Fargoth ⇒ [Ulice Fargoth] Początek poszukiwań.
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
[Ulice Fargoth] Początek poszukiwań.
Podróż przez Wschodnie Pustkowia zmęczyła Lain i wyczerpała wszystkie jej zapasy, więc gdy zobaczyła mury Fargoth niezmiernie się ucieszyła. Była jednocześnie zaskoczona. Miasto, bowiem położone było na płaskim terenie, nie zaś wyciosane w skalnym zboczu, gdy zaś przekroczyła jego bramy zdziwiła się ilością ludzi, jaka może mieszkać na tak małej przestrzeni. Brudna i głodna zwróciła się do przechodniów z prośbą o jedzenie, Ci jednak ją odpychali i krzyczeli, że jest „żebraczką”. Nie wiedziała, co to określenie oznacza, jednak sądząc po minach osób, które je wypowiadały wywnioskowała, iż nie było ono zbyt przychylna.
Zaskoczona, przestraszona znalazła uliczkę wolną od ludzi, usiadła pod ścianą niewysokiego budynku i zapłakała. Na jej nieszczęście, wkrótce odnalazła ją grupka niechlujnych, nieco podpitych oprychów, którzy zaczęli się do niej „dobierać”. Wystraszona Lain prosiła ich by nie robili jej krzywdy, by zostawili ją w spokoju, lecz byli głusi na jej prośby. Próbowała się wyrwać, lecz było ich zbyt wielu i przyparli ją do muru. Schowany pod ubraniem Amulet niebezpiecznie rozgrzewał się i zapewne sytuacja skończyłaby się tragicznie gdyby nie postać, która pojawiła się u wlotu zaułka.
Zaskoczona, przestraszona znalazła uliczkę wolną od ludzi, usiadła pod ścianą niewysokiego budynku i zapłakała. Na jej nieszczęście, wkrótce odnalazła ją grupka niechlujnych, nieco podpitych oprychów, którzy zaczęli się do niej „dobierać”. Wystraszona Lain prosiła ich by nie robili jej krzywdy, by zostawili ją w spokoju, lecz byli głusi na jej prośby. Próbowała się wyrwać, lecz było ich zbyt wielu i przyparli ją do muru. Schowany pod ubraniem Amulet niebezpiecznie rozgrzewał się i zapewne sytuacja skończyłaby się tragicznie gdyby nie postać, która pojawiła się u wlotu zaułka.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Sorena czekała długa droga do domu. Nie było go tam wiele tygodni, w końcu wypadało wrócić, doglądnąć domostwa, które tyle czasu stało puste. Fargoth stało na drodze w jego podróży znad jezior do domu, tu postanowił odpocząć nieco dłużej, następny odcinek drogi miał być tym najdłuższym i najtrudniejszym. Wynajął pokój, w niewielkiej ale przytulnej karczmie, którą prowadziło starsze małżeństwo, a jego zamysłem było zostać w mieście aż tydzień, musiał uzupełnić zapasy na dalszą podróż i porządnie odpocząć. Właśnie wracał z targu, na którym niestety nie udało mu się dostać potrzebnych towarów, wszedł w wąską uliczkę, która prowadziła wprost do karczmy w której się zatrzymał, niestety tam czekała go niemiła niespodzianka. Pięciu opryszków, zaczepiało jakąś dziewczynę, w jednej z bram kamienic zbudowanych po obu stronach ulicy.
- Hej! Zostawcie ją! - krzyknął w ich stronę. Napastnicy byli młodzi i nie mięli więcej niż po dwadzieścia lat, dwóch z nich uciekło gdy tylko zobaczyli Sorena. Trzech jednak pozostało. Najstarszy i najlepiej zbudowany z nich wszystkich chłopak, w raz ze swoim najlepszym kompanem od razu ruszyli w stronę druida. Trzeci został i zaczął rozdzierać szaty biednej dziewczyny. Mężczyzna był od nich prawie dwa razy większy i z pewnością silniejszy, chłopcy nie mięli nawet noża, jednak wydawało im się, że mogą pokonać mężczyznę. Soren nie czekał aż oboje przybiegną do niego, sam ruszył w ich stronę i kiedy pierwszy z opryszków był w zasięgu jego ogromnych dłoni, chwycił go za koszulę i rzucił o ścianę jednego z domów, z drugim zrobił podobnie, ten uderzył plecami o kamienną ścianę i opadł nieprzytomny na ulice. Przywódca oprychów był jednak silniejszy i zaczął podnosić się z ziemi. Soren podbiegł do niego, podniósł i kolejny raz rzucił, tym razem wprost na środek brukowanej ulicy.
Nagle do jego uszy dobiegł krzyk dziewczyny, która pozostała z ostatnim z bandy.
- Ty suko! - krzyknął chłopak, po czym uderzył ją w twarz, tak mocno, że jej głowa uderzyła o mur kamienicy, a dziewczyna osunęła się na ziemię. Soren, w gniewie, z krzykiem na ustach, podbiegł do chłopca i uderzył go z całej siły w brzuch, oprych gwałtownie upadł i zaczął zwijać się z bólu. Mężczyznę przestali już obchodzić napastnicy, uklęknął przy nieprzytomnej dziewczynie i chwycił jej twarz w dłonie. Nadal była nieprzytomna. Jej suknia była w strzępkach, nie zakrywała już prawie nic. Soren pośpiesznie ściągnął z siebie płaszcz i okrył nim dziewczynę, po czym wziął ją na ręce i zaczął iść w stronę karczmy...
Drzwi do głównej sali gospody otworzyły się z hukiem. W futrynie stanęła wielka postać, niosąca na rękach omdlałą istotę. Za kontuarem stał starszy, szczupły mężczyzna o siwych włosach i krótkim zaroście. Goście przybytku odwrócili się w stronę wejścia i z zaciekawieniem przypatrywali niezwykłemu widokowi. Soren nie zwracał na nich uwagi. Z kuchni, znajdującej się na zapleczu wybiegły trzy kobiety, kucharka, służka i właścicielka przybytku, sędziwa kobieta, o dobrotliwych oczach, najszybciej zrozumiałą co się stało i zanim jeszcze druid zdołał się odezwać odesłała dwie pozostałe kobiety na tyły karczmy by przygotowały świeżą wodę, ręczniki i prześcieradła. Mężczyzna udał się zaś na górę, ostrożnie wchodząc po wąskich schodach, w końcu znalazł się na korytarzu, u drzwi wynajętego pokoju.
Pomieszczenie było niewielkie, miało jedynie łoże, kufer i, co było niezwykłe, nie krzesła a głęboki fotel z postawionym obok stolikiem. Pokój był cały w drewnie, a jego sufit był skośny i to właśnie w nim znajdowało się uchylne okno. Soren wszedł do środka i ostrożnie położył wątłą postać na łożu. Chwile później, w drzwiach pomieszczenia stanęła sędziwa karczmarka niosąc ze sobą prześcieradła, ręczniki i dzban z wodą. Druid odebrał od kobiety potrzebne rzeczy i podziękował jej skinieniem głowy. Nie wymienili ze sobą ani słowa. Kobieta uśmiechnęła się smutno, po czym opuściła pokój zamykając za sobą drzwi.
Soren pochylił się nad nieprzytomną dziewczyną, oprych uderzył ją tak mocno, że twarz już jej spuchła i stała się czerwona. Druid przyłożył dłoń do policzka dziewczyny i wlał w obolałe miejsce magię, by ulżyć jej w bólu, opuchlizna zeszła natychmiast, pozostało jedynie zaczerwienienie. Mężczyzna wziął dzban z wodą i postawił go przy łożu. Podłożył dziewczynie pod głowę dłoń, po czym drugą ręką przesunął poduszki opierając je o wezgłowie i przesunął dziewczynę w górę układając jej ciało w pozycji półleżącej.
Bogowie... to jeszcze dziecko... pomyślała, patrząc na jej posiniaczone ciało pełne blizn. Druid zamoczył ręcznik w ciepłej wodzie i zaczął obmywać brudną twarz dziewczyny, która po usunięciu błota i kurzu okazała się być na prawdę śliczna. Mężczyzna zaczesał jej włosy dłonią na bok, po czym ściągnął resztki ubrania i zajął się obmyciem reszty jej ciała. Przeraził go widok ogromnego sińca na wewnętrznej stronie uda dziewczyny, nie chciał sobie nawet wyobrażać co ta bestia chciała zrobić temu dziecku. Druid umył dziewczynę i ubrał ją w jedną ze swoich tunik, która była na nią o wiele za duża i wyglądała na niej jak suknia, po czym przykrył ją grubym futrem. Sam zaś usiadł w fotelu oczekując na jej przebudzenie.
- Hej! Zostawcie ją! - krzyknął w ich stronę. Napastnicy byli młodzi i nie mięli więcej niż po dwadzieścia lat, dwóch z nich uciekło gdy tylko zobaczyli Sorena. Trzech jednak pozostało. Najstarszy i najlepiej zbudowany z nich wszystkich chłopak, w raz ze swoim najlepszym kompanem od razu ruszyli w stronę druida. Trzeci został i zaczął rozdzierać szaty biednej dziewczyny. Mężczyzna był od nich prawie dwa razy większy i z pewnością silniejszy, chłopcy nie mięli nawet noża, jednak wydawało im się, że mogą pokonać mężczyznę. Soren nie czekał aż oboje przybiegną do niego, sam ruszył w ich stronę i kiedy pierwszy z opryszków był w zasięgu jego ogromnych dłoni, chwycił go za koszulę i rzucił o ścianę jednego z domów, z drugim zrobił podobnie, ten uderzył plecami o kamienną ścianę i opadł nieprzytomny na ulice. Przywódca oprychów był jednak silniejszy i zaczął podnosić się z ziemi. Soren podbiegł do niego, podniósł i kolejny raz rzucił, tym razem wprost na środek brukowanej ulicy.
Nagle do jego uszy dobiegł krzyk dziewczyny, która pozostała z ostatnim z bandy.
- Ty suko! - krzyknął chłopak, po czym uderzył ją w twarz, tak mocno, że jej głowa uderzyła o mur kamienicy, a dziewczyna osunęła się na ziemię. Soren, w gniewie, z krzykiem na ustach, podbiegł do chłopca i uderzył go z całej siły w brzuch, oprych gwałtownie upadł i zaczął zwijać się z bólu. Mężczyznę przestali już obchodzić napastnicy, uklęknął przy nieprzytomnej dziewczynie i chwycił jej twarz w dłonie. Nadal była nieprzytomna. Jej suknia była w strzępkach, nie zakrywała już prawie nic. Soren pośpiesznie ściągnął z siebie płaszcz i okrył nim dziewczynę, po czym wziął ją na ręce i zaczął iść w stronę karczmy...
Drzwi do głównej sali gospody otworzyły się z hukiem. W futrynie stanęła wielka postać, niosąca na rękach omdlałą istotę. Za kontuarem stał starszy, szczupły mężczyzna o siwych włosach i krótkim zaroście. Goście przybytku odwrócili się w stronę wejścia i z zaciekawieniem przypatrywali niezwykłemu widokowi. Soren nie zwracał na nich uwagi. Z kuchni, znajdującej się na zapleczu wybiegły trzy kobiety, kucharka, służka i właścicielka przybytku, sędziwa kobieta, o dobrotliwych oczach, najszybciej zrozumiałą co się stało i zanim jeszcze druid zdołał się odezwać odesłała dwie pozostałe kobiety na tyły karczmy by przygotowały świeżą wodę, ręczniki i prześcieradła. Mężczyzna udał się zaś na górę, ostrożnie wchodząc po wąskich schodach, w końcu znalazł się na korytarzu, u drzwi wynajętego pokoju.
Pomieszczenie było niewielkie, miało jedynie łoże, kufer i, co było niezwykłe, nie krzesła a głęboki fotel z postawionym obok stolikiem. Pokój był cały w drewnie, a jego sufit był skośny i to właśnie w nim znajdowało się uchylne okno. Soren wszedł do środka i ostrożnie położył wątłą postać na łożu. Chwile później, w drzwiach pomieszczenia stanęła sędziwa karczmarka niosąc ze sobą prześcieradła, ręczniki i dzban z wodą. Druid odebrał od kobiety potrzebne rzeczy i podziękował jej skinieniem głowy. Nie wymienili ze sobą ani słowa. Kobieta uśmiechnęła się smutno, po czym opuściła pokój zamykając za sobą drzwi.
Soren pochylił się nad nieprzytomną dziewczyną, oprych uderzył ją tak mocno, że twarz już jej spuchła i stała się czerwona. Druid przyłożył dłoń do policzka dziewczyny i wlał w obolałe miejsce magię, by ulżyć jej w bólu, opuchlizna zeszła natychmiast, pozostało jedynie zaczerwienienie. Mężczyzna wziął dzban z wodą i postawił go przy łożu. Podłożył dziewczynie pod głowę dłoń, po czym drugą ręką przesunął poduszki opierając je o wezgłowie i przesunął dziewczynę w górę układając jej ciało w pozycji półleżącej.
Bogowie... to jeszcze dziecko... pomyślała, patrząc na jej posiniaczone ciało pełne blizn. Druid zamoczył ręcznik w ciepłej wodzie i zaczął obmywać brudną twarz dziewczyny, która po usunięciu błota i kurzu okazała się być na prawdę śliczna. Mężczyzna zaczesał jej włosy dłonią na bok, po czym ściągnął resztki ubrania i zajął się obmyciem reszty jej ciała. Przeraził go widok ogromnego sińca na wewnętrznej stronie uda dziewczyny, nie chciał sobie nawet wyobrażać co ta bestia chciała zrobić temu dziecku. Druid umył dziewczynę i ubrał ją w jedną ze swoich tunik, która była na nią o wiele za duża i wyglądała na niej jak suknia, po czym przykrył ją grubym futrem. Sam zaś usiadł w fotelu oczekując na jej przebudzenie.
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
Świadomość wracała powoli do umysłu Lain, a z nią wspomnienia całego zajścia. Do dziewczyny dotarło wkrótce, że chyba straciła przytomność w wyniku uderzenia w mur. Była zaskoczona jednak tym, że bolało ją mniej niż zwykle. Fellarianka poruszyła się i wtedy zdała sobie sprawę, że coś ciężkiego przyciska ją do ziemi. Nieco spanikowana, z trudem rozchyliła powieki. "To tylko futro" - pomyślała i westchnęła z ulgą w duchu. Nagle do jej umysłu dotarło co to musiało oznaczać. Spanikowana poszukała pod ubraniem - które swoją drogą było teraz jakieś takie... dziwne - swojego Amuletu. Uff... na szczęście był na swoim miejscu.
Kobieta rozejrzała się po pomieszczeniu i dopiero teraz zauważyła siedzącego obok niej mężczyznę. Z zaskoczenia aż wciągnęła powietrze i zapadła się głębiej pod futro, którym była przykryta. Nieznajomy powiedział coś i się uśmiechnął. Nie zrozumiała słów, ale przyjazna mina mężczyzny nieco ją uspokoiła. Wypuściła powietrze, a potem słabym głosem wypowiedziała swoje imię: "Lain". Chwilę potem przedstawił się jej żołądek głośno burcząc. Na twarz dziewczyny wypłynął rumieniec zakłopotania. Ponieważ mężczyzna wyglądał inaczej, niż ci wszyscy ludzie których spotykała na ulicy, postanowiła jeszcze raz spróbować:
- Jestem głodna i spragniona. Chciałabym coś zjeść. Wiesz może gdzie tutaj jest jadalnia? - jej głos był słaby i pobrzmiewało w nim... błaganie?
Kobieta rozejrzała się po pomieszczeniu i dopiero teraz zauważyła siedzącego obok niej mężczyznę. Z zaskoczenia aż wciągnęła powietrze i zapadła się głębiej pod futro, którym była przykryta. Nieznajomy powiedział coś i się uśmiechnął. Nie zrozumiała słów, ale przyjazna mina mężczyzny nieco ją uspokoiła. Wypuściła powietrze, a potem słabym głosem wypowiedziała swoje imię: "Lain". Chwilę potem przedstawił się jej żołądek głośno burcząc. Na twarz dziewczyny wypłynął rumieniec zakłopotania. Ponieważ mężczyzna wyglądał inaczej, niż ci wszyscy ludzie których spotykała na ulicy, postanowiła jeszcze raz spróbować:
- Jestem głodna i spragniona. Chciałabym coś zjeść. Wiesz może gdzie tutaj jest jadalnia? - jej głos był słaby i pobrzmiewało w nim... błaganie?
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Minęło sporo czasu za nim dziewczyna odzyskała przytomność. Soren zdążył już ścierpnąć na fotelu, właśnie rozmasowywał dłonią kark, kiedy nieznajoma ocknęła się. Jej głos był słaby i proszący, była jak pisklę, nie potrafiące jeszcze latać, które wypadło z gniazda i teraz nie może wrócić do swojego domu. Mężczyzna wstał i pochylił się nad dziewczyną leżącą w łożu.
- Jestem Soren - rzekł - zaraz przyniosę Ci coś do jedzenia, nie martw się, już nic Ci nie grozi - dodał uśmiechając się lekko i odgarniając włosy z jej czoła, jakby była małą dziewczynką, po czym wyprostował się i ruszył w stronę drzwi.
- Nie bój się, na prawdę nic Ci już nie grozi, a ja za chwilę wrócę - dodał uspokajająco zostawiając uchylone drzwi.
Mężczyzna wrócił w mgnieniu oka, trzymając w dłoniach drewnianą tacę, z wysuwanymi nóżkami, którą postawił na stolik przy fotelu. Druid widząc, jak bardzo głodna jest dziewczyna zamówił dla niej warzywną zupę, gotowane mięso i zwykłą herbatę, nie mógł przecież poić półżywej kobiety piwem. Soren szybko znalazł się przy łożu pokrzywdzonej poprawił jej poduszki i pomógł podnieść się do pozycji siedzącej, po czym wziął tacę ze stolika i postawił przed głodną i spragnioną dziewczyną, sam zaś przestawił fotel tak by mógł usiąść przy samym łożu na przeciw niej.
- Jestem Soren - rzekł - zaraz przyniosę Ci coś do jedzenia, nie martw się, już nic Ci nie grozi - dodał uśmiechając się lekko i odgarniając włosy z jej czoła, jakby była małą dziewczynką, po czym wyprostował się i ruszył w stronę drzwi.
- Nie bój się, na prawdę nic Ci już nie grozi, a ja za chwilę wrócę - dodał uspokajająco zostawiając uchylone drzwi.
Mężczyzna wrócił w mgnieniu oka, trzymając w dłoniach drewnianą tacę, z wysuwanymi nóżkami, którą postawił na stolik przy fotelu. Druid widząc, jak bardzo głodna jest dziewczyna zamówił dla niej warzywną zupę, gotowane mięso i zwykłą herbatę, nie mógł przecież poić półżywej kobiety piwem. Soren szybko znalazł się przy łożu pokrzywdzonej poprawił jej poduszki i pomógł podnieść się do pozycji siedzącej, po czym wziął tacę ze stolika i postawił przed głodną i spragnioną dziewczyną, sam zaś przestawił fotel tak by mógł usiąść przy samym łożu na przeciw niej.
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
Lain rzuciła się na jedzenie, nieomal się przy tym nie dławiąc. Musiała być strasznie głodna - nic dziwnego, podróżowała przecież od wielu, wielu dni. Wciąż mając pełne usta uniosła wzrok na mężczyznę. Rumieniec na jej twarzy pogłębił się i wbiła wzrok w talerz przed nią. Fellarianka przeżuła kęs powoli i od tej chwili jadła już spokojnie, starając się nie zachowywać niczym nienasycone zwierzę. Po skończonym posiłku otarła usta rękawem, orientując się przy tym, że to nie jej strój. Zagryzła niepewnie wargi i spojrzała na mężczyznę. Najwidoczniej to on pomógł jej w zaułku.
- Dz... dziękuję - powiedziała niepewnie. - Gdyby nie ty, to... - tu zawiesiła głos. Soren pokiwał głową w zrozumieniu. Tak naprawdę jednak, daleki był od zrozumienia tego co by się mogło wydarzyć gdyby nie jego pojawienie się. Dziewczyna jednak nie próbowała wyprowadzić go z błędu. Sama zastanawiała się co też chcieli od niej ludzie. Nie miała przecież przy sobie nic, co mogłoby stanowić dla nich wartość. A amuletu z pewnością nie dostrzegli. Lain zastanawiając się nad tym przygryzła delikatnie dolną wargę, co wywołało uśmiech na twarzy Sorena. W końcu jednak wzruszyła ramionami sama do siebie.
Fellarianka westchnęła ciężko, po czym odrzuciła - a raczej z trudem odsunęła - z siebie futra i przerzuciła nogi przez brzeg łóżka.
- Ja... ja dziękuję. Teraz muszę już iść. Czeka na mnie... Coś - to powiedziawszy podniosła się. Jej nogi odmówiły jednak w końcu posłuszeństwa i runęła na twarz do przodu. Mężczyzna zdążył jednak ją złapać i wylądowała w jego ramionach, gdzie zastygła w bez ruchu - z zakłopotania.
- Dz... dziękuję - powiedziała niepewnie. - Gdyby nie ty, to... - tu zawiesiła głos. Soren pokiwał głową w zrozumieniu. Tak naprawdę jednak, daleki był od zrozumienia tego co by się mogło wydarzyć gdyby nie jego pojawienie się. Dziewczyna jednak nie próbowała wyprowadzić go z błędu. Sama zastanawiała się co też chcieli od niej ludzie. Nie miała przecież przy sobie nic, co mogłoby stanowić dla nich wartość. A amuletu z pewnością nie dostrzegli. Lain zastanawiając się nad tym przygryzła delikatnie dolną wargę, co wywołało uśmiech na twarzy Sorena. W końcu jednak wzruszyła ramionami sama do siebie.
Fellarianka westchnęła ciężko, po czym odrzuciła - a raczej z trudem odsunęła - z siebie futra i przerzuciła nogi przez brzeg łóżka.
- Ja... ja dziękuję. Teraz muszę już iść. Czeka na mnie... Coś - to powiedziawszy podniosła się. Jej nogi odmówiły jednak w końcu posłuszeństwa i runęła na twarz do przodu. Mężczyzna zdążył jednak ją złapać i wylądowała w jego ramionach, gdzie zastygła w bez ruchu - z zakłopotania.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Zadziwiające było z jaką łapczywością jadła dziewczyna, najwyraźniej chodziła głodna od dawna. Soren zastanawiał się kim mogła być owa Lain, skąd mogła pochodzić i co robiła w tym mieście sama? Miał nadzieję, że wkrótce się tego dowie. Lain skończyła jeść i niezdarnie otarła usta rękawem, tuniki, co wywołało uśmiech na twarzy mężczyzny. Kiedy zaczęła mu dziękować, chciał powiedzieć "nie ma za co", ale nie zdążył, dziewczyna nagle wstała z łoża...
- Nie wstaw... aj... - nie zdążył dokończyć, a Fellarianka tak szybko jak wstała, tak upadła. Soren gwałtownie wstał z fotela i złapał przewracającą się dziewczynę. Biedactwo... pomyślał, kolejny raz trzymając jej wątłe ciało.
- Mówiłem nie wstawaj, jesteś jeszcze za słaba - rzekł spokojnie, swoim niskim, ciepłym głosem, biorąc Lain na ręce i kładąc z powrotem do łóżka. Tak jak wcześniej poprawił jej poduszki i przykrył grubym, czarnym futrem. Jego dłoń powędrowała do jej drobnej twarzy odgarniając z czoła niesforne kosmyki jasnych włosów, po czym wrócił na fotel z uwagą obserwując zawstydzoną dziewczynę.
- Nie wstaw... aj... - nie zdążył dokończyć, a Fellarianka tak szybko jak wstała, tak upadła. Soren gwałtownie wstał z fotela i złapał przewracającą się dziewczynę. Biedactwo... pomyślał, kolejny raz trzymając jej wątłe ciało.
- Mówiłem nie wstawaj, jesteś jeszcze za słaba - rzekł spokojnie, swoim niskim, ciepłym głosem, biorąc Lain na ręce i kładąc z powrotem do łóżka. Tak jak wcześniej poprawił jej poduszki i przykrył grubym, czarnym futrem. Jego dłoń powędrowała do jej drobnej twarzy odgarniając z czoła niesforne kosmyki jasnych włosów, po czym wrócił na fotel z uwagą obserwując zawstydzoną dziewczynę.
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
Dziewczyna poddała się pokornie zabiegom mężczyzny, w głębi duszy była jednak na siebie zła na swoją słabość. Była przekonana, że nie może pozwolić sobie na zwłokę, z drugiej strony w takim stanie, w jakim była obecnie nie mogła kontynuować misji. Nawet magia Amuletu - na myśl o nim dziewczynę przebiegły ciarki - nie mogła zbyt wiele pomóc. Musiała więc odpocząć i jak najszybciej wrócić do sił. Lain ze zrezygnowaniem wlepiła wzrok w sufit a potem zamknęła powieki.
Sen jednakże nie chciał nadejść, więc w końcu znudzona otwarła je. Posiłek pokrzepił ją i czuła się już lepiej, choć wiedziała, że musi minąć nieco czasu by się zregenerować. Postanowiła więc, że wypyta mężczyznę o okolicę. Może dowie się od niego czegoś, co pomoże w wykonaniu jej misji. Nie bardzo jednakże wiedziała od czego zacząć, no i czuła się nieco speszona. Soren wyglądał zupełnie inaczej niż przedstawiciele jej Ludu, choć było w nim coś znajomego. Coś co wyróżniało go spośród ludzi żyjących na ziemi. Fellarianka postanowiła dowiedzieć się o nim coś więcej. Może zdoła uchwycić ową różnicę.
- Powiedz... do jakiego klanu należysz - zapytała, nieświadoma różnic społecznych pomiędzy mieszkańcami Fellarionu a tymi żyjącymi na równinach.
Sen jednakże nie chciał nadejść, więc w końcu znudzona otwarła je. Posiłek pokrzepił ją i czuła się już lepiej, choć wiedziała, że musi minąć nieco czasu by się zregenerować. Postanowiła więc, że wypyta mężczyznę o okolicę. Może dowie się od niego czegoś, co pomoże w wykonaniu jej misji. Nie bardzo jednakże wiedziała od czego zacząć, no i czuła się nieco speszona. Soren wyglądał zupełnie inaczej niż przedstawiciele jej Ludu, choć było w nim coś znajomego. Coś co wyróżniało go spośród ludzi żyjących na ziemi. Fellarianka postanowiła dowiedzieć się o nim coś więcej. Może zdoła uchwycić ową różnicę.
- Powiedz... do jakiego klanu należysz - zapytała, nieświadoma różnic społecznych pomiędzy mieszkańcami Fellarionu a tymi żyjącymi na równinach.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
- Klanu? - zapytał Soren ze zdziwieniem.
- Nie należę do żadnego klanu - odpowiedział.
- Jeśli chodzi Ci, o to czy mam jakiś przyjaciół, czy rodzinę, to mogę powiedzieć Ci, że podróżuję sam, przyjaciół ... hmm... właściwie nie mam... Ale mam matkę i siostrę, które mieszkają bardzo daleko.
- Lain... - zaczął - powiedz mi, co robisz sama w tym mieście? gdzie są Twoi rodzice, Twoi przyjaciel? Skąd pochodzisz? Wiesz, że jako młoda dziewczyna nie powinnaś bywać sama w takich miejscach jak to - miał wiele pytań, choć obawiał się, że zna odpowiedzi, tak na prawdę miał nadzieję, że jej historia jest zupełnie inna, niż mogłoby się wydawać. I choć wszystko wskazywało na to, że dziewczyna po prostu nie ma rodziców, a sama jest żebraczką, musiał zapytać. Niezależnie od tego jaka odpowiedź padłą by z jej ust teraz była pod jego opieką.
- Nie należę do żadnego klanu - odpowiedział.
- Jeśli chodzi Ci, o to czy mam jakiś przyjaciół, czy rodzinę, to mogę powiedzieć Ci, że podróżuję sam, przyjaciół ... hmm... właściwie nie mam... Ale mam matkę i siostrę, które mieszkają bardzo daleko.
- Lain... - zaczął - powiedz mi, co robisz sama w tym mieście? gdzie są Twoi rodzice, Twoi przyjaciel? Skąd pochodzisz? Wiesz, że jako młoda dziewczyna nie powinnaś bywać sama w takich miejscach jak to - miał wiele pytań, choć obawiał się, że zna odpowiedzi, tak na prawdę miał nadzieję, że jej historia jest zupełnie inna, niż mogłoby się wydawać. I choć wszystko wskazywało na to, że dziewczyna po prostu nie ma rodziców, a sama jest żebraczką, musiał zapytać. Niezależnie od tego jaka odpowiedź padłą by z jej ust teraz była pod jego opieką.
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
Dziewczyna zdziwiła się niepomiernie, gdy usłyszała odpowiedź Sorena. "Jest bez klanu? A więc jest wyrzutkiem? Czy był nieprzydatny dla swojego klanu? A może go zdradził? Szkoda, wydawał się być taki... dobry." Lain potrząsnęła głową. Być może był inny powód dla, którego opuścił swój klan. Postanowiła go o to wypytać, ale nie teraz. Podejrzewała bowiem, że może być to dla niego niezwykle drażliwa kwestia. Pozatym, musiała się skupić na tym o co ją pytał.
- Moi rodzice - powtórzyła za Sorenem zastanawiając się nad tym pytaniem. - Nie wiem gdzie są obecnie, pewnie w wiosce, albo na patrolu - wzruszyła ramionami jakby to nie miało znaczenia. - A pochodzę... - tu dziewczyna zawiesiła głos. Przecież Mentorzy kazali jej być dyskretnym co do miejsca położenia wiosek! O mało by się nie wygadała. Gorączkowo zaczęła szukać jakiejś nazwy - pochodzę... pochodzę z... z Rapsodi! - wypaliła w końcu, bowiem tylko ta nazwa przyszła jej do głowy. - Aa.. a.. a właściwie to z jej okolic - dodała po chwili zdając sobie sprawę, że przecież mężczyzna mógł tam być i będzie chciał ją wypytać o owo miejsce.
- Co robię tutaj? - powiedziała szybko, by zmienić temat. - Podróżuję w poszukiwaniu... starej świątyni. Świątyni poświęconej Księżycowi. Podobno wznosiła się kiedyś gdzieś w tych stronach świata. Może o niej słyszałeś? Ja... - tu dziewczyna spuściła wzrok - ...ja nie bardzo wiem gdzie jej szukać - jej palce zacisnęły się na futrze. - I Ci ludzie, zachowują się tak... dziwnie. - Lain potrząsnęła głową starając się nie płakać.
- Moi rodzice - powtórzyła za Sorenem zastanawiając się nad tym pytaniem. - Nie wiem gdzie są obecnie, pewnie w wiosce, albo na patrolu - wzruszyła ramionami jakby to nie miało znaczenia. - A pochodzę... - tu dziewczyna zawiesiła głos. Przecież Mentorzy kazali jej być dyskretnym co do miejsca położenia wiosek! O mało by się nie wygadała. Gorączkowo zaczęła szukać jakiejś nazwy - pochodzę... pochodzę z... z Rapsodi! - wypaliła w końcu, bowiem tylko ta nazwa przyszła jej do głowy. - Aa.. a.. a właściwie to z jej okolic - dodała po chwili zdając sobie sprawę, że przecież mężczyzna mógł tam być i będzie chciał ją wypytać o owo miejsce.
- Co robię tutaj? - powiedziała szybko, by zmienić temat. - Podróżuję w poszukiwaniu... starej świątyni. Świątyni poświęconej Księżycowi. Podobno wznosiła się kiedyś gdzieś w tych stronach świata. Może o niej słyszałeś? Ja... - tu dziewczyna spuściła wzrok - ...ja nie bardzo wiem gdzie jej szukać - jej palce zacisnęły się na futrze. - I Ci ludzie, zachowują się tak... dziwnie. - Lain potrząsnęła głową starając się nie płakać.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Soren od początku wyczuł niepewność w zachowaniu dziewczyny. Była zagubiona, a je odpowiedzi nieskładne i urywane, jakby za wszelką cenę starała się coś ukryć. W ogóle jej opowieść była niezrozumiała i zawiła, mężczyzna starał się pojąć jak to jest możliwe, że dziewczyna nie wie gdzie są jej rodzice i o jaki klan pytała go wcześniej. Westchnął, bardzo szybko zrozumiał, że dziewczyna nie mówi mu całej prawdy, przecież sam pochodził z Rapsodii, znał te okolice, nie było tam żadnych klanów, nie znał też mniejszych wiosek, ludzie mieszkali albo w mieście, albo w lesie, w pojedynczych chatach, jak on.
- Dlaczego kłamiesz? - zaryzykował, przecież nie miał pewności, że dziewczyna nie mówi mu prawdy, jedyne co posiadał to domysły i przeczucia.
- Ja pochodzę z Rapsodii, a dokładnie, z lasów niedaleko miasta. Nie ma tam żadnych wiosek, nie słyszałem też, o tym, by były tam jakieś patrole, zwłaszcza prowadzone przez kobiety, mam na myśli tu, to co powiedziałaś o rodzicach. W dodatku pytasz mnie o klan, w Rapsodii nie ma klanów, są rodziny szlacheckie, ale nikt nie nazywa ich klanami. Może jednak powiesz mi prawdę?
- Dlaczego kłamiesz? - zaryzykował, przecież nie miał pewności, że dziewczyna nie mówi mu prawdy, jedyne co posiadał to domysły i przeczucia.
- Ja pochodzę z Rapsodii, a dokładnie, z lasów niedaleko miasta. Nie ma tam żadnych wiosek, nie słyszałem też, o tym, by były tam jakieś patrole, zwłaszcza prowadzone przez kobiety, mam na myśli tu, to co powiedziałaś o rodzicach. W dodatku pytasz mnie o klan, w Rapsodii nie ma klanów, są rodziny szlacheckie, ale nikt nie nazywa ich klanami. Może jednak powiesz mi prawdę?
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
Lain zapadła się jeszcze głębiej i wyraźnie zmarkotniała. "Co ja mam mu powiedzieć?" - pytała samą siebie. "Przecież mentorzy wyraźnie mówili żeby nie wspominać innym o Ludzie. Przecież mieliśmy już dość kłopotów przez ludzi nas odwiedzających. Zresztą, przecież własnie dlatego jestem daleko od domu!" Dziewczyna ukryła twarz w dłoniach, nie wiedząc co ma zrobić. "Z drugiej strony ten... człowiek, wydaje się być całkiem sympatyczny i taki podobny do moich rodaków."
- Ja... - wydukała w końcu. - Przykro mi, ale Ja nie mogę Ci powiedzieć skąd pochodzę. Nie wiem czy mój Lud może Ci ufać. - Lain odwróciła wzrok i wbiła go w ścianę. Amulet pulsował lekko pod tuniką wyczuwając jej zdenerwowanie. Dziewczyna przygryzła wargę zastanawiając się jak wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji. Nie mogła wstać i wyjść, bo była za słaba. Nie mogła też rozkazać mężczyźnie tego zrobić, bo skąd mogła wiedzieć, że nie wpadnie przez to w gniew. Zresztą był Starszy, a Starszych się szanowało.
Nagle oczy Lain rozszerzyły się, gdy doznała olśnienia. Uradowana z odkrycia dziewczyna spojrzała prosto na Sorena i wypaliła:
- Ja... Jeśli przejdziesz Próbę - zaakcentowała to słowo bardzo mocno - to będę mogła Ci powiedzieć! I... i powiem ci o mojej misji i o Am... Ale pierw musisz przejść Próbę. - To powiedziawszy skrzyżowała ręce na piersiach i przybrała zacięty wyraz twarzy.
- Ja... - wydukała w końcu. - Przykro mi, ale Ja nie mogę Ci powiedzieć skąd pochodzę. Nie wiem czy mój Lud może Ci ufać. - Lain odwróciła wzrok i wbiła go w ścianę. Amulet pulsował lekko pod tuniką wyczuwając jej zdenerwowanie. Dziewczyna przygryzła wargę zastanawiając się jak wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji. Nie mogła wstać i wyjść, bo była za słaba. Nie mogła też rozkazać mężczyźnie tego zrobić, bo skąd mogła wiedzieć, że nie wpadnie przez to w gniew. Zresztą był Starszy, a Starszych się szanowało.
Nagle oczy Lain rozszerzyły się, gdy doznała olśnienia. Uradowana z odkrycia dziewczyna spojrzała prosto na Sorena i wypaliła:
- Ja... Jeśli przejdziesz Próbę - zaakcentowała to słowo bardzo mocno - to będę mogła Ci powiedzieć! I... i powiem ci o mojej misji i o Am... Ale pierw musisz przejść Próbę. - To powiedziawszy skrzyżowała ręce na piersiach i przybrała zacięty wyraz twarzy.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Soren roześmiał się w głos, dziewczyna była rozczulająca w swoim uporze i nieufności. Jej młodość była widoczna na każdym kroku, zachowywała się jak zwierzątko, Sorenowi przyszła do głowy mała, niesforna, przestraszona wiewiórka. Ooo tak, Lain przypominała właśnie ją, zaciekawioną, rudą wiewiórkę, która bardzo chce pobawić się z ludźmi, ale boi się, że któryś z nich zrobi jej krzywdę.
- Próbę powiadasz? - zapytał nadal cicho się śmiejąc.
- Słucham, cóż to za próba?
- Próbę powiadasz? - zapytał nadal cicho się śmiejąc.
- Słucham, cóż to za próba?
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
Lain przymknęła oczy i wyrecytowała z pamięci na bezdechu:
- Próba sprawdza wiedzę, siłę i charakter kandydata określając jego silne i słabe strony, oraz wyznaczając jego przyszłe przeznaczenie. Dla każdego próba jest indywidualnym wyzwaniem i nie ma dwóch takich samych. Również ramy czasowe każdej Próby są nieokreślone. Po jej pomyślnym przejściu kandydat godzien jest dołączyć do Ludu. Próby nie można sobie wybrać, to Próba wybiera kandydata.
Fellarianka wzięła głęboki wdech i otworzyła oczy. Po chwili uśmiechnęła się do siedzącego obok niej mężczyzny, a na widok jego nieco zakłopotanej miny zachichotała cichutko. Szybko się jednak opanowała i dodała:
- Jeśli będziesz chciał się poddać Próbie musisz mieć oczy szeroko otwarte, by nie przegapić czasu gdy ona nadejdzie. Musisz wykazać się również cierpliwością. Niektórzy czekają na nią miesiącami, a wręcz latami. Choć czasem wystarczy nawet jeden dzień. Kiedy zdasz próbę, będziesz mógł dołączyć do Ludu.
- Próba sprawdza wiedzę, siłę i charakter kandydata określając jego silne i słabe strony, oraz wyznaczając jego przyszłe przeznaczenie. Dla każdego próba jest indywidualnym wyzwaniem i nie ma dwóch takich samych. Również ramy czasowe każdej Próby są nieokreślone. Po jej pomyślnym przejściu kandydat godzien jest dołączyć do Ludu. Próby nie można sobie wybrać, to Próba wybiera kandydata.
Fellarianka wzięła głęboki wdech i otworzyła oczy. Po chwili uśmiechnęła się do siedzącego obok niej mężczyzny, a na widok jego nieco zakłopotanej miny zachichotała cichutko. Szybko się jednak opanowała i dodała:
- Jeśli będziesz chciał się poddać Próbie musisz mieć oczy szeroko otwarte, by nie przegapić czasu gdy ona nadejdzie. Musisz wykazać się również cierpliwością. Niektórzy czekają na nią miesiącami, a wręcz latami. Choć czasem wystarczy nawet jeden dzień. Kiedy zdasz próbę, będziesz mógł dołączyć do Ludu.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Soren westchnął i spojrzał z uśmiechem na dziewczynę.
- Widzę dziecko, że się nie dogadamy. No ale cóż, ja nie muszę wiedzieć nic o Tobie, Ty nie musisz o mnie. Za kilka dni ruszam w dalszą drogę, do tej pory zostanę i będę się Tobą zajmował. Ja wracam do domu, Tobie dziecko też radzę wrócić do rodziców, a nie tułać się po ulicach brudnych miast. Samotna, młoda kobieta, nie powinna przebywać bez opieki w takich miejscach - rzekł, po czym wstał z fotela i udał się w stronę drzwi.
- Prześpij się, to Ci dobrze zrobi - rzekł wychodząc z pokoju i zostawiając dziewczynę samą.
- Widzę dziecko, że się nie dogadamy. No ale cóż, ja nie muszę wiedzieć nic o Tobie, Ty nie musisz o mnie. Za kilka dni ruszam w dalszą drogę, do tej pory zostanę i będę się Tobą zajmował. Ja wracam do domu, Tobie dziecko też radzę wrócić do rodziców, a nie tułać się po ulicach brudnych miast. Samotna, młoda kobieta, nie powinna przebywać bez opieki w takich miejscach - rzekł, po czym wstał z fotela i udał się w stronę drzwi.
- Prześpij się, to Ci dobrze zrobi - rzekł wychodząc z pokoju i zostawiając dziewczynę samą.
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
- Nie jestem dzieckiem - powiedziała Lain do już zamkniętych drzwi. Wbrew pozorom w jej głosie nie było słychać oburzenia, lecz tęsknotę. Dziewczyna zastanowiła się nad ostatnimi słowami Sorena. "A więc nie chce jednak poddać się Próbie. Szkoda. Wyglądał na takiego..." Fellarianka westchnęła i nakryła się po uszy futrami.
Jakiś czas później zsunęła się z łóżka i stanęła niepewnie na nogi. Jej ciało regenerowało się jak zawsze w dość szybkim tempie, a posiłek z pewnością pomógł, choć... sądząc po burczeniu jakie właśnie wydobyło się z jej brzucha, nie był on wystarczająco energetyczny by mogła odzyskać wszystkie siły. Dziewczyna podeszła do okna, odsunęła ciężkie zasłony i wyjrzała na zewnątrz. Zawiodła się jednak. Miast pięknego krajobrazu jaki widywała za oknami swojej ojczyzny zobaczyła kamienną ścianę stojącego na przeciwko budynku. Spojrzała w górę na zalane szkarłatem niebo. Jak bardzo chciałaby wznieść się teraz i poszybować ku niemu. Spotkać się z obłokami i wsłuchać w Wiatr niosący wieści z dalekich stron. Lain opuściła markotnie ramiona, wiedziała, że nie może sobie na to pozwolić. Z bólem odwróciła się od okna i wyszła na korytarza, a potem po schodach na dół do pełnej o tej porze sali jadalnej.
Dziewczyna w za dużej tunice uchodzącej za "sukienkę" wzbudziła lekką sensację. Wzrokiem odnalazła Sorena, który jadł właśnie kolację. Podeszła do niego chwiejnym krokiem, po drodze niemal przewracając się i usiadła na stoliku naprzeciw niego. Po czym oznajmiła z rozbrajającą szczerością:
- Skoro oświadczyłeś, iż będziesz się mną zajmował to chciałabym coś zjeść, a ponieważ narazie nie mogę się ruszyć dalej, to potrzebuję informacji o tutejszych ziemiach.
Jakiś czas później zsunęła się z łóżka i stanęła niepewnie na nogi. Jej ciało regenerowało się jak zawsze w dość szybkim tempie, a posiłek z pewnością pomógł, choć... sądząc po burczeniu jakie właśnie wydobyło się z jej brzucha, nie był on wystarczająco energetyczny by mogła odzyskać wszystkie siły. Dziewczyna podeszła do okna, odsunęła ciężkie zasłony i wyjrzała na zewnątrz. Zawiodła się jednak. Miast pięknego krajobrazu jaki widywała za oknami swojej ojczyzny zobaczyła kamienną ścianę stojącego na przeciwko budynku. Spojrzała w górę na zalane szkarłatem niebo. Jak bardzo chciałaby wznieść się teraz i poszybować ku niemu. Spotkać się z obłokami i wsłuchać w Wiatr niosący wieści z dalekich stron. Lain opuściła markotnie ramiona, wiedziała, że nie może sobie na to pozwolić. Z bólem odwróciła się od okna i wyszła na korytarza, a potem po schodach na dół do pełnej o tej porze sali jadalnej.
Dziewczyna w za dużej tunice uchodzącej za "sukienkę" wzbudziła lekką sensację. Wzrokiem odnalazła Sorena, który jadł właśnie kolację. Podeszła do niego chwiejnym krokiem, po drodze niemal przewracając się i usiadła na stoliku naprzeciw niego. Po czym oznajmiła z rozbrajającą szczerością:
- Skoro oświadczyłeś, iż będziesz się mną zajmował to chciałabym coś zjeść, a ponieważ narazie nie mogę się ruszyć dalej, to potrzebuję informacji o tutejszych ziemiach.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Soren z wrażenia aż zakrztusił się właśnie jedzoną zupom, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Lain po prostu zeszłą na dół, do sali pełnej gości i usiadała przy jego stoliku. Z wrażenia aż wytrzeszczył oczy, jasnowłosa dziewczyna, ubrana tylko w jego tunikę siedziała na przeciw niego i przypatrywała się mu tymi błękitnymi oczami. Sorena nie chciało opuścić zaskoczenie, kiedy jednak się ocknął natychmiast zauważył, że wszyscy goście karczmy, dyskretnie i... mniej dyskretnie spoglądają w ich kierunku. Kobieta ubrana w męską tunikę, schodząca z wynajętego pokoju i siedząca przy stoliku z mężczyzną... - wszystko było aż nazbyt jasne. Soren przełknął ślinę i przetarł oczy, po czym wstał od stołu, podszedł do Lain i obejmując ją ramieniem zaczął prowadzić do pokoju.
- Odprowadzę Cię do pokoju i zaraz pójdę po jedzenie, a Ty zostań tam póki nie wrócę - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Szybko znaleźli się w pokoju i Soren po raz kolejny położył Lain do łóżka.
Tak, jak wcześniej mężczyzna szybko wrócił do pokoju z taca pełną jedzenia i postawił ją przed ciągle głodną Lain, po czym usiadł w fotelu podpierając głowę dłonią.
- Lain, czy Ty zdajesz sobie sprawę co zrobiłaś? Ile Ty masz w ogóle lat? - Bogowie, jak tak dalej pójdzie, to każdy oprych w tym mieście będzie myślał, że ta dziewczyna jest kurtyzaną... pomyślał, a nawet jego myśli w tym przypadku były delikatne.
- Odprowadzę Cię do pokoju i zaraz pójdę po jedzenie, a Ty zostań tam póki nie wrócę - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Szybko znaleźli się w pokoju i Soren po raz kolejny położył Lain do łóżka.
Tak, jak wcześniej mężczyzna szybko wrócił do pokoju z taca pełną jedzenia i postawił ją przed ciągle głodną Lain, po czym usiadł w fotelu podpierając głowę dłonią.
- Lain, czy Ty zdajesz sobie sprawę co zrobiłaś? Ile Ty masz w ogóle lat? - Bogowie, jak tak dalej pójdzie, to każdy oprych w tym mieście będzie myślał, że ta dziewczyna jest kurtyzaną... pomyślał, a nawet jego myśli w tym przypadku były delikatne.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości