Wydawało się, że już ma się wypogodzić. Deszcz przestał padać, wiatr odegnał burzowe chmury, a na nocnym niebie ukazały się gwiazdy. Upiorna Dziewica nie wydawała się już taka straszna, a jej psy przepadły gdzieś we mgle. Wszystko wskazywało na to, że po raz pierwszy od wielu dni – tygodni – ukaże się piękny świt.
Jednak natura, jak zwykle, miała inne plany. Po paru spokojnych godzinach gwałtownie się ochłodziło, zerwał się wiatr, a niebo przybrało barwę popiołu. Cienkie nitki błyskawic rozświetliły je pod wieczór, pojawiając się równocześnie z deszczem gdzieniegdzie przechodzącym w grad. Okiennice ponownie pozatrzaskiwały się z hukiem; szeptano, że niepogoda to zemsta bóstwa lub klątwa Upiornej Dziewicy. I bano się jeszcze bardziej.
Burze jednak nie odstraszały śmiałków przyciągniętych thenderiońską obietnica nagrody. Magowie czy nie, wszyscy bardziej lub mniej dyskretnie podążali do Maurii na poszukiwania. Władze miasta były przybyszom wyjątkowo nieprzychylne, przestały więc ich wpuszczać i zamknęły swe podwoje. Przemknąć mogli tylko kupcy (w końcu bez handlu nawet Mauria obyć się nie mogła), lecz mimo to wewnątrz miejskich murów nadal przebywali sprytniejsi poszukiwacze. W zasadzie niby ci magowie nie mogli uczynić nieumarłym większych szkód, jednak nie podobał im się sam fakt, że Thenderion wściubia nos nie tam, gdzie powinien.
Jako że sami nieumarli nie mieli czasu ani chęci na tropienie łowców nagród, poprosili kogoś o pomoc. I to nie byle kogo, bo bractwo, które przybywało znikąd i szło donikąd, zupełnie jakby rozpływało się w powietrzu; bractwo owiane tajemnicą, o którym właściwie wszyscy wiedzieli tyle co nic - poza kilkoma pewnymi faktami.
Pierwszym – wszyscy jego członkowie ubierali się na czarno i byli mężczyznami.
Drugim – nikt nie mógł przewidzieć miejsca ni godziny, w której się zjawią.
Trzecim – mieli śledzić i utrudniać poszukiwania przybyszom, w ostateczności ich eliminować.
Czwartym – zostawiali po sobie czarne róże.
Piątym – najwyraźniej byli upiornymi synami równie Upiornej Dziewicy.
No i może szóstym – wraz z ich przybyciem w Maurii wyginęły wszyściutkie szczury, co do jednego – pojawiła się za to spora populacja kotów.
Kilka słów wyjaśnienia: Oficjalnie rozpoczynamy II etap!
Zasady główne się nie zmieniają, chciałabym jednak napomknąć o jednej rzeczy. Jak sami widzicie, do gry wkroczyło Czarne Bractwo. Ich zadaniem będzie mieszanie Wam w wątkach, zmuszanie do myślenia, zastanowienia i kombinowania. Posty z ich punktu widzenia będą się pojawiały w sposób losowy i zależny od rozwoju akcji, więc nie znacie dnia ani godziny!