Szepczący LasPrzystanek w podróży

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Kyane
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Przystanek w podróży

Post autor: Kyane »

Fragment odciętego od świata lasu żyjącego swoim własnym życiem. Jest to bardzo stary las, który miesza w sobie wiele światów. Stare iglaste drzewa są koroną, która otacza te liściaste. Te natomiast skrywają w swojej głębi małą polanę z tajemniczym magicznym jeziorkiem. Wszystko ma swój wyjątkowy klimat i żyje własnym życiem. To, co na pozór wydaje się stać w bezruchu, tak naprawdę jest domem dla mniejszych istot.

Kyane lubiła to miejsce, często tu wracała jakoby las ten miał być kamieniem milowym łączącym jej dawne życie z tym, które sobie wybrała.
Ogniki w jej młodych żądnych przygód oczach lśniły silniejszym blaskiem niż zazwyczaj. Nie był to dobry znak, Eldin wiedział, że czeka ich kolejna wyprawa. Serce jego zlękło się, a duszę ogarnął ogromny niepokój. Nie wiedział, gdzie teraz wyruszą i jaki będzie cel ich dalszych poszukiwań, ale wiedział, że dziewczyna powoli zatraca się w swojej szalonej naturze. Wiedział, że ta elfka powoli z chwili na chwilę coraz bardziej oddaje się swojej potrzebie aktywnego i ciekawego życia.
Siedziała teraz, jakby nieobecna na jednej z gałęzi starego dębu i rozmyślała. O niej, o tobie, o nas… Jej umysł powędrował daleko w miejsca, do których nie wpuszczała nikogo. Nawet swojego kociego przyjaciela.
Oczy jej wpatrzone w granat nieba skąpanego w bieli setek gwiazd zdawały się przypominać jedne z nich. To odległe spojrzenie szukające ukojenia w mrokach tej jakże jasnej nocy. Gdy tylko chmury na chwilę rozstąpiły się na boki, ukazały pięknego lśniącego pana tego nocnego nieba - księżyc. Zdawał się on być jeszcze większy niż podczas typowego nowiu. Jeszcze większy, jeszcze piękniejszy, a także jeszcze bardziej tajemniczy.
- Coś się dzisiaj stanie - szepnęła niemal bezgłośnie zupełnie jakby bała się przerwać tę chwilę. Tak jakby ton jej głosu mógł zabrać jej te chwilę słodkiej zadumy.
Letni wietrzyk delikatnie przeczesał jej długie włosy, a swoją chłodną dłonią pogładził oba policzki, zatapiając ciało blondynki w przyjemnym dreszczu. Wsłuchana w śpiew drzew i małego, błękitnego ptaszka. Delektowała się każdym możliwym bodźcem ze swojego otoczenia, aż wreszcie budzące się w niej podniecenie dało za wygraną.
- Też to czujesz... - spojrzała na białego lwa, który długim szorstkim językiem lizał swą wielką łapę.
Znużony spojrzał na nią, jak na dziecko czekające na gwiazdkę. Znali się już tyle dekad, a nadal nie mógł przyzwyczaić się do tych jej infantylnych zachowań. Eldin ziewnął obnażając swoje wielkie kły, po czym wstał i przeciągnął się leniwie. Dobrze wiedział, co ma jego przyjaciółka na myśli, ale zdążył już zrozumieć i zapamiętać, że kogo jak kogo, ale Kyane nie trzeba bardziej nakręcać. Jakież to dziwne, że ta spokojna, wyrafinowana i kulturalna w towarzystwie dziewczyna tutaj stawała się kimś zupełnie innym. Nie zapominała oczywiście o swojej elfiej naturze i potrzebie godnej postawy, jednak różnica była diametralna.
- Ty zawsze masz wrażenie, że coś się ma dziać - mruknął mlaskając. Jego ostry wzrok miał przywrócić ją do porządku.
Dwukolorowo-oka uśmiechnęła się niewinnie. Ach, ten kotek... ten słodki. Mały, uroczy kotek.
- Drzewa znów śpiewają - rozmarzyła się. Oparta o pień znów zatraciła się. Jej zgrabne nogi delikatnie huśtały się spuszczone z gałęzi w rytm, który usłyszeć mogli nieliczni.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Zawędrował do lasu, który według jego wiedzy nosił nazwę "Szepczącego Lasu". Dla niego lasy zawsze były na swój sposób ciekawe, nigdy nie wiadomo, co może cię tam spotkać i co może kryć się między drzewami, czy w niedostępnych, ciemnych rejonach dziczy. Spojrzał w niebo, które zdążyło już ściemnieć i pokryć się gwiazdami. Było późno, co do tego miał pewność.
- Trzeba w końcu zatrzymać się i odpocząć nieco - pomyślał.
Wędrował już dobre trzy dni. Owszem, robił sobie krótkie postoje, ale nie spał dużo. Wędrował samotnie. Wszedł głębiej w las, zauważył drzewo, które było wyższe od innych w okolicy i zapewne starsze.
- To drzewo... może okazać się dobrym miejscem na dłuższy postój - powiedział do siebie w myślach. Zaczął iść w jego stronę. Nie skradał się, więc nawet jakby trafił tak, że akurat pod tym drzewem ktoś przed nim urządził sobie postój, to powinien go usłyszeć. Drago zdał sobie jednak sprawę, że na taki przebieg wydarzeń szanse są nikłe. Poprawił miecze na plecach, a także kaptur na głowie. Płaszcz miał spięty tylko u góry, w okolicach szyi, jednak ręce pod nim schowane. Z daleka wyglądał jak cień, lubił tak wyglądać. Lubił być kimś tajemniczym, osobą, której spora część twarzy ukryta jest w cieniu kaptura. Pod jego stopami co jakiś czas pękały gałązki, a dźwięk ten przerywał nocną ciszę.
Awatar użytkownika
Kyane
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kyane »

Błogą minę dziewczyny powoli zastępowało skupienie. Nastawiła swoje szpiczaste uszka i poczęła nasłuchiwać. Nie lubiła gdy ktoś przerywał jej te chwile sam na sam z lasem. Gdzie jak gdzie, ale była pewna, że w tym miejscu jej samotnicze rozważania nie zostaną przez nikogo przerwane - wszak to odległe miejsce nie cieszy się wielką popularnością wśród podróżnych. Niewielu zdobywa się na wybranie tej trasy i zwykle błąd nawigacyjny spycha niczego nieświadomych na te mroczne ścieżki.
- Ktoś tu idzie... - Jej głos był tak cichy, że jedynie słuch jej towarzysza był w stanie wyłapać ich brzmienie. Eldin zmarszczył nos powoli wdychając woń zbliżającej się postaci. Stali chwilę w napiętej ciszy, po czym biały kot machnął dwukrotnie ogonem, wprawiając pobliskie liście w drżenie.
- Idź - poradziła mu spinając wszystkie mięśnie. Podciągnęła nogi tak, by teraz kucać na gałęzi. Wielkie lwie cielsko znów wyciągnęła się w długi łuk. Ziewnął głośno i ruszył w ciemne odmęty puszczy.
Kyane dobrze wiedziała, że jej przyjaciel nie może być widzianym przez ludzi i osoby obce - mało kto uznałby go za potulnego kociaka i mógłby zaatakować pierworodnego, a tego blondynka bardzo by nie chciała. Jeśli można ograniczać ryzyko, to tak właśnie winno się postępować.
Lśniące, jeszcze przed chwilą wesołe, teraz skupione oczy już po kilku sekundach dostrzegły zbliżającą się postać. Nawet fakt panującej ciemności nie wpłynął na percepcję dziewczyny. Bo niby słuch słuchem, ale jej oczy widziały więcej niż wielu chciałoby sobie wyobrażać, co w połączeniu ze zdolnościami po matce - widzeniu w nocy - sprawiało, że miała niezwykłą przewagę nad mężczyzną.
Miała zamiar w ciszy przeczekać, aż przejdzie koło jej kryjówki (choć to przecież kryjówką być nie miało) i podążyć swoją drogą, jednak dwie rzeczy nakazywały jej tego nie robić.
Po pierwsze, zastanawiało ją, co podkusiło tego biednego człowieka zaszyć się w miejscu jak to. Po drugie, wolała nie wyglądać jak potencjalne zagrożenie - siedząca w kuckach dziewczyna z łukiem maskująca się na gałęzi nie była raczej zwiastunką przyjaznego spotkania. Miała również pewność, że gdzieś tam za drzewem skrył się jej towarzysz gotów w każdej chwili rzucić się jej z pomocą.
Kyane wypuściła cicho powietrze z płuc. Usiadła na gałęzi, a nogi znów spuściła luźno w dół
- Witaj - zaczęła grzecznie, jednak bez żadnych mniej lub bardziej wyczuwalnych emocji w głosie - Co Cię sprowadza w mroki tej puszczy? - zapytała już nieco bardziej przyjaźnie, czekając na reakcję zakapturzonej postaci.
Ostatnio edytowane przez Enadelia 11 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Powód: Proszę stosować się do regulaminu pisania postów.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Drzewo było coraz bliżej, a Drago miał nadzieję, że pod starym dębem nie będzie nikogo. Gdy dotarł pod drzewa, okazało się, że akurat ta mała szansa na spotkanie kogoś w tej okolicy okazała się dominująca. Wojownik przekonał się o tym, gdy usłyszał kobiecy głos. Jego dłonie odruchowo powędrowały na rękojeść obydwu mieczy. Nie wiedział, czy będzie zmuszony walczyć, czy nie, jednak wolał być przygotowany.
-Witaj - odparł Drago. Jego spojrzenie powędrowało w miejsce, z którego dobiegło pytanie.
Kaptur osunął się nieco z głowy Drago, a jego oczy - jedno blado błękitne, a drugie zielone - które było dodatkowo "ozdobione" blizną tak, jak większość lewej strony jego twarzy, patrzył teraz na elfkę. Nie zmieniało to tego, że płaszcz dalej zakrywał jego dłonie, które cały czas trzymały miecze i były gotowe do wyjęcia ich z pochw.
- Elfka. Urodziwa. Chyba wszystkie elfki są urodziwe.- pomyślał.
- Chciałem tu odpocząć. Z dala od drogi… - zrobił pauzę spoglądając na elfkę. - Jednak widzę, że przerwałem odpoczynek komuś innemu.
Ostatnio edytowane przez Enadelia 11 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Powód: Proszę stosować się do regulaminu pisania postów.
Awatar użytkownika
Kyane
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kyane »

Eldin ponownie ziewnął, jak każdy kto był leniwy. To nie zmieniło faktu, że starał się mieć sytuację pod kontrolą - nie mowa tu o patrzeniu, wszak z jednym okiem nie był w stanie dostrzec tylu rzeczy, co w pełnej sprawności, jednak jego węch mogący wyczuć zmiany w zawartości hormonów w pocie oraz niezwykły słuch pozwalały mu mieć ogólny wgląd w sytuację swojej podopiecznej.
Wygląd mężczyzny sprawił, że Kyane na chwilkę spojrzała na niego zdziwiona, nie wiedząc, jak powinna zareagować. Cóż za zbieg okoliczności. Na świecie chodzi tak niewielu ludzi o tak charakterystycznych cechach, a oni spotkali się właśnie tu, w odmętach tego zapomnianego przez świat lasu. Oboje o dwubarwnych tęczówkach, oboje uszlachetnieni przez bliznę na twarzy. Czyżby jacyś bogowie tam, na górze postanowili zrobić sobie z niej żarty, czy może to rodzaj ingerencji opaczności w jej życie i znak, który winna była odczytać już od samego początku? Nie wiedziała, choć sądziła, że niedługo się dowie.
- Przerwał pan, ale jak widzę bez takiego zamiaru. - Uniosła brew lekko ku górze, delikatnie machając nogami. Nie spuszczała z Drago swojego bystrego wzroku. Był obcą osobą i nie wiedziała, czego może się spodziewać. Nie mówiąc już o tym, że nie widziała jego dłoni czego nie mogła bagatelizować. Mógł coś skrywać w odmętach swego płaszcza, co mogło zagrozić dziewczynie.
- Sądzę jednak, że las jest na tyle duży, by każde z nas znalazło miejsce dla siebie - kąciki jej różanych ust uniosły się nieco ku górze. Już chciała opuścić nowo poznanego jegomościa, gdy coś ją tknęło.
- Polecam jednak uważać... Mimo, że wydaje się tu być spokojnie, często można natrafić na niebezpieczne zwierzę, czy zbójników, a pańskie kroki słychać z oddali - poradziła mu miłym tonem, choć uśmiech zmienił się w nieco złośliwy, aczkolwiek nadal dość sympatyczny. Rozpalone wcześniej ogniki lśniły teraz jeszcze mocniej i mocniej, dodając dziewczynie sporo uroku i otoczki tajemniczości.
Ostatnio edytowane przez Enadelia 11 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Powód: Proszę stosować się do regulaminu pisania postów.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Przyjrzał się dokładniej twarzy elfki. Dostrzegł pewne podobieństwa, bo tak jak Drago, elfka miała dwukolorowe tęczówki, a także bliznę na twarzy. Wojownik nie uważał blizn za szpetne, wręcz przeciwnie - lubił swoje blizny, jakkolwiek można to rozumieć. Nie wierzył w bogów czy coś, nie uznał tego spotkania za ich ingerencję, ot po prostu ślepy los.
- Tak. Nie miałem zamiaru przerywać pięknej Pani wypoczynku - odparł nieznacznie uśmiechając się przy tym.
- Szczerze mówiąc, to myślałem, że nie zastanę tu nikogo - dodał, a jego dłonie puściły rękojeści mieczy. Sądził, że nie będzie musiał walczyć. Pod płaszczem skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Jednakowoż pod tym szlachetnym i starym dębem powinno wystarczyć miejsca zarówno dla mnie, jak i dla Pan - powiedział, nie spuszczając wzroku z elfki. Podszedł bliżej, tak na dwa, może trzy kroki.
- Co do bandytów czy zwierzyny... To szczerze mówiąc nie obawiam się ich. A moje kroki było słychać, ponieważ nie starałem się, by nie było ich słychać - stwierdził spokojnie.
Na szlaku był już przeszło od tygodnia i przez ten czas nie spotkał kogoś, z kim mógłby porozmawiać, więc można powiedzieć, że nawet ucieszyło go to, że w końcu nie będzie musiał rozmawiać jedynie ze sobą, przynajmniej przez pewien czas. W dodatku spotkał kobietę, piękną elfkę.
- Mógłbym poznać twoje imię? - zapytał po chwili.
Ostatnio edytowane przez Enadelia 11 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Powód: Proszę stosować się do regulaminu pisania postów.
Awatar użytkownika
Arazir
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arazir »

Młodzieniec spacerował powoli przez las. Nie skradał się, ale nie był też strasznie głośno. Było ciemno i nie widział tak dobrze jak zwykle, jednak nawet w takich warunkach potrafił wypatrzeć na szlaku głębokie ślady jakiegoś wielkiego stworzenia, może lwa lub niedźwiedzia. Nie znał się na tym, ale nie miał problemu, by za nimi podążać. W sumie nie miał pojęcia, dlaczego to robił. Duże zwierze oznacza niebezpieczeństwo, z którym mógłby sobie nie poradzić. Myśląc o tym, spojrzał w górę, by przyjrzeć się drzewom, na które ewentualnie mógłby uciec. Las był zarośnięty gęsto, więc bez problemu mógłby jakoś uciec przed zwierzęciem (jeśli to nie umie się wspinać), a to potrafił jeszcze stwierdzić po śladach. Spojrzał na nie ponownie i zaczął iść ostrożniej, unikając tworzenia jakiegokolwiek hałasu. Uśmiechał się lekko, w końcu wyruszył, wyrwał się z Ostatniego Bastionu i podąża śladem ogromnego zwierzęcia... Mimo że nie był to najlepszy pomysł, robił to, bo przecież żyje się raz. Jeśli nie uda mu się tego przeżyć, no cóż - i tak będzie już martwy, więc nie będzie rozpaczał, a jeśli jednak przeżyje, będzie mógł o tym opowiadać. Podążał tym tropem jeszcze przez jakiś czas, aż zobaczył zwierzę, które stało za drzewem. Wielki biały lew zmrużył lekko oczy i z trudem zauważył istotę w ciemnych ubraniach, która stała po drugiej stronie tego drzewa. Kolejna postać siedziała na jednej z gałęzi. Mógłby krzyknąć, ale nie chciał zwracać na siebie uwagi zwierzęcia. Czarna istota na ziemi - zapewne mężczyzna, był duży, postawny. Pomyślał, że we dwójkę może sobie jakoś poradzą.
Młodzieniec wspiął się na pobliskie drzewo i przeskoczył kilka, by znaleźć się bliżej nieświadomej zagrożenia pary. Lew ziewnął głośno, nie ruszając się z miejsca. Chłopak przygryzł lekko wargę i sam nie wiedząc czemu, krzyknął z całych sił.
- Lew! Uważajcie, za drzewem kryje się wielki lew! - zaczął zbliżać się do nich przeskakując szybko z drzewa na drzewo, kilka razy o mało nie spadając na ziemię.
Ostatnio edytowane przez Enadelia 11 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Powód: Proszę stosować się do regulaminu pisania postów.
Awatar użytkownika
Kyane
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kyane »

Ułożenie się fałd płaszcza Drago świadczyło o tym, że zmienił ułożenie rąk, a kto jak kto, ale Kyane nie miała problemu by to dostrzec. Uznała to za jak najbardziej pozytywny znak.
- Jest to zaprawdę logiczne - przytaknęła mu z lekkim skinieniem głowy, po czym cicho się zaśmiała. Może to i dziwne, ale dla niej jego słowa zabrzmiały niezmiernie zabawnie. Ale o czymże to świadczyło? Czyżby był, aż tak silny, że nie obawiał się niebezpieczeństwa? A może po prostu je lekceważył i kpił sobie z tego, że mógł w każdej chwili stracić życie? Mógł też chcieć w jakiś rozsądny i łaskawy dla oka "widza" sposób usprawiedliwić swoją nieroztropność i brak uwagi
- Pytasz mnie o imię? Czy nie winno być tak, że nim ktoś zapragnie poznać czyjeś imię, uprzednio powinien wyjawić swoje? - zapytała z uniesioną brwią i chwilę wyczekała oczekując na reakcję mężczyzny. Nie zamierzała okazać się jednak być, aż tak nieuprzejmą jakie wrażenie już mogła sprawić. Nie wypadało demonizować swojej osoby, w tak dużym stopniu - tak dawno nie rozmawiała z nikim w tej mowie, że nawet korzystnym dla niej było natrafić na kogoś, by dbać o kwiecistość swej wypowiedzi.
- Noszę wiele imion, znana jestem jednak najbardziej pod tym brzmiącym Kya... - nie dane jej było dokończyć, gdyż pewien obcy, męski głos przerwał jej wypowiedź wprawiając ją w zaskoczenie. Musiały minąć trzy, cztery sekundy nim dotarł do niej sens słów nowo-przybyłego człowieka i wtedy dopiero zrozumiała, że jest w nieprzyjemnej sytuacji.
Źrenice elfki zwężały się aż osiągnęły wielkość ziarenka ryżu. Ciało spięło się, a ręce były gotowe by w każdej chwili sięgnąć po łuk.
"Spostrzegawczy człowiek" - przyznała Arazir'owi w myślach Kyane przygryzając delikatnie wargę, przyglądając się postaci, która w swym szaleńczym pędzie o mal nie spadła z drzewa.
Blondynka przekręciła głowę w bok i przeniosła spojrzenie w kierunku Eldina, który zrozumiał co w bezgłośnym przekazie chciała mu powiedzieć. Jak to tylko kot potrafi dzięki swym wielkim poduszkom na łapach bezszelestnie zaczął się wycofywać. Musiał skryć się jeszcze głębiej by nie ryzykować konfrontacji, ale skoro został już zauważony wiedział, że stała się ona nieunikniona.
- Sądzę, że jeśli nawet był to pański krzyk już go przegonił - zwróciła mu łagodnie uwagę, niemniej z wyczuwalnym napięciem w głosie - Dziękuję Ci jednak Panie za troskę, pomoc i dobre serce, że nas ostrzegłeś - uśmiechnęła się uroczo starając się odwrócić jego i zapewne teraz już również Drago uwagę. Nie chciała robić niczego pochopnie, zdawała sobie jednakże sprawę, że jeśli ta próba opanowania sytuacji nie pomoże będzie musiała skorzystać z mniej przyjemnych dla panów metod.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Nie spuszczał oczu z elfki. Wojownik dalej nie był pewien, czy ma cieszyć się z tego, że po jakimś tygodniu spotkał w końcu kogoś, z kim może porozmawiać, czy ma się z tego nie cieszyć, bo liczył na to, że nie będzie tu nikogo i będzie mógł odpocząć. Ale Drago wziął też pod uwagę to, że akurat spotkał piękną elfkę, więc to był jakoby plus, według niego.
- Prawda to i moje niedopatrzenie. Powinienem najpierw sam się przedstawić - odparł, uśmiechając się przy tym na chwilę, jednak miejsce uśmieszku szybko zajęła maska obojętności, którą przeważnie "nosił".
- Już naprawiam ten błąd. Moje imię brzmi Dr... - nie dokończył, bo nagle przerwał mu krzyk jakiegoś młodzieńca. Ech... Mam nadzieję, że nikogo więcej los tu nie przyniesie - pomyślał nieco zirytowany. Młody człowiek krzyczał coś o lwie w pobliżu, lecz gdy Drago popatrzył w skazane miejsce niczego nie dostrzegł. Przeniósł wzrok z elfki na młodziaka, zbadał go wzrokiem, a potem ponownie przeniósł go na elfkę.
- Nim się przedstawię, mógłbym prosić o to, abyś zeszła z tego dębu na ziemię? - zapytał elfkę. Uważał, że lepiej byłoby mu rozmawiać, gdy zarówno on jak i osoba, z którą rozmawia stali na tym samym gruncie.
Ostatnio edytowane przez Enadelia 11 lat temu, edytowano łącznie 3 razy.
Powód: Proszę stosować się do regulaminu pisania postów.
Awatar użytkownika
Arazir
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arazir »

Młodzieniec patrzył na miejsce, w którym jeszcze przed momentem znajdował się lew. Teraz już nic nie widział, mimo że był pewny, iż coś tu było. W ciemności ciężko nie zauważyć wielkiej białej plamy. Zwierze musiało się więc po prostu gdzieś schować. Tylko gdzie i jak? Chłopak nie zwracał uwagi na dwójkę ludzi, którym zapewne przeszkodził. Stał na jednej z gałęzi drzewa obok i gapił się w krzaki, starając wyłapać coś wzrokiem. Oczywiście mógłby zejść i sprawdzić, ale uznawał to za nazbyt ryzykowne, więc szybko odpuścił sobie ten pomysł.
- Ale... - mruknął tylko cicho pod nosem, przygryzając delikatnie wargę. Nie mogło mi się wydawać, przecież... On tam jest, na pewno tam jest - pomyślał. Spojrzał na będące tu wcześniej dwie istoty. Mężczyzna całkowicie go zignorował, w przeciwieństwie do elfki, jednak ta wydawała się być całkiem spokojna..
- On tu był... I był ogromny - dodał tym razem głośniej, aby mogli go usłyszeć. - Lepiej żebyś to ty wlazł na drzewo, niż ona z niego schodziła... - Dorzucił na koniec, spoglądając to na jedno, to na drugie. Zastanawiał się, czy wychodzi na wariata.
Awatar użytkownika
Kyane
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kyane »

Starszy pan niemal zdążył się przedstawić, ale nowy jegomość mu przerwał, wprowadzając jeszcze większą ekscytację w szalonym sercu dziewczyny. Wszystko nabierało wyjątkowego tempa.
- To naprawdę ogromny las, kto wie, co kryje się w jego mrokach? - starała się jakoś pocieszyć młodszego z ludzi, który widać był mocno niepocieszony tym, że razem z Drago mu nie uwierzyli. Kyane było go nawet żal. Przecież faktycznie widział lwa i nie miał zwidów, ale ze względu na dobro swojego przyjaciela postąpiła tak, a nie inaczej.
Kolejne słowo Arazir'a naprawdę ją rozbawiły. Ceniła sobie ludzi z dzielnym sercem nie bojących się mówić tego, co myślą, jeśli w ich mniemaniu ktoś zachowuje się nieodpowiednio. To na pewno był młody człowiek ale nie było to wcale wadą... Często wręcz przeciwnie.
- Ma Pan rację, wielką rację! - uśmiechnęła się bardzo szeroko i uniosła palec wskazujący, robiąc minę typowego profesora - Mężczyzna jeśli zależy mu na uwadze dowolnej kobiety winnym jest zniżyć się do jej poziomu, by jego wielkość nie speszyła drobnej kobiecej osóbki - pouczyła ich swoją elfią mądrością, po czym poklepała miejsce obok siebie na gałęzi i spojrzała na oboje panów.
Nie wiadomo, co podkusiło to dostojne zwierzę, co popchnęło tego kota, ale to co miał teraz zrobić miało zmienić losy obecnych. Może nudził się? To na pewno! I to od samego początku tego dziwnego spotkania. Nie podobali mu się dwaj panowie? Jakoś nie szczególnie lubił przedstawicieli tej rasy - zwykle mieli problem by zrozumieć, że jakimś dziwnym trafem ma lepsze rzeczy do roboty niż jedzenie ludzi na śniadanie, obiad i kolacje. Już parę razy miał okazję spróbować ich mięsa i wbrew wszelkim opiniom, wcale nie jest smaczne. Już chętniej gustowałby w mięsie elfów, ale z tym mógłby być problem. Tak więc, wiele różnych czynników wpłynęło na następce tronu lwów, Eldina III Wielkiego, który postanowił przerwać tę nudną sielankę swym dumnym rykiem.
Ryk. Głośny, groźny, mogący zmrozić krew w żyłach tych najdzielniejszych. Ostatnią rzeczą, którą dostrzegł nim wszystko się zaczęło były przerażone oczy jego drogiej przyjaciółki. Wierzył w to, że dziewczyna kiedyś zrozumie co zrobił.
Kyane spojrzała w stronę drzew i jedyne na co było ją stać, to pozwolenie, by z jej czystych ust wyrwało się kilka mocniejszych słów.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Możliwe, że wyglądał tak, jakby ignorował młodszego przedstawiciela swojej rasy, jednak tak nie było. Po prostu większość swojej uwagi poświęcił elfce. Stał w bezruchu z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej i dwukolorowymi oczami patrzącymi na elfkę. Chciał, aby dziewczyna zeszła na dół, chciał jej się lepiej przyjrzeć. Wiedział, że elfki są piękne, jednak nie dane było mu jeszcze przeprowadzić dłuższej rozmowy z przedstawicielką tejże rasy. Uśmiechnął się nieznacznie.
- Mogę i ja wejść na drzewo, jeżeli nie chcesz zejść na ziemię, piękna - odparł Drago, po tym jak elfka definitywnie zaprosiła go, aby usiadł na gałęzi, na której siedziała. Już miał zacząć wspinać się na drzewo, gdy usłyszał głośny ryk, który prawdopodobnie wydał lew. Chwilę po tym zrezygnował ze wspinaczki na drzewo.
- Co do… - rzucił nie tyle w obawie, co w zdziwieniu.
- Młody miał rację, gdy mówił, że w zaroślach czai się lew - dodał z przemijającym już zdziwieniem.
Jego ręce szybko przemieściły się na plecy. Drago dwoma szybkimi ruchami rąk wyjął miecze z pochw. Ząbkowane ostrza błysnęły odbijając od swojej powierzchni światło księżyca. Wysunął spod płaszcza całą lewą rękę, a płaszcz z tamtej strony przerzucił sobie za ramię. Prawą miał cały czas ukrytą pod nim. Z prawej strony połyskiwało tylko ząbkowane ostrze, jednak i tak nie w pełnej okazałości. Wprawne oko mogło dostrzec węża oplatającego całą lewą rękę Drago. Oczywiście był to tatuaż, jednak widać było, że zrobił go ktoś bardzo dobrze zaznajomiony z tym rodzajem sztuki. Mieczem w lewej ręce zakręcił młyńca. Nie wiedział, czy będzie musiał walczyć, jednak wolał być przygotowany. Był spokojny i opanowany, nie wykluczał tego, że lew, jednak zdecyduje o tym, że ominie jego, elfkę i młodego. Spojrzenie, które jeszcze przed chwilą spoczywało na elfce skierowane było teraz na zarośla, z których dobiegł ryk.
Ostatnio edytowane przez Enadelia 11 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Powód: Proszę stosować się do regulaminu pisania postów.
Awatar użytkownika
Arazir
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arazir »

Chłopak patrzył na kobietę jak na wariatkę. Nic nie robiła sobie z jego słów i zachowywała się w dziwny sposób. Po chwili jednak lwi ryk sprawił, że chłopak podskoczył i spadł z drzewa. Jęknął cicho, podniósł się powoli, rozejrzał się. Widząc, że mężczyzna trzyma w rękach dwa miecze, wyciągnął jeden ze swoich sztyletów i odwrócił się w stronę krzaków, wycofując się jednocześnie o kilka kroków. Nie miał zamiaru przyjmować na siebie głównego ataku wielkiego zwierzęcia, niech wojownik będzie jego głównym celem. On może co najwyżej wkroczyć raz na jakiś czas i zadać cios, ewentualnie zacząć miotać nożami i wskoczyć na drzewo, co teraz, zaraz po widowiskowym upadku nie wyglądałoby jednak za dobrze...
Awatar użytkownika
Kyane
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kyane »

Blondynka nie wiedziała co ma teraz do końca zrobić. Uwaga Drago na chwilę kompletnie ją rozproszyła, ale zaraz znów na jej drobne lico wskoczyło skupienie. Choć oboje panowie zdawali się naprawdę spokojnie przyjmować fakt, że za chwilę zaatakuje ich lew mierzący aż trzy kroki! Na litość boską! Wielkie groźne zwierze, a oni? No może chociaż Arazir zdawał się być poruszony tym faktem i to dosłownie, bo przeto spadł z drzewa z wrażenia... Ale Drago? Kyane nie wiedziała cóż takiego mógł widzieć w życiu młody (przynajmniej na jej kategorie wiekowe), ale nie było to normalne. No chyba, że tak zdawkowo reagował na wszystko - wtedy już nie miała zamiaru zadać żadnych pytań więcej.
Lew zbliżał się coraz bardziej i bardziej, aż wyłonił się zupełnie zza drzew. Powoli zbliżał się brzask i granatowe do tej pory niebo zaczęło powoli jaśnieć w pierwszych promykach nieśmiałego słońca. Normalnie wyglądałoby to, przynajmniej w ocenie elfki, wyjątkowo urodziwie i romantycznie, ale teraz nie miała nastroju na takie rozważania. Jej przyjaciel, jej durny przyjaciel stał teraz na widoku marszcząc nos i obnażając swoje zęby. Ponownie ryknął. Wyglądał teraz niczym gwiazda z nocnego nieba. Biała, lśniąca i równie tajemnicza.
Kyane zaklęła w duchu, gdy dostrzegła, jak Drago wyciąga z pochwy umiejscowionej na jego plecach dwa ostrza. O nie, jeśli ktoś miał tu skrzywdzić Eldina to tylko ona - jak już zostaną sam na sam oczywiście - wtedy to tak przetrzepie tą jego białą włochatą czuprynę, że do końca swoich dziewięciu żyć (zakładając, że wszystkie koty tyle mają) będzie wspominać ten dzień!
Elfka w mgnieniu oka sięgnęła po swój łuk, dobyła strzałę i napięła cięciwę. Początkowo celowała w kierunku lwa, ale po dwóch - trzech sekundach skierowała grot swej strzały na starszego.
- Schowaj te miecze albo to nie lew będzie twoim największym zmartwieniem - była poważna, zimna i bez uczuć. Nie zamierzała na razie celować w Arazir'a. Był to chyba na tyle rozsądny chłopak, iż wiedział, że nie należy podpadać elfowi, gdy dzierży swój łuk.
Póki co Kyane nie zamierzała robić nic więcej. Wierzyła w to, że Eldin nie zrobi żadnego numeru i ich nie napadnie, a zarazem nie zeskakiwała z drzewa, by mieć na wszystko oko. Dodajmy, że bardzo bystre. Gdyby była na poziomie panów mogliby szybko do niej dojść i użyć swych ostrzy, dlatego siedząc dalej na drzewie miała przewagę wysokości.
- Więc jak będzie? - zapytała, a biała kupa futra zrobiła jeszcze kilka wolnych kroków mrucząc groźnie.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Obserwował miejsce, z którego dobiegł ryk. Przez chwilę nawet zignorował elfkę. Był spokojny i opanowany, co zawsze dziwiło innych w tego typu sytuacjach. Wojownik żył niby te trzydzieści cztery lata, jednak widział i przeżył sporo, a przeżycia te niekoniecznie były miłe i niezbyt nadają się do wspominania. Na chwilę spojrzał w niebo. Wiedział, że noc powoli przemija. I znowu nie odpocząłem - pomyślał z niewielkim wyrzutem. Po tym jak biały lew wyłonił się zza drzew, spojrzał na elfkę. Wyciągnęła łuk, jednak nie celowała do zwierzęcia tylko do niego.
- Elfy... Mistrzowie w posługiwaniu się łukami - odparł ni to do Kyane, ni do młodego, który pierzchnął kilka kroków do tyłu. Przez chwilę patrzył to na elfkę, to na białego lwa. Niespodziewanie na jego twarzy pojawił się tajemniczy uśmieszek.
- Ten lew to twój towarzysz, prawda? - zadał pytanie elfce, chociaż podejrzewał, że zna odpowiedź na to pytanie. Na jego twarzy cały czas gościł tajemniczy uśmieszek, co prawda zmniejszył się trochę, jednak dalej był widoczny. Zakręcił jeszcze raz młyńca mieczem, który miał w lewej ręce.
- Nie mam zamiaru z tobą walczyć. Nie mam powodu, żeby to robić - powiedział do elfki i wsunął ręce z mieczami pod płaszcz. Następnie schował miecze w pochwy. Jego płaszcz znowu zakrywał mu obydwie ręce, które Drago ponownie skrzyżował na klatce piersiowej. Popatrzył na elfkę prawdopodobnie w oczekiwaniu odpowiedzi na zadane przez niego pytanie.
Awatar użytkownika
Arazir
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arazir »

Arazir wycofał się o jeszcze kilka kroków, szybko rzucił okiem na elfkę, która celowała w wojownika stojącego przed nim. Otworzył szerzej oczy i szybko połączył wątki. Nie robiła sobie nic z jego słów, bo wiedziała, że jest tam lew, jej lew... Skąd ona do cholery wzięła takiego lwa? Zresztą nieważne, przynajmniej przeżyje, nie stwarza żadnego zagrożenia dla elfiej łuczniczki i wielkiego zwierzęcia. Stwierdził, że paradoksalnie poczuje się bezpieczniej bez broni w ręku, więc ukrył sztylet. Chwilę potem zrobił to mężczyzna i na głos zapytał o jego podejrzenia. Chłopak chciał spojrzeć na elfkę, by zobaczyć jej minę, ale wycofał się tylko o kilka kroków, nie mogąc spuścić z oczu zbliżającego się powoli lwa.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości