Turmalia[ Centrum ] Rebelia w Turmalii

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Jorge
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Jorge »

        Jorge nie speszyły słowa Setiana. Lekko zmrużył oczy i przyjrzał mu się krytycznie, nim odpowiedział na jego złośliwości.
        - Obsesja na twoim punkcie? - powiedział, jakby chciał sprawdzić, jak to będzie brzmiało. - Nie, chyba jeszcze mi do tego daleko…
        Szermierz zaśmiał się, chyba rozbawiony samą ideą uzależnienia się od kogokolwiek, w mniej lub bardziej dosłowny sposób. Niemniej był dość słabym człowiekiem, łatwo popadał w nałogi, więc nie mógł niczego wykluczyć. ”Co ja sobie roję, przecież to niedorzeczne”, uznał, przeganiając ostatnie idiotyczne myśli i skupiając się już na świecie rzeczywistym.
        - Czyli jednak nie było szczęśliwego zakończenia - uznał cicho. - Nie powiem, bym był zaskoczony reakcją obserwatorów - z tego, co do tej pory mówiłeś o swoim klanie, nie wyłania się specjalnie sentymentalny obraz. Naprawdę stosuje się u was tak surowe kary cielesne? W walce z pewnością musieliście być bandą zajadłych s... skurczybyków - dokończył, aby nie używać bardziej wulgarnego, ale przy tym bardziej adekwatnego słowa. - Myślałem jednak, że opowiesz mi o swoim nauczycielu, gdy jeszcze żył, o tym ile czasu cię szkolił i jaki dla ciebie był, ale nie nalegam. Nie spodziewałem się po prostu, że tamtego dnia zginął, ale rozumiem, jak groźba może być taka na pierwszy rzut oka niewidoczna rana. Szkoda...
        Carax na chwilę zamilkł. Turmalia już dawno zniknęły im z oczu, zasłonięta drzewami i roślinnością, wokół było tak cicho, że człowiek podczas rozmowy odruchowo zaczynał mówić coraz ciszej, jakby port nie został dotknięty szybko stłumioną rebelią, a zarazą, która wybiła wszystko w promieniu kilkunastu mil. Przynajmniej noc im sprzyjała - księżyc dawał dość światła, aby można było podróżować bez przeszkód, a zeszłonocna ulewa oczyściła powietrze i zwilżyła ubity trakt, dzięki czemu spod butów nie wzbijał się kurz.
        - Nie wiem też o jakich szkołach mówisz, ale raczej nie o tej, do której ja należę - zauważył Carax po chwili milczenia. - U nas zawsze najważniejsze były umiejętności. Mogłeś być bogaty, wygadany, wpływowy albo zasłynąć jakimś wyjątkowo fascynującym starciem, ale to nic nie znaczyło, jeśli nie potrafiłeś iść naprzód i doścignąć poziomem swoich nauczycieli... Ale mniejsza o to, pewnie cię to nie interesuje. Wracając do twojej historii, jeśli brakuje ci tego, że nie wyszalałeś się za młodu, ja mogę ci w tym pomóc. Chyba, że jesteś tak zgorzkniały, jak to do tej pory prezentowałeś - dodał tonem, który miał sugerować, że to żart.
Awatar użytkownika
Setian
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Setian »

- Od szczęśliwych zakończeń są wspomniani przez ciebie wcześniej bardowie. Zawsze mają w rękawie jakąś denną historię z cudownie ułożonym końcem. W moim przypadku musieliby zmusić się po prostu do kłamstwa, gdyż żadnych szczęśliwych zakończeń nie ma. To jest tylko fikcja Jorge, świat realny jest światem kłamstwa, obłudy, nienawiści i cierpienia. Wszystko co dobre jest jedynie chwilowe.
Czy Gotlandczyk był pesymistą? Najprawdopodobniej dla innych tak, jednak on sam uważał się po prostu za realistę – nie miał łatwego życia, więcej – miał jedno z tych najcięższych, stąd nie poznał jego dobrych stron, a on sam odbierał to jako możliwość rzeczywistego patrzenia, bez ogłupiających, różowych klapek na oczach.
- Jesteśmy szkoleni na wojowników przekładających powinność nad uczucia. My się nie wahamy, a przynajmniej nie robią tego ci którzy już zostają pełnoprawnymi melmaro. Nie znamy pojęcia łaski czy też litości, egzekwujemy wyroki i wymierzamy kary, gdyby nie my, nasz kraj łatwo mógłby upaść. Dla siebie melmaro są braćmi, jednak innych traktują jako potencjalnych wrogów, nie próbuj się z takim bratać. A nauczyciel? Cóż, ludzie umierają.
Szatyn wzruszył ramionami, jak gdyby nic go to nie obeszło, po czym pochylił się i ścisnął mocniej klamry przy butach, gdyż te się poluzowały.
- Wyszaleć? Zabawy są ostatnią rzeczą jaka mnie teraz interesuje, ty się bawisz z dziewkami, tańczysz i pijesz wino, ja trenuję, szkolę i zabijam, zasadnicza różnica między nami. Ostatni raz dobrze się bawiłem… Tak, w zasadzie to nigdy. Chyba jednak jestem taki jak z prezentacji, co dobitnie zauważyłeś.
Melmaro nie potrafił się bawić, jego serce zatraciło jakąkolwiek radość z życia, a obranymi priorytetami stała się niekończąca walka, rośnięcie w siłę, zapominanie o świecie poprzez odbieranie innym życia, zwyciężanie, pokazywanie swej dominacji.
- Jeżeli będziesz chciał ze mną ćwiczyć, to musisz się przygotować na solidny trening kondycyjny, wytrzymałościowy. Mam nadzieję, że przebiegniesz dwadzieścia kilometrów? Dobrze by było, gdybyś miał niedaleko jakiś las, dobrze się tam trenuje hartowanie organizmu. Nie wiem jak tam twoja masa mięśniowa, ale szkolenie tego typu siły fizycznej zajmuje mnóstwo czasu i nie będziemy się temu poświęcać. Skupimy się na koordynacji ruchowej, a przede wszystkim błyskawicznym procesie podejmowania najlepszych decyzji w danej chwili pojedynku. Zamierzam również przetestować twoją psychikę, to ile ciosów wytrzymasz zanim w oczy zajrzy ci strach i widmo porażki, ile razy zmusisz się do powstania po nokaucie, ile razy przyjmiesz na siebie ciosy rozpylające ból po całym ciele zanim zrezygnujesz, ile cierpienia zniesiesz nim zdradzisz sekret. Odpowiadając na pytanie które być może chciałeś zadać – Choćbyś miał mnie żywcem obrać ze skóry i poćwiartować, nie zdradzę ci rzeczy których nie chcę ujawnić. Postaramy się, by było tak samo i z tobą. Poza tym oczywiście walka wręcz, tj. różne sposoby łamania kości, wykręcania ich, przerzuty, to co ci nie wychodzi, czyli uniki, zbicia ciosów, kontry, dodatkowe sposoby łamania karku, zabójcze trafienia kosztem niewielkiej siły, strategia walki w ubytku liczebnym, itd..
Awatar użytkownika
Jorge
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Jorge »

        - Straszny z ciebie pesymista - stwierdził co oczywiste Carax. Jasna sprawa, że on był z drugiej strony barykady, miał łatwy i przyjemny żywot i chociaż czasami miewał kłopoty, zawsze lądował jak kot, na cztery łapy. Niektórzy oczywiście mogliby stwierdzić, że nie ma powodu do radości, w końcu rodzina zerwała z nim kontakt i został pozbawiony znacznego majątku, lecz Jorge się z tym nie zgadzał - w końcu to był jego wybór i było mu z tym bardzo dobrze.
        - Nie próbuj się bratać? - parsknął Jorge. - Zabij, a chyba właśnie próbuję. Naprawdę, dobrze by ci zrobiło, gdybyś chociaż na moment się rozluźnił, zabawił. Nie każę ci przecież porzucić całego dotychczasowego trybu życiu i zapić się na śmierć w łóżku pełnym prostytutek. Jeden wieczór w miłym towarzystwie chyba cię nie zabije, hm? Przemyśl to, szkoda, byś marnował swoje najlepsze lata tylko i wyłącznie na treningi i zabijanie.
        Carax ostatnie zdanie zaintonował w sposób, który sugerował koniec tematu i faktyczną przerwę na refleksje. Nie wydawało mu się, by Setian wziął sobie jego słowa do serca i faktycznie miał się nad tym zastanawiać, ale dał mu szansę. Sam powiedział, że nigdy w życiu dobrze się nie bawił, może przez to był taki niechętny - zwyczajnie nie wiedział, co traci.
        - Moją wytrzymałość i siłę najlepiej, byś sam ocenił - uznał po wysłuchaniu planu treningów. Zdawało się, że mina mu odrobinę zrzedła, ale nie był przestraszony. - Wydaje mi się, że nie jest źle, plasuję się raczej powyżej średniej, ale na pewno w życiu nie poświęciłem treningom tyle czasu, co ty, z pewnością też byłem czego innego uczony, w inny sposób. Niestety, muszę cię rozczarować, nie mieszkam w wiejskiej posiadłości, a w domu w bogatej dzielnicy. Mam ogród, ale to cię pewnie nie usatysfakcjonuje. Niemniej, Valladon nie stoi pośrodku niczego, jeśli zależy ci na tej konkretnej scenerii, można temu zaradzić.
        Carax obiema dłońmi zaczesał włosy do tyłu, na chwilę zamykając przy tym oczy. Jakoś nie spodziewał się, że Setian weźmie te treningi aż tak na poważnie, jakby faktycznie chciał go jak najwięcej nauczyć, a nie tylko mieć partnera do pracy nad własnymi umiejętnościami. "Chyba będę potrzebował wolnego od Żurawi na ten czas. Lady mnie zabije...", zaśmiał się w duchu, już wyobrażając sobie to gniewne spojrzenie zmrużonych oczu, jakim zostanie poczęstowany i krótką odpowiedź, tak chłodną, że szron pokryje wszystkie szyby w okolicy.
        - Chciałbym tylko nieśmiało wtrącić, że po tej nauce wolałbym nadal mieć wszystkie zęby - kontynuował szermierz, gdy już otworzył oczy. - Bo z twoich słów wnioskuję, że zamierzasz sprać mnie tak, bym zapomniał gdzie góra a gdzie dół. Starczy ci w ogóle na to wszystko czasu? Zdaje mi się, że właśnie nakreśliłeś plan treningów na co najmniej pół roku.
        Carax uważnie spojrzał na Setiana - w końcu to on najlepiej powinien wiedzieć, jak dobrze do tej pory się maskował i ile czasu zajmie jego dawnym braciom wytropienie go. No i ile czasu potrzeba, by nauczyć się wszystkich punktów z długiej litanii, jaką przed chwilą przedstawił, pomijając oczywiście opór materiału. Po głowie Jorge kołatała się myśl, że najgorzej będzie z tym trzymaniem języka za zębami - nie przychodziło mu na myśl nic, co za wszelką cenę chciałby ukryć, a udawanie, że jest inaczej, może nie być specjalnie efektywne. "Pożyjemy, zobaczymy, może nie będzie tak najgorzej. Jak to powiedział? Że jest drugim pod względem ważności członkiem swojego klanu? Z pewnością więc wie, co robi", uznał i już się tym dłużej nie przejmował.
Awatar użytkownika
Setian
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Setian »

- Pesymista? – Słysząc tą uwagę szatyn parsknął jedynie w swoim stylu, bowiem miał doskonałe potwierdzenie jego myśli, ludzie faktycznie brali go za widzącego jedynie czarne strony życia. Zresztą… Czy taki nie był naprawdę? – Ja bym raczej nazwał siebie realistą, ale to dwuznaczna kwestia, więc nie będziemy się w nią zagłębiać.
Melmaro słuchał w spokoju słów Jorge i zastanawiał się czy szermierz naprawdę wierzy w to co mówi, a raczej czy wierzy w to, że może przekonać Gotlandczyka na taki właśnie wieczór i zmianę dotychczasowego trybu życia. Jeśli tak… To naprawdę był naiwny. Szatyn nie mógł odpuścić sobie poczęstowania w takiej chwili swego towarzysza szczyptą jego złośliwości, wszakże czyż na nią nie zasłużył?
- Zechcesz mi przypomnieć kiedy nazwałem twoje towarzystwo miłym? Bo ja coś tego nie pamiętam. Nie wiem czy chcesz mnie zmienić, ale jeśli tak, to muszę ci uświadomić, że jest to niemożliwe, więc możesz już przestać próbować.
- Obejdziemy się bez lasu. – Westchnął Setian, zastanawiając się jak Jorge mógł cokolwiek ćwiczyć bez posiadania obok tej naturalnej areny. No, chyba, że przy tej jego całej szkole szermierczej las już występował. – Nie martw się, nie uszkodzę cię na tyle mocno, by ci to czymś poważnie przeszkodziło. Byłoby inaczej gdybyś został moim uczniem długoterminowym, jednak teraz jak wiesz, czasu nie mam tyle, by wszystko ci przekazać. Odpowiadając od razu na twe, hm… Wątpliwości, ciekawość? Nie nauczę cię wszystkiego, to zajmuje lata. Jednak pomogę ci opanować podstawy i wpoić harmonogram całokształtu, byś – jeżeli zapragniesz nadal rozwijać się w tym kierunku – później wiedział co dalej, jak trenować kiedy mnie już nie będzie. Nie wiem czy macie tutaj jakiegoś nauczyciela wręcz, jeśli tak, mógłbyś się zapisać i jego nauki przekładać na to co będziemy razem robić. Oczywiście potrzebny ci będzie partner do walk, ale z tym sobie chyba poradzisz.
- A co do tego całego bratania się… - Setian zmrużył oczy i spojrzał na rozgwieżdżone niebo, przystając na chwilę. – Najprawdopodobniej oficjalnie nie jestem już melmaro, gdyż z pewnością zostałem przez klan wyklęty. Nazywam tak siebie z wiadomych celów i wciąż robił tak będę, aczkolwiek w świetle panujących zasad jestem teraz zupełnie nikim, nie wiem czy potrzebujesz tej informacji, ale w razie czego ci to mówię.
Jak Setian czuł się z faktem, że został pozbawiony poza domem, miłością – a tym samym jedynym szczęściem w życiu – i spokojem teraz jeszcze całej swej istoty, tego dla czego poświęcił niezliczone dni ciężkiej pracy? To było… Dziwne uczucie, nie do opisania, coś co zrozumieć będzie mógł tylko ten kto znalazł się w podobnej sytuacji.
Awatar użytkownika
Jorge
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Jorge »

        Fakt, nie było sensu kłócić się na temat światopoglądu Setiana - Jorge przystał na to, aby zakończyć rozważania w tym miejscu, nim jeszcze na dobre się zaczęły. Wykonał jakiś nieprecyzyjny gest, który sam w sobie świadczył o porzuceniu tematu, bez zbędnych słów.
        - Nie przypomnę, bo nigdy tego nie powiedziałeś - odpowiedział zaraz Carax, chociaż zadane przez Setiana pytanie należało raczej do tych retorycznych. W jego głosie nie było słychać urazy. - Nie siebie miałem zresztą na myśli, a potencjalną piękną kobietę, która wpadłaby w twoje ramiona.
        Na tym Jorge zakończył - melmaro nie był specjalnie rozrywkowy i chyba równie niespecjalnie potrafił się z siebie śmiać, dlatego drążenie tematu i dowcipy z podtekstem z pewnością by do niego nie trafiły. Oczywiście nie zamierzał przestać próbować, uważał, że Setian naprawdę powinien się wyszaleć, poczeka jednak na lepszy moment, aby ponoć ofertę.
        - Jednego nie rozumiem - przyznał Carax. - Powiedziałeś, że nie uszkodzisz mnie za mocno, bo nie będę twoim długoterminowy uczniem. Nie powinno być jednak tak, że to na zdrowiu i życiu twojego prawdziwego ucznia powinno ci zależeć? Nie chodzi mi oczywiście o to, że powinieneś obchodzić się z nim jak z jajkiem, siniaki i zadrapania to naturalna rzecz przy nauce walki, ale chyba nie powinno być też tak, że chłopak przez większą część roku leczy kontuzje po starciach z tobą. Takie jest moje zdanie i tego jestem nauczony, popraw mnie, jeśli się mylę.
        Carax może nie był zbulwersowany, w głowie mu się jednak nie mieściło, że można chcieć umyślnie zrobić krzywdę osobie, którą się naucza. Siniaki, stłuczenia, rozcięte łuki brwiowe się w to nie wliczały, ktokolwiek dzierży broń musi zaznać trochę bólu podczas nauki, aby ten prawdziwy, w walce, był do zniesienia i nie zdekoncentrował. Dla niego ból był elementem, który pomagał mu w wielu starciach, otrzeźwiał gdy za bardzo szalał albo pobudzał, gdy zdawało się, że to już koniec - wszak skoro jeszcze coś czuł, znaczyło to, że żyje i jeszcze wszystko może zmienić, dobitnie też udowadniało, że nie jest się nieśmiertelnym. W gruncie rzeczy może nawet trochę go lubił, w przeciwnym razie czemu tyle razy wstawał i czemu tyle razy przeciągał strunę w chwili, gdy miał jeszcze szansę odpuścić i był świadomy, że to się dla niego źle skończy?
        Gdy Setian nagle przystanął, szermierz zrobił jeszcze dwa kroki i również się zatrzymał. Obrócił się przodem do melmaro, za którego plecami widział ledwo łunę światła na horyzoncie. "Turmalia", uznał od razu, a jakiś cichy głos z tyłu głowy zapytał, czy to aby na pewno zwykłe światła miasta, czy też może łuna pożaru.
        - To tylko tytuł - zauważył, patrząc na Setiana. Mówił spokojnie, może trochę beztrosko, jakby faktycznie nie przywiązywał do tego wagi, ale też nie widział w tym tematu do żartów. - Oczywiście, dla większości to AŻ tytuł, ale ja bym się tym nie przejmował. Rozchodzi się w końcu o umiejętności, które ty z pewnością posiadasz, więc to, jak cię będą nazywać, jest sprawą drugorzędną.
        Carax wznowił marsz, spodziewając się, że zaraz może mu zostać wytknięte jego pochodzenie - w końcu najedzony nigdy nie zrozumie głodnego i tak dalej. Cóż, jeśli tak się stanie, bez skrępowania się wytłumaczy, w końcu nie miał nic do ukrycia.
Awatar użytkownika
Setian
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Setian »

Melmaro stał jeszcze przez krótką chwilę w miejscu, obserwując w spokoju bezmiar ciemnego nieba, po czym dołączył do Jorge. Słowa które wypowiedział szermierz przyjął w ciszy, nie odpowiadając ani razu. Nie widział potrzeby kolejny raz ogłaszać na głos tego, że się nie zgadza ze szlachcicem i, że ten nic w jego przypadku nie zdziała. Zresztą tamten nie był mimo wszystko głupi, z pewnością zdążył już to zauważyć. Szatyn musiał się powstrzymać przed pogardliwym prychnięciem, kiedy jego towarzysz napomknął o kobietach. Zdecydowanie istoty te straciły dla niego jakąkolwiek wartość i to nieodwracalnie. Zanim jeszcze poznał Rayuay, niewiasty były mu obojętne, a na nią jedną zwrócił uwagę, bo… No właśnie, dlaczego? Czyżby była aż tak wyjątkowa? Kiedy jednak został poruszony temat treningów i uszkadzania swoich uczniów, Setian postanowił się wypowiedzieć, w czego celu zrównał krok z rozmówcą.
- My w klanie mamy dosyć inne podejście do wszystkiego o czym mówisz. Każdy kto ofiarowywał nam swe dzieci był w pełni świadomy panującego w murach rygoru oraz bardzo wysokiego prawdopodobieństwa śmierci. W zamian za to gwarantowaliśmy wyrośnięcie na mężczyznę który z powodzeniem obroniłby rodzinę w każdej sytuacji. Często to był najskuteczniejszy argument, aczkolwiek jak dla mnie nic nie znaczący – wstępujący w mury klanu wyrzekali się swoich nazwisk, a Gotlandczycy stawali się ich jedyną rodziną. Nie znam melmaro który jako uczeń nie otrzymałby choć raz „lekcji”, tak bowiem określamy to co ty tak pięknie rozwinąłeś. Mnie też to oczywiście spotkało, każdego, gdyż to czynność niezbędna. Uczeń otrzymywał lekcję w chwili, kiedy nauczyciel widział, że podopieczny jest na to gotowy – wtedy przez krótki moment szedł na całość. Miało to na celu sprawdzenie jak sobie z tym poradzą, jak szybko ich ciało wróci do pełni sił, a psychika potraktuje naukę – czy pokryje się strachem przed ponowieniem tego faktu, czy może wleje w umysł determinację i chęć jeszcze większego starania się? Czasami lekcja stosowana była również jako kara, kiedy podopieczny nie zadowalał nauczyciela lub w walce popełnił jakiś karygodny błąd, coś przez co nierychło poległby podczas pojedynku – miało to na celu pokazanie mu konsekwencji i wpojenie poprawnych zachowań. Młodzi różnie na to reagowali, były sukcesy, ale również porażki, niektórzy stali się towarem wadliwym i musieli nas opuścić. I nie mówię tutaj o ciele, a wnętrzu, nie spełnili naszych oczekiwań. Oczywiście mam nadzieję, iż nie muszę mówić, że należałem do jednych z najsurowszych nauczycieli. Było na ten temat wiele konwersacji i jeszcze więcej skarg, jednak jeżeli pozwoliłem komuś stać się melmaro, to ten ktoś był melmaro kompletnym.
- Swoją drogą… Jaki tytuł ty posiadasz? Powinienem zwracać się do ciebie per sir, czy coś w tym stylu? Pytam z ciekawości, bo nie myśl nawet, że tak będę robił.
Wojownik parsknął cicho pod nosem, z ponurym rozbawieniem przypominając sobie oburzenie ludzi „wyższych stanów” kiedy ten nie zwracał się do nich odpowiednimi tytułami, bądź nie oddawał im należnego szacunku. Najciekawsze zawsze działo się lata później, kiedy odwiedzał ich jako melmaro przewodni, a ci zapominali o tym kim są i chowali się przed nim, trzęsąc się ze strachu. A przecież nawet nie byli głównym celem wizyty…

***

- Argh! – Głośny ryk wydobył się spod maski, a dłoń zacisnęła się w żelaznym uścisku na szyi maga, po czym skąpana w czerni postać rzuciła człowieka na ścianę, odwracając się do pozostałych trzech. – Wiedziałem, że nie pozwoliliby mu odejść w spokoju! Ścigają go, a przewodzi im Loring. Musimy się pospieszyć, nie mogą dopaść go pierwsi, mimo wszystko sam nie da im rady.
- Loring? – Słabo dosłyszalny syk zakończył się niejednoznacznym mruknięciem. – O nim też słyszeliśmy, to jest ta jedyna mogąca mu zagrozić osoba, zgadza się?
- To jeszcze nie wszystko! – Rozwścieczona istota potężnym kopnięciem roztrzaskała stojący przy oknie stół, przez co wszystko co na nim się znajdowało, spadło na ziemię i się potłukło. – Ma przy sobie Vraelth uni Pequa Xia…
Przez chwilę zapanowała cisza, a zamaskowani popatrzyli na sobie, po czym z powrotem umieścili swe spojrzenia w przywódcy.
- Miecz stworzenia?
- Artefakt z zapieczętowanym w nim naszym panem! A poza tym przebywa tam również stwórca krainy, ten który nas pokonał, ten który stworzył Gotland i nas upokorzył… Teraz nie ma pełnej siły, co znaczy, że musimy zdobyć tą broń i przetransportować na nasz ołtarz, gdzie wyciągniemy naszego ojca i z jego pomocą podbijemy nie tylko Gotland, wtedy cała kraina będzie nasza!
Z początku wściekły krzyk przemienił się teraz w głośny, szyderczy i mrożący krew w żyłach śmiech, będący na granicy obłędu albo już znacznie za nią.
- Kim… Kim wy jesteście? – Wyszeptał przerażony czarodziej, próbując na plecach uciec od nich jak najdalej, jednak za nim znajdowała się ściana. – Co z was za plugastwa?!
- Plugastwa? – Śmiejący się z uśmiechem którego nie było widać, podszedł spokojnym krokiem do maga i klęknął przy nim, po czym kolejny raz chwycił go za szyję.
- Jesteśmy nowym porządkiem.
Lana
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lana »

Lanę opuściło szczęście. Ktoś widział, jak morduje przywódcę rebelii i nie omieszkał szepnąć słowa straży.
Był akurat podczas odpoczynku w karczmie, kiedy otworzyły się drzwi, a do środka wkroczyło czterech uzbrojonych, rosłych mężczyzn.

- W imieniu straży państwa Turmalia, aresztuję cię - powiedział ten stojący na przodzie. Dwóch kolejnych podeszło, by zabrać mu broń i zakuć go w kajdany. Nawet nie próbował uciekać. Ucieczka byłaby równoznaczna z natychmiastową śmiercią.

- Zostałeś oskarżony o popełnienie morderstwa. Decyzją królowej Isilii, dnia jutrzejszego, przed zachodem słońca zostaniesz stracony. - Lana mimo wszystko słuchał słów strażnika z obojętnością wymalowaną na twarzy. Nie obawiał się śmierci, która wielokrotnie do niego przychodziła.
Żałował tylko, że wolność była już tak blisko. Znów mógłby udać się w stronę Szepczącego Lasu, gdzie był całkowicie bezpieczny. Znów mógłby patrzeć beztrosko na wschody i zachody słońca... Teraz pozostało mu oglądanie świata zza więziennych krat. Ale i to miało nie trwać długo.
Strażnicy opuścili z nim karczmę, podczas gdy elf w duchu przeprosił swych towarzyszy, że musiał ich zawieść.

- "Pewnie pomyślicie, że uciekłem... Oby wam udało się opuścić to przeklęte miasto. Oby Setian nie wpakował cię w tarapaty, Jorge." - Pomyślał, prześlizgując wzrokiem po okolicy. Wielu ludzi stało przy karczmie, szepcząc między sobą. Oto morderca, który jest odpowiedzialny za wywołanie tego chaosu.

Ciąg dalszy: Lana
Awatar użytkownika
Jorge
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Jorge »

        Carax obrócił głowę w stronę Setiana, gdy ten się z nim zrównał. W milczeniu słuchał obszernych wyjaśnień, wzrokiem błądząc jednak po okolicy. Zdawało mu się, że słyszy jakiś cichy odgłos, nie umiał jednak określić ani skąd on dochodzi, ani co może go wydawać. ”Albo po prostu mi się wydaje”, dopowiedział w myślach ”Krew mi w uszach szumi i sprawia, że mam halucynacje.”
        - Rozumiem, widzę sens w tym, co powiedziałeś… - zgodził się z wyjaśnieniami Setiana o zasadności i warunkach przeprowadzenia takiej "lekcji". - Biorąc pod uwagę fakt, że mieliście być elitą wojowników i to nie tych, którzy jedynie popisują się na turniejach, a faktycznie stają naprzeciw nieprzyjaciela, takie rozwiązanie jest brutalne, ale logiczne i z pewnością daje efekty. Pewnie też nieźle motywuje, dosłownie i w przenośni wybijając z głowy złe nawyki.
        Kącik ust Caraxa drgnął, nazwanie jednak tego uśmiechem byłoby zbyt daleko idącym uogólnieniem.
        - Najsurowszy - powtórzył jak echo jedno ze słów wypowiedzianych przez Setiana. - Co to oznacza w kontekście próby, o której mówimy? Stosowałeś ją wyjątkowo często, czy gdy już po nią sięgnąłeś, byłeś wyjątkowo okrutny? Uprzedzaliście w ogóle uczniów przed taką lekcją? - zapytał. Sądził, że na ostatnie pytanie usłyszy odpowiedź przeczącą: jeśli dzieciak wiedziałby, co go może spotkać, pewnie by się przygotował w ten czy inny sposób albo po prostu jego reakcja nie była w pełni prawidłowa, wiedziałby, że to się kiedyś skończy, a wytrzymując więcej, zaimponowałby swojemu nauczycielowi. Ale nie Setianowi - on sprawiał wrażenie osoby, na której nie da się zrobić wrażenia i od której nawet najlepszy uczeń usłyszałby “ewentualnie może być”. Takie podejście było oczywiście dobre, nie dla każdego, ale jeśli chłopak był szkolony na bezwzględnego wojownika, nie powinien być miziany przez nauczycieli - wystarczy przejść się do byle których koszar, aby przekonać się, że nie tylko Gotlandczycy stosują metodę zimnego chowu, chociaż trzeba przy tym przyznać, że na pewno są bardziej bezwzględni, niż Alarańczycy.
        Jorge westchnął, gdy padło pytanie o jego tytuł. Niespecjalnie lubił, gdy ta informacja była z niego wyciągana. Gdy mówił o tym z własnej woli, często z uwzględnieniem płynących z tego korzyści, to co innego. Mimo wszystko, nie zamierzał unikać odpowiedzi, w końcu nie było to nic wstydliwego ani tajnego.
        - Jestem hrabią, ale bez majątku - oświadczył neutralnym tonem. - Teoretycznie powinieneś się do mnie zwracać “sir Carax”, ale nawet bym nie chciał, byś tak robił, to zbędne zadęcie w chwili, gdy powinniśmy być na ty. Zresztą, sam przedstawiłem się wcześniej samym imieniem. W szkole noszę rangę fechtmistrza, młodszego fechtmistrza, jeśli chodzi o ścisłość, ale nie mówimy do siebie w ten sposób, zwracamy się po nazwisku. Te wszystkie tytuły są potrzebne tylko na uroczystościach.
        Caraxowi zdawało się, że powiedział więcej, niż oczekiwał od niego Setian, ale miał ku temu powód - arystokratyczne urodzenie było dla niego właściwie przydatnym narzędziem, podczas gdy dumę przynosił mu drugi tytuł. W końcu na niego sobie zapracował, coś to o nim mówiło, a co wiązało się z byciem hrabią? Nic, może z wyjątkiem obrzydliwie wielkiego majątku, którego i tak nie posiadał. Carax uważał, że dokonał uczciwej wymiany.
        - Kawałek stąd jest duży zajazd. - Jorge nagle zmienił temat. - Proponuję się tam udać, może da się wynająć jakieś konie albo zabrać z kimś, zawsze będzie szybciej.
Awatar użytkownika
Setian
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Setian »

- Sir Carax… - Mruknął Setian po czym chwilę milczał, jak gdyby przetwarzał to co usłyszał oraz to co powiedział. – Przepiękne. Jorge bez-majątkowiec Carax. Ah, wybacz. Sir Jorge bez-majątkowiec Carax. Nie no, muszę powiedzieć, że od dzisiaj będzie to mój ulubiony tytuł.
Usta szatyna drgnęły w uśmiechu, a ton głosu jednoznacznie wskazywał na to, że świetnie – przynajmniej na jego sposób – się przy tym bawił. Kiedy szlachcic zaproponował wstąpienie do zajazdu – co najpewniej oznaczało karczmę dla podróżnych z dobrze rozwiniętą stajnią i pokojami noclegowymi -, melmaro przytaknął, zresztą co miał zrobić innego?
- Wracając do kwestii lekcji i tego co miałem na myśli określając się mianem najsurowszego. W zasadzie można powiedzieć, że zgadłeś, gdyż to co wymieniłeś było prawdą. Przeprowadzałem tego typu rzeczy najczęściej, niejednokrotnie na jednej osobie kilka razy z rzędu, było to mocniejsze niż w wykonaniu innych nauczycieli, a powody którymi się kierowałem prawie zawsze były uznawane za niewystarczające. Oczywiście, że uczniowie nie wiedzieli o lekcji, to chyba logiczne, prawda? Często i nauczyciele nie mieli pojęcia o tym, że akurat na ich najbliższym treningu coś takiego się odbędzie. Wpływ na to miało wiele czynników, często absolutnie spontanicznych, tak więc niemożliwym było zrobienie sobie harmonogramu i wywiązywanie się z niego.
Gotlandczyk przeciągnął się i kolejny raz zerknął w niebo. Robiło się coraz zimniej, powietrze stawało się wilgotne, a podmuchy lodowatego wiatru wzmagały się miarowo. Zdecydowanie wypadało odnaleźć jakiś budynek w którym mogli by zostać do końca nocy lub po prostu coś zjeść i ruszyć dalej, wszakże za trzy, góra cztery, cztery i pół godziny powinno zacząć świtać, więc i tak większą część nocy mają już za sobą.
- Dlaczego postanowiłeś mnie przyjąć do siebie? – Zapytał Setian obrzucając Jorge tym swoim przenikającym wszystko spojrzeniem. – Bo chcesz się nauczyć walczyć wręcz? Do tego potrzeba wielu lat ostrego treningu, ja sam przekażę ci jedynie podstawy i to w dodatku te naprawdę standardowe, a poza tym nauczę kilku sztuczek, jak chociażby ta z uszami. Dużo ryzykujesz, gdyż praktycznie nic o mnie nie wiesz, no… Poza tym, że pochodzę z klanu wyspecjalizowanych zabójców, z czego jestem jednym z ich czołówki, lubię mordować, nie sprawia mi to problemu i już pozbawiłem kilku ludzi żywota odkąd przybyłem do miasta. Kiedy pojawią się inni, nie mogę ci zagwarantować, że nic ci nie zrobią, że sobie pójdziesz. Branie mnie wiąże się z ryzykiem i prawdopodobieństwem śmierci. Dlaczego? By nauczyć się tego co oferuje każda szkoła? Masz w Alaranii szkoły szermiercze, sam jesteś członkiem jednej, nie wierzę więc, by nie istniały odmiany skupiające się na walce wręcz. Tak więc dlaczego to wszystko? Po co?
Awatar użytkownika
Jorge
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Jorge »

        Tym razem Carax był już chyba lekko zmęczony złośliwościami Setiana. Sapnął pod nosem, aby nie rozpętać burzyć w szklance wody o taką, bądź co bądź, głupotę i dopiero po tym się odezwał.
        - Od początku o to ci chodziło? - zapytał. Jego głos był spokojny, chociaż lekko ściągnął brwi. - Miało w ogóle znaczenie to, jaki tytuł wymienię, czy zamierzałeś mnie wykpić bez względu na to, co powiem? Nie sprawdzałeś mnie chyba? Mówiłem, to tylko tytuł, nie obrazisz mnie takimi docinkami. Jeśli chcesz tak do mnie mówić, powodzenia.
        Jorge odetchnnął - powiedział, co mu leżało na wątrobie i teraz niech Setian zrobi z tym, co chce. Nie oczekiwał przeprosin, ba, nawet się ich nie spodziewał. Może lepiej by zrobił, gdyby wcześniej ugryzł się w język, ograniczył się tylko do podania określenia “sir Carax”, bez wnikania w szczegóły. Nic jednak nie mógł poradzić na to, że w niektórych sprawach wolał nie zostawiać niedomówień: dla wielu osób jego status materialny miałby znaczenie. Brak dostępu do rodzinnego majątku jasno określał to, że ojciec go wydziedziczył i zerwał wszelkie kontakty. Z samym tytułem tak nie było - jako pierworodny Jorge był hrabią z urodzenia i miał do tego niezbywalne prawo. Jedyną możliwością wyrzucenia go z arystokracji byłoby udowodnienie, że Nicolo nie jest jego ojcem, a to wcale nie było takie proste - ich rodzinne podobieństwo było widoczne na pierwszy rzut oka, a poza tym oznaczałoby to również okrycie hańbą Annalei i zarzucenie jej zdrady małżeńskiej - była to wysoka cena, za wysoka nawet dla starego furiata Caraxa. Także jakkolwiek Nicolo nienawidził starszego syna, wyczerpał już wszystkie legalne możliwości, aby go pogrążyć i odciąć od elity.
        Carax złapał spojrzenie Setiana, gdy ten przeniósł na niego wzrok. Nie starał się utrzymać kontaktu, melmaro też najwyraźniej na tym nie zależało.
        - Czy to ważne? - Jorge wzruszył ramionami. - Może właśnie kręci mnie to, jak wielkie ryzyko ponoszę, przebywając w twoim towarzystwie. Wierzę, że ty nie zwrócisz się przeciwko mnie, bo w końcu jaki miałbyś mieć ku temu cel? To mi wystarczy. A że ci, którzy idą za tobą, mogą mnie okaleczyć, zabić, cóż - nie oni pierwsi i nie ostatni. Jest ze mną coś nie tak, że lubię igrać ze śmiercią. Nie było bez znaczenia to, że mogę się od ciebie czegoś nauczyć. Szkoda mi czasu na pobieranie lekcji w jakiejś szkole, a ty masz do tej materii bardzo praktyczne, konkretne podejście. No ale, jeśli chcesz mi się przyznać jeszcze do czegoś, co miałoby zmienić moją decyzję, to słucham.
        Carax zawiesił na moment głos. Zdawało mu się, że Setian może uznać tę odpowiedź za unik, ale nie dbał o to - powiedział, jak było. Szersze wyjaśnienia wymagałyby poruszenia dość grząskich tematów, a na to jeszcze przyjdzie czas.
        - Mógłbym odwrócić pytanie - podjął Jorge. - Dlaczego w ogóle zapytałeś mnie o gościnę? Nie podejrzewam co prawda, byś miał w Turmalii jakiś znajomych, których mogłeś zapytać o to samo, ale przecież mogłeś równie dobrze zaszyć się w jakiejś samotni w Szepczącym Lesie, miałbyś odpowiednie miejsce do treningów, szukanie ciebie byłoby jak szukanie igły w stogu siana i miałbyś przynajmniej święty spokój. Moje towarzystwo nie jest ci chyba specjalnie miłe - dodał, bardziej w ramach stwierdzenia, niż pytania.
Awatar użytkownika
Setian
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Setian »

Kiedy Jorge się odezwał, Setian spojrzał na niego i uniósł ledwo zauważalnie brwi ze zdziwienia. Nie sądził, że człowiek taki jak on będzie w stanie z powodu takich małych docinek się zdenerwować, ale skoro tak, to wypadałoby wszystko wyjaśnić. Szatyn lubił drażnić ludzi, ale teraz akurat nie miał tego na celu. Poza tym możliwe, że wciąż bolała go przeszłość lub miał jakiś uraz. Gotlandczyk znał się na tyle na świecie, by wiedzieć, że prawdziwych hrabiów bez majątku nie ma, chyba, że zostali go w jakiś sposób pozbawieni, a przyczyn tego może być wiele. Może Jorge sam był winny swemu losowi, a może został przez kogoś skrzywdzony?
- Hej, nie o to mi chodziło. – Odezwał się wojownik i stanął naprzeciw szermierza, w odległości zaledwie jednego kroku, patrząc mu uważnie w oczy. – Jeżeli coś z tego cię uraziło, to nie taki był mój zamiar. Nie mam nic do twojego tytułu, jest mi całkowicie obojętny, bowiem ich nie respektuję. Nie kpię z ciebie, równie dobrze ty mógłbyś ze mnie, gdyż mój statut pierwotny jest niższy nawet od chłopskiego, gdyż jestem zwykłą przybłędą bez rodziny, anonimowym dzieckiem znalezionym w porzuceniu.
Gotlandczyk wzruszył ramionami. Dlaczego zdradził szermierzowi, że on sam nie miał rodziców, rodzina go porzuciła, a znaleźli obcy ludzie i oddali do przytułku dla sierot? Skoro szermierzowi nie odpowiadało jego nastawienie do tytułu Jorge’a, równie dobrze on sam mógł zakpić z jego „tytułu”.
Wyjaśnienia odnośnie dalszej części melmaro przyjął ze spokojem i swoim uśmieszkiem, przekręcając głowę lekko na prawą stronę.
- Nie masz swojego miejsca na świecie, to od razu widać. Jesteś takim obieżyświatem z pewną przeszłością. Zależy ci na życiu, bo o nie walczysz, ale nie zależy ci na danej osobie, bo nie boisz się śmierci, więcej, często z nią igrasz, wychodząc jej naprzeciw. To ryzykowna postawa, byle byś się nie rozpędził i nie zaczął strugać bohatera. Pamiętaj, jesteśmy tylko ludźmi, zginąć jest łatwiej niż machać mieczem.
- Dlaczego? To proste, jesteś ciekawym człowiekiem który mnie zaintrygował. I nie, nie mam nikogo, masz rację. Mógłbym się schować, owszem, ale dostrzegłem w tobie potencjalnego towarzysza przebywania w tej krainie. Mogę cię wiele nauczyć i chcę to zrobić, bo może ci się to przydać. Poza tym nie musiałeś mi pomagać, mogłeś odejść sam. We dwie osoby więcej można poćwiczyć niż samemu.
Awatar użytkownika
Jorge
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Jorge »

        Carax nie był przygotowany na to, że Setian nagle zastąpi mu drogę - prawie na niego wpadł i odruchowo podniósł ręce, do obrony albo ataku, tego nie zdążył ustalić. W każdym razie zaraz je opuścił. Dopiero słowa melmaro uświadomiły mu, że jednak trochę go poniosło. Z początku utrzymywał kontakt wzrokowy, panował nawet nad tym, aby nie prowokować, w końcu jednak opuścił wzrok i ponownie spojrzał na Setiana dopiero, gdy ten skończył mówić. Jego wyznanie było dość zaskakujące dla Caraxa - faktycznie, jako sierota był w społeczeństwie absolutnie nikim. ”Ale to nic nie znaczy, on jest z nizin, ja z wyżyn, a spotykamy się w tym samym miejscu”, przyznał w duchu.
        - Za bardzo się uniosłem - przyznał, położył przy tym dłoń na ramieniu Setiana, zaraz ją jednak zabrał, aby sytuacja nie zrobiła się krępująca. - Nie uraziłeś mnie, tylko trochę zirytowałeś, nie spodziewałem się po prostu, że podłapiesz ten temat i tak bardzo zwrócisz uwagę na fragment o tym, że zostałem wydziedziczony. Ale jak mówiłem, nie chowam urazy, może zachowałem się trochę na wyrost, ale nie to miałem na myśli. Nie śmiałbym wytykać ci tego, że wychowałeś się bez rodziny - to, razem z tym, jak wysoko zaszedłeś, świadczy o twoim charakterze i talencie, zasługuje na szacunek, a nie kpiny. W końcu nie sztuką jest dojść do czegoś, jeśli startuje się z uprzywilejowanej pozycji.
        Carax spojrzał Setianowi w oczy, aby ten wiedział, że nie są to żarty ani puste słowa - gdy szermierz chciał, potrafił zawrzeć w swoim spojrzeniu również inne emocje, a nie tylko wyzwanie. Cała ekspresja jego twarzy zamykała się w oczach, musiał więc umieć to wykorzystać, tak jak to zrobił teraz. Mówił absolutnie poważnie, nie uważał jednak przy tym, by sam wpisywał się w ten schemat - gdyby przystąpił do Scozza, wtedy owszem, byłby uprzywilejowany, wśród nich im wyżej było się urodzonym, tym wyżej się zachodziło, on jednak świadomie z tego zrezygnował. Chciał, by określały go umiejętności i gdyby miał kiedyś zająć miejsce lady Arriette (brał pod uwagę i tę możliwość), żeby nikt nie śmiał kwestionować tego wyboru, za koronny argument obierając sobie to, że Carax nosi takie a nie inne nazwisko.
        Jorge nie zamierzał przedłużać - zrobił krok w bok i gestem zasugerował, by iść dalej. Szkoda stać bezczynnie na trakcie, skoro wkrótce dotrą do zajazdu, będą mogli usiąść w cieple i odetchnąć chwilę, dokończyć w spokoju rozpoczęte tematy, jeśli będą mieli ochotę. A wraz ze świtem ruszyć w dalszą drogę, w końcu zwlekanie żadnemu z nich nie było na rękę.
        Caraxa zapiekły policzki, gdy Setian odpowiedział na jego pytanie - zabawne, sam wcześniej powstrzymał się od podobnego stwierdzenia, uznając, że nazwanie melmaro “intrygującym”, czy też “fascynującym”, może zostać przez niego źle odebrane. "Dlaczego w sumie?", pomyślał od razu, "Kogo nie zafascynowałby perfekcyjnie wyszkolony wojownik z dalekich krain, na dodatek o tak tajemniczej przeszłości? Pewnie jest tego świadomy i do tej pory nie wykorzystywał tego tylko przez to, że był ścigany, w przeciwnym razie sporo by ugrał, robiąc wokół siebie troszkę szumu".
        - I jesteśmy. - Jorge kiwnął głową w kierunku światełka przed nimi, które z mroku wyciągało fragment budynku zajazdu.

Ciąg dalszy: Jorge, Setian
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości