Szepczący Las[Gdzieś na skraju lasu] Zbieranie ciekawostek

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Yoni
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yoni »

Gdy zbliżyła się do nieznajomych na jeden sznur - na stałe opuściła cień drzew, otwarcie dając znać o swojej obecności. Odruchowo sięgnęła do dwóch noży zaczepionych, o rzemień okalający jej biodra. Jednak nie wydobyła ich, choć miała straszną ochotę się nimi pobawić. Odruchowo szacowała z kim ma do czynienia, w pierwszej chwili wzrok skierowała na jedynego mężczyznę w tym gronie. Jednak szybko straciła nim zainteresowanie. Posiadał jedynie łuk, więc walka z nim nie sprawiłaby jej przyjemności.
- Może to i dobrze, że nie jest wart uwagi? Fizycznie też nic specjalnego. Phi... - Posłała mu pogardliwe spojrzenie. O wiele lepiej prezentowały się kobiety, które mu towarzyszyły. Obie pod bronią. Jedna, mająca przypasane dwa miecze - pokusie aż zaświeciły się oczy, gdy wyobraziła sobie walkę z kimś posługującym się dwoma ostrzami. Następna była wojowniczka o kruczoczarnych włosach. Co ciekawe takiego pancerza, ani broni jakie nieznajoma nosiła, Yoni nie miała okazji jeszcze widzieć.
- Ohh... Pierwszy dzień i już będzie z kim się zabawić! A może z obiema na raz? To takie podniecające... - Dziewczyna zatrzymała się parę kroków od kobiet, całkowicie ignorując elfa. Wpatrywała się w nie roziskrzonymi z podniecenia oczami. Jedną dłoń oparła na biodrze, drugą opuściła swobodnie wzdłuż tułowia. Dmuchnięciem odgoniła niesforny kosmyk włosów, który opadł jej na twarz i teraz delikatnie łaskotał jej skórę. Pokusa zaczerpnęła głęboko powietrza, przy okazji bardziej eksponując biust.
- Walczcie ze mną. - Razem z tym zdaniem, wypuściła całe zebrane przed chwilą w płucach powietrze. Teraz stała na bezdechu oczekując odpowiedzi...
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

Uśmiechała się lekko pod nosem, co prawda nie spodziewała się spotkać w lesie człowieka bądź nemoriankę, jednak świat jest duży, a i ludzi wiele się błąka. Spojrzała na kobietę niby to badawczym spojrzeniem niby to tylko z zaciekawienia, choć jej wzrok raczej nie należał do wścibskich czy wrednych, od tak po prostu była ciekawa ubioru nowo poznanej kobiety. - Ja aktualnie mam podobnie, jednak wybrałam się na spacer po potrzebne mi produkty. Jak widzisz. - Tutaj dotknęła woreczek u swego pasa, na pytanie kobiety u czarodziejki pojawił się uśmiech. - Mocne słowa jednak nie nazywam się tak samą siebie. - Tutaj zrobiła krótką przerwę między zdaniami słysząc szelest drzew i jej brwi uniosły się ku górze. - Bardzo szanuję naturę i wszystko co nam daje, jeżeli bym miała się nazwać to właściwym określeniem był by szaman albo jak stwierdziłaś druid. - Uśmiechnęła się ciepło do nieznajomej kończąc swoją krótką przemowę, wyczuwa w powietrzu zapach kota, a konkretnie panterołaka, zastanawiał się czy czasami Ventarion za nią nie podążył, co prawda sprawa z strażą nie wypaliła jednak nie znała powody by ten mógł za nią podążać. Z przemyśleń wyrwała ją kobieta wyjawiająca się zza drzewa dość skąpo ubrana, jednak nie wyglądała na bardzo niebezpieczną. - To jest las, a w lesie się nie walczy, zwłaszcza, że to MÓJ teren. A ja na swoim terenie walczyć nie pozwalam. - Ton jej głosu zmienił się z lekkiego i ciepłego oraz bardzo przyjaznego, na wręcz groźny i dominujący. Głos,który nie lubi sprzeciwów. Nie robiła żadnych niezbędnych wymachiwań rękoma oraz nic nie gestykulowała po prostu powiedziała to co myśli, jednak jeżeli ta obca kobieta chce walczyć na jej terenie, to marne są jej szanse.
Awatar użytkownika
Shiriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shiriel »

Najwidoczniej nie tylko ona miała nieco wolnego czasu, choć w jej mniemaniu zbieraniu różnych ziółek czy co tam jeszcze mogło się nadawać do zielarstwa nie było zbytnio relaksacyjne. Już lepiej byłoby nawet poleniuchować z kieliszkiem mniej lub bardziej zacnego trunku aniżeli przeciążać plecy. Znalazło by się również parę ambitniejszych zajęć nie wymagających większej ruchliwości, bo przecież od tego jest czas wolny, o ile ktoś w pracy musi się sporo ruszać. Takie było jej zdanie, a że ktoś lubił grzebać w roślinkach to nie jej biznes.
Zaskoczyła ją obecność jeszcze jednej osóbki. Coraz ciekawsza gromadka się tu zbierała. Wizualnie mogłaby wziąć ją, łagodnie mówiąc, za pracownicę domu publicznego. Zazwyczaj najpierw wypadało się przywitać, ale tego się nie spodziewała.
"Co!?!" Czyżby się przesłyszała? Ona właśnie rzuciła wyzwanie jej i druidce? Z trudem opanowała wybuch śmiechu. Praktycznie bez broni, żadnego pancerza, zapewne też zdolnościami magicznymi nie imponowała, a chce się bić. Musiała być wielce odważna lub po prostu głupia, a sama granica między jednym a drugim bywa naprawdę cienka.
Dziwiła się nieco reakcji kobiety na całą tą sytuację. Cała ta otoczka i ton wypowiedzi, prawie jak w wojsku... prawie.
- Spokojnie, wyluzuj. - rzuciła w stronę "właścicielki" tego terenu. W jej mniemaniu zareagowała odrobinę za ostro.
W międzyczasie podeszła nieco bliżej nowo przybyłej, mierząc ją wzrokiem.
- Ty tak na poważnie? Brałaś coś czy co? - spytała z uśmieszkiem na twarzy. Zawsze pozostawała też kwestia szaleństwa tudzież kiepskiego dowcipu. Chyba, że ona nie żartowała... W takiej sytuacji mogła pozostawało tylko życzyć powodzenia, będzie jej potrzebne.
Awatar użytkownika
Ventarion
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ventarion »

Coś faktycznie było w lesie, a mianowicie kolejna kobieta. Teraz postanowiła się pokazać. Chciała... walczyć, tutaj. Panterołakowi wydało się to dziwne i chyba nie tylko jemu, bo zaraz odezwały się Margaret i ta druga, której imienia jeszcze nie poznał. Ventarion poczekał, aż skończą wyrażać swoje opinie, po czym zmienił się w człowieka. Dalej siedząc na trawie, będąc skrytym w cieniu, odezwał się:
- Dlaczego chcesz walczyć akurat w lesie? Nie dbasz o rozmaite istoty zamieszkujące to miejsce? - Po tych słowach podniósł głowę i spojrzał jej w twarz.
- Jeśli masz ochotę zabijać albo sama umrzeć, dlaczego nie zatrudnisz się na wojnie jakiegoś lorda?
Sam nie wiedział, czemu to mówi. Wydało mu się dosyć dziwne, że ktoś chce walczyć dla przyjemności w lesie. Sam zwrot "walczyć dla przyjemności" był niesamowitą hipokryzją przynajmniej w jego rozumowaniu. Walka oznaczała konieczność. Obronę wymuszoną atakiem lub atak wymuszony potrzebą. Ven nigdy nie walczył z innego powodu, toteż propozycja nieznajomej wydała mu się niesamowicie głupia.
- Podsumowując, mam nadzieję, że przemyślisz jeszcze raz swoje słowa, bo z tysięcy istot, które tu mieszkają, chyba tylko ty masz ochotę sobie powalczyć. - Mówiąc to, cały czas świdrował nieznajomą spojrzeniem. Szczycił się tym, że nigdy nie odwracał wzroku jako pierwszy.
- Zobaczymy, czy tak będzie i tym razem - pomyślał.
Awatar użytkownika
Yoni
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yoni »

Pokusa zakładała, że nieznajomi natychmiast przyjmą wyzwanie, w końcu do takiego podejścia przywykła przez całe swoje życie. W piekle taka odmowa byłaby oznaką słabości, a tej nie tolerowano. Inne zachowanie wydało się więc dziewczynie nienaturalne, szczególnie że obie kobiety wydawały się jej pewne swojej siły.
- Czemu więc nie chcą się sprawdzić z nowym przeciwnikiem? - Nawet w myślach pokusy dało się wyczuć spore zdziwienie tym faktem. Yoni więc stała przez chwilę jak zamurowana, nie zauważyła nawet, gdy zbliżyła się do nich kolejna osoba. Gdy ten się odezwał, dziewczyna zareagowała instynktownie. Błyskawicznie odskoczyła do tyłu, poza ewentualny zasięg ataku. Nim stopy pokusy dotknęły ziemi, płynnym ruchem wydobyła jeden z noży. W ostatniej chwili powstrzymała się od rzucenia nim w mężczyznę, który tak ją zaskoczył. Przez ułamek sekundy zastygła z wyciągniętą w jego stronę lewą dłonią, dzierżącą ostrze. Po chwili jednak zreflektowała się i ponownie schowała broń.
- Nikt tu nic nie mówił o zabijaniu się. Poza tobą, nieznajomy... - Zerknęła na nowo przybyłego, przy okazji uśmiechając się do niego zalotnie.
- Całkiem śliczny, warto by go było sprawdzić... - Ponownie przeniosła spojrzenie na kobiety, kierując jednak większą uwagę na ciemnowłosą wojowniczkę i właściwie to do niej tylko mówiąc. - Jestem poważna. Przecież trening jest najlepszym sposobem, żeby utrzymać umiejętności, przynajmniej na tym samym poziomie, prawda? A ty mnie intrygujesz. Pierwszy raz widzę kogoś z takim wyposażeniem, przegapienie możliwości sprawdzenia się z tobą to strata, na którą sobie nie pozwolę. Więc walcz ze mną...
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

Faktycznie z początku mogła przesadzić, żyła na tym świecie już trochę i nauczyła się przez ten czas walczyć o swój teren i miejsce, jednak bywało to tak rzadko, że czasami przesadzała w takich sprawach. Spojrzała na kobietę z lekkim uśmiechem na ustach, po chwili jednak do jej uszu dobiegł znajomy jej głos. - Ventarion, mój drogi, miło mi cię widzieć ponownie. - Rozłożyła ręce, jakby chciała go przytulić, jednak po chwili przyłożyła jedną rękę do serca i ukłoniła się lekko w geście przywitania.

Kiedy panterołak się odezwał, przyglądała się w milczeniu reakcji kobiety, która się pojawiła, kiedy wyciągnęła broń, uniosła lekko rękę, lecz widząc, że chowa broń, i ona ułożyła swoją rękę na udach w dość naturalnej pozycji. Jednak jej reakcja do obrony też była automatyczna, lecz udało się jej w odpowiedniej chwili opanować. Po niecałej minucie uniosła głowę w stronę chmur, dostrzegła kilka ciemnych chmur, co najprawdopodobniej wskazywało na deszcz albo nawet burzę. - Chyba będzie padać, a prawdopodobnie za co najmniej dwie godziny będzie burza z silnym deszczem - powiedziała to głośno, ale słowa skierowane były bardziej do niej samej niż tutaj obecnych ludzi. Wypowiedziała je bardzo naturalnie. Spojrzała na obecnych tutaj ludzi, a następnie wzięła woreczek z ziołami i dzięki magii powietrza uniosła go delikatnie, następnie za pomocą magii energii stworzyła barierę, która chroniła środek. Dzięki temu wiedziała, że jej zawartość nie zostanie zamoczona.
Awatar użytkownika
Shiriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shiriel »

Dziwiła się słowom Ventariona, bo tak nazwała go druidka. Przecież nawet gdyby panna "walczcie ze mną" kogokolwiek z nich zaatakowała, to owe rozmaite istoty i tak by nie ucierpiały, o innych żyjątkach nie wspominając. Poza tym byli praktycznie w lesie, więc gdzie indziej miałaby walczyć? Obrońców natury nie idzie zrozumieć. Nie żeby sama ją dewastowała, ot czasami parę gałązek na ognisko zbierze czy też zapoluje na jakąś drobną kolacyjkę, drobnostka. Poza tym podkradać się tak do nieznajomych, nieładnie. Nie zdziwiła się więc jej agresywnej reakcji, sama miałaby zapewne podobną, a nawet ostrzejszą. Z racji odległości ograniczyła się tylko do położenia ręki na rękojeści ostrza, profilaktycznie.
Skoro jednak kobieta mówiła poważnie, to aż żal było odmawiać, zwłaszcza iż prędko raczej by nie odpuściła. Zresztą dobry pojedynek jeszcze nikomu nie zaszkodził... za bardzo.
- A więc przygotuj się - powiedziała do niej, po czym nieco oddaliła się od reszty, by mieć więcej miejsca. Jeszcze przez przypadek ktoś niepotrzebnie by oberwał i poszłoby na nią. Powoli sięgnęła po swoją ulubioną broń, katanę. Zapowiadało się ciekawie, bo przeciwniczka była nieopancerzona oraz miała skromne uzbrojenie. Nie znaczyło to jednak, że ją zlekceważy, to się zawsze źle kończyło. Na swoją korzyść od razu mogła zaliczyć jej niewiedzę odnośnie tego, czym sama dysponowała. Styl walki kataną różnił się od tego, co prezentowało tutejsze rycerstwo oraz jej zbroja dawała jej szersze pole do popisu od płytowej. Będzie miała okazję się o tym przekonać, a że lubiła pojedynki, przynajmniej tak wywnioskowała, to przyda jej się ta wiedza na przyszłość. Szkoda tylko, że zapowiadało się na deszcz...
Awatar użytkownika
Ventarion
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ventarion »

Mimo że reakcja nieznajomej była skrajnie spontaniczna, to Ventarion raczej pozostał spokojny i trwał w bezruchu. Kiedy tamta się uspokoiła, wzruszył ramionami. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że jego przemowa niewiele pomoże, ale wedle jego życiowej filozofii nigdy się nie traciło, próbując. Siadł pod drzewem i ponownie narzucił kaptur.
- Obudź mnie, jak skończą - odezwał się do Connie.
- Powinniśmy coś z tym zrobić - rzekła w odpowiedzi wróżka.
- Ja już nic więcej nie mogę zrobić, bo one zapewne władają magią, a jak wiesz, ja nie. Ale nie widzę przeciwwskazań, byś ty coś im zrobiła. Tylko lepiej ich nie zabijaj. Mogłoby być im przykro.
Wróżka wyszeptała coś pod nosem w dziwnej mowie, po czym odleciała jak najdalej od niego. Po krótkiej chwili namysłu Ven stwierdził, że jednak popatrzy sobie na walkę, która najwyraźniej zbliżała się nieubłaganie. Podszedł do Margaret.
- Mam nadzieję, że jeśli zostaniemy zaatakowani przez jakąś niekontrolowaną magię, to jesteś w stanie nas uratować.
Awatar użytkownika
Yoni
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yoni »

Oczy pokusy znów rozświetlił blask skrywanego podniecenia. Natychmiast oddaliła się wraz z nieznajomą na bezpieczną odległość. Nie zamierzała się ani trochę ograniczać podczas tej walki. Takie zachowanie zawsze psuło zabawę. Nie znaczyło to jednak, że zamierzała porzucić ostrożność. Za dobrze znała swoje możliwości, a raczej ograniczenia... Po zajęciu pozycji pozwoliła zarówno sobie, jak i przeciwniczce tylko na jeden oddech, nim zaatakowała. Wdech. Skok, wydobycie noży. Lewa dłoń kieruje ostrze tak, by zbić miecz, który miał nadejść. Wydech. Pokusa faktycznie nie ogranicza prędkości swoich ruchów. Ląduje bardzo blisko kobiety.
- Yoni. - Jedno krótkie słowo. Dobrze znać imię osoby, z którą walczysz. Odskok na bezdechu i wylądowanie w poprzednim miejscu. Tylko pierwszy atak może być tak lekkomyślny. Tylko raz można tak zaskoczyć przeciwnika, dobry wojownik drugi raz nie pozwoli jej się tak zbliżyć. Nie wolno jej stać w miejscu, jej przewagą zawsze była ruchliwość. Więc krąży, uważając, żeby nigdy nie patrzeć pod słońce. Uważnie obserwowała oczy kobiety. To one zazwyczaj wskazują, gdzie padnie cios...
Na ustach pokusy błąkał się delikatny uśmiech. Walka sprawiała jej radość, nawet gdy jeszcze na dobre się nie rozpoczęła.
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

Przysiadła na kamieniu i westchnęła cicho. Już tak dawno nie walczyła, że oduczyła się tego uczucia. Spojrzała na tę dwójkę i pomasowała lekko swoją nogę, jedynym plusem był fakt, iż znajdowali się na krańcu lasu, gdzie drzewa były przerzedzone i walczące nie mogły zrobić zbyt wielu szkód. Jednym okiem spojrzała na panterołaka, który się do niej dosiadł. - Uratuję i skopię im dupska - szepnęła cicho, by tylko chłopak mógł ją usłyszeć.

Zmarszczyła brwi, patrząc na wszystkie reakcje i ruchy Yoni, jak się sama nazwała. Jej ruchy były w miarę płynne i lekkie, jednak jej brak broni ją zdziwił. Co prawda dostrzegła jedynie dwa sztylety, ale nic innego. - Nie zróbcie dużych szkód - sodała po chwili głośno. Dzięki jej mocy uda się jej mniej więcej przywrócić to miejsce do wcześniejszego stanu, a w dodatku mogłaby uzdrowić nemoriankę, jeżeli by została zraniona. Nie popierała tego, co się tu dzieje, jednak chyba była za stara na takie potyczki - trochę w dziecinnym stylu.
Awatar użytkownika
Shiriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shiriel »

"Szybka jest" - pomyślała, gdy przeciwniczka wykonała swój manewr. Od dawna nie widziała kogoś, kto poruszał się z taką szybkością. Mogła też założyć, iż z trafieniem jej również będą problemy. Zazwyczaj to ona miała tę przewagę, gdy ścierała się z rycerstwem. Najwidoczniej przyszedł czas poczuć, jak to jest być niemobilną, choć w tym wypadku byłoby to nadużyciem. W gruncie rzeczy nadal mogła poruszać się całkiem sprawnie.
- Saeko Mitsuya, ale mów mi Shiriel - przedstawiła się chwilę po tym, jak Yoni odskoczyła. Nemorianka krążyła tak, by mieć oponentkę cały czas przed sobą. "Unika słońca." Dobre posunięcie, ale widziała wystarczająco dobrze, by nie mieć z tym problemów. Nadchodząca pogoda działała na jej korzyść.
Natarła na nią, choć nie liczyła na trafienie. Osoby walczące sztyletami w większości wypadków unikały ciosów zamiast je parować, a to uniemożliwiało Shiriel wykonania paru sztuczek. Z drugiej strony przebicie się przez jej pancerz nie będzie takie proste, jak mogłoby się wydawać, chyba że uderzy w czułe punkty, a te wymagają podejścia bardzo blisko. Zapowiadało się ciekawie, i to bardzo. Szczerze mówiąc, aż korciło ją sięgnąć po mniejszą broń, lecz z tym póki co się wstrzyma.
- Nie mogę niczego obiecać, ale z mojej strony demolka całego otoczenia nie wchodzi w grę - odpowiedziała druidce. Łukiem, kataną, nożem, nie miała niczego, co pozwoliłoby na dewastację otoczenia w krótkim czasie, magiem przecież nie była. Przez cały czas obserwowała przeciwniczkę, czekając na lukę w obronie lub na kontratak z jej strony. Miała wystarczająco dużo uzbrojenia, by w razie czego z katany przerzucić się na coś mniejszego i lżejszego.
Awatar użytkownika
Ventarion
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ventarion »

Mimo zapewnień czarodziejki jakoby była w stanie ich ochronić, Ventarion nadał czuł się nieswojo. Po paru chwilach jednak doszedł do wniosku, że obie walczące albo nie potrafią władać magią, albo nie zamierzają jej używać w tym starciu. To sprawiło, że nieco się uspokoił i uważniej skupił na walce. Osobiście wolał walczyć własnymi pięściami, względnie pazurami, ale potrafił uznać kunszt obu wojowniczek. Z tym, że jedna zdecydowanie "prowadziła" walkę. Mimo, że nic na to nie wskazywało, to walka przebiegała tak jak ona sobie tego zażyczyła. Panterołak przyglądał się ciekawie i po pewnej chwili był już pewien jednego. Z obiema poradziłby sobie bez problemu w walce wręcz, nawet z obiema naraz. Mieczem też miałby spore szanse z racji swojej siły. Na szczęście nie musiał z nimi walczyć. W jego wypadku walka polegała na wykorzystaniu zwinności, do maksymalnego skrócenia dystansu, a następnie szybkim zabiciu przeciwnika.
Awatar użytkownika
Yoni
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yoni »

Bez trudu uniknęła ataku Shiriel. Z jej ust wydobył się radosny śmiech, ta walka zdecydowanie była dla pokusy cudowna. Sama jednak nie wyprowadziła kontrataku, wciąż nie do końca pewna, jak powinna walczyć z przeciwniczką uzbrojoną w taki typ miecza. Poczekała, aż ta zaatakuje ponownie, a gdy to się stało, zamiast ponownie zrobić unik i się wycofać... Zanurkowała pod ostrzem, chcąc ponownie skrócić dystans i móc wyprowadzić cięcia, które zakończy ten pojedynek. Nie przewidziała jednak, że podłoże w tym świecie oferuje więcej niespodzianek niż w Piekle...
Nie spojrzała pod nogi, ufając swojemu zmysłowi równowagi. I w innych okolicznościach by jej nie zawiódł, ale... Nie tym razem. Kamień, na który stanęła, okazał się być pechowy. Nie wiedziała, czy to dlatego, że jej stopa trafiła na jego krawędź, nie zaś środek czy też z innych powodów... W jednej chwili stała pewnie, gotowa zadać cios, w następnej szarawa skała wystrzeliła spod jej stopy. Yoni na mrugnięcie oka straciła równowagę, płynność jej ruchów została zachwiana. Chwila zawahania, atakować czy uciekać? Za długa...
Awatar użytkownika
Shiriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shiriel »

"Cholera" - zaklęła w myślach, gdy tylko Yoni uniknęła jej cięcia i próbowała wyprowadzić własny kontratak. Istniało ryzyko, iż przeciwniczka mogłaby uderzyć tam, gdzie pancerz był znacznie słabszy lub zerowy, a na to pozwolić nie mogła. Ostrzem nie zdążyłaby jej w porę trafić, lecz zawsze mogła zrobić coś mniej sztampowego, a mianowicie zaszarżować. Ruszyła wprost na nią z zamiarem staranowania lewym barkiem. Los najwidoczniej sprzyjał nemoriance, gdyż oponentka straciła równowagę, co też wielce ją zdziwiło. Praktycznie nigdy, w czasie pojedynku, nie miała okazji tego zaobserwować. Na tę chwilę miała nawet dwa pomysły odnośnie tego stanu rzeczy: pierwszym był najzwyczajniejszy w świecie pech, zaś drugi była nieznajomość podłoża. Brzmiało to niesamowicie absurdalnie, lecz wedle reguły "świat jest pełen niespodzianek", wszystko mogło się zdarzyć. Jak by nie było, walka jeszcze się nie skończyła.
Shiriel z impetem wbiegła w przeciwniczkę, przewracając ją i przygniatając ją ciężarem swojego ciała, a raczej zbroi. Jej lewa ręka spoczywała w połowie drogi między gardłem a piersiami Yoni, przygniatając ją do ziemi. Prawa zaś spoczywała na rękojeści katany. Samo ostrze znajdo się bardzo blisko szyi, oddalone najdalej o dwa centymetry. Gdyby to była prawdziwa walka, w tej chwili byłoby tu naprawdę sporo krwi.
- Mam cię - powiedziała krótko, zmniejszając siłę nacisku. Zaraz po tym zeszła z niej, bo jeszcze można by pomyśleć, iż zaczną się obściskiwać, albo i "gorzej." Omal sobie tego nie wyobraziła, czego efektem był drobny uśmieszek na twarzy. Schowała broń, gdyż raczej potrzebna nie będzie, przynajmniej na razie. Wysunęła rękę do pechowej wojowniczki, a czy skorzysta z pomocy przy wstawaniu to już jej sprawa.
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

Obserwacja tej walki nie była zbyt interesująca, jednak pocieszał ją fakt, iż dziewczyny nie walczą magią. Walka tak naprawdę nie wyglądała na wyczerpującą, ale z tego, co mogła zauważyć, to one cieszą się z walki na broń białą. Niby to ze znudzenia lekko podniosła i opuściła swoje barki, przeciągając się nieco. Z tego, co mogła zauważyć, to nemorianka wygrała tę rundkę w sumie bez żadnego zmęczenia. Na jej ustach pojawił się uśmiech, jednak widząc zbliżające się chmury, które z każdą chwilą ciemniały, uśmiech jej nieco zbladł. Nie smuciła się z samego powodu, iż będzie padać, tylko dlatego, że jej zioła mogę zmoknąć, choć i tak są dobrze schowane w woreczku. Po minie Ventariona domyśliła się, iż myśli on, jakim łatwym sposobem mógłby je pokonać, nie używając magii, a właśnie z tego, co widziała, to nie wiedziała, by panterołak używał jakiejkolwiek magii. "Hm, muszę się później spytać, czy on używa jakiejś magii", przeszło jej przez myśl. Miała nadzieję, że raczej będą mieli czas na pogadanie sam na sam. Nie wiedziała dlaczego, ale chyba nawet polubiła tego panterołaka, pomimo że spędziła z nim niewiele czasu. To nie było w jej stylu.
Awatar użytkownika
Yoni
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yoni »

Szarża Shiriel kompletnie pozbawiła ją tchu. W normalnej sytuacji może i by jej uniknęła, ale w tej chwili zdecydowanie była na straconej pozycji. Nim zdążyła zareagować, wylądowała na ziemi przygnieciona ciężarem wojowniczki. Delikatnie uniosła brwi, oceniając to, w jakiej pozycji się znalazły. Zdecydowanie bardziej wolałaby znaleźć się w takiej sytuacji z mężczyzną, choć z drugiej strony... Dawno nie było okazji na zaciągnięcie na siano kobiety...
Lekko przygryzła wargę, ale przyjęła wyciągniętą dłoń i z jej pomocą stanęła na nogi. Nie puściła jednak od razu jej dłoni, gdy tylko się podniosła. Jedno uderzenie serca, delikatny uśmiech... Puszczając ją, delikatnie musnęła opuszkami wnętrze jej dłoni. Podnosząc własną broń, posłała Shiriel znaczące spojrzenie.
- Ładna walka... Zdecydowanie ładna walka. Trzeba będzie to kiedyś powtórzyć...
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości