Szepczący Las[Gdzieś w lesie] Wędrówka.

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Persewir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Złodziej
Kontakt:

Post autor: Persewir »

- Nie... Karawana... Jedzie... Dalej... Szlakiem - wydyszał dalej niemogący złapać tchu kot. Zamknął oczy. Spróbował skupić się na oddechu. "Powoli, powoli, przecież nic się nie dzieje" - Kiedy się uspokoił, spojrzał znów na druidkę.
- Przepraszam za zamieszanie, pewnie was wystraszyłem... Kupiec ma dużo złota w wozie. Właśnie wyruszył w dalszą drogę. Możecie już iść? Szkoda czasu... Ja was dogonię. - To mówiąc znowu zamknął oczy. Potrzebował co najmniej dziesięciu minut odpoczynku.

Wyobraził sobie słoneczną polanę, na której rośnie bardzo dużo kwiatów i... odpłynął. Nie spał głęboko, to nie jest w naturze kotów. Lekki sen, to zaleta tej futrzastej formy. Miał nadzieje, że towarzysze go posłuchają i pójdą dalej. Niestety Tilia prawdopodobnie nie będzie chciała zostawiać kotołaka samego, bo "mogłoby mu się coś stać". W każdym razie Persewir musiał odpocząć. To nie ulegało wątpliwości. Zdziwił się, że po przebiegnięciu takiego dystansu, jest tak wykończony. "Po tej wyprawie, muszę popracować nad kondycją, zastałem się" - pomyślał i uśmiechnął się lekko, przynajmniej tak mu się wydawało. Śnił o ratowaniu kupca, a kiedy już go uratowali... "graciarz" dał im tyle złota, że pływali w nim...
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

Kowal wpatrywał się intensywnie w zarośla z których spodziewał się ujrzeć zagrożenie. Mając w pamięci desperacką ucieczkę kotołaka, Nurdin zakładał najczarniejsze scenariusze. Nie wiedział z kim lub też czym przyjdzie im się mierzyć. Gromada zbójów, oddział elfów, a może jakieś przerażające leśne stworzenie? Krasnolud przyjął pozycję w taki sposób, aby znaleźć się miedzy potencjalnym źródłem zagrożenia a Tilią i przerażonym Persewirem. Nie był bohaterem i daleko było mu do heroicznych czynów, jednak mimo powierzchownej zgryźliwości, wiecznego marudzenia i ciętego języka, w krytycznych sytuacjach potrafił zachować się jak należy. Rzecz jasna sam nord nigdy by się do tego nie przyznał, a zapytany odpowiedziałby że samemu próbował schować się za kotem.
Czas mijał a wraz z nim ulatniała się determinacja krasnoluda.
- Na siwą brodę, przecież to kot. Mógł przestraszyć się czegokolwiek. Lisa, któregoś z twoich milusieńkich jeży albo w ogóle pogrywa sobie z nami dla własnej radości. – Podsumował Nurdin uznając że niebezpieczeństwo minęło. – Aleś nas przestraszył. Podskoczyłem jakbym usiadł na dechę pełną wystających gwoździ. Zupełnie tak samo jak wczoraj gdy pierwszy raz się spotkaliśmy. Może przyjmijmy że raz dziennie to górny limit straszenia starego krasnoluda. – Zaproponował kowal, wspominając jednocześnie chwilę gdy niemal nadepnął Persewira przyczajonego w krzakach. Widząc zatroskaną minę driudki, nord starał się rozładować napiętą sytuacją, wprowadzając weń odrobinę humoru.
Krasnolud nie wątpił w odwagę kotołaka. Obcowanie z Acila pozwoliło mu zrozumieć że sam kontakt z przedstawicielami innych ras, wymagał od Persewira przełamania pewnych barier, których większość mu podobnych pokonywać nie chce. O ile sama Tilia stanowiła niemal naturalne towarzystwo dla kotołaka, to już osoba krasnoluda, kupiec czy zbójcy, na pewno nie mieścili się na liście wymarzonego otoczenia w jakim kot chciałby się znaleźć. Nurdin słyszał że większość kotołaków to samotnicy, a jeśli mimo wszelkich niedogodności Persewir wciąż z nimi pozostawał, to znaczyło że należał mu się za to nie lada szacunek.
Kowal zastawiał się tylko na ile kotołak rozumiał powagę sytuacji i jak bardzo gotów był się w nią angażować.
-Co z nim? – Zapytał.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Udało jej się nie udusić choć cały czas wstrzymywała oddech podczas urywanej wypowiedzi kotołaka. Zdała sobie z tego sprawę, kiedy wreszcie odetchnęła. Nikt się nie zbliża, nikt nie goni kota, nikt ich nie zaatakuje. Przynajmniej na razie.
Oczywiście nie zamierzała zostawiać towarzysza samego. Co on w ogóle miał na myśli mówiąc "możecie iść" - musiało mu się pomieszać coś w tym małym kocim łepku. Tilia przykucnęła przy zwiniętym zwierzątku i wprawnym ruchem wzięła go na ręce. Nie miał szans się wyrwać, ale chyba nawet nie będzie tego próbował; przecież i bezpieczniej, i wygodniej będzie gdy pójdą wszyscy razem. A on przy okazji odpocznie tak, jak chciał. Drapała o delikatnie za uchem tak by go nie rozpraszać, ale uspokoić.
Dała Nurdinowi znak, by mówił ciut ciszej jeśli może i zaczęła odpowiadać na jego pytania. Inaczej istniało ryzyko, że kowal pęknie z niepewności: - Wszystko w porządku. Musiał się czegoś bardzo przestraszyć - popatrzyła z troską na futrzaka - Mówi, że kupiec jedzie dalej szlakiem. Nie może być chyba zbyt daleko. Ma w wozie sporo złota. - i spodziewając się kolejnego pytania krasnoluda, dodała szybko: - Nie mam pojęcia skąd on to wie, mam na myśli złoto... Może widział? Może to kupiec wziął go za złodzieja i chciał złapać? - sama nie wiedziała co o tym myśleć. Wszak znała Persewira krótko, a jego złodziejskie talenty miała okazję nie tak dawno poznać...
Postanowiła pomartwić się tym później. Na razie kupiec.
- Panie Nurdinie, ruszajmy zatem. Może dogonimy kupca i spróbujemy z nim po prostu porozmawiać? Myślisz, że wyglądamy groźnie? - Wydawało jej się, że nikt nie boi się druidów, a przecież każdy chyba posłucha nawet obcych jeśli ci chcą uratować mu życie?
Ruszyła zdecydowanym krokiem, ale bardzo była ciekawa odpowiedzi kowala. No bo w końcu do tej pory nie ustalili jak powinni przeprowadzić tę akcję ratunkową.
Awatar użytkownika
Persewir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Złodziej
Kontakt:

Post autor: Persewir »

Kot miałknął cicho, kiedy Tilia wzięła go na ręce. Dlaczego go nie posłuchała? Chociaż nie powinien się dziwić. Druidzi tak mają, martwią się niepotrzebnie. Spojrzał na Nurdina. Ubawił się, słuchając jego monologu. W sumie, nie pomyślał o takim kawale... Straszenie raz dziennie? "Zobaczymy" - pomyślał i uśmiechnął się. Czuł się dziwnie, kiedy dziewczyna go niosła. Posiedział na jej ramionach chwile, a potem szybko zeskoczył. Nie chciał zamęczyć druidki. W jego przekonaniu, nie był wcale taki lekki, a poza tym, mógł opóźniać grupę. Chociaż, patrząc na krasnoluda, Tilia poruszała się dość szybko. Persewir zniknął znowu w lesie. Zgłodniał. Złapał małego ptaka, zjadł i przedzierał się dalej przez krzaki. Jedyną trudnością w jedzeniu tych fruwających zwierząt, była ogromna ilość pierza. Zawsze, po skonsumowaniu jednego z przedstawicieli tego gatunku, zostawało mu w ustach.
Przedzierał się dalej przez gąszcz. Wolał chodzić w ukryciu. Może mu to pomóc, na przykład gdyby spotkali zbójców. Szybka transformacja, zabranie noża i interwencja gotowa. Kotołak nawet na takie sytuacje musiał być gotowy, bo przecież kto ich obroni? Drobna druidka? Czy stary krasnolud, który z tej swojej kuszy nawet niedźwiedzia z bliska nie trafi...
Doszli w końcu do miejsca, w którym wcześniej stała karawana. Wychylił się z krzaków i spojrzał na Tilię:
- Jakieś dziesięć minut temu stąd ruszyli. - to mówiąc zniknął znowu w gęstym lesie.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

Nurdinowi coraz mniej podobało się to co słyszał. Wizja pościgu w którym obładowany po brzegi krasnolud ściga się z koniem, nie napawała kowala optymizmem. Humoru norda nie poprawiała nawet myśl, że owe zwierzę również było obciążone ciężkim ładunkiem w postaci wozu. Nie tak to miała wyglądać. Przecież nie po to cały czas podążali tak zwanym skrótem, by wylądować na plecach kupca. Dopędzenie handlarza będzie wymagało sporo wysiłku, a co jeszcze gorsze, odsuwało w czasie marzenia o zjedzeniu śniadania. Wszystkie wcześniejsze plany Nurdina zakładały że to oni będą czekać na podróżnika, mając jednocześnie czas do przygotowania się na spotkanie.
Patrząc z boku można by uznać ze krasnolud od rana nie robił nic innego jak nieustannie podjadał, jednak wciąż nie podjadał w sposób jaki sam by tego oczekiwał , przez co trudno było mu się skupić na czymś innym niż posiłki. Nawet teraz w tak poważnej sytuacji, zastanawiał się przede wszystkim nad tym czy rzekomy kupiec ma nad nimi tą przewagę że jest już po śniadaniu.
- To bez sensu. Nie dogonimy go w ten sposób. Proszę powiedz Tilio że wciąż masz w zanadrzu jakiś skrót. Musimy coś zrobić by zyskać nad nim przewagę. Którędy prowadzi ta droga? Gotów jestem przepłynąć to jezioro na pierwszej lepszej kłodzie byle by tylko nie biegać z wywieszonym jęzorem za kimś kto pewnie drzemie teraz siedząc na koźle. – Irytował się krasnolud, rozglądając się pilnie po okolicy. Kowal rozmyślał na budową czegoś co pomogłoby im przeprawić się przez jezioro. Wprawdzie wykonanie łodzi było zbyt czasochłonne, ale prostą tratwę i parę wioseł mógł sklepać w mgnieniu oka. Analizując jakość okolicznego drzewa, Nurdin wsłuchiwał się jednocześnie w słowa Tilii która tłumaczyła informację od kotołaka. Swoją drogą Persewir uparcie trzymający się kociej formy za bardzo nie pomagał.
- Czekaj! Co on powiedział? Do stu tysięcy zerwanych nitów. Jacy oni? Chcesz powiedzieć ze nasz staruszek nie jedzie sam? To by wyjaśniało czemu nasz kocur tak paskudnie się przestraszył. – Zaniepokoił się kowal. Według informacji od druidki, zasadzka miała nastąpić gdzieś tutaj. Nord coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu że ów atak już miał miejsce, a cały wóz wpadł w ręce zbójców. Być może woźnica również, chociaż bardziej prawdopodobne wydawało mu się że znajdą gdzieś w pobliżu ciało nieszczęśliwego człowieka.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

- Kupiec ma pomocnika, młodego chłopaka. – tłumaczyła Tilia cierpliwie. Wydawało jej się, że już wcześniej o tym rozmawiali, ale może tylko jej się wydawało. Rozmyślała o kupcu tak często, że już sama nie była pewna co mówiła, a o czym tylko dumała.
Było dla niej oczywiste, że dogonią kupca idąc zanim – są przecież szybsi od obładowanego wozu. Jednak protesty krasnoluda spowodowały, że zaczęła się zastanawiać. Aż się zatrzymała z wrażenia. – Może faktycznie… - powiedziała niezbyt głośno, jakby tylko do siebie. Co prawda widok Nurdina siedzącego okrakiem na dryfującej kłodzie wydał się jej przerażający, ale sam pomysł nie był zły. – Skrót to całkiem mądry pomysł – pochwaliła i spróbowała przypomnieć sobie jak dokładnie wiedzie główny trakt. Po chwili miała już pewność. - Trakt za chwilę skręca w lewo. Możemy pójść prosto, żeby skrócić drogę. Ale za to nasza ścieżka będzie węższa i mniej wygodna. Mimo tego, damy radę wyprzedzić kupca nawet jeśli pójdziemy trochę wolniej niż teraz.
To mówiąc rozejrzała się i wypatrzywszy ledwie widoczną ścieżynkę, ruszyła zdecydowanie przed siebie, schodząc tym samym z wygodnej drogi. Zawołała Persewira, by wiedział, którędy poszli. Wydawało jej się, że słyszała go niedaleko.
Bała się tylko, że kowal znów będzie się bardzo męczył. Niestety ścieżka była jeszcze węższa od tej, którą wędrowali do traktu. Wzdłuż niej rosło bardzo dużo całkiem sporych krzaczków Galium aparine, co mogło powodować dodatkowe niewygody. Ona zwykle wieczorami wyplątywała z odzienia i włosów niewielkie wczepione owoce, nie sprawiało jej to problemu. Ale kotu trzeba będzie pewni pomóc wyplątać się z tego co zbierze. Krasnoludowi zapewne też. Uśmiechnęła się, zaczynała coraz bardziej lubić zrzędzącego kowala. Starała się odginać długie gałązki tak, by jak najmniej przeszkadzały idącemu za nią towarzyszowi, wiedziała jednak, że niewiele to pomaga.

Po niezbyt długiej, choć nie do końca wygodnej przeprawie, wydostali się znów na trakt.
Było pusto, ale miała pewność, że kupiecki wóz jeszcze tu nie dotarł. Mogli się zatrzymać. Ale czy tu? Jak rozpoznać odpowiednie miejsce? – i znów popatrzyła na Nurdina – Jesteśmy pierwsi – wyjaśniła, gdyby przypadkiem nie domyślił się tego faktu – Co teraz?
Awatar użytkownika
Persewir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Złodziej
Kontakt:

Post autor: Persewir »

Persewir patrzył z politowaniem na krasnoluda, który zniknął mu właśnie w gąszczu.
Sam postanowił dogonić wóz traktem. Nie uśmiechało mu się, żeby Tilia musiała wyciągać z jego futra drobne kuleczki. Była to jedna z tych roślin, które kot omijał z dala. Jeśli jego towarzysze chcieli być cali oblepieni białymi, doprowadzającymi do szału owocami, proszę bardzo, ale kotołak nie miał zamiaru iść w ich ślady. Gdy tak szedł sobie spokojnie, usłyszał, jak ptaki rozmawiają. Nie zainteresowałoby go to kiedyś, ale teraz, kiedy mieli ostrzec kupca... może "ćwierkacze" widziały coś przydatnego?
Wsłuchał się więc w śpiew. Nie mylił się. Jedne mówiły o karawanie, drugie o ... zbójcach! "To jest to ! Wreszcie coś przydatnego!" - pomyślał. Dowiedział się, że podążają za wozem kupieckim już od dłuższego czasu. Prawdopodobnie Persewir, Tilia i Nurdin zostali zignorowani, albo niezauważeni przez bandytów, w każdym razie mieli sporo szczęścia.
Kiedy tak szedł, kątem oka widział już drewniany dom na kółkach. Złym pomysłem jest teraz ich zatrzymywać. "Niedobrze! Druidka zaraz do nich pomacha, oni zrobią postój... Będziemy współwinni kradzieży!"
Nie wiedział co w takiej sytuacji zrobić. Miał dwie opcje. Sprawdzić teren, w poszukiwaniu oprychów i jak najdłuższe przetrzymanie ich w jednym miejscu, albo ostrzeżenie Tilii. Wybrał pierwsze rozwiązanie. Wskoczył pędem w krzaki. Biegł, przedzierając się przez gęste zarośla. Nie gnał jednak długo. Już po minucie usłyszał szepty:
- Teraz? Czy poczekamy do postoju? - Zapytał jeden z głosów.
- Siedź cicho! Bo jeszcze nas usłyszą! - syknął drugi. Kotołak wiedział już co robić. Musiał ich przetrzymać. Miał już nawet plan.
Zaczął szeleścić jednym z krzaków koło ludzi, bądź też innych stworzeń. Następnie zaczął syczeć, jak to koty potrafią. Potem zrobił tak samo z wszystkimi zaroślami wokół bandy. Trwało to chwilę, ale dość, by zdezorientować. W tej chwili przejechała karawana. Zbóje byli zbyt zaabsorbowani hałasem, żeby zwrócić na to uwagę. Gdy Persewir uznał, że nic już tu po nim, wyskoczył z jagód prosto w pięciu jak się okazało ludzi uzbrojonych w noże, przebiegł im pod nogami i nie zważając na ich krzyki pobiegł w stronę Tilii i Nurdina.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

Nurdin szybko pożałował wypowiedzianej prośby. Postanowił następnym razem bardziej zważać na słowa. „Skrót” który zaproponowała Tilia okazał się jawna drwiną z tego co porządny nord nazywa ścieżką. Niestety druidka zniknęła w gęstwinie roślin, zanim kowal zdążył zaprotestować.
- Nie zmieściłoby się tu pół krasnoluda idącego bokiem, a co dopiero ja! – Krzyknął Nurdin mając nadzieję że jego przewodniczka się opamięta. Nic z tego. Rzemieślnikowi nie pozostało nic innego jak podążyć za swoją towarzyszką. Był przekonany że lada chwila utknie tu swoim szerokim zadem, a wtedy Tilię czekałaby znacznie poważniejsza, a przy tym dużo mniej chwalebna misja ratunkowa. Krasnolud z trzaskiem łamał kolejne gałęzie, poszerzając ów skrót do wymiaru „jednego Nurdina.” Szybko okazało się że ciasnota nie była jego jedynym zmartwieniem.
Cała przejście najeżone było nieznaną nordowi rośliną której kwiaty, lub też owoce – tego akurat kowal nie był w stanie określić, zachowywały się jakby latami rosły tylko po to by rozsiać się na ciele krasnoluda. Lepiły się do wszystkiego, z szczególnym akcentem na Nurdinową brodę. Odrywane z ubrania zostawały na rękawicy, a wytarte w nogawkę pozostawały na spodniach. W ten sposób można było toczyć z nimi nieskończoną batalię. Czymkolwiek były owe białe kulki, doskonale zdawały sobie sprawę że okazja na kolejnego naiwnego krasnoluda który zapędzi się w to coś, nie trafi się szybko, więc trzeba korzystać z danej przez los szansy.
Zanim dotarł do końca wyznaczonej przez Tilię trasy, Nurdin sam nie potrafił odróżnić siebie od natrętnych krzaków. Przy okazji zyskał tez idealny kamuflaż.
- Improwizujemy. – Odparł nordy gdy wreszcie dotarło do niego pytanie druidki. Na przemyślane działanie nie mieli już czasu. Krasnolud zaczął pieczołowicie segregować zawartość swoich tobołków wybierając z nich poszczególne elementy zbroi.
- Ty przebierzesz się w to i udasz długouchą strażniczkę. Sylwetką przypominasz elfa, a zbroja zamaskuje detale. Myślę ze to, to i to powinno pasować. To lekka zbroja, a przy tym niezwykle mocna. Plan jest taki. Spotkasz się z handlarzami i przekażesz im ostrzeżenie o zbójcach, a ja w tym czasie będę udawał cały elficki oddział ukryty z zaroślach. Myślę ze tuzin strzał wypuszczonych jednocześnie da im do myślenia. – Oznajmił kowal. – Być może uda się w ten sposób sprowokować zbójców albo wręcz przeciwnie zniechęcić ich do działania. W każdym razie nakażesz naszym handlarzom być czujnym i trzymać broń w pogotowiu. Rady przypadkowo napotkanej druidki pewnie nie posłuchają ale w zapewnienia elfickiego zwiadowcy z całą pewnością uwierzą.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tak jak myślała ścieżka była mocno uciążliwa dla krasnoluda. Ale nie pomstował głośno, był bardzo dzielny. Kot natomiast najwyraźniej wybrał jednak inną drogę, gdyż Tilia nie słyszała go w pobliżu.
Gdy druidka odwróciła się do nadchodzącego za nią kowala i kiedy wyłonił się on z zarośli nie dała rady się powstrzymać i zachichotała na jego widok. Szybko zakryła usta dłońmi; nie chciała, bo Nurdin pomyślał, że jest niegrzeczna. Ale naprawdę, wyglądał przezabawnie oblepiony przytulią od butów aż po czubek głowy. – Przepraszam… - wydukała rozbawiona. Rozbawienie zresztą bardzo szybko jej przeszło. Nie czas teraz myśleć o rzeczach nieważnych.
„Improwizujemy” było niby zwykłym słowem, ale to co krasnolud zaczął robić wypowiedziawszy to słowo przeczyło jego znaczeniu. Złapała bez słowa rzucone w jej kierunku części garderoby. Była coraz bardziej zdumiona i jeszcze bardziej przerażona. Ugięła się pod ciężarem kolejnych rzeczy. – Lekka zbroja?... – wyszeptała ogłuszona. Pomyślała jednocześnie, że chyba niekoniecznie chce się dowiedzieć jak ciężka może być „ciężka” albo nawet „zwykła” zbroja, skoro ona ledwie utrzymuje w rękach tę „lekką”. – Jak to… Ja… Strażniczką?… Elfem? – Była przerażona. Nie potrafiła kłamać, grać ani udawać. W jaki sposób ma przekonać kupca, że jest elficką strażniczką? – Ja nie… - umilkła. W końcu nie czas na głupie wahania. Jeśli Nurdin mówi, że tak będzie dobrze, powinna postarać się jak najlepiej zagrać tę rolę. W końcu tu chodzi o ludzkie życie.
Westchnęła głośno i próbowała zorientować się jak przywdziać te wszystkie ciężkie kawałki zbroi. Sama na pewno nie dałaby sobie z tym rady, ale z pomocą owszem, chyba się udało. Chyba, bo Tilia wcale nie czuła się dobrze. Zbroja była na nią na pewno za duża i zbyt krępowała jej ruchy. Miała nadzieję, że nie będzie musiała wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, bo czuła się jak chrabąszcz majowy rzucony na grzbiet. Nie, chrabąszcze były przynajmniej piękne i dostojne…
Westchnęła znów i na drżących nogach przeszła kilka kroków. Do jej uszu dobiegły jakieś gwałtowne szelesty, ale z wrażenia nie potrafiła ich zidentyfikować, nie mówiąc już o właściwej ich ocenie.
Po krótkiej chwili udało jej się nieco uspokoić. Powtórzyła głośno swoje zadanie: - Przekażę kupcowi ostrzeżenie o zbójcach i nakażę ostrożność. - Skinęła głową krasnoludowi i ruszyła przed siebie w kierunku, z którego lada chwila powinien nadjechać wóz. „Oby tylko się udało…” – powtarzała sobie w myślach. Serce waliło jej jak szalone.
Awatar użytkownika
Persewir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Złodziej
Kontakt:

Post autor: Persewir »

Persewir biegł przez gęsty las. Widział tylko kolejne krzaki, które zahaczały mu o futro. Nagle potknął się. Wylądował na swojej głowie i stracił przytomność.
Po pewnym czasie wstał. Był tak jakby... większy...? Podniósł jedną łapę i przyjrzał się jej. Ona także była sporych rozmiarów. Na dodatek, miał pistacjowo-burgundowe futro. Zdziwił się bardzo. Czuł się dziwnie. Dopiero teraz zorientował się, że nie jest już w lesie. Spojrzał przed siebie... i aż zaniemówił z wrażenia. Wszędzie koty. Wszędzie tęczowe koty.
Zrobił krok w przód. Od razu poczuł, że jest jakby lżejszy. Jak gdyby mógł biegać całymi dniami i nie męczyć się ani trochę. Zaczął przechadzać się po kocim mieście. Obrócił głowę w prawo, tu grupa kotów leżąca na leżakach. Nie byłoby w tym nic dziwnego jak na to miejsce, ale zaobserwował coś jeszcze... Całe mnóstwo kocimiętki. Wskoczył w nią szybko. Zaczął tak jak normalny kot, tarzać się w roślinie, gryźć ją i lizać. Najlepsze było to, że nikt nie zwracał mu uwagi, Persewir mógł robić wszystko na co ma ochotę!
Kiedy efekt ziela już minął. Pistacjowo-brugundowy kot wszedł do pobliskiego domu. Było tu... jak w zwykłym mieszkaniu. "Skoro mogę robić wszystko...." - pomyślał i w te pędy zaczął zrzucać wszystko z szafek i półek. Oczywiście nie mogło zabraknąć przejechania się na firankach. Skoczył więc na nie, wbił się pazurami w materiał i zjechał tak jak po linie.
Już obrócił się do wyjścia, gdy nagle kątem oka dostrzegł, że przedmioty, które zrzucił znów wróciły na swoje miejsce. Także firanki znów nadawały się jako sznur do zjeżdżania! To było coś.
Nie zdążył niestety rozejrzeć się po całym tym kocim raju, bo coś zaczęło go wciągać w czarną dziurę, która pojawiła się niewiadomo skąd.
I... wszytko wróciło. I las.. i poprzedni kolor futra. Persewir musiał sobie to ułożyć w głowie. Usiadł więc i czekał co przyniesie dalej los.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

Nurdin kręcił się po okolicy usiłując znaleźć dla siebie dogodną kryjówkę. Potrzebował czegoś ulokowanego w miarę blisko drogi, tak by móc swobodnie obserwować poczynania Tilii, a jednocześnie czegoś co jest w stanie skutecznie zamaskować posturę krasnoluda. Nord uznał że najlepsze byłyby jakieś cienkie zarośla, które w razie konieczności pozwolą narobić nieco hałasu i sprawią wrażenie jakby ukryła się w nich banda elfów. Zwracał też uwagę by nie wleźć w kolejne lepiące się do wszystkiego paskudztwo.
- Przy moim szczęściu usadowię zadek centralnie w mrowisku. – Mruczał pod nosem kowal. Wreszcie dojrzał w pobliżu zagłębienie w ziemi, idealnie nadające się do jego celów. Naturalną nierówność porastały gęste krzaki. Krasnolud nie miał pojęcia co to za roślina. Tilia z całą pewnością by wiedziała. Kto wie, może ostrzegła by go również o tym, że mają kolce, powodują wysypkę, kichanie i inne niechciane skutki uboczne. Na tą chwilę nie miał więcej czasu i możliwości by przebierać w innych propozycjach.
Wychylając ostrożnie swoją głowę znad zarośli, krasnolud spojrzał w kierunku druidki idącej w stronę drogi. Chciał dać Tilii znać gdzie się znajduje, po to by dodać dziewczynie otuchy, a także uświadomić jej gdzie ona sama powinna oczekiwać na handlarzy.
- Zostań tutaj. Wszystko będzie dobrze. – Zapewnił nord. Nurdin zaśmiał się w duchu. Niby dołączył do kompani ratunkowej w czasie gdy jej misja była już w trakcie, a mimo tego pytanie które słyszał z ust druidki najczęściej, brzmiało „co mamy robić”. A niby skąd on miał wiedzieć jak należy postąpić? Nigdy w życiu nie uratował żadnego handlarza. W ogóle nie przypominał sobie by uratował kogokolwiek. W każdym razie Tilia wyglądała na zdeterminowaną, no to miała swoją wielką chwilę.
Krasnolud usłyszał nadciągający powóz dużo wcześniej przed tym niż zdołał do zobaczyć. Od razu zdiagnozował w nim kilka niezbędnych do wykonania napraw. Piasta, dyszel, burta. Wszystko aż krzyczało o remont. Sądząc po trajkotaniu i zgrzycie wydawanym przez wóz, aż dziw brał że całość jeszcze się nie rozpadła.
- Człowieku, przecież to twoje źródło utrzymania. Dbaj o nie. – Prychnął kowal. Nie musiał widzieć handlarza by wiedzieć że jest to człowiek który nie sprzeda niczego nie osiągnąwszy na danej transakcji zysku. Nawet jeśli niektóre z swoich towarów miałby wozić latami, przykrywając je coraz to nowszymi zakupami. Miał tylko nadzieje ze owa pragmatyczność pomoże mu w posłuchaniu dobrej rady i sprawi że od tej pory stary wraz z swoim pachołkiem chwycą za broń, podejrzliwie traktując każdy krzak.
- Byle nie ten za którym klapnął zacny krasnolud. – Zakończył Nurdin z zaciekawieniem czekając na mającą odbyć się rozmowę.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Szelesty z zarośli na chwilę się urwały, po czym dały się słyszeć znów, tym razem z nieco innej strony. To na pewno kowal szukał dla siebie miejsca, z którego mógłby obserwować bieg wydarzeń. Tilia miała nadzieję, że miejsce będzie na tyle blisko, że w razie czego krasnolud zdoła jej przyjść z pomocą.
Właściwie liczyła na to, że pomoc nie będzie potrzebna. Przecież jeśli poinformuje kupca o grożącym mu niebezpieczeństwie, będą mogli wszyscy schować się w wozie, a tam już nic nie powinno im grozić.
Wóz wyłonił się zza zakrętu. Powoli i spokojnie zbliżał się do stojącej na brzegu szlaku druidki. Właściwie nie do druidki, bo dzięki zbroi Tilia wyglądała jak chuderlawy elf choć sama nie mogła w to uwierzyć. Miała po prostu nadzieję, że wygląda na tyle niegroźnie, że kupiec zatrzyma się na jej prośbę i uwierzy w to, co ma mu do powiedzenia.

Wóz zbliżał się powoli, dziewczynie coraz bardziej trzęsły się ręce i miała zupełną pustkę w głowie. Powtarzała sobie w myślach „Przekazać ostrzeżenie i nakazać ostrożność…” Zaczęła się przyglądać obu postaciom siedzącym na wozie. Woźnica był rzeczywiście starszy, choć ciężko stwierdzić czy stary. Gruby albo dość mocno zbudowany, ciężko było to stwierdzić na pierwszy rzut okaz zwłaszcza, że siedział owinięty jakąś derką. Ruchy miał wprawne i powoził zdecydowanie, omijając co większe wyrwy w trakcie. Na głowie miał kaptur, ale chyba nie był łysy, bo z gdzieniegdzie widać było ciemne włosy wymykające się spod nakrycia głowy. Chłopak siedzący obok, blondyn, zapewne pomocnik kupca był wyższy, ale wcale nie chudy. Siedział na wozie rozluźniony, chyba drzemał nic sobie nie robiąc z ciągłych podskoków pojazdu. Był też starszy niż dziewczyna się spodziewała. Właściwie nie wiedziała kogo ma się spodziewać, ale kupcy, których widywała w mieście zwykle za pomocników mieli bardzo młodych chłopców. Ten tutaj wyglądał raczej na młodzieńca niż niedorostka. Może syn, który ma przejąć interes po ojcu? Nie jej sprawa. Ważne, żeby przeżyli. Wyszła o dwa kroki do przodu tak, by mogła być zauważona. Miała nadzieję, że nie widać jej zdenerwowania. Wyciągnęła przed siebie prawą dłoń chcąc gestem nakazać by zatrzymano wóz. Bała się odezwać, bo nie była pewna czy głos jej nie zadrży.
Woźnica nie zatrzymał wozu, ale zwolnił na tyle, by mogli wymienić uprzejmości. Druidka zebrała całą swoją odwagę i zaczęła: - Witaj panie. – Powstrzymała się przed odruchowym dygnięciem. Powitanie zabrzmiało prawie dobrze, więc kontynuowała: - Mam wieści, że postanowiono cię obrabować. Zbójcy szykują zasadzkę na szlaku. Nie wiem dokładnie gdzie, ale do miasta już niedaleko, więc pewnie niebawem. – popatrzyła uważniej na przybyszy. Nie wydawali się specjalnie przejęci. Wóz nadal podjeżdżał powolutku. Kiedy woźnica znalazł się na wysokości dziewczyny nagle przekazał lejce chłopakowi, a sam wyciągnął rękę i chwycił drobną kobietkę za odzienie i wciągnął na kozła. Pisnęła z przestrachu, ale wylądowała bezpiecznie. Mężczyzna przesunął się nieco i posadził ją obok siebie, przyglądając się jej uważnie. – Witaj pani – powiedział niskim, spokojnym głosem. Zupełnie nie takim, jakiego mogła się spodziewać. Wszystko było nie takie jak się spodziewała. – Dziękuję ci za ostrzeżenie. Mam nadzieję, że z twoją eskortą dojedziemy bezpiecznie do Danae. – to powiedziawszy uśmiechnął się szeroko i przejął z powrotem lejce, nie poganiając jednak konia do szybszego kroku.
Druidka przełknęła głośno ślinę. „Eskortą?”. Pomyślała w lekkiej panice, że nie może przecież jechać z kupcem i zostawić kota i krasnoluda na tym trakcie. – Ja nie… - zaczęła niepewnie, po czym przypomniała sobie, że ma być strażniczką, więc spróbowała dodać stanowczości swoim słowom – Nie mogę z wami jechać panie. Mam tutaj swoje obowiązki. – odważyła się spojrzeć na siedzącego obok człowieka.
Nie był starcem, ale widać było doświadczenie na jego twarzy. Nie był też typowym tłuściochem; teraz wręcz mogła stwierdzić, że jest to solidnie umięśniony człowiek, który patrzy na nią mądrym wzrokiem. No i jego dłonie… Kupcy zwykle mieli bardzo delikatne dłonie, nienawykłe do ciężkiej pracy. Ot, czasami musieli przenieść jakiś cięższy towar. Ten mężczyzna jednak miał dłonie silne, masywne, ze zgrubieniami widocznymi na wewnętrznej części. „Kupiec?”
Tilia nie wiedziała co robić. Zeskoczyć z wozu i uciekać? Przecież wtedy kupiec uzna ją za oszustkę i cała misja na nic…
Awatar użytkownika
Persewir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Złodziej
Kontakt:

Post autor: Persewir »

Persewir po dłuższej kontemplacji postanowił poszukać swoich towarzyszy. Z trudem wstał, rozciągnął się i zaczął spokojnie iść. Zaczął zastanawiać się czy jego towarzysze nadal żyją. Czy przypadkiem bandyci ich nie złapali i nie będą żądali okupu.
Kiedy już rozruszał kości zaczął biec. Nie było mu jednak śpieszno. A to zaintrygował go kolorowy motylek, a to pełzającą, brązowa dżdżownica... W końcu usłyszał karawanę kupiecką i jakieś rozmowy. Podbiegł jeszcze trochę. Teraz już widział dokładnie... tył wozu. Musiał podejść bliżej. Zaczął podążać wzdłuż chaty na kółkach. Zobaczył dziwnie wyglądającego gwardzistę w lekkiej zbroi. Co to? Straż? To po co my mieliśmy ratować tego kupca skoro ma obstawę! Zrezygnowany stanął w miejscu. Zobaczył w krzakach krasnoluda:
-Miał! - krzyknął uradowany coś w stylu : "O żyjesz, możesz mi być potrzebny!" - podbiegł do Nurdina. " A... no tak. Wpełzł w krzaki. Metamorfoza w człowieka przestała być już dla niego dużym problemem. Przyzwyczaił się do chwilowego zmęczenia. Ubrał się i wyjrzał do norda: - Po co tu siedzisz? Karawana już przecież pojechała. A na dodatek ma straż przy sobie, więc nasza misja jest bez sensu...
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

Słysząc słowa Tilii, krasnolud gotów był rwać sobie włosy z głowy. Każde zdanie wypowiedziane przez druidkę, od początku do końca było złe. Rzekoma strażniczka zwracała się do woźnicy w sposób uprzejmy, nieco nieśmiały, grzeczny i pełen szacunku. Tak po Tiliowemu. Zupełnie inaczej niż zrobiłaby to elfka z krwi i kości. Nurdin żałował że nie mieli więcej czasu by ustalić wszystko. Nord nie rozumiał dlaczego druidka która tyle wie o świecie, popełnia tak podstawowe błędy. Przecież u licha długouche władały tymi terenami, a rolą strażnika występującego w imieniu władcy jest wydawanie rozkazów, a nie proszenie się byle handlarza o posłuchanie. Handlarz miał zachować ostrożność i tyle. Co gorsza porwanie się na Tilię i wciągnięcie ją siłą na wóz było zbrodnią samą w sobie, której prawdziwy oddział nie mógł zlekceważyć.
Na szczęście w tej krytycznej sytuacji z pomocą pojawił się kotołak.
- Posłuchaj – wyszeptał kowal – ta strażniczka to Tilia. I ma kłopoty. Kimkolwiek jest nasz handlarz, najwyższy czas by sprowadzić go na ziemię. Spróbuj przedostać się na drugą stronę traktu, najlepiej robiąc przy tym tyle zamieszania, by te hultaje myślały iż jest nas tu tuzin. No i weź to. – Nord wcisnął w ręce Persewira niewielki metalowy pojemnik – To krasnoludzkie cacko. Gdyby szelmy chciały uciec, po prostu ciśnij ów owal prosto pod końskie kopyta. Wybuch narobi tyle huku że zwierzaki na jakiś czas nie zrobią ni kroku. Ruszaj, a ja tymczasem przypomnę dziadom czym jest respekt dla władzy.
Gdy tylko kotołak zniknął w zaroślach, Nurdin naciągnął swoją kuszę i bez wahania wypuścił w stronę wozu całą serię strzał. Krasnolud nawet nie zadawał sobie trudu by jakoś specjalnie celować. Tilia miała na sobie zbroję więc jej nic nie groziło, a pozostałymi nord nie przejmował się ani odrobinę. Skutek taj kanonady był taki że w ciągu mgnienia oka wóz handlarza najeżył się bełtami. Zadowolony z siebie krasnolud krzyknął na całe gardło:
- Ogłuchłeś stary capie?! A może we łbie ci się poprzewracało od ciągłego siedzenia na belce i wąchania końskiego zada!? – Spytał Nurdin uświadamiając sobie jednocześnie że jego słowa brzmią mało elficko. Z ewidentnych względów kowal nadawał się do roli elfa w takim samym stopniu jak Tilia. Krasnolud napomniał się w myślach by zważać na język, po czym kontynuował: – Jeśli nie potrafisz zrozumieć rozkazu tylko dlatego że ktoś wypowiada go uprzejmym tonem, to jesteś głupszy od swojego zwierzęcia. Może powinieneś sam zaprząc się do swojego powozu, a szkapie dać bicz? A teraz puść panią, wysil łepetynę i przypomnij sobie gdzie jesteś!
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia przeraziła się kiedy zdała sobie sprawę, że ktoś do nich strzela z łuku. Czyżby zbójcy dopadli ich właśnie teraz? Nie miała gdzie się schować, nie wiedziała jak powinna się zachować. Udawała przecież strażniczkę, nie powinna więc się bać… Wyprostowała się na siedzeniu i jak najbardziej przytuliła plecami do ściany wozu. Nie zdążyła wiele więcej zrobić, gdy usłyszała głos. Znajomy głos. Ale czy to możliwe, żeby krasnolud naprawdę chciał ją zastrzelić?! Może to była jakaś część planu, o której z przejęcia zapomniała?... Przełknęła głośno ślinę i wyjrzała w las. Nic nie było widać. Słyszała tylko turkot wozu i hałasy w krzakach. No i pogróżki Nurdina. Zerknęła na woźnicę i zamarła. Przyglądał się jej uważnie. „Wydało się” – pomyślała przerażona - „on wie, że nie jestem żadnym strażnikiem…”
Woźnica chwilę patrzył na dziewczynę. Wrzaski i groźby zdawały się nie robić na nim żadnego wrażenia. Zastanawiał się chwilę, po czym wybuchnął gromkim śmiechem. Śmiał się gromko, spoglądając co chwilę na swojego pomocnika, który był podobnie rozbawiony. Też się uśmiechał? Było to dla druiki zupełnie niepojęte. „Jak on może śmiać się w sytuacji kiedy grozi mu niebezpieczeństwo, a w dodatku ktoś wywrzaskuje do niego różne groźby i strzela z łuku?” Po chwili, która wydała się Tilii potwornie długa, mężczyzna przestał się śmiać. Nadal rozbawiony znów przyjrzał się dziewczynie i stwierdził: - Rozumiem, że to pozostała część leśnego patrolu? Marnie nam to wróży zważywszy na to, że potrafią tylko krzyczeć, ale o strzelaniu nie mają nijakiego pojęcia. – to mówiąc wychylił się i popatrzył na strzały wbite w wóz. Spoważniał, wstrzymał konia i zapytał Tilię tonem, w którym nie zostało nic z wcześniejszego rozbawiania: - Kim jesteście i czego od nas chcecie?
Druidka skurczyła się na siedzeniu. Myślała gorączkowo co powiedzieć. Czy lepiej upierać się przy wersji patrolu, czy może powiedzieć prawdę? Mężczyzna czekał.
Przełknęła głośno ślinę, westchnęła cicho i zdecydowała. Powie prawdę. Zwykle mówiła prawdę i zwykle to było najlepszym rozwiązaniem. – Panie, zbójcy chcą napaść na ciebie i twój dobytek – głos drżał jej przejęcia. Muszą jej uwierzyć! – Jestem Tilia, driudka… Tam... – machnęła nerwowo ręką w kierunku skąd nadleciały strzały – ...są moi towarzysze… - "jak ona ma powiedzieć o kocie?" Zająknęła się nie wiedząc co dalej. Kupiec nadal milczał i czekał. Nie wyglądał jakby cokolwiek rozumiał. Musiała mówić dalej: - Wędrowałam z Persewirem i usłyszeliśmy… podsłuchaliśmy… jak zbójcy spiskują. Mówili, że chcą Was obrabować. Postanowiliśmy was ostrzec. – nabierała pewności – A potem spotkaliśmy Nurdina. Kowala. I on też szedł z nami, żeby pomóc wam się obronić. – Zbierało jej się na płacz. To całe zdenerwowanie w końcu musiało znaleźć ujście. Głos znów zaczął jej drżeć: - Pędziliśmy, żeby was dogonić, a Nurdin był taki dzielny. Nie zjedliśmy dziś nawet śniadania, ale nawet nie narzekał… A Persewir był chory i… - zaczynała mówić bez sensu. Zdała sobie z tego sprawę i umilkła. Łzy napłynęły jej do oczu i bardzo starała się je powstrzymać . Zamknęła oczy.
Kupiec westchnął i nieco zdezorientowany położył dziewczynie dłoń na ramieniu lecz natychmiast ją cofnął. Westchnął i stwierdził cicho: - Masz dobre serce Tilio druidko. Musimy chyba zaczekać na twoich towarzyszy, zanim wystrzelają nas jak… kaczki – jego głos znów zabrzmiał weselej. Tilia otworzyła oczy, a mężczyzna zawołał w las: - Wyjdź tu do nas Nuridnie kowalu i ty, drugi wybawco. Nie chowajcie się w krzakach jak skunksy i nie warczcie jak jakoweś bestie! - Pomocnik zachichotał. Najwyraźniej całkiem nieźle się bawił.
Awatar użytkownika
Persewir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Złodziej
Kontakt:

Post autor: Persewir »

Persewir był zdziwiony poczynaniem krasnoluda. Najpierw wręczył kotu jakieś dziwne, ciężkie żelastwo. Na dodatek, zaczął strzelać do wozu. Odłożył ostrożnie "wybuchacza" i zwrócił się do Nurdina spokojnym głosem:
- Co ty wyrabiasz? Nie nauczyli cię pacyfistycznych rozwiązań? Jeszcze ich zdenerwujesz... - po tych słowach wrócił do zostawionej bomby. "Ciekawe jak to działa... Niby wybucha... ale czy na pewno?" - Kiedyś musiał to przetestować. Jak na razie nie miał czasu.
Wyszedł z krzaków po chwili namysłu:
- Dzień dobry, jestem Persewir - przedstawił się grzecznie. Nie miał się czego obawiać. Woźnica może wyglądał groźnie, ale od razu kot go polubił. Miał przeczucie, że to dobry człowiek. - Przepraszam za kolegę... To krasnolud... - Jakby to miało wszystko wyjaśnić.
- Tilia pewnie opowiedziała panu już całą historię odnośnie naszego "pościgu". Nie wiem czy rozsądnie będzie stać tutaj bezczynnie. Wygląda pan na silnego, ale nie sądzę, by nawet tak umięśniony człowiek poradził sobie z całą bandą zbirów. - To mówiąc uśmiechnął się lekko. Teraz jeszcze tylko uciec bandytom i załatwione. Sam na ogół unikał walki. Zwykle przybierał kocią formę i uciekał z miejsca zdarzenia. Lecz teraz, miał jeszcze towarzyszy na głowie...
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości