągnął oczekiwanego efektu to widocznie mu to nie przeszkadzało, jakby nie było to jego jedynym celem.
        Służąca już wydawała się mniej zadowolona efektem, a gdy wezyr odprawił ją gestem, wyglądała wręcz na rozzłoszczoną. Maia spuściła wzrok, gdy mężczyzna na nią spojrzał i udawała obojętność. Hamza przyglądał jej się chwilę, po czym wrócił wzrokiem do Saffara i Kassima.
        - Sułtanie, po co te nerwy, chciałem dobrze – zanucił niewinnie, po czym znów wykonał gest w stronę straży przy drzwiach, a po chwili oba skrzydła rozwarły się na oścież, wpuszczając pół tuzina skąpo odzianych tancerek.
        Maię na szczęście odprawiono.

        Opuściła z ulgą salę, ale nie czuła nadmiaru wolności. Posłuszny ostatniej komendzie Kassima, Ra postępował za nią krok w krok, czasem nawet trącając pyskiem w udo, co bynajmniej nie zdawało się pieszczotliwe. Raczej, jak gdyby kot cały czas na nią polował, tylko zabroniono mu jej gryźć. Możliwe zresztą, że tak to właśnie w jego głowie wyglądało.
        Rozstawieni co kawałek strażnicy zerkali na nią podejrzliwie, ale jednocześnie nie poświęcali księżniczce zbyt wiele uwagi. Ona zaś czuła się o wiele mniej komfortowo niż sądziła. Jak szybko poczuła się obca we własnym pałacu… Jak intruz. Szpieg. Ha, żeby jeszcze się na takowego nadawała…
        Wspięła się ostrożnie po schodach na piętro, korzystając z okazji, że jej komnaty znajdowały się w tym samym skrzydle, co pokoje przekazane do użytku Kassimowi. Nikt jej nie zatrzymał, a Ra nie odstępował jej na krok, gdy przemierzała kolejny korytarz. Ulga, jaką poczuła, na widok drzwi do swojej komnaty, na dodatek niestrzeżonych, była nie do opisania, ale trwała krótko. Gdy Maia weszła do środka, jej oczom ukazało się kompletnie inne wnętrze, niż to które pamiętała. Wszystkie jej osobiste rzeczy zniknęły, meble opustoszały i nawet pościele były w innych barwach.
        - K’amina?
        Maia odwróciła się gwałtownie, słysząc głos rozlegający się równocześnie z cichym warkotem stojącego w progu Ra. Za nim, wciąż na korytarzu, stała służąca, której Maia nie kojarzyła. Szybki rzut oka na jej strój, oraz wcześniejszy brak akcentu, pozwolił jej założyć, że chyba przyjechała z Kassimem.
        - Czy odprowadzić cię do komnat sułtana? – zapytała dziewczyna uprzejmie.
        - Nie, dziękuję – odparła spokojnie księżniczka. Już chciała powiedzieć, że Kassim wie, gdzie ją znaleźć, ale nie wiedziała czy służka jest jedną z zaufanych osób sułtana czy nie. – Wiem, gdzie mam czekać – powiedziała więc zamiast tego, jakkolwiek trudno przechodziło jej to przez gardło.
        Służąca skłoniła się lekko, ale nie odchodziła. Maia nie miała jednak czego tu więcej szukać, więc wyszła z komnaty i skierowała się do pokoju, w którym umieszczono ją na samym początku. Z jakiegoś powodu tam czuła się w tej chwili najbezpieczniej. Ra nieustannie dreptał jej po piętach, ale przynajmniej służąca zniknęła tak tajemniczo, jak się pojawiła. Maia zaś wróciła do komnat i po upewnieniu się, że nikogo więcej tam nie ma, również w przyległej łaźni, dopiero odetchnęła z lekką ulgą. Ra władował się na łóżko i przez moment miała odruch, by podejść do zwierzęcia i je pogłaskać, ale w końcu zmieniła zdanie i wyszła na balkon.
Awatar użytkownika
Kassim
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 3 lat temu
Rasa: Pustynny Elf
Profesje: Władca , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Kassim »

Ra, wbrew pozorom, wiedział co ma zrobić i co go czeka, jeśli Mai spadnie włos z głowy. Był inteligentnym zwierzęciem, bardzo zadaniowym, dlatego nie opuszczał księżniczki na krok. Hathor była inna, bardziej pieszczotliwa, lubiła drapanie, czułości, była spokojniejsza. Ra zaś był czujny, niczym ludzki strażnik, tylko groźniejszy, bo z pazurami i zębiskami w paszczy. Nie oznaczało to że nie lubi pieszczot, po prostu się bez nich obywał. Maia nie mogła o tym wiedzieć, ale iring dałby się się pogłaskać, a nawet podrapać pod brodą. Oczywiście był wygodnicki, a skoro Kassima nie było w pobliżu wskoczenie na łóżko było czymś oczywistym. Poza tym miał z niego dobry widok na większość komnaty. Jednak, kiedy usłyszał otwieranie tylnych drzwi zeskoczył gwałtownie i warcząc rzucił się w ich stronę.

Na szczęście osoba za nimi, uchylała je powoli. Gdy dostrzegła iringa odezwał się jej głos.
- Ra. Nie. - wybrzmiał krótki komunikat. Nie był ani głośny, ani wrogi. Można wręcz powiedzieć, że łagodny. Kot usiadł i zamknął paszczę, mruknął tylko cicho pod nosem. Drzwi otworzyły się, a do środka wślizgnęła się Shay.
- Księżniczko - Shay przywitała się i lekko skłoniła głowę.
- Przyniosłam świeże ubranie.
Shay przyniosła dla Mai jedwabną, lawendową, nocną koszulę i leciutki, również jedwabny, szlafrok, w tym samym kolorze. Obie części garderoby były ozdobione haftami drobnych, białych kwiatków. Dzięki temu dało się poznać, że odzienie jest egzotyczne i prawdopodobnie przywiezione z zachodu, od eravallskich krawców. Z pewnością więc nie było darem od Saffara, a od Kassima. Zdawało się, że sułtan miał w zanadrzu jeszcze wiele niespodzianek i był przygotowany na ogrom scenariuszy.
Shay pomogła Mai się przebrać i ujarzmić Ra. Wyjaśniła księżniczce na jakie komendy reaguje kot i jak się z nim obchodzić, by nie wszedł jej na głowę (a także do łóżka). Potem dziewczyna opuściła komnatę.

Kassim wrócił niedługo później. Wszedł cicho do pokoju, zakładając, że Maia może już spać. Był lekko wstawiony. Saffar pił bardzo dużo, co miało swoje plusy. Kiedy sułtanowi szumiało w głowie, przyszły król był pijany w sztok i służba musiała go pozbierać do kupy. Następnego dnia pewnie nie będzie pamiętał znacznej części swoich wybryków z uczty. Kassim też wolałby zapomnieć o wyczynach Wicana...
Awatar użytkownika
Maia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Maia »

        Nie wiedziała, jak długo stała na balkonie, zapatrzona w płonące w mieście pochodnie i lampiony. Uparcie ignorowała widok strażników w królewskich ogrodach, wzrokiem sięgając za bramy, błądząc po ulicach i śledząc ostatnich wieczornych maruderów. Przypomniała sobie, co Zavier mówił jej o miejskich soukach, które w nocy zmieniając się w czarny rynek. Czy Saffar o nich nie wie, czy może jest mu to na rękę? Albo czeka na odpowiedni moment?
        Żałowała poddanych, których swoim wyborem skazała na aktualny los. Gdyby mogła cofnąć czas zrobiłaby wiele rzeczy inaczej. Ojca pewnie by nie oszczędziła, ale może zrobiłaby to mądrzej. Na pewno by nie uciekła, nie zostawiła matki i tronu. Ach, mądry człowiek po szkodzie.
        Ciężkie sapnięcie za jej plecami w końcu zwróciło jej uwagę i księżniczka spojrzała na ogromnego kota, rozciągniętego na poduszkach. Zrobiła krok w jego stronę, ale w tym samym momencie zwierzę podniosło gwałtownie łeb, spoglądając w stronę drzwi, po czym rzuciło się w ich stronę. Maia zamarła tylko na moment, rozglądając się za czymś chociaż w najmniejszym stopniu nadającym się na broń. Usłyszała jednak znajomy głos i zaniechała podchodów, wychodząc Shay naprzeciw.
        - Witaj, dziękuję – odparła, z niejaką ulgą pozbywając się szaty, która na dobrą sprawę nie była wiele skromniejsza od koszulki, którą przyniosła jej strażniczka Kassima. W tym przynajmniej nie musiała paradować po korytarzach.
        Wdzięczna Shay za jej towarzystwo, Maia nie poganiała kobiety i chętnie przyswajała komendy, którym miał być posłuszny iring. Ostatecznie odważyła się pogłaskać kota, który mimo groźnego wyglądu, przez moment zachowywał się jak domowy pieszczoch. Gdy więc Shay opuściła komnaty, księżniczka nie kwapiła się do wyrzucania Ra z łóżka, z czując się z nim bezpieczniej. W połowie głaskania zasnęła, z jedną dłonią pod głową na poduszkach, ale drugą przerzuconą przez grzbiet kota.
        Powrót sułtana zarejestrował tylko Ra, podnosząc gwałtownie łeb, ale rozluźniając się na widok pana. Zdążył jednak podnieść się i zrzucić z siebie rękę Mai, a brunetka przebudziła się momentalnie, spoglądając z przestrachem w stronę drzwi. Zupełnie, jak wcześniej kocur, rozluźniła się na widok Kassima.
        - Hej – przywitała się nieco zaspanym głosem, spoglądając zaraz w stronę dworu, na ciemne nocne niebo. Nie spała długo. Już przytomniejszym wzrokiem wróciła do elfa, ale zawahała się na widok jego chwiejnego kroku.
        - Wszystko w porządku?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Na'Zahir”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości